Od wielu lat podejrzewana jest u mnie kamica nerkowa. Raz do roku mam zapalenie miedniczki nerkowej. Od grudnia zeszłego roku 2 razy wylądowałam w szpitalu z objawami kolki nerkowej. Największy problem polega na tym, ze zawsze wyniki moich badań nie są niepokojące. W USG i RTG nic nie widać, w moczu....czasem. Szczerze to nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Jestem w grupie ryzyka. Moja mama ma już tylko 1 nerkę, którą ostatnio leczyła na gruźlicę nerki. W rodzinie mamy często mieli choroby nerek, umierali na raka nerek (moja mama też jest po raku), mieli dializy itp. To podobno są podstawy by traktowac moje bóle nerek poważnie. Co z tego skoro nigdy badania tego nie potwierdziły!!! Np. w tym m-cu będąc w szpitalu na oddziale ratunkowym miałam objawy kolki nerkowej. Zrobiono mi badania krwi i moczu. W moczu bakterie i białko. Zalecono zrobić posiew, USG. Nawet prywatnie na USG czeka sie m-c wiec lekarka zaleciła RTG i powtórkę moczu oraz posiew dodatkowo. Następnego dnia zrobiłam te badania moczu a 2 dni później RTG. Jakie było moje zdziwienie gdy w moczu nie było juz bakterii ani białka
. Jak to mozliwe, ze zniknęły zaledwie po 1 dniu, podczas gdy ból jest nadal. W RTG też nie ma złogów. Po raz kolejny wyszło, że jestem zdrowa i nic mi nie jest. Wściec sie można!!! Zwłaszcza, ze wiecznie i nieustannie mam pieczenie pęcherza przy oddawaniu moczu i nawet bez tego. Czuję ciagłe parcie na pęcherz a kiedy siadam to muszę sie wyciskać aby oddać mocz (samo nie leci), przy tym wyciskaniu boli mnie w dole brzucha. Często wstaje w nocy i siusiam po kropelce. Robie badanie moczu czasami prywatnie w okresie największych dolegliwości by wyłapać ewentualne coś....i nic to nie daje. W oczach lekarza jestem chyba hipohondrykiem
. A ja mam tego serecznie dosć!! Wyraźnie coś mi jest a nie mogę tego udowodnić. Chciałabym wreszcie by coś wykazało w jakimś badaniu, bym mogła sie leczyć, by nie bolało wiecej
.