Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
 

Dlaczego jedne chorują a inne nie?

> 
Sylwia M.
wto, 21 wrz 2004 - 17:08
Zastanawiałyście się kiedyś tak "na poważnie"? Nie na zasadzie "ojej, znowu chore, ciekawe dlaczego", tylko tak całkiem serio: dlaczego jedne dzieci choruja, jak to się mówi "bez przerwy", a inne - w ogóle? W jakim stopniu ulależnione jest to od:
- takich a nie innych genów
- takiej a nie innej naturalnej odporności (czy mozna na nią wpływać?)
- takiego a nie innego postępowania w ciąży oraz postępowania z urodzonym już dzieckiem?
W jakim stopniu możemy na to wpływać? Czy liczą się przyjęte przez nas sposoby postępowania, tradycje, zwyczaje (np. odnośnie hartowania dziecka czy używania/nieużywania pewnych leków) czy też jesteśmy wyłącznie ofiarami niezrozumiałego fatum, które sprawia, że nasze dziecko ciągle choruje? Czy mając zdrowe, nieprzeziębiające się, odporne dziecko, powinnyśmy być dumne, czy taka duma świadczy o głupocie, bo to tylko łut szczęścia? Czy naprawdę dawniej dzieci tak strasznie często nie chorowały, czy to tylko mit? A jeśli prawda, to jak myślicie, dlaczego to się pogorszyło?
Sylwia M.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,370
Dołączył: wto, 23 gru 03 - 14:47
Skąd: Bełchatów
Nr użytkownika: 1,282

GG:


post wto, 21 wrz 2004 - 17:08
Post #1

Zastanawiałyście się kiedyś tak "na poważnie"? Nie na zasadzie "ojej, znowu chore, ciekawe dlaczego", tylko tak całkiem serio: dlaczego jedne dzieci choruja, jak to się mówi "bez przerwy", a inne - w ogóle? W jakim stopniu ulależnione jest to od:
- takich a nie innych genów
- takiej a nie innej naturalnej odporności (czy mozna na nią wpływać?)
- takiego a nie innego postępowania w ciąży oraz postępowania z urodzonym już dzieckiem?
W jakim stopniu możemy na to wpływać? Czy liczą się przyjęte przez nas sposoby postępowania, tradycje, zwyczaje (np. odnośnie hartowania dziecka czy używania/nieużywania pewnych leków) czy też jesteśmy wyłącznie ofiarami niezrozumiałego fatum, które sprawia, że nasze dziecko ciągle choruje? Czy mając zdrowe, nieprzeziębiające się, odporne dziecko, powinnyśmy być dumne, czy taka duma świadczy o głupocie, bo to tylko łut szczęścia? Czy naprawdę dawniej dzieci tak strasznie często nie chorowały, czy to tylko mit? A jeśli prawda, to jak myślicie, dlaczego to się pogorszyło?
lula
wto, 21 wrz 2004 - 17:24
To ja zaczne.
W wielu przypadkach - po prostu rozwoj medycyny. Kiedys nie wykrywano wielu chorob lub traktowano je podobnie. Np wadliwy platek w zastawce - nie wiem dokladnie jak to sie nazywa, ale kiedys nie do wykrycia a teraz wykrywana wada, ktora moze uchronic od wojska (memu bratu w niczym nie przeszkadza, wada wykryta 'przypadkiem' przed rozbijaniem kamieni nerkowych).
Cywilizacja - kiedys blizej natury, zdrowe produkty, nie popedzane w swym dojrzewaniu, bez chemii (pomijam sasiedztwo zakladow lub Slask jako calosc). Dzisiaj zmodyfikowana zywnosc, czesto nie wiemy co w niej moze siedziec, a wiec i skutki nie do przewidzenia.
Do tego tryb zycia, dlugie przebywanie w zamknietych pomieszczeniach, coraz wiekszych skupiskach ludzi, stres, depresje, ktore same bedac choroba wywoluje inne.
Madrosc naszych babc: przeziebienie, katar: czosnek, cebula, miod z mlekiem, wypocic sie pod koldra lub pierzyna, nalewki, napary z ziol. Madrosc ludowa zanika dlatego powstaly leki homeopatyczne -tak mi sie wydaje.
lula


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 205
Dołączył: nie, 25 lip 04 - 18:46
Nr użytkownika: 1,955




post wto, 21 wrz 2004 - 17:24
Post #2

To ja zaczne.
W wielu przypadkach - po prostu rozwoj medycyny. Kiedys nie wykrywano wielu chorob lub traktowano je podobnie. Np wadliwy platek w zastawce - nie wiem dokladnie jak to sie nazywa, ale kiedys nie do wykrycia a teraz wykrywana wada, ktora moze uchronic od wojska (memu bratu w niczym nie przeszkadza, wada wykryta 'przypadkiem' przed rozbijaniem kamieni nerkowych).
Cywilizacja - kiedys blizej natury, zdrowe produkty, nie popedzane w swym dojrzewaniu, bez chemii (pomijam sasiedztwo zakladow lub Slask jako calosc). Dzisiaj zmodyfikowana zywnosc, czesto nie wiemy co w niej moze siedziec, a wiec i skutki nie do przewidzenia.
Do tego tryb zycia, dlugie przebywanie w zamknietych pomieszczeniach, coraz wiekszych skupiskach ludzi, stres, depresje, ktore same bedac choroba wywoluje inne.
Madrosc naszych babc: przeziebienie, katar: czosnek, cebula, miod z mlekiem, wypocic sie pod koldra lub pierzyna, nalewki, napary z ziol. Madrosc ludowa zanika dlatego powstaly leki homeopatyczne -tak mi sie wydaje.
agabr
wto, 21 wrz 2004 - 17:24
Nie mam bladego pojecia , Jedrek jest po powaznym zabiegu kardiologicznym , dwoch urologicznych teoretycznie powinien byc dzieckiem szczegolnie chorowitym , natomiast rzecz ma sie tak , ze w ciagu swojego 2, 5 letniego zycia mial raz zapalenie oskrzeli i dwa razy katar.Nie hartuje go jakos specjalnie wrecz przeciwnie pewnie za cieplo ubieram;) , b pilnuje diety warzywa owoce , zero slodyczy w okresie jesiennym multi sanostol , mysle jednak , ze maly jest wplyw tych czynnikow.Czy kiedys bylo lepiej? nie sadze bylam chora non stop anginy , zapalenia oskrzeli az spedzilam roczne wakacje nad morzem po ktorych przeszlo.b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post wto, 21 wrz 2004 - 17:24
Post #3

Nie mam bladego pojecia , Jedrek jest po powaznym zabiegu kardiologicznym , dwoch urologicznych teoretycznie powinien byc dzieckiem szczegolnie chorowitym , natomiast rzecz ma sie tak , ze w ciagu swojego 2, 5 letniego zycia mial raz zapalenie oskrzeli i dwa razy katar.Nie hartuje go jakos specjalnie wrecz przeciwnie pewnie za cieplo ubieram;) , b pilnuje diety warzywa owoce , zero slodyczy w okresie jesiennym multi sanostol , mysle jednak , ze maly jest wplyw tych czynnikow.Czy kiedys bylo lepiej? nie sadze bylam chora non stop anginy , zapalenia oskrzeli az spedzilam roczne wakacje nad morzem po ktorych przeszlo.b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
Sylwia M.
wto, 21 wrz 2004 - 18:40
NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?
Sylwia M.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,370
Dołączył: wto, 23 gru 03 - 14:47
Skąd: Bełchatów
Nr użytkownika: 1,282

GG:


post wto, 21 wrz 2004 - 18:40
Post #4

NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?
moko.
wto, 21 wrz 2004 - 19:11
Hmmm mój synek w genach po tatusiu otrzymał skłonności do chorób icon_sad.gif
oprócz tego pewnie środowisko równiez tak działa osłabiająco na organizm.
moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post wto, 21 wrz 2004 - 19:11
Post #5

Hmmm mój synek w genach po tatusiu otrzymał skłonności do chorób icon_sad.gif
oprócz tego pewnie środowisko równiez tak działa osłabiająco na organizm.

--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
i.
wto, 21 wrz 2004 - 19:52
CYTAT(Sylwia M.)
NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?


Chyba mit. Moje dzieciaki długo karmiłam, a były i są chorowite.
Zuzka przestała non stop chorować w ub. roku - ma 10 lat. Do tego przez kilka lat była alergiczką, na szczęście o już przeszłosć icon_smile.gif
Jurek niestety bardzo często choruje.

Oczywiście nie wiem jakby się przedstawiała sprawa gdyby dzieci były karmione sztucznie (i się nigdy nie dowiem).
i.


Grupa: Oczekuj?cy
Postów: 5,639
Dołączył: wto, 01 kwi 03 - 15:12
Nr użytkownika: 262




post wto, 21 wrz 2004 - 19:52
Post #6

CYTAT(Sylwia M.)
NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?


Chyba mit. Moje dzieciaki długo karmiłam, a były i są chorowite.
Zuzka przestała non stop chorować w ub. roku - ma 10 lat. Do tego przez kilka lat była alergiczką, na szczęście o już przeszłosć icon_smile.gif
Jurek niestety bardzo często choruje.

Oczywiście nie wiem jakby się przedstawiała sprawa gdyby dzieci były karmione sztucznie (i się nigdy nie dowiem).
moko.
wto, 21 wrz 2004 - 20:09
Ilka tak samo, mój mały na sztucznym był prawie od początku i choruje często, ale mówie to geny taty sprawiły icon_sad.gif
moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post wto, 21 wrz 2004 - 20:09
Post #7

Ilka tak samo, mój mały na sztucznym był prawie od początku i choruje często, ale mówie to geny taty sprawiły icon_sad.gif

--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
dumiczowa
wto, 21 wrz 2004 - 21:42
CYTAT(Sylwia M.)
NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?


nie osadzam czy mit czy nie mit ale. Znam kilkoro dzieci które były karmione piersią długo ponad połowa z nich choruje na okrągło. Znam dzieci które nie były karmione piersia ( w tym jedno moje) w ogóle (w ogóle = do 3 tygodni) i nie chorują a jeśli juz to choroby ograniczają się do tygodniowego kataru, bądż przeziębienia, bez antybiotyków.
No wiem, może to złudzenie ale te niekarmione wydają się być mniej chorowite. Może to wina/zasługa? tego ze musiały się szybko dostosować do warunków panujących wokół, bez wspomagacza jakim jest mleko matki(przeciwciała).
Ja przyznam szczerze bardzo często się zastanawiam, nad tym zagadnieniem. NIe widzę reguły, nie ma zasady, niestety. Wyodrębniłam jednak kilka zależności, które nie są żadnym odkryciem, bo to oczywiste, ale napiszę > po pierwsze, dzieci chowane sterylnych (dla mnie określenie sterylne to nawet głupie "nie podnoś z podłogi") warunkach chorują częsciej, > dzieci przegrzewane chorują częsciej.> dzieci z którymi za mało przebywa się na świerzym powietrzu chorują częsciej> dzoeci które otacza dym z paiperosów chorują częsciej> dzieci które są źle odżywiane chorujączęsciej....i tak dalej,dobra dość, nie będę się wymądrzać, to tylko takie moje obserwacje icon_wink.gif
pozdr.
dumiczowa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,129
Dołączył: wto, 01 kwi 03 - 21:23
Skąd: z Wałbrzycha
Nr użytkownika: 269




post wto, 21 wrz 2004 - 21:42
Post #8

CYTAT(Sylwia M.)
NO A KARMIENIE PIERSIĄ? Ma duży wpływ na globalne (przyszłe) zdrowie dziecka, czy to mit?


nie osadzam czy mit czy nie mit ale. Znam kilkoro dzieci które były karmione piersią długo ponad połowa z nich choruje na okrągło. Znam dzieci które nie były karmione piersia ( w tym jedno moje) w ogóle (w ogóle = do 3 tygodni) i nie chorują a jeśli juz to choroby ograniczają się do tygodniowego kataru, bądż przeziębienia, bez antybiotyków.
No wiem, może to złudzenie ale te niekarmione wydają się być mniej chorowite. Może to wina/zasługa? tego ze musiały się szybko dostosować do warunków panujących wokół, bez wspomagacza jakim jest mleko matki(przeciwciała).
Ja przyznam szczerze bardzo często się zastanawiam, nad tym zagadnieniem. NIe widzę reguły, nie ma zasady, niestety. Wyodrębniłam jednak kilka zależności, które nie są żadnym odkryciem, bo to oczywiste, ale napiszę > po pierwsze, dzieci chowane sterylnych (dla mnie określenie sterylne to nawet głupie "nie podnoś z podłogi") warunkach chorują częsciej, > dzieci przegrzewane chorują częsciej.> dzieci z którymi za mało przebywa się na świerzym powietrzu chorują częsciej> dzoeci które otacza dym z paiperosów chorują częsciej> dzieci które są źle odżywiane chorujączęsciej....i tak dalej,dobra dość, nie będę się wymądrzać, to tylko takie moje obserwacje icon_wink.gif
pozdr.

--------------------
Czy ja tu byłam z pieskiem czy bez pieska?

Moje nieznośne miłości- Paweł 2004 i Kacper 2002
aluc

Go??







post wto, 21 wrz 2004 - 22:09
Post #9

u nas na pewno dominują jednak geny (rodzice astmatycy i alergicy)

Maks był karmiony piersią 17 miesięcy, z czego jakieś 8 wyłącznie piersią, nigdy nie był przegrzewany, spędza masę czasu na świeżym powietrzu, je tak zdrowo, że aż boli icon_lol.gif , chowany jest..hmmm... mało sterylnie wink.gif a w tzw sezonie (chilli od włączenia kaloryferów) łapie jedną infekcję za drugą, to co prawda nie są jakieś poważne sprawy, ale czasem przez trzy-cztery miesiące leci mu z nosa przez cały czas, a co parę tygodni zaczyna mu się zapalenie oskrzeli, które na szczęście wprawnym uchem astmatyka wyczuwam i zwalczam w zarodku

inna sprawa, że dla mnie Maks to nie jest dziecko chorowite, bo nam też w tym czasie z nosów cieknie i od czasu do czasu zapalenie oskrzeli nam się zaczyna, więc siłą rzeczy stan jest niemal normalny, antybiotyk dostał dwa razy, z czego raz na pewno niepotrzebnie, żadne poważniejsze choróbska go się nie imają, w życiu nie miał żadnych problemów żołądkowych (strusi żołądek po mamusi zapewne), wymiotował ze dwa razy - jak się przeżarł

jestem więc przekonana, że o ile nie za bardzo możemy poradzić cokolwiek na odziedziczone po nas sprawy, to z resztą jak na razie dajemy sobie radę przy wydatnej pomocy odpowiedniego trybu życia - i to bez żadnych wspomagaczy typu syntetyczne witaminy
mamadwojki

Go??







post wto, 21 wrz 2004 - 22:16
Post #10

moje karmione piersia dlugo i choruja stale
dla mnie wiec to mit
znam dzieci, ktore nie byly wcale karmione piersia, a okazaly sie okazami zdrowia
Ida.dorota
śro, 22 wrz 2004 - 14:00
A mnie nie przyszłoby do głowy, żeby wiązać karmienie piersią z tym, co dzieje się z dzieckiem, kiedy już karmione nie jest. Przecież karmienie piersią pozwala dziecku nie chorować tylko tak długo, jak długo ma ono w organizmie przeciwciała z mleka matki. Potem przeciwciała są trawione i nie mają żdnego wpływu na dalszą odporność dziecka. Musi ono radzić sobie samo. Dlatego nie dziwi mnie, że dzieci karmione piersią potem chorują. Kiedy zostają same z problemem zarazków reagują tak samo, jak ich nigdy nie karmieni rówieśnicy.
Jeśli chodzi o chorowanie dzieci, to ja naprawdę prawie nie znam tych nie chorujących, chyba że są to jedynacy nie chodzący do przedszkola. Dla mnie choroby są normą i trzeba się do nich przyzwyczaić. Dziecko prawie nie ma odporności, kiedy się rodzi. Cała nasza odporność to w końcu pamięć immunologiczna organizmu o przebytych chorobach, czyli im więcej chorób w pamięci, tym większa odporność. Dlatego dzieci chorują i dlatego chorować muszą, mało tego, jest to dla nich najlepsza, bo naturalna droga uodparniania. I piszę to z perspektywy matki, której dzieci chorują prawie bez przerwy, więc wiem, co to znaczy i dla dziecka, i dla matki. A zdania i tak nie zmieniłam. icon_wink.gif
Na odporność dzieci wpływa na pewno fakt, że tak wiele z nich jest alergikami. W końcu alergia to nic innego, jak rodzaj zaburzenia odporności. A wiążą się z nią powikłania, przez co dziecko zamiast niegroźnego kataru ma często zapalenie oskrzeli czy płuc. Czasem na objawy infekcji nakłada się alergia i przez to trudniej to wszystko leczyć, czasem jest leczone nieprawidłowo (np. antybiotykami tam, gdzie wystarczyłyby leki antyalergiczne albo gdzie infekcja jest wirusowa), przez co trwa dłużej i stąd poczucie posiadania wiecznie chorego dziecka.
Z pewnością ma też znaczenie wszechobecne w Polsce przegrzewanie dzieci i nieprawidłowa dieta.
Ida.dorota


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,187
Dołączył: pon, 01 mar 04 - 13:12
Skąd: Piaseczno
Nr użytkownika: 1,508




post śro, 22 wrz 2004 - 14:00
Post #11

A mnie nie przyszłoby do głowy, żeby wiązać karmienie piersią z tym, co dzieje się z dzieckiem, kiedy już karmione nie jest. Przecież karmienie piersią pozwala dziecku nie chorować tylko tak długo, jak długo ma ono w organizmie przeciwciała z mleka matki. Potem przeciwciała są trawione i nie mają żdnego wpływu na dalszą odporność dziecka. Musi ono radzić sobie samo. Dlatego nie dziwi mnie, że dzieci karmione piersią potem chorują. Kiedy zostają same z problemem zarazków reagują tak samo, jak ich nigdy nie karmieni rówieśnicy.
Jeśli chodzi o chorowanie dzieci, to ja naprawdę prawie nie znam tych nie chorujących, chyba że są to jedynacy nie chodzący do przedszkola. Dla mnie choroby są normą i trzeba się do nich przyzwyczaić. Dziecko prawie nie ma odporności, kiedy się rodzi. Cała nasza odporność to w końcu pamięć immunologiczna organizmu o przebytych chorobach, czyli im więcej chorób w pamięci, tym większa odporność. Dlatego dzieci chorują i dlatego chorować muszą, mało tego, jest to dla nich najlepsza, bo naturalna droga uodparniania. I piszę to z perspektywy matki, której dzieci chorują prawie bez przerwy, więc wiem, co to znaczy i dla dziecka, i dla matki. A zdania i tak nie zmieniłam. icon_wink.gif
Na odporność dzieci wpływa na pewno fakt, że tak wiele z nich jest alergikami. W końcu alergia to nic innego, jak rodzaj zaburzenia odporności. A wiążą się z nią powikłania, przez co dziecko zamiast niegroźnego kataru ma często zapalenie oskrzeli czy płuc. Czasem na objawy infekcji nakłada się alergia i przez to trudniej to wszystko leczyć, czasem jest leczone nieprawidłowo (np. antybiotykami tam, gdzie wystarczyłyby leki antyalergiczne albo gdzie infekcja jest wirusowa), przez co trwa dłużej i stąd poczucie posiadania wiecznie chorego dziecka.
Z pewnością ma też znaczenie wszechobecne w Polsce przegrzewanie dzieci i nieprawidłowa dieta.

--------------------
Ola, 1998r.

Tomek:
MamaJiP
śro, 22 wrz 2004 - 14:08
Nie wiem od czego to zależy.

Julia była zdrowa przez 2 i pół roku zycia.
Potem poszła do przedszkola i dwa lata przechorowała. Nic nie pomagało ani witaminki ani odpornościowe leki.
Teraz od czerwca chodzi non stop do przedszkola i poza katarem i pokasływaniem nic jej nie dolega. Czyżby wyrosła i nabrała odporności icon_question.gif

Dlatego nie wiem jak to sie dzieje że jedne dzieci chorują na potęge a drugie trzymaja się dzielnie.


ps. ciekawe dlaczego moja odporność spadła i raz w miesiącu choruje icon_question.gif
MamaJiP


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,745
Dołączył: pią, 28 mar 03 - 16:36
Skąd: Polska
Nr użytkownika: 182

GG:


post śro, 22 wrz 2004 - 14:08
Post #12

Nie wiem od czego to zależy.

Julia była zdrowa przez 2 i pół roku zycia.
Potem poszła do przedszkola i dwa lata przechorowała. Nic nie pomagało ani witaminki ani odpornościowe leki.
Teraz od czerwca chodzi non stop do przedszkola i poza katarem i pokasływaniem nic jej nie dolega. Czyżby wyrosła i nabrała odporności icon_question.gif

Dlatego nie wiem jak to sie dzieje że jedne dzieci chorują na potęge a drugie trzymaja się dzielnie.


ps. ciekawe dlaczego moja odporność spadła i raz w miesiącu choruje icon_question.gif

--------------------
Julia 25.11.1999 i Piotruś 31.08.2008

Ida.dorota
śro, 22 wrz 2004 - 14:16
Dorota, ja myślę (a zapomniałam o tym napisać), że takie wahania odporności są też skutkiem stresu. Ja też mam takie sezony, kiedy nie choruję, i takie, kiedy choruję prawie bez przerwy. Dzieci dotyczy to w takim samym stopniu. Sądzę, że jest to jedna z przyczyn, dla której dzieci tak często zaczynają chorować po pójściu do przedszkola, albo kiedy mama wróci do pracy po urlopie wychowawczym (kilka razy się już z tym spotkałam), czy też w wielu innych, trudnych dla nich okolicznościach.
Ida.dorota


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,187
Dołączył: pon, 01 mar 04 - 13:12
Skąd: Piaseczno
Nr użytkownika: 1,508




post śro, 22 wrz 2004 - 14:16
Post #13

Dorota, ja myślę (a zapomniałam o tym napisać), że takie wahania odporności są też skutkiem stresu. Ja też mam takie sezony, kiedy nie choruję, i takie, kiedy choruję prawie bez przerwy. Dzieci dotyczy to w takim samym stopniu. Sądzę, że jest to jedna z przyczyn, dla której dzieci tak często zaczynają chorować po pójściu do przedszkola, albo kiedy mama wróci do pracy po urlopie wychowawczym (kilka razy się już z tym spotkałam), czy też w wielu innych, trudnych dla nich okolicznościach.

--------------------
Ola, 1998r.

Tomek:
agama76
śro, 22 wrz 2004 - 15:02
ciagle sie nad tym zastanawiam dlaczego dzieci choruja... Moj starszy syn karmiony piersia 6 m-cy przez 3 lata praktycznie nie chorowal. Potem zaczal sie horror. Szczepionki uodparniajace nic nie pomagaly. Ciagle choruje, okazalo sie ze jest alergikiem i ma astme, 2 tyg. temu wyszla jeszcze celiakia. Teraz ma 5 lat, w przedszkolu jest rzadkim gosciem, wystarczy mu niewielki kontakt z chora osoba (doslownie przebywanie w pewnej odleglosci, zadne tam pocalunki czy picie z jednego kubka) zeby na pewno zlapal infekcje i ciezko ja przeszdl. Nie mam pojecia co na to poradzic icon_sad.gif(
Mlodszy syn bardzo choruje prawie od urodzenia mimo dlugiego i wylacznego karmienia piersia.
Ja karmiona piersia nie bylam wcale, jako noworodek przeszlam zapalenie pluc i potem parktycznie juz nie chorowalam, normalnie chodzilam do przedszkola a moja mama wspomina mnie jako 'okaz zdrowia' zwlaszcza w porownaniu a moimi chlopcami icon_sad.gif(
Zaznaczam ze moje dzieci nie sa przegrzewane, duzo sa na dworze, sa aktywne fizyczne (jazda na rowerze, plywanie), nie sa chowane w sterylnej czystosci. Nie pomaga zmiana klimatu - w ciagu ubieglego roku m-c spedzily w gorach i m-c nad morzem. Dieta jest bogata w witaminy - aczkolwiek łudzę sie ze jakis wplyw na niska odpornosc starszego synka mialo podawanie produktow glutenowych (jak pisalam o celiakii dowiedzielismy sie 2 tyg temu).
Znam 1 dziecko ktore nie choruje W OGOLE. Od urodzenia karmione butelka, teraz ma 4 lata. Inna dziewczynka, rowniez zawsze na butelce a nawet na mleku prosto od krowy (fuj!!) zdrowa, choruje rzadko i lekko.
Nie ma zadnych regul

Aga
agama76


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,107
Dołączył: pon, 21 cze 04 - 21:18
Nr użytkownika: 1,877




post śro, 22 wrz 2004 - 15:02
Post #14

ciagle sie nad tym zastanawiam dlaczego dzieci choruja... Moj starszy syn karmiony piersia 6 m-cy przez 3 lata praktycznie nie chorowal. Potem zaczal sie horror. Szczepionki uodparniajace nic nie pomagaly. Ciagle choruje, okazalo sie ze jest alergikiem i ma astme, 2 tyg. temu wyszla jeszcze celiakia. Teraz ma 5 lat, w przedszkolu jest rzadkim gosciem, wystarczy mu niewielki kontakt z chora osoba (doslownie przebywanie w pewnej odleglosci, zadne tam pocalunki czy picie z jednego kubka) zeby na pewno zlapal infekcje i ciezko ja przeszdl. Nie mam pojecia co na to poradzic icon_sad.gif(
Mlodszy syn bardzo choruje prawie od urodzenia mimo dlugiego i wylacznego karmienia piersia.
Ja karmiona piersia nie bylam wcale, jako noworodek przeszlam zapalenie pluc i potem parktycznie juz nie chorowalam, normalnie chodzilam do przedszkola a moja mama wspomina mnie jako 'okaz zdrowia' zwlaszcza w porownaniu a moimi chlopcami icon_sad.gif(
Zaznaczam ze moje dzieci nie sa przegrzewane, duzo sa na dworze, sa aktywne fizyczne (jazda na rowerze, plywanie), nie sa chowane w sterylnej czystosci. Nie pomaga zmiana klimatu - w ciagu ubieglego roku m-c spedzily w gorach i m-c nad morzem. Dieta jest bogata w witaminy - aczkolwiek łudzę sie ze jakis wplyw na niska odpornosc starszego synka mialo podawanie produktow glutenowych (jak pisalam o celiakii dowiedzielismy sie 2 tyg temu).
Znam 1 dziecko ktore nie choruje W OGOLE. Od urodzenia karmione butelka, teraz ma 4 lata. Inna dziewczynka, rowniez zawsze na butelce a nawet na mleku prosto od krowy (fuj!!) zdrowa, choruje rzadko i lekko.
Nie ma zadnych regul

Aga
musia
czw, 23 wrz 2004 - 13:08
Jak tu ustalić jakieś reguły skoro oprócz tego czym od urodzenia dzieci karmimy, jak ubieramy, w jakim środowisku mieszkamy, jaki tryb życia prowadzimy, jakie podajemy lekarstwa, dochodzą czynniki takie jak odżywianie podczas ciąży, lekarstwa podawane, tryb życia, a nawet stan organizmu matki przed ciążą, choroby przebyte, sposób odżywiania, choroby w najbliższej rodzinie itp. itd. i to jeszcze pomnóżmy przez dwa nie zapominając o ojcu. I w ten sposób czynników jest tak wiele, że możliwość ustalenia jakichkolwiek reguł czy schematów równa jest zeru.
Możemy, musimy i staramy się wspomagać je wszystkie jak tylko się da, u jednych całkiem niepotrzebnie, a u drugich z marnym skutkiem jak to powiedziały wcześniej dziewczyny.
Jednym słowem ŁUT SZCZĘŚCIA.
musia

A my z tych zdrowych przez trzy lata życia i baaaardzo chorowitych od pierwszych dni w przedszkolu. icon_cry.gif icon_cry.gif icon_cry.gif
musia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 117
Dołączył: nie, 06 kwi 03 - 20:09
Nr użytkownika: 448




post czw, 23 wrz 2004 - 13:08
Post #15

Jak tu ustalić jakieś reguły skoro oprócz tego czym od urodzenia dzieci karmimy, jak ubieramy, w jakim środowisku mieszkamy, jaki tryb życia prowadzimy, jakie podajemy lekarstwa, dochodzą czynniki takie jak odżywianie podczas ciąży, lekarstwa podawane, tryb życia, a nawet stan organizmu matki przed ciążą, choroby przebyte, sposób odżywiania, choroby w najbliższej rodzinie itp. itd. i to jeszcze pomnóżmy przez dwa nie zapominając o ojcu. I w ten sposób czynników jest tak wiele, że możliwość ustalenia jakichkolwiek reguł czy schematów równa jest zeru.
Możemy, musimy i staramy się wspomagać je wszystkie jak tylko się da, u jednych całkiem niepotrzebnie, a u drugich z marnym skutkiem jak to powiedziały wcześniej dziewczyny.
Jednym słowem ŁUT SZCZĘŚCIA.
musia

A my z tych zdrowych przez trzy lata życia i baaaardzo chorowitych od pierwszych dni w przedszkolu. icon_cry.gif icon_cry.gif icon_cry.gif
aluc

Go??







post czw, 23 wrz 2004 - 22:35
Post #16

CYTAT(Ida.dorota)
albo kiedy mama wróci do pracy po urlopie wychowawczym


jak Maksio złapał pierwszą fazę choróbsk po moim powrocie do pracy, nasza pani dr wręcz stwierdziła, że to jest ewidentnie na tym tle i że ma jeszcze parę innych takich klientek.... no zobaczymy, ten sezon grzewczy otwieramy z mamą w domu wink.gif chyba, że moja obecność też mu psychosomatycznie wpłynie icon_lol.gif
KM
czw, 23 wrz 2004 - 22:50
Moja mama jako jedyna z trójki rodzeństwa przez całe dzieciństwo nie chorowała. Ci sami rodzice, te same warunki, sposób odżywiania. Teoretycznie nie nabrała odporności a praktycznie rzadko przyplącze jej się jakaś grypa, raz na ok. 10 lat.
KM


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,318
Dołączył: pią, 19 gru 03 - 22:54
Skąd: kraina muminków
Nr użytkownika: 1,277




post czw, 23 wrz 2004 - 22:50
Post #17

Moja mama jako jedyna z trójki rodzeństwa przez całe dzieciństwo nie chorowała. Ci sami rodzice, te same warunki, sposób odżywiania. Teoretycznie nie nabrała odporności a praktycznie rzadko przyplącze jej się jakaś grypa, raz na ok. 10 lat.
Ida.dorota
pią, 24 wrz 2004 - 07:56
Pewnie, że wyjątki się zdarzają i są dzieci, które nie chorują. Ale sam fakt, że o takich osobach tak dużo się mówi i długo pamięta, z pewnością o czymś świadczy...
A psychosomatyka jest bardzo niedoceniana, chociaż moim zdaniem, szczególnie wśród dzieci, ma zasadnicze znaczenie.
Ida.dorota


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,187
Dołączył: pon, 01 mar 04 - 13:12
Skąd: Piaseczno
Nr użytkownika: 1,508




post pią, 24 wrz 2004 - 07:56
Post #18

Pewnie, że wyjątki się zdarzają i są dzieci, które nie chorują. Ale sam fakt, że o takich osobach tak dużo się mówi i długo pamięta, z pewnością o czymś świadczy...
A psychosomatyka jest bardzo niedoceniana, chociaż moim zdaniem, szczególnie wśród dzieci, ma zasadnicze znaczenie.

--------------------
Ola, 1998r.

Tomek:
> Dlaczego jedne chorują a inne nie?
Start new topic
Reply to this topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 29 mar 2024 - 14:39
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama