moze nie do konca dobrze sie wyrazilam - myo 2 kolkach, to nawet nie myslimy, bo mlody ma problem z jazda na 4. problem wlasnie w tym, ze on nie umie na 4 jezdzic wg mnie oczywiscie, bo on uwaza ze umie. jakby nogi mial za slabe. nie ruszy z miejsca sam, pod gorke to nawet nie mowie, bo nie podjedzie,z gorki krzyczy, uczy sie dopiero hamowac, no i ciagle siodelko za twarde, pedaly za ciezko chodza itd. juz jak mial jezdzic na mniejszym, to bylo to samo. dziadek twierdzil, ze edaly zle dokrecone, ale nie da sie poprawic i tak sobie tlumaczylismy. ale jak maly wsiadl i na poczatku owszem bylo mu ciezko, ale teraz pod gorke sam podjedzie i smiga na nim, wiec to nie kwestia ze cos nie tak.
no i wiedzac juz, ze i maly na poczatku mial problemy, to wiem ze starszy w koncu tez zatrybi.
dzis wyszlismy i wrocilismy, bo powietrze zeszlo z kola, pompki ktore mamy nie daly rade, wiec trzeba szukac samochodowej. nie powiem, zeby byl zalamany ta sytuacja, chociaz twierdzil "ojej, to nie bede mogl jezdzic" z 10x to powtorzyl
co do rowerka biegowego i hulajnogi - stoja i kuza sie. tylko maly na nich jezdzi od czasu do czasu, starszy w ogole nie tyka. raz wyszedl przed klatke i musialam zanosic z powrotem, bo stwierdzil, ze jednak nie chce.