Drukowana wersja tematu

Napisany przez: Erima pią, 14 wrz 2007 - 09:55

Po lecie już tylko wspomnienie, chociaż pogoda próbuje nadrabiać, ale fakty są bezlitosne. Wrzesień w pełni, niedługo będziemy zbierać kasztany i robić ludziki...

Ach , jak pięknie zaczęłam, nieprawdaż!!!
Przenosimy jesienne pisanie tutaj, a że sprytnie obmyśliłam temat to dłuuuugo możemy tutaj pociągnąć.
Erwin wyznał mi wczoraj: "wiesz mamo zakochałem się w dziewczynie", ja cała w emocjach, ze zaczynają się fajne tematy zapytałam w której, jak się nazywa, a synuś z szerokim uśmiechem na twarzy, bez słowa wskazuje palcem kogo? , a jakże mnie swoją mamusię..... I dla takich chwil warto było przeleżeć tę ciążę, przetrwać kolki, karmienie co półtorej godziny i wszystkie nieprzespane noce.
A z prozy życia - Marcin się rozchorował, dzisiaj idziemy do lekarza, ciekawe czy Erwin też będzie chory, w końcu 2 tygodnie przedszkola mijają, nie może być za dobrze....

Napisany przez: justapl pią, 14 wrz 2007 - 19:14

no to my jeszcze coprawda 4 urodzin nie mielismy ,
urodziny za 10 dni , i Olo wymyślił sobie na prezent metchbox jakiś zestaw podróżny , zamówiłam na alegro , ciekawe ile będzie w całości

Napisany przez: lalicja pią, 14 wrz 2007 - 19:21

uff ja po kolejnym maratonie: do miasta z wózkiem, po werę do przedszkola potem próbne zajęcia zespołu tanecznego-- najpierw płacz a potem euforia, potem sklepy bo baletki, skarpetki itd... dobrze, że Lara spała , gadała albo rączki ciumkała...
potem slkepy przy zakładach w związku z przecenami odwiedziłam

https://www.wojcik.com.pl/index-kol-2007b.htm l
https://www.mmdadak.com/sklep/?p=productsList

i padam...
Erima-- będzie dobrze, ja werze codziennie od 1 września podaję Rutinacee w syrupie dla dzieci. podobno wzmacnia odporność.

justa--- to Olo prawie mĂłj 'urodzinowy' brat

Napisany przez: Erima pią, 14 wrz 2007 - 20:42

Jutro świętuję na maluchach 1 roczek (15.IX.zalogowałam się) - może dla poprawy nastroju kupię sobie torcik ...
Marcin dostał antybiotyk - chore gardło, a Erwin zaziębiony tylko. Rutinacea to oni piją już drugi tydzień, może dzięki temu dopiero teraz mały coś podłapał. Wcześniej pili biostyminę - tez skuteczna na podniesienie odporności. Szlag mnie trafia, bo mały się chyba ode mnie zaraził - zjadłam sobie lodzika i się leczę trzeci dzień. Niby chore gardło to nic takiego, ale w naszym przypadku każda gorączka Marcina to dla mnie dramat, bo w lipcu miał drgawki, umierał aż wylądowaliśmy w szpitalu, więc teraz przy 38stC muszę wkraczać z przeciwgorączkowymi i cały czas drżę, żeby się nie powtórzyło. No ale MUSI BYĆ DOBRZE, musi do poniedziałku wydobrzeć, bo po Erwinka do przedszkola musimy chodzić. Erwin już nabrał pierwszych nawyków z przedszkola - szczypie małego po dłoniach jak coś mu nie pasuje, w ogóle zrobił się bardziej agresywny, myślę, ze to efekt nauki przetrwania w grupie, przenosi na dom. Jutro ma być deszczowo i zimno, więc ja z dwoma urwisami, w tym jeden chory, cały dzień sama w chacie (mąż wyjątkowo pracuje) - ciekawe czy nie zeświruję, oj melisa pójdzie zapewne w ruch.......

Napisany przez: KM pią, 14 wrz 2007 - 22:00

Piknie


Dziecko mam zasmarkane i pokasłujące, nie był dzisiaj w przedszkolu. Mimo to jutro wybieramy się na wesele, pierwszą całonocną imprezę w życiu Kacperka. Postaramy się dotrwać do północy, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak dziecku odejdzie ochota na zabawę to wracamy.

Napisany przez: justapl sob, 22 wrz 2007 - 10:38

a u nas dzisiaj przyjecie urodzinowe OLA , troche wczesniej ale tylko tak uda ło nam sie zebrac troche rodziny

a teraz OLO pojechał na zawody strażackie z tata , a my z Maciusiemzabieramy sie za robienie smakołyków

Napisany przez: KM sob, 22 wrz 2007 - 22:08

Wszystkiego najlepszego dla Olgierda!

Napisany przez: ulla nie, 23 wrz 2007 - 17:03

A my dziś byliśmy u okulisty., bo 1,5 roku temu pani doktor zasugerowała, że warto sprawdzić wzrok ponownie, jak skończy cztery lata. Cały problem opiera się właściwie na tym (znaczy zaczął się od tego), że Weronika ma taką budowę twarzy, że fałdy skóne przy wewnętrznym kąciku oka są takie, że zasłaniają trochę gałkę oczną i wygląda jakby miała zeza. Drugi argument to taki, że ja mam nieczynne lewe oko - niby widzę, ale gdyby coś mi się stało w prawe, to będę niedowidząca, bo oko jest nieczynne, nie umiem nim np. czytać, a byłam badana okulistycznie w wieku 2-4 lat i było podobno ok, a w szóstym roku życia już na lewe nie widziałam.
Powtóne badanie, bo to pierwsze wykazało tylko lekką, podobno fizjologicznie usprawiedliwioną, nadwzroczność, wyszło całkiem ok, a nawet bardzo ok. Mamy ew. powtórzyć jak zacznie bezbłędnie rozpoznawać cyfry, bo czytanie tablicy z "kaczkami" jest zbyt uogólnione. I choć w komputerowym badaniu wyszło dobrze, to dzisiejsze było bez atropiny i bez szczegółowego do dna oka, więc pewnie powtórzymy za 1,5 roku, żeby się upewnić. Ale sam fakt, że zdaniem pani doktor jest naprawdę wszystko w porządku (nawiasem mówiąc, Weronika widzi lepiej niż ja, co zresztą oczywiste, ale też lepiej niż Janusz, który okularów nie nosi) powoduje wzrost krzywej "samopoczucie".
Jeszcze tylko dentysta - na kontolę i ew. lakierowanie i mogę zająć się spodziewanymi katarami, a przestać martwić o zdrowie.


Ps. Aaa i napisałam na małopolsce...ale to w ogóle fajna inicjatywa, tyle, że dla dzieci chodzących do szkoły
https://ud.edu.pl/wydarzenie.php

choć podobno mają być organizowane zajęcia dla przedszkolaków...żeby ich nie przegapić napisałam do nich z zapytaniem, czy można pozyskać e-mailowe zawiadomienie o zajęciach, bo raczej póki co śledzić strony nie będę, ot zajrzę czasem. Ale pomysł fantaastyczny, choć zdaje się, póki co, tylko dla krakowian.

Napisany przez: ewabi nie, 23 wrz 2007 - 19:12

Wpadam w nowy wątek przywitać się po powrocie
Rodzony Tata mi zasugerował, ze lato przywieźliśmy z ciepłego południa, bo ponoć zimno było straszliwie i brzydko. My wygrzaliśmy sie za wszystkie czasy, a teraz znowu (który to już raz tego lata??) sprzątanie i pranie... no i dodatkowo jutrzejszy przedszkolny stres.
Niewiele więcej teraz mogę napisać, bo ścierki jeszcze czekają, a dodatkowo jutro urodziny Kubanka.
Zaległe życzenia, uściski i przywitania dla wszystkich

Napisany przez: myszka nie, 23 wrz 2007 - 19:16

O ho ho, globtroterka wróciła.

Napisany przez: myszka nie, 23 wrz 2007 - 19:19

Aha, a tak w ogóle to chciałam zapytać co następuje: kto mi powie, jak wygląda badanie trzeciego migdałka? Trzęsę się jak osika na samą myśl, bo pani laryngolog powiedziała, że badanie wyjątkowo nieprzyjemne.

Napisany przez: ewabi nie, 23 wrz 2007 - 19:36

Ja Ci powiem.
W naszej cywilizacji badanie polega na włożeniu palucha głęboko w gardło i zbadaniu palpacyjnym.
Nieprzyjemne, ale trwa krótko. Ja miałam sprawnego laryngologa i jasiek sie nawet na początku nie zorientował, a jak się zorientował, to właściwie było już po wszystkim i został obłaskawiony czekoladowym cuksem.
Ja tez się spodziewam badania, bo Jasiek przestał chorować na uszy, ale strasznie chrapie więc migdał chyba nadal istnieje w sporym rozmiarze wrrr

Napisany przez: skanna nie, 23 wrz 2007 - 19:59

I jeszcze dobrze, żeby dziecko nie jadło co najmniej ze dwie godziny przed badaniem, na wszelki wypadek, bo odruch wymiotny może wzbudzić.

s. podczytująca

Napisany przez: KM nie, 23 wrz 2007 - 21:08

Ulla, nie ma co się martwić na zapas. Jak okulista mówi, że Weronika ma dobry wzrok to pewnie tak jest i oby się nie zmieniło
Kacper miał badany wzrok na bilansie czterolatka. Pielęgniarka nieźle się ubawiła jak pokazywała domek i pytała co to jest, a Kacper na to: buda dla psa, potem pytała o kaczkę, odp: gęś. Czy on na pewno ma dobry wzrok

Napisany przez: myszka pon, 24 wrz 2007 - 09:42

S. podczytująca - do Twojej wiadomości: badanie trzeciego migdała i w ogóle wizyta laryngologa to preludium do wizyty u alergologa (nasz rodzinny tak zasugerował - że dobrze mieć konsultację laryngologiczną przez wizytą u alergologa). Jak widzisz - Twoje uwagi wzięliśmy sobie głęboko do serca.

Inna sprawa, że ja nadal jak ślepy we mgle. Bierzemy claritinę i oeparol. Nie wiem, czy tym razem przepisze coś nowego, czy skieruje na testy i czy idziemy w ogóle w dobrym kierunku. Lekarz niby dobry, ale czemu mamy katar za katarem? Nie lejący, tylko taki głęboki, jakby zawalający wysoko nos. Miłosz gada cały czas jakby przez tubę.

Napisany przez: myszka pon, 24 wrz 2007 - 09:52

Aha, Ewa - jakoś mnie pocieszyłaś. Jeśli to sprawnie i szybko, to pół biedy. Teraz pędzluję mu gardło i po prostu tragedia. Jestem pewna, że robię to źle - wydaje mi sie, że jednak bardziej smaruję język niż gardło, a ponadto Miłosz nie jest w stanie odpowiednio długo trzymać dzioba otwartego.

No, to może przy okazji następne pytanie: jak pędzlować dziecku skutecznie gardło nystatyną?

Napisany przez: ewabi pon, 24 wrz 2007 - 10:57

ooo Myszka nie mam pojęcia o pędzlowaniu. Za to na badanie migdała właśnie umówiłam Jana na jutro. Katar u nas dokładnie taki jak opisałaś - zatokowy, siedzący "w mózgu". Nie pamiętam już nawet kiedy ostatnio Janek miał lejący katar. Musimy koniecznie wrócić do diety po wakacyjnym rozprężeniu, bo mam dziecko zatkane katarem, chrapiące, ale - co najgorsze - wysypane przeokrutnie jak jeszcze nigdy chyba .

Ale na koniec - letni widoczek z Jankiem w roli głównej

Napisany przez: Zwierzo. pon, 24 wrz 2007 - 11:07

Myszka, ja pędzlowałam gencjaną ale myślę, że zasada ta sama. Zawsze robiliśmy to na raty. Leo otwierał dziób, ja pchałam kij umoczony w gencjanie usiłując dotknąć migdałów. Starałam się to robić super szybko bo on natychmiast zamykał buzię, zwłaszcza jak już dotknęłam i abarot to samo kilka razy. Obie strony muszą się przyzwyczaić.

Z

P.S. Maupy straszne jesteście - nie mogłam Was znaleźć... Spóźnione życzenia dla wszystkich co trzeba
P.P.S U nas sezon chorobowy również rozpoczęty. Leo już od ponad tygodnia w domu. Zaczęło się od tego, że miał trochę kataru, właściwie to coraz więcej aż pewnego razu wzięłam go do naszej pani laryngolog. Diagnoza: chore zatoki i 21 (sic!) dni na antybolu. Za nami już ponad 10 dni i idziemy dziś na kontrolę...

Co do tego badania przerośniętego migdała to nie jestem pewna czy w moim pięknym mieście nie można tego zrobić sposobem mniej barbarzyńskim. https://www.ifps.org.pl/wwwifps/wydarzenia.php?oid=1&pid=27. Słyszałam od naszej lekarki, że mają tam jakieś super urządzenia, wkładają tylko maleńką sondę wielkości zapałki i wszystko widać na ekranie komputera. Tylko czas oczekiwania taki, że umrzeć można w tzw. międzyczasie...

Napisany przez: myszka pon, 24 wrz 2007 - 11:10

Mam wrażenie, że Jankowi włosy - paradoksalnie - ściemniały. Czy się mylę? A w ogóle to nie bądź chytrus i zarzuć więcej zdjęć, co?

Słuchaj, Ty mi jak krowie na rowie musisz wyłuszczyć sprawę tej diety! Dyć objawy mamy identico! A chrapie gorzej niż mój mąż (czyt.: szyby drżą nawet u sąsiadów). Przecież ja nie mogę mieć takiego stereo.


A teraz idę zakładać wątek na życzenia.

Napisany przez: ewabi pon, 24 wrz 2007 - 16:36

Myszka,nie wiem, czy mu ściemniały... to zdjęcie jest z samego początku wyjazdu, pierwszy dzień plażowania więc może miał jeszcze ciemne

Co do diety - Słońce, u nas nie ma żadnej filozofii. Zasadniczo Janek ma mieć wyłączone z diety wszystko, co go nawet potencjalnie może uczulać. Przede wszystkim mleko, żółty ser, czekoladę, orzechy, cytrusy.
i od dziś się znowu zaczynamy tego ściśle trzymać, bo całe lato niestety dieta szwankowała u nas i nie trzeba było długo czekać na efekty.

Janek jest w ogóle zakochany w swoich wspomnieniach z Węgier. Chcecie wiedzieć dlaczego? Nocowaliśmy tam jadąc w obie strony i zawsze mieliśmy nocleg ze śniadaniem. A oczywiste dla nieznających niemieckiego (to my ) problemy komunikacyjne na Węgrzech sprawiły, że nie szarpałam się z tym śniadaniem, tylko zdawałam na los. Dzieciaki więc zawsze dostawały jajka, kakao i czekoladowe płatki. Zatem do dziś zmagam się z biegunką Kuby po jajkach, a kakao też nam dało piękny efekt u Jaśka. Ogłaszam swoisty nieszczęsny rekord - Jan po jednym dniu w przedszkolu ma dziś 38 stopni. To tyle przedszkola na ten tydzień, a i jutrzejsza wizyta u laryngologa może się bujać wrrrr

Napisany przez: ulla pon, 24 wrz 2007 - 17:12

Ewa, nie zazdroszczę. Ani alergii, bo Weronika na szczęście wyrosła z niemowlęcych i wczesnodziecięcych ograniczeń żywieniowych (nie wykluczam alergii na jakieś pyłki, ale to coś wiosną za krótko trwało, żeby dojść do etapu lekarz-badania), ani temperatury. I trzymam kciuki za wyjście na prostą.

U nas odpukać, tfu!tfu!, na razie ok, choć dziecko chodzi od początku i nawet miała pseudokatar w międzyczasie i przez dwa wieczory z rzędu stan podgorączkowy, ale się trzyma póki co. Obciążenie alergiczne jednakowoż ma, bo Janusz jest alergikiem (na szczęście nie totalnym), ja mam uczulenie na bardzo specyficzne produkty, których łatwo unikać, a ona póki co się nie daje.

Napisany przez: KM pon, 24 wrz 2007 - 19:33

Szczęśliwego, radosnego dzieciństwa Kubanku :!:


Kacper chory. Nie chodzi do przedszkola od piątku, kaszle jak gruźlik. Najgorzej jest w nocy. No i on wciąż nie potrafi wydmuchać nosa Uczyła go już cała rodzina-bez efektów.


No i powtórzę się, bo pisałam już o tym w innym wątku: Kacperkowi rusza się dolna, zdrowiutka jedynka Dentystka powiedziała, że wszystko w porządku, ma już duże szóstki pod dziąsłami, więc jak tylko się przebiją to przyjdzie czas na jedynki. Podobno niektóre dzieci tak szybko się rozwijają Jak pech to pech z tymi zębami.

Napisany przez: Pysio pon, 24 wrz 2007 - 22:06

no i mieliśmy pierwszy tak grożny wypadak

w piątek po 10 rano telefon z przedszkola że Kuba ma rozwaloną głowę, żeby natychmiast przyjeżdżać. Po 10 minut byliśmy w przedszkolu, okazało się, że na Kubę przewróciła się szafka. Ponad 1,5 m z litego drewna coś ala regał. Rozcięła mu głowę tak na początku włosów, na odcinku 4 cm wzdłuż głowy. Wezwaliśmy karetkę, w szpitalu okazało się, że rana do zszycia. Co się moje dziecko nadarło przy zastrzykach w głowę i zszywaniu to tylko on i jego rodzice wiedzą. I głowa jest strasznie ukrwiona i unerwiona, że po zabiegu mój mąż wyglądał jakby... Przedszkole całe w nerwach (choć my z mężem zachowywaliśmy się bardzo porządnie) bo nie dość ze dzieci były same w sali to szafki były nie mocowane do ścian. Będziemy z ubezpieczenia ściągać jakieś pieniadzę, może macie jakieś sugestie od czego zacząć.

Napisany przez: KM pon, 24 wrz 2007 - 22:24

Rety, Pysiu, straszne. Biedny Kubuś. Nikt nie pomyślał wcześniej o przymocowaniu tych szafek Pozostawianie dzieci samych w sali jest niedopuszczalne. Można przecież nawet kucharkę czy szatniarkę poprosić, oby był ktoś dorosły.
Rok temu pani z grupy kuzyna Kacperka wyszła na chwilę po coś do samochodu i zostawiła dzieci same. Kuba potknął się o coś i strasznie pocharatał wargę.

Dużo zdrówka dla Twojego Kubusia, niech się główka szybko goi

Napisany przez: Pysio pon, 24 wrz 2007 - 22:34

Tego dnia miał być piknik, dzieci przez cały tydzień znosiły różne owoce i w piątek miały przyrządzić sałatkę owocową. Jednak pani zmieniała zdanie ponieważ było tylko 14 dzieci, grypa żołądkowa.
Pani była w kuchence i przygotowywała masę solną dla dzieci, pani pomoc była czymś zajęta. I stało się.

KM dziękujemy

Napisany przez: Pysio pon, 24 wrz 2007 - 22:48

Wszystkiego najlepszego Kubusiu, sto lat!!!

Napisany przez: myszka wto, 25 wrz 2007 - 12:28

Pysio, o rety. Kwestię ubezpieczenia to na pewno przedszkole pomoże Wam rozwiązać, ale mnie bardziej zszokował ten brak opieki i regał bez mocowania.

Zdrowia, Kubuś, życzę!

Napisany przez: justapl wto, 25 wrz 2007 - 12:39

u mnie nawet w domu regały przymocowane , bo moje lubią sie wspinać , a Maciuś ma ulubioną zabawe siedząc w szufladzie , nie dawno mocowania nie wytrzymały i regał runoł , naszczeście mąż w ostatniej chwili złapal , ze strat jedynie inhalator prawie nowy , ale naszczescie Olowi sie nic nie stało.

u nas z tego co wiem są dwie panie , i z tego co wiem jeśli któraś ma coś pilnego do dzieci przychodzi pani dyrektor , albo ktoś z kuchni

my jeszcze nie mamy problemów przedszkolnych , ale jest szansa na przyszły miesiąc

Napisany przez: KM wto, 25 wrz 2007 - 21:41

Justa, oby się udało z tym przedszkolem!

Kacper, pomimo porannego kaszlu, poszedł dzisiaj do przedszkola. I przedszkole cudownie go uzdrowiło.

Wyrodna jestem, ale tak go nosiło, że w końcu go zaprowadziłam.


Za nami pierwsza wielka atrakcja przedszkolna-wyzyta Myszki Mickey. Dziecko zachwycone, myszka czytała bajki. Podobno robili też zdjęcia.

Kacper chodzi na korektywę, rytmikę i angielski. Nauczył się kilku wierszyków po polsku i jednego słówka po angielsku: crocodile

Co słychać u Waszych przedszkolaków? Chodzą/chorują?

Napisany przez: ewabi wto, 25 wrz 2007 - 23:50

Matko jedyna, Pysio!
Takie historie nieodmiennie wprawiają mnie w popłoch.

My siedzimy w domu. Janek dziś gorączkował nadal, ale wieczorem już nie więc w sumie jestem dobrej myśli. Lecze go samodzielnie i nabieram wiary, że niezastapione inhalacje z mucosolvanu i tym razem zrobią swoje.
Natomiast jego łatwość w zapadaniu na te niezbyt ciężkie choroby martwi mnie o tyle, że nie ma szans na to, by się w końcu zadomowił w przedszkolu. Boję się, że lada moment na zawsze już przylgnie do niego etykietka "nowego", "tego, co przychodzi raz na jakiś czas i to na chwilę"

Napisany przez: myszka śro, 26 wrz 2007 - 08:32

O, o. To ja mam takie same obawy, kurka. Miłosz oczywiście w domu - tylko nie wiemy, czy zapchany nos to preludium do infekcji, czy trzeci migdał, czy alergia. Tudzież - wszystko naraz.

I przy okazji, Jewko droga, co to są inhalacje z mucosolvanu?! Nie, no Ty kobieto powinnaś prowadzić nie tylko blog podróżniczy, ale też jakieś netowe porady lecznicze (konsultacje: podczytująca S.), bo ja widzę, że mogłabym czerpać z tej wiedzy garściami.


Wczoraj pobieżnie przejrzałam forum pod kątem migdałka i alergii. No. Człowiek to nawet nie ma pojęcia, jaki jest głupi, póki chodzi z łuskami na oczach.

Napisany przez: ewabi czw, 27 wrz 2007 - 15:34

taaa opisałam Ci co to są inhalacje z mucosolvanu. Baaaardzo szczegółowo. Ale skrzynki nie wyczyściłaś to się nie dowiesz

Poza tym składam reklamację na pogodę.

Oraz wyrażam życzenia posiadania zdrowego starszego dziecka w przedszkolu oraz cofnięcia w rozwoju młodszego do epoki "przedmówienia" - Kuban - gwiazdor telenowel mnie wkrótce wykończy.

Napisany przez: myszka czw, 27 wrz 2007 - 16:05

Farmazony pleciesz, moja droga. Mam 4% wolnej pojemności. Sama jestem w szoku.

Z pierwszym życzeniem solidaryzuję się. Z drugim - siłą rzeczy nie mogę.

Napisany przez: KM czw, 27 wrz 2007 - 21:22

Niech się kurują Wasze maluszki!
Kacper dzisiaj zsikał się dwa razy w przedszkolu (co nigdy mu się nie zdarza). Pani twierdzi, że chyba przeziębił pęcherz. Nie wiem, nic go nie boli, chociaż sika tak po kropelce. Jutro jeszcze poślę go do przedszkola, w weekend będzie się kurował.

Napisany przez: myszka czw, 27 wrz 2007 - 21:58

KM, spróbuj Kacprowi podać np. żurawinę - ma dużo wit. C i zakwasi mocz (a bakterie nie lubią tego). I dużo, jak najwięcej picia.

Napisany przez: KM czw, 27 wrz 2007 - 22:30

Kupię mu sok z żurawiny, ale dopiero po przedszkolu będzie mógł go wypić. Dzisiaj był na lapisowaniu, więc nie mógł pić soków, jeść owoców.

Napisany przez: Erima czw, 27 wrz 2007 - 22:38

Ja myślałam, ze tak niefortunnie rozpoczęłam temat i że tu nikogo nie ma, a tu proszę, rojno jak w ulu, a do mnie po prostu powiadomienia nie przychodzą.... Pozdrawiam wszystkich. Jak czytam o Waszych chrapaczach to mnie gęsia skórka bierze, bo Erwin właśnie jest trzeci tydzień chory na gardło, od 4 dni na antybiotyku i mamy skierowanie do laryngologa na badania migdałów - epidemia czy co do licha!!! Niby już katar minął (taki jak piszecie, gęsty, zatkany nie do wydmuchania), a w nocy nadal chrapie, czego wcześniej nigdy nie było. Wygląda na to, ze pójdziemy gdzieś prywatnie na wizytę, bo czekanie w grę nie wchodzi, za bardzo to męczy dzieciaka.
Nie chodzi do przedszkola od poniedziałku i ...... tak okrutnie tęskni za paniami i dziećmi, ze jestem w totalnym szoku i oczywiście cieszy mnie to, iż się tak szybko zrobił przedszkolak całą duszą, że tak powiem. Obiad życzy sobie w godzinie kiedy dzieci jedzą w przedszkolu i milion razy już powiedział, że on się nudzi i chce do przedszkola, od poniedziałku wraca. W niedzielę idziemy do teatru, żeby się dziecko pozytywnie podładowało i nie robiło scen w poniedziałek, ale sądzę, ze przy takiej tęsknocie za przedszkolem powrót będzie ok. A za tydzień w sobotę wielka impreza w przedszkolu - święto patrona, wybieramy się wszyscy.

KM, a może Kacper za długo moczył się w chodnej wodzie przy kąpieli i stad te sikanie. U mnie Erwin z 2 tygodnie temu w nocy 2 razy się zsikał, od razu zrobiłam badanie moczu i nic nie wyszło. Tata kąpie chłopców i w końcu się wygadał, ze kiedyś tam siedział Erwin bardzo długo w bardzo chłodnej wodzie. Naszemu minęło samo i więcej wpadek nie było, ale oczywiście witamina c nie zaszkodzi.

Napisany przez: justapl pią, 28 wrz 2007 - 13:14

a my wróciliśmy z bilansu , dwie godziny w przechodni , badania trwały może dziesięć minut , ale ciśnienia , ani wzroku nikt nie sprawdzał

nakoniec zmokliśmy i przed samym domem Olo przewrócił się w błoto

Napisany przez: KM pią, 28 wrz 2007 - 22:40

Z sikaniem już lepiej, przynajmniej żadnych wpadek nie było. Erima, ja też jako przyczynę obstawiam kąpiele. Kacper nie usiedzi spokojnie w wannie musi wstawać, wietrzyć pupę i są skutki.

Justa, nie przyłożyła się ta Wasza lekarka. Co wpisała w książeczce, skoro nie badała wzroku, nie mierzyła ciśnienia?

Moje dziecko szczęśliwe, bo było na pierwszej wycieczce przedszkolnej-w szkole Przyjechali jacyś ekolodzy i prowadzili pogadanki dla uczniów tej podstawówki i maluchy się załapały
Kacperek opowiadał, że szedł w parze z A. (koleżanką) "Mamo, a wiesz, że A. ma gumowe majtki" "Ma takie gumowe majtki na gimnastykę i one są czarne"

Napisany przez: justapl sob, 29 wrz 2007 - 09:36

KM , oczywiście wpisała że wszystko prawidłowe , oprócz żebów.
Olkowi też nie raz zdarza sie osikać w nocy jak sie podziębi , tylko my z tych co mocz kontrolują co dwa tygodnie , bo pare miesięcy temu mniał krwiomocz .

Napisany przez: Erima nie, 30 wrz 2007 - 08:45

Byłam wczoraj z Erwinem u laryngologa, migdały nie są do wycinania - na szczęście, dała nam pani doktor leki homeopatyczne, ale mam wątpliwości co do dawki i nie wiem co robić. Dziś idziemy na 12tą do teatru Lalka na "Urodziny pieska i kotki", tym razem zabieramy ze sobą Marcina, ciekawe jak się uda wyjście. Erwin uparł się, żeby mu wrotki kupić, jak myślicie czy jeszcze nie za mały?

Napisany przez: KM nie, 30 wrz 2007 - 19:16

Nie wiem jak sprawny jest Twój syn, mój jeszcze nie byłby w stanie nauczyć się samodzielnie jeździć. Z obawy przed upadkami, siniakami - nie kupiłabym. Poza tym mało już w tym roku będzie "wrotkowej" pogody, a za rok noga będzie z numer/dwa większa.
Sezon na łyżwy tuż tuż, a podobnie się jeździ

MĂłj chce rolki, dostanie za rok.

My dzisiaj żegnaliśmy lato na festynie.

Napisany przez: justapl nie, 30 wrz 2007 - 19:25

normalnie jestem w szoku , dzisiaj popołudniu dowiedziałam sie że Olo od jutra może chodzić do przedszkola.
i z samego rana ruszamy na rozmowe z dyrekcją i pewnie od wtorku dołaczymy do grona przedszkolaków.
Olo zadowolony doczekać sie nie moze , i pewnie ja bardzie sie denerwuje od niego.
mam nadziej że wszystko pójdzie pomyślnie

pełna obaw jestem ,czy sie tam odnajdzie , i żeby za czesto nie chorował i , i , i .....

Napisany przez: anula_j nie, 30 wrz 2007 - 21:31

witam,

ojej, to już piąty roczek.... jakoś to tak dziwnie dla mnie zabrzmiało....

u nas czwarte urodziny będą za 20 dni. Madula nie może pojąć w swojej główce, ile to czasu a strasznie się denerwuje... Tatuś narysował jej dziś taki nibykalendarz, tzn. dwadzieścia dni kolejno w osobnych kółkach, będzie sobie Mała skreślać codziennie rano jedno. Uspokoiła się w ten sposób.. kiedyś tak czekaliśmy na Boże Narodzenie, zdaje egzamin świetnie.

Weekend spędziliśmy na grzybach: wczoraj maślaki a dziś opieńki. Młoda biegała przejęta z wypiekami na twarzy. Pogoda jest u nas boska, cieplutko od samego rana. Padła wieczorem okrutnie zmęczona...

Jurto znowu do przedszkola. Magda skwitowała to ja zwykle: "narescie, nie mogłam się docekać!"

Napisany przez: justapl pon, 01 paĹş 2007 - 11:48

do przedszkola wyruszamy od środy , dzisiaj bylismy i bardzo Olo zadowolony poogladał po obserwował
i jestem bardzo zadowolona , bo trafilismy akurat na bardzo fajną panią , dzieci na sali były zadowolone i widać że naprawde bardzo lubi dzieci , z sali obok u 3 latków był jeden wielki płacz z którego wyróżniał sie krzyk pani , i raczej nie chciałabym zeby ktoś namoje dziecko tak krzyczał

i pozostało nam zakupić kapcie i inne drobne rzeczy , przygotowac kase i od środy 7.00 pobudka

a takie pytanką , jaką macie stawke za wyżywienie u nas 5 zl , czesne 65

Napisany przez: Erima pon, 01 paĹş 2007 - 14:04

Ĺťyczymy powodzenia kolejnemu przedszkolakowi..
U nas podstawa 120zł ( w tym np. rytmika już bezpłatnie), stawka żywieniowa była 7zł, ale od tego miesiąca będzie więcej, jeszcze nie wiem ile.
Moje dziecko dziś w końcu poszło do przedszkola, po tygodniowej chorobowej nieobecności poleciał jak na skrzydłach, szczęśliwy bardzo. W domu przez ten tydzień wciąż słyszałam jak to on się nudzi i chce już wracać do swojej pracy. Mam nadzieję, że pochodzi, ze nie złapie nic nowego osłabiony antybiotykiem.
Co do wrotek to kupimy i będziemy trenować razem, mama bardzo lubi i teraz w końcu nie będzie głupio pojeździć, bo będę syna uczyła. Kupujemy na aukcjach w necie, wiec drogo nie wychodzi, nawet żeby zmieniać co sezon, bo noga rośnie (sobie już zakupiłam, Erwinowi w sobotę kończy się licytacja). Pomyślałam sobie, ze jak ma chęć to nie będę go blokować swoimi wątpliwościami, niech sam zweryfikuje czy to pora czy za wcześnie. Jak za wcześnie to wrotki poleżą, zawsze to jeszcze drugi chłopak mi rośnie, ktoś poużywa na pewno:-)
Wczoraj w teatrze było rewelacyjnie, Erwin był drugi raz, więc wiedział czego się spodziewać, ale Marcin był pierwszy raz i ... pierwsze z 20 minut siedział zaczarowany z wybałuszonymi oczami, otwartą buzią i nawet ślinki nie przełykał (kapała kącikiem ust) taki był oczarowany wszystkim. Na koniec popadł w rozpacz ogromną, bo "kokek mi ma", skończyło się przedstawienie i kotka nie było. Na pocieszenie musiał wystarczyć piękny jesienny park i sterty liści do szaleństw...- tez było fajnie.

Napisany przez: justapl śro, 03 paź 2007 - 09:20

no i stało sie , Olo pierwzsy dzień w przedszkolu , jak wychodziłam nie płakał , poszedł z panią i był bardzo zadowolony
chyba ja bardziej to przeżywam niz on , mam nadzieje że wszystko będzie dobrze , musi być

czy wasze dzieci też w przedszkolu korzystają z książek , my za komplet 30 zl płacimy , ale nie wiem jak one wyglądają

cały czas zaglądam na zegarek , chyba zaraz zadzwonie do przedszkola i spytam sie jak on tam sie czuje

Napisany przez: Erima śro, 03 paź 2007 - 09:38

Trzymaj się justapl, będzie dobrze, tak to jest, ze dzieciaki szybciej się oswajają z przedszkolem niż rodzice (no nie zawsze, ale często), u mnie tez tak było miesiąc temu, Erwin chodził chętnie (nie od początku, ale dość szybko się "wkręcił"), a ja w domu płakałam i z zegarkiem w ręku czekałam czy już można iść po niego, pewnie, że zadzwoń i się dowiedz, bo siebie uspokoisz i jakby co to zabierzesz wcześniej, moim zdaniem najważniejsze to nie zrazić dziecka na początku, ja pierwszego dnia zostałam z Erwinem 2 godziny i wszyscy mi wmawiali, że to błąd, a każdy zna najlepiej swoje dziecko i dzięki temu, ze wtedy z nim zostałam, już 2 tygodnie później nie było absolutnie żadnego problemu i nie ma nadal,
trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze Wam poszło, pierwszy tydzień może być trudny, ale potem powinno być ok
u nas nie ma żadnych książek, panie nastawione są bardziej na rozwój społeczno - emocjonalny dzieci, edukacja owszem, na kartach pracy, które kserują, ale tylko jako zabawa, tak przy okazji

Napisany przez: justapl śro, 03 paź 2007 - 10:11

zadzwoniłam
i wszystko jestw porządku , pani powiedziała że sie ładnie bawi , aktywnie uczestniczy w zajęciach, jest uśmiechnięty
ufff , kamień spadł mi z serca
Erima , bardzo dziekuje za słowa otuchy

teraz moge spokojnie zabrać sie za gotowanie obiadu

Napisany przez: Erima śro, 03 paź 2007 - 12:07

justapl, widzę, że mamy podobną sytuację, ja tez właśnie gotuję obiad, Erwin w przedszkolu, Marcin właśnie śpi, a ja to i owo, była koleżanka na kawkę, teraz takie tam różności robię, (głównie w necie siedzę!), rocznikowo mamy takie same dzieci, u mnie jest 2 lata i półtorej miesiąca różnicy wieku i czasami jak zaczną szaleć to naprawdę trudno wytrzymać, Marcin strasznie zaczepny jest, mała zadziora nie popuści, a najczęściej to on właśnie zaczyna, od kiedy Erwin chodzi do przedszkola mamy nową jakość życia, której musieliśmy się uczyć pierwsze tygodnie, bo Marcin szukał Erwinka non stop, teraz już jest oswojony, wie, że "Endi mi ma, kola idzie" (znaczy: Erwinka nie ma, do przedszkola poszedł)
dziś zaczęłam leki homeopatyczne dawać Erwinkowi i się właśnie zastanawiam, czy zadzwonić do przedszkola zapytać jak się czuje, bo lekarka mnie uprzedzała, ze może wystąpić gorączka, co prawda pani wie, ze ma obserwować i w razie czego do mnie dzwonić, ale mimo to siedzę jak na szpilkach, niby już jest wyleczony, ale strasznie nadal kaszle tak krtaniowo, najgorzej jest w nocy, chrapie, sapie, spać nie może, liczę na to, ze homeopatia to wypędzi i podniesie odporność, zobaczymy jak to będzie,

Napisany przez: Erima pon, 08 paĹş 2007 - 09:46

cisza tu, że aż smutek ogarnia, zwłaszcza w tak pochmurny dzień jak dzisiaj....
Erwin na homeopatii już 6ty dzień, są efekty, pomału, ale skutecznie odtyka się nosek, kaszle przeokropnie, ale byłam wczoraj dla pewności przebadać dziecko i płuca oskrzela czyste, kaszel od zatykającego kataru, ma minąć; tak 3go- 4go dnia miałam chwile zwątpienia czy te kulki pomagają, bo było lekkie pogorszenie, ale teraz widać poprawę, mam nadzieję, ze nie na chwilę tylko,
do przedszkola chodzi, lekarz nie zalecał trzymać go w domu, więc chodzi, bo bardzo chce i tam ma ciekawiej,
w sobotę mieliśmy imprezę przedszkolną - święto patrona, było bardzo fajnie, może potem wrzucę jakieś zdjęcie. dziwne było dla mnie, że dziecko mimo iż w grupie znanych osób cały czas trzymało się mojej ręki, ale może dlatego, że było baaaardzo dużo ludzi,
w czwartek mamy urodziny naszego małego rozbójnika - już drugie, czas mi gdzieś przez palce ucieka, a teraz jak wpadliśmy w rytm przedszkola to już w ogóle ciągle tylko piątek i piątek i piątek, czy to tylko mi czy Wam też tak mija czas nie wiadomo kiedy

Napisany przez: KM pon, 08 paĹş 2007 - 11:59

Hop, hop co u Was?

Kacperek w pt przyszedł do domu obsypany brokatem. Pytam skąd ten brokat, on na to, że z korony. Ja: jakiej korony? K: Byłem królem na balu.
I w ten sposób dowiedziałam się, że w przedszkolu był bal. Fajnie, że mają tyle atrakcji

Na dzisiaj każdy miał przynieść jakiś owoc, ale niestety Kacper siedzi w domu. Chorujemy.
W zeszłym roku, pomimo ropoczęcia edukacji przedszkolnej choróbska nas nie nękały, a w tym Kacper non stop chory.

Napisany przez: justapl pon, 08 paĹş 2007 - 16:54

Olo dzisiaj też siedział w domku , bo katar i kaszel też go meczy , braciszek też zasmarkany i do tego ma gorączke ,
Olo w przedszkolu raptem był trzy dni

Napisany przez: jaaga28 nie, 14 paĹş 2007 - 12:40

Hmmm, to może ja się do Was dołączę, jakoś tak od drugiej ciąży zaniedbałam to starsze dziecię . Jula też chora, kaszle na potęgę, narazie bez antybiotyku ale chyba rewizyta u lekarza się kłania.... Ale zachorowała po ponad miesiącu w przedszkolu, więc i tak jestem dumna, że tak długo była zdrowa

Napisany przez: KM pon, 15 paĹş 2007 - 23:31

Jaaga28, półtora m-ca bez choroby to wg mnie świetny wynik.

Kacper jutro ostatni dzień bierze antybiotyk i jeśli na kontroli lekarka stwierdzi, że wszystko ok to rusza od śr. do przedszkola. Kaszle jeszcze rano i na dworze, ale z tego kaszlu to nie wiem czy się do końca zimy wyleczymy

Napisany przez: ulla wto, 16 paĹş 2007 - 00:05

Ja też się muszę pochwalić. Od początku września chodzimy do przedszkola (+ dwa dni przerwy technicznej, bo pojechaliśmy do moich rodziców)...ale póki co tfutfu..zdrowa. I oby tak jak najdłużej.
Po doświadczeniach z ostatnich dwóch lat, jest to sukces, bo wcześniej było dwa tyg. w przedszkolu, trzy tyg. w domu, potem dwa tyg. w przedszkolu - dwa tyg. w domu, potem już tylko tydzień w domu, bo szybciej dochodziła do siebie. Teraz jeszcze dwa tygodnie i pobijemy zeszłoroczny rekord, ale tamten był po trzech tyg. w domu...a teraz od maja jest ok (pomimo ze trzech lekkich pseudokatarów w międzyczasie).

Napisany przez: justapl wto, 16 paĹş 2007 - 09:52

Olo jutro ma pasowanie na przedszkolaka , i ma być ubrany w strój galowy , z białej koszuli już wyrósł a dzisiaj nigdzie wiekszej nie kupie
jak mu ubiore białą z krótkim a na to bezrekawnik taki ala elegancki , to tęz bedzie galowo czy niebardzo?

Napisany przez: jaaga28 wto, 16 paĹş 2007 - 11:23

Justa no pewnie, że będzie galowo i elegancko. U nas na pasowaniu niektóre dzieci były w białych T-shirtach .
Julka niby lepiej, ale w nocy tak kaszle, że cały dom się trzęsie, dziś idę z nią do kontroli...bo coś te syropki nie bardzo pomagają.

Napisany przez: ewabi wto, 16 paĹş 2007 - 21:38

Uwaga podkładam się będę wychodzić na starą zrzędę . Nie odzywałam się szmat czasu i teraz zjawiam się, by ględzić i powtarzać przestrogi w temacie chorowania (najgorsze, że mam to ostatnio we krwi chyba --- psss myszka nie wydaj mnie )
A chciałam do KM w kwestii końcówki antybiotyku i posyłania Kacperka do przedszkola. Moja pani doktor zawsze przed tym przestrzegała i ja jej jakoś w to wierzę. Otóż twierdziła, że po kuracji antybiotykowej dziecko powinno (w miarę możliwości oczywiście, ale teraz uprzedzam, że piszę o tym, co by było najlepiej, a nie najprościej) zostać w domu jeszcze z tydzień, a nie maszerować od razu między bakcyle. Gdyż albowiem przez pierwsze 2-3 dni utrzymuje się jeszcze pewne stężenie antybiotyku i ono w jakiś tam sposób działa i zabezpiecza, ale potem - w 4 mniej więcej dobie dziecko zostaje nagle na polu bitwy kompletnie wyjałowione i wystawione na wszystko. No i często gęsto łapie coś znowu.

No. To posmęciłam. Oszczędzę Wam za to opisów swoich batalii z łupieżem różowym, podwyższonym crp i koniecznością trzymania "zdrowego" dziecka w domu przez 4 tygodnie

Napisany przez: ulla wto, 16 paĹş 2007 - 22:19

Ja to już przerabiałam w zeszłym roku. Nie, nie była całkiem zdrowa, ale też nie chora, ale w domu trzymałam. Energia ją tak roznosiła, że obawiałam się o całość mieszkania.
Co do antybiotyków, to też mój lekarz, każe potrzymać w domu w razie możliwości kilka dni po, zanim nie odbuduje się flora bakteryjna i nie zacznie działać naturalna odporność.

No a my chyba zaliczamy pierwszą przerwę przedszkolną - co gorsza dziecko zaraziło się najpewniej ode mnie, bo wirus mnie męczy od soboty. Co prawda dzwiny jakiś i nie bardzo zjadliwy, ale zawsze. Mam pseudo katar (zatyka mnie rzadko, za to kicham strasznie, po kilkadziesiąt razy na dobę), pseudokaszel i miałam w sobotę całkiem prawdziwą gorączkę i silny ból głowy - dziecko te dwa miało dziś jak wracałaśmy z przedszkola, pseudo katar też już ma, może prawdziwy się nie rozwinie...ale za bardzo na to nie liczę.

Napisany przez: Piatka wto, 16 paĹş 2007 - 23:17

Długo mnie nie było.
Oczywiście przyniosły mnie tu urodziny Wiki, a mianowicie refleksje zwiżane z nimi...
Kiedy zarejstrowałam się na forum Wikotria miała 2,5 roku! Emilka była w wieku Wiki, miała 4 latka, a Natalka miała tyle co Emka teraz, czyli 5,5. Byłam w trzecim miesiącu ciąży z Maćkiem, który za 3 dni skończy ROK!
Za szybko dla mnie leci ten czas.
Wikotria jest już taka samodzielna. Z dnia na dzień pięnieje i robi się coraz mądrzejsza.
Jestem bardzo zmęczona, więc na razie więcej nie napiszę.
Dobranoc.

Napisany przez: KM wto, 16 paĹş 2007 - 23:20

Ewabi, ja to wszystko wiem i wcale mi z tą wiedzą dobrze nie jest


Byliśmy na kontroli i Kacper ma brać antybiotyk jeszcze do czw. (10 dni). Tylko, że na Augmentinie wyczytałam, że gotowy lek po 7 dniach trzeba wyrzucić


Ewabi, napisz co za paskudztwo Was dopadło. Co to jest ten łupież różowy?

Ulla, ja też chora i mąż, tylko nam na gardło padło.


Zdrówka życzę wszystkim maluchom, straszne jest to siedzenie w domu

Napisany przez: KM wto, 16 paĹş 2007 - 23:27

Piatka, dużo zdrówka dla Twojej Wiktorki i radosnego dzieciństwa

Napisany przez: ulla wto, 16 paĹş 2007 - 23:43

Wszystkiego pomyślnego dla Wiktorii

Napisany przez: myszka śro, 17 paź 2007 - 08:53

Spełnienia marzeń, Wiktorio!

Napisany przez: justapl śro, 17 paź 2007 - 09:41

Wszystkiego najlepszego dla Wiktori

Napisany przez: Zwierzo. śro, 17 paź 2007 - 10:20

Ewa, ja się zgadzam, no zgadzam się ale gdybym tak robiła Leo nie byłby w przedszolu ani jednego dnia. Kiedy trzymałam w domu rekonwalescenta (no, fakt, w zeszłym roku to było) on płynnie przechodził z jednej choroby w drugą

Co robić? Co robić? Mamy powtórkę z rozrywki. Czekam tydzień i Leo idzie. W ogóle to kryzys mamy bo on przestał chcieć chodzić....

Wszystko bez sensu... no, doopa blada, że się tak wyrażę uczenie.

Z

Napisany przez: jaaga28 śro, 17 paź 2007 - 12:37

Dziewczyny Julka dopiero tydzień w domu i już ledwo wytrzymuje, zaraz napiszę co nawyprawiała dziś. My bez antybiotyku, ale też ma nie chodzić do przedszkola do końca tygodnia a nawet dłużej....cóż może nie zwariujemy.
Otóż energia ją roznosi, bo na chorą nie wygląda, tylko to okropne kaszelisko, więc wlazła na oparcie fotela i spadła. Oczywiście sie nie przyznała, tylko ja huk usłyszałam więc ją wołam. Ona że mi powie, ale mam nie krzyczec, no to opowiada, że spadła i w głowe uderzyła, patrzę z tyłu głowy mały ślad po uderzeniu, lekko zdarta skóra, ale jak to ja głupia matka, zaczęłam jej wykład straszeniowy, że to nie przelewki, że to głowa, mózg itd, itp i żeby jak jej się będzie w głowie kręciło albo niedobrze robiło to ma mi odrazu mówić....ja na nią patrzę, a ona oczy wywraca, zbladła, usta sine i leci do tyłu na podłogę......Kurcze nawet nie wiecie jak się wystraszyłam, złapałam, ona beczy że oddychać nie może, wodę dałam, położyłam i nie wiem co robić....trzęsę się, Mała w wózku patrzy zdezorientowana....ale ochłonęłam, Julce wytłumaczyłam, że tylko ją tak postraszyłam konsekwencjami, i żeby mi tu prawdę mówiła czy ją coś boli.....no i mam nadzieję, że to omdlenie to ze strachu, bo żadnych objawów nie widzę, bawi się już normalnie, lekki guz się z tyłu głowy zrobił. Oczywiście ją obserwuję....ale się strachu najadłam.
To ja też wypiję za zdrówko Wiktorii!

Napisany przez: ewabi śro, 17 paź 2007 - 13:52

100 lat dla Wiktorki!!!

Zwierzo dla mnie to, co piszesz jest nie tylko jasne, ale takĹźe paskudnie znajome wrrr...
I sama tez podejmuję takie właśnie decyzje, czyli, że jasiek po tygodniu w domu szedł do przedszkola z nie do końca zaleczonym katarem, bo i tak wiedziałam, że minie tydzień i do tego domu wróci. Jednak nie przy kuracji antybiotykowej, bo wtedy - primo: wracał szybciej (najdalej po trzech dniach); secundo: świństwo, które go rozkładało było znacznie bardziej świńskie i antybiotyk mocniejszy. i tak wkoło Macieju. Między innymi dlatego Janek nie chodził do przedszkola przez całą poprzednią zimę. Dzięki temu jednak nie mieliśmy od grudnia już żadnego powrotu do antybiotyków.

Łupież różowy to - za przeproszeniem: idiotyczna choroba skóry. Moje dziecko miało i ma paskudną wysypkę na tułowiu. I na tym koniec. Żadnych więcej objawów oprócz parszywego (za przeproszeniem ) wyglądu. Trwa cholerstwo 6 do 8 tygodni, nie jest zbytnio zaraźliwe (żadne z nas się nie zaraziło), ale "etiologia choroby jest wirusowa". Istnieje prawdopodobieństwo przenoszenia, zatem Jan w domu siedzi. Mam nadzieję, że tylko do poniedziałku.
Zwierzo - my mamy jeszcze daleką drogą do kryzysu ... Jan był w przedszkolu w tym roku równo jeden dzień. Czyż nie jest smutnym rekordzistą w tym zacnym gronie?? Fanfary poproszę ... echhh

Napisany przez: Piatka śro, 17 paź 2007 - 17:03

Dziękujemy bardzo!

Napisany przez: KM śro, 17 paź 2007 - 22:27

Mój dylemat: być wyrodną i puścić do przedszkola czy zostawić w domu rozwiązał się sam. Kacper dostał rano biegunki i został w domu. Do wieczora już mu się poprawiło tylko jest wyjątkowo osłabiony po tym antybiotyku. Przejdzie parę kroków i kuca, bo nie ma już siły.

Ewabi, rzeczywiście smutny rekord. Nasz rekord to zdaje się tydzień.


Widzę, że wszystkie maluchy z naszego wątku chorują. Może zmienimy tytuł na chorowitki z 2003

Napisany przez: Pysio śro, 17 paź 2007 - 22:33

Wszystkiego najlepszego dla Wikuni!!!

Napisany przez: Pysio śro, 17 paź 2007 - 22:39

A tak apropos chorowitków, to Kuba (oprócz tego nieszczęsnego wypadku) był w przedszkolu cały czas od początku września. Ale od piątku zaczął pokichywać, pokaszliwać i ma początki kataru. I nie wiem czym to się skończy?

Napisany przez: Zwierzo. śro, 17 paź 2007 - 23:12

Ha, no widzisz, u nas trochę inaczej. Trzymam poantybiotykowego Leonka w domu a on płynnie przechodzi sobie w następną chorobę. I z czego, cholera jasna? Przecież go izoluję od czego się tylko da... W zeszłym roku w zimie też nie chodził do przedszkola, jeśli nie liczyć balu karnawałowego, na który go posłałam bo wiedział wcześniej, że takowy będzie i bardzo na niego czekał. Nie miałam serca powiedzieć, że nici. No i poszedł. Oczywiście odchorował acz nie mam pewności, czy aby i tak nie miałby anginy...

No, w tym roku było nieco lepiej. Wrzesień w przedszkolu niemal cały, dopiero pod koniec mieliśmy załamanie. Ale jakie - chore zatoki i Augmentin przez 21 (sic!) dni. Tadam! Fanfary dla obu dzielnych rekordzistów. I czy ja muszę dodawać, ze po tygodniu od teoretycznego wyleczenia zaczął się kaszel? Następna wizyta u pani laryngolog przyniosła nam Sumamed. Tyż pycha. No i właśnie trzymam coraz bardziej kaszlącego teoretycznie - rekonwalescenta w domu. Za tydzień ma iść do przedszkola. Zobaczymy, czarno widzę. I tylko zastanawiam się co wymyśli pani dr jak pójdziemy kolejny raz na wizytę (jaki jest mocniejszy antybiotyk od Sumamedu? No, nie jeśli da kolejnego antybola to każę jej przemyśleć).

Nie wiem czym leczyć Leonka - w zeszłym roku starałam się bez antybiotyków tak długo jak się dało, tzn dłuuuuugo. Teraz już nie wiem. Zmieniliśmy przychodnię, jest fajnie, bez kolejek i w ogóle w poczekalni Ikea ale mam poważne obawy. Każda wizyta=antybol. Każdziuteńka. A efekty póki co z grubsza te same...

W zeszłym roku było wesoło bo tymi wszystkimi katarami i gardłami natychmiast zarażał się Pyza. No i Pyza się uodpornił. Już się nie zaraża. A Leo nadal chory... (czy jest tu taka buźka co sobie włosy z głowy rwie?) U Pyzulca przynajmniej była jakaś rozmaitość w tych chorobach: a to zapalenie ktrani a to wirusowe zapalenie jamy ustnej... no, fakt tego tam kolorowego łupieżu nie mieliśmy ale przecież wszystko przed nami Leo jest monotematyczny: ucho, angina, katar, katar, katar, katar, angina, ucho... i tak ad infinitum. Aaaaaaaaaa!!!!

Z

P.S. No, fakt - pojawiam się w tym wątku raz na ruski miesiąc i od razu żale wylewam a o solenizantach i innych jubilatach - cisza. Już się poprawiam:

Wikuniu, sto lat!!!

I dziękuję już za uwagę. Buziaczki, wszystkiego najlepszego

Napisany przez: ewabi czw, 18 paĹş 2007 - 09:16

Zwierzo
zapytam jak skanna: a mleko w diecie Leo jest??

Napisany przez: Zwierzo. czw, 18 paĹş 2007 - 09:26

Ano - jest. Proponujesz wyrzucić?

Z

Napisany przez: ewabi czw, 18 paĹş 2007 - 09:32

aha. Natychmiast! I czekać na efekt. Jak mawia skanna - jeśli winne mleko, to najdalej po miesiącu będziesz już widziała różnicę. Jeśli nie - trzeba będzie szukać dalej. Ale angina i uszy ... to z dala pachnie alergią. u mnie wszak było dokładnie to samo.
pytasz co po summamedzie? Ano linkomycyna w zastrzykach. Nic przyjemnego. Boli jak jasna cholera

Napisany przez: Zwierzo. czw, 18 paĹş 2007 - 09:37

Póki co doszłam do źródła rozwijającej się aktualnie choroby. Tatunio. Tatunio jest chory. Tatunio kaszle. Tatunio cierpi. Tatunio śpi z Leonkiem i się nie leczy. Tatunio nie chce się wynieść. Wynosimy się my.

Tak więc... do usłyszenia

Wrócę zapewne jakoś w przyszłym tygodniu, pod koniec.

Z tym mlekiem - spróbujemy. Myślisz, że ono wyjdzie w testach? Robimy niebawem. Już drugi tydzień Leo żyje bez Zyrtecu więc nie można tego zmarnować.

Z

Napisany przez: ulla czw, 18 paĹş 2007 - 20:21

Zwierzo, a czy u niego zaczyna się to zwykłym przeziębieniem - czyli przed uchem i resztą - katar i kaszelek?? Jeżeli nie, to na pewno nie o to chodzi. Jeżeli tak (czyli katar i kaszelek jest najpierw, znaczy najpierw najpierw, nie biorę pod uwagę skutków poantybiotykowych), to być może źle oczyszcza nos??? Miałam problem z Weroniką - uszny...trwał prawie dwa lata (prawie każdy katar kończył się infekcją uszu), do zakupienia "katarka". Jak zaczęliśmy go używać przestało jej się rzucać na uszy, wychodziła szybciej z infekcji i nie było problemu nadkażeń bakteryjnych - zazwyczaj wtórnych, czyli po wirusowych. Tak strasznie go nie lubi, że nauczyła się wysmarkiwać nos mocno, co nie zmienia faktu, że w razie ostrej infekcji nadal jest w użyciu, bo wyciąga wydzielinę zalegająca głęboko, również tą gęstą, wyciąga też to co pojawia się w gardle, jeżeli kaszle w trakcie. Potem przez minimum dwie-trzy gdziny oddycha spokojnie, nie kaszle, nawet nie ma potrzeby użycia chusteczki - wtedy stosuję inhalacje, no i zaraz po nawilżam nos sprayem lub solą fizjologiczną, czasem psikam Euphorbium.
Nie znosi tego organicznie i trzeba ją zmuszać, używać siły...ale już mamy 1,9 (lat) bez antybiotyku.
P

Napisany przez: KM czw, 18 paĹş 2007 - 23:43

Ulla, u Kacperka ciągłe problemy z uszami spowodowane są właśnie nieumiejętnością wydmuchania nosa. Katarka nie mamy. Czy on nie podrażnia nosa (odkurzacz ma dużą siłę ssania)? No i kurczę, takiemu chłopu katarek kupować, powinien sam dmuchać Jak się nie skończą te choróbska, będziemy jednak musieli kupić.

Napisany przez: ulla pią, 19 paź 2007 - 01:52

My mamy odkurzacz 2000 Wat (mocniejszych domowych chyba nie ma??)...Janusz sprawdził najpierw na sobie, siła ssania nie wydała mu się porażająca, choć z gardła wyciąga, czyli jednak znaczna. Weronika go nie lubi, bo nie lubi żadnych ingerencji, nie lubi też kropel do ucha, czy do nosa...ale przy okazji infekcji zdarzyło się jej powiedzieć, że "musimy chyba wyciągnąć katarkiem"...choć potem przy samej operacji broniła się wściekle. Przy aplikowaniu kropel do ucha było tak samo - mamo trzeba kropelki, a potem musiałam się bronić przed kopniakami. Końcówki katarka nie wkładaliśmy do nosa głęboko, tylko przy takiej bruździe skórnej przy ujściu jamy nosowej, to wystarczało.
I nie wiem, czy nie podrażnia nosa (ale sprzęt jakiego używa laryngolog w razie potrzeby, różni się tym, że jest mocniejszy, bo zdarzyło się nam oczyszczać jej nos w gabinecie ambulatoryjnym u laryngologa)... no i trzeba śluzówkę nawilżać, u nas to też było/jest przemocą, bo nie znosi. Ale jak w początkach katarek był w użyciu - tak teraz bywa. I problemu nie widzę, bo jednak używając go, początkowo konieczność oczyszczania była ok. 4 razy na dobę. Teraz, jeżeli zajdzie potrzeba, to raz na dobę (przez dzień-dwa, kiedy jest najgorzej), bo sobie radzi z wydmuchiwaniem i robi to skutecznie.

I KM problemem nie jest czy dziecko jest duże i, że teoretycznie już ma sobie radzić, ale jakaś tam podatność na tego rodzaju infekcje. Weronika w wieku dwóch-trzech lat, kiedy poszła do przedszkola, nie radziłą sobie zupełnie. Katar-zapalenie uszu, katar-zapalenie uszu i tak co dwa-trzy tygodnie. Po trzecim antybiotyku powiedziałam dość, a że sama zachorowałam i nie byłam w stanie wybrać się po raz kolejny do przychodni to wezwaliśmy prywatnie lekarza do domu (ale znajomego, choć za pieniądze, nie z przypadku). I on powiedział - jeżeli się postaram, to możemy spróbować wyleczyć te uszy bez antybiotyku. I się udało. Udało się raz, potem drugi (nie przestała chorować, ale dzieki kuracji bezantybiotykowej, po wyzdrowienu chodziła do przedszkola przez 2-3 tygodnie, a nie przez tydzień). Potem trzeci, potem była angina i zakupiliśmy katarka...ale od tej anginy nie było już żadnego antybiotyku, bo nigdy więcej się na nic nie rzuciło, choć owszem, zdarzyła się prawie rok temu infekcja nawracająca i siedzenie w domu przez trzy tygodnie, ale podstaw żadnych do podania antybiotyku nie było, więc go nie dostała.

Napisany przez: justapl pią, 19 paź 2007 - 09:48

pierwsze słysze o takim odkurzaczu do nosa , a przydałby sie i mojemu Olkowi bo jemu katar zawsze kończy sie na zapaleniu oskrzeli , że nie wspomne o nieprzespanych nocach

Napisany przez: KM pią, 19 paź 2007 - 17:52

Ulla, dziękuję za informacje o katarku. Weszłam dzisiaj na stronę katarka i pokazałam Kacprowi instrukcję. Wystraszył się trochę i zaczął próbować dmuchać. Jak nie chce to go pytam czy mam kupić to urządzenie do odkurzacza. Wiem, okropna matka ze mnie, ale czasami dopada mnie bezsilność. Kacperek dobrowolnie nie dałby sobie nosa tym katarkiem oczyścić, dlatego daję mu wybór. Wolę nastraszyć niż się szarpać.
1,9 roku bez antybiotyku to chlubny rekord.

Zmieniając temat to moje dziecko przyzwyczajone jest do jeżdżenia w hipermarketowym wózku. Niestety te siedzonka są tylko do 15 kg. Kacper mieści się bez problemu, bo jest szczuplutki i trudno mu wytłumaczyć, że to już nie dla niego.
Oj, dorośleją nam dzieci. Jeszcze niedawno na wszystko był za mały, a teraz już bywa za duży.

Napisany przez: Pysio pią, 19 paź 2007 - 18:34

Melduję, że od wczoraj Kuba jest na antybiotyku. A dziś 3 razy robił kupę, coraz lużniejszą.

ech życie, życie jest nowelą...

Napisany przez: KM sob, 20 paĹş 2007 - 15:30

Pysiu, moĹźe ta biegunka od antybiotyku?

Dzisiaj Kacperek w swoim żywiole. Składa z tatą szafę: podaje narzędzia, sprawdza instrukcję, szczęśliwy i taki ważny. Bardzo lubi takie męskie zajęcia. Oby mu to nie przeszło

Napisany przez: Pysio nie, 21 paĹş 2007 - 21:22

Wiecie co, ja już ręce załamuje odnośnie mojego dziecka. Kuba poprostu nie woła i sam nie bierze chusteczki mimo, że gilusy mu spływają już za usta, to on obliże się (fuj!!!) i dalej zajmuje się tym, co się zajmował. Poprostu mu nie przeszkadza, nie ma potrzeby. Tłumaczymy mu, że tak nie wolno, że dzieci będą się z niego śmiały, że nikt z nim nie będzie chciał rozmawiać i on twierdzić, że wszystko rozumie, że mu przykro, że już nie będzie i pamięta maksymalnie 5 minut. Po czym robi to samo. Wiecie ja już wolałabym, żeby wycierał w rękaw, ale wogóle... fuj, no fuj

wyżaliłam się

Napisany przez: Pysio nie, 21 paĹş 2007 - 21:52

a czy Wy dziewczyny zakładacie swoim pociechom rajstopy?

Napisany przez: jaaga28 nie, 21 paĹş 2007 - 21:57

Pysio: w sensie rajstopy pod spodnie? Ja mam córę, więc czasem zakładam do spódniczek czy sukienek , a jak w spodniach to tylko skarpetki.
A z oblizywaniem Cie rozumiem, ja miałam jakiś rok temu cos podobnego, tylko, że ona oblizywała to co wydłubała... , też jej próbowaliśmy to wyperswadować różnymi metodami....w końcu sama zaprzestała tej praktyki.

Napisany przez: KM nie, 21 paĹş 2007 - 21:58

Pysio, może chłopcy w tym wieku tacy są, że trzeba jeszcze za nimi z chusteczką biegać. Kacper ma zawsze taki katar co go nie widać, ale nosem non stop pociąga i płacze, że coś mu siedzi. Tylko raz w życiu miał taki spływający i radził sobie rękawem, bo zapominał o chusteczce. To było jeszcze w poprzednim przedszkolu. Niektóre dzieci sobie nie radziły, po brodzie im ciekło (zostawałam rok temu na śniadaniu z Kacprem i na wymioty mnie zbierało momentami), panie niewzruszone-nic z tym nie robiły. Nie wiem jak można na to spokojnie patrzeć. Przypuszczam, że nie wycierały zasmarkanych nosów, bo do przedszkola przyprowadza się zdrowe dzieci i przede wszystkim samodzielne

Pysio, a może pachnące chusteczki zachęcą Kubę? O innych bejeranckich nie słyszałam. Podejrzewam, że takie ze spidermanem Kacper wyciągałby co chwilę tylko i tak nie potrafiłby wydmuchać nosa. Tylko takich nie ma.

Napisany przez: KM nie, 21 paĹş 2007 - 22:02

Rajstopy Kacper nosi. Jutro do przedszkola biorę dla niego dodatkowo krótkie spodenki, żeby mu założyć zamiast długich na rajstopy. Nie wiem czy paradowanie w samych rajstopach to dla czterolatku już obciach? Kuzyn Kacperka w czterolatkach wstydził się chodzić tylko w rajstopach

Napisany przez: Pysio nie, 21 paĹş 2007 - 23:00

KM Kuba nie mógł się doczekać, dziś pierwszy raz mu założyłam. Myślę, że dla niego jeszcze w tym roku nie będzie obciachu, ba będzie chwalił się rajstorami ze strażą pożarną, taksówką, paralotnią itp.

Napisany przez: KM nie, 21 paĹş 2007 - 23:07

Kacper też chce pokazać swojego groźnego smoka, koparkę, trupią czaszkę (te chce założyć jako pierwsze ) tylko nie wiem czy koledzy go nie uświadomią. U nas są cztero- i pięciolatki.

Napisany przez: justapl pon, 22 paĹş 2007 - 13:05

u Ola w przedszkolu jest bardzo cieło , dzisiaj ubralismy rajstopy pierwszy raz , ale ściągliśmy w szatni , bo by sie zadrapał
dziewczynki lataja w samych rajtkach
musze sie wybrać na zakup jakichś w efektowne wzorki

Napisany przez: KM pon, 22 paĹş 2007 - 14:32

Nie będzie miał problemów z założeniem na spacer?

Napisany przez: ewetka pon, 22 paĹş 2007 - 15:07

O a ja właśnie chciałam się wstrzelić w temat choróbsk i rajstop.

Pod koniec września zadzwoniła do mnie pani z przedszkola, które wpisałam w drugiej kolejności wyboru i od 1 października Maciuś poszedł do przedszkola. Do przedszkola poszedł z lekkim katarem Chodził tam 4 dni
Chodził bardzo chętnie. Siedział bite 8 gdozin i bez problemu zostawał. Pani w szoku, ze tak dzielnie pierwszy raz rostania znosi. Wracając do kataru, po 4 dniach zaczął kasłać. Zostawiliśmy go w domu. Dziewczynki oczywiście też z gilami do pasa (wróć- Ola do gardła bo leży).
Co tydzień chodziłam z nimi do lekarza, bo zadnej poprawy. A pani doktor niezmiennie- gardło czyste, oskrzela, płuca bez zmian. Gardło pokryte wydzielina z nosa- dużo pić, zeby spłukać katar,, witamina C, nawilżanie i oczyszczanie nosa. Dodam tylko, ze kaszel przy tym jak u gruźlika. No nic 3 tygodnie się bujaliśmy z tym katarem i kaszlem (Ola jedyna nie kaszle- tfu tfu tfu) KAtar minął kaszel dalej jest, mimo picia wykrztuśnych syropów i Eurespalu. W każdym razie zmniejsza się, dzieciaki pokasłują rano. Jak juz po syropie odkrztuszą to co im zalega, to cały dzień jest spokój.
Dzisiaj MAciek wrócił do przedszkola, ciekawe na jak długo?
I tu się właśnie pojawia kwestia rajstop. Bo nie wiem jak się teraz dzieci ubiera. Ja pamiętam, za moich czasów (o matko starzeję sie skoro zaczynam takich zwrotów używać) biegało się w rajtkach. a teraz?

Zapomniałam, Zaległe życzenia dla jubilatów. Rośnijcie radośnie i zdrowo

Napisany przez: KM pon, 22 paĹş 2007 - 16:48

Rano jak zaprowadziłam Kacpra to się przeraziłam. Dzieci tak kaszlące jak Kacper jeszcze nigdy w życiu nie kasłał w ciągu dnia (rano mu się zdarzało). Myślałam, że przez pomyłkę trafiłam do szpitala

W temacie rajstop to u nas tylko jedno dziecko widziałam w rajstopach i to nie z Kacperka grupy. Kacper był w rajstopach i spodniach-nie było mu za gorąco.
Dzisiaj dumna matka ze mnie, bo pierwszy raz w tym roku odebrałam swoje dziecko z przedszkola Bezrobocie ma swoje plusy


Ewetka, dzielny Twój Maciuś bardzo. Zwłaszcza, że w domu zostawia dwie młodsze siostry, ale może ma dosyć tego babińca Prawdziwy facet.


Jutro pasowanie na przedszkolaka! Było już u Was?

Napisany przez: justapl pon, 22 paĹş 2007 - 17:12

u nas pasowanie było tydzień temu , Olo jest w grupie kosmit ów
jak bede mniała zdjecia na płytce to wstawie

właśnie problem z tymi rajstopami bo sam nie ubierze , z drugiej srtrony pani wszystkim zakładać nie bedzie
a w przedszkolu na rajstopy plus spodnie zagorąco , dzieciaki sa w podkoszulkach

Napisany przez: jaaga28 pon, 22 paĹş 2007 - 22:46

Ewetka moja Julka własnie tak kaszle...jak gruźlik, normalnie jakby za chwile miała zwymiotować...już 2 wizyty przerobiłyśmy...i nic, w gardle w porządku, w oskrzelach nic nie słychac...jutro znowu wizyta, bo juz 2 tyg. w domu siedzi bez przedszkola, nawet nie wiem czy jakieś ślubowanie ją nie ominęło....napewno nudy ma straszne i ją energia w domu roznosi.

Napisany przez: Zwierzo. wto, 23 paĹş 2007 - 09:08

ulla, faktycznie, katar i kaszelek jest. Ino jest to u Leona stan normalny, od zeszłego roku. Właściwie to źle mówię: on się budzi z katarem i kaszlem, kicha itd po czym po jakiejś godzinie - dwóch wszystko przechodzi jak ręką odjął. Zmieniłam już całą pościel na antyalergiczną i nic to nie dało. Jestem w trakcie wywalania kwiatów z mieszkania. Myślę o pozbyciu się zasłon i dywanów... Dziwne jest to, że on w ogóle nie gorączkuje. Jak już skacze mu temperatura to dostaję opierdziel od lekarza, że nie dbam o dziecko bo go wcześniej nie przyprowadziłam. No więc teraz chodzimy raz w miesiącu. I zawsze, raz w miesiącu nie jest dobrze... Co do dmuchania nosa to wydaje mi się, że robi to dobrze. Ze strachu przed Fridą, której używamy od urodzenia. Nie znosi. Nie wie, że teraz nie byłabym w stanie go utrzymać. Jest za duży, za ciężki, za silny.... (116 cm wzrostu, 23kg).

Przepraszam, że nie czytałam Was bardzo dokładnie - jestem w domu tylko na chwileczkę, co do rajstop to Leo nie nosi. Zacznie nosić jak ja zacznę. Czyli przy minusowych temperaturach. Albo może kalesony mu kupię bo to chyba jakieś takie bardziej męskie...

ewabi, powiedz - to mleko wyjdzie nam na testach?

Z

Napisany przez: ewetka wto, 23 paĹş 2007 - 09:13

Zwierzo a testy skĂłrne?
przerabiałam wiosną, Mackowi wyszły tylko cytrusy, seler i jajko
Z mleka wyróśł. U nas mleko bbyło w podstawowych testach.

U maciusia jeszcze nie było pasowania. Mąż trochę pogadał z nauczycielkami i okazało się, ze Maciuś mimo moich obaw jest bardzo samodzielny na tle grupy, tylko wolno je. dzieci jedzą szybciej. Może się nauczy, bo w domu posiłek też trwa długo i on wogóle raczej z grupy slimaczków

Napisany przez: Zwierzo. wto, 23 paĹş 2007 - 09:14

ewetka, właśnie będziemy robić skórne...

Z

Napisany przez: ewetka wto, 23 paĹş 2007 - 09:17

KM Maciek jest bardzo towarzyski i chętny do zabaw z rówieśnikami. Swój babiniec bardzo kocha. Wczoraj jak wrócił z przedszkola Ania wykrzyknęła Hurra!! i padli sobie w objęcia. Normalnie rozpłynęłam się.
Ale pierwszy szok też przeżyłam. Mąż zauważył, ze Maciek ma brudną kurtkę, a Maciek powiedział, ze chciał się bujać na huśtawce i kolega go dwa razy kopnął! Nogi się pode mną ugięły. ALe jak go za język pociągnęłam to się okazało, ze kolega już się bujał i MAciek pod huśtawkę podszedł i dostał z buta dwa razy.
!

Napisany przez: ewabi wto, 23 paĹş 2007 - 09:24

Niekoniecznie wyjdzie. Wiesz, ja robiłam JJnkowi testy w zeszłym roku i był jeszcze mały, Mogło nie wyjść też dlatego. Ale ogólnie, podburzona przez skannę - ja odgórnie w testy nie wierzę. Albo inaczej. Wierzę, ale wyników nie traktuję jako prawd absolutnych. Zresztą i moja alergolog tak mówi. To, że coś wyjdzie daje jeszcze jakiś znak, że jest alergia w tym kierunku, ale to, że nie wyjdzie - nijak nie oznacza, że w tym kierunku jej nie ma. Bynajmniej nie u tak małych dzieci. Zatem - za skanną utrzymuję, że póki się da zastosować metodę eliminacji potencjalnego alergenu i zaobserwować efekt, to tak jest skuteczniej. U Janka po odstawieniu mleka różnica była widoczna od razu. I te zapalenia uszu na tym tle były inne niż opisane prze ullę. Zasadniczo. Bo to nie jest schemat: katar, katar, katar - kaszel od kataru - zapalenie ucha. To jest tak, że dziecko się budzi w środku nocy z płaczem, a rano u lekarza okazuje się, że jest potworne zapalenia ucha. Katar pojawia się z tym zapaleniem jednocześnie, a siedzi tak głęboko w zatokach, że nawet Frida nie wyciąga. No. Ale póki co u nas to na razie mary przeszłości.

Lęcę pielęgnować zasmarkanego Kubana.
Uwaga - Janek w przedszkolu, dzień drugi

Napisany przez: ewetka wto, 23 paĹş 2007 - 09:38

Maćka alergolog twierdzi, że z alergi nie wyrasta się. Czasami bywa tak, ze organizm nauczyczy się żyć z alergenem i przestaje reagować na niego, ale to nie znaczy, ze alergia jest wyleczona. Bo w niekorzystnych warunkach moga ponownie wystąpić reakcje alergiczne, np przy osłabieniu organizmu, stresie, zmianach klimatycznych czy kumulacji alergenów. Poza tym jełśi w testach wyjdą 3 laergeny np tonie znaczy, że można spać sopkojnie bo za 2 lata może się okazać, ze organizm na te 3 alergeny już nie reaguje a zacznie na inne reaować. A za jakiś czas moze wócić do tych pierwszych.
Dla mnie masakra. okazało siez e musze dziecko stale pod kątem alergi kontrolować. Na razie raz zaliczyliśmy tetsy skórne pokarmowe. Na razie wziewne sobie odpuszczam, bo nie zaciągne MAćka na nie poprezdnio miał 13 punktów i to było ponad jego siły. Wiem jeszzce,z e jeśliw ychodzi białko jaja kurzego to bardzo często towarzyszy temu wziewna. I u Macka zgadza się. jest uczulony na jajko (to bez testów wiedziałam) i silnie raguje na pyłki brzozy (opuchnięte oczy i mega katar) i sierść kota.

Napisany przez: ulla wto, 23 paĹş 2007 - 09:46

No to chyba rzeczywiście dobrze to robi, bo u nas działa mechanizm strachu przed "Katarkiem" - i tylko niechęć do tego cudu techniki, zmusza Weronikę do skutecznego dmuchania w chusteczkę.

Poostaje mieć nadzieję, że testy alergiczne pokażą w czym ew. problem i uda się wam opanować chorowanie.

Napisany przez: Erima wto, 23 paĹş 2007 - 15:24

Hej Dziewczyny, ostatnio tylko podczytuję, bo nie mam już sił pisac o kaszlu, ale widzę, ze temat utrzymuje się na topie, więc się jednak podłączę. Erwin niby zdrowy a chory już od miesiąca, ponad, od poniedziałku nie chodzi do przedszkola i teraz mam zamiar w końcu go wyciągnąć (chyba, ze to alergia - badania będą jak się wyleczy). Czytałam tu o kaszlących maluchach z czystym gardłem i osłuchowo bez zmian - i moje dziecko tak też było oceniane przez pediatrę, aż się w końcu upomniałam o rtg klatki piersiowej (bo ciągle kaszel tłumaczyć alergią - można, ale dzieciakowi płuca na lewo wywracało, kasłał nie do opisania), więc był rtg i co..... zmiany w oskrzelach (osłuchowo nie do wykrycia), jeden tydzień już go próbują na wziewach wyleczyć, ale postępu żadnego (tyle, że w nocy ma napady kaszlu nie o 3ej a o 6ej), więc dziś poszliśmy do innej lekarki i dała antybiotyk. Mały przy starszym bracie też załapał badziewie, bo od soboty chrapocze, wczoraj w gabinecie było cudowne ozdrowienie, pan doktor stwierdził, ze dziecko mam zdrowe, a w nocy znowu się dusił, no i dziś ta druga pani pediatra stwierdziła (co też podejrzewałam) krtań i tez antybiotyk. Byłam już tak zdesperowana, ze zgodziłam się na wszystko byle dzieci w końcu na nogi postawić, zwłaszcza, ze ja też mam zapalenie oskrzeli i tez antybiotyk - może jak się wszyscy w tym samym czasie przeleczymy to uda się jakoś normalnie potem funkcjonować. Na szczęście wszystko to dzieje się bez gorączki, bo miałabym jeszcze ciekawiej. Takie dziwne to chorowanie, bo w dzień dzieci względnie zdrowe, rozrabiają na potęgę, a w nocy obłożnie obaj chorzy - i tak od dobrego miesiąca. Liczę, ze od poniedziałku będziemy w końcu wszyscy zdrowi, choć i tak z planów wyjazdu na 1 listopada nici. Trochę się obawiam czy Erwin od przedszkola się nie odzwyczai, bo zamierzam go potrzymać w domu jeszcze przyszły tydzień - naczytałam się Waszych porad o przytrzymaniu w domu po antybiotyku, więc będzie 2 tygodnie w domu. Zobaczymy jak to będzie, na razie dochodzę do wniosku, że moja decyzja odnośnie powrotu do pracy po zimie, a nie jesienią była bardzo słuszna, bo tak jak przypuszczałam choroby nękają nas cały czas.

Dobrze, że piszecie o KATARKU, bo nie słyszałam o tym wcześniej, zamierzam wypróbować....
No i co mi wyszło z postu....?...samo narzekanie i smęcenie....lepiej chyba tylko podczytywać.

Napisany przez: justapl wto, 23 paĹş 2007 - 21:48

my naszczęści z tych chwilo zdrowych , choć troszeczke kaszlacych ale inhalatorek w ruchu i jakos sie trzymamy na tym etapie

jesli chodzi o testy skórne to ja tez niewierze w ich wiarygodnośc , Olo mniał robione niedawno i kopletnie nic nie wyszło
a wysypka , czerwone policzki i przynajmniej dwa razy do roku zapalenie oskrzeli z obturacją

Napisany przez: ulla wto, 23 paĹş 2007 - 22:11

Ja tam się boję pisać, że u nas dobrze, bo jednak dobrze, a nie chcę zapeszać. Od początku września opuszczonych 5 dni - dwa (różne, jeden niedawno) z powodu gorączki dzień wcześniej i mojej potrzeby sprawdzenia, czy coś się nie "kluje", dwa z powodu Janusza, który chciał pobyć z dzieckiem, akurat po długiej przerwie i jeden z powodu wyjazdu (w październiku tylko jeden ten po gorączkowy).
Acz dwa razy miała lekki katar - taki dwu-trzy dniowy i ma rano chrypkę. Poza tym się trzyma i oby jak najdłużej.


Ps. może to taki prezent za ostatnie dwa lata przedszkolne, kiedy w standardzie było tydzień w przedszkolu - dwa w domu - dwa tygodnie w przedszkolu - trzy tygodnie w domu itp.

Napisany przez: KM wto, 23 paĹş 2007 - 22:31

Czekam na taki prezent

Byliśmy dzisiaj na kontroli laryngologicznej i usłyszałam: zdrowe chłopisko Oby jak najdłużej.

Dzisiaj było pasowanie na przedszkolaka. Wierszyki, piosenki, jedzenie cytryny, zagadki. Ehhh, wzruszyłam się.

Napisany przez: ewetka śro, 24 paź 2007 - 10:20

A moje dziecko zmoczyło sie wczoraj podczas leżakowania. I trzy noce z rzędu w domu
I teraz nie wiem, czy znowu jest podziębiony, czy to przez odchodzenie napletka. 3 dni temu w czasie kąpieli odsunął mu się następny kawałek napletka, został już tylko mały fragment przyklejony i trochę go boli. Nie daje sobie umyć.

Napisany przez: KM śro, 24 paź 2007 - 22:20

Ewetka, Kacperkowi napletek już prawie się odkleił, zupełnie bezboleśnie. Może warto zrobić badanie moczu?

Napisany przez: Erima czw, 25 paĹş 2007 - 11:27

Napisz mi ulla proszę jak to robicie, ze KATAREK z gardła wyciąga wydzielinę ??? Wczoraj zakupiliśmy sprzęt, w stolicy graniczy to z cudem, ale w końcu się udało, i od razu zrobiliśmy zabieg. Owszem wyciągnęło ładnie z noska, nawet trochę głębiej, ale w gardle nadal się "gotuje"(noc była kiepska). Erwin sam potrafi naprawdę solidnie (!!!) wydmuchać nosek, ale chciał spróbować jak to działa - zachwycony nie jest, bo on z natury nie lubi hałasu, ale daje robić, bo widział, ze da się wyciągnąć więcej niż sam jest w stanie. Z Marcinem jest więcej problemu, choć sam odkurzacz uwielbia to KATARKOWI nie chce się poddawać bez krzyku. Tylko właśnie chodzi o to, że się nastawiłam, iż wyciągnę wszystko z gardła i będzie spokój, no i się trochę rozczarowałam. Odkurzacz mamy zdaje sie odpowiedni 1400W, czy to możliwe, ze zbyt lepkie i nie wyłazi?, jest na to jakiś sposób?

Ja Erwinowi napletka nie sprawdzam, dopóki na nic się nie skarży nie ingeruję. A co do sikania ewetka, to bardziej stawiałabym na przyczynę w rozpoczęciu przedszkola, ewentualnie może faktycznie jakiś stan zapalny pęcherza (to mogą badania wykluczyć). U mnie Erwin jak rozpoczął we wrześniu przedszkole też się zdarzyły ze 3 noce mokre (nie po kolei) i zrobiłam badania moczu - było ok. Skupiliśmy się bardziej na przytulaniu, zapewnianiu, ze go kochamy, więcej uwagi i wspólnego czasu i minęło. Choć teraz bywa tak, ze jak zbyt późno opije się herbatką czy sokiem to bywają nocne niespodzianki, bardzo sporadycznie, ale jednak, ponoć do 5 lat to normalne.
Erwin od poniedziałku nie chodzi do przedszkola i tak tęskni, ze kazał sobie zrobić kalendarz do skreślania nocek ile jeszcze musi minąć, żeby poszedł do "pracy". To chyba dobrze, ale jak wróci to pierwsze 2 dni znowu będzie wciąż dopytywał czy go zabiorę, bo tak było poprzednio. Ciekawe dlaczego ciągle to wraca, przecież nigdy nie został ani chwili dłużej, małego wyrywam ze snu, żeby zdążyć do przedszkola, może jakieś inne dziecko z tego powodu płakało i on boi się o siebie, sama nie wiem.
Ciekawe czy nam jakieś pasowanie na przedszkolaka nie uciekło, będę musiała dopytać pań, ale to chyba nie jest w każdym przedszkolu.
znowu się rozpisałam...

Napisany przez: ulla czw, 25 paĹş 2007 - 14:15

Widać wyraziłam się nieprecyzyjnie. U Weroniki oczyszczanie nosa wywołuje odruch kaszlowy, a kiedy kaszle w trakcie to część tego co odkasłuje wyciąga Katarek na pewno, to wnioski z oceny charakteru wydzieliny i z próby jaką małżonek przeprowadził na sobie, czyli, że "ciąg" odczuwalny jest w gardle. Ale to nie tak, że wyciągnie z gardła wszystko, niestety, bo zasadniczo ma oczyszczać nos i to robi skutecznie i efekt trwa dłużej niż kiedy używa się chusteczki. Skuteczny jest też na takim etapie kataru kiedy się wydmuchać nosa nie da, bo jest totalnie przytkany.

Edit: dopisek

PS Na sobie nie próbowałam (znaczy spróbowałam, ale przerwałam zanim mogłam coś zaobserwować), bo ja mam skłonność do krwawień z nosa - taki defekt, powtarzalny również w ustach, bo pluję krwią przy myciu zębów i pomimo badań, dotąd nie wiem dlaczego, a trwa to od dzieciństwa, więc wszystkie oceny Katarka są z drugiej ręki...inna sprawa, że nie byłam dość chora, żeby rzeczywiście tak na serio próbować, bo nękają mnie głównie wirusy "pseudo" - znaczy miewam pseudo-katar, pseudo-grypę, pseudo-inne...czyli źle się czuję, mam gorączkę, bóle mięśni-kości-stawów, ból głowy, kaszel (taki oskrzelowy)...ale np. klasyczny katar to już dawno mnie nie dopadł.

Napisany przez: MonikaW77 pią, 26 paź 2007 - 19:07

Cześć, jestem ciekawa, czy wśród równieśników mojego Maksymiliana znajdzie się ktoś o podobnym wzroście, nie widziałam jeszcze dziecka w jego wieku, które byłoby większe od niego, ma teraz dokładnie 120 cm wzrostu, byłoby mi raźniej, gdyby ktoś o podobnym wzroście jeszcze się tu znalazł

Napisany przez: KM pią, 26 paź 2007 - 23:40

Monika, trudno będzie chociaż są tu mamy wysokich dzieci. Sylwiawk., hop hop!
Mój syn ma 106 cm i jest w jego grupie chłopiec, któremu nie sięga nawet do brody, więc nie martw się to nie rekord

Napisany przez: Zwierzo. pon, 29 paĹş 2007 - 08:14

Wczoraj Leo oswoił Fridę i okazało się, że jeszcze sporo w jego nosie zostaje po wydmuchaniu. Zatem - nie dmucha efektywnie choć bardzo spektakularnie to wygląda. Powiedział, że nie będzie się bał odciągania odkurzaczem, zatem decyzja zapadła: kupujemy katarek!

/Erima, pomocy - gdzie to dostałaś w Warszawie? Chcę szybko zacząć używać żeby nie musieć prowadzić Leonka do laryngologa po kolejny antybiotyk.

KM, dopiero teraz doczytałam o Kacprze w hiprowych wózkach: nie stresuj się, Leo waży 23 kg i do tej pory w nich jeździ. Już tylko wpakować go tam to sztuka bo duży. Ale wózki dużo wytrzymują.... A najbardziej to już moi chłopcy lubią jeździć w koszu w/w wózka, obaj obok siebie pod stertą zakupów....

Z

Napisany przez: KM pon, 29 paĹş 2007 - 12:05

KM, dopiero teraz doczytałam o Kacprze w hiprowych wózkach: nie stresuj się, Leo waży 23 kg i do tej pory w nich jeździ. Już tylko wpakować go tam to sztuka bo duży. Ale wózki dużo wytrzymują.... A najbardziej to już moi chłopcy lubią jeździć w koszu w/w wózka, obaj obok siebie pod stertą zakupów....

Z
[/quote]

Zwierzo, ostrożna jestem, boję się, że się ten wózek przewróci. Wrzucać, więc będę Kacpra do zakupów, to dopiero frajda

Erima, podłączam się do pytania o katarka.

Moje dziecko znowu ma katar. Na własne życzenie zresztą. W nocy odkrywa się, kręci, góra piżamy podciąga mu się do szyi, a gdy go przykryję natychmiast się budzi Jedyne wyjście to zakup pajaca do spania.

Zakończyliśmy kurację uodparniającą Bioaronem i tranem, teraz Kacper dojada końcówkę Kinder Biovitalu i niedługo czas na tran+Ceruwit. Chciałam kupić Profilaktin (myszka mi podpowiedziała ), ale u nas w aptece nie było. Pani powiedziała, że te wszystkie syropki mają ten sam skład.

Napisany przez: MonikaW77 pon, 29 paĹş 2007 - 17:51

Szczepiłyście dzieci przeciw pneumokokom?

Napisany przez: ulla pon, 29 paĹş 2007 - 18:11

Ja nie i nie planowałam. Planowałam przeciw menigokokom, ale przestałąm. Co nie zmienia faktu, że w Krakowie obligatoryjnie zdaję się szczepią szcześciolatki (+ starsze, podstawówki), w związku z wystąpieniem sepsy. Młodszych póki co - nie.

Bać się nie przestanę, ale raczej nie planuje szczepienia...no chyba, że problem zdarzyłby się w naszym przedszkolu.

Napisany przez: Erima pon, 29 paĹş 2007 - 18:29

Byliśmy dziś na kontroli u lekarza - ufff!!! w końcu mam zdrowe dzieci, jeszcze lekko zasmarkane, ale zdrowe i niech ten stan trwa i trwa, bo sił na kolejne choroby nie mam. Erwin za Waszymi poradami pozostawiania dziecka po antybiotyku w domu siedzi jeszcze ten tydzień nie idzie do przedszkola, zwłaszcza, że czwartek i piątek nie pracują.

Nie szczepiłam przeciw pneumokokom i nie zamierzam, w ogóle nie lubię szczepień, bo mi się po jednym z zalecanych mały rozchorował na 2 miesiące, więc szczepię tylko konieczne (+ HIB) Może trochę się obawiam, ale bardzo rozsądnie, bo sądzę, że sprawa zawsze była i jakoś obchodzono się bez wzmożonych szczepień dodatkowych, a teraz farmaceuci robią biznes na szczepieniach i dlatego tak się tematy rozdmuchuje. Myślę, ze jest z tym podobnie jak w przypadku, który przechodziliśmy odnośnie witaminy c - pediatra kazała nam kupić cebion, mąż mówi, ze mamy w domu juvit, czy może być, "nie, musi być cebion" podkreślała pani doktor. Poszam do apteki kupować ów cebion, a że fajny facet tam pracuje to z nim o tym rozmawiać zaczęłam, no i sam mi potwierdził, ze to jest DOKŁADNIE to samo, a pewnie pani doktor ma jakieś zobowiązania wobec firmy od cebionu i już. W końcu dziecko przyjmowało juvit i było ok.

"Katarek" polecam, nawet dzieciom, które dobrze dmuchają nosek. Mój Erwin naprawdę solidnie potrafi smarknąć, a katarek zawsze coś jeszcze wyciągnie. A i Marcin już się przekonał i daje sobie trochę poczyścić nosek katarkiem. Sprawdzałam na sobie, zbyt przyjemne to nie jest, ale do przeżycie, bo robi się to krótko, a jak już dzieciak odczuje, ze to pomaga to daje robić. W kwestii gdzie kupić, to znalazłam na stronach w necie,
https://www.katarek.pl/partnerzy.html
ze w SMYKU, ale to bzdura. Obdzwoniliśmy chyba wszystkie Smyki w Wawie i nigdzie nie było, w aptekach nie prowadzą. Wśród "partnerów" na stronie znalazłam Centrum Medyczne "Arka" ul. Kasprzaka 7, tel.632-46-45 i tam mieli jeden egzemplarz, mąż zarezerwował i od razu pojechał odebrać. Może przywieźli dostawę, lub po hurtowniach na tej stronie wymienionych poszukajcie. Jest też dostępny na allegro i w sumie cenowo wychodzi podobnie, bo my zapłaciliśmy 55zł, na allegro jest za 45+8,50 wysyłka, tylko, ze trzeba czekać na przesyłkę. https://www.allegro.pl/item257526382_katarek_odciagnie_katar_z_noska_dziecka.html
No chyba wyczerpująco opisałam - polecam, może w końcu nasze dzieci będą mniej chorować..., oby!

Napisany przez: ulla pon, 29 paĹş 2007 - 18:53

No potwierdzam, bo to trwa 10-20 sekund (wliczając opanowywanie wierzgającego dziecka, bo jak nie wierzga to krócej).

I Weronika choć nie lubi i wierzgała, to jednak się zgadzała - znaczy nie goniłam po mieszkaniu, tylko przychodziła, układała mi się na kolanach, dopiero po włączeniu odkurzacza miała silny odruch ucieczki i włączała akcję "panika".

Napisany przez: MonikaW77 pon, 29 paĹş 2007 - 19:02

Erima - w witaminą C również do końca nie wiadomo czy ona ma działanie uodparniające - nie przeprowadzono w tym zakresie żadnych konkretnych badań, a podobno ma ona niekorzystne działanie na naczynia krwionośne. Do tej pory mówiono, że tej witaminy prawie nie można przedawkować, obecnie lekarze coraz częściej wycofują się z jej stosowania.

Napisany przez: Erima pon, 29 paĹş 2007 - 19:27

Temat z witaminą C u nas nie był w ramach uodparniania, ale w czasie leczenia przeziębienia, jako dodatek do eurespalu itp. Na uodpornienie będziemy teraz faszerować się tranem (jakie macie sprawdzone środki tego typu???, podajcie nazwy) - zobaczymy z jakim efektem, bo wszelkie inne środki chyba już mamy za sobą i zwykle było tak, ze dopóki był przyjmowany specyfik było ok, a po zakończeniu kuracji bywało różnie.

A katarek ma jeszcze jednego plusa - jak się go na początku kataru używa kilka razy na dzień to odkurzacz stoi non stop rozłożony w pokoju (Marcin uwielbia się nim bawić), a jak stoi rozłożony to się częściej odkurza, więc jest czyściej w chacie.....

Napisany przez: KM pon, 29 paĹş 2007 - 19:33

MonikaW77, nie szczepimy Kacpra na pneumokoki, maningokoki ani nic innego dodatkowego.

Powiem Wam, że gdy przyszłam dzisiaj po Kacpra on budował na podłodze jakąś budowlę z klocków z kilkorgiem dzieci i jakąś nową młodą panią. Spytałam go kto to jest i usłyszałam, że to pani K.- nowa pani dyrektor.
No to zaplusowała sobie u mnie już na samym początku Wszystkie panie dyrektor, które do tej pory poznałam chodziły w spódnicach i szpilkach i siedziały przy komputerze w swoim gabinecie.

Napisany przez: KM pon, 29 paĹş 2007 - 19:36

Erima, stosujemy już drugi czy trzeci rok: Lysi. Teraz kupiłam owocowy. Śmierdzący jest, ja bym go nie wypiła, ale według mnie skuteczny.

Gdyby moje dziecko potrafiło łykać kapsułki kupiłabym w kapsułkach.

Napisany przez: Zwierzo. pon, 29 paĹş 2007 - 20:41

Erima, dzięki, dzięki. To idiotyczne, znałam tę stronę tylko w zakładkę o hurtowniach to jakoś mi nie przyszło do głowisi - żeby popatrzeć. Wot - kasza zamiast mózgu.

Co do tranu to Leo kiedyś Ecomer w kapsułkach trenował. Wcale nie trzeba było połykać. Rozgryzał i twierdził, że pycha. No, faktycznie, może wrócimy do tego tranu...

Na pntumokoki nie szczepiłam choć już miałam receptę i szliśmy wykupić szczepionkę dla obu chłopców. Zrejterowałam w ostatniej chwili. Poczytałam trochę. Nie szczepię.

Z

Napisany przez: MonikaW77 wto, 30 paĹş 2007 - 14:48

Szczepienie na pneumokoki odradziła mi pielęgniarka, która miała właśnie zaszczepić mi dzieci. Też trochę poczytałam i ogólnie wynika, że pewnie sobie daruję. Straszną wodę z mózgu robią.

Napisany przez: Zwierzo. wto, 30 paĹş 2007 - 16:01

Dziś kupiłam katarek zamówiony w naszej Aptece. Była próba generalna. Leo dał się obłaskawić od razu, Pyza dopiero po pewnej chwili. Odkurzacz padł. Okazuje się, że 'pewna chwila' powinna być bardzo krótka

Poza tym Leo chyba coraz lepiej. Kataru niemal nie było. Jutro do przedszkola. Z Pyzą - gorzej.

A tak w ogóle to się Wam pochwalę, że będę teraz pracować. O. Jedną pracę już znalazłam a inne pchają się drzwiami i oknami. Ciężko w miarę logicznie ułożyć sobie godziny. I chociaż nie zarobię kroci i będę jeździć na dziki wygwizdów to i tak się cieszę

Z

Napisany przez: ewetka śro, 31 paź 2007 - 13:18

Zwierzo gratuluję. Zazdroszczę, bo też chiałabym poprostu między ludzi pójść.

A czemu zrezygnowałyście ze szczepienia na pneumokoki.
Ja jeszcze nie szczepiłam, miałam zamaira MAćka i Anię zaszczepić tą tańszą szczepionką przy okazji bilansu dwu i czterolatka. Wcześniej o tym wogóle nie myślałam, ale teraz jednak mam dwumiesięczne dziecko w domu a MAciek poszedł do przedszkola i pomysłałam, że warto jednak go zaszczepić.

A czy podajecie tran w trakcie infecji. Mam dla dzieciakó tran cytrynowy i Kidabion w żelkach dla Macka, ale nie wiem czy teraz w trakcie infekcji podawać, czy dopiero kiedy wyzdrowieje. Moje smyki z apytytem wypijają tran. ALe to są lekomani. codziennie wypijają po 5 łyzeczek różnych syropów i same dzioby otwierają.

KM u nas jest fajna p.Dyrektor. Młoda, jej córeczka też chodzi do tego przedszkola. Często się zdarza, że zajmuje sie dziećmi w zastępstwie za nieobecną nauczycielkę. Mam daleko, ale super jest to przedszkole I dla mnie jnajważniejsze, zeMAciek tam bardzo chętnie chodzi

Napisany przez: KM śro, 31 paź 2007 - 16:15

Zwierzo. oooooogromne gratulacje!
Zazdroszczę, ja też chcę, żeby prace pchały się do mnie drzwiami i oknami :szczerbaty! usmiech

No mogą się wstrzymać z tym pchaniem do nowego roku. Tak dobrze mi w domu, jeszcze trochę mam ochotę posiedzieć. Jeszcze tylko troszeczkę

Kacper zakasłany, siedzimy w domu już drugi dzień.

Ewetka, jak dziecko zadowolone z przedszkola to wszyscy i wszystko jest super
W zeszłym roku to nawet zabawki wydawały mi się brzydkie.

Napisany przez: Erima nie, 04 lis 2007 - 15:28

Cicho tu jakoś, wszyscy jeszcze na długim weekendzie...???

A ja mam w końcu dzieci zdrowe, Erwin jutro rusza do przedszkola - po 2 tygodniach, twierdzi, ze bardzo tęskni i mam nadzieję, ze nie będzie problemów z zostaniem, zresztą tata go odprowadza,więc nie moje to zmartwienie. Marcin jeszcze zasmarkany, ale po wszystkim co było uznaję to za stan zdrowia. Katarek nadal w użyciu,a le tylko raz dziennie po nocy, Erwin tak polubił, że choć już w zasadzie nic nie ma to rano pędzi z łóżka "mama, włączaj katarek szybko.." Teraz rozpoczęliśmy kurację syropem domowym czosnek miód i sok z cytryny, zalecony przez panią doktor naszą, a na innym forum doczytałam się, ze to też działa profilaktycznie, zobaczymy. Boję się pójścia Erwina do przedszkola, bo mam wrażenie, ze za chwilę znowu "coś" przywlecze.
Na Wszystkich Świętych byliśmy jednodniowo u mojej mamy w odwiedzinach, na grobie mojej babci i Erwin nie mógł pojąć jak to możliwe, że ja też miałam babcię,a nie mam, bo on przecież ma.
Ogólnie na cmentarzu chłopcom bardzo się podobało - nie kojarzą tego miejsca ze smutkiem, a że było dużo światełek i pełno ludzi to było fajnie...

Napisany przez: MonikaW77 nie, 04 lis 2007 - 15:53

Jeśli chodzi o wrażenia poświąteczne moich dzieci, to Maksio zadał mi poraz pierwszy pytanie - Mamo, a czy ja też umrę? - Tak, jak będziesz bardzo stary - odpowiedziałam. Stwierdził że babcia jest przecież stara, mówię więc że nie jest ( babcie mają 52 i 54 lata Uśmiechnął się tylko i rozmowa się skończyła. Trochę mnie ta rozmowa przygnębiła

Napisany przez: justapl nie, 04 lis 2007 - 19:09

Olo też zadał pytanie , czy jak ty i tato umrzecie to ja będe sam ?
i cały wieczór wypytywał i stwierdził że cały czas chce być mały

Napisany przez: KM nie, 04 lis 2007 - 19:49

Kacper nie poruszył tematu śmierci przy okazji Wszystkich Świętych. Wcześniej pytał już o to:
-mamo, a jak się umiera?
j-no idzie się do nieba
-cały człowiek leci do nieba?!
-dusza idzie do nieba
-a ręce, nogi, głowa, gdzie?
....

Napisany przez: golamar pią, 09 lis 2007 - 13:41

Haloo!czy nas jeszcze ktoś pamięta??

Przede wszystkim :

NAJLEPSZE ŻYCZENIA DLA WSZYSTKICH JUBILATÓW, RADOSNEGO DZIECIŃSTWA, ZDRÓWKA NA KAŻDY DZIEŃ!!!

U nas pomimo stosowania:
BioaronuC,
tranu (Iskial),
zestawu witamin dla dzieci (Vibobit junior lub centrum)
spożywaniu dużej ilości warzyw i owoców
przebywaniu codziennie na dworze
picie Actimela (przez miesiąc codziennie),
naświetlanie lampą Bioptron,
podawanie Luivacu w czerwcu i sierpniu,
2tyg. nad morzem w lipcu,
picie syropu z cebuli
stosowaniu wziewek i Ĺźuciu Singulara
wyrzuceniu kwiatĂłw doniczkowych z sypialni
wydmuchiwaniu nosa tak mocno, Ĺźe 1 chusteczka(potrĂłjna) wystarcza na oczyszczenie jednej dziurki
wydmuchiwaniu nosa nawet w nocy,
nauczeniu dziecka i efektywnym płukaniu gardła szałwią i wodą utlenioną
przetrzymywaniu dziecka po chorobie ponad tydzień w domu celem nabrania odporności......
wizyty u alergologa i testów (wynik negat. ale to i tak ponoc o niczym nie świadczy)
...... niestety moje dziecko było zdrowe (tak zupełnie bez kataru i kaszlu) ino 1 tydzień września.... od tego czasu mamy cały czas katar (rózne rodzaje), kaszel o różnym nasileniu, anginę (Augmentin), zapalenie oskrzeli (Zinnat),sporo nieobecności w przedszkolu, czarną dziurę : bo nie wiem co dalej.
Mam skierowanie do laryngologa, mam zrobić wszystkie podstawowe badania jak dziecko będzie zdrowe + płuca, wg p.doktor najlepiej wypisać dziecko z przedszkola i posłac dopiero za rok, bo trafiło mi się dziecko, które jak jest w domu to nie choruje wcale lub sporadycznie, a jak idzie do przedszkola to łapie wszystkie infekcje jak odkurzacz, i chociaz przechodzi je lżej niż kiedyś to i tak musi mieć antybola i siedzenie w domu.No i wg p. doktor mam me dziecko zaszczepić na pneumo......
Mam pytanie do ulli : jak Ci się udało wyleczyć tę anginę bez antybiotyku?


P.S.

myszko! muszę się pochwalić! zamówiłam narzutę! ale coś czuję, ze jednak to nie będzie ta wymarzona.... pomimo uzgadniania szczegółów, zdjęć itp., więc pewnie będę szukała dalej...

Napisany przez: ulla pią, 09 lis 2007 - 14:09

Pamięta, pamięta, choć dawno się nie odzywałaś Przykro czytać, że tak się bujacie z chorobami...i odnośnie tego mam pytanie, czy robili dzecku wymaz?? Bo może coś małej tam siedzi i dlatego się uaktywnia przy byle infekcjach.

Co do anginy - to jej akurat nie leczyłam bez antybiotyku (i chyba tak nie napisałąm, acz mogłam coś napisać mętnie). Bez antybiotykowo leczyłam uszy.

Co do rad - co zrobić....nie poddawałabym się. Laryngolog po pierwsze. Wymaz przy następnej okazji...może uprzeć się na leczenie w oparciu o antybiogram, a nie antybiotyk wypisywany od ręki.
No i poczytałabym posty Bogusi - szczególnie zalecenia odnośnie inhalacji i diety okołochorobowej. A i pewnie zakupiła inhalator, bo pozytywne opinie reszki co do zasadności jego stosowania przy okazji infekcji nawet górnych dróg oddechowych mnie przekonują (sama się przymierzam, choć my zaliczamy dopiero pierwszy w tym roku kilkudniowy pobyt w domu; wcześniej były jedno-dwudniowe, tyle, że Weronika ma tylko katar, w dodatku tylko połowiczny, znaczy w jednej dziurce, i nie kaszle, choć śpi trochę niespokojnie i oddech też ma taki nie całkiem bezgłośny, a i ten katar, choć częściowy, jest dosyć mocny, więc nudzi się w domu, bo pogoda taka, że wolę, żeby do przedszkola poszła całkiem bez niego).
A i jeszcze - Weronika chyba ma w naszym wątku najdłuższy staż przedszkolny - pierwsze dwa lata były ciężkie. Pierwszy fatalny, drugi lżejszy (bo bez ciężkich infekcji, choć trwały długo, bez antybiotyków), ale też nie ulgowy...

Napisany przez: Erima pią, 09 lis 2007 - 23:21

golamar... spoko pamiętamy i witamy ponownie, szczerze współczuję chorób, bo i nas to nie omija niestety, my mamy choroby na stereo, bo się jeden od drugiego zarażają, więc może Cię pocieszy, ze inni mają jeszcze gorzej.....musimy to przetrwać
Co prawda Erwin jeden tydzień przedszkola ma za sobą, ale powiem szczerze, ze jego oddech (śpi już oczywiście) jest bardzo podejrzany i niepokojący, a ja z drżeniem serca czekam niestety na kolejne choroby, bo nie łudzę się, że będzie inaczej, mały też niby zdrowy, ale kaszel ma bardzo nieciekawy i czy aby na pewno jeszcze pozostałość po poprzedniej chorobie...nie wiem, ale póki nie gorączkują nie idę do przychodni w siedlisko zarazków, obaj piją tran LYSI (za opiniami z forum wybrany właśnie ten) i 2 razy dziennie po łyżeczce syropu z soku z cytryny+miód+czosnek (golamar, może to wypróbuj), trochę się krzywią, ale dzioby otwierają, bo wiedzą, ze muszą, naczytałam się na forum rodzin wielodzietnych o tej miksturze (a zaleciła mi ją nasza pediatra!!!), że dzieciaki całą zimę to piły i nie chorowały i postanowiłam wypróbować, tak sobie myślę, ze ten obecny stan taki nie do końca zdrowia moich chłopców to może właśnie działanie tego syropu i tranu, może się siły organizmu odbudowują i wyrzuca z dzieci wszelkie badziewie, a może się tylko pocieszam, a to to cisza przed burzą, w sumie jeśli choroby przebiegają bez gorączki u młodszego, to pal sześć, jakoś to przetrwamy nie mając wyboru, gorzej jak on gorączkuje, bo wtedy jest nieustanna walka już od 37,8 alarm, bo w lipcu miał drgawki

koniec o chorobach, bo to źle nastraja..... dziś mi dziecko całe popołudnie wyśpiewywalo hymn, a że nie zapamiętał całego to było co chwila "mama śpiewaj, no śpiewaj", pani opowiadała o Polsce i teraz wielkim patriotą Erwin jest - ciekawe kiedy mu przejdzie, pewnie dopiero przed mikołajkami, bo w przedszkolu będzie mikołaj i mamy składkę po 40zł na prezenty, oby go tylko zdrowego dotrzymać do 6XII, bo na pewno będzie fajnie

dzieciom życzę zdrowia, mamom cierpliwości, a wszystkim chociaż nie przepadam to jednak mrozu lekkiego, który może uśpi paskudztwa wirusowe i inne

jeszcze muszę z ciekawostek napisać, że 1XI dziabnęła mnie OSA.....!!! przynajmniej wiem, że nie jestem uczulona, pierwszy raz w życiu, już znam ten ból, ale najbardziej wkurzało mnie, ze to nie w VI, VII czy VIII, ale w XI kiedy o osę naprawdę trudno

Napisany przez: KM sob, 10 lis 2007 - 00:02

Golamar, pamiętamy

Widzę, że metod na choróbska wykorzystaliście wiele, niektórych nawet nie znałam. Przyjdzie mróz, powinno być lepiej. Trzymam kciuki za zdrówko Marty!

U nas jakby poprawa. Raz lepiej, raz gorzej, ale w tym tygodniu na wieczorne pokasływanie i katar wystarczało natarcie maścią rozgrzewającą+ceruwit (ulepek, ma w składzie b. dużo cukru, więcej go nie kupię)+tran i rano dziecko rzeźkie i zdrowe. Oby tak dalej.

Zauważyłam też (chociaż to żadne odkrycie), że ma Kacpra choroby wpływ miało przegrzewanie. Kiedy więcej czasu spędzał z dziadkami, zawsze był ciepło ubrany, w kapciach itp. i chorował jakby więcej. Teraz siedzi ze mną, biega boso, wieczorami nawet na golasa i to mu służy

Golamar, a jak Marta radzi sobie z przebieraniem w przedszkolu? Kacper w przedszkolu biega w podkoszulce i cienkiej bluzce z długim rękawem+ rajstopy i cienkie spodnie. Na spacer ma dodatkowo do założenia bluzę pod kurtkę i spodnie na zmianę. Jak zdarzyło mu się o tym zapomnieć to wrócił z przedszkola zakasłany z gorącą głową.

Napisany przez: golamar sob, 10 lis 2007 - 20:57

KM! ja właśnie walczę uparcie z przekonaniem mojej mamy, że jest już tak zimno, że powinnam ubierać Martę do chodzenia po domu w polar, ciepłe majtki i .. nie wiem co jeszcze ...... teraz Marta nie chodzi do przedszkola więc babcia ją pilnuje i na Marty infekcje i kaszel chce stosować swoje metody sprzed lat na choroby, które miały jej dzieci (czyli głównie przeziębieniowe...) więc ciągle słyszę że ją za cienko ubieram i dziecko mi się też zaczyna przestawiać i mówi, że jej ciagle zimno, zakłada skarpety na rajstopy, a jeszcze ma spodnie
W przedszkolu od rana zawsze było jej zimno, więc jeśłi były chłodniejsze dni to już od dawna chodziła w cienkich rajstopach na to spodnie, podkoszulka na naramkach, bawełniana bluza (dość cienka) rozpinany polarek-ulubiony zestaw; jak się rozgrzała miała zdejmować sobie polar, ale jak szli na dwór i było chłodno pani kazała jej zakładać polar i wg Marty, jeśli trzeba było to pomagała dzieciom przed wyjściem pozapinać się, pozawiązywać buciki itp.
Nie zdażyło się żeby Marta była zgrzana lub spocona w momencie gdy była odbierana, ale nawet jeśli tak było to raz że mogła już zdążyć ochłonąć, a dwa, że dziewczynki jednak mniej szaleją i mniej jest okazji żeby się upociły.Na rytmikę mieli mieć krótki rękaw, bo wtedy dużo są w ruchu, ale zanim się zorientowałam to pani od rytmy zachorowała, a później Marta nie chodziła.
ulla!wspominałam już ostatnio naszej lekarce o podawaniu leków przez nebulizator, bo chyba jego miałaś na myśli ale ona twierdzi, ze nie jest do końca przekonana, że to dla Marty odpowiednie, ale obiecała o tym pomyśleć.
natomiast zalecała nam szczepienie p/pneumokokom-ja się zastanawiam, narazie zbieram info od znajomych i co na to ich lekarze; sporo z tych co znam i mają dzieci w mniej więcej Marty wieku-zaszczepiło swoje, zwłaszcza jeśli chodzą do przedszkola.
Marta od 4 lat i 4 miesięcy mnie zaskakuje: jak była poprzednio chora to dostała gorączkę w przedszkolu, więc zgłosiła się do pani ze słowami" Czy ja czasem nie mam gorączki, proszę pani?", pani zmierzyła, zabrała ja do gabinetu p.dyrektor, która zadzwoniła po tatę, a Martusię zapytała czy chce jej się pić, i dała się napić wody "ale nie zimnej..".......

Napisany przez: ulla sob, 10 lis 2007 - 22:32

No właśnie o to chodzi, tyle, że nawet nie myślałam o podawaniu leków w ten sposób, a o dobrym nawilżeniu dróg oddechowych, czyli w sytuacji początku infekcji sól fizjologiczna, a jak już trzeba coś bardziej, to coś co działa jak syropki, ale działa bezpośrednio tam gdzie trzeba, a nie przez układ pokarmowy i krwionośny.

Szczepienie na pneumokoki nie pomoże na wirusowe infekcje, nie pomoże też szczepienie na grypę, bo ono jest tylko na konkretne (grypowe) wirusy.
Zaszczepić można - tylko nie wiem, czy skórka warta wyprawki...szczególnie jeżeli Marta nie miała problemu z w/w.

Napisany przez: justapl nie, 11 lis 2007 - 15:28

I nadeszła zima , nie wiem jak u was ale u nas jest biało
wczoraj Olo zaprosił sobie do domu kota sąsiada , i okazało sie ze ma alergie na sierść zapalenie spojówek i policzki w kolorze purpury , cała noc nie przespana i przy inhalatorze , a mielismy mu kupić kotka pod choinke bo bardzo chciał , na testach wyszło ze nie jest uczulony , a tu taka akcjaw

w sprawie ubiorĂłw i przegrzewania to ja raczej jestem zwolenniczka niskich temperatur
i oczywiście że za ciepło ubrane dziecko , czesto choruje , w tamtym roku młody mniał za gróbą kurtke zimową , pocił sie zabardzo i dwa razy mniał zapalenie oskrzeli

trzeba szykować sanki ...

Napisany przez: ewetka pon, 12 lis 2007 - 09:48

Justa mały może nie mieć alergi na sierść kota, ale może mieć na odchody roztoczy. Jeśłi kot nie jest zadbany (regularnie wyczesywany i czyszczony) to roztoczy w nim od cholery- im dłuższa sierść tym gorzej. Mój mąz ma ucuzlenie na roztocza i jak mus ie trafi zaniedbane zwierze to kicha bez opamiętania. A przy czystym zwierzaku z krótką siersicią- nie ma problemu

Napisany przez: myszka pon, 12 lis 2007 - 12:35

O, to brawo! Ale zamówiłaś TAM, czy gdzie indziej? Jeśli Cię to pocieszy, to ja ze swojej też nie do końca jestem zadowolona. No ale cóż się dziwić - tak to jest, jak ktoś jest niecierpliwy i robi coś na łapu-capu.



Dzisiaj pierwszy raz ucieszyłam się, że za cos płacę więcej. Odebrałam kwitek za przedszkole - 100% opłaty, bo po praz pierwszy 0% absencji. Sukces, nie? Po roku uszczęszczania.

Napisany przez: golamar pon, 12 lis 2007 - 13:48

myszka! gratulacje! też bym tak chciała.........

Co do narzuty, to tak zamówiłam ją TAM; a Ty swoją gdzie? może pokażesz na zdjęciu??

Martas wczoraj po wieczornej modlitwie do swojego Aniołka Stróża zamiast tradycyjnie przeżegnać się i wskoczyć do łóżka, powiedziała swoim słodkim, grzecznym głosikiem : Aniołku powiedz Mikołajowi, że ja się go bardzo boję, ale bardzo chciałabym od niego dostać taką Lalkę Anabel z nosidełkiem i wózkiem......jak była dzisiaj w telewizji........"

I co Pan Mikołaj na to? Bo ja, jak zobaczyłam cenę to ......... , chyba napisze do firmy produkującej tę lalkę, która teraz ma non stop reklamy na jedynych kanałach, które ogląda moje dziecko-może mają jakąś promocję dla bardzo grzecznych dziewczynek...?


justapl ! u nas po zimie ani śladu, wszystko co było białe już dawno stopniało, teraz świeci słonko, ale pewnie jest zimno.

Napisany przez: justapl pon, 12 lis 2007 - 13:58

i pam kotek załatwił nas paskudnie
siedzimy w domu , a szkoda bo w przedszkolu trwaja próby do przedstawienia , a Olo ma być zajaczkiem

wyczytałam właśnie że kot strasznie alergizujący jest

golamar , u nas tak samo co reklama to zmiana pomysłu na prezent mikołajkowy , narazie na topie są figurki power rengers i jakieś roboty

nie lubie tych reklam , bo wielu dzieciom będzie przykro że nie dostanie tego co reklamuom , mnie samej na większośc tych rzeczy nie stać , zwłaszcza razy dwa

Napisany przez: justapl pon, 12 lis 2007 - 13:58

i pam kotek załatwił nas paskudnie
siedzimy w domu , a szkoda bo w przedszkolu trwaja próby do przedstawienia , a Olo ma być zajaczkiem

wyczytałam właśnie że kot strasznie alergizujący jest

golamar , u nas tak samo co reklama to zmiana pomysłu na prezent mikołajkowy , narazie na topie są figurki power rengers i jakieś roboty

nie lubie tych reklam , bo wielu dzieciom będzie przykro że nie dostanie tego co reklamuom , mnie samej na większośc tych rzeczy nie stać , zwłaszcza razy dwa

Napisany przez: justapl pon, 12 lis 2007 - 13:58

i pam kotek załatwił nas paskudnie
siedzimy w domu , a szkoda bo w przedszkolu trwaja próby do przedstawienia , a Olo ma być zajaczkiem

wyczytałam właśnie że kot strasznie alergizujący jest

golamar , u nas tak samo co reklama to zmiana pomysłu na prezent mikołajkowy , narazie na topie są figurki power rengers i jakieś roboty

nie lubie tych reklam , bo wielu dzieciom będzie przykro że nie dostanie tego co reklamuom , mnie samej na większośc tych rzeczy nie stać , zwłaszcza razy dwa

Napisany przez: MonikaW77 pon, 12 lis 2007 - 21:14

A czy któreś z Waszych dzieci przeżyło kiedyś taki kaszel: 2 dni i 3 noce nieustannego, ciągłego kaszlu, bardzo suchego - atak co pół minuty, nie pomagają żadne leki hamujące nawet w dawce końskiej(diphergan, sinecod), do tego wymioty po położeniu się do łóżka? i nic więcej, żadnej gorączki, żadnego zapalenia, oczywiście tylko lekki katarek.

Maksio ma coś takiego średnio raz na dwa miesiące (jesienią i zimą), nie śpi przez, to nie je. Rzecz jasna przynosi to z przedszkola, ale co to za cholerstwo do diabła?

Napisany przez: Zwierzo. pon, 12 lis 2007 - 21:30

Leo ma takie napady. Na tle alergicznym.

Z

Napisany przez: Zwierzo. pon, 12 lis 2007 - 21:46

A poza wszystkim, melduję posłusznie, że katar Leonowy poszedł precz. Już tydzień go nie ma i nie wygląda na to, że wróci w najbliższym czasie. No, bardzo się cieszę. Pierwszy raz wyleczyłam Leonka sama. Bez lekarza z antybolem. Tylko domowymi środkami. Zaczynam wierzyć, że w tym roku będzie lepiej

No i w związku z tym mam głupie pytanie: Jak ubieracie dzieci do przedszkola kiedy jest zimno? Leo jeszcze nie nosi rajstop ale pewnie już za chwilę zacznie. Zaczyna narzekać, że zimno mu w nogi to chyba jednak je dostanie. No bo na kombinezon taki od stóp do głów to chyba za ciepło jeszcze jest, nie? No i co z tymi rajstopami robicie już w przedszkolu? Bo po mojemu to należałoby je zdjąć ino jakoś nie widzę mojego niecierpliwego dziecka jak je abarot zakłada przed wyjściem na spacer... A może kalesony mu sprawić? Ale takich dziecięcych nigdzie nie widziałam. Qrka, zeszłą zimę Leo przechorował całą, już od października leżał chory i przechodził płynnie z jednej infekcji w drugą. Nie mam doświadczeń - co robić? Co robić?

A druga sprawa: Macie już buty na zimę? My - nie...

Z

Napisany przez: MonikaW77 pon, 12 lis 2007 - 21:56

Zwierzo - myślisz że powinnam pójść w kierunku alergii?

Ja nie ubieram Maksowi rajstop do przedszkola. Jak jest rzeczywiście zimno, to nakładam mu na spodnie dresowe dodatkowe, obszerniejsze spodnie na szelkach (coś w rodzaju narciarskich ale nieocieplonych). Oczywiście w przedszkolu je zrzuca w szatni - według mnie jest to o wiele wygodniejsze niż rajstopy. Butów zimowych też jeszcze nie ma,..... hm, bo nigdzie nie spotkałam takich, które by mi się podobały.

Napisany przez: Zwierzo. pon, 12 lis 2007 - 22:00

Monika, powtarzalność zjawiska w tych samych porach roku wskazuje na jakąś ch$%^&&, która akurat wtedy w powietrzu lata...

Z

Napisany przez: ewabi pon, 12 lis 2007 - 23:15

Zwierzo - donoszę, że bardzo fajne i niezyt grube kalesonki zakupiłam dziecku w C&A. Absolutnie bezproblemowo je sam zakłada i zdejmuje (aczkolwiek ciągle mnie zastanawia, czy będzie o tym pamiętał )

Poza tym, my znowu chwilowo w domu. Katar i kaszel. No więc został, ale mam nadzieję, że w połowie tygonia powróci na łono edukacji.

Wczoraj zaliczył swoje pierwsze przedszkolne urodziny. Wrócił zachwycony i po raz pierwszy daje się wciągać w rozmowę na temat tego, kogo on zaprosi (ooo matko... ja już chyba muszę powoli zacząć o tym myśleć )

Napisany przez: justapl wto, 13 lis 2007 - 09:53

my własnie na etapie kaszlu cało nocnego , oczywiscie na tle alergicznym

wczoraj właśnie kupilismy buty firmy KORNECKI roz 30

Napisany przez: ewetka wto, 13 lis 2007 - 13:18

Zwierzo, ja Maćka w rajstopkach już od 2 tygodni puszczam i on sam się w te rajstopki ubiera. przetestowałam go w domu. Dostaje komplet ubrań i musi się cały sam ubrać. W przedszkolu dostał z tej okazji 2 razy znaczki w nagrodę
W przedszkolu jet jednak bardzo ciepło (24 stopnie) i przedszkolanki przebierają dzieci w spodenki do gimnastyki i skarpetki.
A po leĹźakowaniu Maciek teĹź sie sam ubiera.

Napisany przez: KM wto, 13 lis 2007 - 13:29

Justa, Kacper też ma alergię na kota (albo na roztocza jak pisze ewetka:roll: ) Po kilkuminutowej zabawie z kotem miał mocno spuchnięte oczy i kichał non stop.

Aleeeeeeeee wielkie buciory kupiłaś justa Kacper ma z zeszłego roku 27, takie na rzepy i mam zamiar kupić mu jeszcze śniegowce. Upatrzyłam nawet jedne i czekam aż przywiozą 28.


Zwierzo., rajstopy nosimy od bardzo dawna. Obydwoje Kacper poszedł dzisiaj nawet w takich cieplejszych-frote. Mąż puścił go w samych rajstopach (na cienkie zakładamy mu cienkie spodnie). Jak nie będzie marudził, że się koledzy śmieją to w samych rajtkach będzie śmigał.

Widziałam w C&A te fajne kalesony, o których pisze Ewabi, wygodniejsze na pewno od rajstop. My jednak mamy tyle rajstop, że kaleson już nie kupię. Opracowujemy jeden schemat przebieraniowy, żeby się w małej główce zakodowało.

Adn. urodzin, to Kacper miał już kilka "imprez urodzinowych" w przedszkolu. Ostatnio przy okazji urodzin koleżanki ze starszej grupy, która częstowała snickersami (mojemu dziecku bardzo się to podobało i też tak chce) okazało się, że u nas jest zwyczaj częstowania wszystkich dzieci w przedszkolu, nie tylko swojej grupy.
Na urodzinach dziecka z przedszkola organizowanych poza przedszkolem Kacper jeszcze nie był.

Napisany przez: Zwierzo. wto, 13 lis 2007 - 13:45

ewabi, dzięki Jak tylko wreszcie mi zapłacą za pierwszy miesiąc wytężonej pracy to lecę do tego siendeju robić zakupy. I kalesony zakupimy Pyzowi też. Bo Pyzu z maniackim uporem powtarza "Ańtopy - nie!" i nie chce z tego powodu na spacer wychodzić. Znaczy, teraz wychodzi - bez. Taka ze mnie troskliwa matka.

ewetka, mimo wszystko nie widzę Dzi zakładającego rajstopy. On ma dosyć niesprawne ręce i kłopoty z małą motoryką. No i furiat jest. Nie chcę źeby zostawał sam, płaczący nad rajstopami. Zwłaszcza, że nie będzie musiał akurat tej części garderoby nosić przez całe życie... No, chyba żeby się standardy znowu zmieniły drastycznie... Dziś założyliśmy dwie pary spodni...

A myśmy już byli na urodzinach przedszkolaka ale nie w przedszkolu. Właściwie, to jeszcze nie słyszałam o urodzinach w przedszkolu... Ja zachwycona nie byłam ale Leo - wręcz odwrotnie. Zaproszone były wszystkie dzieci z grupy, przyszło ich trochę, pomieszczenie było maleńkie, tłok, smród... Cieszę się, że mnie ten problem czeka dopiero w marcu bo Leo stwierdził, że on koniecznie też chce takie urodziny mieć...

Co do butów nadal nie mam pomysłu. Ostatnio Mamajul zniechęciła mnie do Bartków, które zawsze kupowaliśmy i wydawały mi się niezłe... A znacie może Quechuę? Bardzo fajnie wyglądają, tylko jeden rzep i po krzyku no i moje chłopaki mogliby mieć takie same...

KM, Justa nie kupiła dużych butów... Leo w tej chwili nosi 29. Zimowe pewnie też kupimy 30. Aha, to jeszcze Ci się pochwalę, że zatrudniłam się w szkole językowej na Twojej ulicy...

Z

Napisany przez: ewetka wto, 13 lis 2007 - 14:00

możesz podać jakieś szczególy zniechęcenia
JA jaestem bardzo zadowolona i co roku MAciek zimą Bartki nosi

KM, Maciek też ma 30-tkę

Napisany przez: Zwierzo. wto, 13 lis 2007 - 14:03

Ponoć przeciekają. Po zabawach w śniegu Julka mamajul miała mokre nogi... Ale może tylko w tych dziewczyńskich bartkach tak jest... Ja jak do tej pory zadowolona byłam z Bartków ino zimowych jeszcze nie mieliśmy.

Z

Napisany przez: golamar wto, 13 lis 2007 - 14:18

Martas na zimę ma kozaczki rozm. 28 ... czerwone.... z pomponikami z boku...... ale bardzo wygodne i były niedrogie- jak bedzie trzeba to kupimy jeszcze jedne typowo na śnieg; Bartki zniechęcają mnie ceną... przede wszystkim.....;Kornecki jak dla mojego dziecka ma zbyt szczupłe wzory; girka wchodzi ale ciasno...

Moje dziecko nie było jeszcze zaproszone na urodziny/ imieniny rówieśników, ale nie spieszy mi się do tego, prawdę mówiąc , bo to jednak zobowiązuje.....

Jednego dnia jak Martas jeszcze chodził dość regularnie to wrócił z przedszkola z koroną na głowie: za najpiękniej zjedzony obiad, i prawidłowowe trzymanie sztućca.

Z tego co wiem to w Marty przedszkolu teraz mnóstwo choruszków, nasza lekarka kazała ją puścić dopiero jak mróz będzie, to mniej zarazy w powietrzu hmmm....
Jak nam wieczorem ni z tego ni z owego wyskoczyła z wierszykiem o 3 małpkach po angielsku to nam szczęka opadła, bo się okazało że jednak coś się nauczyła na tych kilku lekcjach na których była; do tej pory jakieś pojedyńcze wyrazy rzucała w przestrzeń....

W domu ubiera się sama, potrafi założyc rajstopy, ale nie "powciąga" wszystkiego dokładnie; generalnie jak się gdzieś spieszymy to trzeba ją ubierać prawie jak manekin, jeśli mamy czas to ćwiczy sama.
Nadal ma hopla na punkcie serduszek i innych ozdóbek i bluzy bez jakiejś aplikacji nie chce założyć.

Od wczoraj mamy inhalator i Pulmicort do inhalacji....


Zwierzo załatwiłaś coś w przedszkolu?

Napisany przez: KM wto, 13 lis 2007 - 19:26

Zwierzo., Ty nie tylko znalazłaś pracę na mojej ulicy, napiszę więcej: PRACUJESZ W MOIM BLOKU

O widzę, że trzydziestka jest popularna wśród chłopców, tylko mój synek ma stópki jak Japonka

Napisany przez: ulla wto, 13 lis 2007 - 20:19

No, w każdym razie jak dziewczynka. Weronika ma w zależności od firmy 26 lub 27...butki zimowe jednak dostała 28 (takie bardziej na śnieg, no i żadna rewelacja, póki co w CCC, ale z opcją bardzo grube skarpety, gdyby zrobiło się zimno...a jak przemokną to będę reklamować).
Te drugie zaplanowane mam nadzieję stoją w sklepie (a mam nadzieję, bo kosztują jak za zboże, albo jak średniej jakości buty dla mnie). Tyle, że jeżeli będą i jeżeli jednak ręka mi nie zadrży, to będą to jej pierwsze buty "dziewczyńskie" (po tych wszystkich uniseks, chyba ją ucieszą). Znaczy kolorystyka i kwiatuszki (oprócz całej reszty za którą trzeba zapłacić), no i raczej też 28, choć rozmiarowo są trochę za duże. Ale też z obserwacji z ostatnich lat...Weronika nosi część butów po dwa sezony (właściwie przez 1,5) - znaczy te, które są kupowane z odpowiednim marginesem (mierzone na wkładce), z marginesem na luz, na grube skarpetki itp. , bo stopa jej aż tak szybko nie rośnie.

Napisany przez: justapl wto, 13 lis 2007 - 22:16

no to sie troche pocieszyłam wiedzą że roz 30 , to nie rzadki przypadek w Olka wieku
i co sezon rozmiar wiekszy

co do angielskiego w przedszkolu to sie uśmiałam bo popierwszej lekcji Olo znał m.in. kolory , czyli kolor kret czerwony i jelon

Napisany przez: KM wto, 13 lis 2007 - 22:56

Świetne



Z tego co obserwuję, to Kacpra angielski to strata czasu i pieniędzy, ale wszyscy chodzą i on też chce chodzić.

Napisany przez: Pysio śro, 14 lis 2007 - 12:52

KM u nas to samo dlatego Kuba nie chodzi na angielski.

My byliśmy pierwszy raz na urodzinach poza przedszkolem, w Telepizzy. Kuba wrócił z nich szczęśliwy i dumny bo tam trzeba było samemu zrobić pizzę.

Kuba chodzi w rajstopkach od ostatniego tygodnia października, a w butach zimowych chodzi od tygodnia. Kupiłam takie buty w Tchibo, numer 29/30.

A poza tym, chwalę się Kuba do tej pory raz chorował (niegrożnie , 3 dni Summamed), tfu tfu tfu.

Napisany przez: ewetka śro, 14 lis 2007 - 16:52

Pysiu to świetnie! Maciek choroby przedszkolne przechodzi lekko, właściwie to ma katar z kaszlem od kataru ale pokilku dniach syropków i kropli do nosa homeopatycznych szybko przechodzi więc od miesiąca chodzi codziennie. Niestety dziewczynki nie radzą sobie z tymi bakcylami. ANia do tej pory ani razu nie chorowała, teraz ma zapalenie oskrzeli i antybiotyk. Ola właśnie skończyła amoksiklaw- miała zapalenie ucha srodkowego ALe laryngolog dała mi jakiś lek homeopatyczny na oczyszczenie organizmu z toksyn po antybiotyku. Ciekawe czy to działą, Jutro mi sąsiadka kupi (ponad 40 zł kosztuje)

U MAćka w przedszkolu pani daje takie malutkie naklejki w nagrodę. Przyklejam je na szafie
Mąż prawie codziennie wchodzi pogadać z nauczycielkami. Paniom to się bardzo podoba (dobrze,z e są stare to sie nie martwię )
W każdym razie wiemy, ze MAciuś jest bardzo posłuszny w przedszkolu, wykonuje wszytskie polecenia, podobno bardzo fajnie bawi się z dziećmi. Na początku nie mógł się przyzwyczić do jedzenia na smacznego. A teraz w domu czeka i woła: mamo powiedz smacznego!
Problem jest ze spaniem, w domu nie śpi. W przedszkolu leżakowanie jest od 13 do 14. Zanim zaśnie to jest 13:45. Więc jak go budzą po 15 minutach snu to jest taki rozbity, że płacze


Zwierzo ja miałam 2 pary zimowych. Jedne z licowej skóry- nigdy nie przemokły, a pośniegu sporo chodził, a w zesżłym roku kupiłam takie trapery sznurowane nubuk z symphatexem- po kałuzach w nich biegał i nie miał mokrych stóp.

Napisany przez: Zwierzo. śro, 14 lis 2007 - 20:11

A to dopiero! Znaczy, pracuję tak dokładnie to ja w różnych miejscach potwornie porozrzucanych po całej Wawie a w Twoim bloku mam szefa. Podpisywać umowy tam przyjeżdżam...

Z

Napisany przez: KM śro, 14 lis 2007 - 22:45

Jaka ta W-wa mała
A i jeszcze, Zwierzo. impreza z tej serii co Ci na czacie mówiłam, będzie też w tą nd o 12.00. My, jak zawsze, będziemy.

Adn. zapalenia ucha, to u nas uszy dawno wyleczone, a niedosłuch pozostał. Wybierzemy się na badanie za jakiś m-c jak jakaś choroba Kacpra w międzyczasie nie dopadnie.

Jak długo u Waszych dzieci po zapaleniu uszu utrzymywał się niedosłuch?

Pysiu, a uodparniasz czymś Kubę, że nie choruje? Sprzedaj receptę na niechorowanie
U nas po serii Bioaronu i Ceruwitu-przerwa.

Napisany przez: golamar czw, 15 lis 2007 - 07:09

ewetka! jak się ten lek na po/antybiotyku nazywa?na receptę to jest?

Napisany przez: ewetka czw, 15 lis 2007 - 08:56

Nie potrafię odczytać nazwy z recepty. Jak wykupię to napiszę nazwę i zapytam, czy bez recepty można

Napisany przez: Erima czw, 15 lis 2007 - 15:46

Cześć Dziewczyny,
ja się chyba w końcu zastrzelę... przed nami kolejna operacja.... Marcin zaliczył już 3, a teraz Erwin rozpoczyna swój ranking (!) 28XI tniemy migdały: trzeci, który zajmuje 80% przestrzeni i kompletnie zatyka nosogardziel oraz dwa gardłowe bardzo mocno przerośnięte po mononukleozie z marca........ nic dodać nic ująć tylko się zastrzelić, chyba nie mam już sił...........w dodatku robimy to prywatnie(koszmarnie drogo), bo państwowo terminy na wiosnę pewnie, a dzieciak spać nie może.......przynajmniej wiadomo co jest przyczyną wszelkich problemów jakie mieliśmy ostatnio, ale jak to przetrwać............chyba nawet nie mam siły na razie pisać więcej............i w dodatku nie dostaję już od dawna powiadomień z forum na maila.......pozdrawiam i życzę dobrego nastroju (sobie również)

a na niechorowanie u nas na razie działa syrop z soku z cytryny+miód+czosnek oraz tran LYSI (ale chyba już o tym pisałam)

Napisany przez: Pysio czw, 15 lis 2007 - 18:50

KM możesz mi nie wierzyć, ale ja dałam sobie luz, tzn. Kuba je gumisie- Kinder coś tam, takie witaminy, na zmianę z Kidabionem. I już, żadnych kuracji. Jeszcze mam w domu tran Lysi ale nierozpoczęty, bo podobno w tym kidabionie już jest.

Erima współczuję

Napisany przez: KM pią, 16 lis 2007 - 13:33

Pysio, wierzę. Może już swoje odchorował, oby tak było.

U Kacpra w przedszkolu nie było wczoraj prądu, ciepłej wody i ogrzewania. Ciekawe jak jest dzisiaj

Erima

Napisany przez: Pysio pią, 16 lis 2007 - 17:40

U Kuby nie było prądu, ogrzewania i ciepłej wody jakieś dwa tygodnie temu. Ale to musiała być zaplanowana przerwa bo pani ostrzegła i kazała się ciepło ubrać. I tylko jeden dzień trwała.

Napisany przez: KM pią, 16 lis 2007 - 21:48

U nas było kompletne zaskoczenie. Dzisiaj już ok.

Czy w Waszych przedszkolach są jakieś akcje angażujące rodziców?
Np. rodzice robią dekoracje albo codziennie jeden rodzic przychodzi na przedszkola i pół godziny czyta dzieciom bajki. To nowej pomysły naszej nowej pani dyr (to nie ta pani siedząca na dywanie o której myślał Kacper).

Napisany przez: Zwierzo. pią, 16 lis 2007 - 22:20

Nietety nie ma. A szkoda. Do takiego czytania to ja chętnie. Bardzo lubię czytać dzieciom. Nasze przedszkole, wraz z pojawieniem się nowej dyr, mam wrażenie, że obniża loty...

Z

Napisany przez: ulla sob, 17 lis 2007 - 01:30

U nas są warsztaty świąteczne. Gdzie rodzice razem z dziećmi robią różne rzeczy, niestety tylko raz do roku (znaczy albo na Boże Narodzenie albo na Wielkanoc, w zależności od rocznika). A wtedy są kartki świąteczne, dekoracje na stół świąteczny, kolorowe jajka albo ozdoby choinkowe.

W sumie fajna sprawa

Napisany przez: galopek sob, 17 lis 2007 - 10:36

Albo wątek ożył albo ja już całkowicie o Was zapomniałam

Ponadrabiam w czytaniu i napiszę co u nas aby być w temacie, co teraz u mam 5- latków jest na topie

Napisany przez: ewetka sob, 17 lis 2007 - 13:10

Galopek i jedno i drugie
U nas jest jakaś akcja z czytaniem. Nie miałam czasu doczytać o co chodzi, ale musze męża kopnąć, zeby się tym zainteresował.
Mążz awozi iodbiera MAća, kiedyś panie zapytały o żonę
Więc któregoś dnia, mąż miał później do pracy jechać i ja zawiozłam MAciusia. Panie były zachwycone, wypytywały o dziewczynki. Sypnęły mi komplementem, że MAciuś ma młodziutką mamę. Normalnie sielanka.
Na początku roku był festyn integracyjny dla dzieci irodziców. Rodzice organizowali jedzenie, przedszkolanki zabawy dla dzieci. Podobno fajnie było- my nie mogliśmy pójść
I ominęło nas pasowanie na przedszkolaka. było w czwartek, a Maciek wśrodę pojechał z mężem do Łodzi
Właśnie zaskakuje dziadków wierszykami.
Mnie zaskoczył pląsami. śpiewał "ojca Wirgilusza" i "starego niedźwiedzia".
Kurcze musze sobie przypomnieć jakieś pląsy dzięcięce, bo my w domu "kółko granaiste" i "siała baba mak" ćwiczymy. A w na obozach z zuszkami tyle fajnych pląsów się tańczyło i spiewało. Starość nie radość, pamięć szwankuje

Napisany przez: galopek sob, 17 lis 2007 - 19:09

Fajnie jak w przedszkolne życie zaangażowani są rodzice. U nas nie ma takich imprez,choć bardzo jestem zadowolona z przedszkola Oliwii.

A jak u Was z choróbskami.Po jednym roku juz lepiej???Mi się wydaję,że Oliwia teraz mocniejsza w walce z bakcylami ale byle jej mały gil kończy sie wielkimi gilusami u Mai. Pocieszam się,że ona potem w przedszkolu nie będzie mi tak chorować.

Zwierzo a jak Twoje chłopaki....dalej tak chorują????

Ewetko a dla Olci buziaki wielkie od ciotuchny , niech zdrowieje.Podajesz jej jakiś probiotyk?Sama jestem ciekawa co tam lekarz przepisała Oli na wzmocnienie

Erima trzymam kciuki za młodego i jego zmagania...tez się masz mamuśka z tymi choróbskami

Napisany przez: Zwierzo. sob, 17 lis 2007 - 19:33

Galopku Przede wszystkim to dobrze Cię widzieć po przerwie.

A moje chłopaki (odpukać w niemalowane) - lepiej. Sezon zaczął się nie najlepiej bo od antybiotyku i to przez 21 dni. Ale to we wrześniu. Później, tuż przed 01.11 objawy były identyczne ale zaparłam się i nie poszłam z Leonkiem do lekarza. Zwłaszcza, że jemu generalnie nic nie jest poza duszącym kaszlem w nocy. W dzień - jak młody bóg. I odkryłam metodę ta bakcyla - cokolwiek to było. Smarowałam człowieka rano i wieczorem pulmeksem, odciągałam nos, ale tak barrrrdzo porządnie ze 3 razy dziennie, smarowałam ów nos maścią robioną na zamówienie w aptece co nam jeszcze z jakiejś innej choroby została, wyprowadzałam na spacer, poiłam malinami, lipą, pokrzywą. I przeszło. Pyzowi też. Teraz Leo chodzi do przedszkola. Nieprzerwanie. No, chyba że czasami ma wybitne niechciejstwo to nie idze... Ale nie z powodu choroby. Nos - czysty. Jeszcze na wszelki wypadek psikam wodą morską co jakiś czas - jak mi się przypomni... Kefiry daję do picia. I tyle. Wygląda na to, że będzie lepiej. Pyzaty to w ogóle odporny się zrobił. Teraz tylko trochę biedny bo mu piątki idą. Oj, źle chłopak znosi rosnące zęby... Dlatego myślę, że i Majka zhardzieje. W końcu Pyzaty swoją 'karierę' w naszym domu zaczął od kataru złapanego od Leonka na drugi dzień po przyjściu ze szpitala... Będzie dobrze

Z

Napisany przez: justapl nie, 18 lis 2007 - 11:30

zwierzo piszesz ze smarujesz pulmeksem , czy to jest taka maśc rozgrzewajaca? , tez właśnie myślałam o tym, ale słyszałam że u dzieci alergicznych lepiej nie stosować
opadam z sił , wszyscy w domu chorzy , Olka w nocy dusi tak że mu w oku pekło naczynko , młodzszy zarazil sie od brata zapaleniem spojówek które przeszło tamtemu , maz ma angine , ja przewiane zatoki i kręgosłup od noszenia dzieci po nocach mi padł
dostalismy w prezencie alveo , ale niechcą chłopaki tego pić

niewiem czy Olka puścic jutro do przedszkola , w dzień czuje sie dobrze , akcja toczy sie nocą

u nas w ramach współpracy rodziców z przedszkolem , w styczniu organizowany jest bal karnawałowy na który dzieci i rodzice maja przyjśc po przebierani

Napisany przez: Pysio nie, 18 lis 2007 - 11:58

ja nie Zwierzo, ale odpowiem :

pulmeks baby to maść rozgrzewająca, ja smaruję plecy, klatkę piersiową i stópki. Nie doczytałam żeby alergikom było niewskazane. Skład: olejek eukaliptusowy, rozmarynowy, balsam peruwiański, subs. pomocnicze.

na Kubę to działa i wierzę w tą maść, kiedyś teściowa dała mi amol, ale wróciłam do pulmeksu.

Napisany przez: Zwierzo. nie, 18 lis 2007 - 12:06

Pysiu, dzięki. Podpiszę się rencyma i nogyma

Z

Napisany przez: galopek nie, 18 lis 2007 - 13:10

Dziewczyny ja sobie również chwalę przy kaszlu i katarze oilbas...kropelki na podusię a w dzień na bluzę skraplam. Ze względu na olejki tak jak w maści pulmexbaby mogą występować ataki duszności. Mojej koleżanki syn dusi się normalnie(nie jest alergikiem) więc warto najpierw w dzień wypróbować aby nie mieć przechlapanej nocy

Napisany przez: golamar pon, 19 lis 2007 - 10:11

galopek! miło Cię widzieć!

ewetka! czy ten lek nazywa się Engystol??

Napisany przez: justapl pon, 19 lis 2007 - 19:11

zakupiłam maść , posmarowałam i młody jak by ciut lepiej

Napisany przez: ewetka wto, 20 lis 2007 - 23:34

Przepraszam, ale dopiero dzisiaj wykupiłam.
Sankombi D5
Homeopatyczny produkt leczniczy ze wskazaniami leczniczymi
Jest to lek homeopatyczny, stosowany w przypadku zwiększonej zapadalności na infekcje oraz alergii.
Można stosować doustnie (1 kropla na rok życia dziecka), albo zewnętrznie na zmienioną chorobowo skórę.

Można kupić bez recepty, ja zapłaciłam 35 zł.
Oczywiście, jak wszędzie, napisano, ze zanim poda się dziecku należy skontaktować się z lekarzem.
Laryngolog mówiła, ze pomoże oczyścić organizm z toksyn po antybiotyku. Ciekawe.

Spróbuję i zobaczymy czy będą jakieś efekty,c zy mi się dzieci po tym wzmocnią.

Napisany przez: jaaga78 śro, 21 lis 2007 - 08:54

Zwierzo wszystkiego najlepszego z okazji urodzin 99-tych .

Napisany przez: Erima śro, 21 lis 2007 - 10:05

100 lat zwierzo, och za mało - 200 !!!

Zaraz wychodzimy na konsultacje do innego laryngologa, aby mieć pewność, ze operacja konieczna.... trzymajcie kciuki. Wczoraj Erwin miał pobranie krwi, wzięli chyba z pół szklanki, jak nie więcej tyle tych badań przed operacją trzeba, a młody dzielny facet - nawet nie pisnął, nic a nic, aż pielęgniarki były w szoku, że takie dzieci im się nie zdarzają. Dzisiaj mam za sobą nieprzespaną nockę, bo Marcin zatkany maksymalnie, nic nie spływa tylko siedzi gdzieś wewnątrz, oddychanie ustami, bezdechy, czad po prostu, dla mnie to typowe objawy jak miał Erwin, może uda się go też dzisiaj zbadać laryngologicznie...aż nie chcę myśleć.

My pulmex baby używamy już od bardzo dawna, mam wrażenie, ze ulga jest minimalna, no ale zawsze. Ostatnio nie czytając ulotki wysmarowałam obydwu, a potem czuwałam na straży, bo doczytałam się, że nie należy stosować, jeśli były drgawki, a Marcin przecież miał - na szczęście nic się nie stało, ale jemu już nie zastosuję. Zaś olba oil jest super, ale bardzo mocny i lekarz mnie uprzedzał, żeby nie przelać, bo można alergię wywołać - stosujemy rzadko.

Wczoraj i dziś Erwin siedzi w domu i szaleją obaj niemożliwie, doceniam to jego pójście do przedszkola. Spadamy do lekarza....

Napisany przez: Radosna* śro, 21 lis 2007 - 11:08

Witam
Widze że już przeskoczyłyście na pięciolatków....a mój Raduś dopiero w niedzielę kończy 4 latka

Napisany przez: Pysio śro, 21 lis 2007 - 11:43

Zwierzo wszystkiego najlepszego, niech życie przyniesie Ci duży kawałek szczęśliwego tortu .

Napisany przez: Zwierzo. śro, 21 lis 2007 - 16:38

Dziewczyny, dzięki za życzenia

Niestety zrowiem Leonka się pochwaliłam Od poniedziałku leży. Angina. Antybol w robocie choć wydaje mi się trochę na wyrost.

Echhhhh, spadam bo dziecki głowy sobie urywają.

Z

Napisany przez: KM śro, 21 lis 2007 - 23:33

Zwierzo. 100 lat i ode mnie!!!! Dużo zdrowia i poukładania spraw osobistych najlepiej jak się da


Widzę, że tylko nasz wątek nie ma moderatora.


U nas nic nowego. Kacperek chodzi do przedszkola, ma tam dużo atrakcji. W zeszłym tygodniu było czytanie bajek z rodzicami, lepienie z gliny, dzisiaj teatrzyk i nauka znaków drogowych i zasad ruchu. Wrócił do domu zachwycony, bo on już prawie wszystkie znaki zna i bardzo interesuje go wszystko co związane z samochodami.

W sb były zawody sportowe dla przedszkolaków. Udział brały wybrane, najsprawniejsze dzieciaki i raczej najwyższe. Moje of course nie zostało wybrane.
Za to moje dziecko zostało docenione w zakładzie fryzjerskim, w krórym spędziliśmy długie godziny. Wszyscy zachwycali się, że jeszcze takiego zdolnego, piszącego czterolatka nie widzieli.

Mam nadzieję, że te komplementy nie miały na celu pozyskania stałej klientki

Napisany przez: Zwierzo. czw, 22 lis 2007 - 00:29

Ano, bo my grzeczne jesteśmy

A w ogóle to jeszcze raz dziękuję

Z

Napisany przez: golamar czw, 22 lis 2007 - 11:13

Martas po wizycie u laryngologa; jakoś przeżyła, popłakała się, ale usprawiedliwiała się, że to dlatego"że pierwszy raz.... "

Zwierzo! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA NAJSTARSZEJ MATKI w tym wątku...(99... ładny wiek )

Napisany przez: ewetka czw, 22 lis 2007 - 13:05

Zwierzo babinko sto lat, niech Ci się chłopaki zdrowo chowają, reszta nie ważna. Bo zawsze jakoś się poukłada buziol

Zwierzo, dobrze, ze Leoś antybiotyk bierze. Z anginą nie ma żartów, to jest poważna choroba, trezba wygrzewać dzieciaka i antybiotyk jak najbardziej podawać.

Maciek na razie w domu siedzi- zdrowy jest, ale na sobotę gości zaprosilismy więc nie chcemy zarażać bo będzie troszkę dzieciaczków

Napisany przez: KM pią, 23 lis 2007 - 17:25

Z jakich podręczników korzystają Wasze dzieci?
Kacper ma ABC czterolatka. Z racji nieobecności ma sporo zaległości, więc dostaliśmy książkę do domu i ... do roboty

Napisany przez: Zwierzo. pią, 23 lis 2007 - 17:56

Dziewczyny, jeszcze raz dziękuję No, wzruszyłam się okropliwie.

KM, u nas też ABC. Ino do domu nie dają. Dostaje się dopiero po końcu półrocza bo potem pewnie będzie następna książeczka. Przynajmniej w zeszłym roku tak było.

Matko, jak ja mam strasznie mało czasu. Mamy w pracy g...no mogą

Z

Napisany przez: ulla pią, 23 lis 2007 - 19:06

U nas nie ma książek...dostają dopiero starsze średniaki, czyli Weronika dostanie w przyszłym roku.

Za to musiałam zakupić książkę "Uczę się czytać z rodzicami", bo mi dziecię namiętnie wypisuje literki, literuje nazwy przystanków, tytuły i inne. I najwyraźniej ją to kręci, to stwierdziłam, że się pouczymy bardziej planowo...jak będzie robiła takie postępy jak dotąd, to pewnie w okolicy świąt będzie czytać.

Napisany przez: KM pią, 23 lis 2007 - 22:05

Ulla, Kacpra też kręcą literki, literowanie, układanie wyrazów, więc kupiłam mu grę "Literki". Ma ją dostać dopiero na Mikołajki, ale nie wiem czy wytrzymam
Ulla, warto kupić to Uczę się czytać z rodzicami? Ćwiczycie z tą książką?
Muszę kupić Kacprowi jakąś książkę tego typu, dopóki mu zapał nie zgaśnie. Chociaż do czytania to u nas jeszcze długa droga.
Weronika składa już krótkie wyrazy?
U nas dopiero etap literowania i układania wyrazów z literek (tzn. układam ja, bo moje dziecko chce, a nie umie).


Zwierzo, świetna kampania: mamy w pracy g...no mogą
Rozumiem Cię doskonale, ale jakoś to hasło mnie rozbawiło.


Do plastyki to moje dziecko talentu ani serca nie ma.
Nadrabialiśmy zaległości z książeczki. Kacper koloruje jakby go ktoś gonił. Skończył i pyta mnie: mamo wiesz dlaczego ja wychodzę za linię jak koloruję i zostawiam białe plamy? Ja: dlaczego? K: Bo ja się spieszę, żeby szybciej skończyć i już nie musieć kolorować.
Pamiętam, że jako mała dziewczynka całe dnie rysowałam, kolorowałam. Bardzo to lubiłam. Literek uczyłam się, bo musiałam. Jak daleko czasem pada jabłko od jabłoni...

Napisany przez: ulla pią, 23 lis 2007 - 23:47

Książeczka fajna i dziecko chce z nią ćwiczyć, ja myśle, że warto.

Proste wyrazy zaczyna składać, przy czym to jest tak, że ona nagle chce wszystko naraz. Wcześniej znała sporo liter, ale pisać nie próbowała, znaczy twierdziła, że nie umie. A nagle się okazało, że chce i nawet jej wychodzi. Od razu zaczęła zapisywać wszystkie znane sobie litery, literować wszystko co zobaczy. Tyle, że po przeliterowaniu oczywiście nie wiedziała co to za słowo, więc zaczęłam jej pokazywać na prostych słowach (typu mama, tata, oko, okno, na, pod itp.) i z takimi sobie radzi coraz lepiej. Jak przeskoczy sylabizowanie, czyli próby nie po literce, to powinno pójść szybciej.
A i staram się za bardzo jej nie mobilizować, bo nie chciałabym żeby się nagle zniechęciła i powiedziała, że nie umie i nigdy się nauczy, więc z książeczki uczy się codziennie, ale jest to wyłącznie jej inicjatywa...znaczy musi mnie trochę ponamawiać i staram się, żeby to nie trwało dłużej niż 15-20 minut.

Napisany przez: Zwierzo. sob, 24 lis 2007 - 08:42

Leo w takim razie w tyle. Rozpoznaje tylko litery z własnego imienia. Umie je też napisać nie przestawiając ich i w miarę równo. Ale daleka droga przed nim.

KM, może w takim razie poszukam pracy jako copywriter? Przynajmniej zarobię więcej

Z

Napisany przez: justapl sob, 24 lis 2007 - 11:33

U nas tez pisanie i czytanie , jakoś nie idzie
tez zastanawiałam sie nad zakupem jakiejś gry typu literki na zachęte
a jak u was z obsługą nozyczek , pani na zebraniu zwróciła uwage zeby z dziecmi w domu ćwiczyć wycinanie bo dzieci maja z tym kłopot, no i żeczywiście sprawdziłam w domu i Olo trzymał nożyczki w dwóch rękach ,
poćwiczyliśmy trochę i już ładnie wycina

Napisany przez: ulla sob, 24 lis 2007 - 17:12

Tak skądinąd, nasze dzieci jeszcze mają czas na naukę czytania, pisania itp. Gdyby nie to, że Weronika chce, to nie wiedziałabym jak ją skłonić do uczenia się akurat tego. Wiedziałabym jak motywować, bo motywowaniem były zarówno puzzle piankowe, układanka-puzzle pt. Alfabet, jak jeszcze parę innych.
Tyle, że ona akurat chce, więc się spinać nie muszę...a raczej nie mam nic przeciwko, chętnie pomogę, stąd książka do nauki czytania.
Teraz chyba kupię drugą z serii do nauki liczenia, bo liczyć (w sensie zapisywać cyfry, i takie "cyfry z plusikiem") też chce.

Napisany przez: KM sob, 24 lis 2007 - 21:24

Justapl, Kacper tnie, nieĹşle sobie radzi.
Popracować musi tylko nad prawidłowym trzymaniem kredek/długopisu.

Zwierzo, pozwól mi po starej forumowej znajomości to hasło za darmoszkę do CV wpisać. Od bezrobotnej nie wypada brać pieniędzy. Ja Cię (i się ) rozsławię.

Napisany przez: golamar nie, 25 lis 2007 - 18:51

Martas próbuje czytać literki na wszystkim, ale tylko drukowane; najbardziej cieszy się jak uda jej się przeliterować I...K...E...A...!!!! a że mamy trochę rzeczy własnie z Ikei, więc radocha jest co rusz.Pisze też tylko drukowane jedynie wtedy gdy jej się chce. Długopis, kredki itp. trzyma prawidłowo, choć w tym trzeba ją czasem pilnować.Uwielbia kolorować, właściwie ostatnio prawie całe dnie mogłaby kolorować i rysować na przemian z oglądaniem "Dzieci z Bullerbyn".
Nożyczki poszły w ruch dość dawno, ale od czasu przedszkola chętniej wycina i to co wytnie coraz bardziej przypomina kształtem to czym miało być.
A tak Marta ostatnio rysuje:
https://imageshack.us
Na rysunku są jej dwie dorosłe kuzynki , kuzyn i ona sama.
Tu jest wersja długopisowa, ale w wersji kredkowej każda ma inny kolor rajstop, spódniczki, bluzki itp.buty oczywiście na korkach....kolczyki, czasem rysuje też takie szczegóły jak np... zęby

Napisany przez: Zwierzo. nie, 25 lis 2007 - 19:17

KM, feel free Znaczy będziesz pracować w reklamie?

Golamar, masz bardzo uzdolnioną córkę. Fantastyczny ten rysunek.

Z

Napisany przez: KM nie, 25 lis 2007 - 19:32

Golamar, dla mnie rysunek-rewelacja. Tyle szczegółów, Marta ma talent.
Ja ciągle czekam na rysunek naszej rodziny.

Zwierzo, moja praca gdziekolwiek to pieśń przyszłości. A Twoje hasło chciałam wpisać do CV jako matka szukająca pracy, żeby potencjalny pracodawca wiedział czego może się spodziewać

Napisany przez: Zwierzo. nie, 25 lis 2007 - 19:48

Eeee, przestań, no przestań, proszę Cię. Ktoś, kto zrobił dwa faktultety na 'agresywnej' uczelni, ktoś kto jest w stanie się prekwalifikować i robić coś zupełnie nowego nie powinien takich gupot gadać.

Zaczniesz pracować jak będziesz miała do tego melodię. I tyle.

Z

Napisany przez: KM pon, 26 lis 2007 - 15:13

Zwierzo, studia kończyła młoda, pełna zapału i ambicji dziewczyna, gotowa poświęcić cały swój czas na "rozwój".

Pracy szuka matka i żona w średnim wieku, która wieczory ma zarezerwowane tylko i wyłącznie dla swojej rodziny.

Ale pssssst, nic juĹź o mnie


Dawno nic nie wklejałam w tym wątku, więc uwaga:
Kacper i jego liść.



Golamar, może i Ty się skusisz i wkleisz swoją artystkę?

Napisany przez: justapl pon, 26 lis 2007 - 16:00

golamar rysunek super
km liśc też fajny

wkleje Olka po przedstawieniu w przedszkolu w stroju zajaczka , ale to w przyszłym tygodniu
widze ze tu mamy szukajace pracy , ja postanowiłam Maciusia od grudnia do przedszkola posłać , więc już teraz intensywnie szukam , za każdym razem kiedy wspomne o dwójce dzieci , odpowiedz jest jednoznaczna
zadzwonimy póşniej a telefon milczy

Napisany przez: KM pon, 26 lis 2007 - 20:50

a po co o tym wspominasz?

Napisany przez: Zwierzo. pon, 26 lis 2007 - 21:06

Śliczny król Rany, przypomniało mi się jak sama zakładałam taką koronę do przedszkola... Ojciec mi ją malował na srebrno. Na wszystkich możliwych balach za królewnę robiłam, oczywiście. Może kiedyś Wam zeskanuję i wkleję

KM, got the message. Tylko jednego nie mogę sobie odmówić: Co Ty wiesz o średnim wieku, młodziaku?

Z

Napisany przez: Erima wto, 27 lis 2007 - 10:14

cześć Dziewczyny,
operację Erwina odpuściliśmy, nie jest pilna na już, więc pewnie poczekamy do wiosny, może końca zimy.

Podłączam się do tematu poszukiwaczek pracy, tzn jeszcze nie zaczęłam, bo nie mam co na razie z Marcinem zrobić. Dopiero od kwietnia babcia będzie nas w temacie ratować, mam nadzieję do września kiedy to młody ruszy do przedszkola. tak się właśnie zastanawiam kiedy zacząć szukać pracy skoro chcę ją rozpocząć po Wielkanocy. Podobno ruszyło się coś na rynku i nie ma dużego problemu...??? Ostatnio w 2005 szukałam pracy 3 tygodnie, a po miesiącu zatrudnienia okazało się, że będzie Marcin, no i prace miałam do dnia porodu. Teraz tak sobie myślę, że jak znowu mi się trafi jak ślepej kurze ziarno i znajdę robotę od razu to co z małym, z drugiej strony jak nie będzie tak różowo i czeka mnie pół roku szukania to powinnam zacząć już. Poza tym teraz chcę się wkręcić na państwową posadkę, bo zależy mi na stabilności pracy (właśnie średni wiek mnie dogania!!!) bardziej niż na wysokości pensji, a wiem, ze do państwowej to w większości znajomości i tu się schody zaczynają.

Dziecię moje straciło zapał do uczęszczania do przedszkola, jak już jest tam to jest ok (tak mówi pani), ale żeby pójść, wyjść i dotrzeć to smęcenie trwa bardzo długo. Zastanawiam się nad przyczyną i nic nie mogę wymyśleć. Cieszę się, że nie ma operacji, bo w przedszkolu przygotowują jasełka i będzie mógł w tym uczestniczyć w pełni (póki co czwarty tydzień zaczął zdrowy (tfu tfu, żeby nie zapeszyć)

Napisany przez: justapl śro, 28 lis 2007 - 10:15

Erima jesteśmy w bardzo podobnej sytułacji , moje dotychczasowe bezrobocie spowodowane właśnie tym że nie mam co z Maciusiem zrobić , ale optymistycznie myśle o wysłaniu go do przedszkola

Olek tęz mniał problem z rana w przedszkolu , niechciał sie ze mną rozstac, po chorobach o dziwo chyba sie tak wynudził w domu że od wczoraj lepiej mu to idzie
narazie mam fuche w gminie dorywczo raz na kwartał jestem inkasentem podatków od nieruchomości , zarobiłam w tydzień 700 zl , ciesze sie bo to moje pierwsze od dłuzszego czasu zarobione pieniądze, tylko dwa ty6godnie czekam na to żeby mi wypłacili

Napisany przez: KM pią, 30 lis 2007 - 21:51

Senkju, senkju za komplementy pod adresem mojego syna i liścia

Zwierzo, wklej koronę i najlepiej jeszcze swojego królewicza, bo go dawno nie pokazywałaś, a najlepiej dwóch

Też miałam kiedyś srebrną koronę. Była zrobiona z brystolu i owinięta sreberkiem.

Kacper był dzisiaj drugi raz na wycieczce do Domu Kultury. Mieli tam zajęcia z ekologii (pogadankę, teatrzyk, rysowanie).
Dobrze, że do tego DK mają kilka kroków, zawsze taka wycieczka to jakaś odmiana.

Napisany przez: Radosna* sob, 01 gru 2007 - 22:45

Hej

Czasem Was podczytuję ale nie dam rady byc wciaż na bieżąco bo jednak dwójka dzieci,w tym jedno ząbkujące to wyzwanie nie lada
Tak więc czasem się wtybiam

Rozmawiacie o literkach.
Ja w wieku mojego smyka już biegle czytałam a mój synek na razie uczy się rysowac kółka i buzie.

Czasem się zastanawiam czy dobrze robię że na razie pozwalam mu nie mysleć o nauce i cieszyć się dziecinstwem.
Od września mam zamiar wysłać go do przedszkola.

Napisany przez: ewetka pon, 03 gru 2007 - 13:05

Radosna, ja uważam, że nic na siłę! Jęśli dziecko nie jest czymś zainteresowane, to nie ma co go do tego przymuszać. Ma jeszcze czas na to. Czytający czterolatek- to jest wyczyn. Zdolna jesteś
Moja teściówka np. namiętnie molestuje moje dziecko piłką. A on nie jest ruchowcem. Jego piłka nigdy nie interesowała. Jako niemowlak omijał piłki szerokim łukiem. On uwielbia puzzle, układanki, klocki. Namiętnie bawi się swoim laptopem. Na nim nauczył sie rozpoznawać kolory i kształty a teraz uczy sie literek. Do czytania jednak daleka droga. Rozpoznaje pojedyncze litery, ale nie potrafi ich przeczytać w ciągu (czyli słowa). Ale nic to Radosna, nasi chłopcy i Myszki synek- są tu najmłodsi Maciek dopiero co 4 lata skończył

U nas nie ma książek w Maćka grupie. ALe MAćka grupa jest mieszana 3 i 4-latki w jednej grupie. więc trudno tu pracować z ksiązką.

Ostatnio dosatłam opisówkę po 2 miesiącach uczęszczania do przedszkola. Wychodzi na to, ze moje dziecko jest dość samodzielne, tzn samo zjada wszystkie posiłki, samodzielnie ubiera się (czasami- zależy od dnia i ochoty). Nie umie trzymac poprawnie kredki- ciągle nad tym pracujemy ale i tak lapie jak mu wygodnie. Z nożyczkami dopiero się oswaja. aLe kólko całkiem ładne wyciął. Rozrysował sie na cąłego. Po przyjściu z przedszkola potrafi kilkanaście rysunków stworzyć. Tylko teraz idzie na akord i koloruje byle jak. miesiąc temu robił to bardzo łądnie, a teraz- byle szybciej
Na razie wkleję Wam samolot MAćka, a kiedy mąż wróci to zrobię zdjęcia ilustracji do Iniemamocnych. Oglądał i rysował. Szczęka opadła mi z wielkim łoskotem

https://img20.imageshack.us/my.php?image=samolotxu2.jpg

Napisany przez: KM pon, 03 gru 2007 - 13:43

Myszko, 100 lat dla Miłoszka!
Zdrowia przede wszystkim i uśmiechu
Ĺźyczy
Kacper z mamą

Myszka, gdzie się podziewasz? Zaglądaj do nas



Ewetka, ładny samolot. Dokładnie pokolorowany-nie wygląda na akord:smile:


Radosna, zgadzam się w 100% z ewetką. Taki maluch powinien doskonalić się w tym co lubi.

Porównując Kacpra do siebie w jego wieku to z literkami byłam zdecydowanie do tyłu. Mając pięć lat potrafiłam się podpisać, ale to nie było świadome układanie wyrazów, tylko wkute na pamięć imię i nazwisko.

Napisany przez: myszka pon, 03 gru 2007 - 13:53

Ależ jestem, jestem! Czytam, aczkolwiek jakaś leniwa w pisaniu się stałam.


I dziękujęmy za życzenia. Troszkę przed czasem , bo to jeszcze 3 tygodnie, ale bardzo nam miło.


Ewetka, samolot jak się patrzy. Gdybyś nawet nie podpisała, to wiedziałabym doskonale, co przedstawia rysunek.

Napisany przez: KM pon, 03 gru 2007 - 14:52

Bosz, myszka Na przemian przeglądam oferty pracy i forum. Na zdjęciach mignęłam mi data 01.12.2007 i jakoś błędnie skojarzyłam ją z urodzinami Miłosza. Sorki.

Napisany przez: myszka pon, 03 gru 2007 - 15:02

Nie ma za co sorkować. Przecież to miłe.

Napisany przez: galopek pon, 03 gru 2007 - 16:13

HEJKA!
No super te rysunki!!!!U nas pomimo,że od najmłodszych lat dużo z Oliwią rysuję, maluję, lepię,to nie mamy takich sukcesów. Od niedawna zaczęła przykładać się do kolorowania i używa wielu kolorów. Z literkami tez wybitni nie jesteśmy ani cyferkami. Za to teksty z bajek świetnie zapamiętuję...heheh...czasem jak zatekści to nie wiem czy się śmiać czy tłumaczyć,że tak nieładnie....no bo co mam powiedzieć,że ogląda nieprzyzwoite bajki

Napisany przez: KM wto, 04 gru 2007 - 21:24

Galopku, kopę lat

U nas przyszedł czas na pierwszą przedszkolną modę: segregatory i wymiana kartek. Kacper o niczym innym teraz nie marzy.

Napisany przez: Zwierzo. wto, 04 gru 2007 - 21:35

Raaany, już?! Myślałam, że to dopiero w szkole...

Z

Napisany przez: ulla wto, 04 gru 2007 - 22:22

No niestety już, acz Weronika na razie tylko kilka karteczek ma, bo nie pozwalam do przedszkola zabierać. Wymienia się lokalnie z koleżanką Jadzią i kolegą Bartusiem.
Kolega Bartuś dostał nowy segregator i przyniósł się pochwalić...no i chciał się z Weroniką "wymieniać" ino, że przed przyjściem wyjął wszystkie karteczki i przyniósł pusty. Weronika wymieniać się nie chciała, bo stwierdziła, że woli swój segregator..nie zajarzyła, że Bartuś chciał karteczki wyłudzić

Napisany przez: KM wto, 04 gru 2007 - 22:37

A ja myślałam, że to już niemodne. Koleżanki córka wymieniała się z pięć lat temu.


Ulla, właśnie tego typu sytuacji się obawiam: oddałem, a chcę z powrotem, wymieniłem się na kartkę ze spidermanem, a jednak chcę z Madagaskarem, ktoś mi zabrał, pogiął itp. Dla Kacpra takie sytuacje to powód do rozpaczy.
Nie dorósł jeszcze do tak poważnych transakcji

Napisany przez: ewabi wto, 04 gru 2007 - 22:58

Jeny, tym samym dostrzegłam pierwszy pozytyw Jankowej przydługiej absencji w przedszkolu. Nie otarła się o nas jeszcze żadna moda ni przygoda. Może uff, bo aż nazbyt wiele kosztuje mnie ostatnio zaspokajanie jego pasji prehistorycznej. Mam już serdecznie dość tematyki pierwszych i ostatnich dinozaurów, mórz sylurskich i gigantycznych owadów okresu permskiego. W okresie niezwykle krótkich przerw od tej pasji nr 1 mam serwowaną drugą: dlaczego zamki miały fosy czyli to i owo o średniowieczu. Help! Niech to dziecko już wróci na łono przedszkola...

edit dzisiejszego poranka: zażyłam właśnie przyjemności kolejnych poszukiwań dinozaurów i już przyswoiłam na bank, że permskie były pustynie, a gigantyczne owady były karbońskie

Napisany przez: Zwierzo. wto, 04 gru 2007 - 23:06

Z

Napisany przez: myszka śro, 05 gru 2007 - 08:31

U nas wpływ kolegów widać po tym, że Miłosz marzy o takiej szczoteczce, jaką ma Kacper i o takim dinozaurze, jaki ma Igor.


Wczoraj - dzięki uprzejmości Ewy - dzwonił Mikołaj. Myślałam, że jeszcze chwila, a będę własnemu dziecku oczy wciskać z powrotem w oczodoły i przywracać oddech - tak przeżył. Zaśpiewał "Pimpusia Sadełko" (jakby nic bardziej ambitnego w swoim repertuarze nie miał). Wg relacji dziecka mego Mikołaj jest bardzo zadowolony z jego zachowania i wyłącznie go chwalił. Terefere - wiem dobrze, że zganił go za amnezję przy używaniu słów "dzień dobry".

Napisany przez: KM śro, 05 gru 2007 - 09:45

Myszko, cóş to za tajemnicze "i" ?

Napisany przez: ewetka śro, 05 gru 2007 - 15:40

Oj Myszko czy możemy szampana otwierać i

Ja po bilansie czterolatka.
Moje szczęście wzrostowo jest na 50 centylu (105 cm) ale jeszcze nieco za dużo ciałka posiada ponoć (waży 18,3 czyli coś koło 75 centyla). A mnie się wydaje,z e on już jest taki akurat.
Ponowimy próbe z EKG. Szmerów już nie słychać, ale i tak idziemy z Anią, może tym razem MAciek klamerek nie połamie i pozwoli się zbadać.
Wiecie, on się tak wystraszył szczepienia Oli, ze nie chciał się rozebrać. Dobrze, ze Ania miała przed nim bilans, to mu wytłumaczyliśmy, ze Pani doktor będzie go badać jak Anię i szczepienia nie będzie. To jest efekt uboczny wiosennych testów skórnych. Dobrze, ze nie musze mu robić morfologii. Do tej pory był dzielny i bez płaczu wszytsko znosił, ale po wiosennych testach skórnych nie da przy sobie nic poza zwykłym badaniem zrobić.

Napisany przez: myszka śro, 05 gru 2007 - 22:42

"I" jest chyba... eeeee, łącznikiem? Zdaje mi się, że tak to się nazywa.

Napisany przez: skanna śro, 05 gru 2007 - 23:20

No ale to Twoje "i" jakoś niekoniecznie coś łączy? Spójnik to się nazywa

Napisany przez: myszka czw, 06 gru 2007 - 09:44

Moja droga, drugi raz już mi udowadniasz, że mój mózg jest coraz bardziej miękki. No ale po pierwsze: nie przeczę, po drugie: masz rację, no masz, no co mam zrobić - oczywiście, że spójnik.

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 10:17

Droga myszko, by doprecyzować pytam zatem: jaka jest funkcja owego spójnika w Twoim podpisie?

Z

P.S. Pytałam już wcześniej ale za bardzo namąciłam - dlatego wykasowałam całość. Obiecuję wstawić w to miejsce jakieś piękne zdjęcie Leonka

Napisany przez: Erima czw, 06 gru 2007 - 10:55

Och Dziewczyny, siedzę i przezywam, bo Erwin właśnie ma teraz w przedszkolu spotkanie z Mikołajem....wielka , na pewno fajna impreza, a mnie boli, że nie mogę tam być i robić mu zdjęć. Trochę to moje niedopatrzenie, bo mogłam zapytać panią czy na chwilę chociaż można zajrzeć, może by się zgodziła, choć jak to całe przedszkole świętuje to nie wiem. Będą prezenty, bo robiliśmy składkę i strasznie jestem ciekawa wrażeń synka. A w sobotę idziemy do szkoły na imprezę mikołajkową, którą robi nasz dom kultury, byliśmy rok temu i było naprawdę fajnie, mnóstwo atrakcji, występów, pokazów i prezenty dla każdego malucha, który przyjdzie - tam na pewno zrobię zdjęcia to coś wrzucę tu pokazać. Marcin mi dokucza, muszę spadać.

Napisany przez: myszka czw, 06 gru 2007 - 11:07

Droga Zwierzo, spójnik ma za zadanie łączyć (jednak!). No.

Pusty post zauważyłam i nawet miałam o to pytać, ale dałam pass. Czekam na zdjęcie Leonka.


Erima, może jakiś inny rodzic będzie robił zdjęcia, albo nagrywał?

Napisany przez: ewabi czw, 06 gru 2007 - 11:54

No BA! Łączy łączy z (iiiiiiii)irenką

Napisany przez: ewetka czw, 06 gru 2007 - 12:27

Myszka, potworze!
Nie trzymaj nas w niepewności.
Pisz kobieto konkrety!

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 12:30

Ewetka, na życzenia pędź

Z

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 12:33

https://www.fotosik.pl

Napisany przez: ulla czw, 06 gru 2007 - 13:37

No bardzo intrygujące "i"

Ja to gapa jestem, bo dopiero przed chwilą zrozumiałam o co chodzi

Napisany przez: KM czw, 06 gru 2007 - 18:53

Oj, myszka, myszka. My Ci chcemy gratulawać, daj tylko sygnał, że już możemy


Zwierzo, Leo przystojniak, że ho ho Zdjęcie w ramkę i na ścianę.

Kacper wczoraj miał pierwsze w tym roku spotkanie z Mikołajem. Było wspólne zapalanie lampek na osiedlowej choince.
Dzisiaj w przedszkolu też był Mikołaj, ale dzieci akurat wyszły do ogródka i nie zdąrzyły go zobaczyć Zostawił małe upominki, które dzieci dostawały dopiero przy wyjściu z przedszkola.

A od jutra siedzimy w domu na antybiotyku z zapaleniem ucha.

Napisany przez: ewetka czw, 06 gru 2007 - 19:01

KM możemy, oficjalnie już są życzenia dla Myszki i Dido.

A ja jestem w szoku, w przedszkolu MAciusia też był Mikołaj i Maciuś dostał śmieciarkę Wadera i kalendarz adwentowy z czekoladkami.
Szczęka mi opadła kiedy zobaczyłam jaką wielką reklamówkę z sali targa.

KM duĹźo zdrĂłwka dla KAcperka

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 19:48

Za wyrazy uznania pod adresem mej latorośli - dziękuję Nieskromnie stwierdzę - wiem, że ładny. Odlotowy.

U Leonka w przedszkolu Mikołaj, oczywiście, też był i przemknął jak sen jaki złoty. Nikt go nie widział. Za to z prezentów w tym roku mniej jestem zadowolona. W zeszłym - był kalendarz adwentowy i samochód Little Tikes. Bardzo porządny. W tym - ch@#$%&*$ grający miś, który mi grał kolędy w domu już od przyjścia z przedszkola i czekoladowy Mikołaj. Kłopot był z Pyzatym bo zobaczył obładowanego brata i zaczął pytać "A gdzie moje?"

W domu u nas Mikołaj też był. Z przedszkola niedaleko miał to wstąpił Zostawił chłopcom po książeczce pod kołderką. Pyzat dostał taką dla dzieci od lat 2, wydawnictwa Jedność (tu wyszła działalność promocyjna zlotu), nazywa się to "Obudź się mały Misiu" a Leo "Opowiadania dla przedszkolaków." Bardzo fajne. Już obie przeczytaliśmy Do książeczek były słodycze. Niby niewiele ale i tak było szaleństwo.

Z

P.S. A gdzie u Was Mikołaj pochował prezenty? Niby wiele jest na ten temat tradycji ale żadna nie wydaje mi się dostatecznie rodzima Dlatego nasz Mikołaj wpadł na taki pomysł, na jaki wadł. Dzięki temu też nie wysilił się na pakowanie. Tandeciarz z niego załatwiał wszystko w ostatniej chwili pod czujnym okiem Pyzatego, który chyba jednak trochę za dużo rozumie...

P.P.S KM, zdrowia dla Kacperka. Zapalenie ucha - parszywa rzecz. Potrafi się długo cała historia za człowiekiem ciągnąć...

Napisany przez: ulla czw, 06 gru 2007 - 21:23

Zwierzo, przepraszam, że wygląda jakbym coś robiła z Twoim postem. Odruchowo kliknęłam zmień, choć miałam cytuj.

U nas Mikołaj zostawił na parapecie. W pakowanie się nie bawił. Za to dziecko rano nie chciało sprawdzać, czy Mikołaj był, bo przecież nie napisała listu i na pewno nic nie przyniósł. Tyle, że ona sobie o liście przypomniała gdzieś o północy, chyba przez sen i przylazła go pisać, nawet zdążyła rozłożyć kredki, a ja wredna zagoniłam ją z powrotem do łóżka.
Dała się przekonać, że nawet dzieciom które listu nie napisały też coś przynosi.
Za to po przedszkolu była rozczarowana, bo myślałą, że przyniesie jeszcze coś...poleciała zobaczyć a tam chała, aż żałuję, że nie pomyślałam, bo kupiłam jej dziś książkę, któej jeszcze nie widziała i mogłam umieścić we właściwym miejscu

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 21:39

Ulla, mnie nic nie wygląda. Jestem niespostrzegawcza i tępa, ergo - nie wiem o co chodzi.

Z

Napisany przez: ulla czw, 06 gru 2007 - 21:48

Taaa...ale pod postem nad paseczkami masz drobną czcionką napisane, że Twój post był edytowany i przez kogo.

I ten...jeżeli ktoś kiedykolwiek coś takiego zauważy, choć mam nadzieję, że mi się już nie zdarzy gapiostwo, to ja z góry przepraszam, bo to niezamierzone.

Napisany przez: Zwierzo. czw, 06 gru 2007 - 21:57

Hahahahaha, faktycznie! W życiu bym się tego nie doczytała! Sama wcześniej przy nim majstrowałam bo była literówka czy może czegoś dopisać zapomniałam i oczywiste było dla mnie, że 'Zwierzo edytował'

Z

Napisany przez: skanna czw, 06 gru 2007 - 22:01

Zwierzo, w kwestii literówek - ten nr gg co podałaś, to aktualny i użytkowany? Bo coś Ci na niego szepnęłam

Napisany przez: ewetka czw, 06 gru 2007 - 22:06

Zwierzo, Leo powalający jeszcze poproszę o Pyzatego

U nas Mikołaj zostawia słodycze w pantoflach. Poza jajkami niespodzinkami, dzieci nic nie dostały od nas, dopiero co miały urodziny, zaraz Gwiazdka. Nie chodzi o to, ze im skąpimy, tylko z doświadczenia wiemy, ze potem te Gwiazdkowe przenty już tak nie cieszą.
A słodycze Mikołaj u nas rozdaje ponieważ ma dzisiaj imieniny Gwiazdkowe prezenty dostają wypasione w ramach rekompensaty za Mikołajki

Musicie mi wybaczyć wszelkie błedy, bo moje najmniejsze szczęśćie chyba się wyspało i trzymam je na kolanach.

Napisany przez: ewabi czw, 06 gru 2007 - 22:07

U nas Mikołaj zostawił pod łóżkami, acz mocno wystająco - tak, żeby opadająca noga na pewno zahaczyła .
I bawił się w pakowanie, a jakże! Bawił się w nie o 5 rano półprzytomny, gdy udało się już wszystkie wałęsające się pół nocy dzieci umieścić w jednym pokoju i zamknąć za nimi drzwi
Dziś wieczór zrobiliśmy sobie objazd po mieście, obejrzeliśmy przygotowany przez Miasto Wrocław festyn mikołajowy i 20 Mikołajów (żaden nie miał porządnego brzucha!! i aha! myszka guzik! żadne fenifery! konno przyjechali do wtóru orkiestry Komendy Wojewódzkiej Policji... no to doprawdy fantazja )

Napisany przez: KM czw, 06 gru 2007 - 22:11

Ulla, gratuluję funkcji

Ale ten Mikołaj leniwy, u nas też prezentu nie zapakował. Albo dużo grzecznych dzieci było w tym roku i bidulek się nie wyrobił

W domu Kacper dostał wymarzoną betoniarkę i grę alfabet. Prezenty nie zmieściły się do skarpety, więc zostały nią przykryte. Kacperek stwierdził, że Mikołaj miał dobry pomysł

W przedszkolu prezenty marniutkie. Mała wyścigówka, taka co to jej zaraz zderzaki odpadną i nic więcej. Cieszę się, że w paczce nie było słodyczy, ale prezent mógłby być solidniejszy.

Napisany przez: KM czw, 06 gru 2007 - 22:16

Konno, renifery Nasz osiedlowy pieszo przyszedł z domu kultury. Podobno sanie mu się zepsuły:nie widze
Chudy był jak patyk i brzuch cały czas podtrzymywał ręką, na szczęście moje dziecko nie zwraca uwagi na takie szczegóły

Napisany przez: galopek czw, 06 gru 2007 - 23:28

My kisimy w domku więc w przedszkolu nie wiem co sie działo. Prezenty skromne pod poduszkę, była zachwycona, wydzwaniała do pracy do taty co mu podłożył Mikołaj
Ostatnio na złe zachowanie Oliwi groźba,że Mikołaj przyniesie rózgę -działa:)
Często pyta o Mikołaja:"Mamo jak on przechodzi przez komin jak ma taki wielki brzuch?" Wymyśliłam,że pije specjalna miksturę...a ona na to,że na jakimś tam filmie nie widziała, żeby Mikołaj coś pił przed wejściem do komina
Jedna z mam forumowych pisała listy do dzieci niby od Świętego Mikołaja...super pomysł...tez zgapiłam
Zwierzo, Leo tak jak sama napisałaś, total odlot,super!!!!Ja tak jak Ewetka chcę też Pyzatego!!!!
Km zdrĂłwka dla Kacperka!
Ulla ja tez wertowałam kilka stron wstecz z mysla,że coś przeoczyłam zmiana blondu na brąz u mnie nic nie dała

Napisany przez: ulla pią, 07 gru 2007 - 00:43

Eee...ja dziś zostałam moderatorem i od razu zaliczyłam tę, no...wpadkę . Kliknęłam nie to co należało, a tylko chciałam odpowiedzieć na posta. A faktem jest, że akurat nasze forum moderatora chyba nie wymaga, bo spokój tu jak mało gdzie

Napisany przez: golamar pią, 07 gru 2007 - 07:34

U Martasa w przedszkolu Mikołaj przyjechał już w środę reniferami i saniami, ale moje dziecko było zawiedzione że renifery sztuczne, a Mikołaj miał wg niej taki długi nos jak.... "kiełbasa"....i wyglądał dziwnie, nie mówił za dużo i to też było dziwne wg niej.....; dzieci wyszły do ogrodu na spotkanie z Mikołajem, i mogli wsiąść do sań ( M. siedziała tuż za Mikołajem.... przeżycie jak nie wiem co....) i przejechac sie po ogrodzie ( to jakos było na lawecie zamontowane ponoć) - niektóre dzieci sie bały...Upominek dostali ... po najniższej linii wg mnie, bo nie dość, że prawie codziennie mają coś ze słodyczy na podwieczorek, to jeszcze dostali taki wedlowski domek ze słodyczami na Mikołaja... wrrrr, wczoraj na podwieczorek mikołaj czekoladowy i "reklamówka" firmy nestle.... Natomiast w domu mamy tradycję, że trzeba porządnie wyczyścić buty zimowe i rano są w nich upominki dla tych co grzeczni, a dla tych co niegrzeczni i buty niedoczyszczone to mój mąż wymyślił, że mikołaj daje pastę do czyszczenia butów -więc dziecko namiętnie czyściło w środe wieczorem buciki i rano była przeszczęśliwa i megazdziwiona, bo "Mikołaj dał mi takie( ) wielkie upominki, że się nawet do butów nie zmieściły...." A dostała długopis z Puchatkiem, dziurkacz ozdobny, farby, książkę Astrid Lindgren, zestaw łyżek itp aksesoriów do mieszania w garnkach i gotowania lalkom, figurki do stajenki, i Jezuska w żłóbku-największa radość.
Najbardziej jednak przezywała to, że jak się Mikołaj dzieci zapytał czy byli grzeczni i słuchali rodziców i pani przedszkolanki, to wszyscy powiedzieli:"TAK!!!", a przecież..... Łukasz jest taki strasznie niegrzeczny, ... i on też powiedział TAK i dostał taki sam prezent jak wszyscy... i dlaczego????? ....

Niestety dzisiaj już w domu, zawalona katarem... no 3 dni w przedszkolu to już mega rekord......mam dość, a lekarka za każdym razem mówi nam, że mamy M. wypisać z przedszkola.....

myszko! gratuluję!
Zwierzo! super synek - jaki on przystojny..!
ulla gratuluję nowej funkcji!

Napisany przez: ewetka pią, 07 gru 2007 - 09:01

to u nas w przedszkolu prawie nie dają słodycz. tzn raz Maciek dostał lizaka po pasowaniu na przedszkolaka i teraz w paczce. Tu jest tak śmiesznie z posiłkami:
8:30 śniadanie- płatki na nleku, kanapki
10:00 drugie śniadanie: jogurt, budyń, galaretka
12:00 drugie danie plus jakiś owoc
14:00 zupka

Koło 16 - tak mniej więcej odbieramy MAcka zawsze na stole leży taca z kanapkami z masłem i miska z obranymi cząstakmi jabłka. Kto jest głodny to bierze sobie coś do jedzenia.

A jak jest u Was?

BTW za waszą radą zakupiłam MAćkowi kalesony

A i jestesmy po bilansie czterolatka:
waga 18,3 kg
wzrost 105 cm


MAciek w ubiegłym tygodniu chodxił zdrowy- cały tydzień, ale zimno było w miarę. Tempertura się podniosła to od razu we wtorek z katarem przyszedł. Mam nadzieję ze sie nie rozłoży, bo w poniedziąłek idziemy na ekg z nim i Anią i muszą być zdrowi. Badanie jest w szpitalu na pediatrii w gabinecie w którym robią endoskopie. Dobrze, ze tam sie można umówić z dnia na dzień.

Napisany przez: myszka pią, 07 gru 2007 - 10:49

Ulla, gratulacje!


Nasz Mikołaj przedszkolny też kiepściutki - tzn. jakiś tam zestaw policja + komandosi + pies + motorówka + autko . Wielkie pudło z tandetnymi rzeczami. Ale szczerze mówiąc - nie bardzo mam pomysł, co można za skromne pieniądze kupić (a przedszkole otwarte na ciekawe pomysły, więc na pewno można by porozmawiać)... Może ta radość dzieciaka jednak najważniejsza? Za to rzekomo impreza przedszkolna bardzo udana. Dzień pełen wrażeń. Zresztą cały tydzień pod hasłem Mikołaja, bo zaczęło się już w poniedziałek od wizyty Brodatego w szkole muzycznej, później Mikołaj domowy, przedszkolny, no i jeszcze telefon od babci, że tam coś też czeka - więc w niedzielę zakończymy.

Miłosz ma jeden problem z Mikołajem - skoro on wszystko wie i wszystko widzi, to jak to możliwe, że przyniósł czekoladowy batonik? Przecież powinien wiedzieć, że Miłosz ma alergię. Nie umknęło uwadze też to, że Mikołaj użył do prezentu takiej samej torebki ozdobnej, jaką Miłosz widział u babci w szulfadzie komody.


Zwierzo, Leo naprawdę odlotowy.

PS. I dziękuję za gratulacje.

Napisany przez: myszka pią, 07 gru 2007 - 10:53

O, to u nas też. Tzn. nie ma tradycyjnych podwieczorków. Natomiast czasem drugie śniadania mają "słodki charakter" - ciasto, drożdżówka, nutella (i ta nutella najbardziej mi zgrzyta, ale na nasze szczęście Miłosz nie może ). W ciągu dnia są do podgryzania jabłka, gruszki, mandarynki.

Napisany przez: ewabi pią, 07 gru 2007 - 11:49

iiiiiiii

W naszym przedszkolu (ale to doprawdy zgrzyta jak piszę "w naszym" )posiłki są poukładane w sposób doskonały - jak na moje potrzeby
8:30 śniadanie (Jasiek ledwo się załapuje, ale dobrze, bo na poczatek jest zawsze jakies mleko)
11:45 zupa plus jakaś przekąska chrupki kukurydziane, sok itp
14 - drugie danie plus desero/podwieczorek, najczęściej jakis owoc
o 15 Jaśka zabieram więc jakos mnie przestudiowałam, czy cos sie tam jeszcze późńiej pojawia

nutella bywa Janek dostaje wtedy bułkę z masłem, razem z trójką innych nieszczęśników (to się dopiero nazywa stolik pechowców)
ze słodyczy bywają wafelki. Pani do mnie mówi uspokajająco: Jaś nie dostaje kakaowych, tylko śmietankowe

Startujemy znowu w poniedziałek. Chyba tylko po to, bym miała w niedziele dylemat, co zrobić z biletami na Mikołaja w Teatrze Lalek

Napisany przez: KM pią, 07 gru 2007 - 12:47

U nas jest tak:

8.30 - 9.00 ŚNIADANIE: płatki z mlekiem/kakao + kanapka

11:30 - OBIAD - I CZĘŚĆ - ZUPA

12.30 - OBIAD - II CZĘŚĆ - II DANIE

14.30 -15.00 PODWIECZOREK budyń/baban w cieście/ bułka z masłem i pomidorem

Kacperkowi bardzo smakują dania przedszkolne. Zjada ładnie, często najładniej i jest nagradzany za to słodyczami. W domu nie je, a w przedszkolu codziennie jest jakiś żelek czy cukierek. Na szczęście myją zęby po każdym posiłku.

Moje dziecko bardzo dużo je odkąd chodzi do przedszkola. Jak przyjdzie do domu to zaraz jest głodny.

Napisany przez: ewetka pią, 07 gru 2007 - 12:51

A Maciek nie je wszystkiego, niektóre dania mu nie smakują i nie zjada ich. Ale regularnie po powrocie mówi, ze jest głodny.
I teraz się zastanawiam, czy jest głodny, bo tak mało tam je, czy tyle się rusza, ze wraca głodny.
Ale chyba ta druga opcja. Na początku miał spadek wagi a teraz wyrównał

Napisany przez: Zwierzo. pią, 07 gru 2007 - 15:23

Ojej, co tak skrzypiiiiiiiii?

Z

Napisany przez: Pysio pią, 07 gru 2007 - 16:52

Myszka serdeczne gratulacje.

Napisany przez: ewabi pią, 07 gru 2007 - 18:21

Postanowiłam wykończyć myszkę jej okropnym "i"!
Tropię jej "i" wszędzie iiiiiii

Napisany przez: Zwierzo. pią, 07 gru 2007 - 18:25

Iiiiiiiii, jaka pakuda - ciężarną denerwuje. :nie nie!

Z

Napisany przez: KM pią, 07 gru 2007 - 18:37

Ewabi, za dokuczanie ciężarnej myszki Cię zjedzą

A mi smutno, że ominie nas jutrzejsza super hiper pracowa imprezka mikołajkowa. Nawet Kacperkowi o niej mówiłam, ehhhh te choróbka.

Mam do Was pytanie: stosujecie homeopatię? Homeopatyk zamiast antybiotyku, co Wy na to? Byłam u trzech lekarek,różne opinie i podejścia do leczenia uszu mojego dziecka. Mam mętlik w głowie.

Napisany przez: justapl pią, 07 gru 2007 - 18:45

my właśnie po mikołajkowym przedstawieniu
Olo bardzo ładnie mówił wiersze i śpiewał , za to braciszek dał popalić ze zestresowana jestem okropnie

Napisany przez: ewetka pią, 07 gru 2007 - 18:55

KM j akurat zapalenia uszu boje się bardzo. Chyba bym przemogła sie i podała antybiotyk.
Ja na razie MAćka leczę homeopatia, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dzisiaj wrócił z okropnymi gilami

Justa brawa dla Ola

Napisany przez: ewabi pią, 07 gru 2007 - 19:05

a już nie mają co zeżreć, wszystko zeżarły
Nie pisałam Wam jeszcze czemuż to czemuż nie mogę mieć trzeciego dziecka?? Wszystkie ciuszki po chłopakach, schowane na strychu u rodziców dla szwagrostwa zeżarły tej wiosny myszy.

Co do homeopatii, to ja mam stosunek ambiwalentny. Dawałam ostatnio na zasadzie, może nie pomoże, ale nie zaszkodzi.
Ale na uszy bym się nie odważyła.

Napisany przez: KM pią, 07 gru 2007 - 20:18

To znak, że chłopięce ubranka już się nie przydadzą, trzecia będzie dziewczynka Ewabi, do dzieła!

Ja coraz częściej myślę o drugim, narazie tylko myślę. Najpierw muszę znaleźć pracę, a potem będzie co Bóg da. Ubranka wszystkie rozdałam, więc druga musi być dziewczynka

Napisany przez: ewabi pią, 07 gru 2007 - 21:41

KM, ale kolejność do kitu sobie wymyśliłaś
Jak znajdziesz pracę to ją będziesz chciała utrzymać i się w niej wykazać, a nie dziecko rodzić
Jak już kiedyś, to właśnie teraz, w luce
Potem zyskujesz argument zasadniczy, że już swoje urodziłaś, odchowałaś i możesz spokojnie pracować (powiedziała Ewa, która coraz częściej tak właśnie zaczyna myśleć ...)

za życzenia dziewczynki serdecznie dziekuję
ale pozwolę sobie nie skorzystać

Napisany przez: ewetka pią, 07 gru 2007 - 21:59

Ewabi, KM, to się bierzcie do roboty, bo ja nie mam co z ciuszkami robić
A czwartego nie palnuję
KM, Ewabi ma rację, jeśli znajdziesz pracę, to będziesz ją chciała utrzymać.

Napisany przez: Zwierzo. sob, 08 gru 2007 - 09:54

O, właśnie ewabi słusznie prawi - KM - do dzieła! Więcej takich fajniutkich Kacperków świat potrzebuje

Z

Napisany przez: KM sob, 08 gru 2007 - 12:34

I mam nadzieję, że utrzymam W ciąży powinno udać mi się popracować do końca, a od razu po macierzyńskim wrócę do pracy. Zwyrodniałam. Z drugim, nie będę siedzieć w domu Podrzucę babci, która za rok powinna już być na emeryturze, więc będę spokojna.

Zwierzo., cała rodzina ma hopla na punkcie dziewczynki (córka najlepsza dla matki itd, itp, wszystkie to znamy). Jakby trafił się drugi taki fajniutki chłopiec to byłaby niespodzianka

Napisany przez: ulla sob, 08 gru 2007 - 13:50

Ha, a my dziś po pierwszych zajęciach dla przedszkolaków na Uniwersytecie Dzieci. Na poprzednie nie dotarłyśmy z przyczyn organizacyjno-chorobowych (pogoda była paskudna, dziecko niezbyt zdrowe, a akurat zajęcia w miejscu gdzie musiałabym jechać z trzema przesiadkami, a nie udało się wezwać taksówki na czas, bo proponowali, że za pół godziny będzie, więc byśmy się spóźniły).
Dziś było łatwiej, bo dojazd prosty. Temat zajęć "W krainie niskich temperatur".
Niepotrzebnie się bałam, że Weronika wystraszy się zajęć bez mamy, w towarzystwie nieznanych sobie dzieci. Do sali poleciała pierwsza Wyszła zachwycona i opowiadała mi potem o kosmosie, suchym lodzie i ciekłym azocie I o doświadczeniu pod roboczym tytułem "kociołek czarownicy" . I od razu zapytała, czy jutro też będą .

Napisany przez: justapl sob, 08 gru 2007 - 14:22

A oto OLO zajączek



https://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f8c0d1157210fd76.html

Napisany przez: KM nie, 09 gru 2007 - 21:27

Justa, fajny zajac.

Ulla, świetnie, że Weronice podoba się na tych zajęciach.
Kacper nie chodzi na żadne zajęcia pozalekcyjne. Zainteresowanie takich małych dzieci astronomią czy fizyką to nie lada sztuka. Byliśmy 3 razy na pokazach robionych przez fizyków PW dla dzieci, w różnych miejscach i moje dziecko najbardziej zainteresowało się puszczaniem metalowych kulek po różnych torach. Nie można go było oderwać, a każdy chciał spróbować. Na "sztuczki" w których nie mógł bezpośrednio uczestniczyć (dotknąć/przelać/rzucić) w ogóle nie zwracał uwagi.

Napisany przez: ulla pon, 10 gru 2007 - 13:03

No, tak szczerze mówiąc tam była opcja "dotknąć", ale Weronika miała za cienkie rękawiczki. Trąba ze mnie konkursowa, bo zabrałam ze sobą porządne ciepłe rękawiczki (takie mocno ocieplane), ale się zasugerowałam tym co inni rodzice zakładają (nie wszyscy, to na tych nie wszystkich należało się zapatrzeć). Zresztą nie wiedziałam jak te zajęcia wyglądają, nie miałam pojęcia, że oprócz prowadzącej, jest jej "asystent" i dwie dodatkowe osoby, które pomogłyby na pewno założyć jej rękawiczki...pomogłyby, ale rękawiczki zostały w moim plecaku.

Tym niemniej "eksperymenty" podobały się jej bardzo , bo to głównie było na zajęciach - trochę opowieści o kosmosie, o zimnie - i doświadczenia z ciekłym azotem i suchym lodem.

Napisany przez: ewetka pią, 14 gru 2007 - 17:27

wszytskie mamy ogarnięte szałem porządków. A ja mam ochotę kupić sobie podkoszulkę z napisem:
p... nie robię
Nic mi się nie chce, jesienna aura mnie dobija. Tu i ówdzie pada śnieg, a unas tylko wiatr po nogach ciągnie
Kto za mnie posprząta, albo chociaż gnomków popilnuje.
Albo przynajmniej napiszcie, ze też nie sprzątacie.

Napisany przez: ulla pią, 14 gru 2007 - 17:52

No tego nie napisze, bo się wreszcie wzięłąm.
Na razie umyłam trzy okna, posprzątałam dwa pokoje, w tym dziecka (jak zobaczy co tak naprawde posprzątałam, znaczy wyniosłam do piwnicy, to będzie afera, ale pewnie jutro dopiero).
Za chwilę pomieszczenie z pralką i półkami z chemią wszelką, potem przedpokój i duża szafa, a jak dziecię spać pójdzie to kuchnia. A jak mi energii wystarczy to pewnie w nocy umyję ostatnie okno i bibliotekę odkurzę...choć na myśł o zdejmowaniu wszystkich książek odczuwam pewien niepokój....ale w zeszłym roku sobie odpuściłam i w końcu trzeba. A wolę bez asysty, więc jak nie w nocy, to dopiero w poniedziałek, jak dziecko w przedszkolu będzie.

Aha..sprzątanie nie jest obowiązkowe . Szczerze mówiąc mnie też się nie chce, ale z drugiej strony okna były już nieźle brudne, firanki też...no i kurz w kątach do których rzadko zaglądam, i miejsce u dziecka trzeba było zrobić na prezenty...bo wózek dla lalek dostanie, więc trochę gratów trzeba było w końcu zabrać.

Napisany przez: Zwierzo. pią, 14 gru 2007 - 18:46

Ewetka, ja Cię pocieszę. Nie robię. Jak do tej pory nie zrobiłam nic. Wszystko leży. Okien nie umyję. Nie mam zamiaru takiego. W zimie okien się nie myje i basta - chyba, że od środka. Firanki zmieniłam już jakiś czas temu - wystarczy. Kurz mniej więcej na bierząco sprzątam. Z podłogą - zdążę tuż przed Wigilią. Z resztą kto powiedział, że ja to muszę robić. Natomiast bardzo bym chciała zrobić sobie żele. I chyba zrobię.

Z

Napisany przez: ulla pią, 14 gru 2007 - 20:06

No ja właśnie na bieżąco to sprzątam tak "po zewnętrznej"...znaczy wycieram kurze tam, gdzie dostępne, odkurzam gdzie łatwo dostępne...no a okna i firanki od rozpoczęcia okresu grzewczego czekały na święta, bo jakoś tak sztuczne ciepło w mieszkaniu szkodzi im na czystość niemal z automatu (acz ostatnio myłam i zmieniałam we wrześniu, więc miały czas się zbrudzić). No i dziś po odsuwaniu paru mebli i odkurzaniu ścian, już mam zakwasy

Jedynym sprzątanym gruntownie i po całości raz na tydzień, jest łazienka; znaczy wszystkie kafelki, a jak mnie najdzie, to i fugi. no i w rezultacie jest to jedyne miejsce gdzie się nie zmęczę.

Teraz czekam aż Weronika w miarę twardo zaśnie, żeby nie latała sprawdzać co chwilę, dlaczego tak hałasuję.

Napisany przez: Zwierzo. pią, 14 gru 2007 - 20:18

A mnie właśnie ta łazienka zupełnie nie podchodzi do sprzątania. Niecierpię mycia kafelków. Nienawidzę - fug. Do rozpaczy doprowadza mnie robienie armatury na błysk bo to praca wyjątkowo syzyfowa To samo z myciem umywalki. Tylko wannę szoruję na bierząco. Aaaa, jeszcze o muszli zapomniałam. Bynajmniej nie koncertowej. Czemu faceci sami z siebie nie myją kibli? A może się mylę... ?


Z

Napisany przez: ulla pią, 14 gru 2007 - 20:59

Hehe..Zwierzo...mycie łazienki co tydzień gruntownie ma jeden skutek pozytywny...jedyny jaki mnie skłania do pucowania systematycznie, trzeba poświęcić (w moim przypadku) jakieś 10/15-30 minut (to ostatnie z fugami).

A i tak nie zawsze mi się chce (wannę myję po każdym użyciu, więc nie stanowi problemu).


Ps. faceci sami z siebie myją rzadko.

Napisany przez: golamar pią, 14 gru 2007 - 22:06

Hmmm... na tę chwilę mam umyte jedno okno, wyprane wszystkie firanki, kupioną część prezentów, dzisiaj w pocie czoła i z duszą na ramieniu upiekłam po raz pierwszy forumowe pierniczki; na jutro (o ile nie wysiądzie mi kręgosłup) mam taaakie plany, że jeśli uda mi się zrealizować choć połowę to będzie super..... Moje dziecko ma ostatnio albo niepohamowany zapał do pomagania we wszystkim, albo jak nie chce jej się czegoś robić, bo za łatwe albo nudne (sprzątanie zabawek na ten przykład) to mówi : A czy ja jestem Kopciuszek, żebym tyle miała robić....??????

......... no właśnie .....

Napisany przez: Zwierzo. pią, 14 gru 2007 - 22:21

golamar - tekst o Kopciuszku - bosski.

U nas za to Leo sam rwie się do sprzątania. Swoich zabawek. :-0 I jeszcze twierdzi, że mu to przyjemność sprawia. Zmierzę ja mu jutro temperaturę...

Z

Napisany przez: KM pią, 14 gru 2007 - 23:23

Nic pozytywnego do napisania nie miałam, bo choróbska Kacperkowi dokuczają, więc nie pisałam
Jak nie ucho to gorączka i zapuchnięcie od ząbka, teraz kaszel i coś z okiem (nie wiem czy nie od zębów).
Z przedszkolem daliśmy sobie spokój do końca roku.

Z prezentami jestem w lesie, ale za to muszę się pochwalić, że pomalowaliśmy pokój Kacperka i ma się facet w końcu tam przeprowadzić. Jednak dzisiaj usłyszałam: "nie jestem gotowy na samodzielne spanie", Kacper zamknął swój pokój, powiedział: "dobranoc mój pokoiku" i przywędrował do mnie do łóżka, jak zwykle.
Narazie jeszcze śmierdzi farba, ale za kilka dni nie ma zmiłuj

Golamar, świetny ten tekst o Kopciuszku.

Napisany przez: justapl pon, 17 gru 2007 - 22:31

widze że porządki świąteczne w toku
a nas jak zwykle choroba dopadła i z światecznych przygotowań to tylko pierniczki upiekliśmy ( i zjedliśmy) i prezenty zakupione
w planie jeszcze jest malowanie mieszkania , ale nie wiadomo czy jeszcze w tym roku sie uda

co do poruszonego wczesniej tematu mycia kibli , to sie musze pochwalić iż czynn ośc tą u nas wykonuje mąz

Napisany przez: golamar wto, 18 gru 2007 - 07:32

U nas tez pierniczki upieczone, i nawet polukrowane i teraz wyglądaja niczym.... pisanki....

Z rzeczy przyziemnych : kartki wysłane, okna pomyte, reszta też posprzątana dość gruntownie, prania nazbierało się za to na potęgę.... ktos tu kiedyś pisał, że lubi prasować ..??

Dziecko poszło dziś do przedszkola (po 1,5 tyg.przerwy)- zobaczymy na jak długo.....

Jeszcze trza

Napisany przez: justapl wto, 18 gru 2007 - 13:45

a ja dzisiaj mam ciężką rozmowe , Olkowa rybka nie przeżyła i lament straszny
stwierdził że juz niechce ryby , tylko pingwina

Napisany przez: Zwierzo. wto, 18 gru 2007 - 13:54

Jasna sprawa. Pingwina.

Z

Napisany przez: KM wto, 18 gru 2007 - 16:18

Też stawiam na pingwina. Pingwiny dłużej żyją


Golamar, to ja pisałam o prasowaniu. Gdybyś mieszkała bliżej mogłybyśmy się powymieniać usługami


Moje dziecko już całkiem zdrowe tylko ma mokry kaszel. Jutro wybieramy się na Wigilię do przedszkola, nie powinien nikogo zarazić Miałyście już Wigilię w Waszych przedszkolach?

Kacper ubawił mnie dzisiaj, bo śmiesznie przekręca wyrazy. Na widok toalety dla niemowląt i niepełnosprawnych mówi: mamo to toaleta dla bobasów i inwalidzkich. Kilka kroków dalej pyta: a co to za drzwi? Ja: wejście dla personelu. K: aha, to tylko te personele znają kod? bo tu jest wejście na kod.

Napisany przez: Piatka czw, 20 gru 2007 - 20:05

Hej! Mam pytanie, czego wymagacie od swoich czterolatków?? Bo ja nadal uważam moją Wikę jako malutką dziewczynkę i nie wiem, czy nie powinnam jej dać więcej obowiązków.
Co musi teraz robić?
Myć rączki po wejściu do domu i zdejmować swoje skarpetki i majtki z kaloryfera, po czym wkładać je do szuflady.

Napisany przez: Zwierzo. czw, 20 gru 2007 - 22:27

Piateczka, miło, że jesteś

Leo ma robić co następuje:

1 Sprzątać zabawki pod koniec dnia tak aby podłoga była czysta.
2 Samemu zakładać swoje ubranie i składać piżamę (to ostatnie jeszcze nie wychodzi) W ramach samodzielnego ubierania sam wybiera sobie majtki i - niekiedy - skarpetki
3 Sam myje ręce przed obiadem, po powrocie z dworu itp
4 Próbuje sam się myć
5 Zęby też sam myje
6 Odnosić brudne kubki do zlewu (choć to lepiej akurat Putkowi wychodzi bo Putek lubi a Leo - nie)

I chyba tyle. Niewiele. No, bo on mały jeszcze

Z

Napisany przez: ulla czw, 20 gru 2007 - 23:14

Weronika na razie nieduĹźo musi.

Nie musi się sama rano ubierać, choć umie. Nie pozwalam też jej wybierać ubrań do wyjścia, bo wybiera to co lubi, a nie to co do siebie pasuje, albo nie jest odpowiednie do pogody.
Ale...w dni nieprzedszkolne ubiera się sama (w to co ja przygotuję lub to co sama wybierze). Sama się rozbiera i przebiera w piżamę (chyba, że przysypia, wtedy wyręczam). Normalnie też sama zanosi ubrania do prania do kosza, albo do pralki. Umie też poskładać, ale rzadko ma okazję, bo piżamę kiedy idzie do przedszkola składam ja, a w weekendy, jak się z opóźnieniem ubiera to piżama jest i tak do prania.

Myje ręce i zęby (ale te drugie często poprawiam, bo chcę żeby były czyste/czystsze, a ja myję dłużej, a przy okazji usiłuję przekazać jej jak ma pucować tą szczotką; z miernym skutkiem niestety, bo cągle nie przyswaja).

Umie się sama umyć, ale używa za dużo środków myjących, więc częściej myję ja. No i ja myję jej głowę.

Musi sprzątać swoje zabawki. A że rozwala je konkursowo, to zawsze ma coś do roboty, bo obowiązuje zasada, że jak skończy jedną zabawę, to drugą może zacząć jak posprząta.
Sprząta też jeżeli coś wyleje, rozsypie itp. Wynosi brudne naczynia do kuchni.

Pomaga wieszać pranie i składać czyste.

Poza tym, w wolne dni pozwala mi pospać, bo...sama sobie wyciąga jogurt z lodówki, robi płatki z mlekiem, robi kakao, umie zrobić sobie kanapkę jeżeli jest pokrojone pieczywo (najczęściej z nutellą, ale jak śpię to nie interweniuję), a i jeszcze przynosi mi wodę lub sok, bo nie umie zrobić kawy , a chce żeby mi było miło.

Napisany przez: KM czw, 20 gru 2007 - 23:51

Kacper ubiera się sam jak ma ochotę , włącza czajnik elektyczny, rozwiesza ze mną pranie, ładuje rzeczy do pralki i zmywarki i je włącza, wykłada ze zmywarki i układa naczynia w szafkach, odkurza, wrzuca składniki do zupy.

Kacper uwielbia dorosłe obowiązki. Pralka, zmywarka i odkurzacz są jego.
Nie lubi za to sprzątać po sobie zabawek.