Po pierwsze - wdech, wydech, po drugie - to raczej z czasem minie. Ale pewnie nie tak od zaraz.
Skoro córka pół miesiąca siedziała w domu, to to jest jakby efekt tego. Tak myślę.
Po ok. 3 tyg. w przedszkolu dzieci mają kryzys, przedszkole to już nie jest taka nowość i bywa gorzej i trudniej.
Po każdej chorobie, ba, nawet po weekendzie może się zdarzyć, że taki najmłodszy przedszkolak nie chce wracać do p-kola.
Masz męża w domu, drugie dziecko też? Więcej obowiązków, mniej czasu dla Starszej. To też są czynniki odgrywające wcale niemałą rolę.
A może skoro czuła się dobrze wcześniej, po powrocie zdarzyło się coś, co jej nie odpowiada? Jakaś koleżanka znalazł sobie pod jej nieobecność inną koleżankę i ona nie ma towarzystwa do pary itd. Może coś ją przestraszyło? Spróbuj wypytać, porozmawiać... Może tęsknota ją przytłacza i tak silnie reaguje? Dwa tygodnie w przedszkolu = aklimatyzacja - to jak dla mnie, całkiem optymistyczne założenie. Może coś by jej pomogło - ulubiony pluszak, Twoje zdjęcie w kieszonce..?
A może przestań ją na siłę pocieszać i tłumaczyć, że będzie fajnie i szybko minie. Może jakoś rozumowo do tematu podejść, że mama ma pracę, tatuś też (no dobra, teraz akurat choruje), że jej pracą jest chodzenie do p-kola... Że Tobie też czasem się nie chce i wolałabyś zostać w domku, ale tak się nie da itd.
Ja miałam przedszkolaka z permanentnym kryzysem PRZEZ rok, po każdej chorobie (a chorował co 1,5-2 tyg. średnio). Wprawdzie bez histerii, ale za to smutny był i nie chciał chodzić, do grupy się zaczął włączać dopiero od II półrocza. A sprawa się wyjaśniła po wakacjach, bo dopiero wtedy powiedział, że pani nie lubi (na szczęście od 4-latków jej już nie było w tym p-kolu).
Ja bym porozmawiała z paniami, co się mogło zdarzyć... i z córką - a nuż się czegoś dowiesz. I daj jej czas.
--------------------
...Past the deep troubled water / And the fears of the dark / There's a hill in the sunlight / For you to find harmony...