Może się znajdą tu osoby, które załapały bakcyla żeglarstwa?
"Ho, ho, ho, przechyły i przechyły, ho, ho, ho za falą fala mknie"?
a są i już planują kilka dni na łódce w wakacje
może to jeszcze nie jest to wielka miłość, ale już przyjaźń na pewno
Widzę, że tu pustki. Zatem i my się zgłosimy
W tym roku pewnie będzie nasz pierwszy wspólny wyjazd - pewnie na Mazury.
Zatem jeśli są tu osoby, które z rocznym szkrabem były na żaglach - to z chęcią posłucham rad!!
Jaki np. kapok sprawić małej czy są w wypożyczanych łódkach. Gdzie z taką pływać, żeby jakieś atrakcje były.
Bo szczerze mówiąc zawsze jakoś omijało się większe porty i stawało na "dziko" czy też przy wyspie na kotwicy. Ale pewnie takie atrakcje odpadną
No i jak zabezpieczyć takie dziecko podczas płynięcia... A moje jak na ten moment jest bardzo ruchliwe. I kocha wodę
gdzies jest watek zeglarski- nie umiem znalesc- tam jest wiecej.
Ale w skrocie:
1. z kapokami jest roznie- lepiej miec swoj. Przy takich maluchach dopasowanie jest wazne.
2. a jaki bys atrakcje chciala- bo mi sie wydaje ze maluchowi woda plus lopatka z wiaderkiem i kilka muszelek, i las i ognisko wieczorem to spokojnie za atrakcje porobia.
Ale my np. bardzo cenimy sztynort gdie i hamaki i plac zabaw i basen nawet byl.
Z dziecmi spalam w porcie zaledwie kilka razy i to jest jakis horror- nagrzac wody dla malucha nie problem, prysznic mozna wziac przy okazji zakupow, a przy dzikim cumowaniu blisko na siusiu, mozna usiasc przy ognisku gdy dziecko spi w jachcie i pogadac. Wiec z pewnoscia spanie na dziko wam nie odpadnie, za to nagle przestaje sie cenic za bardzo wyluzowane towarzystwo w portach.
3. zabezpieczyc sie nie da- ja mialam geeralnie fal przemka przywiazany do nadgarstka. Plus dziecko wychodzi z kabiny wylacznie w kapoku- w naszym przypadku tez na pomostach on jest w kapoku. Wpadl raz- mial kapok i kolega go chwicil w locie trzeba uwazac, nadzorowac i powtarzac bez konca zasady. Z drugiej stronie dzieci nam podrosly ale zaczynalysmy plywac majac 4-5 dzieci w wieku maks 8
jak bylam z synem jak byl zupelnie maly zapewnialam mu szczote ryzowa, wiadro, foremki i wiadro wozy z jeziora, stawialam w kokpicie i niech szoruje znajomi blokowali odplyw z kokpitu i basenik robili i sie tak plywa z nogami w baseniku ale jak spokojna pogoda to spokojnie tak sie da.
Chyba tu jest ten wątek żeglarski
https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=54503&st=120
ania.m a czemu odpada spanie na dziko, my głównie tak planujemy juz sie doczekac nie moge
Hejos!!! ja przez przypadek zobaczyłam tę część więc melduję się posłusznie
u nas młody żeglować zaczął jak byłam w ciąży - rejs po morzu. Kolejny wypad "świadomy" to jego pierwsze urodziny, też na morzu ale tutaj płynęliśmy dużą grupą i wzięliśmy katamaran - warunek brak przechyłów.
tam było bardzo dużo miejsca, młody raczkował i chodził wyłącznie za ręce więc dało się go opanować.
Przyznam szczerze że teraz robię przerwę bo przy tej ruchliwości (zaraz mamy dwa latka) nie wyobrażam sobie go i siebie z nim na łódce ani małej ani dużej.
u nas w grę wchodziły już wtedy szelki ze smyczką.
na pewno długie przeloty nudzą i to nie tylko dzieci ale często ludzi którzy nie są w stanie się "odłączyć" i przerzucić na przyrodę itp.
tak sobie myślę że mazury to jednak dużo brzegu dookoła, do przystani zawsze nie daleko.
Mimo to sama posłucham co robicie z tak małymi dziećmi. bo jak wieje to jednak przechyły są, w kabinie ja jakoś nie lubię siedzieć jak się pływa a z drugiej strony na zewnątrz też nie zawsze się da. Jakie macie patenty na te godziny spędzane na wodzie?
Kiedyś miałam okazję poczytać o wyprawie dwójki rodziców z dwójką dzieci w rejs morski na bodajże 3 miesiące i byłam pod wrażeniem
o Boże jak ja tęsknię za łajbą Od kilku lat już nie pływałam, a kocham to strasznie!
marzę o tym żeby znów posłuchać jak "wanty grają"
wiewi ostatnio w Warszawie były Targi Wiatr i Woda - oglądałam pokazy dzieciaków ze szkółki na tych jak ja to nazywam łupinkach z żagielkiem ech ale dopiero chyba od 7 lat są, więc muszę poczekać
u nas też szkółki żeglarskie są od 7 r.ż.
Eh, nie mogę na takie wątki wchodzić, bo tęsknota mnie zżera...
ja szczerze mówiąc nawet się jeszcze w szkółkach nie orientowałam tym bardziej, że rok temu Młody był na etapie strachu przed wodą. Jeszcze mamy czas
a z tęsknotą mam tak samo...
w tym roku pewnie się nie uda, ale marzy mi się, że za rok w wakacje uda mi się trochę wyrwać na żagle z dzieciakami
Przyznam, że już od dawna jestem obeznana w temacie szkółek i nawet wiem gdzie, kiedy i za ile są takie zajęcia
i liczę, liczę kiedy 7 lat skończy.
W poprzednim wątku opisywałam jak byliśmy z trzylatkiem i roczniakiem na żaglach- to było dwa lata temu, w zeszłym roku nie udało się, ale w tym roku jak się nie uda to zdechnę
ja mam dwie zeglarki dzieki lupinkom- teraz obie na Cadetach
no zanim mój skończy 7 lat to się jeszcze trochę może zmienić
a wątek oglądałam tu kiedyś na forum z rejsu dziewczyn z dziećmi (nie pamiętam teraz kto tam był) , wiem, że zdjęcia (i filmik? slajdy? nie pamiętam) maglowałam kilka(naście) dni pod rząd i od tamtej pory własnie marzy mi się taki wypad z dziećmi strasznie
Niedźwiadek gdzie ten wątek? Ja bym z przyjemnością poczytała
Pirania, pochwal się!
Wiewi u mnie to samo, przeleciał moment nauki basenowej gdzie było super, potem przerwa bo ja do pracy i ciagle coś a teraz już wejście na basen go nie zachwyca ale mam plan jak będzie ciepło i nawroty kataru miną, zacząć chodzić z młodym. A potem zobaczymy
Dziewczyny - dajcie namiary na te wątki wypadowe z dzieciakami
U mnie już prawie pewne - ruszamy 20lipca - warunkiem jest tylko otrzymanie urlopu przez męża
Szkrab będzie mój miał 16 m-cy także pewnie będzie okrutnie ruchliwy i bez smyczy się nie da Ale będzie miała za to mamę, tatę i stado cioć i wujków tylko dla siebie
A co do spania na dziko - jakoś wolę żeby była bliżej cywilizacja ale nie za blisko spanie w Mikołajkach czy innych tego typu atrakcjach też odpada
Ale jeśli tylko wybierzemy północ Mazur to na pewno zawitamy na Zwierzyniecki Róg czy też jez. Dobskie
To wątek wcześniej podlinkowany przez Silije https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=54503&st=120.
W większości cumowaliśmy na dziko, bo uważamy, że to jest właśnie klimat Mazur, gdy słyszeliśmy o złych prognozach pogodowych to cumowaliśmy w porcie
My w tym roku planujemy poplywać na Pojezierzu Drawskim, macie jakieś doświadczenia stamtąd?
edit: dopisek
Niedzwiadek dzięki! Obejrzałem nawet Twój film ale miło. My byliśmy z roczniakiem, ten sezon (dwulatek) odpuszczam ale może za rok? Kurczy trochę zależy jaki będzie miał temperament. Nie bez znaczenia jest towarzystwo a tutaj właściwie brak innego dziecka. Kuba bardzo lubi ale pływających znajomi póki co nie maja maluchów.
Czy pływaliście w strefie ciszy? Jeśli tak to jak radziliście sobie z manewrami w porcie?
Strefa ciszy jest na Dobskim i Nidzkim.
Na tym drugim już wieki całe nie byłam, a na Dobskim nie ma żadnego portu Stawaliśmy przy brzegu, najczęściej przy wyspie Heleny, z kotwicą i zawsze jakoś udało się odejść.
No, ale my zaczynaliśmy żeglować w czasach, kiedy silnik był luksusem, więc potrafimy się bez niego obejść.
BTW - powoli klarują nam się plany wakacyjne i wygląda na to, że w tym roku będziemy na Mazurach w drugim tygodniu lipca. Jeśli uda nam się jeszcze wypożyczyć łódkę
Agnieszka gdy zaczynaliście żeglować w czasach gdy silnik był luskusem jak radziliście sobie z odejściem od portu pod wiatr?
My żeglowaliśmy po Nidzkim tam na dziko też sobie radziliśmy, ale już np. gdy mieliśmy zacumować w Krzyżach i wiatr nas dopychał do brzegu to musieliśmy użyć silnika bo uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej.
A teraz wybieramy się na Pojezierze Drawskie i tam jednak to wszystko jest bardziej restrykcyjnie przestrzegane, co sprawia, że strefa ciszy trochę mnie przeraża. Dlatego wszelkie dobre rady jak cumować bez silnika będą dla mnie cenne.
A no właśnie taką 8 metrową łodzią to ciężko pagajami do portu doprowadzić Podejrzewam, że silnikiem będziemy się ratować, dobrze by było gdyby łodzie czarterowane w strefie ciszy miały silniki elektryczne. Wszystkie jednak mają spalinowe- o ile w ogóle mają! My opcji bez silnika w ogóle nie bierzemy pod uwagę, bo różne rzeczy na wodzie przydarzyć się mogą i wtedy bezpieczeństwo jest ważniejsze.
Podobną sytuację opisywaną przez Ciebie, mieliśmy na jeziorze mikołajkim gdy zmieniła się pogoda i wiać zaczęło 5 stopni w skali B,wiatr dopychał nas do brzegu, a wiadomo, że tam jest betonowe nabrzeże. Cudem udało nam się zacumować bez szkód.
Teraz mi wychodzi, że jednak później i 21 dopiero będziemy zaczynać
to sie chociaz na obiad mozemy umowic bo wy i tak po poludniu zaczynacie a my juz rano musimy dobic i myc lodke gdze zaczynacie?
Dopiszę się tutaj, bo będzie bardziej o Mazurach niż o mojej łajbie.
Pływalismy dni 4 z czego wiało przyzwoicie dnia 1,5 - mało i wróciłam średnio ustatysfakcjonowana - chociaz ludzie którzy z nami byli raczyli nas opowieściami o Chorwacji gdzie też na żaglach popływali mało (2 dni na 7 pobytu) i gdzie pływanie kończy się o 13.00 bo potem miejsc w marinach brak.
Łajbę mieliśmy wspaniałą ponad 8 metrów - spokojnie funkcjonowało tam 4 dorosłych i 4 dzieci. Miała mnóstwo zalet ale i pare wad.
Z wad - do kładzenia masztu potrzebe były 3 a właściwie 4 osoby - nie mam pojecia jak przy odrobinie mniejszych łodziach radzą sobie dwie, trzy dziewczyny - meska siła była nieoceniona.
Jeżeli chodzi o sterowanie, stawianie zagli to bajka w porónaniu z "Mamuśką", Lazy Jack, kabestany, blokada na talii i to poczucie, że nia ma bata, nie wywróci się - powodowało, że sterując czułam się jak w łonie matki grubej i powolnej matki dodam.
Tak naprawdę na takiej żaglówce najtrudniejsze było cumowanie (na silniku of course) ale z drugiej strony robilismy to duzo razy na laczku dwa lata temu więc szło nam doskonale no i to kłądzenie masztu nie należało do przyjemności reszta lajtowa.
No i wiatr - na Mazurach jak już wiało to przynajmniej stałym wiatrem - to co mam na jeziorze po którym pływam to karuzela - pewnie dlatego tak bardzo nie cierpia go wszysy windserfingowcy ze mna na czele ladujący z nienacka w wodzie.
Kiedy oddawaliśmy łódź rozmawiałam z panią czarterująca i ona powiedziałą, że dużo bardziej adrenaline podnosi taka sasanka (no cóż ponad dwa metry mniej i waga pewnie też mniejsza o przynajmniej tonę) więc mój nastepny wybór to będzie znacznie mniejsza jednostka.
Co do samych Mazur - dzięki uprzejmości Czarerującego (fantastyczni ludzie jak cos to służe namiarami na priv) mielismy łajbę do popołudnia w czwartek cZyli święto - o ile wczesniej ilośc łodek była znośna to w czwartek było przerażająco - biało i tłoczno - dosyc powiedziec, że wieczorem przestawialiśmy się bo z pozoru ciche i spokojne miejsce zapełniło się taką masa jachtów że wymiekliśmy.
Nigdy moja noga nie stanie też na "przystani" czyli w Komarowie - idiotyczne opłaty (2 zł za toaletę - przy 4 dzieci poszlibysmy z torbami) 25 za ognisko i porażajaca ilośc komarów na które nie działało nic. Co ciekawe w innych miejscach aż takiej masakry nie było.
Ogólnie podziwiam tych które pływają w sezonie - chyba, że jest to z dala od szlaku (no ale przy zanurzeniu takiej dużej jednostki to zawsze ryzyko.
Tak jak omijam Zakopane i okolice w sezonie , jak stronię od miejscowości typu Łeba czy Ustka, tak pełnia sezonu nawet jeżeli wybiera się miejsca odludne do nocowania na Mazurach jest dla mnie niewyobrażalna.
Ale taka jesień w górach czy wrzesień na Mazurach brzmią super i pewnie kiedys skorzystamy.
Wróciliśmy skonani - 7 godzin jazdy autem to naprawdę daleko dlatego tez nastepna relacja będzie z innych okolic na które mam wielką ochote - w każdym razie dzieciaki zachwycone pytaja kiedy znowu.
O jeszcze o dzieciach - na komendę dzieci pod pokład znikały - nigdy nikt nie wylazł bez kapoka a Misiek pilnował tego jak Strażnik Teksasu-Nastka miał tort ze świeczkami i mogła posterować i zrobic zwrot (no z pomocą ) - pełna integracja.
Byłoby jeszcze miło gdyby załoga bardziej wspierała mnie w gotowaniu ale nie palili się do tego za to jedli jak szaleni zachwycając się i mlaskając głośno.
Kocham to i już mnie nie wkurza, że jeszcze mnie trochę buja jak piszę te słowa, chociaz początkowo wizyty w toalecie były trudne i te krzywe podłogi na całym świecie .
McJagna wiedzialam, ze sobie poradzisz. Mam podobne odczucia do Ciebie jesli chodzi o plywanie w sezonie, dlatego my zawsze na Mazury wybieralismy sie w przelomie sierpnia i wrzesnia.
my nie mamy mozliwosci innych ze wzgledu na uwarunkowania zalogi. Ale tez nie plywamy na promie (jagna na czym ty plywalas? bo na Antile wchodzi 8 osob, a odkad wplynelismy na Stregiel przy niskim stanie wod uwazam ze ona nie ma zanurzenia po prostu
w portach bywamy sie umyc, plywamy w strefach ciszy ktore naturalnie sa mniej powszechne wsrod zeglarzy- no jakos tam nie narzekamy bardzo musze powiedziec jest kilka mejsc na Mazurach gdzie chaczymy mieczem, ale z tego co pamietam chlopcy na srodku jeziora wysiadalitylko raz
a kladzenie masztu wole tysiac razy bardziej od wyciagania miecza.....
Pływalismy •Solina 800
Powierzchnia żagli 30 m2.
• Długość 8,15m.
• Szerokość 2,94m.
• Zanurzenie min/max 0,40m/.1,55.m.
• Wysokość w kabinie .1,80m
• Ilość koji 6+1.
Wygląda na to że parametry zbliżone do Antili - a nie sprawdziłam Antila jest większa - ma 8,24 metra i maksymalne zanurzenie 1,65 - mielismy mapy - płycizny i kamienie na głębokości 1,1 omijalismy je przy naszej łajbie szerokim łukiem.
O doczytałam, że powierzchnię żagli ma 38 wychodzi więc , że maszt też jest większy i cięższy ?
Nic nie rozumiem - miecz wyciągałam sama kilka razy i nie miałam z tym żadnego problemu natomiast przy kałdzeniu masztu stała się przykra historia którą omawialiśmy będąć na lądzie.
Tzn może ja jestem przewrażliwiona ale przeżyłam sytuację i musiałam naprostować.
Dobra ale o tym później bo mamy teraz wachty w domu i obiecałam posprzątać .
Dobrze opiszę co się stało bo trochę mnie to dręczy - tzn wiem, że dobrze jest kiedy jest jeden kapitan/sternik i wszyscy sie go słuchają wtedy kiedy sie pływa i nie ma miejsca na dyskusje w sytuacjach newralgicznych takich jak dobijanie.
Sternikiem był K., którego bardzo lubię i który jest mega rozsądnym i odpowiedzialnym żeglarzem. Jednak atmosfera była taka, że nie dyskutuje i nie zadaje pytań wcale - przynajmniej ja się tak nakręciłam.
I kiedy pierwszy raz kładlismy maszt, ja stała przy sterze i pilnowałam lin i want, K. trzymał fał masztu (czy jak się nazywa ta lina) , mój mąż był na dziobie , a dziewczyna K. pilnowała bomu i asekurowała. Wszystko grało.
Przy stawianiu masztu próbowałam ciągnąc ten fał i nie dałam rady, załozyłam go więc na kabestan prówołam kręcic, cięzko i wolno mi to szło bo siły wymagało to końskiej więc któryś z chłopaków przejął to ode mnie.
Za którymś razem K. przy kładzeniu masztu wydał komendę, że mam iśc do tego fału. Spoko pomyslałam z jednej strony, z drugiej nie wiedziałam ile siły potrzeba by popuszczać linę - zapytałam więc jak owinąc line na kabestanie do popuszczania . Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Zapytałam więc dlaczego druga osoba nie asekuruje masztu i tylko jedna jest od srony dziobu. Znowu nic. Pomyslałam więc o rekawiczkach - że bez sensu, że ich nie używamy ale nie powiedziałam o nich bo skoro dwa pierwsze pytania zostały zignorowane, a K. robił to wcześniej bez to najwyraźniej na luzie da się bez. Powolutku zaczęłam popuszcząc odblokowaną linę.
Chłopaki zaczeli mówić szybciej, szybciej no to popuszczałam ją coraz szybciej i własciwie przesuwała mi się pomiędzy palcami. W pewnym momencie zaczęła mi palic ręce (tzn nie popaliła ale czułam, żywy ogień) i maszt kawałek poleciał, bo nie byłam w stanie utrzymac liny. Było niebezpiecznie bo mógł uderzyc w głowę dziewczynę K. która stała przy sterze i pilnowała want. K. mnie ochrzanił, że mogłam krzyknąć, że sobie nie radzę - no niby mogłąm tylko wszystko trwało sekundy a mój refleks i mozliwość wydobycia z siebie głosu jest żaden/żadna.
Z jednej strony zrobiło mi się strasznie wstyd, że stworzyłam zagrożenie, ze nie wytrzymałam, mój mąż mi jeszcze powiedział, że nie przekłądałam rąk - tylko to było po fakcie.
Z drugiej jak bylismy na lądzie po przepysznym obiedzie, kawie i deserze powiedziałam K., ze o ile cenię tą apodyktyczność , bo się przydaje to w sytuacji kiedy mamy mnóstwo czasu na takie położenie masztu niedawanie szansy na zadawanie pytań i poddawanie w wątpliwośc decyzji nie jest najlepszym pomysłem.
K. powiedział, że nie usłyszał pytania o kabestan i ze powinnam powtórzyc pytanie, rękawiczki od tej pory były zawsze na wierzchu, w sumie rozwiązaliśmy kwestię pokojowo chociaż niesmak pozostał mi mały na temat tej konkretnej sceny.
Był to waściwie jedyny kwas poza tym jako nauczyciel K. był wspaniały - odpowiadał na moje niekończace się pytania i tylko od czasu do czasu mruknął "trzymaj kurs". scigałam się nawet z inna łajba i wygrałam (sterowało nia jakieś dziecko na moje oko 8-letnie i zrozumiałam ta subtelną różnicę pomiędzy ostrzeniem, prędkością i osiąganiem wyznaczonego punktu.
Niemniej jednak na przyszłośc jest jakas nauczka - z pewnością weźmiemy mniejsza jednostkę, z krótszym i mniejszym masztem i jeszcze w porcie poproszę czarterującego, żeby razem ze mną złozył i postawił maszt i pokazał jak zrobic to w nabezpieczniejszy na świcie sposób.
ci powiem, ze jakos nie mialam nigdy stresu- widze tyczki ze kamienie to je omijam rzecz jasna, przytrzymuje mnie na mieliznie to lekko podrywam miecz i w zasadzie tyle.
pomysl ze skladaniem masztu wraz z czarterodawca jest dla mnie oczywista oczywistoscia- znaczy robie to zawsze bo czlowiek przez rok zapomina- chociaz plywam na Manku 4 rok.
Znaczy plywam na czyms wiekszym i ciezszym a plywa mi sie lepiej- no popatrz jakie ludzie sa rozne
Pirania ale nie chodzi o samo pływanie - jak pisałam sterowanie duża łąjbą na Mazurach było mega przyjamne w porówaniu do walki o życie na "Mamusce". Było dokładnie tak jak pisałas - nie ma mozliwości by wywalić.
Chodzi o takie siłowe rzeczy - ja zrozumiałam z poprzednich wątków, ze Wy pływałyście w 3 dziewczyny + dzieciaki - więc jestem w szoku, że radziłyście sobie z takim ciężkim masztem. Przy czym ja nie jestem jak wiesz małą słabą kobietka bo taki miecz to z palcem w nosie wyciągałam. Chyba, że na tej Antili jest to jakoś inaczej rozwiązane i powolutku na kabestanie to robiłyście - ale nawet przy kabestanie stawianie masztu było po prostu ciężkie fizycznie.
Myslę sobie po prostu, że jak kiedys tylko z moim mężem i moimi dziećmi, już bez K. to weżmiemy mniejsza 6-osobową łajbę bardzo spodobał mi się taki Tes - ona ma maszt jakis metr półtorej krótszy i czarterujący podobno kładzie go całkiem sam czyli we dwoje ja + mój mąz nie będziemy mieć kłopotu żadnego.
•Powierzchnia żagli 25m2
•Długość 678cm
•Szerokość 250cm
•Zanurzenie min/max 30cm/135cm
•Wysokość w kabinie 175cm
•Ilość koi 6
I pewnie lzejszy o jakąś tone też jest co nawet przy mniejszych żaglach da taka samą frajdę pływania.
nie no na bloczkach- jedna osoba (lub wiele dzieci) wisi na koszu- druga osoba w zasadzie zbiera line i zabezpiecza zeby maszt spowrotem nie opadl. Dzieci maja radoche
kladzenie- na kabestanie powolutku, zero wysilku- trzeba raz szarpnac by maszt odszedl od pionu.
McJagna przed położeniem masztu wypięliście bom? Nie do końca zrozumiałam...
Odnośnie mniejszych łodzi, to Sasanka jest bardzo sympatyczna i fajnie nią pływać
edit jak by się jakiś mod tu zagubił i usunął
edit jak by się jakiś mod tu zagubił i usunął
Wiesz co taka była konstrukcja, że bom trzeba było wypinac z masztu tzn rozłączać nie zdejmować całkowicie (pokazał to nam właściciel łajby).
Ehmm frekwencja jest tu mała wiec nie zupełnie mam wyczucie co wypada a co nie w tym wątku ale mam ogromną potrzebę podzielenia się kilkoma zdjęciami które otrzymałam przed chwilą od K. mam nadzieję, że uda mi się wkleić.
ja przy sterze
tak też jest wygodnie
moja leniwa złoga
Jak biegał po łajbie miałam dwa wyjścia - zejśc na zawał albo odwrócić się
Gaba trzymająca 12 godziny-urodzinowy prezent Nastki - świetlika
i zawsze w takich sytuacjach szczęsliwa Alicja
Nastka takie fajne okienko do łapania tych co na pokładzie za nogi mielismy
na koniec jak by ktos jeszcze nie kumał dlaczego i co na łajby pcha i pcha i pcha
u nas bom wypina sie z masztu- jest na topenancie i jazyjacku, wiec technicznie sie nim manewruje jedna reka
jagno ty umiesz plywac bez trzymania grota? ja trzymam talie kompulsywnie dopiero nasza wielka lajba nauczyla mnie knagowac go- wczesniej nie umialam, musialam trzymac w reku bo nie mialam poczucia kontroli nad jachtem no ale tyyyle zagla to nie utrzymam
Matko _pirania Ty to potrafisz pytania za milion dolców zadawać - no było to dla mnie blużnierstwo , że można talię puścić i nie trzymać w zębach (albo chociaz miedzy nogami).
i prawdę mówiąc gadałam o tym z K. - że jak to tak ustawić sobie grota na tej blokadzie i jechać, że przecież w mojej książce ewidentnie jest napisane najpierw ruszamy żafgle i nimi wykonujemy manewry (ostrzymy/odpadamy) a potem ster dopiero - na "Mamuśce" to pięknie widać - a kolega nic zabezpieczył fok i gro i jechalismy - no fakt jak na ta powierzchnię a właściwie masę to słabo dawało i można było sobie pozwolić.
Hehe jak stałam za tym sterem to ciągle mi nie grało co mam z wolną ręką robic no bo tak głupio - juz wiem że mi brakowało w niej szota grota
W każdym razie dalej wiesz no jestem nied... opieszczona i chciałabym zobaczyc co jest grane jak by tak porządnie przywliło wiatrem - w sensie, że trzeba by było tymi żaglami bardziej popracować a nie tak na leniwaca.
No ta panie wyższa technologia ..
Strasznie jestem ciekawa siebie na "Mamuśce " teraz.
Pytałam bo jak wypniesz bom z masztu i położysz sobie gdzieś na burcie, to jednak ten maszt jest lżejszy i łatwiej go położyć, a później postawić.
Fajne zdjęcia i widać zadowolenie dzieci. A Ty, w Tobie spokój i opanowanie
Niedźwiadku super zdjęcia ciepło mi się zrobiło..
No właśnie - jez. Drawsko jest 110 km od nas, Wdzydze 80 km i całe mnóstwo innych jezior.
A Węgorzewo 400 km.
Dlatego tez zastanawiam się bardzo i jedziemy zobaczyc przyczepke podłodziową pod Mamuskę.
I myslę sobie czy to dobry pomysł biorać auto (w którym mozna spać) namiot i własną łajbę i zwiedzać sobie weekendowo jeziora bez czarterowania. no ale wtedy spanie byłoby w jednym miejscu.
Nie wiem naprawdę - mój mąż będzie oglądał przyczepkę pod względem technicznym a ja chciałabym pomysleć czy ma to sens wogóle takie spędzanie weekendów (no bo dłuższe urlopy to w innym stylu zresztą ja mam bardzo mało urlopu w sezonie) - czy nam się bedzie chciało - w "Mamuśce" wygodnie jest 4 osobom - 6 to juz chyba dużo chciaż na takie parogodzinne pływanie ?
My w okolicy mamy jeszcze Gardno i Łebsko a tam wieje znad morza a ponieważ kiedyś w dalekiej przyszłość mam w odległych planach puk puk puk .... morze to przydałoby się pobawić na takich właścnie jeziorach.
Bez przyczepki łajba będzie cały czas nad tym jeziorem co jest teraz - ale może wygodniej jest po prostu czarterować.
Hmmmm.
McJagna jezioro Drawskie polecam bardzo, dlatego, że ono jest tak przejrzyste, że aż trudo w to uwierzyć. Na nim obowiązuje strefa ciszy, więc słychać tylko wiatr w żaglach.
Wieczorem zatrzęsienie raków w nim pływa.
W sprawie czarteru. My czarterowaliśmy w Czaplinku i przyznam szczerze, że nigdy, przenigdy nie mieliśmy tak łodzi sprawdzanej po czarterze jak tam właśnie I choć wiedzieliśmy, że nic się nie stało to jednak było to dość stresujące.
Parę lat temu byłam na spływie kajakowym na poj. Drawskim i trasa jest tak piękna, że polecam każdemu!
No, tak Ci zazdroszczę tej Mamuśki- nawet na parogodzinne pływanie, a na noce jak coś zawsze można zamieszkać w namiocie
My zawsze awaryjnie namiot mamy, jakbyśmy- nie daj Boże- tak się kłócili, że nie mogli na siebie patrzeć, bo jednak przyznacie, że na tak małej powierzchni nie jest to takie trudne.
ja tez zawsze woze namiot 3 seconds z decathlonu- ludze czasami musza odpoczac, wyspac sie porzadnie a nie z dziecmi lazacymi od 7, pomyslec, ja np. mam ochote poplywac raniutko i nie chce wszystkich zrywac- ja w ogole lubie spac w namiocie bo mi na ogol goraco w jachcie
Daaawno nie zaglądałam na forum i nawet nie wiedziałam, że taki dział jest ale chętnie się podłączę, bo właśnie tydzień temu wróciłam z dwóch tygodni na łódce i już chcę znowu. Zaczęliśmy tak na prawę na próbę dwa lata temu, żeby zobaczyć czy dzieciaki polubią (Kajtek miał 2,5 a Ida 4 lata) i... zakochały się. Tak więc w zeszłym roku znów Mazury i w tym oczywiście takoż. Udało nam się w tym roku poza Nidzkim, Śniardwami, Dobskim (poza naszym miejscem kąpielowym przy wejściu nań) i Stręglem zaliczyć cały szlak od Rucianego do Węgorzewa i po raz kolejny jestem zachwycona. Co prawda utrzymanie 4 dzieci z czego najstarsze ma lat 6 i czwórki dorosłych na Fortunce graniczyło z cudem, ale pięknie było!
Wrzucę tez parę fotek, chociaż sobie powspominam...
smacznego!
https://www.flickr.com/photos/borki/7735478060/
https://www.flickr.com/photos/borki/7735478060/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
jak zająć czwórkę ?
https://www.flickr.com/photos/borki/7735370848/
https://www.flickr.com/photos/borki/7735370848/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/7728434760/
https://www.flickr.com/photos/borki/7728434760/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
i jak nie kochac Mazur?
https://www.flickr.com/photos/borki/7728428728/
https://www.flickr.com/photos/borki/7728428728/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/7728284648/
https://www.flickr.com/photos/borki/7728284648/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/7728195238/
https://www.flickr.com/photos/borki/7728195238/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/6151507674/
https://www.flickr.com/photos/borki/6151507674/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/6150957625/
https://www.flickr.com/photos/borki/6150957625/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
rośnie młody sternik
https://www.flickr.com/photos/borki/7728038956/
https://www.flickr.com/photos/borki/7728038956/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/7727513816/
https://www.flickr.com/photos/borki/7727513816/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
a dla spragnionych przechyłów zabawa na regatach Lenovo 2011
https://www.flickr.com/photos/borki/6150901115/
https://www.flickr.com/photos/borki/6150901115/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/6150901751/
https://www.flickr.com/photos/borki/6150901751/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
a tak żeby było jasne - sternik nic nie pił!
https://www.flickr.com/photos/borki/6151448594/
https://www.flickr.com/photos/borki/6151448594/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
i po regatach z tym, że poprzednich
https://www.flickr.com/photos/borki/5723513059/
https://www.flickr.com/photos/borki/5723513059/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
ale też ładnie było, choć słabiej wiało
https://www.flickr.com/photos/borki/5724107360/
https://www.flickr.com/photos/borki/5724107360/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
https://www.flickr.com/photos/borki/5724116940/
https://www.flickr.com/photos/borki/5724116940/ by https://www.flickr.com/people/borki/, on Flickr
może uda mi się jeszcze we wrześniu skoczyć tam na chwilę...
Cuuuudne zdjęcia... wszystkie!
Aż mi się żal zrobiło, że my w tym roku nie żeglowaliśmy.
Spanie na dziko jak najbardziej! Jak jeszcze moje maluchy były w wieku 6-8 lat to zawsze tak robiłam z mężem i żadnego problemu nie mieliśmy, a i frajdy więcej. Śmieszne historie niektóre nam wychodziły, a w portach jak to w portach czasem czegos brakuje, drogo itd. Teraz planuje wysłać dzieciaki same, ale jeszcze nie wiem za bardzo jak to ugryźć, chyna najlepszą opcją byłby jakiś obóz/kolonia?
Uwielbiam żeglarstwo !
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)