Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Pliki cookies stosujemy w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w ustawieniach
przeglądarki. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności
"Polityce Prywatnosci".
[AkceptujÄ™ pliki cookies z tej strony]
Witam wszystkich i proszę o radę. Moja córeczka ma 2 i pół roku i jest przesłodkim, świetnie się rozwijającym małym szkrabem. Jest jednak naszym pierwszym dzieckiem i popełniliśmy masę błędów wychowawczych, które musimy "połatać". Między innymi dopiero niedawno usunęliśmy butelki ze smoczkiem, i zastąpiliśmy je niekapkami i zwykłymi kubkami (wcześniej też już ich używała ale wolała butelkę). Ale z jednym problem nijak nie możemy sobie poradzić - mianowicie z jedzeniem. Po pierwsze, Ania nie chce spróbować niczego co nowe. Po drugie praktycznie nie je warzyw ani owoców w formie innej niż "papkowatej" i podanej do buzi przez rodziców (najczęściej z ogromnym problemem). Pokrojone jabłko? Odpada, nie tknie. Jakikolwiek inny słodki owoc? Nie ma mowy. Nie wspominając już o normalnym obiedzie. Aktualnie jedynym źródłem warzyw i mięsa dla niej jest gotowana przeze mnie zupka, często zblendowana na papkę albo prawie papkę. Z drugiej strony to nie tak, że nie wie jak się gryzie - wszelkiego rodzaju chrupki, słodkie bułki i inne, nawet twarde rzeczy je bez problemu. Próbowałam ją zachęcać żeby chociaż próbowała po kęsie nowego jedzenia od rodziców - żeby nie wystraszyć jej wielką porcją czegoś nowego - ale też nie pomaga. Ten problem jest tak duży, że nawet nowe słodycze są odrzucane. Chcielibyśmy od września posłać ją do przedszkola ale obawiamy się, że będą z nią duże problemy. Ktoś ma pomysł, jak przekonać do czegokolwiek takiego małego uparciucha?
Witam wszystkich i proszę o radę. Moja córeczka ma 2 i pół roku i jest przesłodkim, świetnie się rozwijającym małym szkrabem. Jest jednak naszym pierwszym dzieckiem i popełniliśmy masę błędów wychowawczych, które musimy "połatać". Między innymi dopiero niedawno usunęliśmy butelki ze smoczkiem, i zastąpiliśmy je niekapkami i zwykłymi kubkami (wcześniej też już ich używała ale wolała butelkę). Ale z jednym problem nijak nie możemy sobie poradzić - mianowicie z jedzeniem. Po pierwsze, Ania nie chce spróbować niczego co nowe. Po drugie praktycznie nie je warzyw ani owoców w formie innej niż "papkowatej" i podanej do buzi przez rodziców (najczęściej z ogromnym problemem). Pokrojone jabłko? Odpada, nie tknie. Jakikolwiek inny słodki owoc? Nie ma mowy. Nie wspominając już o normalnym obiedzie. Aktualnie jedynym źródłem warzyw i mięsa dla niej jest gotowana przeze mnie zupka, często zblendowana na papkę albo prawie papkę. Z drugiej strony to nie tak, że nie wie jak się gryzie - wszelkiego rodzaju chrupki, słodkie bułki i inne, nawet twarde rzeczy je bez problemu. Próbowałam ją zachęcać żeby chociaż próbowała po kęsie nowego jedzenia od rodziców - żeby nie wystraszyć jej wielką porcją czegoś nowego - ale też nie pomaga. Ten problem jest tak duży, że nawet nowe słodycze są odrzucane. Chcielibyśmy od września posłać ją do przedszkola ale obawiamy się, że będą z nią duże problemy. Ktoś ma pomysł, jak przekonać do czegokolwiek takiego małego uparciucha?