Nie zgodziłam się na sprawdzanie czystości u moich dzieci w szkole. I zrobiła się draka, ze jak ja mogę, ze nie współpracuję, że co to jest, żeby robić wyjątki.
A ja siÄ™ nie zgadzam bo:
-uważam, że to obrzydliwe i upokarzające - takie widowisko kiedy dzieci wychodzą przed tablicę i się im grzebie we włosach, ogląda paznokcie... I, jeśli ktoś ma wszy - każdemu się może zdarzyć - to co? To publicznie zostaje przedstawiony jako ten z zawszoną głową. I cała klasa ma świetny materiał do produkcji mniejszych lub większych złośliwości a czasem wręcz okrucieństw.
Proponuję, żeby sprawdzanie głów zaczynać od pokoju nauczycielskiego: szanowni państwo, odpinamy spineczki, i podchodzimy tu do mnie, do okna, żeby było lepiej widać... komfortowo? Chyba nie bardzo. Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na to, że dzieciom też nie jest dobrze w tej sytuacji. Dlaczego nikogo to nie obchodzi?
- obawiam się też, że to nie jest do końca higieniczne. Widział ktoś, żeby pielęgniarka umyła ręce między tarmoszeniem jednej głowy a drugiej? Wszy to stosunkowo nieduży problem, kupujesz preparat w aptece i po sprawie, ale jakoś mi się kołacze po głowie, ze są różne inne dolegliwości skórne, mniej widowiskowe, ale nie trudne do przeniesienia.
Ale problem higieniczny jest marginalny w tym wszystkim...
Myślicie, że przesadzam?
--------------------
Żyrafo - mama Joanny (2000) i Marianny (2002)