Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Forum dla rodziców: maluchy.pl « ci±¿a, poród, zdrowie dzieci _ lubelskie _ szpital na jaczewskiego opinie

Napisany przez: sylwka22 czw, 10 kwi 2008 - 11:23

cześć to moja pierwsza ciąża chciałabym się dowiedzieć jak jest na jaczewskiego dokładnie o porodzie i póżniej i co trzeba zabrać dla mamy i małego szkraba a także jak jest z odwiedzinami icon_smile.gif

Napisany przez: Kasia R mama Luizy czw, 10 kwi 2008 - 14:04

Tu są opinie z zeszłego roku:
https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=14848&st=80

Ja akurat rodziłam na Staszica, to nie mam opinii na temat Jaczewskiego.

Napisany przez: LButterfly wto, 22 kwi 2008 - 00:48

A ja rodziłam na Jaczewskiego i jeśli jeszcze kiedyś będę miała być mamą, ponownie zdecyduję sie na ten szpital.
Opieka nad dziećmi jest tam bardzo dobra. Jeśli chodzi o poród, mój zakończył sie niestety cesarką,
ale bardzo szybko doszłam do siebie i nie miałam najmniejszych problemów.
Pracuje tam bardzo dobry zespół lekarzy i można naprawdę czuć sie bezpiecznie.

Pozdrawiam!

Napisany przez: .kasiunia. nie, 27 kwi 2008 - 18:12

Lekarze ok, ale położne, brrrrrrrrrrrrrr.

Jeśli kiedyś będę miała bobasa to na Staszica rodzę, J. mnie skutecznie odstraszyło właśnie przez połóżne i podejście do (nie wiem czy specjalnie) zdołowanych świeżo upieczonych mam.....
Ale nie chce nikogo nastraszyć, koleżanka z sali obok miała super położne i opiekę psychologa jak ktoś chciał. Felernie może trafiłam.

Odwiedziny w pokoju odwiedzin, a zabrać trzeba swoją piżamę i kosmetyki, pampersy i chusteczki dla dziecka. POdkłady zapewniają.

Napisany przez: Maciejka nie, 27 kwi 2008 - 20:47

Ja trafiłam na położne baaardzo fajne. I na trakcie porodowym i na górze. Za to lekarze... miałabym kilka uwag. Nie ma reguły. Każda z nas czego innego oczekuje.

Napisany przez: .kasiunia. nie, 27 kwi 2008 - 21:33

Pewnie, maciejka, z tym, że ja na trakcie porodowym leżałam 1,5 tyg. i cały personel poznałam dogłębnie 06.gif . Fakt, że jak przypadło na moje rodzenie, trafiłam na najlepszą położną ze wszystkich możliwych. A co do lekarzy- bywali różni. Jednak ja miałam częstszy kontakt z tymi pierwszymi, i mocniej mi w pamięć zapadli.

A dziewczyna i tak sama oceni czy jej się pdobało czy nie, trzymam kciuki, żeby wszystko było ok.

Napisany przez: rzodkiewka nie, 27 kwi 2008 - 22:19

CYTAT(.kasiunia. @ Sun, 27 Apr 2008 - 20:33) *
Pewnie, maciejka, z tym, że ja na trakcie porodowym leżałam 1,5 tyg.



to chyba miałaś najdłuższy poród w historii 06.gif 08.gif
(zakładam, że chodziło Ci albo o patologię ciąży, albo o położnictwo 08.gif )

panie pielęgniarki na noworodkach- bardzo miło wspominam(a dość długo, bo ponad dwa tygodnie spędziliśmy z synkiem na oddziale, miałąm okazje je dobrze poznać). zawsze można liczyć na pomoc, nauczyły mnie porządnie karmić- co jest jak zauważyłąm nieczęste w szpitalach.
wiadomo- większość czynności pielegnacyjnych mama wykonuje sama, ale jeśli jest jakiś problem- pomagają i uczą.
oczywiście trzeba się czasem o tą pomoc upomnieć , nie czekać z założonymi rękami i obrażoną miną- bo to w końcu jest w interesie mamy, żeby się dopytać, czy poradzić. a pielęgniarka nie zawsze ma czas, żeby zapytać, czy wszystko ok icon_wink.gif
połozne na trakcie- bywały różne,zależy od zmiany.
podobnie z lekarzami.
generalnie- jeśli wszystko przebiega fizjologicznie, nie ma komplikacji, zdrowie matki i dziecka nie przedstawia wątpliwości- lekarze nie są "narzucający się". trochę mają taki zlewny i niezaangażowany stosunek do pacjentki, ale mnie to akutat odpowiadało. bo problem po porodzie był z dzieckiem, nie ze mną. ale jeśli by zaszła potrzeba- myślę, ze w momencie jakichkolwiek komplikacji- moznaby liczyć na ich fachową pomoc. jak mówię- dla mnie to ok. nie jestem z tych, co potrzebują koncentracji uwagi nadmiernej na swojej osobie, zwłaszcza, gdy wszystko jest dobrze 08.gif
pediatrzy- z małymi, malutkimi wyjątkami- super. no, w końcu uratowali mi dziecko 06.gif


ja teraz planuję zmiany- nie zamierzam mimo wszystko rodzić na Jaczewskiego, choć uważam, że było ok.
ale to dlatego, że lubię wyzwania i chętnie obejrzę porodówkę na Staszica tym razem z perspektywy łóżka porodowego 03.gif

Napisany przez: mcda nie, 27 kwi 2008 - 22:31

CYTAT(rzodkiewka @ Sun, 27 Apr 2008 - 23:19) *
ja teraz planuję zmiany- nie zamierzam mimo wszystko rodzić na Jaczewskiego, choć uważam, że było ok.
ale to dlatego, że lubię wyzwania i chętnie obejrzę porodówkę na Staszica tym razem z perspektywy łóżka porodowego 03.gif


Też uważam, że "płodozmian" bywa korzystny. Zgodnie z tą zasadą Maja urodziła się na Krasnickich a Krzyś na Staszica icon_wink.gif

Napisany przez: rzodkiewka nie, 27 kwi 2008 - 22:49

CYTAT(mcda @ Sun, 27 Apr 2008 - 21:31) *
Też uważam, że "płodozmian" bywa korzystny. Zgodnie z tą zasadą Maja urodziła się na Krasnickich a Krzyś na Staszica icon_wink.gif



muszę zmienić środowisko.
w myśl tego, inny lekarz, inny szpital, inne okoliczności.
leżąc po raz drugi na porodówce SPSK4 miałąbym cały czas deja vu, a tego nie cierpię 08.gif
i wrażenie powtórki z wątpliwej rozrywki.

Napisany przez: Kasia R mama Luizy pon, 28 kwi 2008 - 08:53

CYTAT(rzodkiewka @ Sun, 27 Apr 2008 - 23:19) *
ale to dlatego, że lubię wyzwania i chętnie obejrzę porodówkę na Staszica tym razem z perspektywy łóżka porodowego 03.gif


Perspektywa z łóżka porodowego na Staszica jest cudna, bo jedna z 2 sal porodowych (są zupełnie oddzielne, nie tylko przepierzeniami) na Staszica ma przeszkloną całą ścianę i jest widok z górki na Lublin w kierunku Jaczewskiego i Chodźki. Mnie jeszcze trafiły się na oba porody słoneczne dni - panorama miodzio!

Napisany przez: mcda pon, 28 kwi 2008 - 10:03

CYTAT(Kasia R mama Luizy @ Mon, 28 Apr 2008 - 09:53) *
Perspektywa z łóżka porodowego na Staszica jest cudna, bo jedna z 2 sal porodowych (są zupełnie oddzielne, nie tylko przepierzeniami) na Staszica ma przeszkloną całą ścianę i jest widok z górki na Lublin w kierunku Jaczewskiego i Chodźki. Mnie jeszcze trafiły się na oba porody słoneczne dni - panorama miodzio!


Kurczę, ja nie tylko panoramy, ale i zadnego okna nie widziałam...

Napisany przez: mamboo pon, 28 kwi 2008 - 10:35

CYTAT(mcda @ Mon, 28 Apr 2008 - 09:03) *
Kurczę, ja nie tylko panoramy, ale i zadnego okna nie widziałam...


A jest! Bardzo kojÄ…cy widok.

Napisany przez: Kasia R mama Luizy pon, 28 kwi 2008 - 16:37

CYTAT(mcda @ Mon, 28 Apr 2008 - 11:03) *
Kurczę, ja nie tylko panoramy, ale i zadnego okna nie widziałam...

Bo są dwie sale porodowe i tylko jedna jest przeszklona, druga nie ma okna zewnętrznego... Może po prostu tam ci się trafiło... Ja dwa razy byłam na tej z oknem icon_smile.gif

Napisany przez: kejt.chmiel pon, 28 kwi 2008 - 17:08

CYTAT(rzodkiewka @ Sun, 27 Apr 2008 - 21:19) *
to chyba miałaś najdłuższy poród w historii 06.gif 08.gif
(zakładam, że chodziło Ci albo o patologię ciąży, albo o położnictwo 08.gif )

panie pielęgniarki na noworodkach- bardzo miło wspominam(a dość długo, bo ponad dwa tygodnie spędziliśmy z synkiem na oddziale, miałąm okazje je dobrze poznać). zawsze można liczyć na pomoc, nauczyły mnie porządnie karmić- co jest jak zauważyłąm nieczęste w szpitalach.
wiadomo- większość czynności pielegnacyjnych mama wykonuje sama, ale jeśli jest jakiś problem- pomagają i uczą.


Hehe, mówię dobrze, byłam na trakcie porodowym dwa tygodnie, w tej czteroosobowej salce wdzięcznie nazwanej przedporodową. Co się nasłuchałam i naoglądałam to moje.

Też nie lubię jak się na mnie skupia nie wiadomo jaką uwagę, ale jak szłam tysięczny raz do połóznych z prośbą co zrobić, bo mały wisi całą noc mi na piersi (kórej nie potrafił uchwycić, a położne nie pomogły mimo próśb) i i tak płacze- bo nie mam pokarmu...to się nasłuchałam jakie teraz te młode matki wygodne, że co ja sobie wyobrażam, teraz takie życie będę miała, ble ble ble.
Mówię, nie jestem szczególnie problemową osobą, ale to mnie dobiło jako młodą niedoświadczoną świeżo opierzoną mamę 08.gif Dlatego tak mi brakowało pomocy kogoś z zewnątrz.

I widzisz, Ciebie nauczyły karmić, a mnie nie, borykałam się z tym problemem jeszcze z miesiąc i miałam naderwany poważnie sutek aż.



ALe wiecie, mówię, inka była sale obok, miała inne położne, były świetne, miały psychologa... źle trafiłam najwyraźniej.

Napisany przez: inka281 sob, 03 maj 2008 - 15:08

hej.... dokładnie.. byłam w tym samym czasie co kejt w szpitalu... salę obok. Położne super, masowały dziewczynom piersi... przynosiły okłady żelowe... jeśli dzicko nie chciało ssać dostawałyśmy w strzykawce nieco glukozy to smarowania sutka, zeby słodki smak zachęcił maluszka do ssani. 2 razy dziennie przychodziła pani psycholog, właściwie zaglądała tylko, pytała, czy któraś nie potrzebuje rozmowy. Także na naszej sali było jak najbardziej ok.

A przed porodem ... tak sobie... Zjawiłam siew szitalu ze skurczani ok 10... ok 12 przyjęto mnie na oddział, ale ... z uwagi na brak łóżek czekałam na swoją kolejkę na kozetce... obiadu mi nie dano:(
JAk już mi przydzielono łóżko porodowe (wieczór), dostałam oksydocynę, kolacji także nie jadłam... Lena urodzila sie 3,15... rodzilam ją na głodnego, woęc nie mialam siły na efektywne parcie...
Ale jakoś poszło... mój lekarz (z Jaczewskiego Pietras) dzwonił co kilka godzin do położnych pytać o to co ze mną, potem też często odwiedzał mnie na sali, nawet jak przyjeżdżał w nocy na wezwanie do cesarki np., także grzegorza pietrasa polecam jak najbardziej. Lenka miałazółtaczkę, z pediatrami czy położnymi czasem trudno było się dogadać, on (lekarz) dowiadywał się szybciutko jak wyniki itp).

Acha w czasie jak rodziłam dyżur pełnił jego kolega, i też co jakiś czas zagladał.

Gdybym miała rodzić po raz kolejny... to .. sama nie wiem...
Napewno zażyczyłabym sobie znieczulenie...

Napisany przez: rzodkiewka sob, 03 maj 2008 - 17:08

heh, z tym znieczuleniem- to się tam nie da. jeśli chodzi o ZZO.
anestezjologów nie ma. a praktyka "własnego" anestezjologa jest zabroniona. (w razie powikłań- odpowiada lekarz prowadzący znieczulenie, a jak jest poza godzinami pracy- to jest problem.)

a co do niejedzenia- to też norma. na wypadek cc. minimum osiem godzin przed ewentualnym znieczuleniem ogólnym nie można nic jeść. więc każda kobieta rodząca jest w ten sposób traktowana profilaktycznie.
podejrzewam, że niezależnie od szpitala.
ja od kolacji- solidnej, tak ok 22.00(musiałam, no musiałąm wtrząchnąć trzy mega-buły z szynką- tak się organizm domagał 08.gif 08.gif , w trzy godziny później odeszły mi wody- więc ani jesc, ani pić nie dali 21.gif ), co mi uratowało życie- następny posiłek zjadłam dopiero po porodzie, czyli ok. 21.00 dnia następnego.
nigdy w życiu nie zapomnę smaku tej żylastej kiełbasy i tej zimnej herbaty z kolacji, które przyniosła mi pani salowa. to był bez wątpienia najpyszniejszy posiłek, jaki jadłąm dotychczas 03.gif smakowało jak kawior...hmmmniammm 06.gif

Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)