ciąża i poród
dziecko
kobieta
dla dzieci
rodzina
podróż
zobacz koniecznie

Cena warta zapłaty

-
Cena warta zapłaty fot. Organizm skrajnego wcześniaka nie jest w stanie przyswoić normalnego pokarmu.
Od samego początku było wiadomo, że nasze dziecko będzie wcześniakiem. To nie była moja pierwsza ciąża, a każda poprzednia wiązała się z dużymi problemami. Wraz z mężem liczyliśmy się więc z tym, że już od chwili porodu będzie trzeba walczyć o życie Michałka - mówi Izabela Łuc, 33-letnia inżynier środowiska z Łaska pod Łodzią, matka 3-letniego Michałka, który urodził się jako skrajny wcześniak. Chłopczyk przyszedł na świat w 25. tygodniu ciąży, w chwili narodzin ważył zaledwie 600 gramów.

- Michałek szybko się męczy, trzeba też uważać, by nie złapał infekcji dróg oddechowych, bo może łatwo zachorować na zapalenie płuc. Jak na swój wiek jest też szczuplutki, waży około 10 kilogramów. Ale jeśli to cena za jego życie, to warto było ją ponieść

Jak to jest dowiedzieć się, że dziecko przyjdzie na świat o wiele za szybko?

- W naszym przypadku nie było to jakieś wielkie zaskoczenie. Od samego początku było wiadomo, że nasze dziecko będzie wcześniakiem. To nie była moja pierwsza ciąża, a każda poprzednia wiązała się z dużymi problemami. Wraz z mężem liczyliśmy się więc z tym, że już od chwili porodu będzie trzeba walczyć o życie Michałka. Zagadką było tylko to, czy urodzi się wcześnie, czy bardzo wcześnie. Niestety, w przypadku Michasia było to bardzo, bardzo wcześnie.

Konkretnie?

- Michałek urodził się 9 sierpnia 2012 roku, a gdyby ciążę udałoby się utrzymać do końca, to przyszedłby na świat w połowie listopada. Marzyliśmy, by dotrwać chociaż do 32. tygodnia, żeby ważył powyżej kilograma i nie był wcześniakiem skrajnym, ale niestety się nie udało. Urodził się w 25. tygodniu i ważył zaledwie 600 gramów. Pamiętam, że chwilę po narodzinach słyszałam jego krzyk, a to rzadkość u takich maleństw. Pomyślałam wtedy, że musi mieć naprawdę dużo siły w sobie i nabrałam nadziei, że przeżyje.

I przeżył.

- Tak, choć łatwo nie było. Urodził się w stanie krytycznym, ale o dziwo pierwsze kilka dób było względnie spokojnych. Najgorsze zaczęło się dopiero później, miał wylewy do mózgu, był też raz reanimowany i to przez ponad godzinę. Każdy kolejny dzień był huśtawką nastrojów, nigdy nie było wiadomo, co przyniosą nie tylko najbliższe dni, a nawet godziny.

Michałek, jako skrajny wcześniak, był zapewne od samego początku karmiony dożylnie.

- Oczywiście, to w takich przypadkach reguła. Organizm takiego maleństwa nie jest w stanie przyswoić normalnego pokarmu, bo jego układ pokarmowy nie jest jeszcze wydolny i odrzuca każdą większą ilość naturalnego pokarmu. Stąd kuracja żywieniowa, w której wcześniakowi podaje się dożylnie wszelkie potrzebne do życia substancje odżywcze.

W jaki sposób dowiedziała się pani o odżywianiu dożylnym? Wiedziała pani wcześniej na czym ono polega?

- Nie miałam bladego pojęcia, tak o tej formie odżywiania, jak i w ogóle o czymkolwiek dotyczącym wcześniactwa. Mamy w dalszej rodzinie jeszcze jednego wcześniaka, Julkę, która urodziła się w 26. tygodniu ciąży ciotki mojego męża. Miałam irracjonalne przeświadczenie, że wcześniak to po prostu takie „małe dziecko”, które dorośnie sobie w inkubatorze. Dzisiaj wiem, że powinnam porozmawiać z ciocią i dowiedzieć się jak najwięcej o wszystkim, co wiąże się z urodzeniem wcześniaka. To był błąd.

Lekarze i pielęgniarki pomagali w zdobywaniu wiedzy?

- Tak, ale bez konkretów. Mój ginekolog powtarzał tylko, że będzie dobrze, że dzisiaj neonatolodzy dysponują bardzo dobrym sprzętem i sami reprezentują dużo wyższe umiejętności, niż choćby 10, czy 20 lat temu. Mimo tego trudno było mi jednak wierzyć w powodzenie, w szpitalu na co dzień słyszałam, że stan Michałka jest niestabilny, krytyczny, że doszło do kolejnego załamania. W pewnym momencie wraz z mężem przestaliśmy już tego po prostu słuchać, zaczęliśmy żyć z dnia na dzień, rozmawiać z Michałkiem i cieszyć się każdą chwilą, którą mogliśmy spędzić razem, we trójkę. Początkowo nie mogliśmy jednak nawet go dotykać, wszystkie parametry mu wtedy skakały i nietrudno było pogorszyć w ten sposób jego stan. Mimo to nie poddawaliśmy się, walczyliśmy wraz z synkiem o każdą godzinę.

Ile czasu Michałek spędził w szpitalu?

- Aż 132 dni, czyli grubo ponad cztery miesiące. Przez pierwszy miesiąc w całości był karmiony dożylnie, ponieważ nie można było podać mu mojego pokarmu, brałam wówczas leki na nadciśnienie. Dopiero potem zaczęto mu go podawać, ale w minimalnych ilościach, liczonych w mililitrach, tak żeby stymulować ten układ i stopniowo przyzwyczajać do normalnego karmienia. Początkowo podawano mu go tylko przez sondę, prosto do żołądka, bo skrajne wcześniaki nie mają nawet odruchu ssania. Kolejne miesiące przyniosły już poprawę, dożylne karmienie z każdym kolejnym tygodniem stawało się tylko uzupełnieniem diety. Nie zmienia to faktu, że gdyby nie ta kuracja, to nie miałby żadnych szans na przeżycie. Gdy Michałek opuszczał szpital, ważył już 3110 gramów. Nadal niewiele, ale była to już „bezpieczna” waga.

Jak wyglądały jego pierwsze dni w domu?

- To była kolejna walka, tym razem o to, by nauczył się jeść z piersi. Ale Michałek od samego początku, już od chwili narodzin, był bardzo uparty, podobnie jak ja i mąż. Nie dawaliśmy za wygraną i z czasem odnieśliśmy sukces, dziś ma już prawie 3,5 roku i odżywia się jak normalne dziecko. Nadal miewa jednak inne problemy, głównie z płucami. Szybko się męczy, trzeba też uważać na to, by nie złapał infekcji dróg oddechowych, bo może łatwo zachorować na zapalenie płuc. Jak na swój wiek jest też szczuplutki, waży około 10 kilogramów, a dzieci w jego wieku ważą już po 15-16 kilogramów. Ale jeśli to cena za jego życie, to warto było ją ponieść.

A jaki Michałek jest na co dzień?

- Jest bardzo pomocny, nie możemy nic zrobić w domu bez jego udziału. Biega po całym mieszkaniu i uwielbia nam asystować niemal w każdej czynności: pomaga w praniu, zagniataniu ciasta, a jak mąż pracuje przy komputerze, to siada przy drugim i go naśladuje. Nadal jest też bardzo uparty, a do tego żywiołowy i ciekawy świata. Wydaje mi się, że to właśnie ten upór, który miał od pierwszych chwil życia, pozwolił mu przetrwać najgorsze.




____________________________________________________________________________________

Partnerem sekcji "Wcześniaki" jest Nutrico.

Cena warta zapłaty - dodano: 2015-12-31

Portal maluchy.pl jest serwisem edukacyjnym. Informacje zawarte na naszych stronach służą wyłącznie celom informacyjnym. Wszelkie problemy muszą być konsultowane z odpowiednim lekarzem specjalistą. Autorzy i firma ITS MEDIA nie odpowiadają za jakiekolwiek straty i szkody wynikłe z zastosowania zawartych na stronach informacji lub porad.