Dzis w rocznice rozwodu jestem innym czlowiekiem nie ma we mnie już tych wszystkich emocji nie ma tego rozdzierajacego bolu i nie ma nadziei jest...pustka.Ale ta pustka towarzyszy mi od lat nie jest to obcy stan. Wciaz to przepracowuję na terapii.
Tuz po rozwodzie lykalam antydepresanty .Przepelniona bolem i strachem zylam jak automat.Wstawalam szykowalam dzieci do placowek,gotowalam sprzatalam szlam do pracy i tak kazdego dnia. Zreo radosci z zycia. Myslam ze tak będzie już zawsze.
Pewnego marcowego dnia zapisalam się na portal randkowy i na nim właśnie poznalam pewnego pana .Nie była to jakas porywajaca znajomosc.Ale zafascynowalam się nim...Milo nam się rozmawialo on mnie bajerowal a ja bylam coraz bardziej uskrzydlona .Na spotkania stroilam się prostowalam wlosy i malowalam paznokcie na czerwono.Czulam się jak nastolatka . Nie padaly jakieś powazne deklaracje był luz ,wino i dobra muzyka w tle...Tego właśnie potrzebowalam .
Wtedy to ex pojawil siÄ™ na horyzoncie. Zaczal pisac malie jak to zaluje rozwodu,ze z perspektywy to ja bylam swietna zona i ze stracil wszystko a nic nie zyskal pisal ze widzi ze siÄ™ zmienilam i ze on siÄ™ zmienil.Z czasem zaczelismy rozmawiac po 10 miesiach milczenia.
Wiele sobie wyjasnilismy czulam ze chce wrocic. Ale to było nie mozliwe.
Moja znajomosc również się skonczyla.Troche smutno ale ciesze się ze mi się przydarzyla ponieważ uzdrowila mnie.
Za wczesnie jeszcze na jakieś powazniejsze relacje ,ja wciąż mam w sobie etap najezenia na facetow który ponoc mija
Jestem wierna sobie i swoim zasadom. Mam dzieci, ktore kocham nad życie i staram się je dobrze wychowac. A cała reszta jakos się ulozy chodz samodzielna codziennnosc bywa bardzo trudna. Mam jednak obok siebie przychylne osoby które mi pomagaja.