Kiedy umiera główny - i jedyny - lokator mieszkania spółdzielczego, czy osoby z jego rodziny (na przykład wnuczka) mają jakieś prawa do tego mieszkania? Znaczy, formalnie nie mają, to wiem, ale czy są jakieś możliwości obejścia prawa w ramach prawa?
Od razu napiszę, że nie chodzi o mnie, ale mam w otoczeniu taką sytuację i uważam, że jest to śliskie. Ale może się mylę? Moim zdaniem nie powinni się tam wprowadzać, ale ponoć jakiś prawnik powiedział, że mogą, bo nikt jej nie ruszy jako samotnej matki (nie jest samotna, tylko nie mają ślubu).
Jak to jest teraz z eksmisjami?