Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
3 Stron V  poprzednia 1 2 3 nastÄ™pna  

Panowie jakie uczucie jest byc przy porodzie??

> 
szantrapa
wto, 13 mar 2007 - 15:58
To był Wielki Czwartek, pozałatwialiśmy sprawy urzędowe, pochwaliłam sie pani w TPSA że to dziewiąty miesiąc i idę zaraz na usg, ale pewnie przed świętami nie urodze, dzień wczesniej jeszcze konczylismy remont łazienki i do 22 latalismy po Castoramie. No i poszlismy na to rutynowe usg. lekarz badał mnie długo, milczał, mój A. bladł coraz bardziej, widział więcej niż ja...wreszcie lekarz kazał mi się ubrać, paniom zgromadzonym przed gabinetem kazał poczekać a nas wziął do windy gdzie powiedział tylko, że nie ma wód płodowych i pewnie jeszcze dziś zakończymy tą ciążę (wody wyciekały w niezauważalny dla mnie sposób przez ostatnie tygodnie). Zadzwoniłam tylko do mamy i powiedziałam, że zostaję w szpitalu (prawie padła na zawał jak zadzwoniłam 40 minut później i powiedziałam, że Olka jest na świecie). Mój A. poszedł załatwiać formalnosci z przyjęciem mnie do szpitala, mnie tylko spytali co dziś jadłam i zaczęli zakładanie cewnika, i pozostałe czynności przygotowawcze do cesarki. Im więcej mnie przygotowywali, tym A. robił sie bardziej zielony, jak dowiedział się, że to pierwsza cesarka lekarki, która bedzie asystować mojemu doktorowi, prawie zemdlał. Wtedy go wyprosiłam. Wsciekł sie, powiedział, że ma prawo, a ja na to, że nie, bo to kwestia MOJEGO komfortu w tej chwili jest najważniejsza a ja nie czuję się komfortowo patrząc na jego zdenerwowanie. Wyszedł ale bardzo obrażony a mnie wzięli na salę. Potem dowiedziałam się, że czekał na sali obok, gdzie rodziła naturalnie od kilkunastu godzin moja koleżanka, która jak go zobaczyła, zawołała od razu, bo taki był zielony, że obawiała się zawału. Śmiesznie to potem opowiadała, że ona goła lezy, ale on w znacznie gorszym (?) stanie niż ona, więc go przygarnęła. No i cóż, mi Olisi nie dali przytulic, tylko przyłożyli do policzka, ale on był przy wszystkich zabiegach poporodowych, robił zdjęcia, trzymał ja. A potem na sali pozwolili mu zostać z nami do rana icon_smile.gif Nie wiem jak będzie teraz, nie czuję sie komfortowo na myśl, że miałby byc ze mną. Nie wiem, czaami jestem jak zwierzę, wolę cierpieć w samotności i nie lubie jak ktoś na to patrzy. Nawet najbliżsi.
szantrapa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 10,493
Dołączył: wto, 15 sie 06 - 17:40
Nr użytkownika: 7,010

GG:


post wto, 13 mar 2007 - 15:58
Post #21

To był Wielki Czwartek, pozałatwialiśmy sprawy urzędowe, pochwaliłam sie pani w TPSA że to dziewiąty miesiąc i idę zaraz na usg, ale pewnie przed świętami nie urodze, dzień wczesniej jeszcze konczylismy remont łazienki i do 22 latalismy po Castoramie. No i poszlismy na to rutynowe usg. lekarz badał mnie długo, milczał, mój A. bladł coraz bardziej, widział więcej niż ja...wreszcie lekarz kazał mi się ubrać, paniom zgromadzonym przed gabinetem kazał poczekać a nas wziął do windy gdzie powiedział tylko, że nie ma wód płodowych i pewnie jeszcze dziś zakończymy tą ciążę (wody wyciekały w niezauważalny dla mnie sposób przez ostatnie tygodnie). Zadzwoniłam tylko do mamy i powiedziałam, że zostaję w szpitalu (prawie padła na zawał jak zadzwoniłam 40 minut później i powiedziałam, że Olka jest na świecie). Mój A. poszedł załatwiać formalnosci z przyjęciem mnie do szpitala, mnie tylko spytali co dziś jadłam i zaczęli zakładanie cewnika, i pozostałe czynności przygotowawcze do cesarki. Im więcej mnie przygotowywali, tym A. robił sie bardziej zielony, jak dowiedział się, że to pierwsza cesarka lekarki, która bedzie asystować mojemu doktorowi, prawie zemdlał. Wtedy go wyprosiłam. Wsciekł sie, powiedział, że ma prawo, a ja na to, że nie, bo to kwestia MOJEGO komfortu w tej chwili jest najważniejsza a ja nie czuję się komfortowo patrząc na jego zdenerwowanie. Wyszedł ale bardzo obrażony a mnie wzięli na salę. Potem dowiedziałam się, że czekał na sali obok, gdzie rodziła naturalnie od kilkunastu godzin moja koleżanka, która jak go zobaczyła, zawołała od razu, bo taki był zielony, że obawiała się zawału. Śmiesznie to potem opowiadała, że ona goła lezy, ale on w znacznie gorszym (?) stanie niż ona, więc go przygarnęła. No i cóż, mi Olisi nie dali przytulic, tylko przyłożyli do policzka, ale on był przy wszystkich zabiegach poporodowych, robił zdjęcia, trzymał ja. A potem na sali pozwolili mu zostać z nami do rana icon_smile.gif Nie wiem jak będzie teraz, nie czuję sie komfortowo na myśl, że miałby byc ze mną. Nie wiem, czaami jestem jak zwierzę, wolę cierpieć w samotności i nie lubie jak ktoś na to patrzy. Nawet najbliżsi.

--------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autorki w dniu dzisiejszym. Autorka zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny.

Oliwia Irena 13.04.06
Laura Kazimiera 23.10.07
krzysiek74
śro, 21 mar 2007 - 18:42
Ja przy narodzinach naszego pierwszego brzdąca-Kubusia byłem i wspominam to zdarzenie jako coś wspaniałego.Było to prawie 5 lat temu ale pamiętam jak dziś jak pojawił się na świecie malutki człowieczek.Było to coś wspaniałego.Teraz oczekujemy drugiego bobaska-córeczki Amelki i tak jak przy narodzinach Kubusia mam zamiar wspierać moją żonę w miarę swoich możliwości icon_smile.gif
krzysiek74


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6
Dołączył: śro, 21 mar 07 - 17:03
SkÄ…d: kaszuby
Nr użytkownika: 12,192

GG:


post śro, 21 mar 2007 - 18:42
Post #22

Ja przy narodzinach naszego pierwszego brzdąca-Kubusia byłem i wspominam to zdarzenie jako coś wspaniałego.Było to prawie 5 lat temu ale pamiętam jak dziś jak pojawił się na świecie malutki człowieczek.Było to coś wspaniałego.Teraz oczekujemy drugiego bobaska-córeczki Amelki i tak jak przy narodzinach Kubusia mam zamiar wspierać moją żonę w miarę swoich możliwości icon_smile.gif
ana84
nie, 13 maj 2007 - 10:38
ja uwazam ze obecnosc meza przy porodzie jest bardzo wazna i sama sie o tym przekonalam. wazna jest ze wzgledu na stan psychiczny kobiety, na to ze ma przy sobie kogos bliskiego ale tez wazne jest ze wzgledu na prace personelu. moj maz niestety nie byl przy porodzie i teraz zaluje, bardzo, oboje zreszta uwazamy ze gdyby byl to moze wszystko potoczylo by sie inaczej, moze personel lepiej by sie mnÄ… zajÄ…Å‚, moze by nimi potrzasnal i by mnie pocieli i moze Paulinka byla by zdrowa...
ana84


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,709
Dołączył: śro, 16 sie 06 - 12:37
SkÄ…d: lubuskie
Nr użytkownika: 7,023

GG:


post nie, 13 maj 2007 - 10:38
Post #23

ja uwazam ze obecnosc meza przy porodzie jest bardzo wazna i sama sie o tym przekonalam. wazna jest ze wzgledu na stan psychiczny kobiety, na to ze ma przy sobie kogos bliskiego ale tez wazne jest ze wzgledu na prace personelu. moj maz niestety nie byl przy porodzie i teraz zaluje, bardzo, oboje zreszta uwazamy ze gdyby byl to moze wszystko potoczylo by sie inaczej, moze personel lepiej by sie mnÄ… zajÄ…Å‚, moze by nimi potrzasnal i by mnie pocieli i moze Paulinka byla by zdrowa...

--------------------

[/url]

09.11.2006


23.10.2013
rencia831
piÄ…, 18 maj 2007 - 10:14
Ja tak na prawde sama nie wiedziałam czy chcę żeby mój mąż był przy porodzie. On powiedział że chce mieć poród rodzinny ale jak wszystko zacznie sie na dobre to on wychodzi i nie chce na to patrzeć. Jednak wszystko potoczyło sie trochę inaczej. Stał przy mnie prawie do końca wahał się bo ja parłam prawie przez godzinę. Raz prawie wyszedł ale położne go zawołały i wrócił, po pięciu minutach powiedział ze na prawde ma dość i mają go nie wołać chyba że będzie po wszystkim. No i przyszedł na przecięcie pępowiny i to on mi przyniósł małą po badaniach. Po tym przezyciu nasze relacje się polepszyły, Wiktoria jest jego oczkiem w głowie. Twierdzi ze najgorsze jest to że nie można pomóc kobiecie gdy ona tak cierpi, czytajac wasze posty widzę że wielu z was myśli to samo.

ja myslę ze nie można się zmuszać to bardzo ciężkie przeżycie dla faceta, które nie koniecznie może mieć pozytywny wpływ na wspólne relacje z żoną
rencia831


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 285
Dołączył: śro, 21 lut 07 - 13:31
SkÄ…d: nie wiem
Nr użytkownika: 11,288




post piÄ…, 18 maj 2007 - 10:14
Post #24

Ja tak na prawde sama nie wiedziałam czy chcę żeby mój mąż był przy porodzie. On powiedział że chce mieć poród rodzinny ale jak wszystko zacznie sie na dobre to on wychodzi i nie chce na to patrzeć. Jednak wszystko potoczyło sie trochę inaczej. Stał przy mnie prawie do końca wahał się bo ja parłam prawie przez godzinę. Raz prawie wyszedł ale położne go zawołały i wrócił, po pięciu minutach powiedział ze na prawde ma dość i mają go nie wołać chyba że będzie po wszystkim. No i przyszedł na przecięcie pępowiny i to on mi przyniósł małą po badaniach. Po tym przezyciu nasze relacje się polepszyły, Wiktoria jest jego oczkiem w głowie. Twierdzi ze najgorsze jest to że nie można pomóc kobiecie gdy ona tak cierpi, czytajac wasze posty widzę że wielu z was myśli to samo.

ja myslę ze nie można się zmuszać to bardzo ciężkie przeżycie dla faceta, które nie koniecznie może mieć pozytywny wpływ na wspólne relacje z żoną

--------------------


Silije
piÄ…, 18 maj 2007 - 11:30
Znalazłam piękną relację ojca towarzyszącego żonie - poczytajcie panowie.
https://www.dobrytato.pl/index.php?option=c...6&Itemid=58
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
SkÄ…d: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post piÄ…, 18 maj 2007 - 11:30
Post #25

Znalazłam piękną relację ojca towarzyszącego żonie - poczytajcie panowie.
https://www.dobrytato.pl/index.php?option=c...6&Itemid=58

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
tysia2202
nie, 05 sie 2007 - 17:38
Witam!

Moj maz byl przy porodzie i przezywal przyjscie na swiat naszego synka razem ze mna. Obydwoje bylismy bardzo dzielni. Mimo tego ze przy jednym skurczku prawie polamalabym mu reke to zniosl to bardzo dobrze. Nie wyobrazam sobie tego zeby nie bylo go przy mnie i mysle ze kazda kobieta pragnie ta chwile przezywac z najblizsza osobo. Maz byl na tyle odwazny i bardzo sie tym zdziwilam ze zagladal z ciekawoscia czy wychodzi juz glowka icon_eek.gif

A problemu ze wspolzyciem nie bylo maz pragnal mnie od samego pocztku gorzej ze mna 08.gif
tysia2202


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,313
Dołączył: wto, 09 sty 07 - 13:14
SkÄ…d: Bytom
Nr użytkownika: 9,781

GG:


post nie, 05 sie 2007 - 17:38
Post #26

Witam!

Moj maz byl przy porodzie i przezywal przyjscie na swiat naszego synka razem ze mna. Obydwoje bylismy bardzo dzielni. Mimo tego ze przy jednym skurczku prawie polamalabym mu reke to zniosl to bardzo dobrze. Nie wyobrazam sobie tego zeby nie bylo go przy mnie i mysle ze kazda kobieta pragnie ta chwile przezywac z najblizsza osobo. Maz byl na tyle odwazny i bardzo sie tym zdziwilam ze zagladal z ciekawoscia czy wychodzi juz glowka icon_eek.gif

A problemu ze wspolzyciem nie bylo maz pragnal mnie od samego pocztku gorzej ze mna 08.gif

--------------------
incubus
sob, 11 sie 2007 - 19:04
moj partner tez byl przy porodzie, dla mnie jego obecnosc byla bardzo wazna (byla tez obecna moja mama z czego tez sie ciesze, z polski akurat na styk przyjechala w dzien porodu 04.gif ). przecinal pepowine (mimo iz wczesniej mowil ze nie przetnie bo sie cyka) i zagladal jak juz bylo widac glowke (mimo iz mowilam mu zeby nie zagladal!). mimo strasznego bolu, milo wspominam porod bo wlasnie on tam byl i moze to dziwnie zabrzmi ale przez wieksza czesc porodu to byla kupa smiechu itp bo humory nam dopisywaly a szczegolnie mnie bo sie cieszylam ze to juz koniec ciazy bo mialam jej serdecznie dosc. no i mysle ze moment kiedy dziecko pojawia sie na swiecie jest niezapomniany i jak ojciec dziecka nie moze tego doswiadczyc to duzo traci. dlatego, magdainpoland, nie zabieraj swojemu mezowi mozliwosci przezycia narodzin waszego dziecka, bedzie ci za to wdzieczny a jezeli tym razem bedziesz rodzin naturalnie to mysle ze nawet lepiej bedziesz sie czula kiedy on bedzie przy tobie, przez te wszystkie godziny porodu miedzy skurczami szybko czas zleci jak on bedzie przy tobie bo bedziesz miala z kim rozmawiac a nie czekac na nastepny bolesny skurcz - przynajmniej na samym poczatku kiedy skurcze nie sa tak bolesne bo pozniej to raczej nie ma sie sily rozmawiac hehe. w kazdym razie zycze powodzenia 06.gif
incubus


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 285
Dołączył: pią, 28 lip 06 - 14:06
SkÄ…d: londyn
Nr użytkownika: 6,755




post sob, 11 sie 2007 - 19:04
Post #27

moj partner tez byl przy porodzie, dla mnie jego obecnosc byla bardzo wazna (byla tez obecna moja mama z czego tez sie ciesze, z polski akurat na styk przyjechala w dzien porodu 04.gif ). przecinal pepowine (mimo iz wczesniej mowil ze nie przetnie bo sie cyka) i zagladal jak juz bylo widac glowke (mimo iz mowilam mu zeby nie zagladal!). mimo strasznego bolu, milo wspominam porod bo wlasnie on tam byl i moze to dziwnie zabrzmi ale przez wieksza czesc porodu to byla kupa smiechu itp bo humory nam dopisywaly a szczegolnie mnie bo sie cieszylam ze to juz koniec ciazy bo mialam jej serdecznie dosc. no i mysle ze moment kiedy dziecko pojawia sie na swiecie jest niezapomniany i jak ojciec dziecka nie moze tego doswiadczyc to duzo traci. dlatego, magdainpoland, nie zabieraj swojemu mezowi mozliwosci przezycia narodzin waszego dziecka, bedzie ci za to wdzieczny a jezeli tym razem bedziesz rodzin naturalnie to mysle ze nawet lepiej bedziesz sie czula kiedy on bedzie przy tobie, przez te wszystkie godziny porodu miedzy skurczami szybko czas zleci jak on bedzie przy tobie bo bedziesz miala z kim rozmawiac a nie czekac na nastepny bolesny skurcz - przynajmniej na samym poczatku kiedy skurcze nie sa tak bolesne bo pozniej to raczej nie ma sie sily rozmawiac hehe. w kazdym razie zycze powodzenia 06.gif

--------------------
user posted image

12.09.1983 + 31.01.1976 = 17.02.2007
Jasiucha
pon, 13 sie 2007 - 11:16
Mój M też był ze mną przy porodzie.. agdy tylko córa pojawiła się na świecie o 7.35 w sobotni październikowy poranek porzucił mnie i podąrzał sladem dziecka - nie spuszczał jej z oczu ani na moment, nawet na noworodki poszedł za połozną aby zobaczyc czy oby tam sa dobre warunki 03.gif

Za to dziś jak sobie wspomina to mam wrażenie, że on rodził a ja tam po prostu byłam 04.gif
Jasiucha


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,601
Dołączył: nie, 12 lut 06 - 09:32
SkÄ…d: pomorze
Nr użytkownika: 4,900




post pon, 13 sie 2007 - 11:16
Post #28

Mój M też był ze mną przy porodzie.. agdy tylko córa pojawiła się na świecie o 7.35 w sobotni październikowy poranek porzucił mnie i podąrzał sladem dziecka - nie spuszczał jej z oczu ani na moment, nawet na noworodki poszedł za połozną aby zobaczyc czy oby tam sa dobre warunki 03.gif

Za to dziś jak sobie wspomina to mam wrażenie, że on rodził a ja tam po prostu byłam 04.gif

--------------------
margot26
nie, 18 lis 2007 - 21:20
Mój M też był ze mną przy porodzie i dziś nie wyobrażam sobie innego rozwiązania... choć jeszcze w połowie ciąży nie bardzo wiedziałam, czy chcę, żeby był. No, ale był i chwała mu za to!!
A z realacji mojego kochanego męża: "Poród? Wielkie Halo! Przecięcie pępowiny, to jak przecięcie cienkiej dentki rowerowej, a łożysko wygląda jak duża wątróbka! Po za tym można obejrzeć czuprynkę maleństwa 08.gif , zanim pojawi się na świecie. Dobrze wziąć ze sobą kanapki, bo jak za długo trwa to można zgłodnieć" 06.gif . I mój mąż wcale nie stał przy mojej głowie, tylko bacznie obserwował jak nasza córcia przychodzi na świat! brawo_bis.gif Nie wyobrażam sobie porodu bez niego.
Dziękuję Kochanie.
margot26


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 445
Dołączył: pią, 02 gru 05 - 15:16
Skąd: Zielona Góra
Nr użytkownika: 4,197

GG:


post nie, 18 lis 2007 - 21:20
Post #29

Mój M też był ze mną przy porodzie i dziś nie wyobrażam sobie innego rozwiązania... choć jeszcze w połowie ciąży nie bardzo wiedziałam, czy chcę, żeby był. No, ale był i chwała mu za to!!
A z realacji mojego kochanego męża: "Poród? Wielkie Halo! Przecięcie pępowiny, to jak przecięcie cienkiej dentki rowerowej, a łożysko wygląda jak duża wątróbka! Po za tym można obejrzeć czuprynkę maleństwa 08.gif , zanim pojawi się na świecie. Dobrze wziąć ze sobą kanapki, bo jak za długo trwa to można zgłodnieć" 06.gif . I mój mąż wcale nie stał przy mojej głowie, tylko bacznie obserwował jak nasza córcia przychodzi na świat! brawo_bis.gif Nie wyobrażam sobie porodu bez niego.
Dziękuję Kochanie.

--------------------


Moje Anio?ki 06.2004 r. - 10tc, 07.08.2009 r. - 9 tc., 05.04.2011 r. - 9 tc.
piter82
śro, 28 lis 2007 - 15:07
ja byłem prz dwóch porodach, przecinałem 2 razy pepowine i mam z obu zdjecia i filmy icon_smile.gif polecam chcociaz troche krwi jest icon_smile.gif
piter82


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 26
Dołączył: nie, 25 lis 07 - 08:56
Nr użytkownika: 17,028

GG:


post śro, 28 lis 2007 - 15:07
Post #30

ja byłem prz dwóch porodach, przecinałem 2 razy pepowine i mam z obu zdjecia i filmy icon_smile.gif polecam chcociaz troche krwi jest icon_smile.gif

--------------------
www.zdrowozyc.ugu.pl
swieca
pon, 24 gru 2007 - 15:56
JA MIALEM TO SZCZESCIE ByC PRZY PORODZIE DWA RAZY I WIEM ZE MOJEJ ZONIE BARDZO TYM POMOGLEM
ZA PIERWSZYM RAZEM BYLEM W SZOKU I WSZYSTKO SIE TAK SZYBOKO DZIALO ZE NIE WIELE POMIETAM ( NIC Z TYCH ZECZY ZEBYM MDLAL 06.gif ) I PIERWSZYMRAZEM NAGRALEM NO WIDEO A DRUGI RAZ TO JUZ RUTYNA 04.gif FAK ZE POROD TRWAL DLUZEJ NIZ PIERWSZYM RAZEM I WTEDY PRZECIOLEM PEPOWINKE (nie wiedzialem ze bedzie tak ciezko ja przeciac ).
I TERAZ JESTEM SCZESLIWYM OJCEM DWOCH SYNOW
POZDRAWIAM
swieca


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1
Dołączył: wto, 18 gru 07 - 13:35
Nr użytkownika: 17,262




post pon, 24 gru 2007 - 15:56
Post #31

JA MIALEM TO SZCZESCIE ByC PRZY PORODZIE DWA RAZY I WIEM ZE MOJEJ ZONIE BARDZO TYM POMOGLEM
ZA PIERWSZYM RAZEM BYLEM W SZOKU I WSZYSTKO SIE TAK SZYBOKO DZIALO ZE NIE WIELE POMIETAM ( NIC Z TYCH ZECZY ZEBYM MDLAL 06.gif ) I PIERWSZYMRAZEM NAGRALEM NO WIDEO A DRUGI RAZ TO JUZ RUTYNA 04.gif FAK ZE POROD TRWAL DLUZEJ NIZ PIERWSZYM RAZEM I WTEDY PRZECIOLEM PEPOWINKE (nie wiedzialem ze bedzie tak ciezko ja przeciac ).
I TERAZ JESTEM SCZESLIWYM OJCEM DWOCH SYNOW
POZDRAWIAM
Gosia83
czw, 07 lut 2008 - 18:42
Ech...tak czytam i czytam...i zasdroszczę trochę...ja rodzę w maju nasze pierwsze dziecko...jak narazie mój mąż nie chce słyszczeć o porodzie rodzinnym 32.gif, namawiam go do tego...troche mięknie...ale nie wiem czy mam go do tego zmuszać...jak tak bardzo nie chce...a ja tak bym chciała... 41.gif
Gosia83


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,296
Dołączył: nie, 14 paź 07 - 11:07
Skąd: małopolska
Nr użytkownika: 16,520




post czw, 07 lut 2008 - 18:42
Post #32

Ech...tak czytam i czytam...i zasdroszczę trochę...ja rodzę w maju nasze pierwsze dziecko...jak narazie mój mąż nie chce słyszczeć o porodzie rodzinnym 32.gif, namawiam go do tego...troche mięknie...ale nie wiem czy mam go do tego zmuszać...jak tak bardzo nie chce...a ja tak bym chciała... 41.gif

--------------------

DIDO
piÄ…, 08 lut 2008 - 09:25
hmmm, skoro nie chce to to lepiej nie zmuszać.
A można wiedzieć jakie są przyczyny "niechcenia".
DIDO


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 334
Dołączył: czw, 26 cze 03 - 08:44
Skąd: Gorzów Wlkp.
Nr użytkownika: 863

GG:


post piÄ…, 08 lut 2008 - 09:25
Post #33

hmmm, skoro nie chce to to lepiej nie zmuszać.
A można wiedzieć jakie są przyczyny "niechcenia".

--------------------
tata Miłoszka (24.12.2003) i Maksia (15.06.2008)
mój album
Silije
piÄ…, 08 lut 2008 - 09:53
Gosia a może masz kogoś innego bliskiego kto mógłby z tobą być?
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
SkÄ…d: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post piÄ…, 08 lut 2008 - 09:53
Post #34

Gosia a może masz kogoś innego bliskiego kto mógłby z tobą być?

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
Gosia83
piÄ…, 08 lut 2008 - 18:03
On sam nie zna tych przyczyn...poprostu...woli przyjść na gotowe...nie no jest kochany, dba o mnie, jest nam ze sobą dobrze ale przy porodzie nie chce być...pod drzwiami tak - a w sali nie...z jednej strony nie chcę go zmuszać bo taka "moda", ale z drógiej kto ma być przy mnie jak nie on...oczywiście są osoby, które mówią że mogłyby ze mną być...ale ja tam wolałabym żeby to był on...wkońcu to nasza kruszyna... 08.gif
Wiem, że nie wszyscy faceci nadają się aby być przy narodzinach, tylko ta jego słabość mnie bardzo dziwi, bo ogólnie on wydaje mi się odporny...facet jak trzeba,a tu co...mówi nie...mówił nie w zasadzie od początku jeszcze przed ślubem...
Jak zaszłam w ciąże, której oboje bardzo pragneliśmy postanowiłam dać mu czas - nie naciskać...myślałamm że może zmieni zdanie...tym bardziej, że uwielbia rozrabiać z bobaskiem jak jeszcze w brzuszku jest... 06.gif i niedawno znów rozpoczełam delikatnie - stwierdziłam najyższy czas nie będę czekać do porodu...
i na początku oczywiście NIE a po chwili...może ale napewno nie do końca...ech...no przecież siłą go nie zaciągne...chyba że - nie wiem jeszcze ile siły ma kobieta rodząca...bo to nasz pierwszy skarb 08.gif
Gosia83


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,296
Dołączył: nie, 14 paź 07 - 11:07
Skąd: małopolska
Nr użytkownika: 16,520




post piÄ…, 08 lut 2008 - 18:03
Post #35

On sam nie zna tych przyczyn...poprostu...woli przyjść na gotowe...nie no jest kochany, dba o mnie, jest nam ze sobą dobrze ale przy porodzie nie chce być...pod drzwiami tak - a w sali nie...z jednej strony nie chcę go zmuszać bo taka "moda", ale z drógiej kto ma być przy mnie jak nie on...oczywiście są osoby, które mówią że mogłyby ze mną być...ale ja tam wolałabym żeby to był on...wkońcu to nasza kruszyna... 08.gif
Wiem, że nie wszyscy faceci nadają się aby być przy narodzinach, tylko ta jego słabość mnie bardzo dziwi, bo ogólnie on wydaje mi się odporny...facet jak trzeba,a tu co...mówi nie...mówił nie w zasadzie od początku jeszcze przed ślubem...
Jak zaszłam w ciąże, której oboje bardzo pragneliśmy postanowiłam dać mu czas - nie naciskać...myślałamm że może zmieni zdanie...tym bardziej, że uwielbia rozrabiać z bobaskiem jak jeszcze w brzuszku jest... 06.gif i niedawno znów rozpoczełam delikatnie - stwierdziłam najyższy czas nie będę czekać do porodu...
i na początku oczywiście NIE a po chwili...może ale napewno nie do końca...ech...no przecież siłą go nie zaciągne...chyba że - nie wiem jeszcze ile siły ma kobieta rodząca...bo to nasz pierwszy skarb 08.gif

--------------------

kotWtrampkach
sob, 01 mar 2008 - 18:00
CYTAT(magdainpoland @ nie, 04 mar 2007 - 22:23) *
A ja nie wytrzymałam i wyprosiłam mojego A. z sali.

ja też wyrzuciłam, chociaż nie chciał wyjść..
Nie żałuję, mimo, ze jemu było żal. W końcu to ja miałam rodzić, a było mi łatwiej samej. Pewnie bym się rozkleiła, gdyby został i trwałoby to dłużej i gorzej.

Ciągle zdumiewa mnie "przymus" porodów rodzinnych. Z każdej strony słyszałam/słyszę - powinnas się zgodzić, jak on chce być; powinien być z Tobą, miałabyś wsparcie; jak możesz nie chcieć pomocy; etc

A ja nie chciałam. I miałam do tego prawo icon_smile.gif takie moje, prywatne prawo, by zostać sama z położną i lekarzem. Tak jak on miałby prawo do tego, żeby wyjść gdyby tego właśnie chciał..

kotWtrampkach


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 66
Dołączył: wto, 02 paź 07 - 10:19
SkÄ…d: nowy sÄ…cz
Nr użytkownika: 16,386




post sob, 01 mar 2008 - 18:00
Post #36

CYTAT(magdainpoland @ nie, 04 mar 2007 - 22:23) *
A ja nie wytrzymałam i wyprosiłam mojego A. z sali.

ja też wyrzuciłam, chociaż nie chciał wyjść..
Nie żałuję, mimo, ze jemu było żal. W końcu to ja miałam rodzić, a było mi łatwiej samej. Pewnie bym się rozkleiła, gdyby został i trwałoby to dłużej i gorzej.

Ciągle zdumiewa mnie "przymus" porodów rodzinnych. Z każdej strony słyszałam/słyszę - powinnas się zgodzić, jak on chce być; powinien być z Tobą, miałabyś wsparcie; jak możesz nie chcieć pomocy; etc

A ja nie chciałam. I miałam do tego prawo icon_smile.gif takie moje, prywatne prawo, by zostać sama z położną i lekarzem. Tak jak on miałby prawo do tego, żeby wyjść gdyby tego właśnie chciał..

#Margola
czw, 24 kwi 2008 - 17:48
mój Piotrek był ze mną [przy porodzie... i wiecie ze byłam z niego taka dumna bo byłam prawie pewna ze mi padnie tam z powodu spadku cukru od stresu (ma cukrzyce) ale nie dał rade i wspierał mnie bardzo. jak sie malutka urodziła to przeciął pepowine i po osuszeniu jej i owinieciu pielegniarki dały mu ja zeby ją zaniósł na oddział noworodków,icon_smile.gif

#Margola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,663
Dołączył: pią, 20 kwi 07 - 11:30
SkÄ…d: Szczecin
Nr użytkownika: 13,129

GG:


post czw, 24 kwi 2008 - 17:48
Post #37

mój Piotrek był ze mną [przy porodzie... i wiecie ze byłam z niego taka dumna bo byłam prawie pewna ze mi padnie tam z powodu spadku cukru od stresu (ma cukrzyce) ale nie dał rade i wspierał mnie bardzo. jak sie malutka urodziła to przeciął pepowine i po osuszeniu jej i owinieciu pielegniarki dały mu ja zeby ją zaniósł na oddział noworodków,icon_smile.gif



--------------------
Natalia (21.01.1998)
Julia   (06.09.2007)

Gosia83
śro, 23 lip 2008 - 17:03
U mnie problem z głowy...już po porodzie i wiecie co....za żadne skarby nie chciałabym żeby mąż przy tym był...miałam po niego zadzwonić...ale nie zadzwoniłam....i to była najlepsza moja decyzja...

Na sam poród przyjechał do szpitala i czekał pod drzwiami...nawet o tym nie wiedziałam, ale na pewno nie chciałabym go mieć przy sobie na sali porodowej...wszedł jak było już po wszystkim... 06.gif
Gosia83


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,296
Dołączył: nie, 14 paź 07 - 11:07
Skąd: małopolska
Nr użytkownika: 16,520




post śro, 23 lip 2008 - 17:03
Post #38

U mnie problem z głowy...już po porodzie i wiecie co....za żadne skarby nie chciałabym żeby mąż przy tym był...miałam po niego zadzwonić...ale nie zadzwoniłam....i to była najlepsza moja decyzja...

Na sam poród przyjechał do szpitala i czekał pod drzwiami...nawet o tym nie wiedziałam, ale na pewno nie chciałabym go mieć przy sobie na sali porodowej...wszedł jak było już po wszystkim... 06.gif

--------------------

annjur
piÄ…, 25 lip 2008 - 10:40
A mój mąż był przy porodzie i powiedział, że przy następnym też będzie.

Ja tam byłam zadowolona, bo rozmawiał ze mną, szybciej ten czas zleciał
(chociaż i tak długo nie rodziłam bo niecałe 5 godzin) ale zawsze to
było raźniej.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała tam łazić z tą kroplówką sama.
Raz tylko mnie zirytował bo o jakiejś kiełbasie zaczął mówić, ale nie
pamiętam o co chodziło.

Ja nie chciałam na początku, żeby Artek przy tym był, dziwne sytuacje i
wogóle... ale z drugiej strony... wkońcu to ojciec i miał prawo być
przy porodzie, prawda ???
Teraz chodzi taki dumny, że pępowinę przecinał 03.gif do tej
pory siÄ™ chwali.
Jak mogłambym mu odmówić takich przeżyć ????
annjur


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,268
Dołączył: pon, 16 lip 07 - 08:35
SkÄ…d: Katowice
Nr użytkownika: 15,432

GG:


post piÄ…, 25 lip 2008 - 10:40
Post #39

A mój mąż był przy porodzie i powiedział, że przy następnym też będzie.

Ja tam byłam zadowolona, bo rozmawiał ze mną, szybciej ten czas zleciał
(chociaż i tak długo nie rodziłam bo niecałe 5 godzin) ale zawsze to
było raźniej.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała tam łazić z tą kroplówką sama.
Raz tylko mnie zirytował bo o jakiejś kiełbasie zaczął mówić, ale nie
pamiętam o co chodziło.

Ja nie chciałam na początku, żeby Artek przy tym był, dziwne sytuacje i
wogóle... ale z drugiej strony... wkońcu to ojciec i miał prawo być
przy porodzie, prawda ???
Teraz chodzi taki dumny, że pępowinę przecinał 03.gif do tej
pory siÄ™ chwali.
Jak mogłambym mu odmówić takich przeżyć ????

--------------------
Bartek_Poznan

Go??







post wto, 07 paź 2008 - 02:20
Post #40

Widzę, że jestem w tym temacie najświeższy.

Jeżeli któryś z panów myśli nad tym czy być przy porodzie czy nie, niech się przestanie zastanawiać tylko podejmie decyzję o wsparciu małżonki/partnerki w tej pięknej a jakże ciężkiej chwili. To jest bardzo ważne i bardzo istotne dla kobiety - wsparcie przyszłego tatusia.
Jedyne co musicie zrobić, to nie brać do siebie tego co mówią faceci, którzy mają to za sobą. Szczególnie tych, którym było naprawde ciężko, albo tym co zmiękła przysłowiowa rura. Z przymrużeniem oka traktujcie tych co mówią, ze to bułka z masłem. Tak naprawde wszystko będziecie musieli przyjąć "na klatę" podczas rozwoju wydarzeń.

Dla mnie bycie przy Żonie w trakcie narodzin naszego syna było największym wydarzeniem w moim życiu. Sam nie spodziewałem się, że ta sytuacja wyzwoli we mnie tak dużo adrenaliny i trzeźwego spojrzenia na sytuację. Podczas całego procesu trzymałem Żonę za rękę, przypominałem o oddychaniu, w końcowej fazie mocno się przytulaliśmy. Potem kulminacja - przecięcie pępowiny! Nie oddał bym tych chwil za żadne pieniądze na świecie. Adrenalina była tak silna, że zeszła dopiero po 4 godzinach i wted popłakałem się ze szczęścia jak mały chłopiec. Kajetan przyszedł na świat 29.09.2008 icon_smile.gif)

Zanim przeżyłem to wszystko, dostałem najlepszą radę jaką mogłem otrzymać przed porodem rodzinnym. WEŹ PASEK DO SPODNI! icon_biggrin.gif
Rodziliśmy w szpitalu im. Franciszka Raszei w Poznaniu, gdzie przyszli tatusiowie dostają strój szpitalny. Spodnie opasałyby Obelixa, a pasek załatwił wszystko icon_biggrin.gif

Wszystkim przyszłym tatusiom życze powodzenia icon_smile.gif)
> Panowie jakie uczucie jest byc przy porodzie??
Start new topic
Reply to this topic
3 Stron V  poprzednia 1 2 3 nastÄ™pna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: piÄ…, 29 mar 2024 - 14:35
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama