Się mi nasunęła taka reflaksja. Ostatnio na imieninach koleżanki opowiadałam jakąś historię, wymianiam imię i nazwisko gościa, no i pada pytanie od szwagierki mojej koleżanki:
- jak bliski to znajomy?
Ja: można żartobliwie powiedzieć, że brakło nam tych przysłowiowych "kilkunastu centymentrów" do całkowitej bliskości.
- i Ty to tak mówisz przy mężu???
ja:- tak a co? nie powinnam?
mój mąż: no przeciez jej wtedy nie znałem ??
- ale z was super małżeństwo, że portaficie rozmawiac o takich sprawach, mój mąż by mnie zabił, jakbym wspomniała o innym.
A teraz pointa: Pani ma męża od ok 4 lat i 2 letnie dziecko, ale z poprzednich związków (różych) ma 3 dzieci, każde z innym partnerem. To co - udają z mężem, że cudownie poczęła 3 dzieci. Ja rozumiem, że się nie opowiada szczegółów i być może nawet to co ja powiedziałam nie w każdym towarzystwie uchodzi, ale w tym było ok, natomiast nie rozumiem udawania, że przeszłość nie istnieje. Jakaś tam jest i mąż tej pani musi wiedzieć, że co najmniej 3 innych partnerów w życiu miała. Ale rozumiem, że wspomnienie przeszłości, zwłaszcza pozostawiającej tak "niezatarte" ślady da się zakopać
To mnie dopiero szokuje w polskim podejściu do seksu.
Aczkolwiek zdarzyło mi się poczuć się urażoną wypowiedzią kolegi na studiach (pochodził z Cieszyna, studiował w Krakowie) - że Czeszki nie sa pruderyjne, a Polki boją się seksu, ewentualnie myślą od razu o ślubie. Zwłaszcza że wypowiedział sie po tym, jak grzecznie odmówiła mu dziewczyna, która widział drugi raz w zyciu
Dlatego staram się miec zdrowy dystans do tej sfery życia.