CYTAT(agarad @ Mon, 28 Oct 2013 - 18:06)
Czy to ta sama osoba?
Tak, ta sama. Eeeh... Wiedziałam, że wklejając posta o czymś zapomnę...
Wytłumaczę może najpierw skąd Ola i Martyna się wzięły. Żeby wszystko jasne było. W pierwszej wersji PW powysyłanych do Was była informacja, że:
"Przepraszam Was bardzo, ale pomyliłam jej imię tzn. zrobiłam to zupełnie nieświadomie. Wszystko wynikło z jej formy pisania. Powstała pewnie jakaś literówka... Nie wiem. W każdym razie, myślę, że na potrzeby forum niech już tą Olą zostanie, co? Będzie bardziej anonimowo, na forum. Tak naprawdę ma na imię Martyna."Chciałam zachować jej anonimowość na forum, dlatego tu, skoro już nastąpiła pomyłka, pomyślałam, że może zostać sobie tą Olą...
Chciałam. Już nie chcę. Jestem wściekła na siebie, na nią. Co tu dużo mówić - OSZUKAŁA MNIE. Nie wiem już nawet jak bardzo. Nie chcę się zastanawiać gdzie mówiła prawdę, a gdzie kłamała (i tak, podświadomie to robię, próbuję zrozumieć, ale nic z tego mi nie wychodzi)...
Ale do rzeczy. Zaufałam jej. Wydawało mi się, że wszystko co mówi jest takie prawdziwe. Nawet raz z nią rozmawiałam o tym jak ważna jest dla mnie "prawda". Zapewniała, że wszystko co mówiła jest prawdą. Wtedy też dodała, może chcąc ostudzić moją dociekliwość, kolejny fakt o pijącym mężu.
Było mi jej tak żal. Tak bardzo chciałam jej pomóc. Na forum padały TAKIE propozycje pomocy, które (jeśli to co mówiła o problemach finansowych było prawdą) pomogłyby jej stanąć na nogi.
Sprawdzałam ją, pytałam o różne rzeczy, chciałam dać przysłowiową wędkę, a nie rybę... Nawet dla uspokojenia myśli, które jednak gdzieś tam się plątały, sprawdzałam w necie mail, z którego do mnie pisała. Próbowałam znaleźć na facebooku. Nic to nie przyniosło. Potem... podała mi telefon, ale wtedy już jej wierzyłam. A szkoda
. Aniakuleczka poprosiła mnie o jej numer, chciała doładować jej konto w telefonie. Była jednocześnie bardziej ostrożna i przewidująca niż ja. Wpisała jej numer telefonu w google, który to odsyła pięknie do serwisu gumtree, gdzie ktoś (no ONA, bo kto inny) posługujący się jej numerem telefonu sprzedaje 6 stron przeróżnych rzeczy. Zabawki, telefon, ciuchy chłopięce, ciuchy dziewczęce, żywność dla dzieci, słoiki z dżemem, buty... Wśród ubrań dziewczęcych są również sprzedawane w rozm. 110-116
.
Dziewczyny. Jestem w ciężkim szoku. Wryło mnie po prostu w ziemię jak to zobaczyłam. Przepraszam Was bardzo, nie było moim zamiarem wprowadzenie Was w błąd
. Sama czuję się zdeptana. Eeeh... przypomina mi się znana sprawa maluchowa jednej z forumek.
Włożyłam serce w pomoc jej. Od kilku dobrych dni myślałam tylko jak jej pomóc. Moja Młoda oddała jej swoje zabawki dla jej córek (które pewnie za chwilę wylądują na gumtree), oddała parę drobiazgów, przymałych bluzek. Ja sama zrobiłam zakupy, oddałam część zapasów, które miałam w domu.
Na tą chwilę dostałam przelew od Anitczak (wydałam połowę na zakupy
), dostałam dzisiaj też paczkę od Artoli. Tej jeszcze nie zdążyłam oddać. W drodze jest paczka od jaAgi.
Dziewczyny, ja Wam to wszystko pooddaję. Ewentualnie, jeśli się zgodzicie to mogę iść do kościoła, może tam polecą kogoś naprawdę potrzebującego. Martynie już nie wierzę. I nie uwierzę. Być może było ziarnko prawdy w tym co pisała/mówiła, ale ja już nie chcę się go nawet doszukiwać... Dajcie mi proszę (może być na PW) znać co mam zrobić z tym co zostało u mnie. Anitczak, prześli mi proszę swój numer konta.
Co dalej? Nie wiem czy mam siłę do niej napisać, rozmawiać z nią. Nie mam na to zwyczajnie już ochoty. Choć z drugiej strony... gdzieś tam w środku coś mi mówi, że ona powinna odpowiedzieć za to co zrobiła, choćby oddając pieniądze, które wyciągnęła...
Strasznie mi głupio, że dałam się tak wkręcić. A jeszcze bardziej mi głupio, że Was (nieświadomie, ale jednak) wprowadziłam w błąd