Jedyną metodą dla spokoju ducha, nawet jeżeli jest pozorny, jest nie zaglądanie do cudzej poczty.
Mój mąż wie, że ja znam wszystkie (no może prawie wszystkie) jego konta, znam hasła, bo czasem na życzenie, kiedy sam nie może, sprawdzam czy coś nie przyszło...on zna moje. Profilaktycznie nie sprawdzamy i nie czytamy, bo tajemnica korespondencji istnieje.
Jeżeli coś będzie nie tak, to i tak "poczujemy, będziemy wiedzieć"...bo oboje wiemy, że tego ukryć sie nie da.
Innymi słowy, jeżeli czujesz, że coś jest nie tak, to spróbuj porozmawiać, ale możliwie szczerze. Niech mąż wypowie się czego szukał, czego mu brak...a tu zawsze można dojść do porozumienia, bo znakomitą większość potrzeb naszych mężów zaspokoić jesteśmy w stanie
Bez potrzeby szukania innych inspiracji.