wiem że pytanie mało dyskretne, ale cóż, jak ktoś nie chce, nie napisze
policzyłam ile miesięcznie wydaję na jedzenie i oczy mi wyszły do tej pory nie liczyłam tego po prostu, bo nie było takiej potrzeby. teraz jestem na wychowawczym i potrzeba jest bo finanse się skurczyły. może niesłusznie się dziwię, może tyle się teraz wydaje na 4-roosobową rodzinę w dużym mieście, ale mnie się zdaje że to duuużo wziąwszy pod uwagę że nie jemy żadnych "delikatesów" i nikt z nas nie posiada żadnego jedzeniowego nałogu. wliczyłam w to wszystkie wydatki na to co wkłada się do paszczy, czyli łącznie ze słodyczami, piwem 2x w tygodniu i pizzą zamawianą mniej więcej raz na 2 tygodnie. oczywiście fakt posiadania małego pożeracza gerberków i kaszek nieco podnosi stawkę ale chyba nie aż tak?... (owoce je świeże, teraz już tylko obiadki zasuwa ze słoika.). aha i karmię piersią wciąż więc na mleko sztuczne nie wydaję.
dobra rzucam kwotę - ok 1500zł miesięcznie. dużo czy normalnie?
aaa zapomniałam dopisać że NIE wliczam w to kasy którą płacę za jedzenie Maki w przedszkolu...
ja z miasteczka 40tys jestem, nie z metropolii i wydaję (bo 99% zakupów robię ja) miesięcznie 1500 "na życie" - w tym "chemia" i drobne przyjemności (pizza / ciacho / czasem piwko / gazeta)- nas jest troje i dziecko ma pełne wyżywienie w przedszkolu
swojego czasu zbierałam wszystkie paragony i "sortowałam": spożywcze:chemia i wyszło na to iż ta druga pochłania dużo dużo więcej niż się spodziewałam
na obiad jadamy zazwyczaj zupinki (z wygody - po przyjściu z pracy wystarczy tylko odgrzać)
wielokrotnie po powrocie ze zwykłego spożywczaka zachodzę w głowę gdzie się podziała kasa z portfela normalnie czasem mam moralniaka, że znowu "wszystkie" pieniądze wydałam zwłascza gdy M stwierdzi iż "nie ma" co jeść
P.S.
dodam iż owe 1500zł to cała moja miesięczna wypłata, która wpływa na konto
Miałąm zamiar założyc taki sam wątek. I też jest to 1500-1700 zł jak się dobrze ścisnę i pogłówkuję. Bo jak bym chciała tak bez główkowania, to 2500. Z tym, że wliczam w to również koty.
pozdrawiam,
s.
Pierwsza moja myśl "O kurcze jakie sumy "
Ale za chwilę po przemysleniu to chyba normalka te 1500zł. Ja na razie jestem sama z mężem + pies, to wydajemy mniej więcej miesięcznie około 600zł na jedzenie, bo jakbym miała Wam napisać ile na opłaty, to chyba bym przebiła wszystkich
Teraz niestety musimy ścisnąć pasa(budowa domu; jesteśmy po weselu, które sami opłacaliśmy) i ustaliliśmy, że na jedzenie ma wystarczyć 100zł na tydzień.
Hmmmm... dobry pomysł... Żeby sobie policzyc... Zrobię sobie taki eksperyment i zacznę od razu!!! (Wynikami podzielę się za miesiąc ).
Ja też z przerażniem stwierdzam, że sporo kasy idzie na jedzenie. Ja akurat z tego wszystkiego jem najmniej Ale chłopaki jeeedzą. Teraz Kacper jest na chorobowym w domu to jeszcze wiecej idzie bo na obiady. Ale prawie każe zakupy w spożywczaku to 50-70 zł....a w koszyku niewiele
Wiecie, takie ograniczenie wydawania na jedzenie to może byc świetny pomysł na dietę...jak dla mnie
U nas tak samo się waha między 1500-1700 zł. Nam by nie wystarczyło 100 zł tygodniowo...(choć pewnie gdyby musiało to by wystarczyło ale na 2 osoby).
Młodsza na szczęście na piersi jeszcze ale powoli zaczynam wprowadzać słoiczki...
Ja do sklepu bez 100 zł w kieszeni nie wychodzę i też czasem się zastanawiam na co to do diabła poszło...
No ja jak będę miała dzieci to te 100zł na tydzień nie starczy
Acha warzywa i owoce, mam za darmo, bo tata ma hurtowniÄ™.
To i ja sie dopisze
Jedzenie co miesiac wynosi nas okolo 600 euro. Nie wliczajac w to obiadow meza- bo on przynajmniej 4 razy w tygodniu serwuje sobie je w firmie
Wliczylam juz w ta kwote oczywiscie slodycze , owoce i warzywa, ktore z synkiem uwielbiamy.
Podobno na jedzeniu sie nieoszczedza
Bardziej przeraza mnie jak wchodze do drogerii i mam zrobic duze zakupy tam Pampersy, kaszki do malego, srodki czystosci, kosmetyki itp To wtedy jest powalajaca suma
U nas na 4 sosby idzie też średnio 2000 PLN i niestety nie bardzo wiem na czym zaoszczędzić
ja już nawet Kaufland omijam i większośc zakupów w Biedronce z kartką w reku robię a mimo to kasa ucieka.. bo jeśli tych pieniędzy nie wydam w spożywczaku to akurat coś w aptece potrzebuję albo ktoś ma imieniny i przynajmniej kwiatki wypada kupić
Kasiunia, nigdy tego nie liczyłam i najwcześniej umiałabym Ci odpowiedzieć pewnie dopiero za miesiąc ale na tzw. oko, to suma, którą podałaś jest chyba zupełnie przeciętna. Zwłaszcza, że żadne z Was nie musi dbać o figurę
Około 2000 w tym chemia i inne dodatki. Jak bym miała 5000 też bym wydała. Nie umiem oszczędzać, masakra.
Idziesz do sklepu i nic nie masz w koszyku. Przykład z ostatniej soboty i zakupy w Auchan 270 zł i dziś musiałam zrobić zakupy na obiad...
Nas jest troje + Młody wewnętrzny+pies
Nigdy nie liczyłam, ale to może być ciekawy eksperyment.
Myślę, że napewno dużo więcej niż 1500 PLN, bo
a) 2 dzieci na słoikach (a najgorsze moim zdaniem są te soki dla dzieci - wychodzi po 10-12 PLN/litr ),
b) często jemy poza domem, w zasadzie każdy weekend, czasem i sobota i niedziela,
c) mąż je w pracy - jak jest w biurze, to firma im sponsoruje, jak poza to chyba sam, płaci, nawet nie wiem.
Jak ja pracowałam to też jadłam na mieście lunch. Jak do tego doliczymy alkohol, to już wolę nie myśleć (nie, że my jakaś patologia, ale przy brydżu to trochę wina idzie.)
Na samą spożywkę idzie nam ca 2000 zł miesięcznie! Uwaga! Nie liczę w tym jedzenia psów Zakupy najczęściej robi Mąż w Macro, bo tam jednak ceny są niższe, no i jakość najczęściej bez zarzutu...
Jedzenie jest najgorsze, bo najtrudniej na nim zaoszczędzić...
My co miesiąc mamy z wypłaty odłożone 1000 zł na jedzenie i musi starczyć bo cała wypłata męża jest akurat taka że musi na wszystko starczyć i na wszystko mamy zrobione kupeczki z kasą i są podpisane np. na gaz inna na światło i tak dalej. Także 1000 zł nam starcza a nawet czasem zostaje. To jest na 3 osoby. Jak bym nie miała wszystkiego ustalone to by nam na pewno nie starczyło.
No i podpisuję się tam pod którąś dziewczyną "niech żyje biedronka"
A i ja kocham BiedronkÄ™
dobry temat ale mozna sie zdolowac;)
my nie liczymy ile wydajemy na jedzenie, jesc trzeba i nie mamy w zwyczaju na jedzeniu oszczedzac - dodam ze mieszkamy na wsi nie wcinamy pizzy ani jedzenia w knajpkach;) gotuje tez wlasciwie dla zaby tylko - mamy psa i dwa koty wiec tu dodatkowo jeszcze idzie kaska, jedno dziecko i nas dwoje;)
teraz wydajemy troche na opal bo zimno czasem, ale staramy sie nie myslec nad tym ile wydajemy bo zyjemy naprawde nie ponad stan;)
Widzę że wątek robi furrorę.
U mnie też idzie około 1500 nigdy tego nie przeliczałam tak dokładnie.Nie umiem oszczęsdzać.biedronkę też lubię ale jest daleko i jak mam do sklepu jechać i dopłacać za bilet to już wolę kupić drożej ale w sklepiku osiedlowym.Do tesco cerrfur jeżdzimy żadko bo mąż ma wolne tylko weekendy a w tedy ogromny tłok który go paraliżuje ach te chłopy.
Teraz dużo idzie mi na pieluchy i mleko zupki czasami kupuję ale Karolcia je już wszystko.
Jeszcze starszak mnie zrzera bo jak idę z nim do sklepu to wychodzi na to że 5 jego rzeczy a moja jedna.
Chyba też zacznę robić kupki
No ja robię sobie koperty - tygodniówki w każdej jest 500zł, choć zdarza się, że jak kupię worek karmy dla psa to podbieram z następnej ale uczciwie mogę powiedzieć, że na 4 osobową rodzinę i psa , normalnie jedzącą bez zamawianej pizzy wydaję ok 2000zł. Oczywiście wliczam w to piwko, papierosy i słodycze od czasu do czasu oraz jakieś drobniaki dla dzieci 5-10zł
O MATKO
Jestem w szoku sumami, które podajecie... Wiecie, ja będąc w Polsce, miałam MAXIMUM 600- do 700 zl z chemią włącznie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przez długi czas starczało, ale w końcu,po 4-5 latach takiego życia zdecydowaliśmy się na ucieczkę z kraju.
PS. Przy okazji dodam,że jestem odmiennego zdania, niż poprzedniczki, "że na jedzeniu się nie oszczędza".. cóż, zależy w jakim stopniu,ale i będąc w Polsce tak i tutaj- chodzę po sklepach i "wyławiam" najlepsze okazje W tym akurat nikt mnie nie przebije
400-500 złotych, nie więcej, w tym pieluchy i jedzenie dla dziewczyn. I nie pytajcie jak to robię ale powiem tylko tyle, mam poniżej 2000 na naszą rodzinę łącznego dochodu, przy czym 1200-1300 miesięcznie wychodzi mi na opłaty
Czasami czujÄ™ siÄ™ jak magik ;P
Ja tez kiedys podliczylam ile wydaje miesiecznie na jedzenie. I sie za glowe zlapalam. Wydaje mniej odkad nie palce karta ( a zwlaszcza kredytowa!) i robie male zakupy co kilka dni zamiast wielkich co tydzien- dwa. Nie umiem zaplanowac jadlospisu na tydzien ale na dwa dni mnie nie przerasta.
Z pewnością gdybym zaciągnęła pasa wyszłoby mniej. Ale codziennie kupuję soki, obiad dwudaniowy zupka +schabowe lub filety z kurczaka + surówka itp. Kanapek w domu nikt nie lubi. Kolacja więc też na ciepło, tony sera zjadamy w zapiekankach z makaronami.
Wędliny i kiełbasy też staram się kupować te ze średniej półki aby choć zapach był...choć i tak wszystko sztuczne jest. Nie jemy kawioru, owoców morza i drogich rzeczy ale staramy się jeść dobrze... jeśli to w ogóle możliwe w tych czasach.
pozdrawiam
Ja Wam nie umiem powiedzieć jak ja to robię, po prostu, od lat wielu jestem zmuszona do drastycznego oszczędzania i chyba konieczność uczy jak to robić. Gdybym miała dwa razy więcej, pewnie bym wydała, ale nie mam. Mam dwa kredyty samochodowe, raty, a mamy pensję A. tysiąc złotych, malutką rentę A. i moje wychowawcze 400 złotych. Do zakupów żywnościowych nie wliczyłam mleka Lu, wyjdzie faktycznie więcej bo paczka starczajej na 3 dni. Ale fakty są takie, że dochód się nie rozciągnie i jakoś trzeba żyć. Nie zyjemy na garnuszku rodziców, za węgiel (dwie tony , 1200 zeta) zapłaciliśmy sami, fakt ziemniaki mamy od rodziców A. Dziewczyny, każdy rządzi tym co ma, jak mam jakąś ekstra kasę bo coś uda mi się sprzedać okazyjnie czy coś ,to zaraz wydaję także na jakiś ciuch dla siebie; jestem normalna
Doskonale Cię rozumiem. My żyliśmy za 1400zl ślubnego, a budżet nie z gumy. Te 600 zl musiało starczyć i kropka. Inaczej byśmy tynk wcinali.
magdainpoland - chciałabym tak umieć jak Ty - pewnie nie umiem tak rozsądnie chodzić po sklepie i wrzucam *****oły bo mam wrażenie, że bez nich sie nei obejdziemy.. i zapewne zgubną rzeczą dla mnie jest chodzenie na zakupy z kartą bankomatową - zawsze wydam więcej niż planowalam - a idąc z gotówką siłą rzeczy zmieszczę sie w planie
Nie powinnam się chyba tutaj wypowiadać, bo na niczym nie potrafię oszczędzać. Na szczęście nie muszę. Chociaż wychowana w domu, w którym się nie przelewało nie umiem wydać kosmicznej kasy na coś, co mogę mieć taniej (buty, ciuchy itd). Wydaje mi się to jakieś takie... hmm... niemoralne.
Ale mam słówko do anax, bo widzę, że z Krakowa. A może i do innch dziewczyn z "podwórka". I wybaczcie OT, proszę.
https://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=20012
Tu sa ciekawe watki o oszczedzaniu.
Ja na jedzenie na 2 dorosle osoby + roczniak wydaje okolo 1500zl, mysle, ze to calkiem przecietnie. Choc fenomenem wydaje mi sie byc to, ze jak pracowalam, to wydawalam wszystko, co mielismy i teraz, kiedy jestem na bezplatnym wychowawczym, rowniez wydaje wszystko co mamy, ale nie narzekam, ze czegos nam brakuje.
u mnie na naszą trójcę wydajemy na jedzenie i chemię około 600zł na miesiąc.
w tym są pieluchy Juli, jej mleko, chusteczki, środki czystości i takie tam.
Mamy psa i owszem kupuję mu suchą karmę ale najczęściej jada "domowe" jedzonko.
gdybym miała możliwość to myślę że wydawałabym na zakupy max 200zł więcej..
po prostu niektóre rzeczy kupowałabym lepsiejsze.
sytuację mamy taką jaką mamy i nie stać nas na wydawanie większej ilości kasy.
Obiad jemy codziennie. do tego śniadanie, kolacja i owoce. Praktycznie codziennie jest jakiś deserek typu ciacho.
nie codzień mam "wypaśny" obiad ale nigdy nie chodziłam głodna.
da się tak żyć.. naprawdę kwestia przyzwyczajenia i tego do czego sytuacja życiowa nas zmusza...
Cholender, to na osobę mi wychodzi, że wydaję mniej niż Wy, a niczego nie brak i produkty dobrej jakości. Hmmm....
Dziwne nie?
Na chemię idzie dużo. Proszek wielki, dużo soli do zmywarki, proszek do zmywania, nabłyszczacz, płyny, pasty i szczotki raz na 2 miesiące wszystkim nowe, mydła, papier wc (4-5 opakowań w miesiącu), 10 opakowań chustek dzidziuś, dezodoranty... raz na kwartał... to to po goleniu, podpaski, tampony, ryza papieru do rysowania....
I wychodzi na to, że... W sumie na to jedzenie idzie dużo mniej niż wymieniłam. Z tego tys. idzie. A! Ja kupuję w Leclercu w domku se klikam, dowożą pod drzwi i wnoszą
Nigdzie nie chodzę. A i jest coś takiego jak historia zakupów, nie muszę szukać. 20 min. i zakupy za kilka godzin są. Koszt... zależy od ciężaru. U nas od 25zł do 48zł. Ale nie latam, nie stoję do kasy, benzyna.
Hm... jestem oszczędna...
I jem strasznie dużo słodyczy
No właśnie!
Co byście zrobiły, Lipopa, gdybys miala te 600z li więcej nic?
Z głodu byście poumierali..???
Bzdura, wystarczy nauczyć się ROZSĄDNIE wydawać pieniądze. Za te 600zl wszystko w lodówce było.. a nie kupiłam nigdy jakiejś mortadeli czy cóś... zdrowo się odżywiam..
Kochana tyczko jeden wydaje rozsądnie 600 zł a drugi 1700 zł, nie Tobie sądzić .
A ja właśnie we wrześniu zaczęłam liczyć ile wydaję na co, bo skończyła się spłata kredytu i pomoc finansowa rodziców i teraz już muszę sama na nas dwie z pensji nauczycielskiej
I czytając tak myślałam, że będzie tego dużo, a tymczasem na samą spożywkę jest na razie 250zł. 300 na auto i 100na chemię.
Ale ja mam ten plus, że Emilka w domu jada tylko kolację. Śniadanie, obiad, przekąski i owoce je u babci. Więc ta kasa na jedzenie to raczej taka na mnie i ewentualnie jakieś 2-4zł dziennie na Emi.
No i staram się nie jadać śmieci, a to troszkę lepsze, choć teoretycznie jedzenie jest droższe niestety. I się podpiszę - biedronka górą.
Wydaję na 3 osoby na jedzenie 25 zł dziennie i nie wolno mi więcej, bo więcej nie mam. Dodatkowo ok. 50-60 zł na chemię. I musi starczyć. Żadnej pizzy na wynos, jedzenia w restauracji i kupowania gotowych dań, bo to wychodzi sporo drożej.
Aneta
poniżej moja wypowiedz
Ja od wielu lat prowadzę arkusz wydatków ! i stwierdzam, ze im mam więcej kasy tym więcej jej wydaje.
Na jedzenie ok 1000zł -1200zł na naszą trójkę. Zdarza się też, ze wydaje wiecej lub mniej.
Generalnie byłabym skłonna wydawać na jedzenie o ok 500 zł mniej.
No to Biedronka ma reklamÄ™
Żyć się da, zarówno za małe pieniądze i za duże. Normalne w gospodarce, że wraz ze wzrostem dochodu, automatycznie zwiększają się wydatki.
A człowiek się przyzwyczaja.
Można przeżyć bez problemu i nie chorować, jedząc pasztet i miód. Różne sytuacje w życiu mieliśmy.
Było i bardzo źle, i bardzo dobrze.
Teraz jest średnio. Ale mam nadzieję, że tylko do końca roku.
A. Mnóstwo się wydaje na pirdółki i durnostójki... np. gazety, ciasteczka, ciasta, słodycze, to baton, tam lody...
Niby nic, ale to jest duży koszt. Ja nie notuję już. Drażni mnie to, nie lubię.
Poczekalnia też u nas jest... zawsze była, niezależnie od dochodu... potrzeb jest tysiące.
A! I kredyty sÄ… dla ludzi
ed.:
RujnujÄ… mnie/nas zawsze wyjazdy.
Niby się planuje dokładnie co i za ile.
A tu Ci dziecię codziennie chce na gokarta. Niby 2 zł, a raz 5zł. Ale przez 2 tyg. prawie codziennie.
A to gumę, pocztówki, zabawkę, pamiątkę, pijałkę, a to dla rodziny pamiątki, a rodzinkę to my maammmyyy
W Rabce mieliśmy we dwoje z Antkiem totalne szaleństwo. Ale wyszłam z założenia, że jak już ma mnie na własność, to niech korzysta na maksa.
I byliśmy w teatrze, w kinie, na wycieczce do Zakopanego, gokarty i lody prawie codziennie, kupiłam mu buty i podkoszulki, pamiątki...
Co tam jeszcze?... taksówkami jeździliśmy, na kucyku, Rabkoland okupowaliśmy cały dzień, jedliśmy oscypki,
chodziliśmy po górach Gdybym nie założyła, że będzie szaleństwo,
to był by szlaban na wszystko i zostały by tylko góry Też było by fajnie.
Czyli jak siÄ™ nie ma co siÄ™ lubi to siÄ™ lubi co siÄ™ ma.
Ale Antek miał fantastyczne atrakcje i wakacje, i to było dla mnie większą wartością od pieniędzy, tym bardziej, że inni na tym nie stracili.
Owszem, mogłam zaoszczędzić, przeznaczyć na inny cel. Ale czy fajne dzieciństwo nie jest cenniejsze?
Szkoda, że tylko jedno dziecko tak ostro poszalało, ale cóż - siła wyższa. Wykorzystaliśmy czas sanatorium maksymalnie co do minuty.
Nie zdążyliśmy opalić nic po za karkami, stopami i ramionami
Ja przestałam liczyć wydatki po kilku miesiącach - doszliśmy wspólnie z mężem, że i tak nie pomogło nam to w zmniejszeniu wydatków (bo taki był cel tych wyliczanek), więc po co się katować?
A ja nie licze, bo boje sie, ze szok przezyje. Rozhulalam sie ostatnio okrutnie. Niestety mam swoje jedzeniowe uzaleznienia, np. mandarynki. Bedzie chyba sroga zima, bo juz od wrzesnia musze zjesc chocby 3 dziennie. W ogole , wcinam owoce w hurtowych ilosciach i to na to chyba w duzej czesci "ida" nasze pieniadze. Czasem , dwa razy w miesiacu, kupuje owoce morza, bo uwielbiam (nikt oprocz mnie w domu na to nie patrzy), a ostatnio odkrylam krewetki we wspomnianej Biedronce. Nie jem za to miesa, a moi jedza nie tak duzo; mam tendencje do kupowania za duzo, ale z tym walcze. Np. W rzezniku kupuje po 10 plastrow wedliny/tydzien. juz przestalam sie przejmowac, ze musze poprosic o 4 plastry np. poledwicy sopockiej i na tym zakonczyc. Wczesniej bylo mi glupio , poledwica sie psula a ja wyrzucalam. ale mi w pazdzierniku pieniadze rozplywaja sie za sprawa wojtkowego chorowania-w aptece zostawilam juz ponad 3 stowy i konca nie widac.
na chemie tez duzo wydaje. a w ogole, to masakra jakas, ja okropnie rozrzutna jestem. Musze pomyslec na co my pieniedzy nie wydajemy...o , na slodycze-bardzo malo slodyczy jemy.
Nie wiem ile dokładnie. Ale z pewnoscią sporo.
Ale my uwielbiamy jeść
kosmetyków / torebek / ciuchów mogę nie mieć, a suszone pomidory (przykład) byc muszą
Hm u nas w granicach 1500-2000 zł
Fakt im więcej mam tym więcej wydaje. Zakupy na co dzień robię w Tesco, bo mieszkam obok, raz w miesiącu zaliczamy makro i selgros i tam głównie zaopatruje się w słodycze, chemię.
U mnie bazarek jest zdecydowanie najdroższym miejscem z produktami spożywczymi, potem są osiedlowe sklepiki a na końcu, najtańsze - hipermarkety.
ooo, do Selgrosa staram sie jeździć jak najrzadziej, bo tam to się robi mimo woli straszne zakupy - o ilość mi chodzi. Bo zawsze i to się przyda, i tamto - a wszystko prawie w opakowaniach po kilka sztuk. No i przy kasie Chociaz z drugiej strony i tak to wszystko trzeba będzie kupić, tylko rozłożone na dłużej, mniej odczuwalnie w portfelu
No i teraz to straaaaszliwie drooogie są owoce i warzywa znowu do nich dołączają. Zastanawia mnie jedno - w ubiegłym roku była klęska nieurodzaju na owoce krajowe iceny np. jabłek strasznie podskoczyły. W tym roku owoców jest zatrzęsienie, drzewa się uginają od jabłek a te - kosztują tyle samo, co w ubiegłym roku. Czy ktoś mi może wytłumaczyć takie zjawisko???
tysiÄ…c na miesiÄ…c
bywa i kfc i pizza
w biedronce to ja tylko chipsy kupujÄ™
nic mi stamtÄ…d nie smakuje
za to mam sklepy mięsne gdzie wędliny nie są droższe jak 20zł/kg i 2 torby zakupów tam kosztują mnie góóóra 40-50zł - to starczy na tydzień spokojnie
reszta zakupów w supermarketach
nie jestem rozrzutna ale nauczyłam się,żeby nie kupować substytutów bo się 2 razy traci
p.s
makro jest droższe niż reszta marketów
... Kobietki chciała bym umieć jak wy...... jestem okropna i zawsze kupuję za dużo.... a na moją 4 osobową rodzinkę i pieska wydaję jakieś 1800 .
Ps. a moze którś z was ma sprawdzony sposób na oszczędność w kuchni...
Ja z reguły zapamiętuje co ile kosztuje i np. jadać do makro wybieram te produkty, które wiem, że u nas kupie na bank drożej.
Jeśli chodzi o jabłka w tym roku, to słyszałam, że nie opłacało im się zbierać, bo mało dawali na skupie, więc najprawdopodobniej mało przywieźli i dlatego cena wysoka.
kupujemy w lidlu ale tylko 2 razy w miesiącu rzeczy typu chemia mleka 12 litrów na raz duży olej i zakupy tak w granicy 150 zł wtedy
co 2/3 dzień( czasem zadziej ) w pobliskim osiedlu zakupy tak za około 30 zł
nie kupuje praktycznie na bazarach warzywa jakiś czas miałam od dziadziusia, pomidory w sezonie mam swoje brokułu inna zieleninę tez poza sezonem kupuje
obiady u rodziców u każdych raz w miesiącu
obiad na miescie raz w miesiącu za 4 osoby płacimy wtedy około 50 zł
raz na 2 tygodnie zamawiamy pizze
a mÄ…z lubi czekoladÄ™
i nie umiemy chyba firmowych wydatków odliczać od domowego budżetu
nie policzyłam ile wydaje ogólnie ale przerażona byłam suma 1500 zł jak pomyślałam ze moja koleżanka ma tyle dochodu z mężem( na 2 osoby) albo jej rodzice oboje na 4 osoby- bo mają jeszcze dzici)
Potwierdza, ze to prawda że im więcej się ma tym więcej sie wydaje, kiedyś miałam mniej,dużo mniej,jakoś sobie radziłam, a teraz jakoś się oduczyłam bo sytuacja lepsza poza tym ceny rosną,kilka lat temu gdy dobrze zaplanowałam to na 3 osobową rodzinę wydawałam 10-20zł dziennie a teraz to wydaje się mało realne. Nie powiem ile wydaje, bo nie chcę się stresować
Nie cierpię chodzić do hipermarketów bo wtedy za dużo kupuję, najlepiej gdy idę z listą(Biedronka,Netto) i nie pozwalam sobie na kupienie czegokolwiek z poza listy,chyba że jest naprawdę potrzebne i staram sie nie płacić kartą, bo przynajmniej ograniczam się do zawartości portfela
chciałam jeszcze dodać że trzeba wziąć po uwagę w jakim rejonie kraju się mieszka, bo np u koleżanki na drugim końcu Polski pampersy w identycznym opakowaniu kosztowały o około5zł mniej,kiedy jadę do cioci 100km dalej wszystko jest tańsze o parę złotych niż u nas
pomysł z robienie wielkich zapasów raz na jakiś czas jest bardzo fajny, szkoda tylko że nie mogę tak zrobić, bo nie mam gdzie tego trzymać, ale u moich rodziców tak właśnie się robi, bo miejsce mają, poza tym mieszkają na wsi a do sklepu blisko nie mają
Nie mam pojęcia ile wydaję na jedzenie ale mam wrażenie, ze o wiele za dużo. Tym bardziej, że dzieci jadają obiady w szkole/przedszkolu a Filip również śniadania i podwieczorki. Ja jadam jeden posiłek dziennie a bywa, ze tylko dojadam po dzieciach. Niemniej jednak ilekroć pójdę do sklepu (osiedlowego, drogiego jak diabli) zostawiam w nim najmarniej 30 złociszy (codziennie) a często wiele więcej. W supermarketach pieniadze wyciekają mi z portfela rwącym strumieniem. Przestałam więc bywać w supermarketach a większe zakupy wziął na siebie Ślubny. I to się u nas sprawdza. On faktycznie kupuje to, co jest potrzebne. Tyle, ze nie ma inwencji twórczej i mięsa ogranicza do schabu, kurzyny i, na szczególną prosbę, mielonego. W marketach bywam jak muszę nabyć chemię, co konczy się nabyciem chemii i setki niepotrzebnych *****ół, również spożywczych. W Biedronce kupujemy szeroko pojęte produkty mleczne, cukier, make, wodę mineralna, czasami soki, jakieś przyprawy i owoce. To przy okazji bytności w Biedronce bo zasadniczo zakupy robię gdzie popadnie. I to jest chyba właśnie jeden z głównych puntków wydawania za dużo. Zaraz za nim plasuje się niesystematyczne gotowanie i nie przykładanie do niego wagi. Kiedym przykładała, oszczedzałam całkiem spore pieniadze i spokojnie wystaczało nam 600 stów miesięcznie na jedzenie. Wtedy miałam dokładnie przemyslane posiłki, prawie codziennie ciasta, b. czesto desery. Niewiele albo wcale jadalismy na kolacje, śniadania u nas jedza tylko dzieci (obecnie dwoje) i są to porcje mizerne.
Od wczoraj, natchnięta watkiem, zastanawiam się ad jedzeniem w naszym domu. I jako żywo nie iwem na co wydajemy tyle pieniędzy. Bo jemy naprawdę niewiele.
U nas na przykład jest mięso na obiad codziennie...Nieślubny zup nie lubi, starsze dziecko też woli kawał mięcha...
Ja kocham zupy i drugie mogłoby nie istnieć...Zresztą nieślubny się już w życiu najadł chleba posmarowanego nożem tylko bo nic innego nie było i ja mu żałować mięcha nie będę. Mogę jak marghe. kiecki nie mieć ale na żarełko będzie.
Fakt osiedlowe sklepiki są z reguły droższe. Dlatego słoiczki małej kupuję w L'eclercu.
Zakupy większe np. mleko, woda mineralna, kasze, ryże, maki, cukry, makarony, pieluchy, chusteczki do pupy nieślubny robi raz na 1,5-2 miesiące w L'eclercu właśnie albo Kauflandzie.
I jak [użytkownik x] nie mogę się przemóc do Biedronki...A mam blisko...
[użytkownik x] nie mówimy tu o rzeczach "nie spożywczych" -tu fakt zdarza się,że jest taniej (ale nie taniej jak na allego )
umówmy się -ostatnio w makro żeby kupić coś taniej to musi być DOBRA okazja
uważałam Carrefour za najdroższy z hipermarketów,ale kiedy połowa rzeczy w makro okazała się droższa (spożywka łącznie z chemią) to mi się ze złości ciśnienie podniosło
oczywiście,można trafić na super promocje np żeliwnego kompletu garnków czy jakiś zabawek -ale to nie są rzeczy codzienniego użytku
makro ma drogą chemię,nie najtańszą spożywkę -za tyle to ja kupuję w M1 czy tesco
makro jest bratem M1 -podobne ceny tylko jeden na kartÄ™ a drugi nie
p.s
[użytkownik x] zauważ,że sklepikarze inaczej rozliczają sie z fiskusem jak ktoś prowadzący działalność a z handlem spożywką nie majacy nic wspólnego
Ty płacisz cenę+vat i nie odliczasz tego od niczego,bo bierzesz na swoje własne potrzeby
wtedy jest DUŻO drożej jak w innych marketach
taki np proszek do prania -6kg w makro kosztowało mnie 39.99,ten sam proszek+litrowy płyn do naczyń kosztował w carrefourze 37zł
super promocja,rzeczywiście
Mika, nie wiem. Ja kupowałam ostatnio Ariela w żelu za 32 zł, podczas kiedy ten sam proszek widziałam w Carrefoure bodajże za 42 zł... Pieluchy. Pieluchy niemal zawsze kupujemy w macro i rzadko zdarza się, żeby gdzieś były taniej. Ręczniki, prześcieradła, posciele - można kupić w macro za naprawdę niewielkie pieniądze, a dobrej jakości - dobrych marek. Może tam faktycznie droższa jest chemia?
Ale może kuleje tu fakt, że ja chronicznie nie znoszę łazić po marketach, więc zakupy opędza w większości Mąż (i chwała Mu za to!). On rozgląda się w cenach, jakości i ilości. Ja jestem dobra w wypatrzeniu miejsca na jedyną w swoim rodzaju kaszankę, najlepsze jabłko, najfajniejszą cebulę - a to wszystko na bazarku, gdzie wszystkich znam i bywam bladym świtem (w drodze do pracy), kiedy po targu snuje się wyłącznie przysłowiowy pies z kulawą nogą
Ooo ja po 'swój' ser do L'Eclerca jezdżę
Makro omijam szerokim łukiem, chyba że mają superpromocję na zabawki przed Swiętami.
A na jedzenie wydajÄ™ sporo. Nawet nie liczÄ™.
Ja mam limit (dla siebie, bo nie lubię tarcić kontroli nad wydatkami) 400 zł/tydz, 4 osoby. spokojniutko mi wystarcza, razem z chemią, a jak się postaram to i mój fryzjer w to wejdzie. Kosmetyków moich kolorowych, perfum itp, nie wliczam.
Oczywiście, jesli doliczę jedzenie przedszkolne Małej i obiady synka, to wyjdzie więcej. Pieluch od dawna nie potrzebujemy, gdy córa była mała to słoików tez nie, ona tego nie chciała, skoro brat jadł normalnie, ja gotuję lekko, bezglutaminianowo i zdrowo, jadła nasze zupy - może to jest jakiś punkt do zaoszczędzenia? za to sporo kosztują mnie smarowidła dla syna.
Ja zawsze lubiłam sobie założyć limit i wiem, że można zdrowo przeżywić rodzinę nawet za pół tej kasy. Jeśli trzeba, bo jeśli nie, to przeciez człowiek się nie będzie umartwiał. Ja zawsze pilnuję wydatków, po co wydac na coś, co potem na siłę się zje "bo jest"
Zakupy robię podobnie jak Sabina, do dużych hiper prawie nie jeździmy, jesli już to po drodze, żeby extra wypraw nie robić. Mięso w dobrym sklepie, warzywa w warzywniaku, reszta biedr, lidl albo po prostu po drodze. W Biedronce trzeba wiedzieć, co brać, większość rzeczy jest dobrych jakościowo, podobnie w Lidlu.
Bardzo pomaga na oszczędzanie kiepska lodówka, jaką tutaj na razie mam. Nie kupuję jedzenia na zapas, bo toto ledwo chłodzi, więc by się zepsuło. Polecam kupowaczom nadmiaru.
Moja ostatnia fascynacja w Biedronce (choć nie mam po drodze i bardzo rzadko coś kupuję): jugurt za 89 gr, za który gdzie indziej płacę ok 2 zł (pomiędzy 1,79 a 1.99). Moje dzieci jedzą prawie wyłącznie jogurty kawowe bakomy. I ta sama bakoma produkuje pod marką własną te same jogurty - dla bidronki, która to sprzedaje po 1 zł taniej.
Odkąd pracuje w "spożywce", to wiem, że wyjątkowo rzeczy marki biedronki czy innych lidlów mają inny skład niż te robione pod marka bakomy, tymbarku, etc...
No ale przebitka ponad 100% mnie rozwaliła.
Dołączam do potencjalnych bankrutów. My z jednej pensji na 5 osób mamy 2000 raty kredytu a na jedzenie mniej więcej co tydzień 300 zł w Auchan. Bardzo jedzenie podrożało. Do tego Julka je obiady w szkole a Emilka w przedszkolu.
Z tej sumy najwięcej i najdrożej zjadam ja osobiście Jako nienasycona matka karmiąca, no i jako chudzielec 42 kilo usiłujący od 30 lat bezskutecznie przytyć. W ogóle nie potrafię oszczędzać na jedzeniu z tą świadomością, że u nas prawie same chudzielce I kiedy taki niejadek jak Julka (23 kilo prawie 9 lat) oświadcza raz na miesiąc, że ma ochotę na McDonalda albo pizzę hawajską to czujemy się zaszczyceni mogąc spełnić jej zachciankę A poza tym po tylu latach w domu nadal jestem niestety kiepską kucharką i kupuję dużo droższych półproduktów
Co do słodyczy (tak jestem uzależniona) to w wyniku wyjątkowego pecha jestem smakoszem - zabijam się o czekoladę Lindta (ale sobie raz na jakiś czas wydzielam) a strawić nie mogę takiej biedronkowej czekolady. No i zasada jest taka, że dzieci Lindta nie dostają, bo one równie chętnie zjedzą tą tanią
Dominik w miarę tanio mnie wychodzi, mleko pije moje, słoiczków nie lubi, pieluchy mamy bawełniane Poppolini i na pampersy używane na noc i na wyjścia, wyjazdy wydaję ok. 70 zł miesięcznie, ubranka często dostaje po innych dzieciach. W ogóle na ubrania wydaję niewiele, moja mama cierpi na łagodną postać zakupoholizmu i żeby go zaspokoić kupuje ładne rzeczy nie tylko sobie, ale i wnuczkom.
Sabinka ja do teściów jak jadę to mogę wtedy do Biedronki skoczyć, koło siebie nie mam. A w ogóle to jak robię zakupy bez listy to koniec, nagle pół sklepu mi się przydaje
Ale ten wątek mnie zmobilizował. Od 1 listopada będe sumiennie wpisywać każdy wydatek w kalendarz i robić zakupy tylko z listą. Ach dzięki dzięki za ten wątek
Mnie zawsze tego typu watki dopinguja i zaczynam zapisywanie. Ale po kilku dniach rzucam exela w diably. A szkoda, bo naprawde ciekawa jestem na co ja tyle wydaje ? Kiedys chcialam choc zapisywac wydatki na Kube, sloiki, pampersy, chusteczki, inne jedzenie, ale nawet do tego nie umiem sie zmobilizowac. Kupno ladnego zeszytu do zapisywania, czy zrobienie fajnego arkusza w exelu nic nie daje na dluzsza mete. Jestem niekonsekwentna niestety.
ja kiedys liczyłam; jak nie dostawałam rok wypłaty ....
ale po jakims czasie zauwazyłam, że nie mozna sie porównywać bo:
- kiedy byłam na macierzyńskim mniej wydawałam na półprodukty i miałam czas na zakupy w kilku sklepach... gotowałam oszczędnie bo miałam czas
- teraz czasu mało i automatycznie kupuję w jednym i często cos na szybko
policzyłam: kredyt na dom 1500, przedszkole 250, żłobek 250, gaz/prąd około 300 zł/2 miesiące, dwa tankowania w miesiącu - 2 x 160zł, woda 50 zł, scieki 110zł
jedzenie około 150zł na tydzień czyli pi razy oko 700 zł/miesiąc. nie kupuje najtańszych rzeczy bo wierzę w jakość...
żadko jadamy poza domem bo ceny powalają, słodycze kupujemy w Karefurze albo Lidlu ale li jedynie z powodu smaków, dochodzi chemia, pieluchy czyli 250 zł/miesiąc, pizzę robie w domu, ale czasami zachaczymy o Maca bo rodzina uwielbia... jedzenie dużo idzie bo ja zarłok jestem...
na kosmetyki wydaję minimum bo moja mama lubi mi kupować , ciuchy kupujemy na wyprzedażach na śląsku bo w Bielsku wszystko jest o około 30% droższe.
aparat, laptop i inne gadżety na raty - mamy pulę 300 zł na stałą rate i jak konczymy jedno spłacać to kupujemy następne..
wszystko juz przekracza nasze dochody - rata to moja wypłata. dlatego mąż dorabia nocami, weekendami....
Coca cola tez produkuje dla biedronki nie pod swojÄ… nazwa
dużą część ceny pochłania .. logo firmy
nieopłacalna jest zmiana całego pasa produkcji -łatwiej wywalić logo żeby było taniej,a dla drogiego zrobic reklamę z tekstem "nowy udoskonalony skład"
firmy krzak mają dyskusyjną jakość ale taki np. browar dojlidy (jak sie to pisze? ) nie będzie zmieniał produkcji po to żeby jedno piwo sprzedać za złotówkę,a drugie za 3zł
a markowe ciuchy? - ILE muszą być warte jeśli można je kupić po przecenie za 30zł choć wcześniej kosztowały 169?
nikt nie sprzedaje po kosztach ani tym bardziej żeby stracić
Ja juz nie raz dochodzilam do jednego wniosku - najlepiej byc producentem doslownie wszystkiego.
Wtedy nie bedzie watpliwosci, co sie je,nosi, wczym sie pierze, myje, kapie...
Generalnie jestesmy oszukiwani z kazdej z mozliwych stron.
Reklama klamie, przedstawiciel handlowy klamie, wieczko klamie i nie mamy swiadomosci, ze np. jogurciki bakomy maja prezebite daty waznosci (no, kiedys tak bylo - dzis nie wiem, bo bakomie podziekowalam ).
A my mamy tego wszystkiego swiadomosc, lecz co zrobic?
Mika i [użytkownik x], piszecie,że nie możecie sie przełamac do Biedronki.OK-rozumiem.Ale
pieluchy to w sumie nie jedzenie ale też wydatek, więc ostatnio kupuję pieluchy tu https://pieluchy.net/ są w sumie takie jak biedronkowe Dada jak nie ciut lepsze, bo można sobie dobrać wymiar w danym rozmiarze, no i przywożą do domu bez dodatkowych opłat
[użytkownik x], OK produkty marki Biedronka może są niższej jakości (nie wypróbowałam wielu więc nie mam zdania), ale są tam np. jogurty czy kawa znanych marek z metką firmy a nie Biedronki. Płacisz wtedy mniej za towar kupiony w gorszym wnętrzu.
Od niedawna robiÄ™ zakupy w Biedronce. Nie kupujÄ™ wszystkiego, ale wybrane produkty.
Zaczęłam kupować od czasu, jak koło moich rodziców powstała CZYSTA, duża i przestronna Biedronka.
Myślałam, że wszystkie ich sklepy tak wyglądają, ale pomyliłam się. Weszłam do innej z wizją, że będzie ładnie, czysto i pachnąco a było ciasno, brudno, śmierdząco. W takiej nie kupiłabym absolutnie niczego.
Do stałych punktów należy papier toaletowy - dobry, miękki, jakością zbliżony do Reginy a sporo tańszy. Podobnie ręcznik papierowy.
Chusteczki wyciÄ…gane i w paczuszkach.
Mleko smakowe Mlekowity.
Niektóre jogurty.
Paczkowane zestawy sałat!!!
Bagietki czosnkowe.
Pasta jajeczna.
Pampresy Huggies - stała niższa cena!!!
Chusteczki do pupy Dada.
Herbatniki z czekoladą . Moja absolutna słabość.
Niektóre płatki, kulki i inne cuda do mleka. Naprawdę bardziej mi smakują niż te z Nestle.
Na życie wydajemy zdecydowanie za dużo.
Też mam jak Tusiol - kupuję w jednej konkretnej Biedronce, bo inne w moim mieście są po prostu brudne i ciasne.
Oj to prawda, im więcej kasy, tym więcej potrzeb. Niestety nie odwrotnie. Kiedy byłam w ciąży, żyliśmy za 10zł na dzień. Fakt - wtedy mój ser z nieistniejącego już plusa kosztował 3,20, ostatnio - 5,50 paczka. Teraz 30zł mi mało. Bez przerwy mam problemy z wydoleniem do pierwszego... Jest nas więcej o jednego człowieka, ale powiem Wam, że na dziecko to niespecjalnie dużo kasy idzie.
AA też używam, pasuje mi lepiej niż jakieś Nivea Visage czy Garnier czy Oil of Olay. "Lepsze" kremy Eris też są OK. Z Ziai wypróbowałam kilka serii - te ceny są nie do pobicia - i kurczę nieodmiennie kończą na moich piętach.
znaczy moja skóra jest porządna -reaguje uczuleniem na droższe kremy (z wyłączeniem Vichy - na razie)
to samo tyczy się balsamów,szamponów,a już po najlepszych odżywkach włosy wypadają mi garściami-nawet po tych hiper-mega-ekstra fryzjerskich
ba -moja przyjaciółka ma uczulenie własnie na wszelkie diory,erisy itp i jako mega alergik spokojnie ziajką wecować się może
na własnej skórze niestety trzeba się przekonać
Na AA to ja mam cudne uczulenie . Używam Eris bo dobra ale i tak hitem dla mojej skóry jest Nivea ale niemieckie, wujek mi przywozi (tak jak i proszki, płyny do płuknia tkanin, mleczka do wanny, płyn do mycia garów).
jully, jak najbardziej ofkors!!!
Co do kremów... czy choćby bielizny. O, tu wytestowana jestem na wszelkie możliwe sposoby i zdecydowanie biustonosz za 19,90 z hipera to KOMPLETNIE INNA PARA... GARÓW, niż ten z panache za 150 zł (i więcej). To samo jest z kremami. Używałam i używam różnych. Miewałam Vichy (nie daj Boże ostatnio), miewałam Erisy, Ziajki, Dermiki, itd. Miewałam za 6 zł i za 130 zł. Zdecydowanie niestety w parze z ceną idzie jakość. Jully, to tak jakby powiedzieć, że do bmw i malucha wkładane są te same części. No nie są... Ja jednak hołduję starej, dobrej zasadzie, która mówi, że biednego nie stać na tandetę...
A wszystkich profów, Mika, używała?
z jednej to i ta jestem zadowolona,fryzjerskiej,co Å‚adnie pachnie
No to sÄ… lepsze i Å‚adniej pachnÄ…ce
Sabina-po 4 ciążach rozstępy są jakby murowane.Nawet gdybys sie oklepywała wszystkimi kremami świata, to skóra się juz tak nie regenruje.Smutne to ale niestety prawdziwe.
Sabina to ja Ci zdradze patent jak nie wiem czy na finansach ale na bank na zdrowiu zaoszczedzic.Zamiast tych wszystkich platkow kup po kilogramie trzech rodzajow platkow zw zdrowej zywnosci(owsiane , jeczmienne,pszenne) , wymieszaj to z ziarnami i suszonymi owocami(teraz owoce sa tanie mopzesz sama suszyc)rodzynkami i bedziesz miala znacznie zdrtowiej i znacznie wiecej .
To samo dotyczy przypraw ,piszesz , ze uzywasz roznych mieszanek do miesa "zlocista do kurczaka"itd.,kup pojedyncze skladniki , zrob sobie mieszanki a bedzie tez bardziej ekonomicznie.
Maslane buleczki ze sklepu , jesli mowa o takch w zbiorczym opakowaniu nastepnym razem przeczytaj sklad.Miesa czy naprawde nie lepiej kupic kawal schabu czy innego indyka i upiec, udusic , ugotowac a jesli nie idzie caly to poporcjowac .Pomijajac wszystko inne nie dalabym swojemu dziecku takiej szynki z marketu , ba nawet mezowi bym nie dala .b
aaa no chyba,że tak
ja w biedronce nie oszczędzę.
kupujac np płatki do mleka czy mięso.czy nie daj Boze chleb. bo wstrętne dla mnie jedno i drugie. i trzecie.
w biedronie pieluchy, papier toaletowy czy chustki higieniczne sÄ… ok. jedzenie- mi nie pasuje.
chleb kupuję w piekarni, w której od 30 lat pieka tak samo. na zakawsie. on jest dobry nawet po 4 dniach, jemy wtedy nawet z apetytem. nie to hiperowy szit.
mięso- razem z mamą i babcią składamy się na ćwiartkę cielaka u naszego kochanego pana Mięśniaka. wychodzi taniej niż w sklepie. a wiem, że krowa była hodowana poczciwie.
jakja też mam wsiowe.
wędlin ze sklepu praktycznie się nie czepiam- piekę schaby albo inne wynalazki.
zioła mam w doniczkach, więc przypraw nie kupuję, a jeszcze łądniej wyglądają.
ryby mam z rybnego. świeże, nie mrożone. droższe od smutnych kostek z marketu, ale za to wspanaiłe w smaku. i w wartościach.
ziemniaki, i inne warzywa "zupne"- od dziadków.
inne warzywa- z warzywniaka zaprzyjaźnionego.
nie nabywam glutaminianów sodu, bo nie umiem z nich korzystać.
czipsy jemy raz na ruski rok, prażę kukurydzę za to do filmów. słodycze uwielbiamy- często pieczemy sami. ze sklepu to zazwyczaj chałwa- bo jak się zje kawałeczek- mija ochota na słodkie, a i zdrowiej. za słodkie to dałabym się pokroić.
nie jadam jogurtopodobnych wytworów, jedynie naturalne z owocami.
duża zamrazarka rozwiązuje sprawę- mozna zrobić fajne zapasy w sezone i wyciągać np poziomki w środku zimy. oszczędnie?
a jak pysznie!
na maśle nie oszczędzam, wolę kupić droższe, ale takie powyżej 80% masła w maśle.
podobnie z makaronami- jak kupię droższy- wiem, że zjadłąm makaron, a nie jakiąś pulpę, co się rozlezie w garze.
wydajemy miesięcznie na jedzenie 600zł.
Sabina to nie jest kwestia ni ekologii ani przesady ,ot po prostu jakiegos wyboru .Pisalas , ze kupujesz 20 paczek płatkow miesiecznie , wydalo mi sie to iloscia kosmiczna.b
3 osoby około 800-1000 ale na każde zakupy przepuszczamy przez apke dzięki, której odzyskujemy cześć wydanej gotówki. Przy zakupach w biedronce, allegro, smyk nawet paliwo, ciuchy itp
Zamawiam również jedzenie w sklepach internetowych. Produkty eko w sklepach online są do kupienia o wiele taniej niż w sklepach stacjonarnych:
https://kosapopatelni.pl/orzechy-brazylijskie-poznaj-zalety-tych-pysznych-przekasek/
Szczególnie jeśli chcecie kupić zdrowe orzechy.
To naprawdę zależy od tego, czy gotuję w domu, czy kupuję gotowe. Mogę też powiedzieć, że najwięcej pieniędzy wydaję na słodycze, bo kocham je jak nikt w mojej rodzinie. Jednak dzięki znalezieniu firmy yaro.com.pl () zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy, bo jest pyszna, ale nie można jeść jej za dużo i jest zdrowa!
To naprawdę zależy od tego, czy gotuję w domu, czy kupuję gotowe. Mogę też powiedzieć, że najwięcej pieniędzy wydaję na słodycze, bo kocham je jak nikt w mojej rodzinie. Jednak dzięki znalezieniu firmy yaro.com.pl () zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy, bo jest pyszna, ale nie można jeść jej za dużo i jest zdrowa!
Nie! To nie tak!
W tych czasach nie ma chyba sensu kupować jedzenia na wynos. Wystarczy podliczyć ile kosztuje taka przyjemność w skali miesiąca i ile możemy potencjalnie zaoszczędzić na gotowaniu we własnym zakresie. To jedna z cenniejszych umiejętności, bez znaczenia na płeć. Nikt nie jest idealnym kucharzem i takim nie musi być. Przecież nie będziemy obsługiwać jakichś wielkich osobistości. Dlatego warto zacząć zdobywać wiedzę na ten temat. Jeżeli chodzi o przepisy to różności są dostępne chociażby tutaj - https://uwielbiam.pl/przepis/zupa-grzybowa-z-karpiem-w-orzechach Oczywiście musimy określić wcześniej na co mamy ochotę
Dubel
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)