chciałabym Was zapytać czy macie może doświadczenie ale znacie od strony prawnej sytuację z odszkodowaniem za rozbity samochód
wczoraj miałam wypadek
kobieta wymusiła na skrzyżowaniu pierszeństwo nie miałam szans wyhamować
rozbiłam sobie przód auta a kobiecie bok...dodatko jeszcze jedno stojące auto ucierpiało...generalnie nic się nikomu nie stało...ja jestem poobijana i obolała ale bez większej tragedii
na miejscu była Policja, wszyscy trzeźwi, wszystkie dokumenty w porządku pani od razu przyznała się do winy
to tak tytułem wstępu
mój samochód to staruszek ford...mama kupiła mi go w zeszłym roku (po pierszym wypadku gdzie skasowali mi moje Renaul) za 1500 zł...teraz na allegro te roczniki chodzą w granicach 1200,00
i tu pojawia się moje pytanie...bo Pani prawdopodobnie miała OC i AC więc szkoda bedzie uznana z Jej AC i przy uznaniu mojej szkody całkowitej (taka wersja pewnie bedzie przyjęta przez Rzeczoznawcę bo podejrzewam, że koszt naprawy będzie większy niż wartość samochodu) podobno wypłacą mi 70% wartości samochodu czyli ok. 840 zł
dla mnie to koszmar, nie stać mnie na dołożenie i kupienie innego auta, nie mam jak poruszać się po mieście zawożąc Weronikę do szkoły i jechać do pracy...no nie mam takiego połączenia komunikacyjnego, żebym zdążyła do pracy a Wera do szkoły
czy ja mogę się upierać przy opcji, żeby mimo wszystko naprawili mi auto? są na to jakieś przepisy?