Mam ogromny problem z komputerem i nie wiem czy moge w ogole cos z tym problemem zrobic...
13 czerwca zeszlego roku moi rodzice zakupili mi nowy laptop, marke wymienie, bo wydaje mi sie, iz ma to znaczenie - chodzi o Dell. Nie ukrywam, nie byl to tani zakup. Bledem naszym bylo, iz wowczas nie chcielismy wykupic opcji dodatkowej gwarancji (chodzi o przedluzenie jaj z roku do 3 lat), z drugiej strony nie wiem na dzien dzisiejszy, czy taka opcja w naszym przypadku bylaby mozliwe - zaraz wytlumacze dlaczego.
Komputer doszedl do nas w sobote 16.06, okazalo sie - po sprawdzeniu go przez znajomego informatyke, iz komputer ma jedna usterke (uszkodzona matryce). Ledow bylo to widac. Byla to pojedyncza pozioma linia na samym dole ekranu. W poniedzialek rano zadzonilismy do Dell (serwis maja otwarty od poniedzialku do piatku) i poinformowano nas, iz owszem wymienia nam to, ale musimy poczekac do wtroku, bo technik musi dojechac do nas az z Krakkowa. Wszystko pieknie, z tym, e ja we wtorek o swicie musialam byc w drodze na lotnisko w Berlinie, skad odlatywalam do BR. W Dellu poinformowano nas, iz w takim razie bez problemu moge sprawe zalatwic w BR, bo serwis Della wszedzie jest taki sam itp., itd.
Wrocilam do BR i na jakis czas zapomnialam o problemie. Usterka w matrycy w niczym mi nie przeszkadzala, bo tak jak pisalam, nawet jej nie bylo widac...po pewnym czasie jednak na ekranie zaczelo pojawiac sie wiecej lini, postanowilismy wiec zadzwonic do Della w BR i rozwiazac problem. W Dell w BR okazalo sie, ze no way, bo takiego lapka to oni tu nie widzieli jeszcze (tak, z technika sa tu troche na bakier niestety) i ze jak naprawic to w Europie jedynie moge. Inna rzecz, okazalo sie, iz BR ma jakies tam ograniczenia jesli o sprzet zakupowany zagranica chodzi i moja gwarancja - miedzynarodowa - nie dotyczy napraw w tym kraju. Nie ukrywam totalnie mnie to zaskoczylo. Nie planuje wyjazdu do PL w tym roku, na szczescie Achilesowi zaczal sie sezon w pracy - co rowna sie podroze do EU wiec postanowilismy sprawe zalatwic w EU podczas jednego z jego pobytow (dokladnie obecnego). Zeby jeszcze pogorszyc sprawe, dokladnie tydzien temu w naszym komputerze poszla plyta glowna, no wiec zostalam z lapkiem z rozwalona matryca i plyta glowna - czego chciec wiecej???
Wczoraj moj maz wsciekly dzwoni do mnie ze Szwajcarii i informuje iz, nikt nam plyty glownej nie wymieni w ramach gwarancji poniewaz gwarancja mi wygasla 28. o4. 2013 (!) Jak to mozliwe skoro ja komputer nabylam 13.06.2012. Czy mi jako konsumentowi nie przysluguje rok gwarancji na komputer. Pamietam, ze przy jego zakupie inf. nas iz mamy rok gwarancji od momentu zakupu. Rachunek mam (faktura vat). Dzwonie do Dell w PL a oni mnie informuja, ze komputer ten zostal sprzedany na poczatku kwietnia przez producenta z Anglii do jakiegos hurtownika komputerow w PL, po czym odkupil go od tego hurtownika wlasciciel sklepu x od ktorego my go potem nabylismy. Poniewaz w miedzy czasie komputer mial 2 wlascicieli (hurtownik i potem sklep) gwaracja obejmuje tego ostatniego. Ja jako osoba trzecia nie mam prawa do rocznej gwarancji. A ze o tym nie wiedzialam - no coz zdarza sie. Sprawe mam zalatwiac z wlascicielem sklepu ( z ktorym nie mozna sie poki co w zaden sposob skontaktowac), Dell juz nic nie interesuje.
Wiec ja sie pytam WTF!?!?!?!?! Matrycy mi nie wymienia, poniewaz mimo zgloszenia jej usterki wiele miesiecy temu, komputer nie zostal dostarczony do naprawy przed uplywem gwarancji, plyty glownej tez nie, bo komputer juz na gwarancji nie byl gdy sie zepsula. Jak to mozliwe skoro do tej pory zylam w przekonaniu, iz gwarancje mam do 13.06. 2013 Mozna tak w ogole???? Na chwile obecna zostalam bez kompa (korzystam z lapka tesciowej) i poki co nic nie wskazuje na to, ze cos sie w tym temacie zmieni.
Czy ja cos z tym moge zrobi? Zostalam ewidentnie nabita w butelke i wsciekla jestem okropnie.
--------------------