Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
5 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 następna  

Alkoholizm rodzica i jego wplyw na dziecko.

, Prosze nie przenosic przez kilka dni, tu zaglada wiecej foremek
> , Prosze nie przenosic przez kilka dni, tu zaglada wiecej foremek
weda
czw, 17 maj 2012 - 12:06
oj,wracają,wracają wspomnienia
i nic nie mozna zrobić ,tylko się człowiek kuli w sobie i drży z zimna,tego wewnętrznego
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)
ale tata jakoś ją przekonał,straszne to dla mnie było -takie poczucie zawodu i ogromny żal,wszystko oczywiście przeżywałam w milczeniu,słysząc kiedyś frazę,że rozwód rodziców to najwieksza trauma dla dziecka zaczęłam sie nerwowo śmiac,bo otóż nie zawsze,czasem rozwód jest wybawieniem
Gośko z e-dziecka,skrobnę na pw ?ok?
weda


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,850
Dołączył: śro, 31 gru 04 - 14:59
Skąd: z drugiej strony lustra
Nr użytkownika: 1,299

GG:


post czw, 17 maj 2012 - 12:06
Post #41

oj,wracają,wracają wspomnienia
i nic nie mozna zrobić ,tylko się człowiek kuli w sobie i drży z zimna,tego wewnętrznego
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)
ale tata jakoś ją przekonał,straszne to dla mnie było -takie poczucie zawodu i ogromny żal,wszystko oczywiście przeżywałam w milczeniu,słysząc kiedyś frazę,że rozwód rodziców to najwieksza trauma dla dziecka zaczęłam sie nerwowo śmiac,bo otóż nie zawsze,czasem rozwód jest wybawieniem
Gośko z e-dziecka,skrobnę na pw ?ok?

--------------------
WEDA i Kubba & Bubba :

Żona pierze, gotuje, sprząta, robi zakupy i opiekuje się dziećmi,
mąż wbija gwoździe, pilnuje domostwa przed niedźwiedziami i zombie
oraz zdobywa żywność na polowaniu.
aniakuleczka
czw, 17 maj 2012 - 12:07
CYTAT(weda @ Thu, 17 May 2012 - 13:04) *
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)


Ja bardzo dobrze wspominam rozwód moich rodziców - to jeden z bardziej przełomowych momentów w moim życiu
małam 10 lat i od tamtej pory życie było zdecydowanie normalniejsze
ale np moje starsze siostry miały do mamy o to żal.
ale one znały ojca trzeźwego jeszcze
ja już nie
aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post czw, 17 maj 2012 - 12:07
Post #42

CYTAT(weda @ Thu, 17 May 2012 - 13:04) *
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)


Ja bardzo dobrze wspominam rozwód moich rodziców - to jeden z bardziej przełomowych momentów w moim życiu
małam 10 lat i od tamtej pory życie było zdecydowanie normalniejsze
ale np moje starsze siostry miały do mamy o to żal.
ale one znały ojca trzeźwego jeszcze
ja już nie

--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
Lutnia
czw, 17 maj 2012 - 12:16
CYTAT(weda @ Thu, 17 May 2012 - 13:04) *
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)
ale tata jakoś ją przekonał,straszne to dla mnie było -takie poczucie zawodu i ogromny żal,wszystko oczywiście przeżywałam w milczeniu,słysząc kiedyś frazę,że rozwód rodziców to najwieksza trauma dla dziecka zaczęłam sie nerwowo śmiac,bo otóż nie zawsze,czasem rozwód jest wybawieniem


W moim domu też zanosiło się na rozwód wiele razy, ostatecznie mama rozwiodła się gdy nie mieszkałam w domu od wielu lat (zresztą - to moja siostra napisała jej pozew i dopilnowała by został złożony).

Pamiętam jak modliłam się "Panie Boże, spraw, aby coś mu się stało i nigdy już nie wrócił, albo chociaż tylko dziś na noc, jeśli nic więcej nie możesz zrobić", nie chodziłam wtedy jeszcze do szkoły.
Wtedy jednak wierzyłam w to, że mamusia jest dobra, że nie reagowała gdy tatuś kazał mi zjeść swoje wymiociny (nie byłam w stanie utrzymać tłustego mięsa w żołądku, więc często dawał mi np. skórę od golonki), ostatecznie przecież cała rodzina nie reagowała gdy działo się to np. podczas świąt...
Cóż, wstyd mi nawet teraz, gdy to piszę (i zastanawiałam się czy wysyłać ten post), potraktuję to jak swego rodzaju terapię.

Do rzeczy, w pewnym momencie zrozumiałam, że moja mama miała swój udział w znęcaniu się nad nami. Właśnie przez to że NIC nie zrobiła poza żaleniem się nam, jak bardzo jest nieszczęśliwa, jak często zmuszana do współżycia wbrew jej woli i co musimy robić, by nie rozgniewać tatusia bo potem ona będzie miała problem.
Tatuś łatwo wpadał w gniew.

Nie myślę by iść z tym na terapię. Nie dałabym rady przejść przez to raz jeszcze.
Lutnia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,819
Dołączył: pon, 21 mar 05 - 16:08
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 2,898




post czw, 17 maj 2012 - 12:16
Post #43

CYTAT(weda @ Thu, 17 May 2012 - 13:04) *
Lutnia,wiem o czym piszesz,u mnie było tak,ze w pewnym momencie mama moja miała chyba dosć bo założyła sprawę o rozwód(jak ja sie wtedy cieszyłam,ze będę miała wreszcie ciszę w domu i nocą bedę mogła sie wyspać)
ale tata jakoś ją przekonał,straszne to dla mnie było -takie poczucie zawodu i ogromny żal,wszystko oczywiście przeżywałam w milczeniu,słysząc kiedyś frazę,że rozwód rodziców to najwieksza trauma dla dziecka zaczęłam sie nerwowo śmiac,bo otóż nie zawsze,czasem rozwód jest wybawieniem


W moim domu też zanosiło się na rozwód wiele razy, ostatecznie mama rozwiodła się gdy nie mieszkałam w domu od wielu lat (zresztą - to moja siostra napisała jej pozew i dopilnowała by został złożony).

Pamiętam jak modliłam się "Panie Boże, spraw, aby coś mu się stało i nigdy już nie wrócił, albo chociaż tylko dziś na noc, jeśli nic więcej nie możesz zrobić", nie chodziłam wtedy jeszcze do szkoły.
Wtedy jednak wierzyłam w to, że mamusia jest dobra, że nie reagowała gdy tatuś kazał mi zjeść swoje wymiociny (nie byłam w stanie utrzymać tłustego mięsa w żołądku, więc często dawał mi np. skórę od golonki), ostatecznie przecież cała rodzina nie reagowała gdy działo się to np. podczas świąt...
Cóż, wstyd mi nawet teraz, gdy to piszę (i zastanawiałam się czy wysyłać ten post), potraktuję to jak swego rodzaju terapię.

Do rzeczy, w pewnym momencie zrozumiałam, że moja mama miała swój udział w znęcaniu się nad nami. Właśnie przez to że NIC nie zrobiła poza żaleniem się nam, jak bardzo jest nieszczęśliwa, jak często zmuszana do współżycia wbrew jej woli i co musimy robić, by nie rozgniewać tatusia bo potem ona będzie miała problem.
Tatuś łatwo wpadał w gniew.

Nie myślę by iść z tym na terapię. Nie dałabym rady przejść przez to raz jeszcze.

--------------------
weda
czw, 17 maj 2012 - 12:25
włąsnie,za bardzo to boli
Lutnio,moja mama z kolei reagowałą milczeniem,były momenty,że nie mówiła dosłownie nic całymi dniami-wiem,jej tez było ciężko ale przeciez mogła coś zrobić
u mnie po tym złożeniu i wycofaniu papierów rozwodowych nastąpił spokój,nie pamietam jak długo trwał
ale potem zaczęło sie uzależnienie od leków i sama nie wiem,które jest gorsze

i tez modliłam sie o śmierć dla niego,był moment,że tak szalał,że ktos z sąsiadów zadzwonił na policję(wtedy jeszcze milicję) oni z kolei po karetkę,zabrali go w kaftanie,nie było go...czy ja wiem...dwie godz(pełne ciszy i spokoju dla mnie,jak ja sie wtedy cieszyłam) ale nic z tego bo im z karetki uciekł(nie mam pojęcia jak) i wrócił dalej sie awanturować
pamietam jak gonił mamę z siekierą w ręku,jak z siostra jej musiałyśmy bronic-mialam wtedy z 5 lat moze

a teraz mam tak(pewnie wiele z was to ma,skoro i inne objawy są podobne),że czasem w nocy wchodzę do pokojów dziecięcych i patrzę na moje słodko i spokojnie śpiące dzieci-płaczę wtedy cicho i dziekuje Bogu za to,że one mogą spać spokojnie,nie sabudzone w środku zimowej nocy po to by uciekać,nie słuchaja krzyków i awantur


co ja mam z tym spaniem nocnym,że tak mi sie to utrwaliło i tak mnie to rusza?nawet teraz piszac to-płaczę
weda


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,850
Dołączył: śro, 31 gru 04 - 14:59
Skąd: z drugiej strony lustra
Nr użytkownika: 1,299

GG:


post czw, 17 maj 2012 - 12:25
Post #44

włąsnie,za bardzo to boli
Lutnio,moja mama z kolei reagowałą milczeniem,były momenty,że nie mówiła dosłownie nic całymi dniami-wiem,jej tez było ciężko ale przeciez mogła coś zrobić
u mnie po tym złożeniu i wycofaniu papierów rozwodowych nastąpił spokój,nie pamietam jak długo trwał
ale potem zaczęło sie uzależnienie od leków i sama nie wiem,które jest gorsze

i tez modliłam sie o śmierć dla niego,był moment,że tak szalał,że ktos z sąsiadów zadzwonił na policję(wtedy jeszcze milicję) oni z kolei po karetkę,zabrali go w kaftanie,nie było go...czy ja wiem...dwie godz(pełne ciszy i spokoju dla mnie,jak ja sie wtedy cieszyłam) ale nic z tego bo im z karetki uciekł(nie mam pojęcia jak) i wrócił dalej sie awanturować
pamietam jak gonił mamę z siekierą w ręku,jak z siostra jej musiałyśmy bronic-mialam wtedy z 5 lat moze

a teraz mam tak(pewnie wiele z was to ma,skoro i inne objawy są podobne),że czasem w nocy wchodzę do pokojów dziecięcych i patrzę na moje słodko i spokojnie śpiące dzieci-płaczę wtedy cicho i dziekuje Bogu za to,że one mogą spać spokojnie,nie sabudzone w środku zimowej nocy po to by uciekać,nie słuchaja krzyków i awantur


co ja mam z tym spaniem nocnym,że tak mi sie to utrwaliło i tak mnie to rusza?nawet teraz piszac to-płaczę

--------------------
WEDA i Kubba & Bubba :

Żona pierze, gotuje, sprząta, robi zakupy i opiekuje się dziećmi,
mąż wbija gwoździe, pilnuje domostwa przed niedźwiedziami i zombie
oraz zdobywa żywność na polowaniu.
aniakuleczka
czw, 17 maj 2012 - 12:34
CYTAT(Lutnia @ Thu, 17 May 2012 - 13:16) *
Nie myślę by iść z tym na terapię. Nie dałabym rady przejść przez to raz jeszcze.


Przejdziesz tylko tyle ile będziesz chciała, ale zapewniam Cię, że po raz ostatni z taką dawką emocji.
https://www.centrumodwykowe.waw.pl/rodzinna.htm

Przeczytaj i sprawdź jak jest z Tobą:

Jeżeli…

masz poczucie, że jesteś odpowiedzialny za stany i reakcje innych ludzi, w tym osoby uzależnionej,
zaspakajasz potrzeby innych ludzi zaniedbując i zapominając o sobie,
masz tendencje do wikłania się w bliskie związki z osobami impulsywnymi, uzależnionymi od środków chemicznych,
masz poczucie konieczności kontroli i wpływu na postępowanie osoby uzależnionej,
trudno jest Ci odczuwać radość, przyjemność, przeżywasz różne obawy, niepokój, stany depresyjne, nadużywasz substancji psychoaktywnych żyjąc w ciągłym stresie,
żyjesz w stanie pogotowia emocjonalnego, trudno jest Ci odpoczywać, rozluźnić się

…przyjdź do nas!

Nasza oferta jest skierowana do:

Osób Współuzależnionych - małżonków i partnerów osób uzależnionych,
Dorosłych Dzieci Alkoholików,
Rodziców i opiekunów osób uzależnionych.

Proponowane formy pomocy:

Konsultacje psychologiczne i diagnoza,
Psychoterapia indywidualna,
Psychoterapia grupowa,
Konsultacje rodzinne,
Wykłady dotyczące choroby alkoholowej, współuzależnienia i DDA.


Poradnia Rodzinna
Ul. Zakopiańska 33
tel. (022) 617 03 10
e-mail: rodzina@centrumodwykowe.waw.pl

ZAPISY TELEFONICZNE OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU, W GODZINACH 8:00-20:00
aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post czw, 17 maj 2012 - 12:34
Post #45

CYTAT(Lutnia @ Thu, 17 May 2012 - 13:16) *
Nie myślę by iść z tym na terapię. Nie dałabym rady przejść przez to raz jeszcze.


Przejdziesz tylko tyle ile będziesz chciała, ale zapewniam Cię, że po raz ostatni z taką dawką emocji.
https://www.centrumodwykowe.waw.pl/rodzinna.htm

Przeczytaj i sprawdź jak jest z Tobą:

Jeżeli…

masz poczucie, że jesteś odpowiedzialny za stany i reakcje innych ludzi, w tym osoby uzależnionej,
zaspakajasz potrzeby innych ludzi zaniedbując i zapominając o sobie,
masz tendencje do wikłania się w bliskie związki z osobami impulsywnymi, uzależnionymi od środków chemicznych,
masz poczucie konieczności kontroli i wpływu na postępowanie osoby uzależnionej,
trudno jest Ci odczuwać radość, przyjemność, przeżywasz różne obawy, niepokój, stany depresyjne, nadużywasz substancji psychoaktywnych żyjąc w ciągłym stresie,
żyjesz w stanie pogotowia emocjonalnego, trudno jest Ci odpoczywać, rozluźnić się

…przyjdź do nas!

Nasza oferta jest skierowana do:

Osób Współuzależnionych - małżonków i partnerów osób uzależnionych,
Dorosłych Dzieci Alkoholików,
Rodziców i opiekunów osób uzależnionych.

Proponowane formy pomocy:

Konsultacje psychologiczne i diagnoza,
Psychoterapia indywidualna,
Psychoterapia grupowa,
Konsultacje rodzinne,
Wykłady dotyczące choroby alkoholowej, współuzależnienia i DDA.


Poradnia Rodzinna
Ul. Zakopiańska 33
tel. (022) 617 03 10
e-mail: rodzina@centrumodwykowe.waw.pl

ZAPISY TELEFONICZNE OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU, W GODZINACH 8:00-20:00

--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
asiam23
czw, 17 maj 2012 - 13:16
Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.
asiam23


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 692
Dołączył: pią, 20 lut 09 - 15:31
Skąd: cardiff
Nr użytkownika: 25,608

GG:


post czw, 17 maj 2012 - 13:16
Post #46

Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.

--------------------



Mafia
czw, 17 maj 2012 - 13:23
asiam, ja nie mam takich doświadczeń osobiście, ale moja znajoma jest DDA - jej mama jest kobietą sukcesu, elegancka, zadbana, zero awantur, ale po pracy te parę klielonków wypija. icon_sad.gif Chyba też nie upija się do nieprzytomności, nigdy nie zawaliła pracy itd. Ale wiesz, po alkoholu hamulce puszczają, mówi głośniej, staje się wulgarna itd. Córka jest totalnie uzależniona od matki, właściwie nie ma własnego zdania. Uważam, że mama jest po prostu rujnuje życie. icon_sad.gif Mama oczywiście deklaruje, że to wszystko robi z miłosci, ale fakty są takie, że nią manipuluje by matce było wygodniej. Dziewczyna robi w domu absolutnie wszystko, bo mama pracuje i odreagowuje po pracy. icon_sad.gif Spotkanie z chłopakiem czy wyjście do kina urasta do rangi problemu.

Jeszcze dopiszę: zawsze mam wrażenie, że córka stara się zasłużyć na miłość i dobre slowo matki. Jest od zawsze super grzeczna, same świetne oceny, nadobowiązkowa, nadopiekuńcza, teraz prymuska na studiach itd. A mamusia i tak niezadowolona i musi sie rozluźnić wódką, bo tyle ma stresów, nawet w domu same kłopoty. icon_sad.gif

Ten post edytował Mafia czw, 17 maj 2012 - 13:25
Mafia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,508
Dołączył: czw, 27 kwi 06 - 11:50
Nr użytkownika: 5,675




post czw, 17 maj 2012 - 13:23
Post #47

asiam, ja nie mam takich doświadczeń osobiście, ale moja znajoma jest DDA - jej mama jest kobietą sukcesu, elegancka, zadbana, zero awantur, ale po pracy te parę klielonków wypija. icon_sad.gif Chyba też nie upija się do nieprzytomności, nigdy nie zawaliła pracy itd. Ale wiesz, po alkoholu hamulce puszczają, mówi głośniej, staje się wulgarna itd. Córka jest totalnie uzależniona od matki, właściwie nie ma własnego zdania. Uważam, że mama jest po prostu rujnuje życie. icon_sad.gif Mama oczywiście deklaruje, że to wszystko robi z miłosci, ale fakty są takie, że nią manipuluje by matce było wygodniej. Dziewczyna robi w domu absolutnie wszystko, bo mama pracuje i odreagowuje po pracy. icon_sad.gif Spotkanie z chłopakiem czy wyjście do kina urasta do rangi problemu.

Jeszcze dopiszę: zawsze mam wrażenie, że córka stara się zasłużyć na miłość i dobre slowo matki. Jest od zawsze super grzeczna, same świetne oceny, nadobowiązkowa, nadopiekuńcza, teraz prymuska na studiach itd. A mamusia i tak niezadowolona i musi sie rozluźnić wódką, bo tyle ma stresów, nawet w domu same kłopoty. icon_sad.gif

--------------------
Mafia
tuLena
czw, 17 maj 2012 - 13:38
CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 12:16) *
.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.


ja miałam ojca, tzw pijaka, albo raczej pijaczka. Byl spokojny, po alkoholu nawet bardziej rozmowny i milszy dla nas niż na trzeźwo. Ja dość długo uważałam,ze on wcale nie jest alkoholikiem, a wręcz jest biedny i prześladowany przez moją matkę, która mu gderała za uszami. Ale rodzina to system naczyń połączonych, ona gderała, ale trwała, on nie iwdzial powodu by nie pić. Ja po nocach nasłuchiwałam czy i kiedy wraca mysląc sobie,ze jest obrzydliwy jak jest pijany. Awantury o picie w domu, wywlekanie brudów przy dzieciach. Tyle,ze mi się wydawało,ze jest ok, po pijaku nas nie bił nigdy, tylko płakał. Nigdy nie stracil pracy przez pijaństwo, raz go tylko ktoś poturbowal jak wracal pijany po nocy. Dlugo myśłalam,ze nie mam z tym problemu , a ze moje problemy sa niezwiązane z rodzicami- a są dokladnie tam- pijący ojciec i współuzależniona matka. Oboje nieobecni emocjonalnie, oboje bez kontaktu emocjonalnego z sobą i dziećmi
tuLena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,192
Dołączył: pon, 27 sie 07 - 21:22
Nr użytkownika: 15,964




post czw, 17 maj 2012 - 13:38
Post #48

CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 12:16) *
.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.


ja miałam ojca, tzw pijaka, albo raczej pijaczka. Byl spokojny, po alkoholu nawet bardziej rozmowny i milszy dla nas niż na trzeźwo. Ja dość długo uważałam,ze on wcale nie jest alkoholikiem, a wręcz jest biedny i prześladowany przez moją matkę, która mu gderała za uszami. Ale rodzina to system naczyń połączonych, ona gderała, ale trwała, on nie iwdzial powodu by nie pić. Ja po nocach nasłuchiwałam czy i kiedy wraca mysląc sobie,ze jest obrzydliwy jak jest pijany. Awantury o picie w domu, wywlekanie brudów przy dzieciach. Tyle,ze mi się wydawało,ze jest ok, po pijaku nas nie bił nigdy, tylko płakał. Nigdy nie stracil pracy przez pijaństwo, raz go tylko ktoś poturbowal jak wracal pijany po nocy. Dlugo myśłalam,ze nie mam z tym problemu , a ze moje problemy sa niezwiązane z rodzicami- a są dokladnie tam- pijący ojciec i współuzależniona matka. Oboje nieobecni emocjonalnie, oboje bez kontaktu emocjonalnego z sobą i dziećmi

--------------------






literówki mi się mnożą na potęgę- poprawiam co tylko mogę, żeby dało sie przeczytać ;))
z resztą się poddaję....
agapii

Go??







post czw, 17 maj 2012 - 13:50
Post #49

CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 14:16) *
Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.


Ale tu nie ma lepszy czy gorszy rodzic. Fakt jest faktem, jeśli rodzic nadużywa alkoholu a dziecko na to patrzy to rysa na duszy zostaje. Poza tym to, że teraz dba o rodzinę mimo że pije, nie oznacza, że dbać będzie za miesiąc, rok...Alkoholizm to podstępna choroba, nieleczona prowadzi do śmierci. Kiedy alkoholik podejmuje terapię, dobrze by było aby pomocą zostali objęci najbliżsi: np. żona, dzieci.
captain.jmw
czw, 17 maj 2012 - 16:56
CYTAT(Lutnia @ Thu, 17 May 2012 - 12:16) *
Wtedy jednak wierzyłam w to, że mamusia jest dobra, że nie reagowała gdy tatuś kazał mi zjeść swoje wymiociny (nie byłam w stanie utrzymać tłustego mięsa w żołądku, więc często dawał mi np. skórę od golonki), ostatecznie przecież cała rodzina nie reagowała gdy działo się to np. podczas świąt...


Aż mnie ciarki przeszły, Lutnio, kochana...
Mocno Cię ściskam.
captain.jmw


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,284
Dołączył: nie, 14 lut 10 - 23:44
Skąd: UK
Nr użytkownika: 31,674

GG:


post czw, 17 maj 2012 - 16:56
Post #50

CYTAT(Lutnia @ Thu, 17 May 2012 - 12:16) *
Wtedy jednak wierzyłam w to, że mamusia jest dobra, że nie reagowała gdy tatuś kazał mi zjeść swoje wymiociny (nie byłam w stanie utrzymać tłustego mięsa w żołądku, więc często dawał mi np. skórę od golonki), ostatecznie przecież cała rodzina nie reagowała gdy działo się to np. podczas świąt...


Aż mnie ciarki przeszły, Lutnio, kochana...
Mocno Cię ściskam.

--------------------
Hope i fot.

-----------------------------------------------------------------------------------
"Poznasz głupiego po czynach jego" F.Gump
Gosia z edziecka
czw, 17 maj 2012 - 17:15
CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 14:16) *
Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.

Najpierw - nie nabierz sie na to. Taki czy siaki alkoholik - pozostaje alkoholikiem. Tylko alkoholik ŚWIADOMY swojej choroby i leczący sie (choćby zapijający okresowo) jest "bezpieczny".

Mój ojciec byl bardzo wycofany. nigdy nie uciekaliśmy ani nic z tych rzeczy. Mama była dbajaca. Ojca jakby nie było.

Dużo bardzo zależy od tego zdrowego rodzica. O współuzaleznieniu juz pisałam.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
Skąd: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 17 maj 2012 - 17:15
Post #51

CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 14:16) *
Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.

Najpierw - nie nabierz sie na to. Taki czy siaki alkoholik - pozostaje alkoholikiem. Tylko alkoholik ŚWIADOMY swojej choroby i leczący sie (choćby zapijający okresowo) jest "bezpieczny".

Mój ojciec byl bardzo wycofany. nigdy nie uciekaliśmy ani nic z tych rzeczy. Mama była dbajaca. Ojca jakby nie było.

Dużo bardzo zależy od tego zdrowego rodzica. O współuzaleznieniu juz pisałam.
Gosia z edziecka
czw, 17 maj 2012 - 17:19
CYTAT(tuLena @ Thu, 17 May 2012 - 14:38) *
pijący ojciec i współuzależniona matka. Oboje nieobecni emocjonalnie, oboje bez kontaktu emocjonalnego z sobą i dziećmi

Aż to powtórzę, bo bardzo wazne.

Alkoholik ma problemy z emocjami. Gdyby nie miał, nie musiłąby pić. A jak ma problemy, to przenosi je na dzieci, na rodzinę.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
Skąd: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 17 maj 2012 - 17:19
Post #52

CYTAT(tuLena @ Thu, 17 May 2012 - 14:38) *
pijący ojciec i współuzależniona matka. Oboje nieobecni emocjonalnie, oboje bez kontaktu emocjonalnego z sobą i dziećmi

Aż to powtórzę, bo bardzo wazne.

Alkoholik ma problemy z emocjami. Gdyby nie miał, nie musiłąby pić. A jak ma problemy, to przenosi je na dzieci, na rodzinę.
aisha1111
czw, 17 maj 2012 - 20:44
CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 13:16) *
Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.


Mój ojciec był spokojny - dostawał wypłatę i znikał na cały tydzień. Facet wsiąknął. Raz koledzy z pogotowia (tata jeździł wtedy karetkami) znaleźli go 20 km za miastem. Od razu odwieźli na oddział zamknięty do wytrzeźwienia i wszyscia Esperalu, który wyrywał sobie kolejnego dnia palcami, żeby móc wypić po kolejnej wypłacie. Mama się przed nim płaszczyła. Woziła mu do szpitala szynki i wszystko co tylko udało jej się zdobyć, żeby jej nie obwiniał. Inne razy nie były tak wesołe. Koszmar był jak kac go łapał. Wtedy to nawet "zupa za słona" była powodem do wyzywania i awantur (bez bicia, ale za to głooośnych). Na nas dzieci ręki nie podniósł, ale na kacu nie raz leciały buty i wazony w naszą stronę. Po latach mama wyznała, że wtedy ją nocami i podczas naszej niobecności bił - ja tego nie pamiętam, starsze siostry też nie. Siostra ojca (moja ciotka) trzymała mamę, bo podobno była pyskata. Ilości wniosków rozwodowym złożonych i wycofanych przez mamę nie policzę ("bo co ludzie powiedzą", "a jak to dzieci bez ojca", "sama z czwórką dzieci?" itd.). W ogóle mama była z tym wszystkim sama - nawet moje babcia zapowiedziała jej, że jej nie przyjmie jeśli zostawi tatę.
aisha1111


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,292
Dołączył: nie, 19 wrz 10 - 11:43
Skąd: z krainy deszczu
Nr użytkownika: 34,334




post czw, 17 maj 2012 - 20:44
Post #53

CYTAT(asiam23 @ Thu, 17 May 2012 - 13:16) *
Czytam i nie wiem co napisac oprocz tego jak jestem wdzieczna Wam za te wypowiedzi.
Jestem totalnie rozwalona, strasznie mnie poruszaja Wasze historie, niemal namacalnie czuje Wasze emocje.

Chcialam sie zapytac czy kazda z Was miala rodzica pijacego, robiacego awantury czy ktoras miala pijacego bez szczegolnych awantur, w miare dbajacego o rodzine.

Dziekuje Wam za wiedze, ktora mi dajecie.


Mój ojciec był spokojny - dostawał wypłatę i znikał na cały tydzień. Facet wsiąknął. Raz koledzy z pogotowia (tata jeździł wtedy karetkami) znaleźli go 20 km za miastem. Od razu odwieźli na oddział zamknięty do wytrzeźwienia i wszyscia Esperalu, który wyrywał sobie kolejnego dnia palcami, żeby móc wypić po kolejnej wypłacie. Mama się przed nim płaszczyła. Woziła mu do szpitala szynki i wszystko co tylko udało jej się zdobyć, żeby jej nie obwiniał. Inne razy nie były tak wesołe. Koszmar był jak kac go łapał. Wtedy to nawet "zupa za słona" była powodem do wyzywania i awantur (bez bicia, ale za to głooośnych). Na nas dzieci ręki nie podniósł, ale na kacu nie raz leciały buty i wazony w naszą stronę. Po latach mama wyznała, że wtedy ją nocami i podczas naszej niobecności bił - ja tego nie pamiętam, starsze siostry też nie. Siostra ojca (moja ciotka) trzymała mamę, bo podobno była pyskata. Ilości wniosków rozwodowym złożonych i wycofanych przez mamę nie policzę ("bo co ludzie powiedzą", "a jak to dzieci bez ojca", "sama z czwórką dzieci?" itd.). W ogóle mama była z tym wszystkim sama - nawet moje babcia zapowiedziała jej, że jej nie przyjmie jeśli zostawi tatę.

--------------------
Kruszynek 21 marca 2008 (8 tc)



asiam23
pią, 18 maj 2012 - 00:25
CYTAT(aisha1111 @ Thu, 17 May 2012 - 20:44) *
Mój ojciec był spokojny - dostawał wypłatę i znikał na cały tydzień. Facet wsiąknął. Raz koledzy z pogotowia (tata jeździł wtedy karetkami) znaleźli go 20 km za miastem. Od razu odwieźli na oddział zamknięty do wytrzeźwienia i wszyscia Esperalu, który wyrywał sobie kolejnego dnia palcami, żeby móc wypić po kolejnej wypłacie. Mama się przed nim płaszczyła. Woziła mu do szpitala szynki i wszystko co tylko udało jej się zdobyć, żeby jej nie obwiniał. Inne razy nie były tak wesołe. Koszmar był jak kac go łapał. Wtedy to nawet "zupa za słona" była powodem do wyzywania i awantur (bez bicia, ale za to głooośnych). Na nas dzieci ręki nie podniósł, ale na kacu nie raz leciały buty i wazony w naszą stronę. Po latach mama wyznała, że wtedy ją nocami i podczas naszej niobecności bił - ja tego nie pamiętam, starsze siostry też nie. Siostra ojca (moja ciotka) trzymała mamę, bo podobno była pyskata. Ilości wniosków rozwodowym złożonych i wycofanych przez mamę nie policzę ("bo co ludzie powiedzą", "a jak to dzieci bez ojca", "sama z czwórką dzieci?" itd.). W ogóle mama była z tym wszystkim sama - nawet moje babcia zapowiedziała jej, że jej nie przyjmie jeśli zostawi tatę.



Taaa, najgorszy jest brak zrozumienia i wsparcia.
asiam23


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 692
Dołączył: pią, 20 lut 09 - 15:31
Skąd: cardiff
Nr użytkownika: 25,608

GG:


post pią, 18 maj 2012 - 00:25
Post #54

CYTAT(aisha1111 @ Thu, 17 May 2012 - 20:44) *
Mój ojciec był spokojny - dostawał wypłatę i znikał na cały tydzień. Facet wsiąknął. Raz koledzy z pogotowia (tata jeździł wtedy karetkami) znaleźli go 20 km za miastem. Od razu odwieźli na oddział zamknięty do wytrzeźwienia i wszyscia Esperalu, który wyrywał sobie kolejnego dnia palcami, żeby móc wypić po kolejnej wypłacie. Mama się przed nim płaszczyła. Woziła mu do szpitala szynki i wszystko co tylko udało jej się zdobyć, żeby jej nie obwiniał. Inne razy nie były tak wesołe. Koszmar był jak kac go łapał. Wtedy to nawet "zupa za słona" była powodem do wyzywania i awantur (bez bicia, ale za to głooośnych). Na nas dzieci ręki nie podniósł, ale na kacu nie raz leciały buty i wazony w naszą stronę. Po latach mama wyznała, że wtedy ją nocami i podczas naszej niobecności bił - ja tego nie pamiętam, starsze siostry też nie. Siostra ojca (moja ciotka) trzymała mamę, bo podobno była pyskata. Ilości wniosków rozwodowym złożonych i wycofanych przez mamę nie policzę ("bo co ludzie powiedzą", "a jak to dzieci bez ojca", "sama z czwórką dzieci?" itd.). W ogóle mama była z tym wszystkim sama - nawet moje babcia zapowiedziała jej, że jej nie przyjmie jeśli zostawi tatę.



Taaa, najgorszy jest brak zrozumienia i wsparcia.

--------------------



wrona_j
pią, 18 maj 2012 - 08:25
Kilka razy zdarzyło mi sie usłyszeć tekst "przy takiej żnie to nie jeden (każdy) by pił".
Ostatnio jak to usłyszałam o kobiecie, która się borykała z domem, zadbaniem o czwórkę dzieci i wszstko co z tym związane bo mąż pił wynosił z domu i sprzedawał co się dało a na końcu popełnił samobójstwo to myślałam, że rzucę się z "pazurami" na autora tekstu.
To mnie właśnie strasznie boli, że ktoś wygaduje bzdury nie mając bladego pojęcia o czym mówi i co znaczy alkoholizm. Tak samo jak niektórych bawi zachowanie pijanego człowieka na ulicy wracającego np. do domu. Ja wtedy zawsze pytam - a co w tym takiego zabawnego, prawdopodobnie tam w domu ktoś na niego "czeka" - żona, dzieci, matka, ojciec....
wrona_j


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 705
Dołączył: pią, 04 sie 06 - 22:02
Nr użytkownika: 6,864




post pią, 18 maj 2012 - 08:25
Post #55

Kilka razy zdarzyło mi sie usłyszeć tekst "przy takiej żnie to nie jeden (każdy) by pił".
Ostatnio jak to usłyszałam o kobiecie, która się borykała z domem, zadbaniem o czwórkę dzieci i wszstko co z tym związane bo mąż pił wynosił z domu i sprzedawał co się dało a na końcu popełnił samobójstwo to myślałam, że rzucę się z "pazurami" na autora tekstu.
To mnie właśnie strasznie boli, że ktoś wygaduje bzdury nie mając bladego pojęcia o czym mówi i co znaczy alkoholizm. Tak samo jak niektórych bawi zachowanie pijanego człowieka na ulicy wracającego np. do domu. Ja wtedy zawsze pytam - a co w tym takiego zabawnego, prawdopodobnie tam w domu ktoś na niego "czeka" - żona, dzieci, matka, ojciec....

--------------------


użytkownik usunięty

Go??







post pią, 18 maj 2012 - 09:58
Post #56

[post usunięty]
4kasiula
pią, 18 maj 2012 - 11:01
podczytuję wątek bo jestem DDA nie chcę pisać szczegółów chyba że na PW. Nie zamierzałam nic pisać, ale jak przeczytałam ile z nas miało podobne dzieciństwo to muszę też coś napisać. Tata pił od zawsze, odkąd tylko pamiętam, po alkoholu był agresywny (nie bił ) i wszczynał awantury, poza tym porządny pracownik państwowego zakładu, nigdy nie poszedł do pracy pijany, miał nieregulowany czas pracy, więc jak tylko miał przestój dzień-dwa to zawsze był pijany, trzeźwego widziałam go tylko w te dni kiedy miał służbę .... wiele razy wyganiał nas z domu, wtedy z psem, chomikiem i starszym bratem pomieszkiwaliśmy u babci i siostry mamy, trwało to około tygodnia po czym tata przychodził z kwiatkiem i obietnicami .... wracaliśmy ... niejednokrotnie namawialiśmy mamę na rozwód, ale w odpowiedzi słyszałam "gdzie pójdziemy?" teraz z perspektywy czasu uważam, że jest od niego uzależniona, traktował ją strasznie, nie mogłam na to patrzeć ... obecnie nadal są razem, tata nadal pije, już nie pracuje i umiera na raka żołądka ... mamy ze sobą kontakt, ale nie potrafię wybaczyć mu tego co było, nie potrafię zapomnieć .... teraz jego choroba nas do siebie nawet zbliżyła, ale on robi wszystko by umrzeć, na nic rozmowy, prośby, myślę że koniec to tylko kwestia czasu .....

edit lit

Ten post edytował 4kasiula pią, 18 maj 2012 - 11:03
4kasiula


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,821
Dołączył: wto, 03 sie 10 - 19:07
Nr użytkownika: 33,895

GG:


post pią, 18 maj 2012 - 11:01
Post #57

podczytuję wątek bo jestem DDA nie chcę pisać szczegółów chyba że na PW. Nie zamierzałam nic pisać, ale jak przeczytałam ile z nas miało podobne dzieciństwo to muszę też coś napisać. Tata pił od zawsze, odkąd tylko pamiętam, po alkoholu był agresywny (nie bił ) i wszczynał awantury, poza tym porządny pracownik państwowego zakładu, nigdy nie poszedł do pracy pijany, miał nieregulowany czas pracy, więc jak tylko miał przestój dzień-dwa to zawsze był pijany, trzeźwego widziałam go tylko w te dni kiedy miał służbę .... wiele razy wyganiał nas z domu, wtedy z psem, chomikiem i starszym bratem pomieszkiwaliśmy u babci i siostry mamy, trwało to około tygodnia po czym tata przychodził z kwiatkiem i obietnicami .... wracaliśmy ... niejednokrotnie namawialiśmy mamę na rozwód, ale w odpowiedzi słyszałam "gdzie pójdziemy?" teraz z perspektywy czasu uważam, że jest od niego uzależniona, traktował ją strasznie, nie mogłam na to patrzeć ... obecnie nadal są razem, tata nadal pije, już nie pracuje i umiera na raka żołądka ... mamy ze sobą kontakt, ale nie potrafię wybaczyć mu tego co było, nie potrafię zapomnieć .... teraz jego choroba nas do siebie nawet zbliżyła, ale on robi wszystko by umrzeć, na nic rozmowy, prośby, myślę że koniec to tylko kwestia czasu .....

edit lit

--------------------
O 2010
A 2014
Irenka.
pią, 18 maj 2012 - 12:21
Wszystkie piszecie tutaj o rodzicach. Mój "przypadek" jest nieco inny...

Mąż mojej mamy zmarł 14 miesięcy przed moimi narodzinami. Łatwo policzyć, prawda? Tak, nie wiem kto jest/ był moim biologicznym ojcem. Mama i babcia tę tajemnicę zabrały do grobu, rodzeństwa nie mam.
Natomiast mama niecały rok po mojej pierwszej Komunii św. spotkała na swojej drodze mężczyznę. Poznali się na jakimś suto zakrapianym ognisku u koleżanki mamy. Tak, zamieszkał z nami. Tak, pili oboje. Typ awanturniczy i bojowy- mama. Typ "położę się cichutko spać w kącie"- on. Mama pracowała, tam też nie wylewali za kołnierz wszyscy. Jego z racji zawodu (dobry masarz) przyjmowali tu i tam, ale wywalali za wódkę. W domu awantury wszczynane przez mamę. Próbowała ją stawiać do pionu babcia, efektem rękoczyny, ja pomiędzy nimi.
Stał się mały cud, kiedy wyjechałam na rekolekcje w 1997 roku. W listopadzie mama poszła do kościoła, wróciła, powiedziała że więcej nie wypije w życiu ani kieliszka i tak się stało. Zachowała abstynencję aż do śmierci (3 lata temu zmarła). On się zapił na śmierć 6 lat temu.

Nieustający strach i wstyd- oto moje dzieciństwo. Dorastanie- uciekłam w oazę, kształtując swój pion moralny, ale nie odnajdując siebie samej. Związek- zachwyt, że ktoś zwrócił na mnie uwagę. Na mnie... wow... Dorosłość- leczę rany jak umiem. Który typ DDA jestem? Ten usiłujący wszystko przewidzieć, zaplanować, ułożyć..

Wpis też jakby w ramach terapii i smarowania ran balsamem. Kiedyś nie pisnęłabym na ten temat ani słóweczka.
Irenka.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,356
Dołączył: śro, 19 gru 07 - 15:34
Skąd: Krosno
Nr użytkownika: 17,272

GG:


post pią, 18 maj 2012 - 12:21
Post #58

Wszystkie piszecie tutaj o rodzicach. Mój "przypadek" jest nieco inny...

Mąż mojej mamy zmarł 14 miesięcy przed moimi narodzinami. Łatwo policzyć, prawda? Tak, nie wiem kto jest/ był moim biologicznym ojcem. Mama i babcia tę tajemnicę zabrały do grobu, rodzeństwa nie mam.
Natomiast mama niecały rok po mojej pierwszej Komunii św. spotkała na swojej drodze mężczyznę. Poznali się na jakimś suto zakrapianym ognisku u koleżanki mamy. Tak, zamieszkał z nami. Tak, pili oboje. Typ awanturniczy i bojowy- mama. Typ "położę się cichutko spać w kącie"- on. Mama pracowała, tam też nie wylewali za kołnierz wszyscy. Jego z racji zawodu (dobry masarz) przyjmowali tu i tam, ale wywalali za wódkę. W domu awantury wszczynane przez mamę. Próbowała ją stawiać do pionu babcia, efektem rękoczyny, ja pomiędzy nimi.
Stał się mały cud, kiedy wyjechałam na rekolekcje w 1997 roku. W listopadzie mama poszła do kościoła, wróciła, powiedziała że więcej nie wypije w życiu ani kieliszka i tak się stało. Zachowała abstynencję aż do śmierci (3 lata temu zmarła). On się zapił na śmierć 6 lat temu.

Nieustający strach i wstyd- oto moje dzieciństwo. Dorastanie- uciekłam w oazę, kształtując swój pion moralny, ale nie odnajdując siebie samej. Związek- zachwyt, że ktoś zwrócił na mnie uwagę. Na mnie... wow... Dorosłość- leczę rany jak umiem. Który typ DDA jestem? Ten usiłujący wszystko przewidzieć, zaplanować, ułożyć..

Wpis też jakby w ramach terapii i smarowania ran balsamem. Kiedyś nie pisnęłabym na ten temat ani słóweczka.

--------------------




grzałka
pią, 18 maj 2012 - 13:27
ja jestem dziecko ojca DDA, koszmarnych wspomnień z dzieciństwa nie mam, wrecz przeciwnie, ale lękowa osobowośc ojca i jego problemy z emocjami niestety mialy wplyw i na mnie i na brata, dlatego mysle, ze podjęcie terapii i przepracowanie problemu to jest najlepsze co można zrobic dla swoich dzieci
grzałka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,392
Dołączył: wto, 08 kwi 03 - 20:42
Skąd: Olsztyn
Nr użytkownika: 506




post pią, 18 maj 2012 - 13:27
Post #59

ja jestem dziecko ojca DDA, koszmarnych wspomnień z dzieciństwa nie mam, wrecz przeciwnie, ale lękowa osobowośc ojca i jego problemy z emocjami niestety mialy wplyw i na mnie i na brata, dlatego mysle, ze podjęcie terapii i przepracowanie problemu to jest najlepsze co można zrobic dla swoich dzieci

--------------------
karoleenka
pią, 18 maj 2012 - 15:09
czytam i czytam i ....chyba muszę ślubnego zmobilizować do terapii DDA icon_sad.gif

u mnie w domu nie było problemów z alkoholem ale byłe inne...i tez marzyłam aby rodzice się rozwiedli na pewnym etapie - a potem miałam obraz swojego cudownego dzieciństwa tak wryty w beret , że dopiero teraz zaczynam otwierać oczy ale to nie temat tego wątku przepraszam za wtręt



karoleenka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,473
Dołączył: śro, 12 maj 04 - 22:04
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,741

GG:


post pią, 18 maj 2012 - 15:09
Post #60

czytam i czytam i ....chyba muszę ślubnego zmobilizować do terapii DDA icon_sad.gif

u mnie w domu nie było problemów z alkoholem ale byłe inne...i tez marzyłam aby rodzice się rozwiedli na pewnym etapie - a potem miałam obraz swojego cudownego dzieciństwa tak wryty w beret , że dopiero teraz zaczynam otwierać oczy ale to nie temat tego wątku przepraszam za wtręt





--------------------





> Alkoholizm rodzica i jego wplyw na dziecko., Prosze nie przenosic przez kilka dni, tu zaglada wiecej foremek
Start new topic
Reply to this topic
5 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 29 mar 2024 - 06:20
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama