Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
3 Stron V   1 2 3 nastÄ™pna  

praca a bycie mama

> 
bel
sob, 19 mar 2011 - 02:15
witam otworzyłam zupełnie nowy temat. może dlatego ze mam duży problem by pogodzić prace z macierzyństwem. to trwało już jakiś czas. pracuje obecnie ponad pól roku. być może dlatego lekarz rodziny stwierdził u mnie depresje. w chwili obecnej staram się pogodzić z tym, ze nie zawsze mogę przebywać z córka w domu 21.gif powrót kosztował bardzo wiele ponieważ moja córeczka ma osłabione napięcie mięśniowe musiałam zapisać ją do żłobka integracyjnego gdzie jest rehabilitacja metoda NDT Bobath. Żłobek oddalony jest od naszego domu 10km. Codziennie rano muszę wybudzać córkę o 5.00 rano by zawieźć ja do żłobka. Nieraz dziecko budzi się z dużym płaczem. Zazwyczaj wybudzam je ja. Wtedy przebieram Marysię i karmie. Mąż wtedy rano idzie odpalić auto i przygotować do zawiezienia do żłobka. Maz zawozi codziennie rano i po południu odbiera córkę . Kończy wcześniej prace niż ja to dlatego. Od kiedy zaczęłam pracować a córka chodzić do żłobka najgorszy byl w 1 miesiąc. Bardzo przeżyłam rozstanie z córka. Nie mogłam znieść tego ze nie widzę jej pól dnia. 32.gif nieraz chciało mi się płakać 41.gif . w chwili obecnej staram się z tym pogodzić. Jak doszła praca musiałam skupiać się na tym co robię. Na szczęście mój obecny kierownik ma 2 małych dzieci wiec mnie rozumie. już 2 razy mogłam pójść na opiekę L4 kiedy Marysia była chora. Pobyt z nią w domu nieraz mi pomaga. Jednak coraz trudniej pogodzić macierzyństwo z praca ponieważ osoby które ze mną pracują nie maja dzieci i maja do mnie zal ze nie ma mnie w pracy jak jestem potrzebna. 21.gif nieraz jestem na te osoby zla szef jest faktycznie po mojej stronie ale tylko on. Coraz trudniej mi być mama i pracownica. A tu w robocie nikt nie może mnie zastąpić. Poza tym Marysia często choruje i wtedy pomaga mi i mężowi moja mama albo mama męża. Ale na dłuższą metę jest to uciążliwe. Ni ukrywam ze jest to dla mnie jako matki trudne. Kiedy Marysia jest zdrowa i chodzi do żłobka to po takim tygodniu oczy same kleją sie do snu. Malo tego odbija sie to na moim związku małżeńskim, a szczerze mówiąc tego nie chce . Kloce sie wtedy z mężem co dobija. Najtrudniejsze w tym ze jest trudno się zoorganizowac bo ciągle brakuje czasu. Nie mamy z mężem dla siebie czasu ciągle jesteśmy zmęczeni bo do pracy i nie ma nawet kiedy pogadać o trudnościach z tym wszystkim związanych. niewiem jak pomoc sobie i rodzinie żeby to wszystko szlo sprawnie. poza tym jak wracam z pracy do domu to Marysia jak zazwyczaj juz jestem spi po zlobku i mam z nia utrudniony kontakt. zmęczenie również dokucza. Dziewczyny czy wy tez tak macie?? Prosze napiszcie jak u was to wyglada pozdrawiam bel

dodam jeszcze ze przez to wszystko myślę o odejściu z pracy

Ten post edytował bel sob, 19 mar 2011 - 02:27
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post sob, 19 mar 2011 - 02:15
Post #1

witam otworzyłam zupełnie nowy temat. może dlatego ze mam duży problem by pogodzić prace z macierzyństwem. to trwało już jakiś czas. pracuje obecnie ponad pól roku. być może dlatego lekarz rodziny stwierdził u mnie depresje. w chwili obecnej staram się pogodzić z tym, ze nie zawsze mogę przebywać z córka w domu 21.gif powrót kosztował bardzo wiele ponieważ moja córeczka ma osłabione napięcie mięśniowe musiałam zapisać ją do żłobka integracyjnego gdzie jest rehabilitacja metoda NDT Bobath. Żłobek oddalony jest od naszego domu 10km. Codziennie rano muszę wybudzać córkę o 5.00 rano by zawieźć ja do żłobka. Nieraz dziecko budzi się z dużym płaczem. Zazwyczaj wybudzam je ja. Wtedy przebieram Marysię i karmie. Mąż wtedy rano idzie odpalić auto i przygotować do zawiezienia do żłobka. Maz zawozi codziennie rano i po południu odbiera córkę . Kończy wcześniej prace niż ja to dlatego. Od kiedy zaczęłam pracować a córka chodzić do żłobka najgorszy byl w 1 miesiąc. Bardzo przeżyłam rozstanie z córka. Nie mogłam znieść tego ze nie widzę jej pól dnia. 32.gif nieraz chciało mi się płakać 41.gif . w chwili obecnej staram się z tym pogodzić. Jak doszła praca musiałam skupiać się na tym co robię. Na szczęście mój obecny kierownik ma 2 małych dzieci wiec mnie rozumie. już 2 razy mogłam pójść na opiekę L4 kiedy Marysia była chora. Pobyt z nią w domu nieraz mi pomaga. Jednak coraz trudniej pogodzić macierzyństwo z praca ponieważ osoby które ze mną pracują nie maja dzieci i maja do mnie zal ze nie ma mnie w pracy jak jestem potrzebna. 21.gif nieraz jestem na te osoby zla szef jest faktycznie po mojej stronie ale tylko on. Coraz trudniej mi być mama i pracownica. A tu w robocie nikt nie może mnie zastąpić. Poza tym Marysia często choruje i wtedy pomaga mi i mężowi moja mama albo mama męża. Ale na dłuższą metę jest to uciążliwe. Ni ukrywam ze jest to dla mnie jako matki trudne. Kiedy Marysia jest zdrowa i chodzi do żłobka to po takim tygodniu oczy same kleją sie do snu. Malo tego odbija sie to na moim związku małżeńskim, a szczerze mówiąc tego nie chce . Kloce sie wtedy z mężem co dobija. Najtrudniejsze w tym ze jest trudno się zoorganizowac bo ciągle brakuje czasu. Nie mamy z mężem dla siebie czasu ciągle jesteśmy zmęczeni bo do pracy i nie ma nawet kiedy pogadać o trudnościach z tym wszystkim związanych. niewiem jak pomoc sobie i rodzinie żeby to wszystko szlo sprawnie. poza tym jak wracam z pracy do domu to Marysia jak zazwyczaj juz jestem spi po zlobku i mam z nia utrudniony kontakt. zmęczenie również dokucza. Dziewczyny czy wy tez tak macie?? Prosze napiszcie jak u was to wyglada pozdrawiam bel

dodam jeszcze ze przez to wszystko myślę o odejściu z pracy
karoleenka
sob, 19 mar 2011 - 11:01
współczuje Ci bardzo bo potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz. Ja zaczęłam mieć doła jeszcze w trakcie urlopu macierzyńskiego , że musze wrócić do pracy ( do pracy , którą uwielbiałam ) i wkońcu zrezygnowałam - posiedziałam w domu rok z maluchem i po tym czasie znalazłam sobie nową pracę i z przyjemnością do niej poszłam. My zatrudniliśmy nianię - bo nie chciałam mieć problemu w razie chorób zwłaszcza, że straszy syn często przynosił przedszkolne infekcje , którymi zarażał młodszego. A ja generalnie źle się czuję jak nie mam takiego poczucia, iż w razie choroby dzieci wszystko staje na głowie. Nie lubię brać zwolnień i powiem szczerze nie dziwie się ludziom, którzy patrzą bykiem na mamy , które chodzą na L4- bo z jakiej racji mają się z tego cieszyć - często to własnie na innych się odbija bo mają więcej pracy, obowiązków itd..

generalnie moja sytuacja , na którą mogłam sobie pozwolić - pozwoliła mi na luzie, bez stresu dojrzeć do momentu kiedy chciałam już sama z własnej nieprzymuszonej woli wrócić do pracy. Wiem, że nie zawsze tak jest niestety ale może w Twoim przypadku jest podobnie- może nie musisz pracować zawodowo albo mogłabyś pracować na część etatu tak aby szybciej wracać do domu- aby mieć więcej czasu dla dziecka?

ja widzę w Twoich roztrekach siebie sprzed 2 lat - i mimo, że "poświęciłam" świetną pracę - nie żałuje ani trochę
a co najlepsze prztyszedł moment kiedy sama chiałam już "uciec" z domu do ludzi co też spowodowało,iż idę do pracy z przyjemnością, bez stresu,że zostawiam dzieci na tak długo itd..no musze mieć też coś dla siebie z życia icon_smile.gif
w ciągu tygodnia widuję chłopców rano - no i wieczorem- mało , krótko za to weekendy są całe nasze icon_smile.gif ale też musiałam się zmęczyć tym byciem mamą w domu aby nie przeżywać teraz tych rozstań i krótkich ( ale intensywnych ) chwil w tygodniu z dziećmi.
karoleenka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,473
Dołączył: śro, 12 maj 04 - 22:04
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,741

GG:


post sob, 19 mar 2011 - 11:01
Post #2

współczuje Ci bardzo bo potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz. Ja zaczęłam mieć doła jeszcze w trakcie urlopu macierzyńskiego , że musze wrócić do pracy ( do pracy , którą uwielbiałam ) i wkońcu zrezygnowałam - posiedziałam w domu rok z maluchem i po tym czasie znalazłam sobie nową pracę i z przyjemnością do niej poszłam. My zatrudniliśmy nianię - bo nie chciałam mieć problemu w razie chorób zwłaszcza, że straszy syn często przynosił przedszkolne infekcje , którymi zarażał młodszego. A ja generalnie źle się czuję jak nie mam takiego poczucia, iż w razie choroby dzieci wszystko staje na głowie. Nie lubię brać zwolnień i powiem szczerze nie dziwie się ludziom, którzy patrzą bykiem na mamy , które chodzą na L4- bo z jakiej racji mają się z tego cieszyć - często to własnie na innych się odbija bo mają więcej pracy, obowiązków itd..

generalnie moja sytuacja , na którą mogłam sobie pozwolić - pozwoliła mi na luzie, bez stresu dojrzeć do momentu kiedy chciałam już sama z własnej nieprzymuszonej woli wrócić do pracy. Wiem, że nie zawsze tak jest niestety ale może w Twoim przypadku jest podobnie- może nie musisz pracować zawodowo albo mogłabyś pracować na część etatu tak aby szybciej wracać do domu- aby mieć więcej czasu dla dziecka?

ja widzę w Twoich roztrekach siebie sprzed 2 lat - i mimo, że "poświęciłam" świetną pracę - nie żałuje ani trochę
a co najlepsze prztyszedł moment kiedy sama chiałam już "uciec" z domu do ludzi co też spowodowało,iż idę do pracy z przyjemnością, bez stresu,że zostawiam dzieci na tak długo itd..no musze mieć też coś dla siebie z życia icon_smile.gif
w ciągu tygodnia widuję chłopców rano - no i wieczorem- mało , krótko za to weekendy są całe nasze icon_smile.gif ale też musiałam się zmęczyć tym byciem mamą w domu aby nie przeżywać teraz tych rozstań i krótkich ( ale intensywnych ) chwil w tygodniu z dziećmi.

--------------------





Inanna
sob, 19 mar 2011 - 12:08
Bel, serdecznie współczuję przytul.gif
Ja też potwornie bałam się powrotu do pracy. Wróciłam - bo musiałam - w lutym. Na razie na pół etatu, a od maja na cały. Jest dobrze, ale tylko dlatego, że mam nienormowany czas pracy. Poza dwoma dniami dyżuru od 8 do 15.30 ustalam sobie godziny pracy tak, żeby mi pasowało. W rezultacie w teren chodzę w soboty, niedziele i popołudniami, a papierkową robotę wykonuję przy dzieciach.
Przykro mi, że nie każda mama ma luksus nienormowanego czasu pracy.
Inanna


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,551
Dołączył: wto, 12 lut 08 - 16:36
Nr użytkownika: 18,156




post sob, 19 mar 2011 - 12:08
Post #3

Bel, serdecznie współczuję przytul.gif
Ja też potwornie bałam się powrotu do pracy. Wróciłam - bo musiałam - w lutym. Na razie na pół etatu, a od maja na cały. Jest dobrze, ale tylko dlatego, że mam nienormowany czas pracy. Poza dwoma dniami dyżuru od 8 do 15.30 ustalam sobie godziny pracy tak, żeby mi pasowało. W rezultacie w teren chodzę w soboty, niedziele i popołudniami, a papierkową robotę wykonuję przy dzieciach.
Przykro mi, że nie każda mama ma luksus nienormowanego czasu pracy.

--------------------



ania_411
sob, 19 mar 2011 - 13:03
bel a nie mysleliscie o zatrudnieniu niani? rozwiazaloby to problem rannego wybudzania i chorob malej bo pewnie ze zlobka wiekszosc przynosi. na pewno wiaze sie to z wiekszymi kosztami ale mysle ze byloby ci duzo latwiej.

mnie tez bylo o tyle latwiej, ze pracowalam na dwie zmiany wiec albo ranki albo popoludnia spedzalysmy razem.

ania_411


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,631
Dołączył: pią, 26 gru 08 - 14:15
Skąd: Prümzurlay
Nr użytkownika: 24,317

GG:


post sob, 19 mar 2011 - 13:03
Post #4

bel a nie mysleliscie o zatrudnieniu niani? rozwiazaloby to problem rannego wybudzania i chorob malej bo pewnie ze zlobka wiekszosc przynosi. na pewno wiaze sie to z wiekszymi kosztami ale mysle ze byloby ci duzo latwiej.

mnie tez bylo o tyle latwiej, ze pracowalam na dwie zmiany wiec albo ranki albo popoludnia spedzalysmy razem.



--------------------



AsiaKG
sob, 19 mar 2011 - 13:36
Bel przytul.gif

Nie wiem jak Cie pocieszyć- ja wróciłam do pracy jak Lena miała 7 miesięcy.. a za chwilę następna ciąża.. i powrót kiedy Nina miała pół roku..tyle że ja nie muszę posyłać do żłobka bo zostają z teściami.. a gdyby nie oni pewnie miałabym takie same dylematy..co do odejścia z pracy.. no cóż, jeśli podołacie finansowo.. ale pewnie z tego powodu tak wcześnie do niej wróciłaś, nieprawdaż?

Co do niani to u nas bierze plus minus 7 zł za godzinę.. nawet wychodząc na karmienie godzinę wcześniej to pewnie za minimum 8-9 musiałabyś jej płacić, co daje w miesiącu kolosalną kwotę.. a żłobek to pewnie 200-300zł..

Ten post edytował AsiaKG sob, 19 mar 2011 - 13:36
AsiaKG


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,331
Dołączył: śro, 02 maj 07 - 20:46
SkÄ…d: z miasta gdzie bieganie psom szkodzi...;)
Nr użytkownika: 13,622




post sob, 19 mar 2011 - 13:36
Post #5

Bel przytul.gif

Nie wiem jak Cie pocieszyć- ja wróciłam do pracy jak Lena miała 7 miesięcy.. a za chwilę następna ciąża.. i powrót kiedy Nina miała pół roku..tyle że ja nie muszę posyłać do żłobka bo zostają z teściami.. a gdyby nie oni pewnie miałabym takie same dylematy..co do odejścia z pracy.. no cóż, jeśli podołacie finansowo.. ale pewnie z tego powodu tak wcześnie do niej wróciłaś, nieprawdaż?

Co do niani to u nas bierze plus minus 7 zł za godzinę.. nawet wychodząc na karmienie godzinę wcześniej to pewnie za minimum 8-9 musiałabyś jej płacić, co daje w miesiącu kolosalną kwotę.. a żłobek to pewnie 200-300zł..

--------------------



Dabriza
sob, 19 mar 2011 - 17:30
Bel- przede wszystkim i najpierw mocno przytulam! cóż takie są realia życia, że czasem powrót do pracy jest konieczny i tyle. Niestety choć przynosi to poprawę rodzinnego budżetu, ma tez swoją cenę. Dobrze, że napisałaś, że nazwałaś to co jest w Tobie..mnie przynajmniej to bardzo pomaga - zobaczyć coś by z tym się zmierzyć. Sama po powrocie do pracy przeszłam wiele etapów, też płacimy za to jakąś cenę- choćby taka,że w weekendy zamiast być z moją rodzinką , głównie pracuję. Ale widzę tez pozytywne strony- moje bycie z nimi nabrało innej rangi i jakości, mąż bardziej wykazał się zaangażowaniem w stosunku do dziewczynek. Czasem bywa mi cholernie trudno- zwłaszcza gdy słyszę jak moje starsze dziecko mówi,że woli iść do babci niż być ze mną..i mogłabym pisać jeszcze- ale nie o tym wątek.
Myślę, że powinnaś znaleźć czas na spokojną rozmowę z mężem, jeszcze raz rozważyć wszystkie za i przeciw i ze spokojem serca podjąć nową decyzję bądź utwierdzić się w słuszności obecnej. W życiu nauczyłam się sama oceniać konsekwencje decyzji na podstawie mojego własnego wewnętrznego przekonania- zawsze jak coś się we mnie kłóci - analizuję sytuację raz jeszcze. Tak po prostu trzeba dla własnego zdrowia psychicznego. Pamiętaj, że jesteś dla Marysi najlepszą mama na świecie, a dobrze by było byś jeszcze była mama spokojną i szczęśliwą- w sensie wew przekonana o słuszności powrotu do pracy np. Ale to już ty sama wiesz najlepiej. Będę mocno trzymać za Ciebie kciuki i wspierać by wszystko ułożyło się jak najlepiej.
Dabriza


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,978
Dołączył: pią, 20 lut 09 - 10:52
SkÄ…d: Beskidy
Nr użytkownika: 25,600




post sob, 19 mar 2011 - 17:30
Post #6

Bel- przede wszystkim i najpierw mocno przytulam! cóż takie są realia życia, że czasem powrót do pracy jest konieczny i tyle. Niestety choć przynosi to poprawę rodzinnego budżetu, ma tez swoją cenę. Dobrze, że napisałaś, że nazwałaś to co jest w Tobie..mnie przynajmniej to bardzo pomaga - zobaczyć coś by z tym się zmierzyć. Sama po powrocie do pracy przeszłam wiele etapów, też płacimy za to jakąś cenę- choćby taka,że w weekendy zamiast być z moją rodzinką , głównie pracuję. Ale widzę tez pozytywne strony- moje bycie z nimi nabrało innej rangi i jakości, mąż bardziej wykazał się zaangażowaniem w stosunku do dziewczynek. Czasem bywa mi cholernie trudno- zwłaszcza gdy słyszę jak moje starsze dziecko mówi,że woli iść do babci niż być ze mną..i mogłabym pisać jeszcze- ale nie o tym wątek.
Myślę, że powinnaś znaleźć czas na spokojną rozmowę z mężem, jeszcze raz rozważyć wszystkie za i przeciw i ze spokojem serca podjąć nową decyzję bądź utwierdzić się w słuszności obecnej. W życiu nauczyłam się sama oceniać konsekwencje decyzji na podstawie mojego własnego wewnętrznego przekonania- zawsze jak coś się we mnie kłóci - analizuję sytuację raz jeszcze. Tak po prostu trzeba dla własnego zdrowia psychicznego. Pamiętaj, że jesteś dla Marysi najlepszą mama na świecie, a dobrze by było byś jeszcze była mama spokojną i szczęśliwą- w sensie wew przekonana o słuszności powrotu do pracy np. Ale to już ty sama wiesz najlepiej. Będę mocno trzymać za Ciebie kciuki i wspierać by wszystko ułożyło się jak najlepiej.


--------------------
Kinga ( 30.01.2008) i Anna ( 18.08.2009)
" gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo "
Owidiusz
makarena
nie, 20 mar 2011 - 01:15
To kolejny (choć nieco inny) watek pt "powrót do pracy a macierzynstwo".
Po tym wÄ…tku widze, ze nie ja jedna mam ten dylemat 29.gif
wracam do pracy od maja, ale w opiece nad J. będziemy sie z mężem wymieniali. Ja w pracy do 15 a on wieczorami do późnej nocy, a w weekendy ma studia, więc .....nie bedziemy sie widywali praktycznie wcale. Żal mi ogromnie również czasu który już nie będę spędzała z J.
Wracam bo....muszę, choć nie z powodów finansowych.
DziÅ› widzÄ™ to w samych ciemnych "barwach"...
Myśl o tym, że to już tuż, tuż prześladuje mnie w każdej sekundzie i choc jeszcze do powrotu nie doszło doskonale rozumiem twoje odczucia bel.
Ogromnym pocieszeniem jest dla mnie wsparcie kilku osób min z forum ,które nie tak dawno same to przeżyły i...są teraz bardzo zadowolone i widzą sporo plusów z tego powrotu. Obym i ja dostrzegła....

Ten post edytował makarena nie, 20 mar 2011 - 01:16
makarena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,151
Dołączył: śro, 25 lut 09 - 19:38
SkÄ…d: wielkopolska
Nr użytkownika: 25,735




post nie, 20 mar 2011 - 01:15
Post #7

To kolejny (choć nieco inny) watek pt "powrót do pracy a macierzynstwo".
Po tym wÄ…tku widze, ze nie ja jedna mam ten dylemat 29.gif
wracam do pracy od maja, ale w opiece nad J. będziemy sie z mężem wymieniali. Ja w pracy do 15 a on wieczorami do późnej nocy, a w weekendy ma studia, więc .....nie bedziemy sie widywali praktycznie wcale. Żal mi ogromnie również czasu który już nie będę spędzała z J.
Wracam bo....muszę, choć nie z powodów finansowych.
DziÅ› widzÄ™ to w samych ciemnych "barwach"...
Myśl o tym, że to już tuż, tuż prześladuje mnie w każdej sekundzie i choc jeszcze do powrotu nie doszło doskonale rozumiem twoje odczucia bel.
Ogromnym pocieszeniem jest dla mnie wsparcie kilku osób min z forum ,które nie tak dawno same to przeżyły i...są teraz bardzo zadowolone i widzą sporo plusów z tego powrotu. Obym i ja dostrzegła....

--------------------
bel
pon, 21 mar 2011 - 13:53
dziekuje wam ze ogromne wspracie bo wlasnie je otrzymalam. milo wiedziec ze nie jest sie sama z tymi problemami. widze i wy dziewczyny macie podbne rozterki do moich. pzrde wszytskim jeste wstanie to zrozzumiec poniewaz jak sam episzecie nie latwe jest to zycie. zgodze sie z tym. jak opisujecie walsne dowiadczenia to rzeczywsicie dodhcodze do wniosku ze ze wzgledu na to jaki mialysmy powrot do pracy. jak sobie to ulozylismy zawsze pozostaje dziecko, uczucia do niego. umiejestnosc pogodzenia tego wszystkiego.
opisujecie ze macie opiekunki. szukalismy z mezem przez pewniem czas kobiety do dziecka ale zadna z nich nie spaelniala naszych oczekiwan. duzo by tu pisac. wiekszoc kobiet albo miala problmy ze zdrowiem. albo chciala bardzo duzo. jak jedna z was pisala 6-7zl/h. te pieniadze w naszym przypdaku sa za wysokie. mamy kredyt na mieszkanie. a inne palily. nie neguje tego ale my z mezem jestesmy para niepalaca.
myslalam i doszlam do wniosku ze wzgledy fianasowe pzrewazyly. kredyt na mieszkanie nas pozera. 21.gif az za bardzo. ale chociaz ciezko chce walczyc dla mojej rodziny.
dzieki ze ze mna jestescie przytul.gif was wszystkie
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post pon, 21 mar 2011 - 13:53
Post #8

dziekuje wam ze ogromne wspracie bo wlasnie je otrzymalam. milo wiedziec ze nie jest sie sama z tymi problemami. widze i wy dziewczyny macie podbne rozterki do moich. pzrde wszytskim jeste wstanie to zrozzumiec poniewaz jak sam episzecie nie latwe jest to zycie. zgodze sie z tym. jak opisujecie walsne dowiadczenia to rzeczywsicie dodhcodze do wniosku ze ze wzgledu na to jaki mialysmy powrot do pracy. jak sobie to ulozylismy zawsze pozostaje dziecko, uczucia do niego. umiejestnosc pogodzenia tego wszystkiego.
opisujecie ze macie opiekunki. szukalismy z mezem przez pewniem czas kobiety do dziecka ale zadna z nich nie spaelniala naszych oczekiwan. duzo by tu pisac. wiekszoc kobiet albo miala problmy ze zdrowiem. albo chciala bardzo duzo. jak jedna z was pisala 6-7zl/h. te pieniadze w naszym przypdaku sa za wysokie. mamy kredyt na mieszkanie. a inne palily. nie neguje tego ale my z mezem jestesmy para niepalaca.
myslalam i doszlam do wniosku ze wzgledy fianasowe pzrewazyly. kredyt na mieszkanie nas pozera. 21.gif az za bardzo. ale chociaz ciezko chce walczyc dla mojej rodziny.
dzieki ze ze mna jestescie przytul.gif was wszystkie
Pysiaczek
pon, 21 mar 2011 - 20:22
Bel- nie poddawaj sie! Ja zaszłam w ciąże będąc na studiach zaocznych i pracując zawodowo. Urodziłam Julie na kilka miesięcy przed obroną licencjata.... gorący okres ale sie udało... potem w przerwie miedzy licencjatem a mgr zrobiłam prawko no i zaczęłam mgr. Wróciłam do pracy zawodowej, gdy Julia miała 1,5 roku. Przez pewien czas pilnowały ją babcie a potem poszła do żłobka. Zaczęło sie chorowanie.... Teraz jestem juz po studiach.... pracuje zawodowo a Jusia chodzi do przedszkola... czasami jestem na nogach bez ustanku przez 16 godzin....Jednak nie wyobrażam sobie innego życia. Jest ciężko ale jest tez super....Trzymajcie sie pracujące mamuski:-)))
Pysiaczek


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,137
Dołączył: czw, 28 cze 07 - 13:16
SkÄ…d: Lubin
Nr użytkownika: 15,166

GG:


post pon, 21 mar 2011 - 20:22
Post #9

Bel- nie poddawaj sie! Ja zaszłam w ciąże będąc na studiach zaocznych i pracując zawodowo. Urodziłam Julie na kilka miesięcy przed obroną licencjata.... gorący okres ale sie udało... potem w przerwie miedzy licencjatem a mgr zrobiłam prawko no i zaczęłam mgr. Wróciłam do pracy zawodowej, gdy Julia miała 1,5 roku. Przez pewien czas pilnowały ją babcie a potem poszła do żłobka. Zaczęło sie chorowanie.... Teraz jestem juz po studiach.... pracuje zawodowo a Jusia chodzi do przedszkola... czasami jestem na nogach bez ustanku przez 16 godzin....Jednak nie wyobrażam sobie innego życia. Jest ciężko ale jest tez super....Trzymajcie sie pracujące mamuski:-)))

--------------------
Justyna - mama Julki



bel
wto, 22 mar 2011 - 09:36
Karoleenka przede wszystkim uważam ze masz dużo szczęścia iż umiałaś pogodzić się z tym ze możesz pracować, stać ciebie na nianie u mnie w Bydgoszczy ceny za opiekę nad dzieckiem są kolosalne. Masz bardzo dużo szczęścia i powiem ci chciałabym być w Twojej sytuacji by moc zatrudnić kobietę do Marysi. Finanse nasze jak pisałam wcześniej pochłania cholerny kredyt hipoteczny. Odczuwamy to oboje z mężem bardzo. Jest trudno nie powiem. Moja prace słoneczko bardzo lubię, ale jak to w życiu bywa za pewne decyzje płaci się. Niestety sama na własnej skórze teraz to przeżywam. Wiesz ale tęsknie za córeczką bardzo.

Inanna jesteś w bardzo komfortowej sytuacji bo jak pisałaś masz nienormowany czas pracy. Ja niestety pracuje 7.30-15.30, gdzie udało mi się załatwić 1 godzinna przerwę na karmienie. Mogę wiec przychodzić godzinę później albo wyjść godzinę wcześniej. Jednak 7h to dużo bez własnego dziecka. Widzę zdjęcie Marysi na ekranie komputera i to musi starczyć. 3mam kciuki by udało ci się wrócić na cały etat. Ja od razu poszłam na całość. Była to trudna ale jedyna obecnie możliwa decyzja.

Ania_411 jak pisałam wcześniej no pewnie ze szukaliśmy niani ale bez większych dobrych rezultatów. Większość kobiet to były emerytki lub rencistki. Część z nich miała kłopoty zdrowotne. Duża część opiekunek paliła. My z mężem nie palimy. Jedna co nam się znowu podobała chciała 6zl/h nie stać nas na taki wydatek. Jak pisałam tu wcześniej kredyt hipoteczny to pożeracz naszych funduszy. Masz Aniu szczęście. Nie oddawaj dzieci do żłobka.

AsiaKG masz duże wsparcie od strony teściów może im za to dziękować. Dobrze, ze masz wsparcie w najbliższej rodzinie. U mnie w rachubę wchodzi żłobek bo jak pisali jest ok. 300zł. Słusznie napisałaś, ze opiekunki chcą płacić sobie kolosalne kwoty. Nas z mężem nie stać na taki luksus.

Dabriza bardzo dziękuję ci za tak dosłowne słowa. Lepiej nie mogłaś tego ubrać w słowa. Powrót do pracy faktycznie może podnieść budżet finansowy ale jest to związane jak sama napisałaś z wyrzeczeniami. Masz bardzo podobne do mnie problemy wiec z mostu powiem: ROZUMIEM TWOJE ROZTERKI. Faktycznie mój maż również mocniej angażuje się w wychowanie Marysi. Dosłownie u mnie jest podobnie. Wiesz, co do uczuć do córci, jak widze ze woli moja mame to mnie krew zalewa ale taką cenę płaci się by finansowo było lżej.
Co od decyzji wiem ze musze pracować dalej. Rozmawialiśmy na spokojnie z mężem on uważa ze odejście moje z pracy nie rozwiąże problemu spłaty kredytu hipotecznego wiec musze pracować dalej. Dziękuję ze jesteś ze mną. Widzisz inne osoby z moje otoczenia same uważały ze powinna cos zrobić ze sobą. Wiesz do tej depresji nawet niewiem czy faktycznie to była ona. Mam co do tego wątpliwości. Może gorszy okres ale nie do końca jestem przekonana czy to było to. Ale walczę dla rodziny tyle wiem. Ale słusznie napisałaś jest najważniejszą osoba dla Marysi obecnie w jej życiu.

Makarena ponieważ dopiero jesteś na początku tych zmian, mogę Ci powiedzieć ze nie jest tak łatwo wrócić do pracy, choć próbuje się w tym wszystkim znaleźć dobre strony. Doskonale rozumiem twój lek i obawy. Sama jak miałam krótko wrócić do pracy to byłam bardzo przerażona. Powiem ze ważne jest także nastawienie. Wiem bardzo się lękasz i jak piszesz nie będziecie mieć czasu dla siebie z mężem. Wiem jak to jest. Jako mama pracująca już ponad pól roku powiem Ci ze nie łatwo znaleźć chwile dla męża i siebie, chyba ze masz kogoś kto może wam pomoc. Ale dam Ci jedna rade jeżeli macie możliwość poprosisz kogoś z rodziny myślę ze wtedy nawet spacer z będzie fana wyskoczenia dla was oboje. 3mam wielkie kciuki za twój powrót do pracy pisz jak będziesz mieć wątpliwości. Postaram się pomoc Ci.

Pysiaczek czytam twoje losy i wydaje mi się ze jeżeli Ty dałaś rade pracować, skończyć licencjat, zrobić prawko oraz mgr to na prawdę my kobiety możemy wiele. Piszesz ze miałaś Julkę w żłobku napisz jakie były jej początki bo moja Marysia co rusz jest chora. Cieszę się, ze nie jestem sama. Widze, ze dałaś rade wiec i ja dam. Dziękuję za tak duże wsparcie. Jesteś dla mnie przykładem ze dla chcącego nic trudnego i masz racje nie jest łatwo być mama i pracownica.


Dziewczyny bardzo się cieszę ze okazałyście tyle wyrozumiałości bardzo wam ze szczerego serca dziękuję piszcie w moim wątku. Chętnie posłucham mam z większym doświadczeniem niż ja.
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post wto, 22 mar 2011 - 09:36
Post #10

Karoleenka przede wszystkim uważam ze masz dużo szczęścia iż umiałaś pogodzić się z tym ze możesz pracować, stać ciebie na nianie u mnie w Bydgoszczy ceny za opiekę nad dzieckiem są kolosalne. Masz bardzo dużo szczęścia i powiem ci chciałabym być w Twojej sytuacji by moc zatrudnić kobietę do Marysi. Finanse nasze jak pisałam wcześniej pochłania cholerny kredyt hipoteczny. Odczuwamy to oboje z mężem bardzo. Jest trudno nie powiem. Moja prace słoneczko bardzo lubię, ale jak to w życiu bywa za pewne decyzje płaci się. Niestety sama na własnej skórze teraz to przeżywam. Wiesz ale tęsknie za córeczką bardzo.

Inanna jesteś w bardzo komfortowej sytuacji bo jak pisałaś masz nienormowany czas pracy. Ja niestety pracuje 7.30-15.30, gdzie udało mi się załatwić 1 godzinna przerwę na karmienie. Mogę wiec przychodzić godzinę później albo wyjść godzinę wcześniej. Jednak 7h to dużo bez własnego dziecka. Widzę zdjęcie Marysi na ekranie komputera i to musi starczyć. 3mam kciuki by udało ci się wrócić na cały etat. Ja od razu poszłam na całość. Była to trudna ale jedyna obecnie możliwa decyzja.

Ania_411 jak pisałam wcześniej no pewnie ze szukaliśmy niani ale bez większych dobrych rezultatów. Większość kobiet to były emerytki lub rencistki. Część z nich miała kłopoty zdrowotne. Duża część opiekunek paliła. My z mężem nie palimy. Jedna co nam się znowu podobała chciała 6zl/h nie stać nas na taki wydatek. Jak pisałam tu wcześniej kredyt hipoteczny to pożeracz naszych funduszy. Masz Aniu szczęście. Nie oddawaj dzieci do żłobka.

AsiaKG masz duże wsparcie od strony teściów może im za to dziękować. Dobrze, ze masz wsparcie w najbliższej rodzinie. U mnie w rachubę wchodzi żłobek bo jak pisali jest ok. 300zł. Słusznie napisałaś, ze opiekunki chcą płacić sobie kolosalne kwoty. Nas z mężem nie stać na taki luksus.

Dabriza bardzo dziękuję ci za tak dosłowne słowa. Lepiej nie mogłaś tego ubrać w słowa. Powrót do pracy faktycznie może podnieść budżet finansowy ale jest to związane jak sama napisałaś z wyrzeczeniami. Masz bardzo podobne do mnie problemy wiec z mostu powiem: ROZUMIEM TWOJE ROZTERKI. Faktycznie mój maż również mocniej angażuje się w wychowanie Marysi. Dosłownie u mnie jest podobnie. Wiesz, co do uczuć do córci, jak widze ze woli moja mame to mnie krew zalewa ale taką cenę płaci się by finansowo było lżej.
Co od decyzji wiem ze musze pracować dalej. Rozmawialiśmy na spokojnie z mężem on uważa ze odejście moje z pracy nie rozwiąże problemu spłaty kredytu hipotecznego wiec musze pracować dalej. Dziękuję ze jesteś ze mną. Widzisz inne osoby z moje otoczenia same uważały ze powinna cos zrobić ze sobą. Wiesz do tej depresji nawet niewiem czy faktycznie to była ona. Mam co do tego wątpliwości. Może gorszy okres ale nie do końca jestem przekonana czy to było to. Ale walczę dla rodziny tyle wiem. Ale słusznie napisałaś jest najważniejszą osoba dla Marysi obecnie w jej życiu.

Makarena ponieważ dopiero jesteś na początku tych zmian, mogę Ci powiedzieć ze nie jest tak łatwo wrócić do pracy, choć próbuje się w tym wszystkim znaleźć dobre strony. Doskonale rozumiem twój lek i obawy. Sama jak miałam krótko wrócić do pracy to byłam bardzo przerażona. Powiem ze ważne jest także nastawienie. Wiem bardzo się lękasz i jak piszesz nie będziecie mieć czasu dla siebie z mężem. Wiem jak to jest. Jako mama pracująca już ponad pól roku powiem Ci ze nie łatwo znaleźć chwile dla męża i siebie, chyba ze masz kogoś kto może wam pomoc. Ale dam Ci jedna rade jeżeli macie możliwość poprosisz kogoś z rodziny myślę ze wtedy nawet spacer z będzie fana wyskoczenia dla was oboje. 3mam wielkie kciuki za twój powrót do pracy pisz jak będziesz mieć wątpliwości. Postaram się pomoc Ci.

Pysiaczek czytam twoje losy i wydaje mi się ze jeżeli Ty dałaś rade pracować, skończyć licencjat, zrobić prawko oraz mgr to na prawdę my kobiety możemy wiele. Piszesz ze miałaś Julkę w żłobku napisz jakie były jej początki bo moja Marysia co rusz jest chora. Cieszę się, ze nie jestem sama. Widze, ze dałaś rade wiec i ja dam. Dziękuję za tak duże wsparcie. Jesteś dla mnie przykładem ze dla chcącego nic trudnego i masz racje nie jest łatwo być mama i pracownica.


Dziewczyny bardzo się cieszę ze okazałyście tyle wyrozumiałości bardzo wam ze szczerego serca dziękuję piszcie w moim wątku. Chętnie posłucham mam z większym doświadczeniem niż ja.
maania
wto, 22 mar 2011 - 09:54
bel ja mam wrażenie, że Ty za dużo od siebie wymagasz. Daj sobie trochę czasu, aby oswoić nową sytuację. Ja wiem, że nie jest łatwo, ja wiem, że serce pęka czasami, że ma się jakies wyrzuty sumienia. Dla mnie wazna jest swiadomość, że ja nie musze być idealną matką, idealnym pracownikiem. Staram się ze wszystkich sił ale daję sobie prawo do bycia zmęczoną, zdenerwowaną czasami.
maania


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,201
Dołączył: pią, 25 kwi 08 - 17:23
SkÄ…d: muminkowo :)
Nr użytkownika: 19,518




post wto, 22 mar 2011 - 09:54
Post #11

bel ja mam wrażenie, że Ty za dużo od siebie wymagasz. Daj sobie trochę czasu, aby oswoić nową sytuację. Ja wiem, że nie jest łatwo, ja wiem, że serce pęka czasami, że ma się jakies wyrzuty sumienia. Dla mnie wazna jest swiadomość, że ja nie musze być idealną matką, idealnym pracownikiem. Staram się ze wszystkich sił ale daję sobie prawo do bycia zmęczoną, zdenerwowaną czasami.

--------------------
chaton
wto, 22 mar 2011 - 09:57
Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post wto, 22 mar 2011 - 09:57
Post #12

Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
magdosz
wto, 22 mar 2011 - 09:59
bel, domyślam się co czujesz wstając rano...
ja pisałam wczoraj na jakimś wątku, że współczuję dziewczynom, które muszą iść do pracy po macierzyńskim a dziecko oddać do żłobka..
my mamy to szczęście, że ja pracuję w żłobku... więc Mały pójdzie ze mną, ale też nie kwapię się, żeby wracać do roboty... chciałabym pozwolić sobie na luksus zostania z nim w domu icon_sad.gif
przytulam mocno!!
magdosz


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,703
Dołączył: nie, 30 kwi 06 - 20:56
SkÄ…d: tu i tam
Nr użytkownika: 5,706

GG:


post wto, 22 mar 2011 - 09:59
Post #13

bel, domyślam się co czujesz wstając rano...
ja pisałam wczoraj na jakimś wątku, że współczuję dziewczynom, które muszą iść do pracy po macierzyńskim a dziecko oddać do żłobka..
my mamy to szczęście, że ja pracuję w żłobku... więc Mały pójdzie ze mną, ale też nie kwapię się, żeby wracać do roboty... chciałabym pozwolić sobie na luksus zostania z nim w domu icon_sad.gif
przytulam mocno!!

--------------------


Latte_macchiato
wto, 22 mar 2011 - 10:34
Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....
Latte_macchiato


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,788
Dołączył: wto, 26 sie 08 - 14:09
Nr użytkownika: 21,387




post wto, 22 mar 2011 - 10:34
Post #14

Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....

--------------------
Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczeniem
bel
wto, 22 mar 2011 - 10:35
CYTAT(Prada @ Tue, 22 Mar 2011 - 10:34) *
Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....

czesc tak mam tesciowa ale ona szuka tez roboty rownolegle tez zawsze faktycznie jest wyjscie choc dla nas to ostatecznosc ale jest. choc nie latwe to jest bo z mezem obawiamy sie tego rozwiazania. jego mama ma trudny charakter i pomimo iz kocha wnuczke kwestia dogadania sie tu wchodzilaby w rachube niewiem czy matka mojego meza chcialaby sie ze porozumiec ze mna i moim mezem razem niewiem 43.gif jedna wielka niewiadoma

zastanawiam sie czy faktycznie tesciowa dalaby rade jako jej opiekunka niewiem ale to wyjscie jak juz wszytsko padnie wtedy zostanie jak jedyne i to mogloby zrealizowac sie

Ten post edytował bel wto, 22 mar 2011 - 10:48
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post wto, 22 mar 2011 - 10:35
Post #15

CYTAT(Prada @ Tue, 22 Mar 2011 - 10:34) *
Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....

czesc tak mam tesciowa ale ona szuka tez roboty rownolegle tez zawsze faktycznie jest wyjscie choc dla nas to ostatecznosc ale jest. choc nie latwe to jest bo z mezem obawiamy sie tego rozwiazania. jego mama ma trudny charakter i pomimo iz kocha wnuczke kwestia dogadania sie tu wchodzilaby w rachube niewiem czy matka mojego meza chcialaby sie ze porozumiec ze mna i moim mezem razem niewiem 43.gif jedna wielka niewiadoma

zastanawiam sie czy faktycznie tesciowa dalaby rade jako jej opiekunka niewiem ale to wyjscie jak juz wszytsko padnie wtedy zostanie jak jedyne i to mogloby zrealizowac sie
bel
wto, 22 mar 2011 - 10:57
dziewczyny ale i tak dziekuje za wspracie pomoglysci mi i wsze historoe dowodza ze mozna isc do przodu pomimo tylu problemow dzikuje wam za wyrozumialosc

co do tesciowej ona jest faktycznie w sytuacji ze jezeli ma czas pomoze ale nie zawsze tez moze sa styacje w ktorych i ona mowi ze jej nie pasuje
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post wto, 22 mar 2011 - 10:57
Post #16

dziewczyny ale i tak dziekuje za wspracie pomoglysci mi i wsze historoe dowodza ze mozna isc do przodu pomimo tylu problemow dzikuje wam za wyrozumialosc

co do tesciowej ona jest faktycznie w sytuacji ze jezeli ma czas pomoze ale nie zawsze tez moze sa styacje w ktorych i ona mowi ze jej nie pasuje
ruda_kasia
wto, 22 mar 2011 - 11:19
Bel, jeśli ma Cię to pocieszyć - po urodzeniu każdej z córek wracałam do pracy na pełny etat równoczęsnie odbywając aplikację - za pierwszym razem sądową, za drugim razem adwokacką. Za pierwszym razem nie miałam ani żłobka ani niani (brak kasy), tylko z mężem widywaliśmy się w przelocie wymieniając się dzieckiem ok 15:30. I raz w tygodniu przychodziła moja siostra, kiedy już żywcem się nie dało, bo do 14:30 musiałam być w sądzie a od 15 do 22 w pracy (w biegu karmiłam córkę i jechałam do pracy). Za drugim razem już było mnie stać na opiekunkę. Donoszę, że wszyscy przeżyliśmy (my dzieci i związek), w ogóle się nie zastanawiałam, na szczęście nie miałam depresji ani nic w tym guście, bo pewnie by się to źle skończyło.
Życzę myślenia pozytywnego i zaufania sobie i dziecku, że dacie radę.
ruda_kasia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,628
Dołączył: pią, 26 mar 04 - 09:11
Skąd: Kraków
Nr użytkownika: 1,595




post wto, 22 mar 2011 - 11:19
Post #17

Bel, jeśli ma Cię to pocieszyć - po urodzeniu każdej z córek wracałam do pracy na pełny etat równoczęsnie odbywając aplikację - za pierwszym razem sądową, za drugim razem adwokacką. Za pierwszym razem nie miałam ani żłobka ani niani (brak kasy), tylko z mężem widywaliśmy się w przelocie wymieniając się dzieckiem ok 15:30. I raz w tygodniu przychodziła moja siostra, kiedy już żywcem się nie dało, bo do 14:30 musiałam być w sądzie a od 15 do 22 w pracy (w biegu karmiłam córkę i jechałam do pracy). Za drugim razem już było mnie stać na opiekunkę. Donoszę, że wszyscy przeżyliśmy (my dzieci i związek), w ogóle się nie zastanawiałam, na szczęście nie miałam depresji ani nic w tym guście, bo pewnie by się to źle skończyło.
Życzę myślenia pozytywnego i zaufania sobie i dziecku, że dacie radę.
bel
wto, 22 mar 2011 - 11:59
ruda_kasia i masz 100% racje ja tez za duzo chyba myslalam o tej depresji kurcze szkoda na to czasu dziekuje za wyrozumialosc bo otrzymalam jej tu bardzo wiele

DZIEKI DZIEWCZYNY ZA POMOC WSPARCIE DZIEKUJE przytul.gif przytul.gif przytul.gif
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post wto, 22 mar 2011 - 11:59
Post #18

ruda_kasia i masz 100% racje ja tez za duzo chyba myslalam o tej depresji kurcze szkoda na to czasu dziekuje za wyrozumialosc bo otrzymalam jej tu bardzo wiele

DZIEKI DZIEWCZYNY ZA POMOC WSPARCIE DZIEKUJE przytul.gif przytul.gif przytul.gif
bel
wto, 22 mar 2011 - 12:03
CYTAT(chaton @ Tue, 22 Mar 2011 - 09:57) *
Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.



chaton mnie tylko przeraza ten ogrom tego wszytskiego poza tym jest calkiem niezle ale slusznie zauwazylas czuje sie winna bo powinnam wiecej smiac sie a nie rozpaczac jak kiedys napisaly mi inne dziewczyny co maja troche racji szkoda ze zrozumilam to tak pozno powinnam zcac naparwde usmiechac sie i isc po mimiop tego co teraz mam i posiadam. za duzo boire do siebie moze dlatego atk sie czuje.

Ten post edytował bel wto, 22 mar 2011 - 12:06
bel


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,813
Dołączył: nie, 14 gru 08 - 21:15
Nr użytkownika: 24,152




post wto, 22 mar 2011 - 12:03
Post #19

CYTAT(chaton @ Tue, 22 Mar 2011 - 09:57) *
Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.



chaton mnie tylko przeraza ten ogrom tego wszytskiego poza tym jest calkiem niezle ale slusznie zauwazylas czuje sie winna bo powinnam wiecej smiac sie a nie rozpaczac jak kiedys napisaly mi inne dziewczyny co maja troche racji szkoda ze zrozumilam to tak pozno powinnam zcac naparwde usmiechac sie i isc po mimiop tego co teraz mam i posiadam. za duzo boire do siebie moze dlatego atk sie czuje.
maania
wto, 22 mar 2011 - 12:27
bel dziewczyny słusznie moim zdaniem sugerują, aby może pomyśleć o poszukaniu pomocy? rozłąka z ukochanym potomkiem nigdy podejrzewam łatwa nie jest. mi takze łatwo nie było. do tej pory mam chwile, kiedy nie mam ochoty rozstawac się z córką ale wiem, że muszę. muszę wykonać zadanie jakim jest praca po prostu...może postaraj sie podchodzić do całej sytuacji zadaniowo? może wtedy będzie łatwiej? i powtarzam- nie wymagaj od siebie zbyt wiele.
maania


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,201
Dołączył: pią, 25 kwi 08 - 17:23
SkÄ…d: muminkowo :)
Nr użytkownika: 19,518




post wto, 22 mar 2011 - 12:27
Post #20

bel dziewczyny słusznie moim zdaniem sugerują, aby może pomyśleć o poszukaniu pomocy? rozłąka z ukochanym potomkiem nigdy podejrzewam łatwa nie jest. mi takze łatwo nie było. do tej pory mam chwile, kiedy nie mam ochoty rozstawac się z córką ale wiem, że muszę. muszę wykonać zadanie jakim jest praca po prostu...może postaraj sie podchodzić do całej sytuacji zadaniowo? może wtedy będzie łatwiej? i powtarzam- nie wymagaj od siebie zbyt wiele.

--------------------
> praca a bycie mama
Start new topic
Reply to this topic
3 Stron V   1 2 3 nastÄ™pna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: wto, 23 kwi 2024 - 20:42
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama