CYTAT(.kasiunia. @ Sun, 27 Apr 2008 - 20:33)
Pewnie, maciejka, z tym, że ja na trakcie porodowym leżałam 1,5 tyg.
to chyba miałaś najdłuższy poród w historii
(zakładam, że chodziło Ci albo o patologię ciąży, albo o położnictwo
)
panie pielęgniarki na noworodkach- bardzo miło wspominam(a dość długo, bo ponad dwa tygodnie spędziliśmy z synkiem na oddziale, miałąm okazje je dobrze poznać). zawsze można liczyć na pomoc, nauczyły mnie porządnie karmić- co jest jak zauważyłąm nieczęste w szpitalach.
wiadomo- większość czynności pielegnacyjnych mama wykonuje sama, ale jeśli jest jakiś problem- pomagają i uczą.
oczywiście trzeba się czasem o tą pomoc upomnieć , nie czekać z założonymi rękami i obrażoną miną- bo to w końcu jest w interesie mamy, żeby się dopytać, czy poradzić. a pielęgniarka nie zawsze ma czas, żeby zapytać, czy wszystko ok
połozne na trakcie- bywały różne,zależy od zmiany.
podobnie z lekarzami.
generalnie- jeśli wszystko przebiega fizjologicznie, nie ma komplikacji, zdrowie matki i dziecka nie przedstawia wątpliwości- lekarze nie są "narzucający się". trochę mają taki zlewny i niezaangażowany stosunek do pacjentki, ale mnie to akutat odpowiadało. bo problem po porodzie był z dzieckiem, nie ze mną. ale jeśli by zaszła potrzeba- myślę, ze w momencie jakichkolwiek komplikacji- moznaby liczyć na ich fachową pomoc. jak mówię- dla mnie to ok. nie jestem z tych, co potrzebują koncentracji uwagi nadmiernej na swojej osobie, zwłaszcza, gdy wszystko jest dobrze
pediatrzy- z małymi, malutkimi wyjątkami- super. no, w końcu uratowali mi dziecko
ja teraz planuję zmiany- nie zamierzam mimo wszystko rodzić na Jaczewskiego, choć uważam, że było ok.
ale to dlatego, że lubię wyzwania i chętnie obejrzę porodówkę na Staszica tym razem z perspektywy łóżka porodowego