ja tez sie narazie wstrzymalam
Ataki mialam koszmarne 7 lat temu.
Zaplanowany zabieg ktory w ostatniej chwili `wypadl` z planu bo jakas infekcja go uniemozliwila.
Chirurg oczywiscie zalecal.
Natomiast z onkologiem juz inna sprawa ( mam w rodzinie historie nowotworow jelita i , niestety, zolc prosto do przewodu pokarmowego zwieksza dodatkowo ryzyko)
Moje kamienie sa dosc duze. Na tyle duze ze raczej w przewodzie nie utkna ( tak twierdzi chirurg).
Sa wapienne( nie, jak czesto bywa, cholesterolowe) wiec ew rozpuszczanie nie wchodzi raczej w gre.
Zmienilam bardzo diete.
Na poczatku na MM gdzie ataki mi sie zdarzaly, ale dalo sie je rozladowac ( np kawa, kapiel i chodzenie wiec nie trwaly dluzej niz ok pol godziny i nic zwalajacego z nog)
Teraz, paradoksalnie, jem duzo rzeczy oficjalnie uznawanych za te szkodliwe dla woreczka: oleje, orzechy, grillowane, zdarza sie smazone.
I, odpukac, atakow brak.
Wyrzucilam natomiast pieczywo, kluchy, ryze ( skrobiowe juz dawno), po ktorych, niestety, ataki mi sie trafialy wczesniej.
To trudna decyzja( wbrew pozorom i temu co chirurg mowi). Najlepiej by bylo cofnac czas, byc madrym i sie nie dorobic
no ale tak sie nie da, wiec trzeba przeanalizowac wszystkie za i przeciw i tez zalezy jak bardzo uciazliwe to jest. Czy dieta pomaga, zmiana stylu zycia, czy juz nic nie dziala. Pewnie ze kiedy czlowiek lezy zwiniety w embrion i wyje, to jedyna opcja jaka do glowy przychodzi to wlasnie zabieg, ale znam osoby ktore mialy usuniety w wieku 20-30 lat i po kolejnych 10-20 wysiada watroba bo kamienie sie utworzyly w niej dla odmiany.
Coz, bez zmiany diety, mozna usunac problem w jednym miejscu, ale on sie przeniesie w inne i zamienil stryjek...
Ten post edytował Bogusia123456 nie, 17 lut 2013 - 11:24