dzięki
monia za propozycję clexanu, ale ja już mam wykupiony i powoli odstawiam...a w aptece nie przyjmą?? Wracając do zakrzepu, okazało się, że gdybym zgłosiła się w ostrej fazie do chirurga to by to wyciął/naciął ( w ciągu dwóch najbardziej bolesnych dni od momentu wykrzepienia, czyli stwardnienia guzka), a teraz to ma się sam wchłaniać, bo już skrzeplina przyrosła do żyły i nic z tym zrobić nie można, no chyba że po porodzie...bo teraz boją się, że mogliny mi skurcze wywołać. Więc sobie wisi koło d.py
taki dzyndzelek ...ale na szczęście już nic nie boli...przestało boleć po tygodniu, tak co trzy dni zauważałam znaczącą poprawę...więc jeśli kogoś to spotka to bez obawy będzie bolało około tygodnia, aż się stan zapalny nie wygasi (pod warunkiem, że to żylak a nie hemoroid, bo większość ludzi włącznie ze mną myśli, że wszystko co
przy pupie to hemoroidy).
Mam nadal opory przed siadaniem, bo choć nie boli to czasem zaswędzi zwłaszcza podczas chodzenia. Generalnie krzeplina się nie zmniejsza na razie, ale komfort bezbolesnej egzystencji jest dla mnie zadowalający i tymczasowo wystarczający
Ten clexan to takie cudeńko przyznam
, jak go odstawiłam to po 24 h miałam uczucie, że mi po pół kilo cukru na nogę ktoś nałożył, hehe...ale po kilku godzinach to uczucie przechodzi.