Witam kochane dziewczynki
Poczytałam trochę Waszych historii i postanowiłam opisać Wam moją. Otóż ja straciłam 2 ciąże
w 6 i 7 tyg. Było to 5 i 4 lata temu. To straszne uczucie - pusta, żal i wciąż nęcące pytanie - czy jeszcze kiedyś się uda.... Ale mimo tej beznadziejności jaką wtedy odczuwałam i to z powodu ciąż jak i innych zdarzeń losowych (śmierć matki) postanowiłam walczyć
Żaden lekarz nie znał przyczyny poronień.. ciągle słyszałam - "zbyt małe ciąże żeby można było coś stwierdzić". Badań robiłam mnóstwo i wszystkie były w miarę w porządku. Odwiedziłam dziesiątki lekarzy, a kasy jaką na to wszystko wydałam nawet nie liczę. I aż trafiłam do dr Dębskiego który kazał zrobić kolejnych milion badań. I tak właśnie się okazało że krew słabo dociera do macicy więc płód nie miał jak się rozwinąć
Dr Dębski lekarzem jest cudownym choć naprawdę drogim ( 2004 r. za wizytę płaciłam 300 zł). W końcu z powodów czysto finansowych zmieniłam lekarza prowadzącego. Obecnie chodzę do dr Kukulskiego który potwierdził diagnozę Dębskiego i tak oto przy pomocy jednej małej tabletki jestem w upragnionej ciąży
Dziś już wiem że opłacało się i choć czasem nachodzą mnie niepokojące myśli staram się uspokajać samą siebie, a mój synek rozwija się bez żadnych zarzutów
Dziewczyny nie poddawajcie siÄ™
Ale nie starajcie się też spłodzić dzieciątko przy każdym cyklu, nic na siłę, róbcie miliony badań i spróbujcie się wyciszyć. Wierzę że i Wy niedługo poczujecie kopnięcia w brzuch
Pozdrawiam Was i bardzo mocno trzymam za Was kciuki