Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
dziewczyny - jak to jest. W pierwzej ciązy pełna celebracja buszka. Rozmawianie, głaskanie, brak nerów. Troska o dobre samopoczucie moje = dobre sampoczucie malucha. Żadnych wiekszych spięc - do krwioobiegu uwalniają sie tylko pozytywne/ dobre hormony szczęscia itp.
Druga ciążą - przechodzi czasami prawie niezauważona. Uwaga skoncentrowana na 3 latce. Często nerwy, krzyki, brak czasu dla brzuszka. Co jakis czas taki stan, że tylko zamknąc się w łazience ( Marghe ) i wyć. Skacze ciśnienie, w ustach mlą się przekleństwa, latają ręce. W krwioobiegu pełno złości, która przechodzi na bezpbronne maleństwo w brzuchu.
Coraz częściej dopada mnie po takim wściekłym wbuchu strazne poczucie winy. że szkodze swojemu dziecku. Ze Zosia zapewniłam luksus błogostanu, prawie żądnych spięc, dużo czułości. A Groszek kochany ale jakby z boku, narażony na moją niekompetencję wychowaczą w stosunku do Zosi. Boję się, że taki tryb źle wpływa na jego rozwój. czytam o tym jak negatywnie wpływa na dziecko stres no i potem drżę ze strachu i jestem na siebie zła. Na szczęście nie jest to stan permanentny, ale jednak jest. A im bliżej porodu, wiekszy brzuch i większa bezradność w pewnych sprawch tym częściej wybucham
joannaz
Ika
Tue, 15 Jun 2004 - 15:33
Moja ciąża była niemal cała w stresie. Ciężkim.
Żuczek jest cudownym, zdrowym, pogodnym dzieckiem. Widać sam stres to za słaby czynnik, by zaszkodzić.
Albo Ktoś nad nami czuwał. Ostatnio zaczynam dopuszczać taką możliwość...
Adelajda
Tue, 15 Jun 2004 - 15:41
Ja też ciążę wspominam jako czas ogromnego stresu na zmianę z ciężką depresją i co- Jaś cały i zdrowy.Urodził się miesiąc za wcześnie-fakt,ale już wtedy był dużym silnym chłopakiem-tak więc nie martw się na zapas,bo denerwowanie się że się denerwujesz też nie jest dobre
Graz
Tue, 15 Jun 2004 - 15:46
Joasiu, ja miałam i mam to samo.... tylko teraz Wojtuś mój stres wysysa z piersi Ale z niego bardzo ale to bardzo pogodne dziecko.... pogodne, spokojne.... o wiele bardziej niż Szymek, nad którego każdym oddechem czuwała cała niemalże rodzina.
Rozumiem obawy.... Joasiu, grunt, to sie wyluzować, zarówno w stosunku do Zosi, do siebie samej jako matki, oraz do brzuszka. Bo teraz marwtisz sie o to wszystko, a to stanowczo za dużo, jak dla cieżarnej....
WYLUZOWAĆ NA WSZYSTKICH FRONTACH - oto moja rada
Może jakies spotkanko warszawskie pomoże?
Edi Zet :)
Tue, 15 Jun 2004 - 16:12
Joasia, jak poznasz mojego Igusa-stoika, to wszystkie teorie o stresie w ciąży i jego negatywnym wpływie runą i obrócą się w pył.
EwaSerdeczna
Tue, 15 Jun 2004 - 17:01
CYTAT(Ika (mama Oskarka))
Moja ciąża była niemal cała w stresie. Ciężkim.
Żuczek jest cudownym, zdrowym, pogodnym dzieckiem. Widać sam stres to za słaby czynnik, by zaszkodzić. Albo Ktoś nad nami czuwał. Ostatnio zaczynam dopuszczać taką możliwość...
Bardzo sie cieszÄ™ (mam na mysli ostatnie zdaniea)
Bardzo siÄ™ cieszÄ™.
Brak sarkazmów jakichkolwiek.
pozdrawiam serdecznie ewa
grzałka
Tue, 15 Jun 2004 - 17:18
Ja nie wierze, ze stres w stylu "wkurza mnie moja trzylatka i na nia krzycze" moze miec jakies konsekwencje dla nienarodzonego.
Ja nie celebrowalam pierwszej ciazy, irytowalam sie standardowo (choleryk) i tak jest tez teraz. Nie rozmawiam, nie glaskam, nie wczuwam sie- dla mnie to "obcy".
A dzieci, zaloze sie, bede rozne. I taki stres nie ma na to zadnego wplywu.
agak
Tue, 15 Jun 2004 - 17:26
Przez całą ciąże byłam w przeogromnym stresie. Jeszcze teraz podnosi mi się ciśnienie jak sobie przypomnę tamte problemy A Szymek jest bardzo bardzo spokojny. Ktoś nawet na zlocie zapytał się dlaczego nie wziełam dziecka....
Wiem że ci trudno, ale staraj się wyciszyć. Nie warto się denerwować. Za kilka dni nawet nie będziesz pamiętać co cię zdenerwowało.
dumiczowa
Tue, 15 Jun 2004 - 19:46
CYTAT(edi @ czyli Edyta Zet.)
Joasia, jak poznasz mojego Igusa-stoika, to wszystkie teorie o stresie w ciąży i jego negatywnym wpływie runą i obrócą się w pył. :wink: :wink:
to samo dotyczy Pawełka. Często nerwy w ciąży, duzy stres na początku a Pawełek jest oazą spokoju, budzi się z usmiechem, zasypia z uśmiechem, płacze tylko jak jest śpiący, i to nawet nie jest płacz tylko takie marudzenie.
NIc siÄ™ nie martw Joanna.
pozdr.
sdw
Tue, 15 Jun 2004 - 21:51
CYTAT(Ika (mama Oskarka))
Moja ciąża była niemal cała w stresie. Ciężkim.
Żuczek jest cudownym, zdrowym, pogodnym dzieckiem. Widać sam stres to za słaby czynnik, by zaszkodzić. Albo Ktoś nad nami czuwał. Ostatnio zaczynam dopuszczać taką możliwość...
Ikusia chyba cie wycałuje. Specjalnie sie do tej wa-wy wybiore i wcałuje. I moze wreszcie z toba pogadam.
Boze, miód na me serce.
A to przeciez tak niewiele...
sdw
Tue, 15 Jun 2004 - 21:58
Joasia, pierwsza ciaza celebrowana - Kinga oaza spokoju. Druga ciaza - nerwy, stres, wrzaski, krzyki i zlosc. Non stop. Kamila moze nie oaza spokoju ale zdrowa, pogodna dziewuszka - dopuki jej kto na odccisk nie nadepnie albo innego zdania nie ma Trzecia ciaza - pół na pół, celebracja ale i stres. Wielki. Filip - nie wiem, ze mam trzecie dziecko. Jakbym cyckiem nie karmila to nawet nie miałabym kiedy przytulic. Zrezta, zlotowiczki cos o tym iwdza. Ot, chocby taka addera - po dwóch dniach w koncu wyczaiła moment, w ktorym moje dziecko nie spało.
Stres, pewnie, ze jakos tam moze szkodzic. Ale nie ma potrzeby sie az tak tym gryzc. A moze im bardziej ie gryziesz tym wieksza odczuwaszłosc do małej, ze ci "nie pozwala" brzucha celebrowac?
I koło sie zamyka.
marghe.
Tue, 15 Jun 2004 - 22:07
Joanna, a le chodzi o stres czy o złosc i nerwy? Bo to cyba dwie rózne pary kaloszy . Jelsi stres to eliminowac jesli tylko sie da.. a jesli złosc, to nie przejmowac sie . Minie. A maluszkowi nic nie będzie.
Graz, dobry pomysł z tym spotkaniem, Odstresujemy Joannę??
ps. Na stresa polecono mi 2 kieliszki czeronego winka
KM
Tue, 15 Jun 2004 - 23:48
Moja ciąża to nieustanny stres. Na szczęście Kacper urodził się o czasie, zdrowiusieńki.
Joasiu, myślę, że na tym etapie ciąży stres nie może zaszkodzić maluchowi. Jedynie silny wstrząs mógłby doprowadzić do wcześniejszego porodu.
Spokoju ducha życzę
KM
PS. A na spotkanie Warszawianek chętnie się udam ale tylko w towarzystwie Kacpra
użytkownik usunięty
Wed, 16 Jun 2004 - 00:59
[post usunięty]
addera
Wed, 16 Jun 2004 - 07:58
Joannaz , ja jak poprzedniczki , proponuję wyluzować i nie martwić się na zapas. Maluch wclae nie musi być nerwowoy jeśli Ty nie masz czasu na celebrację brzuszka. Ciążę z Michałęm miałam stresującą, nie do końca widziałam jak się wszystko poukłada a perspektywy miałam nieciekawe (bałam się o pracę, o układy rodzinne - zamieszanie w małej stabilizacji ). A Michał, no cóż płakał kiedy był głodny albo potrzebował towarzystawa, generalnie od początku był pogodnym dzieckiem. I jeszcze jedno, powiem Ci, że jego ewentualny płacz i marudzenie nie wprawaiły mnie w histerię i nerwy jak to miało miejsce przy pierwszym dziecku. Po prostu już wiedziałam , że marudzenie jego prawem , że płacze jak ma powód i powodów szukałam. Większy spokój, większa cierpliwość. Wszystko się poukłąda i mam nadzieję, że sama się zdziwisz, że masz sopkojne , pogodne dziecko
A Wiolontela (jak sama zauważyła), ma trzecie dziecko wyjątkowo spokojne i gdybym sama na zlocie się nie dopominała obejrzenia małego Filipa, to nie wiem czy miałabym okazję na obejrzenie jej dziecka z otwartymi oczami
joannaz
Wed, 16 Jun 2004 - 10:03
dziewczyny - dzięki za wasze wsparcie i życiowe przykłady
To co mnie męczy to z jednej strony klasyczny stres wynikający z nieuchronności zmian, które czekają moją rodzinę i koniecznośc podjęcia kilku b. ważnych decyzji. Na dodatek złamam mi się ząb, debet na koncie trzaska w szwach a za drzwiami stoją wierzyciele.
Druga sprawa to czysta złość pojawiającja się w trakcie konfliktów z moją 3 latką.
Na szczęście chyab faktycznie ciut przesadzam bo z Zosią można się dogadać a jej zachowanie na prawdę jest całkiem ok.
co do spotkania to jestem chętna tylko już tak mało czasu mi zostało. Od 1 lipca żeganm Warszawę i to mam nadzieję na zawsze. Wpadne co prawda jeszcze tutaj pod koniec lipca, ale wtedy to wszyscy będa wypoczywać. Muszę zakończyć odnawianie warszawskiego lokum i... jazda na wakacje.
joannaz
marghe.
Wed, 16 Jun 2004 - 13:14
Joanna, uszy do góry.
Co do spotkania.. to bierzemy soe zaraz do roboty.
Ps. *pod koniec lipca ja jestem w W-wie , kto jeszcze?
KM
Wed, 16 Jun 2004 - 23:21
Ja na razie też planów nie mam.
mamajul
Thu, 17 Jun 2004 - 06:49
Joannaz!!! Jak to z Warszawy na zawsze? Przecież zdążyłam Cie dopiero poznać!!! I polubić!!! I Zosię też!!! I Brzuszek też!!!
Hm.
EwaSerdeczna
Thu, 17 Jun 2004 - 08:03
Joanaz dlaczego Wawe opuszczasz ?
pozdrawiam serdecznie ewa
Lua
Thu, 17 Jun 2004 - 14:38
Ja się z Wami oczywsićie nie spotkam bo siedzę na tym moim zadupiu , ale wcale nie narzekam. Jest pięknie, zielono i mnóstwo miejsca. Ale do rzeczy. Co do rad dla Joanny to nie dam żadnej konkretnej. U mnie róznica wynosi 23 mies. Cała ciąże musiałam użerać się z okropnym, energicznym Amlem. Myślę, że wszystkim wyszło to na dobre. Amel stała się bardzo samodzielna ( nie cackam się z nią, nie chucham i staram się ja traktować bardzo dorosło ). Ja miałam trening przed użeraniem się teraz z dwójką. Bo tak naprawdę to zacznie się dopiero jak urodzisz. Mały przykladzik z dzisiaj: Alut obudziła się głodna i wrzeszcząca, w tym samym czesie przychodzi do mnie Amelka z pieluchą miedzy kostkami, wyciąga do mnie rączki i pokazuje co ma na palcach. Otóż ma kupę, całe nogi w kupie a buty w wodzie i błocie bo podlewała skalaniak. Do tego wszyskiego właśnie zaczęła kipieć zupa a po ubranka na zmianę musiłam lecieć po schodach na górę.
I tak mam codziennie a przykładów można by mnożyć. Czasami to tylko wyjść, zamknąć drzwi za sobą i nie wracać.
Pod koniec ciąży byłam strzępkiem nerwów... a Ala... jest bardzo, bardzo spokojnym dzieckiem. Nawet nie porównuję jej do Amla, która była po prostu nieznośna ( a ciąża spokojna i wyczekiwana ).
Myślę, że nie masz się co denerwować, nie ma tutaj żadnej reguły. Masz ochotę to krzycz, wkurzaj się i nie myśl, że będziesz miała nerwowe dziecko. Mogę za to ręczyć
A tak w ogóle to trzymam kciuki
Lua
Aha, moim zdaniem druga dziewczynka to super, szczególnie przy takiej małej różnicy wieku. Ja marzyłam o drugiej dziewczynce. Zobaczysz bedzie fajnie
mamajul
Thu, 17 Jun 2004 - 18:53
Lua, ale fajnie, ze sobie jesteś w zielonościach . My jutro wyjeżdzamy na zagle na mazury. pomysł mojego męza. MAmy nadal nie skończony remont-dzisiaj poraz kolejny nie przeniesiono nam kaloryfera , a jutro przychodzi ekipa do malowania. Ale wierzcie mi, ze mimo tego, ze nie mam ochoty na łódkowe wakacje z Julą (wyobrażam sobie, ze do jutra wyrosnie mi z osiem dodatkowych rąk do pilnowania jej przed np utonięciem, potłuczeniem itp) to jednak mam tak dość remontu kłopotów, worków zaprawy, cegieł, ze z chęcią pomęczę sie na łódce... Mimo zimna, wilgoci itp (mój maż na to się uśmiecha i ma błysk w oku....Cieszy się, bo przed remontem zapłacił za łódkę. TEraz już by na to nie było .).
Poprostu nie zniosę już ani łyzeczki gruzu. Ani pyłu.
A wracając do tematu rodzeństwa itp. Mnie się marzy mała różnica wieku.... Ale szanse nam się zmniejszają . A mąż skrupulatnie pilnuje, zeby teraz brzuszka nie było, bo on taki zmęczony...
Acha, wymyślcie moze jakieś spotkanko do 22 lipca?
POzdrawiam
Jeszcze nie zmoknięta, nie nasiąknięta, nie przegniła Mamajul. Ale za dwa-trzy dni pewnie już taka będę. NO chyba, że będzie super słońce.......
joannaz
Fri, 18 Jun 2004 - 12:44
Witam dziewczęta
spiesze wyjaśnic tym, które ciekawe dlaczegóż to opuszczam niedługo naszą kochana stolicę. Otóż wracam do swojego rodzinnego gniazda w celu urodzenia nowego pisklęcia. Potem planuję krótki urlop macierzyński , zaległy wypoczynkowy, skrzętnie schomikowany. Dalej zaś marzę o tym, że znajdę pracę w Toruniu i moja rodzina będzie mogła życ razem pod jednym dachem w komplecie przez cały tydzień, a nie tylko od czasu do czasu. Mam nadzieję, że szara rzeczywistośc nie zferyfikuje negatywnie moich planów i nie powrócę "za chlebem" na łono warszawski.
joanna
mamajul
Mon, 28 Jun 2004 - 17:20
.
Małgorzata
Mon, 28 Jun 2004 - 23:55
pierwsza ciąża to była ciąza celebrowana, dopieszczana i trochę nerwowa.(po poprzednich poronieniach drżałam z powodu najmniejszych odstępstw od normy). I urodziłam super kochaną córeczkę, choć trzeba przyznać trochę z niej humorzasta indywidualistka. Następna ciąża była trudna, z kłopotami i niekochana. Nie było przemawiania, głaskania, ostrożności, liczenia ruchów itd. I urodziłam super kochaną córeczkę, choć trzeba przyznać, że trochę wojowniczą i zaborczą.
Wniosek: nie przesadzajmy, będzie co ma być. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze swoimi odczuciami i nie zamartwiać się tym, że się zamartwiamy
Kate
Tue, 29 Jun 2004 - 01:02
Dziewczyny, pomogłyście i mi. Miałam takie same dylematy w drugiej ciąży jak joannaz. A po porodzie wyrzuty sumienia, że Zuzi nie kochałam w ciąży równie mocno jak Natalki.
Ale najwyraźniej tak chyba już jest. Mając jedno, bardzo absorbujące, rozbrykane dziecko po prostu nie ma czasu i siły na celebrację ciąży.
I pomimo pesymistycznych myśli i wykończenia fizycznego i psychicznego w czasie ciąży, Zuzia jest radosnym i spokojnym dzieciaczkiem.
milly
Tue, 29 Jun 2004 - 09:09
Moja droga joannoz,
ciesz się, że masz taką mądrą, samodzielną, uśmiechniętą Zosię. Bo mogłaś mieć Jasia, a przy nim, to już ciężko, oj ciężko byłoby naprawdę.
Ale wracając do sprawy. Moja pierwsza (i mam nadzieję ostatnia) ciąża przytrafiła się w bardzo stresującym momencie. Bardzo bardzo. I jakoś tak stresująco było do końca i nawet później. I wcale się nie dziwię Twoim wątpliwościom bo też miałabym takowe. Ale to już końcówka, uszy do góry. Zosię nieco może odseparuj, kup sedarif pc (homeo, więc nie szkodzi) i z brzuszkiem do góry odpoczywaj i łap siły na później.
A w lipcu uprzejmie proszę o znak, że jesteś bo ja też chcę na spotkanie
milly w ciągłym stresie
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.