Na kaszel - każdego rodzaju dobrze działą wywar z siemienia lnianego (ziarna). Na suchy dobrze osłania śluzówkę dróg oddechowych, na mokry i tak przyspiesza odkrztuszanie. Ja gotuję przez ok. 15 minut 3 łyżki ziarna, w il. ok. 0,5 litra. Powstaje dość gęsty płyn (trochę odparowuje podczas gotowania). Zasadniczo bez smaku, ale oleisty w konsystencji. Jak jest ciepły (nie gorący ok. 40-50 st.) dosładzam miodem, dodaję trochę cytryny. Do picia jednorazowo podaję ok. 1/5 szklanki, ale każdą porcję trochę podgrzewam (tak żeby nie było całkiem zimne).
Córka go nie lubi, ja też nie, ale obie pijemy jak musimy. Działa lepiej niż syropy. Dodatkowo dobrze działa na układ pokarmowy i wydalniczy (nawet jeżeli po pierwszym użyciu może wywołać rozwolnienie). Przy infekcji to też nic złęgo, bo szybciej oczyszcza się organizm z toksyn.
Ponadto wywar z korzenia imbiru. Ok. pięciocentymetrowy kawałęk (jak cienki, jak gruby to mniej). Obrać, pokroić, gotować ok. 15 minut. Jak wywar jest ciepły, już nie gorący (ok.40-50 st.), dodać miód i cytrynę, albo dolać do herbaty bez dodatków, albo rozcieńczyć i zrobić napój do picia (pikantne, trochę piecze w gardle, ale można polubić). Super rozgrzewa, przeczyszcza nos, na śluzówkę w drogach oddechowych też działa i przy okazji na trawienie.
Syropu z cebuli nie znoszę, więc nie zmuszam dziecka do picia. Ale dobrze działa zupa czosnkowa. Część czosnku musi być wyrazista (krótko gotowana). Ja lubię, dziecko mniej, ale obie jadamy, jak trzeba walczyć z infekcjami. No i grzanki z czosnkiem. Pocierać kromkę świeżo obranym ząbkiem czosnku, posmarować masłem + odrobinę soli (lub soli ziołowej). Olejki eteryczne działają na nos i drogi oddechowe, a cała reszta pomaga w walce z infekcją
I nie, nie uważam, że leki z apteki to samo zło. Wybieram lekarza, który ze mną rozmawia, a nie wypisuje receptę i traktuje mnie jak kretynkę. Mam prawo głosu i jeżeli chcę leczyć dziecko lub siebie możliwie naturalnie, to mi w tym pomaga. Bo leczyć można nie tylko lekiem z apteki, ale dietą, zbilansowanym odżywianiem (naturalne witaminy) itp.
Więc bardzo proszę o nie reklamowanie kolejnego preparatu, który w cudowny sposób pomógł mojemu dziecku.Ps. osatnią wizytę u lekarza z powodu choroby córka miała 5 lat temu. Już prawie nie mam w apteczce leków aptecznych - mam środki przeciwbólowe i opatrunkowe. Ok. ma 12 lat, ale od pięciu lat, przy okazji choroby nie był nam potrzebny lekarz, a choruje przeciętnie. Znaczy łąpie ok. 3-4 infekcje wirusowe w ciągu roku i w związku z tym, jest mniej lub bardziej chora (czasem musi opuścić szkołę). Ja choruję więcej niż ona, ale radzimy sobie bez reklamowanych preparatów medycznych i bez pomocy lekarza (póki co....odpukuję w niemalowane
). Wystarcza to co dała natura. I taniej i bardziej ekologicznie.