Sąsiadki córka urodziła córcię 22 maja. W trzeciej chyba dobie u dziecka stwierdzono zakażenie E.Coli. Matka dziecka załamana ;( Załamana tym bardziej bo powiedziano jej, że to od niej dziecko się zaraziło podczas psn. Zastanawia mnie jeszcze tylko, dlaczego teraz dziecko jest leczone a matka nie. Matka dziecka robiła badania całą ciąże regularnie, wg wskazań lekarza (nawiasem mówiąc wywaliła kupę kasy na prywatne wizyty bo chciała mieć "lepszą" opiekę medyczną). Czy posiew akurat miała robiony - nie wiem dokładnie (dziewczyna z nikim nie chce rozmawiać i chyba łapie doła). Żadne z przeprowadzonych badań nie wykazywało bakterii u niej. Możłiwe, że w szpitalu czyms dziecko się zaraziło a teraz zwalili na matczyne zakażenie??
No i z czym się wiążę zakażenia E.Coli u takiego dziecka??
Ta bakteria często występuje w jelitach (w kale), więc możliwe że dziecko zaraziło się przy porodzie (jeśli odbył się naturalny poród). Pewnie dziecku podadzą jakieś antybiotyki i wszystko zakończy się dobrze.
Ktos powiedział dziewczynie, że ta bakteria powoduje śmiertelne zakażenia ;( Jest załamana. Nikomu nie daje dziecka dotykać bo boi się że jeszcze cos się przyczepi. Jej matka jak mi to opowiadała to płakała ;(
Martucha - niech ta dziewczyna (lub ktoś jej bliski) porozmawia z lekarzem o tym całym zakażeniu. Niech ktoś ją uspokoi. Pierwsze słyszę, żeby bakteria e.coli powodowała aż "śmiertelne zakażenia".
Adam miał e.coli w wieku 10 mies. Leżeliśmy z 10 dni w szpitalu. Bakteria jak pisze Sali_M jest kałowa. Jest co prawda trudna do wytępienia, ale przecież w szpitalu z pewnością zrobią małej antybiogram i będą wiedzieli czym walczyć z bakterią.
Poza tym u nas to było tak, że przy wypisie nawet jakaś tam ilość bakterii nadal była w moczu - ale na tyle mała, że już nie groźna. Już nie dawała żadnych objawów (a u nas były to wysoka gorączka niewiadomego pochodzenia, CRP baaaardzo wysokie). Bakterię wytępiliśmy dopiero później, gdy przy okazji zmian w oskrzelach (poszpitalne świństwo) Adam dostał kolejny antybiotyk. Pediatra wiedziała już co na naszą e.coli działa i dała odpowiedni antybiotyk, który i na oskrzela zadziała i na bakterię. I faktycznie - mocz był już w porządku później.
Że E.Coli wchodzi w skład flory bakteryjnej naturalnej to wiedziałam. Pamiętam jednak, że np moja mama leżała w szpitalu na ginekologii w związku z cięzkim zapaleniem przydatków i zakażenie E Coli własnie. Zatem bakteria ta niegroźna w jelitach, juz w innych miejscach może byc groźna... Mam rację?? Tym sie kierowałam wyrażając zdumienie o niezakażenie matki. E Coli mogło być w kanale rodnym, w ujściu szyjki macicy np i zakazić dziecko, zatem matka też cierpi na zakażenie.... Tak kombinuje i dlatego mi nie pasuje
Martucha pogadajcie z mamą dzieciaczka. jestem żywym przykładem dziecka zarażonego e-coli przy urodzeniu. mam to wpisane w wypisie ze szpitala. powodem było łóżeczko wymyte szmata z kibla... jak widać na załączonym obrazku bakteria nie jest śmiertelnym zagrożeniem (chociaż pewnie jakimś tam jest, ale nie bardziej niż inne bakterie). uspokójcie jakąś mamę, bo to szkodzi nerwom i jej i dziecka.
jeszcze jakby tego było mało, to z telewizji płyną nie wesołe wieści o colowych ogórkach i ich skutkach ich spożycia
Moja córka miała bakterie e -coli jako malutkie dzieciątko,do tej pory nie wiemy gdzie ją podłapała(bardzo możliwe że właśnie w szpitalu)cieszę się ze w tym okresie nie miałam dostępu do internetu ,bo prawdopodobnie zachowywałabym się jak Twoja koleżanka.Pogadaj z nią ,może niech przeczyta nasze wypowiedzi,bo obwiniane siebie do niczego dobrego nie prowadzi.
Koleżanka jest w takim stanie psychicznym, że ucina wszelkie początki rozmowy na ten temat. Jakos delikatnie musimy to załatwić.
Kacper miał ecoli, był leczony szpitalnie w 4 tyg życia i szybko udało się zabić bakterie antybiotykiem. Pociesz koleżankę, że to wcale nie takie straszne i rzadkie, a jak lekarze zauważyli od razu po porodzie to też duży plus, bo szybko zadziałają i jej się nie namnożą te bakterie.
Matka dzieciątka ma obawy, że ktoś przyniesie zarazki do domu a już dzieci latające samopas po podwórku, chodzące do szkoły ...itepe mają ich przeca najwięcej
Marta, to uświadom mamę, że właśnie jest teraz najlepszy czas na "zaszczepienie" wirusami i bakteriami, póki jeszcze we krwi dziecka znajdują się przeciwciała, które przekazała mama w trakcie ciąży i porodu. nigdy potem już tak wysokiego stężenia przeciwciał dziecko nie będzie miało. mycie rąk wodą z mydłem skutecznie odkaża no chyba, że ktoś zasmarkany, to rzeczywiście bym nie pozwoliła do dziecka się zbliżyć. moja najmłodsza siostra (młodsza ode mnie o 13 lat) była wychowana pod takim kloszem - zero odwiedzin i kontaktu z innymi dziećmi do 6 rż.. teraz byle wiaterek i młoda 3 tygodnie w domu siedzi, włącznie z powikłaniami typu wirusowe zapalenie płuc. mój syn dla odmiany od początku miał kontakt z innymi dziećmi i ludźmi. ja co miesiąc leczę pleśniawki w buzi po dotknięciu ust przez Damiana, a on z podłogi z przedpokoju jedzenie zbiera (nie zawsze dopilnuję) i zjada i nic mu nie jest.
edit: tak mi się przypomniało. kiedyś były robione takie badania: przebadano grupę dzieci na podwórku i taką samą grupę lekarzy. u dzieci było na rękach ileś tam milionów bakterii, ale wszystkie nieszkodliwe dla organizmu. u lekarzy znaleziono ich znacznie mniej, ale wśród nich m.in. bakterie e-coli, samonellę i inne świństwa zjadliwe dla ludzi
Przypomina mi to mój pobyt w szpitalu, gdzie zamiast wyleczycLenkę, zaleczyli zapalenie oskrzeli a mi sprzedali sr.aczkę
Marta mi to wygląda na depresję poporodową, a bakterie są tylko racjonalnym usprawiedliwieniem depresji. Oczywiście diagnoza laika przez net nic nie jest warta, ale pomyśl w tym kierunku.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)