CYTAT(A.L. @ Sun, 07 Mar 2010 - 17:03)
Wazne zeby malucha nie uczyc ciaglego podgryzania (powiedziala matka co przy drugim dziecku poniosla na tym polu tatalna kleske)
To rzeczywiście jest ważne. I niestety akurat matki średnich niejadków mogą mieć z tym problem. Ta pokusa wepchnięcia w dziecko czegoś może być silna. A złe nawyki da się wyrobić.
Wiem, bo sama z tym walczyłam, na szczęście na etapie walczenia ze sobą, bo dziecko nawyków nabrać nie zdążyło. Teraz ma racjonalne dość podejście, preferuje konkrety nad przegryzki i nie ma odruchu podjadania, przynajmniej na razie (nie żeby gardziła słodyczami, choć nie zjada ich dużo naraz, czy czymś innym - orzechy, słonecznik itp., ale jak nie leży na wierzchu to się nie rzuca, na większość słodyczy na wierzchu też nie, choć te akurat dość rzadko, bo ja mało kupuję, bo mało ich jadam, acz leżą teraz, bo po jej urodzinach mam ich za dużo, więc muszę zlikwidować zapasy, a goście zawsze trochę zjedzą)
W przypadku dziecka - ilość tego co zje zależy od potrzeb. To czy potrzeba jest ponad miarę, pokazuje waga (ew. inne badania). Jeżeli ta nie wskazuje, żeby było coś nie tak, to nie widzę sposobu (ani powodu) żeby dziecko ograniczać, za to widzę świetną furtkę do przemycania zdrowych rzeczy i wyrabiania nawyku jedzenia warzyw, przy eliminacji ew. węglowodanowych przegryzek.
Mniemam jednak, że po szczegółowych badaniach specjaliści podrzucą (narzucą) modus operandi.
Ps. totalnych niejadków nie dotyczy, bo są odporne na wpychanie, więc nawyków raczej nie nabiorą, ale nasiąkają niewłaściwą "atmosferą" towarzyszącą jedzeniu.