Ćwiczę maniacko. Nie wiem ile mniej, bo się nie mierzyłam ale mniej jest na pewno, widze po spodniach i spódnicach. 6W też ćwiczę. I katuję się zestawem opracowanym przez moja nawiedzoną kuzynkę, Taqillę. skomentuję go tylko na jeden sposób, całkowicie oddający to CZYM jest ten zestaw- mianowicie co nas nie zabije, to nas wzmocni...
Całości nie dam rady póki co zrobić, bo wtedy chybabym zdechła....
Po tej pani na pewno widać ćwiczenia. To Angielka... tylko możemy sobie wyobrazić JAK wyglądała przed ćwiczeniami
EDIT: Tak a'propos Angielek jeszcze, coby dowartościować wszystkie piękne mamy odwiedzające ten dział...
Kiedy mieszkałam na Wyspach, w Kornwalii, naprawdę na długi czas wyzbyłam się kompleksów. Pojechałam jeszcze grubo przed Unią, na wizę - to ważne w tej opowieści. Chodziliśmy dość regularnie do klubu na imprezy, gdzie z koleżankami z Polski i ze wschodu generalnie byłyśmy niekwestionowanymi pięknościami na parkiecie, co na tle spasionych, zaniedbanych i całkowicie bezobciachowych w tym wszystkim Angielek w sumie nie było takie trudne... Aż tu któregoś dnia przyjeżdżamy, wchodzimy- a tam normalnie jak na wybiegu. same laski, zgrabne, szczupłe, ładnie umalowane, z czystymi włosami. Szok, myślę sobie, Angielki chyba ambicję uruchomiły....
Po czym zewsząd zaczęły dochodzić mnie strzępki konwersacji w naszym rodzimym języku i w języku naszych przyjaciół zza wschodniej granicy....
To były pierwsze wakacje po otwarciu granic
Wypiękniały angielskie kluby zdecydowanie.
Ten post edytował tissaia czw, 01 kwi 2010 - 08:57