Znajomy pojechał zimową porą z 6-cio letnim synkiem do salonu Alfa
Romeo po odbiór nowego samochodu. Po wyjechaniu z salonu synek zauważył
stojącego na pustym parkingu niewielkiego bałwanka.
- Tato! pukniemy bałwanka? - z uśmiechem zapytał...
Tata widząc uśmiechnięta twarz swego dziecka docisnął pedał gazu i
skierował się na bałwanka, już po chwili siedział zdziwiony w samochodzie w którym zadziałały wszystkie poduchy.
Bałwanek okazał się być ulepiony na hydrancie. Samochód z
>rozwalonym dokumentnie przodem już na h olu wrócił do salonu wśród owacji na stojąco pracowników.
-------------------------------------------------------------------
Do warsztatu wjeżdża laweta, a na niej rozbite Cinqecento. Wyraźnie
widać, że wpasowało się w drzewo Z lawety wysiada kierowca -
kobieta (kolor wlosow raczej jasny). Zaczyna się rozmowa:
Właściciel Warsztatu: Co się stało?
Kobieta: To co widać, samochód rozbity.
Właściciel Warszatatu: A Pani nic sie nie stało?
Kobieta: Nie!
Właściciel Warszatatu: A co się wydarzyło?
Kobieta: Samochód mi się zepsuł.
Właściciel Warszatatu: Chyba raczej go Pani rozbiła?
Kobieta: Nie, nie, jechałam do koleżanki, kiedy samochód sie
zespuł, poprostu stanął, więc zadzwoniłam do koleżanki. Ona przyjechała
swoim fiatem Punto. Nic nie udało się zrobić, więc postanowiłyśmy holować
samochód do warsztatu.
Właściciel Warszatatu: Tak, tak, słucham Panią...
Kobieta: Jakoś sobie poradziłysmy z tymi wkręcanymi hakami,
plastikowymi osłonkami, dziwnymi karabińczykami przy lince
holowniczej. No i kiedy hol już byl zaczepiony WSIADŁYSMY OBYDWIE
DO FIATA PUNTO i ruszyłyśmy.
Właściciel Warszatatu: (prawie zgon ze smiechu)
Kobieta: no i na łuku moje CC nie skręciło, tylko wyleciało z
za krętu i uderzyło w drzewo.
--------------------