Posłałam córkę od października do przedszkola. Dziecko dobrze się tam czuje, chętnie chodzi, ładnie je, ma już koleżanki.
Pewnego dnia przyszłam po córkę, na schodach ukazała się inna dziewczynka o tym samym imieniu. Trochę się najpierw zdziwiłam, weszłam wyżej na schody i słyszę, że tamtej ( czyli mojej) nie ma.
Wzięłam dziewczynkę i zaglądam do sali mówiąć, że nie po to dziecko przyszłam. Na szczęście moja córka była.
W domu dopiero dotarło do mnie, że przecież ktoś inny na miom miejscu, gdyby miała złe zamiary mógł wziąć tamto dziecko, każde dziecko, w tym i moje!
Nikt nie wyjrzał, kto odbiera dziecko. Poprostu tamta dziewczynka wyszła z sali i tyle.
Potem dowiedziałam się, żę w zeszłym roku był przypadek, że dziecko odebrał rodzic innego dziecka, bo tamto chciało się pobawić. Nikt nie wiedział, że ktoś inny zabrał dziecko. MAtka, gdy przyszła - tylko możemy się domyślać co czuła. Na szczeście dziecko się znalazło. A co by było gdyby ...?
Powiedziałam pani o swoich obawach, przyznała mi rację.
Ale od tamtego czasu ciągle myslę o córce, gdy jest w przedszkolu. Boję się. Córce nabiłam do głowy, że z nikim ma nie wychodzić, nawet ze znajomą osobą, ale to w końcu dziecko.
Poradźcie, co powinnam jeszcze zrobić i jak jest z odbieraniem dzieci w Waszych przedszkolach?
--------------------
Moje nadzieje nie zawsze się spełniają, ale zawsze mam nadzieję.