Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
7 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia   

inseminacja

, porada
> , porada
anik10
sob, 04 lip 2009 - 08:17
Witam ponownie:)

moja trzecia inseminacja też była nie udana icon_sad.gif. Ale m-c po "zaskoczyłam naturalnie!" icon_smile.gificon_wink.gif jestem dziewczyny w 8tyg ciąży!!!...po tej trzeciej nie udanej próbie oboje z mężem odpuściliśmy a tu niespodzianka:D.
Nie wiem co pomogło nasza psychika czy zwykła flegamina i witamina C na upłynnienie nasienia bo z tym był głównie problem (mąż zażywał te tabletki 1,5m-ca). Trzymam za Was wszystkie dziewczyny kciuki powodzenia icon_smile.gif
anik10


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5
Dołączył: czw, 09 kwi 09 - 11:34
Nr użytkownika: 26,608




post sob, 04 lip 2009 - 08:17
Post #41

Witam ponownie:)

moja trzecia inseminacja też była nie udana icon_sad.gif. Ale m-c po "zaskoczyłam naturalnie!" icon_smile.gificon_wink.gif jestem dziewczyny w 8tyg ciąży!!!...po tej trzeciej nie udanej próbie oboje z mężem odpuściliśmy a tu niespodzianka:D.
Nie wiem co pomogło nasza psychika czy zwykła flegamina i witamina C na upłynnienie nasienia bo z tym był głównie problem (mąż zażywał te tabletki 1,5m-ca). Trzymam za Was wszystkie dziewczyny kciuki powodzenia icon_smile.gif
użytkownik usunięty

Go??







post sob, 04 lip 2009 - 08:24
Post #42

[post usunięty]
walizka
sob, 04 lip 2009 - 14:21
Rosa, dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź! icon_smile.gif czy mogę zapytać, skąd u Ciebie te kompetencje? Bo naprawdę robią wrażenie!

Po kolei
1. nie mam w tej chwili dostępu do badań, jak tylko do nich dotrę, wklęję wszystkie informacje. Z tego, co pamiętamy: wynik pierwszego posiewu był fatalny. plemników mało (ok 2 mln) ale wszystkie nieruchliwe; wszystkie parametry poniżej normy. Po pogłębionym badaniu androlog zdiagnozował bakterię "enterococcus faecalis" i zastosował leczenie Avaloxem (to było w kwietniu lub w marcu). Pierwsze badanie po terapii wskazało ok 6 mln plemników i zwiększoną ruchliwość. Drugie (sprzed 2 czy trzech tygodni) - ok 8 mln plemników i wszystkie parametry w normie. Mam nadzieję, że dobrze pamiętamy

2. wg obu lekarzy (androloga i ginekologa) poprawa nie jest trwała, ponieważ:
- ta bakteria jest trudna do zwalczenia i może się znowu (nie wiadomo tylko kiedy) uaktywnić, a wtedy będzie już odporna na Awalox, a to jest ponoć jedyny antybiotyk, któy jest w stanie sobie z nią poradzić (androlog)ya
- wszelkie problemy zdrowotne natury urologicznej mają to do siebie, że powracają (ginekolog)

Nie wiem, czy były robione badania na spermatogenezę. Sprawdzę to.

3. Invimed Warszawa

4-5. o badaniu na drożność jajników lekarz wspomniał, ale też sugerował, żeby nie robić tego od razu tylko najwcześniej po dwóch nieudanych inseminacjach. To in vitro sugerował w zasadzie z pośpiechu (bo nie wiadomo, jaki będzie stan plemników za kilka miesięcy) O tym, że nie ma sensu robić więcej niż 6 inseminacji, powiedział; czy mówił że po 3-4 skuteczność jest największa - nie pamiętam. Wiem to, ale może gdzieś wyczytałam już po wizycie? O stymulacji hormonalnej w ogóle nie mówił.
O skuteczności rozmawialiśmy dość długo: że inseminacja daje 15% a in vitro 40%-45%. Potem doczytałam, że np. w przypadku inseminacji ta skuteczność zależy od wielu czynników min. od wieku kobiety. Ja już mam 32 lata, więc domyślam się, że u mnie to nie będzie 15%
A plan przez niego zaproponowany to właśnie 2 inseminacje, badanie drożności jajowodów, rozważenie in vitro.

--------------
Bardzo bym chciała zajść w sposób naturalny, ale z tego, co powiedzieli lekarze, szanse są nieduże. Dla nas czas leci. Nie chcemy starać się o dziecko kolejne lata, bo już nie jesteśmy pierwszej młodości. I już widzę, z jakim stresem ta cała sytuacja się dla nas wiąże. Niby to wszystko wiemy - że przed nami trudne chwile, nadzieje, rozczarowania, płacz i zgrzytanie zębami, ale już zaczęliśmy pękać. Tak sobie pomyślałam dziś - po tym, co przeczytałam na różnych forach - że w tych klinikach leczenia bezpłodności mogliby zadbać o opiekę psychologa i seksuologa. To by się przydało parom, które starają się o dziecko.
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post sob, 04 lip 2009 - 14:21
Post #43

Rosa, dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź! icon_smile.gif czy mogę zapytać, skąd u Ciebie te kompetencje? Bo naprawdę robią wrażenie!

Po kolei
1. nie mam w tej chwili dostępu do badań, jak tylko do nich dotrę, wklęję wszystkie informacje. Z tego, co pamiętamy: wynik pierwszego posiewu był fatalny. plemników mało (ok 2 mln) ale wszystkie nieruchliwe; wszystkie parametry poniżej normy. Po pogłębionym badaniu androlog zdiagnozował bakterię "enterococcus faecalis" i zastosował leczenie Avaloxem (to było w kwietniu lub w marcu). Pierwsze badanie po terapii wskazało ok 6 mln plemników i zwiększoną ruchliwość. Drugie (sprzed 2 czy trzech tygodni) - ok 8 mln plemników i wszystkie parametry w normie. Mam nadzieję, że dobrze pamiętamy

2. wg obu lekarzy (androloga i ginekologa) poprawa nie jest trwała, ponieważ:
- ta bakteria jest trudna do zwalczenia i może się znowu (nie wiadomo tylko kiedy) uaktywnić, a wtedy będzie już odporna na Awalox, a to jest ponoć jedyny antybiotyk, któy jest w stanie sobie z nią poradzić (androlog)ya
- wszelkie problemy zdrowotne natury urologicznej mają to do siebie, że powracają (ginekolog)

Nie wiem, czy były robione badania na spermatogenezę. Sprawdzę to.

3. Invimed Warszawa

4-5. o badaniu na drożność jajników lekarz wspomniał, ale też sugerował, żeby nie robić tego od razu tylko najwcześniej po dwóch nieudanych inseminacjach. To in vitro sugerował w zasadzie z pośpiechu (bo nie wiadomo, jaki będzie stan plemników za kilka miesięcy) O tym, że nie ma sensu robić więcej niż 6 inseminacji, powiedział; czy mówił że po 3-4 skuteczność jest największa - nie pamiętam. Wiem to, ale może gdzieś wyczytałam już po wizycie? O stymulacji hormonalnej w ogóle nie mówił.
O skuteczności rozmawialiśmy dość długo: że inseminacja daje 15% a in vitro 40%-45%. Potem doczytałam, że np. w przypadku inseminacji ta skuteczność zależy od wielu czynników min. od wieku kobiety. Ja już mam 32 lata, więc domyślam się, że u mnie to nie będzie 15%
A plan przez niego zaproponowany to właśnie 2 inseminacje, badanie drożności jajowodów, rozważenie in vitro.

--------------
Bardzo bym chciała zajść w sposób naturalny, ale z tego, co powiedzieli lekarze, szanse są nieduże. Dla nas czas leci. Nie chcemy starać się o dziecko kolejne lata, bo już nie jesteśmy pierwszej młodości. I już widzę, z jakim stresem ta cała sytuacja się dla nas wiąże. Niby to wszystko wiemy - że przed nami trudne chwile, nadzieje, rozczarowania, płacz i zgrzytanie zębami, ale już zaczęliśmy pękać. Tak sobie pomyślałam dziś - po tym, co przeczytałam na różnych forach - że w tych klinikach leczenia bezpłodności mogliby zadbać o opiekę psychologa i seksuologa. To by się przydało parom, które starają się o dziecko.

--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post sob, 04 lip 2009 - 15:46
Post #44

[post usunięty]
walizka
nie, 05 lip 2009 - 12:17
ok, więc wyniki najnowsze (z połowy czerwca)
wygląd prawidłowy
czas upłynienia --> 10
objętość -->3,2
lepkość --> +
PH -->7,5

ruchliwość
ogólnie --> 60%
postępowa
-szybka linearna --> 15% (norma 25%)
-wolna linearna i nielinearna -->35%
-brak ruch.post. --> 10%

żywotność --> 64%
aglutynacja -->+ (nieznaczna; to chyba nie za dobrze)
liczba plemników na ml -->8,260 mln
liczba plemników w ejakulacie --> 26 mln

oligozospermia

morfologia
prawidłowe --> 29% (norma 30%)
hos-test 65,5%

i jeszcze badania hormonalne z marca:
FSH --> 4,6
LH --> 4,5
Testosteron --> 4,54
PRL --> 10,09
E2 -->17,14
------------

No nie wiem, jak interpretować tę ruchliwość. czy z tego wyjdzie 800 tys? wydaje mi się, że tak. FSH wygląda bardzo bezpiecznie.

Właściwie wydaje mi się, że po inseminacji kluczowy będzie mój organizm. Teoretycznie nie ma powodów do podejrzeń, że sobie nie poradzi. Jestem zdrowa; cykle menstruacyjne mam książkowe - 27-28 dni. Jedynym czynnikiem ryzyka może być mój wiek, bo wiadomo, że większą sprawność rozrodczą mam za sobą, a teraz będzie tylko spadać. Dostałam zlecenie na badania hormonalne. Oczywiście są w samochodzie i nie mam wglądu, jakie i jaką konkretnie informację mają dać, ale domyślam się, że standard.

Dzięki za wyjaśnienie odnośnie stymulacji - rozumiem już, dlaczego nie było o tym mowy. Lekarz wyszedł z założenia, że na razie to niepotrzebne, a może chce mieć jeszcze asa w rękawie, na wypadek, gdyby się nie udało icon_wink.gif

Wiem, wiem, że nie ma jednej najlepszej i sprawdzonej metody i każdemu trzeba dobierać indywidualnie. I to jest najtrudniejsze. Nie ufam niestety lekarzom. Nie mam pewności, że ich rekomendacje są najlepsze dla mnie. W ogóle po rozmowie z lekarzem miałam wrażenie, że właśnie zaczynamy grać w loterii i do tego wszystko się sprowadza.

Niepokoi mnie też badanie HSG. Mój ginekolog wspominał, że jego wadą jest to, że samo badanie może pogorszyć drożność jajników i istnieje ryzyko, że przed HSG wszystko będzie dobrze, a po już niekoniecznie. No ale mam nadzieję, że unikniemy tej wątpliwej przyjemności icon_smile.gif

Jeśli chodzi o psychologa - nie zwróciłam uwagi, czy mają w "menu". Natomiast w ostatnich dniach poczytałam trochę wypowiedzi kobiet starających się o dziecko i tam sporo było skarg, że w przypadku niepowodzenia lekarze prowadzący często nie stają na wysokości zadania w samej komunikacji. I pomyślałam, że przecież taka klinika przy tych cenach mogłaby zadbać o obecność psychologa przy takiej wizycie, żeby trochę zmiękczyć twarde lądowanie.

No trudno - w tym miesiącu daliśmy sobie ostatnią szansę na naturalne poczęcie. Jednak presja była zbyt duża i nie podołaliśmy zadaniu icon_smile.gif Oswajamy się z myślą, że o dziecko będziemy sie starać w gabinecie zabiegowym, a kochać się bedziemy bez misji, ciśnienia na zapłodnienie i całego tego stresu. To wcale nie jest taka zła opcja icon_wink.gif

Rosa, a ten młodszy kolega to jeszcze mieszka w brzuszku, jak rozumiem?

pozdrawiam

walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post nie, 05 lip 2009 - 12:17
Post #45

ok, więc wyniki najnowsze (z połowy czerwca)
wygląd prawidłowy
czas upłynienia --> 10
objętość -->3,2
lepkość --> +
PH -->7,5

ruchliwość
ogólnie --> 60%
postępowa
-szybka linearna --> 15% (norma 25%)
-wolna linearna i nielinearna -->35%
-brak ruch.post. --> 10%

żywotność --> 64%
aglutynacja -->+ (nieznaczna; to chyba nie za dobrze)
liczba plemników na ml -->8,260 mln
liczba plemników w ejakulacie --> 26 mln

oligozospermia

morfologia
prawidłowe --> 29% (norma 30%)
hos-test 65,5%

i jeszcze badania hormonalne z marca:
FSH --> 4,6
LH --> 4,5
Testosteron --> 4,54
PRL --> 10,09
E2 -->17,14
------------

No nie wiem, jak interpretować tę ruchliwość. czy z tego wyjdzie 800 tys? wydaje mi się, że tak. FSH wygląda bardzo bezpiecznie.

Właściwie wydaje mi się, że po inseminacji kluczowy będzie mój organizm. Teoretycznie nie ma powodów do podejrzeń, że sobie nie poradzi. Jestem zdrowa; cykle menstruacyjne mam książkowe - 27-28 dni. Jedynym czynnikiem ryzyka może być mój wiek, bo wiadomo, że większą sprawność rozrodczą mam za sobą, a teraz będzie tylko spadać. Dostałam zlecenie na badania hormonalne. Oczywiście są w samochodzie i nie mam wglądu, jakie i jaką konkretnie informację mają dać, ale domyślam się, że standard.

Dzięki za wyjaśnienie odnośnie stymulacji - rozumiem już, dlaczego nie było o tym mowy. Lekarz wyszedł z założenia, że na razie to niepotrzebne, a może chce mieć jeszcze asa w rękawie, na wypadek, gdyby się nie udało icon_wink.gif

Wiem, wiem, że nie ma jednej najlepszej i sprawdzonej metody i każdemu trzeba dobierać indywidualnie. I to jest najtrudniejsze. Nie ufam niestety lekarzom. Nie mam pewności, że ich rekomendacje są najlepsze dla mnie. W ogóle po rozmowie z lekarzem miałam wrażenie, że właśnie zaczynamy grać w loterii i do tego wszystko się sprowadza.

Niepokoi mnie też badanie HSG. Mój ginekolog wspominał, że jego wadą jest to, że samo badanie może pogorszyć drożność jajników i istnieje ryzyko, że przed HSG wszystko będzie dobrze, a po już niekoniecznie. No ale mam nadzieję, że unikniemy tej wątpliwej przyjemności icon_smile.gif

Jeśli chodzi o psychologa - nie zwróciłam uwagi, czy mają w "menu". Natomiast w ostatnich dniach poczytałam trochę wypowiedzi kobiet starających się o dziecko i tam sporo było skarg, że w przypadku niepowodzenia lekarze prowadzący często nie stają na wysokości zadania w samej komunikacji. I pomyślałam, że przecież taka klinika przy tych cenach mogłaby zadbać o obecność psychologa przy takiej wizycie, żeby trochę zmiękczyć twarde lądowanie.

No trudno - w tym miesiącu daliśmy sobie ostatnią szansę na naturalne poczęcie. Jednak presja była zbyt duża i nie podołaliśmy zadaniu icon_smile.gif Oswajamy się z myślą, że o dziecko będziemy sie starać w gabinecie zabiegowym, a kochać się bedziemy bez misji, ciśnienia na zapłodnienie i całego tego stresu. To wcale nie jest taka zła opcja icon_wink.gif

Rosa, a ten młodszy kolega to jeszcze mieszka w brzuszku, jak rozumiem?

pozdrawiam



--------------------


walizka
piÄ…, 31 lip 2009 - 17:43
chcę podzielić się z Wami swoim pierwszym doświadczeniem związanym z inseminacją. Niestety niezbyt pozytywnym. Poskarżyć się chcę icon_smile.gif

Wczoraj lekarz zaproponował, żeby zabieg zrobić dziś. Ponieważ o 12-tej miałam ważne spotkanie, umówiliśmy się na 10:40 - żebym na spokojnie poddała się zabiegowi i zdążyła dojechać na spotkanie, którego odwołać nie mogłam.

Czekałam ok. 50 minut na wizytę, ponieważ mój doktor był na "spotkaniu u pani dyrektor". Kiedy wreszcie się pojawił, musiał przyjąć jeszcze dwie pacjentki, które były przede mną. Pal licho, że nie miałam szansy zdążyć na spotkanie z nowym klientem. Gorzej, że do inseminacji trzeba wypełnić sobie pęcherz. Płakałam z bólu, czekając godzinę, żeby móc się wysiusiać....

Kiedy wreszcie weszłam do gabinetu - niestety już sama, ponieważ mój narzeczony nie mógł dłużej czekać - i zapytałam, dlaczego tak długo musiałam czekać, nie usłyszałam żadnego słowa wyjaśnienia, ani przeprosin. Lekarz tylko poinformował mnie, że jest za mało nasienia i z medycznego punktu widzenia inseminacja nie ma sensu. Telefoniczna konsultacja z chłopem i decyzja: in vitro. Myślałam tylko o jednym: toaleta. Kiedy wreszcie opróżniłam pęcherz, odzyskałam zdolność myślenia. Doktor - na naszą prośbę - zaczął szczegółowo wyjaśniać, jak przebiega cały proces in vitro. Pytania się mnożyły i w pewnym momencie przypomniałam sobie, że przecież na korytarzu czeka kobieta, która przyszła na inseminację po mnie i żal mi się zrobiło jej pęcherza. Kiedy powiedziałam lekarzowi, że już starczy, bo tamta kobieta czeka, skwitował: tamta pani była umówiona na 12:20. No tak. Cóż to jego obchodzi, że kobieta od godziny trzyma mocz. Nie jego ból...

Dopiero po wyjściu z kliniki odzyskałam zdolność racjonalnego myślenia i podjęłam decyzję, że gram va bank. Wydaliśmy już tyle kasy, że kolejne 450 zł warto postawić na szali. Plemników jest 1,75 mln (minimum to 2 mln), ale to przeciez więcej niż zero. Zadzwoniłam więc do lekarza powiedizeć o zmianie decyzji. Nie wyglądał na zachwyconego, ponieważ "już powiedział obsłudze, że zabiegu nie będzie". Na szczęście nasienie ocalało. Zaproponowałam, że wrócę do kliniki po swoim spotkaniu, czyli o 15:30. Jednak okazało się, że to za późno, bo pana doktora już nie będzie w klinice. Musiałam więc w trakcie spotkania przeprosić klientów i pojechać na zabieg.

Zrobione. Może nie było warto, prawdopodobieństwo, że się uda jest niewielkie. Ale cieszę się, że walczę do końca. I jeśli ta inseminacja się nie uda, pewnie spróbujemy jeszcze raz, zanim zdecydujemy się na in vitro. Ale już nei w Invimedzie. Przy pieniądzach jakie się zostawia w tych klinikach można oczekiwać lepszego traktowania. Przyznam, że do dziś byłam zadowolona i z konsultacji z dr. Dworniakiem i z jakości w Invimedzie (może poza jednym incydentem). Ale dzisiejszej przygody nie chciałabym powtórzyć. icon_smile.gif
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post piÄ…, 31 lip 2009 - 17:43
Post #46

chcę podzielić się z Wami swoim pierwszym doświadczeniem związanym z inseminacją. Niestety niezbyt pozytywnym. Poskarżyć się chcę icon_smile.gif

Wczoraj lekarz zaproponował, żeby zabieg zrobić dziś. Ponieważ o 12-tej miałam ważne spotkanie, umówiliśmy się na 10:40 - żebym na spokojnie poddała się zabiegowi i zdążyła dojechać na spotkanie, którego odwołać nie mogłam.

Czekałam ok. 50 minut na wizytę, ponieważ mój doktor był na "spotkaniu u pani dyrektor". Kiedy wreszcie się pojawił, musiał przyjąć jeszcze dwie pacjentki, które były przede mną. Pal licho, że nie miałam szansy zdążyć na spotkanie z nowym klientem. Gorzej, że do inseminacji trzeba wypełnić sobie pęcherz. Płakałam z bólu, czekając godzinę, żeby móc się wysiusiać....

Kiedy wreszcie weszłam do gabinetu - niestety już sama, ponieważ mój narzeczony nie mógł dłużej czekać - i zapytałam, dlaczego tak długo musiałam czekać, nie usłyszałam żadnego słowa wyjaśnienia, ani przeprosin. Lekarz tylko poinformował mnie, że jest za mało nasienia i z medycznego punktu widzenia inseminacja nie ma sensu. Telefoniczna konsultacja z chłopem i decyzja: in vitro. Myślałam tylko o jednym: toaleta. Kiedy wreszcie opróżniłam pęcherz, odzyskałam zdolność myślenia. Doktor - na naszą prośbę - zaczął szczegółowo wyjaśniać, jak przebiega cały proces in vitro. Pytania się mnożyły i w pewnym momencie przypomniałam sobie, że przecież na korytarzu czeka kobieta, która przyszła na inseminację po mnie i żal mi się zrobiło jej pęcherza. Kiedy powiedziałam lekarzowi, że już starczy, bo tamta kobieta czeka, skwitował: tamta pani była umówiona na 12:20. No tak. Cóż to jego obchodzi, że kobieta od godziny trzyma mocz. Nie jego ból...

Dopiero po wyjściu z kliniki odzyskałam zdolność racjonalnego myślenia i podjęłam decyzję, że gram va bank. Wydaliśmy już tyle kasy, że kolejne 450 zł warto postawić na szali. Plemników jest 1,75 mln (minimum to 2 mln), ale to przeciez więcej niż zero. Zadzwoniłam więc do lekarza powiedizeć o zmianie decyzji. Nie wyglądał na zachwyconego, ponieważ "już powiedział obsłudze, że zabiegu nie będzie". Na szczęście nasienie ocalało. Zaproponowałam, że wrócę do kliniki po swoim spotkaniu, czyli o 15:30. Jednak okazało się, że to za późno, bo pana doktora już nie będzie w klinice. Musiałam więc w trakcie spotkania przeprosić klientów i pojechać na zabieg.

Zrobione. Może nie było warto, prawdopodobieństwo, że się uda jest niewielkie. Ale cieszę się, że walczę do końca. I jeśli ta inseminacja się nie uda, pewnie spróbujemy jeszcze raz, zanim zdecydujemy się na in vitro. Ale już nei w Invimedzie. Przy pieniądzach jakie się zostawia w tych klinikach można oczekiwać lepszego traktowania. Przyznam, że do dziś byłam zadowolona i z konsultacji z dr. Dworniakiem i z jakości w Invimedzie (może poza jednym incydentem). Ale dzisiejszej przygody nie chciałabym powtórzyć. icon_smile.gif

--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post piÄ…, 31 lip 2009 - 19:38
Post #47

[post usunięty]
walizka
sob, 01 sie 2009 - 16:37
Dzięki za patent z dystrybutorem. Przy następnej okazji poćwiczę icon_wink.gif

Nie wiem dokładnie, o co chodzi z tą ilością. Lekarz powiedział, że przed filtracją było ok 8,7 mln - tylko nie wiem, niestety czy na ml czy w ejakulacie. Mój facet oddawał nasienie po pięciu dniach wstrzemięźliwości. Muszę jeszcze dopytać, bo wydruk, jaki dostałam, niewiele mi mówi.

Co do zmiany kliniki - nie zastanawiałam się. Pewnie są porównywalne. Zostaje jeszcze Akademia Medyczna, gdzie IUI jest w ramach NFZ. Nie wiem tylko, jak z jakością; czy np. nie mają gorszego sprzętu i większych ubytków przy filtracji.

A jeszcze takie mam pytanie - czy przed samym zabiegiem lekarz powinien wykonać usg? Skąd możemy mieć pewność, że pęchęrzyk pękł?

We wtorek rano miał 16 mm; w czwartek o 12-tej 20 mm. Podobno pękają między 20 a 24 mm, więc teoretycznie w piątek mogłam być wciąż przed owulacją.


Ten post edytował walizka sob, 01 sie 2009 - 16:42
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post sob, 01 sie 2009 - 16:37
Post #48

Dzięki za patent z dystrybutorem. Przy następnej okazji poćwiczę icon_wink.gif

Nie wiem dokładnie, o co chodzi z tą ilością. Lekarz powiedział, że przed filtracją było ok 8,7 mln - tylko nie wiem, niestety czy na ml czy w ejakulacie. Mój facet oddawał nasienie po pięciu dniach wstrzemięźliwości. Muszę jeszcze dopytać, bo wydruk, jaki dostałam, niewiele mi mówi.

Co do zmiany kliniki - nie zastanawiałam się. Pewnie są porównywalne. Zostaje jeszcze Akademia Medyczna, gdzie IUI jest w ramach NFZ. Nie wiem tylko, jak z jakością; czy np. nie mają gorszego sprzętu i większych ubytków przy filtracji.

A jeszcze takie mam pytanie - czy przed samym zabiegiem lekarz powinien wykonać usg? Skąd możemy mieć pewność, że pęchęrzyk pękł?

We wtorek rano miał 16 mm; w czwartek o 12-tej 20 mm. Podobno pękają między 20 a 24 mm, więc teoretycznie w piątek mogłam być wciąż przed owulacją.


--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post sob, 01 sie 2009 - 18:18
Post #49

[post usunięty]
walizka
nie, 02 sie 2009 - 11:02
ale tak zastanawiam siÄ™, bo
- jeśli nie robimy usg przed samym IUI, to nie wiemy czy pęcherzyk już pękł, czy jeszcze nie. Jeśli nie pękł, to nie mamy 100% gwarancji, że zrobi to w ciągu doby od pobrania nasienia (o ile wiem, taką mają żywotność plemniki po płukaniu), więc to jest niezła ruletka. No pewnie, że w końcu trzeba ufać lekarzowi, bo ileś tych cykli się naoglądał. A u mnie, jak w zegarku. Chociaż jeśli u mnie jak w zegarku, to pęcherzyk powinien pęknąć w piątek wieczorem icon_wink.gif

No i zastanawia mnie ten pregnyl - czemu nie sosować go od razu, jeśli może usunąć jeden z czynników ograniczających (nietrafienie w owulację)
Przeczytałam też dziś o podawaniu progesteronu w pierwszych tygodniach życia zarodka. Ale to trzeba by podawać w ciemno...

oj, ciągle mnóstwo znaków zapytań. Ale jeśli są wariacje mogące wpłynąć na skuteczność IUI, czemu lekarze zaczynają od ruletki? Może dlatego największa skuteczność jest po 4 razie, bo wtedy wykorzystuje się najwięcej narzędzi wspierających proces?

Mój M rozmawiał wczoraj z kumplem, który mieszka w Anglii i ma podobny do naszego problem i zachęcał do metody GIFT. Ale mi się ona wydaje bez sensu - dla kobiety obciążenie jak przy IFV, a skutecznosć pewnie mniejsza....
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post nie, 02 sie 2009 - 11:02
Post #50

ale tak zastanawiam siÄ™, bo
- jeśli nie robimy usg przed samym IUI, to nie wiemy czy pęcherzyk już pękł, czy jeszcze nie. Jeśli nie pękł, to nie mamy 100% gwarancji, że zrobi to w ciągu doby od pobrania nasienia (o ile wiem, taką mają żywotność plemniki po płukaniu), więc to jest niezła ruletka. No pewnie, że w końcu trzeba ufać lekarzowi, bo ileś tych cykli się naoglądał. A u mnie, jak w zegarku. Chociaż jeśli u mnie jak w zegarku, to pęcherzyk powinien pęknąć w piątek wieczorem icon_wink.gif

No i zastanawia mnie ten pregnyl - czemu nie sosować go od razu, jeśli może usunąć jeden z czynników ograniczających (nietrafienie w owulację)
Przeczytałam też dziś o podawaniu progesteronu w pierwszych tygodniach życia zarodka. Ale to trzeba by podawać w ciemno...

oj, ciągle mnóstwo znaków zapytań. Ale jeśli są wariacje mogące wpłynąć na skuteczność IUI, czemu lekarze zaczynają od ruletki? Może dlatego największa skuteczność jest po 4 razie, bo wtedy wykorzystuje się najwięcej narzędzi wspierających proces?

Mój M rozmawiał wczoraj z kumplem, który mieszka w Anglii i ma podobny do naszego problem i zachęcał do metody GIFT. Ale mi się ona wydaje bez sensu - dla kobiety obciążenie jak przy IFV, a skutecznosć pewnie mniejsza....


--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post nie, 02 sie 2009 - 11:13
Post #51

[post usunięty]
walizka
nie, 02 sie 2009 - 12:32
nie jestem pewna czy chodziło o GIFT, bo mój man miesza te skróty, ale opis, jaki mi przedstawił, najbardziej pasuje do GIFT. Chociaż on używał skrótu "IRV"????
Nic to. Idę poprzekładać papierki icon_wink.gif
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post nie, 02 sie 2009 - 12:32
Post #52

nie jestem pewna czy chodziło o GIFT, bo mój man miesza te skróty, ale opis, jaki mi przedstawił, najbardziej pasuje do GIFT. Chociaż on używał skrótu "IRV"????
Nic to. Idę poprzekładać papierki icon_wink.gif

--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post pon, 03 sie 2009 - 02:03
Post #53

[post usunięty]
walizka
sob, 08 sie 2009 - 22:12
nie przepisał mi nic. Może uznał, że prawdopodobieństwo jest tak niewielkie, że nie warto?
A jakie mogą być konsekwencje nieprzepisania luteiny?

Tak sobie myślę, że próba bez stymulacji - jeśli u mnie wszystko gra - jest ok. Po co bez potrzeby rozregulowywać sobie organizm? Przy kolejnym razie pewnie warto spróbować, bo to jednak mniej inwazyjne niż in vitro.

Ale nie do końca zgodzę się z Tobą, że "nikt nam łaski nie robi". Niestety mam wrażenie, że prywatna służba zdrowia, mimo, że zostawiamy tam spore pieniądze, nie traktuje nas poważnie. Trudno się dziwić - nie muszą walczyć o klienta, bo klient i tak nie ma wyjścia. No ale to już off topic icon_wink.gif
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post sob, 08 sie 2009 - 22:12
Post #54

nie przepisał mi nic. Może uznał, że prawdopodobieństwo jest tak niewielkie, że nie warto?
A jakie mogą być konsekwencje nieprzepisania luteiny?

Tak sobie myślę, że próba bez stymulacji - jeśli u mnie wszystko gra - jest ok. Po co bez potrzeby rozregulowywać sobie organizm? Przy kolejnym razie pewnie warto spróbować, bo to jednak mniej inwazyjne niż in vitro.

Ale nie do końca zgodzę się z Tobą, że "nikt nam łaski nie robi". Niestety mam wrażenie, że prywatna służba zdrowia, mimo, że zostawiamy tam spore pieniądze, nie traktuje nas poważnie. Trudno się dziwić - nie muszą walczyć o klienta, bo klient i tak nie ma wyjścia. No ale to już off topic icon_wink.gif


--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post sob, 08 sie 2009 - 22:35
Post #55

[post usunięty]
walizka
pon, 31 sie 2009 - 13:54
Rosa, chciałabym się z Tobą skontaktować. Wysłałam PW, ale chyba nie dotarła - nawet nie mam jej w wysłanych. Czy jest możliwy z Tobą inny kontakt?

pozdrawiam,
Eliza
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post pon, 31 sie 2009 - 13:54
Post #56

Rosa, chciałabym się z Tobą skontaktować. Wysłałam PW, ale chyba nie dotarła - nawet nie mam jej w wysłanych. Czy jest możliwy z Tobą inny kontakt?

pozdrawiam,
Eliza

--------------------


walizka
pon, 31 sie 2009 - 14:51
Dzięki, odpisałam. Nadal nie mam w wysłanych. Jeśli nie dotrze do Ciebie moja wiadomość, możesz przesłać mi na PW jakieś namiary?
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post pon, 31 sie 2009 - 14:51
Post #57

Dzięki, odpisałam. Nadal nie mam w wysłanych. Jeśli nie dotrze do Ciebie moja wiadomość, możesz przesłać mi na PW jakieś namiary?

--------------------


walizka
śro, 02 wrz 2009 - 17:34
x

Ten post edytował walizka wto, 08 wrz 2009 - 22:42
walizka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,859
Dołączył: pią, 03 lip 09 - 00:07
Nr użytkownika: 28,065




post śro, 02 wrz 2009 - 17:34
Post #58

x

--------------------


elenka
pią, 23 paź 2009 - 22:51
Witam,
cieszę się, że znalazłam tę stronę i Was, dziewczyny. Ja jestem po czwartej inseminacji i od pół roku zastanawiałam się co dalej robić. Do dziś. Dzięki Rosa i Eliza za to, że podzieliłyście się Waszymi doświadczeniami. Największym moim problemem było to, że mój gin również przed iui nie robił mi usg. To mnie zniechęciło i miałam dokładnie takie same odczucia jak Ty Elizo - że gramy w ciemno. Poza tym, w dwóch ostatnich iui nie miałam podawanego pregnylu, bo stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Mój gin nie jest zbyt rozmowny, więc biorąc pod uwagę te moje wątpliwości i jego brak chęci do ich wyjasnienia, zaczęłam właśnie szukać nowego lekarza, nowej kliniki. Mieszkam niedaleko Wrocławia, więc INvimed w Warszawie to trochę za daleko. Ale najważniejsze dla mnie (po przeczytaniu Waszych wypowiedzi) jest to, że mój gin nie zachowuje się inaczej niz inni lekarze, więc chyba nie ma sensu szukać kogoś innego.

Mam tylko prośbę do Rosy, czy mogłabyś podpowiedzieć mi, czy powinnam zrobić jakieś badanie np. hormonów? Lekarz nic o tym nie wspomina, a ja oprócz hsg nie robiłam innego badania. Mój jeden jajowód jest drożny, a drugi prawdopodobnie nie jest połączony z jajnikiem, ale też drożny. Mój facet ma dobre wyniki.
pozdrawiam
elenka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3
Dołączył: pią, 23 paź 09 - 22:14
Nr użytkownika: 29,725




post pią, 23 paź 2009 - 22:51
Post #59

Witam,
cieszę się, że znalazłam tę stronę i Was, dziewczyny. Ja jestem po czwartej inseminacji i od pół roku zastanawiałam się co dalej robić. Do dziś. Dzięki Rosa i Eliza za to, że podzieliłyście się Waszymi doświadczeniami. Największym moim problemem było to, że mój gin również przed iui nie robił mi usg. To mnie zniechęciło i miałam dokładnie takie same odczucia jak Ty Elizo - że gramy w ciemno. Poza tym, w dwóch ostatnich iui nie miałam podawanego pregnylu, bo stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Mój gin nie jest zbyt rozmowny, więc biorąc pod uwagę te moje wątpliwości i jego brak chęci do ich wyjasnienia, zaczęłam właśnie szukać nowego lekarza, nowej kliniki. Mieszkam niedaleko Wrocławia, więc INvimed w Warszawie to trochę za daleko. Ale najważniejsze dla mnie (po przeczytaniu Waszych wypowiedzi) jest to, że mój gin nie zachowuje się inaczej niz inni lekarze, więc chyba nie ma sensu szukać kogoś innego.

Mam tylko prośbę do Rosy, czy mogłabyś podpowiedzieć mi, czy powinnam zrobić jakieś badanie np. hormonów? Lekarz nic o tym nie wspomina, a ja oprócz hsg nie robiłam innego badania. Mój jeden jajowód jest drożny, a drugi prawdopodobnie nie jest połączony z jajnikiem, ale też drożny. Mój facet ma dobre wyniki.
pozdrawiam
użytkownik usunięty

Go??







post nie, 25 paź 2009 - 20:25
Post #60

[post usunięty]
> inseminacja, porada
Start new topic
Reply to this topic
7 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czw, 18 kwi 2024 - 16:50
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama