Witam,
Moja córka ma prawie rok i 9 miesięcy. Ma pewne objawy wskazujące, że może mieć alergię czy astmę oskrzelową. Każdy lekarz mówi co innego i radzi co innego, a ja już się pogubiłam w tym wszystkim. Może Wasze doświadczenia i wiedza pomogą mi w podjęciu sensownych decyzji? Kilka faktów:
czy to alergia?- kiedy Weronika miała ok 6 tygodni, pojawiły się problemy skórne: szorstka skóra na rękach i nogach. Było to na tyle małe i nieuciążliwe, że od pediatry usłyszałam: "nie zmieniać diety, stosować oilatum". Z czasem szorstkości zniknęły. Zaczęły pojawiać sie później, kiedy wprowadziłam nabiał. Regularnie więc odstawiam i wprowadzam nabiał do diety Weroniki.
- Półtora miesiąca temu usłyszałam, że mamy przejść na nutramigen, bo mleko w proszku jest nawet bardziej alergizujące, niż zwykłe przetwory mleczne. Przez kilka tygodni dawałam małej nutramigen, ale po wizycie u alergologa wróciłam do normalnego mm
- ostatnio coraz częściej Weronika drapie się po całym ciele. Do krwi. Zalecenie lekarza: emolienty, oilatum. Stosuję, nie widzę żadnej poprawy
- z pieluszek sprawdzają się tylko pampersy. Testowałam inne marki i za każdym razem kończyło się odparzeniami. Może to zbieg okoliczności, a może kwestia materiałów, z jakich produkowane są pieluchy? (nie wnikałam w szczegóły, mam tylko takie podejrzenia)
czy to astma oskrzelowa?- kiedy Weni miała 4 m-ce dostała pierwszego w życiu kataru. Katar skończył sie obturacyjnym zapaleniem oskrzeli. Nasz lekarz określił to jako nadreaktywność płuc i oskrzeli i powiedział, że dziecko ma "taką urodę"
- każdy katar kończy się tak samo (obturacyjne zapalenie oskrzeli --> wziewy) W ciągu ostatnich 16-tu miesięcy przerobiliśmy to 5 razy
- ostatnio od dwóch lekarzy usłyszałam, że podejrzewają u małej astmę oskrzelową. Przeczytałam teraz na forum kompendium na ten temat i.... moje dziecko nie ma żadnych duszności czy kaszlu. Jedyny problem stanowią katary przeistaczające się w zapalenie oskrzeli.
---------------
Dostałam skierowanie do alergologa. Lekarka nie była specjalnie zainteresowana tym, co mam do powiedzenia o dziecku. Zignorowała kwestię nabiału i zaproponowała podawanie dziecku jakiegoś leku antyhistaminowego przez 3 miesiące, a "potem zobaczymy". Na moje pytanie, czy mamy w ciemno eksperymentować na dziecku, obraziła się, odmówiła podania nazwy leku i skierowała nas na testy punktowe. Testów jeszcze nie zrobiłam, bo w międzyczasie przyplątała się infekcja.
Tylko zastanawiam się, jaki jest sens robienia testów, skoro w tym wieku ponoć z bardzo dużym prawdopodobieństwem wychodzą fałszywe. Podobno są inne metody (biorezonans, czy nie wiem, co jeszcze) i podobno są bardziej wiarygodne. Prawda to, czy naciąganie?
Nie wiem też, jak podejść do tematu mleka. Jedni lekarze nie widzą problemu; inni wręcz przeciwnie...
Podczas ostatniej infekcji lekarka zasugerowała, żebym na kontrolę zapisała się do pediatry pulmunologa, bo taka osoba przyjmuje w naszej przychodni. Poszłam do niej. Usłyszałam, że muszę się zapisać jeszcze raz na wizytę - płatną, bo na NFZ przyjmuje tylko jako "pediatra". Kazała przygotować się do wywiadu. Pójdę i zapłacę, tylko zastanawiam się, co ta wizyta może mi dać?
Czy te testy na alergię i konsultacja z pulmunologiem mogą przełożyć się na zdiagnozowanie problemu i przyjęcie jakieś strategii wobec Weroniki, czy to tylko takie "ruchy pozorne" - bo ostatnio takie właśnie mam obawy.
Wdzięczna będę za podzielenie się przez Was swoim doświadczeniem i poddanie sugestii, co warto, czego nie warto
Acha - i czy rzeczywiście pulmunolog nie przyjmuje na NFZ, czy jednak jest jakaś procedura na konsultację z nim w ramach ubezpieczenia?
Ten post edytował walizka pią, 13 kwi 2012 - 00:06