marmur nie jest głupim pomysłem, trzeba tylko wybrać odpowiedni marmur
granit niestety jest dla mnie zbyt nagrobkowy w kolorze i wzorkach, chociaż teraz waham się między marmurem a granitem, bo kuchnię będę miała bez kolorów i granit wydaje się bardziej logiczny
przez siedem lat byłam szczęśliwą użytkowniczką blatu marmurowego (różowo-beżowego, dość mocno plamiastego) i jedyne, z czym trzeba naprawdę uważać, to z kładzeniem cytryn i limonek przekrojoną stroną oraz rozchlapywaniem octu, ale szybka interwencja oliwą wystarcza
przyznaję jednakowoż, że lubię naturalne materiały i nie przeszkadza mi zupełnie ich szlachetne starzenie się, więc wolałabym pochlastany nożem drewniany blat albo poplamiony i poobtłukiwany marmurowy niż np. z korianu albo konglomeratu zawsze jak nowy, dlatego też wolę drewniane fronty niż mdf, bez względu na trwałość i łatwość czyszczenia (teraz niestety mam mdf odziedziczony po poprzednich właścicielach i zmieniać go nie będę, bo mi szkoda kasy), pomijam już zupełnie, że sama ich nie czyszczę
co do reumatyzmu - myślę, że w warunkach domowych raczej nie stoi się przy blacie 8 godzin dziennie dzień w dzień, więc można sobie pozwolić na kamienną ekstrawagancję, znacznie gorszy na wejście reumatyzmu w nagdarstki i łokcie jest np. stół jadalniany z kamiennym lub szklanym blatem, przy którym się siedzi, je, czyta etc. całymi godzinami
aha - waniliowe właśnie będę zmieniać na bezkolorowe (znaczy szare absolutnie średnie, bez żadnych odcieni), od wanilii mnie mdli, ale to oczywiście kwestia upodobań