CYTAT(ulla @ nie, 02 mar 2008 - 17:34)
To jest tak zwane myślenie życzeniowe + pójście na łatwiznę.
To, że wielu rodzicó podaje, nie jest argumentem za podawaniem. To, że niby nic się nie dzieje nie jest argumentem za podawaniem. To, że dziecko dobrze toleruje nie jest argumentem za podawaniem.
Nie jest nim też to, że lubi, ani to, że "przecież wszędzie jest chemia".
Co do tego czy się odbije w przyszłości - to już jest duże pole do gdybania. Zgoda - do gdybania, ale są racjonalne argumenty przemiawające przeciw podawaniu. Nie ma natomiast racjonalnych (w pełni uzasadnionych) za podawaniem. Te, któe są, mają taką samą wartość jak argumenty za pozwoleniem na to żeby dziecko jadło chipsy, albo frytki.
Ps. żeby nie było, moje dziecko kocha frytki i czasem dostaje, ale nie dorabiam i nie dorabiałam do tego usprawiedliwień. Mogę się natomiast pokajać, że głupio ulegam.
Ulla, nie uważam, żebym podając córce danonki szła na łatwiznę. Poza tym to jest zwykłe forum rodziców maluchów a nie lekarzy specjalistów. Każdy pisze o własnych doświadczeniach, które może nie zawsze są zalecane ale wcale to nie znaczy, że źle komuś życzy, a chyba zgodzisz się ze mną że teoria i praktyka to dwie różne rzeczy, chociaż... może się nie zgodzisz. Nie ważne. Nie tworzę też na siłę żadnych usprawiedliwień. Po prostu nie widzę akurat ja w tym nic złego i napisałam już wcześniej - TO BYł TYLKO PRZYKłAD - NIKOGO NIE NAMAWIAM DO PODAWANIA DZIECIOM DANONKóW. tylko stwierdziłam fakt na podstawie własnych doświadczeń matki.
A argumenty "przeciw" można znaleźć naprawdę w stosunku do wielu produktów, nawet tych "zdrowych" i "zalecanych"
P.S. Ja również czasem daję mojej córci rzeczy, które nie koniecznie uważam za właściwe a potem besztam się w myślach za to, że uległam, ale danonki w moim mniemaniu nie należą do tych produktów.