To ja zupełnie na odwrót. Odkąd mam suszarkę przestałam używać płynu do płukania. I wyjmuję rzeczy miękkie i każdą oddzielnie (w sensie, że nie w kuli
).
Najbardziej zdumiewa mnie zawsze ta miękkość ręczników wyciągniętych z suszarki, mimo że są właśnie bez tego płynu.
A cieszy mnie to, że zniknęła potrzeba używania płynu, głównie dlatego, że strasznie brudził mi tę pralkową szufladę na proszki i płyny.
I choć bardzo miło wspominam czasy, kiedy ubrania pachniały nam lenorem, to faktycznie, tak jak pisze Paula, jeśli się używa perfum, to tych zapachów już wtedy trochę za dużo.
Aha.Niemowlakowi piorę bezwzględnie wszytko - nawet kurtki puchowe.