Lemina na poczatek witaj na forum
Jesli o Twoje pytanie chodzi to juz odpowiadam. Owoce maja nature wilgotna i zimna. Ochladzaja cialo. A. Ciesielska nie mowi aby owocow nie jesc w ogole. Mozna je spozywac ale sezonowo - tzn. jesc w danym sezonie to co do niego nalezy i to co w kraju, w ktorym mieszkamy wyroslo...tzn...banany, pomarancze o ile mi wiadomo w Szwajcarii czy w PL poki co jeszcze w naturalnych warunkach nie rosna...nie musze chyba pisac jak wyglada ich eksportowanie, poza tym ich natura jest jeszcze bardziej ochladzajaca niz np. naszych krajowych gruszek, bo takie jest ich zadanie w goracym klimacie. Ponad to w klimacie umiarkowanym owoce nie stanowia podstawowego pozywienia, jedynie jego uzupelnienie w letnim okesie.
Owoce, jesli juz zdecydujemy sie je jesc powinno sie spozywac tak jak natura stworzyla, czyli bez dodatkow cukru, jogurtow itd. bo takie mieszanki bardzo zakwaszaja nasz organizm. Np. jedzienie slodkiego dojrzalego jablka jesienia nie jest grzechem, ale wszystko w umiarze. Natomiast zima jedzienie owocow jest bledem, poniewaz wtedy powinnisme nasz organizm rozgrzewac...poza tym, niebardzo kojarze, ktore owoce rosna zima...chyba zadne, przynajmniej nie u nas...
Gotujac owoce z dodatkiem niektorych przypraw tj. kardamon, miod, cynamon, imbir itd. lub piekac je, zmniejsza ich ochladzajaca nature.
Orzechowa moja owsianka jest taka jak w ksiazce, ale opisze dokladnie mimo wszystko. Ja robie swoja z litra wody. Zawsze wieczorem, tak zeby mala miala przed snem i rano.
- litr wrzacej wody (ale dokladnie litr, lub ewentualnie mniej, bo gdy zbyt wiele to kaszka wychodzi za rzadka)
- szczypta kurkumy - ale naprawde szczypta, z ta przyprawa nie nalezy przesadzac.
- dwie czubate lyzki kaszki kukurydzianej ( w ksiazce A.Ciesielska wspominala o jaglanej, ale wiem od niej, ze teraz tego odradza, poniewaz kaszka ta zasluzowuje organizm, zdecydowanie bardziej poleca kukurydziana wlasnie)
- 4 czubate lyzki platkow owsianych
- kardamon (i to byl moj problem, bo zawsze dawalam tego za duzo i Sophie nie chciala jesc. Teraz daje naprawde odrobine, tak zeby nie bylo czuc zapachu, imbir, tez szczypta...poki co...na zime bede podawala troche wiecej w celach rozgrzewajacych...
- szczypta soli - okolo pol lyzeczki
gotuje 30 - 35 min mieszajac, zeby do dna nie przywarlo
- kilka (5-6 kropel) cytryny
- w zaleznosci od gestosci kaszki, odrobina mleka koziego (to dla osob nie karmiacych piersia), lub kardamonu. Ja daje zawsze mleko kozie, no oczywiscie jak nie ma mozliwosci nabycia takowego, moze byc rowniez mleko krowie.
- lyzeczke czubata miodu
- 3-4-krople oliwy z oliwek