Mopa, a właściwie nasza, tegoroczna Gwiazdka okazała się bardzo, bardzo, bardzo domyślna. Trafiła w gusta każdemu i praktycznie nie było niewypałów. W szok, w którym trwam do dzisiaj, wprawił mnie ogrom paczek pod choinką. Dzieci skrupulatnie przeliczyły - 39 paczek na 11 sztuk ludzi
To pod naszą domową, pod "teściowatą" było nieco skromniej, bo i podzielona a dwa różne razy, ale też dostojnie
Dostałam wymarzony, wypłakany, wybłagany APARAT. Micha cieszy mi się nadal i pewnie prędko nie przestanie. Ostatnio wypatrzone perfumy też mi się trafiły, choć nikomu nawet słowem nie wspomniałam, ze perfumy oraz, że TE. Zdziwiłam się tylko brakiem jakiejkolwiek ksiązki opatrzonej moim imieniem. Gwiazdki jednak chórem orzekły, ze dopiero co
się obkupilam literaturą i na razie mi starczy.
Dzieci oszalaly z radości a za ich przyczyna i rodzice i dziadkowie i osoby zaproszone.
Największą radość jednak sprawiły nam prezenty od Filipa - własnoręcznie wyrysowane i wypisane laurki, w tym po angielsku
Mój syn, który jeszcze rok temu nie potrafił trzymac długopisu, dziś nie tylko pieknie rysuje ale i pisze. Właściwie przepisuje, bo poskładać do kupy liter jeszcze nie potrafi ale to olbrzymi sukces
Reasumując - było Super!!!