Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
 

Adaptacja starszaka w żłobku - jak długo to potrwa?

, serce mi już pęka :(
> , serce mi już pÄ™ka :(
Moriah
wto, 09 paź 2012 - 13:18
Witam,

Jestem mamą prawie dwuletniego chłopczyka. Od urodzenia był ze mną w domu - jak skończył mi się macierzyński, przeszłam na wychowawczy. Eryk jest bardzo pogodnym dzieckiem, niesamowicie towarzyskim, chętnie poznaje nowe miejsca, nowe osoby, podejmuje wyzwania, lubi przebywać wśród dzieci. Jada praktycznie wszystko (uwielbia owoce morza i oliwki icon_wink.gif ) W tym roku udało nam się w końcu dostać do państwowego żłobka. Z racji otwartego charakteru synka byłam przekonana, że łatwo zaadaptuje się do nowej sytuacji - przecież lubi dzieci, lubi tańczyć, bawić się na podwórku. Byłam z nim na Dniu Otwartym - poznał panie, które będą się nim opiekować, mógł obejrzeć salę, zabawki, ogródek. Nim zaczęliśmy chodzenie do żłobka opowiadałam mu, dokąd pójdzie, że będzie tam dużo dzieci i fajne panie, będzie się bawił, tańczył, jadł razem z dziećmi i będzie wesoło. W połowie września po raz pierwszy zaprowadziłam go do żłobka - przez pierwsze dwa przychodziliśmy po domowym śniadaniu, spędzaliśmy tam 2h, ja mu towarzyszyłam. Wszystko było ok, chętnie jadł z dziećmi drugie śniadanie, niestety złapał katar i kaszel. Trzeciego dnia został sam na godzinkę - też było ok. Czwartego zostawiłam go na 2h i już odbierałam go z nietęgą miną. Pediatra zalecił żeby go w piątek już nie posyłać, w poniedziałek też jeszcze został w domu. We wtorek ponownie go puściłam, tym razem już od śniadania - mała zaraza rozpoznaje już trasę do żłobka i nim doszliśmy do budynku zaczął głośno protestować. Wstawał z wózka, chciał wyjść, prosił o wzięcie na ręce. W żłobku nie chce w ogóle jeść - więc zaraz po odebraniu muszą go nakarmić za pół "głodnego" dnia. Cały tydzień chodził na 4h, był odbierany przed drzemką - chociaż panie mówią, że płacze "pół na pół", nawet zaczyna coś tam jeść w ciągu dnia, to rano przy zaprowadzaniu jest istny dramat. Jak rano mu mówię, że pójdziemy do dzieci to słyszę kategoryczne "nie". Nie pomaga nawet czytanie książeczki o dzieciach chodzących do przedszkola (czytam, że "do żłobka"), które mają swoje szafki, myją rączki przed posiłkiem, jedzą razem obiadek przy stoliku, tańczą na rytmice etc. Eryk co rano wyje, sceny rozstania są dramatyczne. Po weekendzie wcale nie jest lepiej. W ten poniedziałek rozpoczęliśmy trzeci tydzień żłobkowania a nadal panie muszą mi go odbierać niemal siłą - biedak wyciąga do mnie rączki wołając "mama" a ja się muszę twardo odwrócić plecami i wyjść. Dziś pierwszy raz zostawiłam synka na leżakowanie.
Wiem, że dzieciom tam się żadna krzywda nie dzieje - opiekunki są bardzo pomysłowe i cierpliwe, jak trzeba to przytulają dzieciaki, noszą je na rękach. Jak obserwuję inne maluchy, które przychodzą do żłobka z uśmiechem na ustach, chętnie wchodzą po schodach i bez problemu same idą do sali gdzie czekają na nie panie i inne dzieci to aż mnie zazdrość bierze.

Zastanawiam się, ile czasu może trwać jeszcze taka histeria? Jak długo mogę zrzucać rozdzierający płacz na proces adaptacyjny? Kiedy powinnam zacząć szukać porady specjalisty - może synek nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany? Z drugiej strony dalsze siedzenie ze mną na wychowawczym raczej nie ułatwi mu rozstania ze mną za rok. A ja będę gnuśniała w domu.
Czuję się rozdarta. Potrzebuję pokrzepiających słów wsparcia icon_smile.gif

Moriah


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,771
Dołączył: wto, 03 sie 10 - 21:21
SkÄ…d: Warszawa
Nr użytkownika: 33,899




post wto, 09 paź 2012 - 13:18
Post #1

Witam,

Jestem mamą prawie dwuletniego chłopczyka. Od urodzenia był ze mną w domu - jak skończył mi się macierzyński, przeszłam na wychowawczy. Eryk jest bardzo pogodnym dzieckiem, niesamowicie towarzyskim, chętnie poznaje nowe miejsca, nowe osoby, podejmuje wyzwania, lubi przebywać wśród dzieci. Jada praktycznie wszystko (uwielbia owoce morza i oliwki icon_wink.gif ) W tym roku udało nam się w końcu dostać do państwowego żłobka. Z racji otwartego charakteru synka byłam przekonana, że łatwo zaadaptuje się do nowej sytuacji - przecież lubi dzieci, lubi tańczyć, bawić się na podwórku. Byłam z nim na Dniu Otwartym - poznał panie, które będą się nim opiekować, mógł obejrzeć salę, zabawki, ogródek. Nim zaczęliśmy chodzenie do żłobka opowiadałam mu, dokąd pójdzie, że będzie tam dużo dzieci i fajne panie, będzie się bawił, tańczył, jadł razem z dziećmi i będzie wesoło. W połowie września po raz pierwszy zaprowadziłam go do żłobka - przez pierwsze dwa przychodziliśmy po domowym śniadaniu, spędzaliśmy tam 2h, ja mu towarzyszyłam. Wszystko było ok, chętnie jadł z dziećmi drugie śniadanie, niestety złapał katar i kaszel. Trzeciego dnia został sam na godzinkę - też było ok. Czwartego zostawiłam go na 2h i już odbierałam go z nietęgą miną. Pediatra zalecił żeby go w piątek już nie posyłać, w poniedziałek też jeszcze został w domu. We wtorek ponownie go puściłam, tym razem już od śniadania - mała zaraza rozpoznaje już trasę do żłobka i nim doszliśmy do budynku zaczął głośno protestować. Wstawał z wózka, chciał wyjść, prosił o wzięcie na ręce. W żłobku nie chce w ogóle jeść - więc zaraz po odebraniu muszą go nakarmić za pół "głodnego" dnia. Cały tydzień chodził na 4h, był odbierany przed drzemką - chociaż panie mówią, że płacze "pół na pół", nawet zaczyna coś tam jeść w ciągu dnia, to rano przy zaprowadzaniu jest istny dramat. Jak rano mu mówię, że pójdziemy do dzieci to słyszę kategoryczne "nie". Nie pomaga nawet czytanie książeczki o dzieciach chodzących do przedszkola (czytam, że "do żłobka"), które mają swoje szafki, myją rączki przed posiłkiem, jedzą razem obiadek przy stoliku, tańczą na rytmice etc. Eryk co rano wyje, sceny rozstania są dramatyczne. Po weekendzie wcale nie jest lepiej. W ten poniedziałek rozpoczęliśmy trzeci tydzień żłobkowania a nadal panie muszą mi go odbierać niemal siłą - biedak wyciąga do mnie rączki wołając "mama" a ja się muszę twardo odwrócić plecami i wyjść. Dziś pierwszy raz zostawiłam synka na leżakowanie.
Wiem, że dzieciom tam się żadna krzywda nie dzieje - opiekunki są bardzo pomysłowe i cierpliwe, jak trzeba to przytulają dzieciaki, noszą je na rękach. Jak obserwuję inne maluchy, które przychodzą do żłobka z uśmiechem na ustach, chętnie wchodzą po schodach i bez problemu same idą do sali gdzie czekają na nie panie i inne dzieci to aż mnie zazdrość bierze.

Zastanawiam się, ile czasu może trwać jeszcze taka histeria? Jak długo mogę zrzucać rozdzierający płacz na proces adaptacyjny? Kiedy powinnam zacząć szukać porady specjalisty - może synek nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany? Z drugiej strony dalsze siedzenie ze mną na wychowawczym raczej nie ułatwi mu rozstania ze mną za rok. A ja będę gnuśniała w domu.
Czuję się rozdarta. Potrzebuję pokrzepiających słów wsparcia icon_smile.gif



--------------------





***Szczescie to cos do zrobienia, ktos do kochania i nadzieja na cos.*** Autor nieznany
milutka
wto, 09 paź 2012 - 13:42
Ja doświadczenia z dziećmi nie mam, ale moja mama pracowała w przedszkolu przez wiele lat i wiem jak takie rozstania wyglądają. Myślę, że to jest jeszcze krótko jak on chodzi, bo to dopiero 3 tydzień. Najważniejsza rzecz, czy on tak codziennie płacze w tym żłobku, ale nie chodzi mi o rozstanie tylko później w ciągu dnia.
milutka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,082
Dołączył: pią, 23 maj 08 - 01:32
SkÄ…d: lubuskie
Nr użytkownika: 19,969




post wto, 09 paź 2012 - 13:42
Post #2

Ja doświadczenia z dziećmi nie mam, ale moja mama pracowała w przedszkolu przez wiele lat i wiem jak takie rozstania wyglądają. Myślę, że to jest jeszcze krótko jak on chodzi, bo to dopiero 3 tydzień. Najważniejsza rzecz, czy on tak codziennie płacze w tym żłobku, ale nie chodzi mi o rozstanie tylko później w ciągu dnia.

--------------------
operetka
wto, 09 paź 2012 - 15:02
Moriah współczuję, sama powinnam napisać dokładnie takiego samego posta 32.gif przy czym mój syn jest w najmłodszej grupie, zaczął 4ty tydzień i nadal nic nie je. rano odprowadza go tata bo ja też nie mogłam już patrzeć na jego płacz.

a odpowiadając na Twoje główne pytanie to nam pani psycholog powiedziała na spotkaniu organizacyjnym, że w najgorszym przypadku adaptacja trwa do 3ech miesięcy 37.gif

mi też nie jest łatwo ale pomaga mi myśl, że prawie każda mama i dziecko prędzej czy później muszą przeżyć etap rozstania. aktualnie kwestia żłobka, powrotu do pracy a za chwilę inne dylematy. takie życie 29.gif
operetka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,171
Dołączył: śro, 25 maj 11 - 01:52
SkÄ…d: Warszawa
Nr użytkownika: 36,740

GG:


post wto, 09 paź 2012 - 15:02
Post #3

Moriah współczuję, sama powinnam napisać dokładnie takiego samego posta 32.gif przy czym mój syn jest w najmłodszej grupie, zaczął 4ty tydzień i nadal nic nie je. rano odprowadza go tata bo ja też nie mogłam już patrzeć na jego płacz.

a odpowiadając na Twoje główne pytanie to nam pani psycholog powiedziała na spotkaniu organizacyjnym, że w najgorszym przypadku adaptacja trwa do 3ech miesięcy 37.gif

mi też nie jest łatwo ale pomaga mi myśl, że prawie każda mama i dziecko prędzej czy później muszą przeżyć etap rozstania. aktualnie kwestia żłobka, powrotu do pracy a za chwilę inne dylematy. takie życie 29.gif

--------------------

eve69
wto, 09 paź 2012 - 22:19
CYTAT(Moriah @ Tue, 09 Oct 2012 - 14:18) *
Witam,


Zastanawiam się, ile czasu może trwać jeszcze taka histeria? Jak długo mogę zrzucać rozdzierający płacz na proces adaptacyjny? Kiedy powinnam zacząć szukać porady specjalisty - może synek nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany? Z drugiej strony dalsze siedzenie ze mną na wychowawczym raczej nie ułatwi mu rozstania ze mną za rok.


Jest dośc prawdopodobne, że siedzenie z Tobą w domu ułatwi Mu wiele rzeczy. Mój starszy syn jako 3 latek nie był gotowy na przedszkole, a miał skończone 3 lata. Starał się jak mógł, ale zwyczajnie nie był emocjonalnie gotowy na separację i nadmiar bodźców przedszkolnych.
Dzieci tak małe jak Twoje nie potrzebują socjalizacji tego typu, tak naprawdę nie potrzebują innych dzieci - bawią się obok siebie.
Franio rok później do przedszkola poszedł w podskokach, bez jednej łzy. Dziś przedszkole uwielbia.

Zapewne nie takiej rady oczekiwałaś - ale ja, jeśli bym mogła, zabrałabym Go ze żłobka już, szybko dojdzie do siebie.
eve69


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,742
Dołączył: śro, 28 lip 04 - 17:15
SkÄ…d: Trajsiti
Nr użytkownika: 1,966




post wto, 09 paź 2012 - 22:19
Post #4

CYTAT(Moriah @ Tue, 09 Oct 2012 - 14:18) *
Witam,


Zastanawiam się, ile czasu może trwać jeszcze taka histeria? Jak długo mogę zrzucać rozdzierający płacz na proces adaptacyjny? Kiedy powinnam zacząć szukać porady specjalisty - może synek nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany? Z drugiej strony dalsze siedzenie ze mną na wychowawczym raczej nie ułatwi mu rozstania ze mną za rok.


Jest dośc prawdopodobne, że siedzenie z Tobą w domu ułatwi Mu wiele rzeczy. Mój starszy syn jako 3 latek nie był gotowy na przedszkole, a miał skończone 3 lata. Starał się jak mógł, ale zwyczajnie nie był emocjonalnie gotowy na separację i nadmiar bodźców przedszkolnych.
Dzieci tak małe jak Twoje nie potrzebują socjalizacji tego typu, tak naprawdę nie potrzebują innych dzieci - bawią się obok siebie.
Franio rok później do przedszkola poszedł w podskokach, bez jednej łzy. Dziś przedszkole uwielbia.

Zapewne nie takiej rady oczekiwałaś - ale ja, jeśli bym mogła, zabrałabym Go ze żłobka już, szybko dojdzie do siebie.

--------------------
Franio 14.05.2007
Jasinek 04.01.2012

"The moment you settle for less, you get less than you settled for."
"Taught from infancy that beauty is woman's sceptre, the mind shapes itself to the body, and roaming round its gilt cage, only seeks to adorn its prison."

/Mary Wollstonecraft/
walizka
śro, 10 paź 2012 - 01:01
podpiszÄ™ siÄ™ pod postem eve69.

Do trzeciego roku życia (mniej więcej) dziecko jest w stanie budować więzi tylko z najbliższymi osobami. Na relacje z innymi dziećmi gotowe jest dopiero właśnie w wieku przedszkolnym. Jeśli nie musisz iść do pracy, to może odpuść ten żłobek? A jeśli zależy Ci na tym, żeby synek miał kontakt z innymi dziećmi i opiekunami - może znajdź w Waszym mieście zajęcia dla maluchów. Tam są dzieci, tańce, śpiewanie, zabawy, ale przede wszystkim jest mama, która daje poczucie bezpieczeństwa na obcych wodach.

Ja też próbowałam oddać do żłobka niespełna dwuletnią córkę. Chodziła tam na 2-3 godziny. Pierwszego dnia zostałam na korytarzu - Weni dwa razy do mnie przybiegła, ale w końcu poszła się bawić. Drugiego dnia było ok, ale już trzeciego nie chciała beze mnie wejść na salę. W końcu za namową opiekunek zostawiałam ją tam "na ostro". Ona ryczała, ja z fałszywym uśmiechem ją żegnałam. Ponoć uspokajała się po moim wyjściu, ale i tak była to dla mnie marna pociecha. Każdy kolejny dzień był trudniejszy. Po kilku tygodniach zrezygnowałam. Uznałam, że Weronika nie jest jeszcze gotowa na żłobek. Tym bardziej, że widziałam, iż każde dziecko bawi się samo, ewentualnie jest uwieszone na "cioci".

To było pół roku temu. Teraz Weronika ma 2 lata i 2 mesiące. Od miesiąca chodzimy na zajęcia przysposabiające dzieci do przedszkola: 2 razy w tygodniu po 3 godziny. Rodzice mogą być na sali, a nawet uczestniczyć w zajęciach tak długo, jak długo jest to potrzebne. Weronika uwielbia tam chodzić. Ale z mamą icon_smile.gif Powoli przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, a ja spokojnie czekam, aż dziecko któregoś dnia zechce zostać samo. Tym bardziej, że widzę, że ona musi dorosnąć do pewnych sytuacji. Rok temu płakała nawet na takich zajęciach z rodzicami. Siedziała z boku i nic nie chciała robić. Teraz pierwsza biegnie na wezwanie icon_smile.gif

Jestem zwolenniczką podążania za potrzebami dziecka (tak małego), nie socjalizowania go na siłę.
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post śro, 10 paź 2012 - 01:01
Post #5

podpiszÄ™ siÄ™ pod postem eve69.

Do trzeciego roku życia (mniej więcej) dziecko jest w stanie budować więzi tylko z najbliższymi osobami. Na relacje z innymi dziećmi gotowe jest dopiero właśnie w wieku przedszkolnym. Jeśli nie musisz iść do pracy, to może odpuść ten żłobek? A jeśli zależy Ci na tym, żeby synek miał kontakt z innymi dziećmi i opiekunami - może znajdź w Waszym mieście zajęcia dla maluchów. Tam są dzieci, tańce, śpiewanie, zabawy, ale przede wszystkim jest mama, która daje poczucie bezpieczeństwa na obcych wodach.

Ja też próbowałam oddać do żłobka niespełna dwuletnią córkę. Chodziła tam na 2-3 godziny. Pierwszego dnia zostałam na korytarzu - Weni dwa razy do mnie przybiegła, ale w końcu poszła się bawić. Drugiego dnia było ok, ale już trzeciego nie chciała beze mnie wejść na salę. W końcu za namową opiekunek zostawiałam ją tam "na ostro". Ona ryczała, ja z fałszywym uśmiechem ją żegnałam. Ponoć uspokajała się po moim wyjściu, ale i tak była to dla mnie marna pociecha. Każdy kolejny dzień był trudniejszy. Po kilku tygodniach zrezygnowałam. Uznałam, że Weronika nie jest jeszcze gotowa na żłobek. Tym bardziej, że widziałam, iż każde dziecko bawi się samo, ewentualnie jest uwieszone na "cioci".

To było pół roku temu. Teraz Weronika ma 2 lata i 2 mesiące. Od miesiąca chodzimy na zajęcia przysposabiające dzieci do przedszkola: 2 razy w tygodniu po 3 godziny. Rodzice mogą być na sali, a nawet uczestniczyć w zajęciach tak długo, jak długo jest to potrzebne. Weronika uwielbia tam chodzić. Ale z mamą icon_smile.gif Powoli przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, a ja spokojnie czekam, aż dziecko któregoś dnia zechce zostać samo. Tym bardziej, że widzę, że ona musi dorosnąć do pewnych sytuacji. Rok temu płakała nawet na takich zajęciach z rodzicami. Siedziała z boku i nic nie chciała robić. Teraz pierwsza biegnie na wezwanie icon_smile.gif

Jestem zwolenniczką podążania za potrzebami dziecka (tak małego), nie socjalizowania go na siłę.

--------------------


Moriah
czw, 11 paź 2012 - 00:11
milutka Panie mi mówią, że potem, w ciągu dnia już tak nie rozpacza. Wciąga się w życia żłobka i tylko jak sobie przypomni, że jest bez mamy to sobie popłakuje i mnie woła.

operetka Faktycznie, jesteś w o tyle gorszej sytuacji, że dziecku z najmłodszej grupy jeszcze nie bardzo można wytłumaczyć o co w tym chodzi i kiedy mama/tata po nie przyjdzie. W takim razie też ściskam kciuki za ciebie i twojego Antosia. Oby u was adaptacja przebiegła krócej, niż 3 miesiące!

eve Każda rada jest dobra, bo daje nam inne spojrzenie na sprawę. A czy ja wiem czy nie potrzebują socjalizacji? Takie przebywanie w grupie to nie tylko zabawa, ale też nauka cierpliwości (czekanie na swoją kolej), dzielenia się, dopasowania się do innych (wszyscy "na raz" muszą jeść, spać, spacerować) - to taka swoista szkoła życia. Zazwyczaj dziecko wychowywane w domu przez rodzica skupia na sobie całą jego uwagę i plan dnia jest budowany pod zwyczaje danego dziecka.
Ja mimo wszystko nie planuję zabierać Eryka, bo po tym jak poświęciłam mu prawie 2 lata swojego życia chcę teraz zająć się trochę sobą - choćby poprzez powrót do pracy.

walizka Tak jak wspomniałam wyżej - do gara mamy co włożyć, dramatu nie ma, ale ja dla własnej higieny psychicznej po 2 latach bycia 24h z dzieckiem potrzebuję oddechu, złapania dystansu, wyjścia do ludzi innych niż mamy i babcie przy piaskownicy icon_smile.gif
Do tej pory organizowałam różne zajęcia - co tygodniowy basen dla maluchów, cotygodniowe wyjścia do kina na specjalne pokazy dla rodziców z dziećmi, codziennie obowiązkowo plac zabaw min. 2h (a zimą sanki, łyżwy - "jeździł" z nami chociaż nie umiał jeszcze sam chodzić!), od czasu do czasu wyjście do kulek. Szukałam w naszej okolicy zajęć dla maluszków, ale w dzielnicy gdzie mieszkam nie ma klubików ani spotkań w domu kultury dla takiej grupy wiekowej :/ Nie jestem zmotoryzowana, więc uznałam, że nie ma sensu jeździć godzinę komunikacją w każdą stronę na drugi koniec miasta do miejsc, które oferują specjalne spotkania.

Zobaczę czy po kilku tygodniach nadal będę odprowadzać szlochającego synka - z tego co widzę, to po miesiącu nawet "nowe", tegoroczne dzieci nie płaczą przy oddawaniu pod opiekę pań. Więc może i u nas nie będzie tak źle.
Moriah


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,771
Dołączył: wto, 03 sie 10 - 21:21
SkÄ…d: Warszawa
Nr użytkownika: 33,899




post czw, 11 paź 2012 - 00:11
Post #6

milutka Panie mi mówią, że potem, w ciągu dnia już tak nie rozpacza. Wciąga się w życia żłobka i tylko jak sobie przypomni, że jest bez mamy to sobie popłakuje i mnie woła.

operetka Faktycznie, jesteś w o tyle gorszej sytuacji, że dziecku z najmłodszej grupy jeszcze nie bardzo można wytłumaczyć o co w tym chodzi i kiedy mama/tata po nie przyjdzie. W takim razie też ściskam kciuki za ciebie i twojego Antosia. Oby u was adaptacja przebiegła krócej, niż 3 miesiące!

eve Każda rada jest dobra, bo daje nam inne spojrzenie na sprawę. A czy ja wiem czy nie potrzebują socjalizacji? Takie przebywanie w grupie to nie tylko zabawa, ale też nauka cierpliwości (czekanie na swoją kolej), dzielenia się, dopasowania się do innych (wszyscy "na raz" muszą jeść, spać, spacerować) - to taka swoista szkoła życia. Zazwyczaj dziecko wychowywane w domu przez rodzica skupia na sobie całą jego uwagę i plan dnia jest budowany pod zwyczaje danego dziecka.
Ja mimo wszystko nie planuję zabierać Eryka, bo po tym jak poświęciłam mu prawie 2 lata swojego życia chcę teraz zająć się trochę sobą - choćby poprzez powrót do pracy.

walizka Tak jak wspomniałam wyżej - do gara mamy co włożyć, dramatu nie ma, ale ja dla własnej higieny psychicznej po 2 latach bycia 24h z dzieckiem potrzebuję oddechu, złapania dystansu, wyjścia do ludzi innych niż mamy i babcie przy piaskownicy icon_smile.gif
Do tej pory organizowałam różne zajęcia - co tygodniowy basen dla maluchów, cotygodniowe wyjścia do kina na specjalne pokazy dla rodziców z dziećmi, codziennie obowiązkowo plac zabaw min. 2h (a zimą sanki, łyżwy - "jeździł" z nami chociaż nie umiał jeszcze sam chodzić!), od czasu do czasu wyjście do kulek. Szukałam w naszej okolicy zajęć dla maluszków, ale w dzielnicy gdzie mieszkam nie ma klubików ani spotkań w domu kultury dla takiej grupy wiekowej :/ Nie jestem zmotoryzowana, więc uznałam, że nie ma sensu jeździć godzinę komunikacją w każdą stronę na drugi koniec miasta do miejsc, które oferują specjalne spotkania.

Zobaczę czy po kilku tygodniach nadal będę odprowadzać szlochającego synka - z tego co widzę, to po miesiącu nawet "nowe", tegoroczne dzieci nie płaczą przy oddawaniu pod opiekę pań. Więc może i u nas nie będzie tak źle.

--------------------





***Szczescie to cos do zrobienia, ktos do kochania i nadzieja na cos.*** Autor nieznany
aisha1111
czw, 11 paź 2012 - 23:59
a może spróbuj wyrobić system pożegnania? i stopniowo zwiększać czas w przedszkolu począwszy od pół godziny? Zawsze mów swojemu dziecku kiedy wrócisz (np. wrócę po podwieczorku, po spacerku z panią itp) i dotrzymuj słowa. na początek dobry jest czas ok. pół godziny przed posiłkiem i lepiej rano niż południe - dziecko jest mniej zmęczone, a co za tym idzie, mniej skore do płaczu

Aha - pożegnanie i tłumaczenie nie może się odbywać wśród płaczu, bo wtedy dziecko zwyczajnie nie będzieC ie słyszeć. W domu powiedz, gdzie idziecie, co bedziesz robić w tym czasie a co dziecko, kiedy wrócisz itd. A przed samą sala przedszkolną ustal rytuał pożegnania (buziaki w okreslonej kolejności itp.). Możesz też porozmawiać z panią, i jesli się zgodzi, przynosić ulubioną przytulankę czy coś z domu, co będzie znane, lubiane i kojarzone z domem. Damian w zeszłym roku (2 lata) na początku chodził z małym misiem pluszaczkiem w kieszonce spodenek. podobno czasem wtulał w niego nosek i szedł się dalej bawić.
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
SkÄ…d: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post czw, 11 paź 2012 - 23:59
Post #7

a może spróbuj wyrobić system pożegnania? i stopniowo zwiększać czas w przedszkolu począwszy od pół godziny? Zawsze mów swojemu dziecku kiedy wrócisz (np. wrócę po podwieczorku, po spacerku z panią itp) i dotrzymuj słowa. na początek dobry jest czas ok. pół godziny przed posiłkiem i lepiej rano niż południe - dziecko jest mniej zmęczone, a co za tym idzie, mniej skore do płaczu

Aha - pożegnanie i tłumaczenie nie może się odbywać wśród płaczu, bo wtedy dziecko zwyczajnie nie będzieC ie słyszeć. W domu powiedz, gdzie idziecie, co bedziesz robić w tym czasie a co dziecko, kiedy wrócisz itd. A przed samą sala przedszkolną ustal rytuał pożegnania (buziaki w okreslonej kolejności itp.). Możesz też porozmawiać z panią, i jesli się zgodzi, przynosić ulubioną przytulankę czy coś z domu, co będzie znane, lubiane i kojarzone z domem. Damian w zeszłym roku (2 lata) na początku chodził z małym misiem pluszaczkiem w kieszonce spodenek. podobno czasem wtulał w niego nosek i szedł się dalej bawić.

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



> Adaptacja starszaka w żłobku - jak dÅ‚ugo to potrwa?, serce mi już pÄ™ka :(
Start new topic
Reply to this topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: śro, 24 kwi 2024 - 06:35
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama