Iffona, czym Ty zmywasz te ściany? Wodą z ludwikiem (płynem do zmywania naczyń jak rozumiem)???
Powiem szczerze, pierwszy raz słyszę takie nowiny. A skąd Ty ten sposób wynalazłaś? Matko jedyna, nie dziwię się, że Ci ściany poszarzały...
Sama nie wiem, może tak można, ale ja nie słyszałam...
Do zmywania ścian używa się "mydła malarskiego" - do kupienia w każdym sklepie z farbami i akcesoriami malarskimi. Koszt niewielki - jakieś chyba 2 zeta za pudełeczko. Rozrabia się to to w wodzie wg proporcji podanych na opakowaniu i tym zmywa się ściany. Mydło malarskie ma tę zaletę, że dodatkowo odtłuszcza powierzchnię ściany.
Co do ubytków w ścianie - najlepiej chyba zaszpachlować je cekolem (taka specjalna zaprawa tynkarska), ewentualnie można też gipsem. Tyle, że gips po wyschnięciu przybiera kolor szary, natomiast cekol jest biały. Ale jeślibyś wybrała gips, to musisz się szybko uwijać z tym szpachlowaniem, bo gips bardzo szybko wiąże.
Jak zaprawa na ścianie dobrze wyschnie - trzeba ją wygładzić np. papierem ściernym o drobnym ziarnie (np. nr 60). Potem należy przemyć ścianę, bo gładzenie powoduje, że pełno pyłu osiada na ścianach. Nieumycie ścian po cekolowaniu może objawić się nieprzyjemnym efektem podczas malowania ścian.
Nie bój się samodzielnego malowania. Ja jakieś dwa miesiące temu własnoręcznie zaszpachlowałam cekolem całe mnóstwo ubytków w ścianach kuchni, wygładziłam je pięknie, a potem całość pomalowałam, z zachowaniem białego paska na ścianie, łączącego go z sufitem.
Powodzenia.