Tylko dwa tygodnie zwolnienia po rekonstrukcji więzadła
Kurczę, nie wiem, może to standard, ale ja sobie nie bardzo wyobrażam jak można wrócić do pracy już po 2 tygodniach.
Po tygodniu to ja ze szpitala wyszłam (miałam dokładne to co Twój mąż ma mieć), a następny tydzień był jeszcze bardzo trudny (nawet szwy są niewyjęte). Kule kazali odstawić dopiero po miesiącu, a orteza (taka na całą nogę) została na 2 miesiące chyba.
Nie wiem jakim sposobem Twój mąż będzie miał robioną rekonstrukcję, ale jeśli z własnej tkanki - ja tak miałam, to miejsce z której ją wycinają też bardzo boli. Poza tym musiałam ćwiczyć kolano kilka razy dziennie, a potem, po 2-3 tygodniach jakoś, powinno się zacząć rehabilitację, najlepiej najpierw codzienną, a później 2-3 razy w tygodniu.
Ja chodziłam prywatnie (zawsze najpierw fizykoterapia, a potem ćwiczenia). Nie chodziłam wprawdzie tak długo jak należało (bo mi się zaszło w ciążę), ale w styczniu (5 miesięcy po zabiegu) jeździłam na nartach i noga miała się dobrze.
I muszę przyznać, że jak szłam do szpitala, to mówiłam, że idę na zabieg (i się dziwiłam co oni wszyscy o tej operacji), ale natychmiast po zabiegu sama zaczęłam go nazywać operacją
Zabieg to sama artroskopia, to o czym piszesz to już operacja i pierwsze dwa dni są naprawdę nieprzyjemne. Zwłaszcza podłe jest uczucie posiadania w kolanie drenów - po ich wyjęciu, miałam wrażenie, że urodziłam się na nowo (choć z tego co się dowiedziałam, to też indywidualna sprawa i zależy od tego czy dren dotyka nerwu - u mnie na pewno dotykał
).
Aha, ja byłam operowana przez lokalnego specjalistę od takich schorzeń i tak jak ktoś już pisał - polecam zrobić wszystko, żeby do kogoś takiego trafić.