Dzwoniła do mnie dzisiaj jej lekarka rodzinna z wiadomością, że ktoś musi natychmiast przyjść po skierowanie do szpitala dla niej bo ostatnie wyniki ma tragiczne. Są ponoć tak tragiczne, że jak nie trafi na przetoczenie krwi to umrze w niedługim czasie
A ja jestem uziemiona z Lenką w domu. Wszyscy którzy mogli by mnie wspomóc opieką nad dzieckiem mają swoje codzienne obowiązki.... Mój brat i facet matki będa wszystko załatwiać... A mi już sił brakuje...
Poślijcie fluidki, życzenia zdrówka i kciukaski za miejsce w szpitalu i powrót do zdrowia ....
trzymam wiec kciuki i zycze duuuzo zdrowia twojej mamie
&&&&&&&&&&&
trzymam mocno!
&&&&&
No na szczęście jest miejsce w szpitalu. Mój brat zawiezie ją za godzinę. Są tylko problemy z papierami bo facet mamy wsadził gdzieś decyzję o zasiłku stałym i ubezpieczeniu zdrowotnym no i trzeba się będzie tłumaczyć gdzie mama jest ubezpieczona. A to wszystko nieważne. Najważniejsze, że jej pomogą
Martucha,
trzymam kciuki za mamę, a dla Ciebie
Trzymaj się !
jestem ogólnie załamana. Liczylismy się z tym, że może być źle bo mama juz od dłuższego czasu nie wstaje z łóżka, ma zaniki pamięci, trzeba ja karmić, ma problemy z kojarzeniem faktów (co mnie tylko ucieszyło to to, że byłam kilka dni temu przedstawic jej Lenkę i zadzwoniłam za kilka dni z zapytanie co słychać i czy pamięta kto ważny u niej był ostatnio... Pamiętała, że ma wnusię Lenkę ). Takie wiadomości o pogorszeniu stanu juz i tak kiepskiego zdrowia zawsze spadają niespodziewanie choćbyśmy nie wiem jak i tak byli pewni, że nastąpią
Jakby tego było mało to wczoraj do szpitala poszła też moja babcia. A szpital ten jest w innym mieście. I tak będę w rozjazdach pomiędzy jednym i drugim
Trzymam mocno kciuki! I za mamę, i za babcię, i za Ciebie, żebyś była silna!
Ja też trzymam kciuki za mamę i babcię &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Martuś, jestem, trzymam. Ty to się masz
My też trzymamy kciuki &&&&&&&&&&&&
M4R7U6H4% współczuję gorąco ,
mnóstwo zdrowia dla mamy i babci, zaciskam kciuki &&&&&&&&&
Trzymam za mamę i babcię, iza Ciebie, aby starczyło Ci czasu i sił .....
Duzo sil zycze i zdrowia dla mamy.
Dzieki dziewczynki
do mamy jade jutro a babcia ma jutro tez operację ale kazał nie przyjeżdżać bo nie pozwalają wchodzic na pooperacyjną...
Byłam u mamy dzisiaj.... Robili jej usg jamy brzusznej i zauwazyli zmiane guzową która jest jakąś "pochodną" marskości wątroby więc może okazać się rakiem. Jutro będę wiedziała więcej bo mają się konsultować z chirurgiem czy mama jest w ogóle "operacyjna" ;(
Nie powiedziałam jej o tym. Tą informację mam od lekarza prowadzącego i mama na razie nie wie. Jutro będzie wiadomo więcej to wtedy mamę poinformujemy. A tę jedną noc niech jeszcze mama prześpi spokojnie....
edit: Jakie to okropne uczucie słyszeć taką informację od lekarza... Drugi raz tak się czułam. Pierwszym razem kiedy stwierdzono u mnie w płacie skroniowym jakiegoś naczyniaka.... Teraz ten drugi raz. Kilku słów wypowiedzianych przez lekarza zaraz po tym "guzie" nie pamiętam. Zrobiło mi się słabo, ciemno, głucho.... ;(
Martuś
Nic więcej nie mogę
nie mogę przestać mysleć.... łzy mi same lecą ;(
Marta, tak mi przykro. Trzymam mocno kciuki za mamę, babcię, a Tobie życzę dużo siły.
jedyna dobra wiadomość to taka, że babci operacja się udała
a mama bidulka jutro dostanie od nas tego nieszczęsnego newsa o guzie.... Mam nadzieję, że martwię się na zapas ;(
Mam rozbiezne informacje. MAma dzwoniła do mnie, że poinformowano ja o guzie jelita grubego. Jutro ma mieć endoskopię....
Wrzucam w google "guz jelita grubego" a wyszukiwarka wyrzuca mi tylko "rak jelita grubego". Czy diagnoza "guz" jest jednoznaczna z "rak" ??
Martucha nie stresuj sie tym co Co google wyrzuci. Sa rozne typy guzow i wanze jaki to jest.
Poczekaj az lekarz dokladnie powie.
Trzymaj sie
Duzo fluidkow !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Leni ja wiem, że google dobrym lekarzem nie jest ale dało mi to do myslenia. Moim tokiem rozumowania wyszło na to, że jak ktos ma guzka to to jest rak..... ;(
Ale nie kazdy rak jest zlosliwy, sa lagodne , ktore z powodzeniem sie da leczyc.
Wiem, ze latwo sie mowi by byc cierpliwym. Przypomnialo mi sie jak mojemu tacie wykryli guza za okiem, mial 2 operacje i naswietlanie i jest juz zdrowy, a grozilo mu usuniecie galki ocznej tez.
Badz dobrej mysli
Wyobrazam sobie jak sie teraz stresujesz.Ta niewiadoma najgorsza.
Nie tylko o tego guza chodzi.... Moja mama waży 35 kg, ma marskość wątroby, silna anemię, zmiany w układzie nerwowym, jest na skraju wycieńczenia organizmu (lekarka określiła jej wyniki tak:"mama ma tylko 30% tego co powinna zawierać krew zdrowego człowieka").. Tak więc ja się cudu po operacji nie spodziewam.... Cud to będzie jak ona przeżyje taka operację.... Jakby miała brać chemie to też raczej nie da rady..... Ja tu nie mam złudzeń.... ;( Sytuacja jest tak beznadziejna ze nie umiem jej opisać.... Wiem, że powinnam myslec pozytywnie ale ja znam realia... ;(
M4R7U6H4% bardzo mi przykro ,cały czas trzymam kciuki za Twoją mamę&&& ,pomodlę się
Marta,
pewnie będą pobierać wycinek guza, żeby ocenić jakiego rodzaju jest ta zmiana.
Na wynik trzeba będzie trochę poczekać, tak więc póki co nie masz ostatecznej
diagnozy. Trzymaj się.
Dzięki dziewczynki.....
Nie wiecie ile sie czeka na taki wynik?? Endoskopowo to robią??
Martucha
Caly czas tu zagladam i trzymam kciuki za poprawe i sile dla Was.
Marta,
wszystko zależy, czy szpital bada sam, czy musi wysyłać na zewnątrz do
badania histopatologicznego. Potwierdzenie i określenie komórek nowotworowych
w przypadku mojego dziadka trwało na ten przykład kilka dni (bodajże 5), ale
znam przypadki, że trzeba czekać i dwa tygodnie. Dziadek leżał w szpitalu
klinicznym stricte pulmonologicznym, więc być może tam wygląda to nieco
inaczej niż gdzie indziej. Jak mama ? Trzymacie się jakoś ?
strasznie smutne jest to, co piszesz
Mimo wszystko trzeba mieć wiarę w lepsze jutro ...
Martucha jestem całym sercem i modlitwą z Tobą
A więc wiadomości sa i dobre i złe. Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać
Guz okazała się polipem - to ta dobra część nowin. P. ordynator zapewniła mnie, że polipy z natury nie są złośliwe ale pobrali wycinek dla świętego spokoju... I teraz powiedzcie co mnie podkusiło, żeby zapytac o ogólne rokowania dla mamy?? ;( Ta sama bardzo miła ordynator powiedziała: "w każdej chwili może nastąpić zgon z powodu nagłego krwawienia z zylaków przełyku. Bardzo mi przykro . Mamy stan juz sie nie poprawi." ;(
Tak sobie myslę, że dobrze, że mam Lenkę to mam cały czas zajęcie i nie mam czasu na myślenie...
Marta,
podkusiło, bo dla rodziny chorego ta wiedza jest wbrew pozorom potrzebna.
Inaczej ma się sprawa z samym chorym. Mój dziadek na ten przykład nie
wiedział co jest główną przyczyną jego złego stanu i hospitalizacji, miał kilka
chorób współtowarzyszących nowotworowi, i o nich mu powiedziałyśmy, ale
o samym nowotworze nie.
Wiesz, życie nauczyło mnie pokory i dystansu do diagnoz lekarskich. Na całe
szczęście lekarz nie jest wszechwiedzący i nieomylny. Czasem nawet najcięższe
przypadki pozytywnie zaskakują. Póki mama żyje, nie stwierdzono nowotworu
bądźcie dobrej myśli.
staramy się Mamie już w ogóle o tych żylakach mogących pęknąć nie powiedziałam....
Obiecała mi dzisiaj, że zacznie jeść. Zapytała "ale prawda, że jak będę jadła to wyzdrowieję??Wystarczy, żebym jadła, prawda??" No co jej miałam powiedzieć.... Powiedziałam, że tak. Że tak powiedziała Pani doktor.... Dzwoniła przed chwilką, powiedziała, że mnie bardzo kocha... ;( Siedzę i ryczę... ;(
Marta-
Bądź dobrej myśli
dzięki dziewczynki
Irenka dziekuję za PW
Marta kciuki za polepszenie dla mamy i za jej apetyt&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&.
Stan mamy sie poprawia ale to "tylko" ze względu na wlanie w nią kilku worków krwi. Prawdopodobnie jutro można będzie ja odebrać ze szpitala. Mam nadzieję, że mama więcej tam nie trafi....
A babcia wzięła i sie przeziębiła w szpitalu ;( Jak w nogą coraz lepiej to dopadło ja choróbsko ;(
Marta, i jak? Mama już w domu?
taaaa.....mama jest już u babci (u swojej mamy). Obawiam się tylko, żeby mama chciała sobie pomóc bo okaze się znowu, że babcia (no i my) na próżno sie staramy. Oby tym razem było już ok.
\a druga babcia (ta operowana) jutro do domu wychodzi. MAm ja odebrać ze szpitala. Chol.ercia chora jestem, z gorączką to jeszcze z tymi szpitalami sie porobiło
mnóstwo zdrówka życzymy!!
Dzieki dziewuchy No ja i Lenka juz lepiej się czujemy.
Dzisiaj dostałam wypis mamy ze szpitala i wyniki badań na podstawie których skierowano mamę na oddział. Średnio sie na tym znam. Czy któraś z Was na podstawie tych wyników i epikryzy wypisowej podjęłaby się przełożenia mi tego z polskiego na nasze Na moje oko nie jest ciekawie. Patrząc na mamę mam jeszcze gorsze wrażenie ;(
Marta napisz może PW do Siły Fachowej- a więc ja pomyślałam o Rzodkiewce;)))
&&&&trzymam kciuku za Twoja Mamę!!!!
Marta- niezmiennie
Asia dzięki za namiary
Irenka ....
Martuś, a czy jakaś Siła Fachowa poszerzyła Ci już horyzonty, przekładając z polskiego na nasze?
Czekam na wieści, zresztą wiesz..
właśnie posłałam skany wszystkich dokumentów naszej Sile Fachowej Wcześniej nie miałam czasu bo spędziłam pół dnia u mojej babci w szpitalu. Jak się okazało nie wypuścili jej tego dnia co obiecali bo gdy zobili posiew (poprzednia endoproteza którą trzeba było wymienić zaczęła ... się psuć dając zakażenie) i wyszły jakies liczne bakterie. Nie powiedzieli tylko jakie. Babcia dostaje antybiotyki dożylnie i tak przez najbliższy tydzień jeszcze
Mama bez zmian- czyli brak słów.
Dziewczynki lecę do wyrka bo zmęczona okrutnie jestem.
Dziękuję za wsparcie. Jesteście jak zwykle niezastąpione
dubel
Jesteś wielka....
Właśnie się dowiedziałam, że mama ma raka z przerzutami
Dziekuję za ciepłe mysli i życzenia zdrowia. Na razie nie mam siły nic więcej napisać
Marta....
skąd ja to znam.... pisz na pw jeśli potrzebujesz...
Marta...trzymaj się.
Martucha
Dużo siły!
dziękuje Wam
Martuś
Przytulam wirtualnie trzymaj sie!!!!
Marta -
Marta przytulam wirtualnie
Marta?
Marta,
Marta, nie wiem, co napisać...Okrutne to wszystko, smutne, porażające...Będę się modlić o siły dla Ciebie, dla mamy, o cud...Trzymaj się!
Martuś, dopiero przeczytałam! cholercia trzymaj się kochana. jesteś silną kobietą niesamowicie. ślę stado ciepłych myśli.
dzięki kochane.
Kurcze dzisiaj też nie mam czasu za bardzo. O ile ostatnio mogłam wygospodaować chwilkę na forum to jak na złośc padł komp. Musiałabym sie podłączać od Wiktorki z komputera a szlag mnie trafia jak mam na nim cos pisać. Jutro znajdę chwilke i cos skrobnę.
Dzięki za myśli i kciukaski
Marta,
trzymaj się, myślę o Tobie często, wiem że ciężki czas przed Wami ale starajcie się
jak najpełniej go wykorzystać
Ciągle mam nadzieję, że wkrótce medycyna znajdzie skuteczne lekarstwo na
choroby nowotworowe.
Marta-
Trzymaj się...jakos...
Marta.. Ty wiesz...
Dzięki dziewczynki
Mama jakby ciut lepiej się czuła. Żartuje nawet czasami. Leki p/bólowe tylko ja otumaniają. Dzisiaj np powiedziała do rehabilitantki, że nie wstaje z łóżka bo.... ja i babcia powiedzieliśmy jej, że lepiej jest leżeć niz chodzić...
Marta,
No i zdarza się że mama nie poznaje albo nie kojarzy kto jest kto. To chyba jednak wina tramalu i hydroxyzyny. Kilka dni temu słyszałam jak gada z kims przez telefon i mówi "No Marta przyszła i doładowała mi telefon". Weszłam potem do mamy i pytam" ale kto Ci doładował ten telefon" A Ona " No Marta mi załadowała" Nie cykła, że rozmawia ze mną. Dopiero za jakąś chwilę przypomniała sobie, że jej brat u niej był i to On wbił jej koda w komórkę.
Przedwczoraj jak się dowiedziała, że brat rozstał się ze swoja kobietą to zapytała co będzie z ich dzieckiem teraz.... Z kim zostanie mały, z nią czy z nim. Tylko, że Oni wspólnego dziecka nie mają. Dziecko jest tej babki. Mój brat jeszcze dzieci nie ma. Mama tez zapomniała
I płacze mama często. Byle co wystarczy, żeby ja rozdrażnić.
Dużo cierpliwości dla Ciebie
Dla mamy jak najmniej bólu
Wiecie jak się dzisiaj wkurzyłam?? Myśłam, że wybuchnę....
Ok godzine po wstaniu z łózka zauważyłam coś dziwnego. Miałam straszne zawroty głowy. Nawet na leżąco. Tak mi się kręciło w głowie, że nie mogłam oczu skupić na jednym punkcie. Wszystko mi wirowało. Taki stan zdarzył mi się kilka razy jak już mocno przesadziłam z alkoholem i położyłam się do łóżka. |Nazywam to humorystycznie "helikopterkiem" No ale dzisiaj na litość boską nawet na alkohol nie patrzyłam przecież.... Zawroty przybierały na sile do tego stopnia, że nie mogłam usiąść. M był już w drodze do pracy ale zadzwoniłam do niego, żeby jak da radę to wrócił bo normalnie sie boję. Muszę przecież Lenką się zajmować i jak to robić skoro sama pionu złapać nie mogę?? A jak i się padaczka znowu ujawni?? M akurat był u szefa pod domem i mu mówi w czym rzecz, że żonie cos się porobiło tak nagle, że przewlekle chora, że maleństwo w domu a szefuńciu (psia jego .....) i, że wraca się do domu. Szef zaczął kręcić nosem, że nie może w zastępstwie odwieść chłopaków na budowę bo za 4 godziny ma matkę do odbioru ze szpitala. Zaczęli się kłócić. M mu tłumaczy, że czasami tak jest, że coś się dzieje nagle i nie ma co dyskutować. Szefu z ryjem, że ja na pewno przesadzam, że M ma zadzwonic do mnie i wytłumaczyć mi "że mąż musi na chleb zarabiać" M. wykręcił nr do mnie.... i podał słuchawkę szefowi. Facet już zaczął coś stękać, że M nie może....że jest robota....że on mnie może podwieźć do lekarza.... że M da mu adres do nas i on po mnie przyjedzie. We mnie jakby diabeł wstąpił. Nie pamiętam wszystkiego ale krzyczałam coś do niego, że to mąż jest od tego, żeby zonę wozić do lekarza a nie obcy facet, że na mnie trzeba będzie zaczekać może i godzinę, dwie u lekarza, że kto się do chol.ery dzieckiem w tym czasie zajmie?? On?? No i powiedziałam mu, że już nie pierwszy raz pokazuje, że jest egoistą, że nie obchodzi go nic poza nim samym i jego kasą. I się rozłączyłam. Szefu ponoć coś furczał do M, że baba mu słuchawką rzuciła. Mąż i jego koledzy z pracy siedli na szefa, żeby nie odwalał kichy, że rodzina jest ważniejsza i takie tam... M wsiadł w auto i przyjechał do domu.
Kilka dni temu miałam sytuację, że M złapał gume w drodze do pracy (ok 30 km od domu). Jeździ prywatnym autem do roboty bo szef powiedział, że auto służbowe za drogo go kosztuje. Zadzwonili po szefa, żeby przyjechał i ich dowiózł na budowę bo nie moga koła zmienić (brakowało nakładki "antykradziezowej" na klucz do kół). Umówiłam się z M, że będę czekać na nich w lesie gdzie zaparkowali o 16.00. Pracują do 15 więc powinni zdążyć dojechać 10 km z pracy nawet lektyką w godzinę.... Marek zadzwonił do szefa i uprzedził, że dzisiaj będą robić tylko ustawowe 8 godz bo z tym autem trzeba załatwić i jeszcze koło do wulkanizacji zawieźć. Szef powiedział, że ok. I jak ja czekałam w tym zadoooopnym lesie jak jakaś dziwka albo złodziej (tyle, że z dwójką dzieci) to M zadzwonił, że szef po nich na razie nie przyjedzie bo muszą najpierw skończyć jakieś tam schody i wtedy On dopiero ich odwiezie. Hugo z tym, że kobieta czeka w lesie przy wojewódzkiej trasie. Czekałam godzinę. Lena się darła bo w aucie siedzieć nie będzie.... Jak przyjechali i szef zobaczył, że jestem wkurzona to wypalił do mnie z tekstem " jak ma pani nerwy to niech sobie pani pobiega po lesie".... I przegiął Tak mu pojechałam, że zrobił się czerwony, coś bąknał do M i powiedział, że jedzie już do domu. Chłopaki myślałam, że padną ze śmiechu jak słyszeli jak wygarniam mu wszystko co chyba i Oni by chcieli powiedzieć ale jakoś śmiałości nie mieli....
I tak jestem z szefem męża na wojennej ścieżce.
Martuś, puszczają Ci nerwy. Nic dziwnego. A ten szef to d.upek.
Przytulam Cię mocno....
No zobaczymy co M powie jak wróci dzisiaj z pracy. Jest gotowy rzucić to w chole.rę po tym wczorajszym.
Dzięki Irenka
No i co powiedział M? Jest wojna czy rozeszło się po kościach?
Czekamy na rozwój wydarzeń. M dzisiaj nagrał sobie nowa pracę bo już psychicznie nie wyrabia. Szfuńcio zaproponował, że w związku z sezonem zimowym i prawdopodobnym zmniejszeniem zleceń będzie mu potrącał za połowę ZUSu. Paranoja.
Och, jak ja nie cierpię takich typków .... normalnie za jajka bym ich powiesiła. Dbają tylko o własną doopę, a jak ktoś inny ma problemy to jeszcze go zwymyślają, że przesadza
Miałam niestety tę nieprzyjemność pracować dla takiej glizdy, który to tylko żerował na swoich pracownikach .... dość szybko opuściłam to miejsce.
Tak więc mam nadzieję, że i Twojemu mężowi to się uda i, że szybciutko znajdzie sobie coś dużo lepszego.
Trzymam za to kciuki &&&&&&&&
No M ma dzisiaj zamiar poinformować szefa, że robi tylko do zakończenia roboty. Nie chce byc takim samym świnią jak On bo prowadzi te budowę i jak teraz odejdzie tak z dnia na dzień to i szefu będzie miał kłopoty i chłopakom sie wypłata opóźni. Szkoda, że nie będzie mnie przy tym
Dzwoniła przed chwilą do mnie babcia. Mówiła, że wczoraj była u mamy lekarka i stwierdziła pęknięcie żylaków przełyku. Mama się wykrwawia ponoć Ponoć też powiedziała, że to kwestia dni ....
Marta,
Nie wiem, co Ci napisać. Cholerne żylaki przełyku...
zastanawia mnie tylko jak to jest, że stwierdzono cos takiego i zostawiono mamę w domu. To możliwe??
Marta
A co do Twojego pytania to mnie się wydaje, że lekarze wiedząc, że to nie potrwa już długo (przepraszam, ale nie da się tego inaczej napisać), postanowili zostawić ją w domu, aby resztę czasu jaki jej pozostał mogła spędzić w gronie najbliższych, kochających ją osób, a nie wśród obcych.
.........poryczałam się...........
Wiem, że to straszne mieć świadomość, że ktoś kogo się bardzo kocha może w każdej chwili zgasnąć w naszych ramionach, ale pamiętaj, że to co przeżyłaś z Twoją mamą, to na jakiego człowieka Cię ona wychowała na zawsze już pozostanie w Tobie, w Twojej pamięci, w Twoim sercu.
Tak więc jeszcze raz bardzo mocno Cię przytulam i życzę dużo odwagi i siły do stawienia czoła tej okropnej sytuacji
.......................................................................
Co do męża to uważam, ze podjął dobrą decyzję ...... i też chciałabym zobaczyć minę jego szefa
Marta,
nie chciałam tego pisać tak bezpośrednio, ale żylaki przełyku to tykająca bomba z opóźnionym
zapłonem
Nie wiem, co napisać...
kurcze wiedziałam, że te żylaki moga pęknąć w każdej chwili i że to oznacza rychłą tragedię.... Myśłałam, że do tego nie dojdzie.
Mama raczej nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji bo wczoraj pokazywała mi ogłoszenie w gazecie i pytała czy dałoby radę kupić jej jak nie teraz to kiedyś tam komputer za 200 zł taki do internetu bo bardzo chciałaby mieć.... pocztę elektroniczną....
Marta... słowa uwięzły mi w gardle, nie umiem niczego napisać...
Przytulam, jestem...
Marta przytulam i modlitwą jestem z Tobą, bo niestety nic więcej nie mogę .... Przykro mi z powodu stanu Twojej mamy, z powodu nieciekawej sytuacji z pracą męża ... strasznie trudny czas dla Was .... dużo siły!
Marta,
i chwała Bogu, że nie zdaje sobie z tego sprawy. Trzymaj się dziewczyno mocno.
Myślę o Was
Juz którys raz łapię sie na tym, że albo jakaś wybitnie silna psychicznie jestem albo .... nie wiem co bo na razie jakos funkcjonuję. Nieszczęścia sypią sie jedno za drugim a ja dalej mam siłę wstawać rano, przytulać dzieci i smiać się wtulona w ramiona męża każdego wieczora....
Oby tak zostało... oby emocje nie puściły w niedługim czasie
Marta,
człowiek jest tak "dziwnie"/"fantastycznie" stworzony, że kiedy potrzebna jest
pełna mobilizacja daje radę. Później może być trochę gorzej, ale da się przeważnie
przeżyć. Patrząc z perspektywy czasu zastanawiam się jak dawałam radę jeździć
codziennie z siedmiomiesięcznym Maksymilianem do Poznania do babci (miała 69 lat,
ostrą białaczkę szpikową, zmarła w ciągu 3 miesięcy od momentu postawienia
diagnozy, po podaniu pierwszej chemii). Mój mąż i mama mieli urlop, ja oczywiście
z racji posiadania małego dziecka też, wstawaliśmy o świcie, ładowaliśmy się do
samochodu, dojeżdżaliśmy do Poznania, karmiłam Dzidka w samochodzie, zostawiałam
go z mężem, leciałyśmy z mamą do babci, za dwie godziny leciałam znowu nakarmić
Dzidka, mąż z nim spacerował po okolicy, spał w samochodzie, ja leciałam znowu do
babci. Wieczorem 120km do domu, i tak codziennie przez prawie 2 tygodnie. Babcia na
nas wyzywała, protestowała że się wykończymy tym lataniem, ale jak można było
zrobić inaczej ? Dziadek i syn babci nie byli u niej ani razu
Nawet przez moment tego latania nie żałowałam.
Z pewnością byłoby mi trudniej, gdyby nie mąż i Dzidek.
pcola ... podziwiam Wiem jednak, że też bym chyba była gotowa na takie poświęcenie. Nie "sprawdzałam" jednak... Obym nie musiała
Ja niezmiennie trzymam kciuki.
Dziś, wspominając pewne zdarzenia z choroby Mamy, zastanawiam się- jak mnie udawało się to wszystko w miarę pogodzić?
Marta, jesteś silna kobieta. Trzymam kciuki za Ciebie każdego dnia.
Z mamą gorzej Nie je juz od kilku dni tylko pije. Bardzo dużo pije. Ma gorączkę. Zsiniała cała Tramal co chwilę bierze i w ogóle ma problemy z poznawaniem. Zachowuje się jak ja po ataku padaczki - dosłownie. Każde wypowiedziane przez kogoś zdanie musi "przetworzyć" i "zrozumieć w głowie" o co chodzi. Jest źle. Dzisiaj zapytała mnie czy nie mogłabym wspomniec tacie żeby do niej przyszedł (rozwiedli się w nienawiści 7 lat temu). Majaczyła coś o jakims Andrzeju (kimkolwiek jest ale chyba coś jej się pomyliło). Do mnie powiedziała, że nie musze tak często przychodzić bo jej córka Marta ją codziennie odwiedza więc na brak towarzystwa nie narzeka. Gaśnie ..... po prostu gaśnie.... Jak mi się wyświetla nr babci na telefonie to boję sie odbierać. Mam ochotę udawać że nie słysze telefonu....
Marta,
bądź dzielna silna kobieto.
Marta...
niezmiennie ściskam...
Pomodlę się...
Bardzo o Tobie Marta myślę...
Marta-
dziewczynki dziękuję. Świadomość, że mnie wspieracie i modlicie się za moją mamę, ciepło o nas myślicie na prawdę dodaje mi sił.
własnie dostałam telefon od babci. Mama ma drgawki.... Babcia mi płacze do telefonu a ja nie mam co z dziećmi zrobić M wróci z roboty za godzine dopiero
chyba już wiem, w jakiej intencji powinnam się pomodlić... Kiedyś Ci powiem...
chyba sie domyśłam ....
Oj Marteczko... myślę ciepło o Tobie.
Marta
Marta
daj znać jak jest
mama jest po ostatnim namaszczeniu i pojednaniu sie z moim tata...... ale dzien mialam przykry...
Marta
Trzymaj się!!!!
Marta nie znam Cię osobiście, ale ciepło o Tobie myślę i o Twojej Mamie, Babci ...
Marta
dziekuje dziewczynki.
Lżej mi ze świadomością, że mama jest juz "przygotowana". Szkoda, że tego samego nie mozna powiedzieć o nas
Mama jak usneła popołudniu i mówiła, że śnił się jej jej tata (śp), że stali razem na przejeździe kolejowym, On z jednej strony szlabanu a Ona z drugiej... I, że ją wołał do siebie. Mama mu odpowiedziała, że nie chce przechodzic przez ten szlaban i do niego nie pójdzie... Ale się spłakałam jak to opowiadała.
Umawiałam dzisiaj tatę z mamą na spotkanie i mój tata powiedział: "ale niech mama na mnie czeka". Pomyślałam, że żartuje i mówię" a gdzie Ona pójdzie??" a tata - nie... chodziło mi, że ma nie odchodzić dopóki nie przyjdę. Mama od rana na niego czekała. Zażyczyła sobie przed przyjściem taty, żeby ja poperfumować Babacia się śmiał, że jak jej facet do niej przychodzi to się nie kropi ale dla byłego męża i owszem
naprawdę, moich emocji nie da się ubrać w słowa... przytulam Cię tylko cichutko i spadam...
I ja przesyłam ciepłe myśli, uściski, modlitwy...Trudny to czas dla was wszystkich
Dobrze, że mama pojednała się z tatą, że przyjęła sakrament...
Po raz kolejny Wam dziękuję kobitki moje kochane.
Artola zwróciłam uwagę na daty ur Twoich chłopaków Artur obchodzi urodziny w rocznicę mojego ślubu (albo raczej ja rocznicę w jego urodziny bo sie chajtaliśmy w tym roku ) a Maciuś jest z tego samego dnia co moje Wiki (28.03.2001)
Marta życzę Ci duuużo spokoju i wytwałości w tym trudnym okresie
No mi się wydaje, że to już godziny zostały... Obym sie myliła....
Mama jest nieprzytomna. Reaguje jeszcze na ból tylko (jak ma ataki bólu, na szczęście niezmiernie rzadko) i jak się do niej przytulamy.
Przytuliłam się dzisiaj do niej i mówię: "wiesz, że mam dzisiaj urodziny?" Mama pokiwała głową i jakby cos chciała powiedzieć... Podpowiadam jej:" wszystkiego najlepszego??" a Ona " dziękuję"
Moja bidna mamusia Serce mi pęka.... Oczy mnie juz bolą i szczypią od płakania. Wiem, że to juz nie długo ale proszę los/Boga, żeby jeszcze nie dzisiaj
i wysyłam dużo sił na nadchodzące dni.
Po części wiem, co przechodzisz...
Marta, słow brakuje, trzymaj sie...
Marta mam nadzieję, że jeszcze dziś będziecie mogły być razem, tak jak chcesz ....
Marta, nie wiem, co powiedzieć
Wróciłam od mamy przed chwilą. Jak wychodziłam to otworzyła oczy i chwile porozmawiała ze mną. Powiedziała, że mnie kocha i , że będzie jutro na mnie czekać. Mam nadzieję, że poczeka...
Ile człowiek może nie jeść?? Mama przestał jeśc w piątek popołudniu. Przedwczoraj tylko wzięła gryza chałki. Dużo piła do wczoraj. Ok 2 litry wypiła soku owocowego z odżywką. Dzisiaj już nie chce nawet pić. Popija tylko leki a i to łyżeczka chlipie...
Łzy mi kapią, jak czytam...
Marta, wytrwałości, siły...Co można napisać?
Martuś trzymaj się. myślę ciepło
I ja cały czas ciepło o Was myślę. Ściskam!
Dziekuje
Martuś i jak?
Od dzisiaj podajemy mamie kroplówki. Nie jadła od tygodnia i kilka ndi temu przestała pić. Dzisiaj podano jej kroplówke nawadniającą. Szkoda tylko, że nie wytłumaczyli babci jak sie to odłącza i spanikowana dzwoniła do mnie. Tyle dobrze, że ja miałam hektolitry płynów podawane dozylnie i "obsługa" kroplówki to tak jak przewinięcie dziecku pieluchy
Po kroplówce mama odzyskała nawet na chwilę apetyt i zjadła kilka łyżek zupy. Wypiła tez całego nutridrinka
Ale dalej jest źle. Lekarka powiedziała, że mama traci przytomnośc na skutek postępującej śpiączki wątrobowej i że to się będzie pogłębiać... mama zaśnie i sie nie obudzi któregoś razu
Marta Trzymaj się dzielnie ..... chociaż wiem dokładnie jakie to trudne
Marta,
trzymaj się
Wiem, niestety wiem, jak trudno i ciężko jest patrzeć jak Matka z dnia na dzień jest co raz dalej...
Nadal życzę Ci duuużo siły.
M4R7U6H4% dużo sił dla Ciebie ,wyobrażam sobie jakie to wszystko jest ciężkie i bolesne ,cały czas ciepło myślę o Twojej mamie
Wyobrażacie sobie, że wczoraj jak trzeba było przebrać pościel mojej mamie to nachyliłam sie nad nią, ona mnie objęła ... a ja ja bez trudu podniosłam?? Moja Wiktoria jest cięższa Jak młoda czasami mi usnie u mnie na łózku i jak trzeba ja przenieść na śpiocha to jest większy problem. A mamę wczoraj wzięłam na ręcę,... ona objeła mnie za szyję, pocałowała i podziękowała Przerażające jest dla mnie i tak to co musi czuc moja babcia jak na to patrzy. TO, że rodzic odchodzi, pomimo, że bolesne to jednak "naturalne" ale tego co czuje matka gdy widzi swoje dziecko znikające z dnia na dzień, coraz bardziej bezwładne, słabe i obolałe.... nie umiem tego sobie nawet wyobrazić. Nie powinny mieć w naturze miejsca sytuacje gdy rodzic musi żegnać/ chować swoje dziecko
Marta trzymaj się,
Przesyłam ciepłe myśli bo to dla Ciebie bardzo trudny czas.
Mama zaczęła troszeczke jeść. Dzisiaj zjadła kilka dużych łyżek pomidorówki Nutridrinka nie chciała bo powiedziała, że ją w konia robimy i mówimy, że to sok a to nie sok i jest niedobreeee Pytała się mnie dzisiaj o drogę do Izraela Czy to daleko?? Mówie jej, że daleko jak diabli i że najszybciej samolotem. Dziwne pytania czasami zadaje.... Lekarka mówiła, że tak będzie
Ale za to wczoraj na wieczór dł€ższą chwilę była przytomna i z sensem mówiła i opowiedziałam jej, że Lenka mi fikneła z łóżka na twarz Mama wytrzeszczyła oczy i powiedziała podniesionym głosem: a chcesz kopa w doooopę ode mnie?? Aż się zaśmiałam Już bym nawet tego kopa chciała tylko, żeby odzyskała siły
Wiem, że ja tu wypisuję takie dziwne czasem rzeczy, takie szare, codzienne, czasami prywatne... ale jakoś tak wygadac się muszę....
Martuś, pisz, pisz, później będziesz wracać myślami do tego, kiedy jeszcze byłaś z Nią. I oby jak najdłużej była na tym świecie.... Ja nie miałam takiej możliwości, nie mogłam się pożegnać z moją mamą, tak szybko i niespodziewanie odeszła. Trzymaj się.....
Marta mam wrazenie, ze Twoja mama ma w sobie wiele checi do zycia. Wiadomo, raz jest lepiej, raz gorzej, ale takie posty jak ten dzisiejszy sprawiaja, ze usmiecham sie i wierze, ze jeszcze dane Wam bedzie przezyc niezapomniane chwile, czego z calego serca zycze
No niestety... Ok 2.30 moja mamusia odeszła na zawsze. Byłam u niej wieczorem jeszcze i tak fajnie porozmawiałyśmy. Na odchodne powiedziałam "do jutra mamuś, dobranoc, kocham Cie bardzo". Mama odpowiedziała, że też mnie bardzo kocha... To było ostatnie słowo jakie do mnie wypowiedziała. Cieszę się, że własnie takie- najważniejsze i najpiękniejsze jakie może usłyszeć matka od dziecka i dziecko od matki.
A w sercu czuje pustkę..... Mojej mamy już nie ma
Bardzo mi przykro
Współczuję. Bardzo mi przykro. Trzymaj się
Bardzo mi przykro
M4R7U6H4% bardzo mi przykro,
współczuję Ci gorąco
Dziekuje wszystkim
Martucha strasznie mi przykro, trzymaj się kochana
Martucha bardzo mi przykro. Trzymaj się
Bardzo mi przykro aż mi łzy popłyneły.
zapalę dla mamy lampkę [*]
Marta bardzo ci wspolczuje.
Tak mi przykro...
(*) dla Twojej mamy...
Niech śpi spokojnie....
Martuś, trzymaj się. Przesyłam Ci dużo ciepłych myśli.
A Twoja mama ciągle jest - w Twoim sercu, we wspomnieniach. I będzie tam jeszcze bardzo, bardzo długo
( * )
bardzo mi przykro ;(
Aż się popłakałam ... Bardzo mi przykro!
Trzymaj się :*
[*]
Bardzo mi przykro. Trzymaj się
Wspólczuję
Zostało Ci piękne wspomnienie Jej ostatnich słów...
Niech spoczywa w spokoju...
[*]
Niech spoczywa w spokoju....
Martusia, współczuję bardzo. Twoja Mama już nie cierpi, i czuwa nad Wami z góry. Trzymaj się kochana, przytulam Ciebie bardzo mocno!
wyrazy współczucia:(
Marta,
masz piękne wspomnienie ostatnich słów
przyjmij wyrazy współczucia [']
łzy same płyna i nie wiem skąd ich tyle mam Okropne to uczucie wybierać trumne dla kogos bliskiego
Pogrzeb w środę, msza za dusze również tego samego dnia
Bardzo mi przykro, dla Twojej Mamy (*)
Martucha bardzo mi przykro (*)
Martucha, trzymaj się jakoś dziewczyno
Dziekuje Wam
Marta, bardzo współczuję. Trzymaj się...
<*>
Marta bardzo współczuję
Dla Twojej Mamy <*>
współczuję, trzymaj się
Martucha serdeczne kondolencje.
A dla Mamy [*] [*] [*] Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie.
Wyrazy wspolczucia Marta
Niech spoczywa w spokoju (*)
tłumaczę sobie, że juz jest lepiej bo nie cierpi.. Nawet kosztem tego, że cierpimy my...
Czuje ją przy sobie...
Marta, bardzo mi przykro (*)
[*] dla Twojej Mamy. Teraz na pewno będzie patrzeć na Ciebie z Góry czuwać nad Tobą.
trzymaj się w tym trudnych chwilach
Współczuję.
Serdecznie Ci współczuję.
Niech Twoja Mama spoczywa w spokoju.
wstałam rano, myslałam, że będzie lepiej ...i się pomyliłam Ból emocjonalny niewiarygodnie przekłada się na fizyczny. Boli mnie chyba wszystko: brzuch, zęby, oczy, a najbardziej w klatce piersiowej. Jakby mi ktoś usiadł na piersiach.
Potrzymajcie kciukaski dzisiaj po godz 9-10. Jadę do ZUS-u załatwiać formalności a znając moje szczęśćie w takich instytucjach to będzie mi potrzebna jakaś nadprzyrodzona pomoc
trzymaj się wiem ,że jest Ci bardzo ciężko ,myślę ciepło
Marta,
wyrazy współczucia
Trzymam kciuki za Ciebie, żebyś bez problemów przebrnęła cały ten proceduralny korowód &&&&&
Wierzę, że Twoja mama jest blisko, tylko ciała już nie ma. Trzymaj się.
['] bardzo mi przykro.
(*) wyrazy współczucia
Marta bardzo mi przykro.
Bardzo mi przykro...
Bardzo współczuję....
Marta, bardzo mi przykro
[']
...bardzo mi przykro (*)
Marta- trzymaj się..
Mąż nie dostał wolnego dnia w pracy, żeby Ci pomóc załatwiać te wszystkie sprawy? Nie powinnaś robić tego sama...
Marta,dla Twojej Mamy [*]
Marta bardzo mi przykro
Dla Twojej mamy [*]
Wyrazy współczucia.
["][']
wielkie wyrazy współczucia
dużo siły
[*]
mam nadzieję, że wszystko udało się załatwić
Martusiu strasznie mi przykro- bycie sierotka boli w kazdym wieku. Trzymaj sie, twoja mama nie cierpi i piekne mialyscie pozegnanie.....
Dzieki dziewczynki
Chyba nie tylko Wy słałyście fluidki i kciuki w sprawie formalności pogrzebowych. Chyba moja mama tam u góry nagadała komu trzeba (aaaa gadane to Ona miała...) i obyło się bez problemów. Jestem w szoku, że tak łatwo poszło. Właściciel zakładu pogrzebowego dał wiele praktycznych rad i podpowiedział w jakie dokumenty dodatkowo się zaopatrzyć, żeby nie być zaskoczonym w urzędach. Wszędzie gdzie szliśmy trafialiśmy na natychmiastową obsługę, bez kolejki akurat. Nie wiedzieć czemu zaraz za nami robiło sie tłoczno I w USC, PZU, w ZUSie.... Wszędzie urzędnicy mili, wyrozumiali, taktowni.... Pracownik ZUSu usiłował mnie nawet rozśmieszyc pytaniem czy nabyłam prawa do emerytury ale mój krzywy usmiech chyba pozbawił go złudzeń co do mojego poczucia humoru Nooo już po wszystkim. Wszystko gra. Jest mi o wiele lżej.... Po pogrzebie myślę przyjdzie jeszcze większa ulga... Koleżanka moja tylko mówiła, żebym nie łudziła się, że z upływem czau strata mamy będzie mniej boleć. Powiedziała, że człowiek po prostu uczy się żyć z tym ale niestety tęsknota rośnie...
edit:
Irenka no mąż oczywiście wziął wolne.... w ogóle to powiedział szefowi "nara". W dniu kiedy mąż go informował, że zmarła moja mama, szefuńciu stwierdził,, że śmierć śmiercią, bardzo mu przykro ale jego gonią terminy i może dostać 1-2 godz wolnego na pogrzeb. M juz miał i tak dosyć roboty, od czwartku zaczyna inną pracę (tu był zatrudniony na czarno bo szef kombinował z dotacjami z PUP, szkoleniami itp byle tylko nie dawac umowy...) i wziął sie wqrwił, oddał szeryfowi papiery od auta, telefon i powiedział, że piep.rzy egoiste. Szefu coś krzyczał, że nie zapłaci za robotę... M powiedział, że do zobaczenia w sądzie pracy....
Dobrze, że M wziął to wolne bo nie byłabym w stanie wsiąść za kierownice nawet. Jestem jak pijana...
Marta przyjmij moje kondolencje
MARTUSIU ja nigdy nie przeżyłam czegoś podobnego więc nie wiem jak to jest ale wierzę, że dasz radę, dobrze, że masz takie wsparcie w mężu no i dzieciaczki są więc one dadzą Ci siłę
super, ze te wszystkie formalności tak gładko poszły no ale pan z zusu mógł se darować, najważniejsze, że masz to już za sobą
trzymajcie się ciepło
No tego Pana z ZUSu potraktowałam jako usiłującego mnie rozśmieszyć więc nie miałam mu za złe Choć mój stan (oczy spuchniete, ogólnie obolała i skrzywiona) mogły zasugerować mu wiek przedemerytalny (no powiedzmy, że mogłabym pracować w służbach mundurowych a Oni po 15 latach nabywaja prawa)
Edit: Oczywiście bardzo dziękuję za ciepłe słowa
Marta, łączę się z Tobą w bólu...
Tak ciężko patrzeć na cierpienie bliskich i nie umieć pomóc...
Mój Tato też jest u końca drogi, też cierpi. Takie to wszystko trudne, gubię się...
Pomodlę się za Twoją Mamę [i]
Marta (*)
Bardzo pięknie udało Ci się pożegnać z mamą ..... nie każdemu jest to dane.
Trzymaj się dzielnie, choć wiem jakie to trudne
Marta bardzo Ci współczuję Pięknie pożegnałaś się z Mamą. Ja nie mogłam - moja Mama zginęła w wypadku. Łzy cisną się nawet po tylu latach. Nad naszymi Mamami i nad nami samymi...
szczerze współczuje tym z Was które tez poniosły strate bliskiej osoby.... Łączę się w bólu
anula trzymaj się kochana... Życzę sił tacie Twojemu... myślę ciepło
właśnie puszczają piosenkę Rynkowskiego "Wznieś serce"... Jakieś dwa dni przed śmiercią jak jeszcze u mamy w pokoju stało radio (bo potem już jej przeszkadzało) pamiętam jak siedziałyśmy z babcia wieczorem przy mamie i leciała ta piosenka... Tak jakoś wsłuchiwałam się bezwiednie w jej słowa i mi jakoś zapadła w mysli... Pomyslałam sobie wtedy, że nie daj Boże mam odejdzie to będę ją zawsze wspominać przy tej piosence. Nie myslałam tylko, że to będzie tak boleć Tak bym miała ochotę... nie wiem pobiec gdzieś ile sił i tchu w piersiach albo.... wpie.prz.yć komuś. Taka jestem zła!!!! Wczoraj powiedziałam o tym mojemu męzowi, że nie panuję powoli nad sobą, że chyba zaraz wybuchnę, że jestem wściekła aż tak, że z chęcią bym komuś spuściła manto. M powiedział, że moge jemu
Przejdzie mi ta złość i żal??!!
Kiedyś tak, minie..... a póki co - weź coś na wyciszenie, teraz potrzebujesz rozwagi i spokoju, aby doprowadzić do końca sprawy pogrzebowe, zamknąć inne tematy dot. mamy (mieszkanie, banki, spadkowe sprawy itp). Wiem jak to boli, ale jest potrzebne. Widzisz, Martunia, Pan z ZUS-u chciał Ciebie rozbawić, wesprzeć, spotykasz się z życzliwością i pomocą, a ja... wiesz jak na mnie patrzyli ludzie, kiedy chodziłam i załatwiałam sprawy związane z pogrzebem mamy, będąc w ostatnim miesiącu ciąży? W dniu, kiedy moja mama była pochowana, ja miałam termin. To miał być Jej pierwszy wnuk... i prawie zabrała go ze sobą.
Marta,
przejdzie, ale w gorszych chwilach lubi powracać Ja chodzę na samotne spacery (z psami),
zaszywam się w łazience, uciekam od ludzi - przetrawiam ten ból, czekam aż przejdzie i
wracam do życia. Każdy musi znaleźć swój sposób na poradzenie sobie z bólem, ale jedno
jest pewne, żałoba jest nam potrzebna i nic nie zyskujesz na wypieraniu żalu.
dorotka
pcola dziękuję
Martusiu - przyjmij wyrazy współczucia. Przykro mi bardzo, trzymaj się jakoś, kochana.
Parę dni mnie nie było, walczymy z rotawirusem, a tu takie wieści...
Martusiu, przyjmij najszczersze wyrazy współczucia.
Marta, dopiero przeczytałam... bardzo mi przykro
Trzymaj się
dzięki kochane....
Dzisiaj dopiero odważyłam sie spojrzec na nekrologi rozwieszone tu i tam Przykre to strasznie Jeszcze tylko to jutro chcę przeżyć Ksiądz który będzie chował mamę to nasz dobry znajomy, kolega mojego brata... Jakoś tak raźniej będzie ... He he, raźniej- ale wymyśliłam No miałam na mysli, że taka atmosfera będzie..... no bardziej rodzinna czy jakoś tak Nawet nie wiem co chcę napisać
Wczoraj wieczorem wybuchłam do WIktorii Poszłam sobie popłakac do łazienki, żeby nikt nie widział i nie zamknełam się a ona mi weszła i sie pyta "co sie stało, że płaczesz?" A ja zaczęłam krzyczeć, że babcia umarła- to sie stało!!! Byłam zła, że w ogóle się pyta co się stało i że nie daje mi w spokoju sie wypłakać Mąż wkroczył i nas uspokoił
Marta, bardzo, bardzo Ci współczuję.
Marta warto się gdzieś wykrzyczeć, wyrzucić z siebie złość.
Ja pozwalałam sobie na upust emocji (krzyczałam jak nikt nie słyszał, waliłam w poduszkę, poduszką oraz różnymi innymi przedmiotami) bo hamowana złość i ból przekłada sie na otoczenie i odbija na najbliższych.
Dużo mów, opowiadaj co cie boli, jak lubisz to pisz. Mnie najbardziej pomagało jak podzieliłam się bólem z kimś innym. Dużo opowiadałam, ciągle wracałam i wracałam.
Środków uspokajających jakoś nie polecam, ale to indywidualna sprawa. Jak dla mnie to ogłupiają, a w końcu i tak człowiek musi zmierzyć się z rzeczywistością taką jaka ona jest. I myślę, że warto na "trzeźwo" przeżyć ostatnie pożegnanie z mamą. Ale to też indywidualna sprawa.
Przytulam Cie mocno, jutro myślami będę.
kanus tak jak napisałaś.... nie chcę się niczym faszerować. Chcę świadomie przeżyć to ostatnie pożegnanie wiedząc, że będzie bolało jak cho.lera. Trudno. boje się, że jutro to do mnie dotrze i dostanę tym faktem jak obuchem w łeb Póki co nie dociera do mnie..... Tylko to zdjęcie mamy stojące u mnie na komodzie tak jakoś ..... przyprawia mnie o smutek
Marta wyrazy współczucia . Myślę o Tobie cieplutko.
Kurcze usiłuje sobie przypomnieć dzisiejszy sen bo śniła mi sie moja mama i mówiła, że ja i babcia cos nie tak zrobiłysmy ale w sumie nic się nie stało bo Ona to naprawiła/poprawiła. I ni cho.lerci nie pamiętam o co chodziło
Już nawet we śnie jestem świadoma, że mama nie żyje bo niby szła ulicą a ja z mężem jechałam auten i nagle M mówi, że tam chyba moja mama idzie. Ja taka zdziwiona, że jak to?? Przecież umarła ale przyglądam się i widzę ja idącą w naszą stronę (mama nie wychodziła z domu juz ok roku, półtora) I nagle mama otwiera drzwi od auta, siada koło mnie ale tak na podłodze "w nogach" no i mówi, że coś było nie tak ale Ona to załatwiła za nas O co chodzi?? Chyba podświadomość zaczyna przyjmowac fakt
Marta,
Pewnie przetrawiasz wszystko we śnie. Trzymaj się.
Marta, jesteśmy z Tobą!
dzieki dziewczynki
Nie wiem ogólnie jak dałam radę przezyć ten pogrzeb To sie w głowie nie mieści co się czuje jak zamykają trumnę a potem jak ta trumna zjeżdża w dół. Znaczy tego drugiego nie widziałam bo zrobiło mi się ciemno, słabo i mój brat mnie trzymał a ja wtulona w niego płakałam w głos, że mamę nam zakopują W kaplicy babcia mnie przywołała do porządku, jak nie chciałam, żeby trumnę zamkneli. Powiedziała mi, że mama jak to widzi to jej serce pęka i mam tak nie rozpaczać... Gdyby nie to to chyba stałabym przy tej trumnie do tej pory wtulona w mamę Potem ksiądz tak fajnie powiedział... już niepamiętam dokładnie ale o tym, że zadbaliśmy o namaszczenie, wiatyk... i, że mama została przygotowana do ostatniej drogi najlepiej jak tylko mogła... Wtedy poczułam jakby ulgę... A teraz siedzę w domu i nie wierzę. To jakiś film albo sen
edit: niech czas stanie w miejscu!!! Chciałabym, żeby juz zawsze było "najwyżej" dzisiaj bo jeszcze dzisiaj ją widziałam. Dzisiaj jeszcze pamiętem jak tydzień temu składała mi życzenia urodzinowe, pamiętam jej ciepłą jeszcze rekę na mojej ręce i jak ja głaskałam po głowie. Dzisiaj też głaskałam i czułam ja po raz ostatni Niech juz zawsze będzie dzisiaj bo ja nie chcę tego zapomnieć. Tak bardzo się boję, że za jakiś czas zapomnę jak to było ją dotknać i poczuć po raz ostatni. Moja mama umarła i dzisiaj ją pochowaliśmy... <i to się w głowie nie mieści. NIE DOCIERA TO DO MNIE!!!! Tak bym chciała ją jeszcze kiedyśprzytulić i porozmawiać z nią. Wierzę, że się jeszcze zobaczymy choćby we śnie i, że będzie przy mnie... Moja Lenka nie będzie jej pamiętać ale kiedyś jej powiem, że bardzo ją kochała bo w ostatnich godzinach życia kiedy już traciła przytomność to prosiła, żeby dac jej Lenkę do przytulenia.... Spadam, kończę bo i tak jużnie widze nic. Pisze na pamięć... Mam nadzieję, że się rozczytam jutro
Trzymaj sie mocno
Marta... z pewnością nie jest łatwo pogodzić się ze śmiercią tak bliskiej nam osoby . Trzymaj się!!
Martuś
Trzymaj się
Marta,
Trzymaj się.
Niestety i dzisiaj nie jest lżej
Całe maluchy są z Tobą :*
Płaczę razem z tobą czytając Twoje posty...
Nie mam siły dziewczyny Jak wczoraj po pogrzebie chwilowo czułam ulgę i lżej mi było oddychać tak dzisiaj znowu jest do doooopy Dobrze, że mam Lenuta... Ona mi czas zajmuje i tak nie myślę... I te ostatnie dni chyba właśnie postanowiła zająć mi czas jeszcze bardziej bo zrobiła się niegrzeczna jak nie wiem co A może wyczuwa, że ja jakaś inna
Dziwię się skąd babcia miała siły, żeby mnie jeszcze "pilnować" na pogrzebie?? Przecież umarła jej córka.
Powiedziałam wczoraj mojemu tatcie, żeby nawet nie myslał o wykręcaniu nam takiego numeru jak mama bo ja tego nie przeżyję Tata powiedział, że współczuje mi i bratu tym bardziej bo sam pomimi, że starszy od nas to los oszczędził mu takich doświadczeń jak nam wczoraj
Marta,
ja ten stan nazwałam takim przyduszeniem watą, niby można oddychać, niby coś tam człowiek
widzi ale jakby w jakimś za ciasnym kokonie siedział.
Leniwiec wyczuwa Twój smutek i niepokój, więc reaguje po swojemu.
Nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia, takie jest życie, dzieci radzą sobie ze smutkiem i
żalem lepiej niż niektórzy dorośli, bo są szczere i działają intuicyjnie.
Martusia, tak musi byc. Przezylas niewyobrazalna strate......
Co mądrego napisać? Jak Cię Pocieszyć? Nie ma takich słów... płaczę razem z tobą... trzymaj się Martuś...
dzięki dziewczyny
ide na cmentarz zobaczyć jak tam to wszystko wygląda
Dzisiaj ja, mój tata i ... facet mojej mamy pojechaliśmy razem na cmentarz do mamy. Pierwszy raz chyba widziałam jak podaja sobie dłonie.... Staliśmy przy grobie, facet mamy płakał a mój tata go pocieszał No normalnie w szoku jestem... W pozytywnym ma się rozumieć. Mama jak to widzi to ma ubaw
Martucha są w życiu takie chwile, gdy wszelkie nieporozumienia, waśnie, antypatie przestają istnieć, a najważniejsze jest to, by być blisko ze sobą ( ważne jest dobro innej, bliskiej nam osoby, pamięć o niej ). Fajnie, że potrafili podać sobie dłonie i wpólnie przeżywać odejście Twojej mamy.
Córcia z pewnością odczuwa Twoje zdenerwowanie, wyczerpanie. Daj sobie czas na przeżycie żałoby, na łzy, to naturalne ... Dużo siły kochana!
skąd brac ta siłę?? Trzyma mnie tylko to co dzisiaj mówiłam własnie konkubentowi (jak ja nie lubie tego określenia) mamy, że mama tam z góry patrzy i nie chce żebyśmy rozpaczali. Nigdy nie lubiła jak ktoś z nas był smutny. Zawsze nawet na pogrzebach jak była zdechła atmosfera to wypalała z jakims takim tekstem, komentarzem, że wszyscy sie usmiechali (kiedyś o tym pisałam jak nad trumną żałobnicy wybuchnęli smiechem bo mojej mamie przypomniała się anegdotka z życia nieboszczki ) Będzie mi jej coraz bardziej brakować Moja mama była... wyjątkową osobą...
nawet nie wiesz, ile człowiek potrafi znaleźć w sobie siły, jak potrafi się zaprzeć- i dać radę!
I wierzę, że Ty dasz radę. I to wiem!
Spróbuj sobie wyobrazić, co mogłaby powiedzieć Ci mama teraz, żeby poprawić Ci humor i Cię rozśmieszyć
Ps. Mnie to swego czasu pomagało...
bardzo Ci współczuję i rozumiem Cię jak nikt inny, moja mama odeszła 4 miesiące temu i wiem jedno, żadne słowa nie pomogą ugasić tego bólu i tęsknoty...czas nie wyleczy tego żalu i cierpienia, pozwoli się tylko oswoić z brakiem bliskiej osoby...
mi sił na kolejny nadchodzący dzień dodawała i dodaje nadal moja córcia, bez niej nie miałabym nawet ochoty wstać z rana z łóżka...to taka siła napędowa, która pcha mnie do przodu...
życzę Ci wytrwałości na najbliższe dni i miesiące kiedy dopiero w codziennym życiu zaczyna brakować mamy...
violet dziękuję
Marta a moze tobie potrzeba tej rozpaczy? W koncu stracilas mame. Placz i krzycz jesli czujesz ze musisz. Ja poplakiwalam chyba przez tydzien w roznych sytuacjach i chwilach dnia- rodzinie powiedzialam ze tak moze byc. Potrzebe chodzenia w czarnym mam do dzisiaj (chociaz na straszliwe upaly mi przeszlo i chodzilam w bluzce kwiecistej jak laka). Jak bylam sama z mezem i z dziecmi to sie poplakalam u babci na grobie. A wczoraj przy mamie juz nie- czulam ze musze byc silniejsza ze to ona poniosla wieksza strate. Ale mialam ciezki dzien mimo wszystko.
Co do potrzeby rozpaczy to taka złość, agresja i żal już mi przechodzą ( z początku tak to się objawiało). Teraz sobie popłakuję jak myśle o mamie i teraz jak to piszę... Jak leca ulubione piosenki mamy to się uśmiecham Czuję, że i Ona sie uśmiecha więc nie ma sensu płakać Wczoraj poczułam niesamowitą ulgę jak pomyślałam o momencie kiedy mama umierała- te ostatnie minuty... Wtedy była przy niej moja babcia a jej matka. To babcia przyprowadziłą ją na ten świat, była z nią w jej pierwszych sekundach życia, przy pierwszym oddechu i Ona też odprowadziła ją z powrotem, trzymała jej rękę i razem z nią wykonywała ostatni oddech. To piękne... O ile mozna cos pięknego o śmierci powiedzieć (pomijając niestety fizyczny ból jaki czuła) to moja mam umarła w piękny sposób. Odeszła świadoma miłości, bezpieczeństwa i więzi rodzinnej... Jestem spokojniejsza mając tego świadomość... I nawet uśmiecham się przez łzy jak to piszę A mamusię mam w sercu i zawsze tam będzie
Martucha pięknie to ujęłaś, Twoja mama z pewnością czuła się bezpieczna i kochana
już nie mam innego sposobu by to sobie jakoś wytłumaczyć.... Ta "teoria" wydaje mi się najlepsza, najmniej bolesna i chyba najbardziej prawdziwa. Powtarzam to sobie ilekroć nachodzi fala smutku... Mam też coś co działa na mnie otrzeźwiająco i przypomina mi o tym, że dla mamy lepiej, że się już nie męczy- zrobiłam jej ok 36 godz przed śmiercią zdjęcie (jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to tuż tuż ). Na tym zdjęciu widac jak bardzo była zmęczona, obolała i schorowana ... Może wydać się komuś dziwny pomysł robienia fotki ukochanej osobie w takim stanie. Ja pykłam to zdjęcie w sumie też bez zastanowienia i dziwiąc się potem co mnie naszło... ale teraz nie żałuję. Teraz mogę na nie spojrzeć i powiedzieć sobie "jak dobrze, że już jej nie boli... "Kiedys byc może skasuję to zdjęcie i nie będę chciała je pamiętać w takim stanie. Teraz jednak uważam, że to element leczenia się z bólu po stracie. Nikt nie wie o tych fotkach w zasadzie i nikomu ich nie pokaże ... I jeszcze jedno "Maluchy" i płakanie na forum bardzo mi pomaga
Dzisiaj w nocy będą dwa tygodnie jak mama odeszła. Ja jakos sobie radzę, gorzej z babcią i mamy facetem Mi o tyle łatwiej.... bo nie dopuściłam tej myśli. Kilka razy na dzień tylko "atakuje" mnie myśl, że nigdy już jej nie zobaczę, że leży tam gdzieś na cmentarzu i, że to koniec Wtedy normalnie robi mi sie ciemno przed oczami, zaczyna mi brakować tchu i z całej swojej wewnętrznej siły odpycham tą myśl tak samo gwałtownie jak ona nachodzi mnie. Przeraża mnie to, że te kilka sekund świadomości, że mamy juz nie ma boli aż tak bardzo. Co by było w takim razie jakbym uwierzyła i przyjęła to do wiadomości?? Co będzie jak ten moment otrzeźwienia kiedyś nastąpi?? Bo nastapi...
Dzięki....
A mamę spotykam prawie codziennie w śnie Moja kochana mamusia..... Szkoda, że już się z nią kawy nie napiję, nie pośmiejemy się jak wariatki i nie pokłócimy o jakąś *****ołkę O ile jeszcze mogłabym pójść z termosem kawy na cmentarz to już wariacki śmiech i kłótliwy monolog nad grobem mogłyby z boku dziwnie wyglądać
Ee tam, ja z babcią nawijam na cmentarzu i mam w nosie potencjalnych obserwatorów
Byłam dzisiaj posprzątać u mamy bo tak jak się spodziewałam, grób wyglądał jakby tajfun tam przeszedł. Pogadałam do niej trochę i ponarzekałam, że mogłaby mi pomóc ogarnąć ten syfff ale moje prośby pozostały bez reakcji M się śmiał, że tak gadam, gadam ale jakby mama rękę choc wysunęła co by pomóc w porządkach to bym spi.erdz.ielała jak sprinter na 100 metrów
Martuś-
Dzięki...
Z dnia na dzień jakby coraz lepiej ale jutro jeszcze ostatnie formalności pogrzebowe idę pozałatwiać. Właśnie przyszedł przelew z ZUSu z zasiłkiem pogrzebowym i idę się rozliczyć z zakładem pogrzebowym. To chyba ostatnia przykra rzecz.... potem jeszcze postawienie pomnika ale to za ok pół roku/9 miesięcy
A u mnie była moja mama nie, nie zwariowałam ani się nie naćpałam
Przyszła w nocy, we śnie (a raczej zadzwoniła stamtąd gdzie teraz jest ). Wiedziałam, że to tylko sen i że zaraz pewnie Lenut sie obudzi, da koncert, obudze sie i ja i będzie pogadane z mamą więc postanowiłam się streszczać rozmawiając z nią Bardzo chciałam zapytać ja o wiele rzeczy. Głównie interesowało mnie to czy nie ma do nas żalu za to, że nie powiedzieliśmy jej do ostatniej chwili, że umiera i czy wszystko "tam z góry", pogrzeb, stypa, wszystkie formalności były wg niej załatwione jak się należy. Mama powiedziała, że nie ma do nas o nic żalu, że dobrze zrobiliśmy a pogrzeb był załatwiony jak sie należy Potem mama stanęła koło mnie a ja ją poprosiłam jeszcze czy moge jej dotknąć bo wiem, że nie żyje więc normalnie nie będzie okazji, tylko teraz. Mama się do mnie uśmiechneła tak radośnie i powiedziała, że pewnie I wtedy pogłaskałam ją po piersiach- tak jak w momencie kiedy się żegnałyśmy.... Tylko, że ja czułam to jak ją dotykam.
I wtedy oczywiście Lenutek się obudził i "przegonił" swoja babcię
Dziwny sen ale obudziłam sie przeszczęśliwa
A pisze to tutaj ponieważ ten wątek jest dla mnie terapeutycznym, często do niego zaglądam a ten sen wart jest zapisania
jeśli mogę tak napisać to "fajnie" że mama Ci się przyśniła, mogłaś ją zapytać o to co najbardziej pewnie "leżało" Ci na sercu. na pewno dużo spokojniej się czujesz, gdy dostałaś sygnał od mamy że wg niej wszystko było dobrze zorganizowane. takie sny naprawdę działają na psychikę i poczucie "spełnienia obowiązku"jeśli można to tak ująć. ja na swoją mamę czekam cały czas...
mam nadzieję że w końcu i do mnie przyjdzie we śnie...
Jejku piękny sen.Dobrze że go pamiętałaś bo często się zapomina sny.
od śmierci mojej mamy minął miesiąc i 6 dni.ni mi sie prawie co noc. Pierwsze trzy tygodnie co noc ja widziałam... Zauważyłam nawet pewna konsekwencje tych snów. W każdym z nich coraz bardziej dopuszczałam do siebie myśl o jej smierci i widziałam ja krócej. Teraz sny przeszły na takie, że jestem przerażona bo zakopalismy mamę żywcem... I w końcu ten sen.... Powiedzmy, że na 37 dni śniła mi się 30 razy...
violet... Mojej babci mama (a jej córka) nie przysniła sie tez do tej pory. Może po prostu jeszcze nie pora... Nawiasem mówiąc Twoja mama zmarła dzień po tym jak ja urodziłam swoją córcię
anax sny o mamie pamiętam jak rzadko które. umykaja mi niektóre szczegóły ale pamiętam o co chodziło
To będzie chyba najbardziej pozytywny wpis w tym wątku
Kilka dni temu bratu mojej mamy urodziła się córeczka. Jakież było moje/ nasze zaskoczenie gdy zapytaliśmy o imię dzidzi i usłyszeliśmy: Małgosia Tak jak moja mama Jak zadzwoniłam do babci powiedzieć jej, że ma nową wnusię i do tego Małgorzatkę to się popłakała Mi też tak jakoś radośnie na sercu Mam malusia kuzyneczkę która nazywa się dokładnie tak samo (i z imienia i z nazwiska) jak moja mamusia gdy była malutka, młodziutka i panienka wreszcie
Siedzę właśnie i kompletuje paczkę z ciuszkami po mojej młodej dla małej Małgosi
edit; a dzisiaj jest 3 miesiące jak moja mama odeszła (*) (*) (*)
Marta,
Mnie dzień przed połamaniem nogi śnił się Dziadek, taki umierający, słaby ale ze wszystkich
sił trzymał mnie przy sobie i kazał nie wychodzić na dwór, bo tam się coś dzieje. Zazwyczaj
nie pamiętam swoich snów, ale ten był taki realistyczny. Może to było jakieś ostrzeżenie, które
głupia zignorowałam ?
coś jest w tych snach. Mi zawsze na chorobę dziecka śni się, że ktoś/ coś chce im krzywde zrobić a ja nie mogę ich ochronić. Tak było przed Wiki i Lenki zapaleniem oskrzeli na przykład. No i np mojej mamie kilka dni przed śmiercią śnił się jej ojciec, że stoi na przejeździe kolejowym, za szlabanem i woła ja do siebie, a mama nie chce tam iść....
Odeszłaś
zbyt szybko
bezszelestnie
i październik po Tobie
szybko dopalił dni
jakby się bał
że nie nadąży
za twoimi stopami
Odeszłaś
i kwiaty w ogrodzie powiędły
z braku Twoich czułych dłoni
a jesień pochyliła korony drzew
i wiatr zerwał ostatnie liście
Odeszłaś
a las pokłonił się Tobie
i płynął orszak żałobny
ludzi jak rzeka
i niebo płakało rzęsiście
po Tobie
Ale ty już odeszłaś
zostawiając w sercach
ból i rozpacz
wyblakłe fotografie
i wspomnienia
Rok temu odeszłaś
.....
[*] [*] [*]
Marta
Martuś
nie spodziewałam się, że tak ciężko mi dzisiaj będzie... Jakis czas po pogrzebie posklejałam się do kupy ale dzisiaj wymiękłam totalnie. Nie wierzę. Całą wczorajszą/dzisiejszą noc coś spać nie mogłam. Budziłam się i patrzyłam tylko na zegarek. Wstałam na bacznośc o 2.30- tak jak umarła mama... Przeszłam się po domu jak głupia łudząc się, że ... nie wiem... że ją zobaczę chociaż na chwilę albo da mi jakiś znak Nic takiego się nie wydarzyło... Za to spotkałyśmy się we śnie Siadłyśmy razem przy stole a mama tak na mnie popatrzyła i powiedziała "Marta!! bój się Boga!! Jaka Ty gruba jesteś. Ty myslisz, że to od wątroby (tutaj dodam, że od kilku dni uskarżam się na mdłości i zgagę które zwalam na karb wątrobowych dolegliwości) a Ty w ciąży jesteś!! Zrób sobie test ciążowy!!" Ot, przesłanie od mamuśki dostałam
piękny wiersz
u mnie minęło 6 lat od tragicznej śmierci mojego taty, co rok w rocznice siedzę i płaczę i w godz śmierci 5.30 co rok budzę się i wtedy zmawiam zdrowaśki
Marta ja do tej pory nie potrafię się posklejać i pewnie tak już zostanie
a sny z tatą pamiętać będę zawsze
dla Twojej mamy (mojej imienniczki) zmawiam "wieczny odpoczynek" i zapalam [*]
Dziękuję wszystkim
dzieki gosiu Ja tez poniekąd Wasza imienniczka, gdyż "Małgorzata" mam z bierzmowania
Przesyłam ciepłe myśli
Marta
Dla Mamy (*)
"Jesteś taką godziną, która już nie wróci,
stosem listów pożółkłych w głębinie szuflady,
zapomnianym uśmiechem, który bardzo smuci
i wspomnieniem, na które nie ma żadnej rady."
Jak ten cza leci.... 2 lata temu pożegnałam mamę
To juz zawsze będzie tak boleć?
Za tydzień minie rok od śmierci mojej mamy. Boli wciąż, chyba nawet bardziej niż na początku.
Pamiętam jak zakładałaś ten temat a to już 2 lata.
"Wieczny odpoczynek racz dać jej Panie....(..)" (*)
Dzięki dziewczyny... No ja cały czas mam ten dzień w pamięci... Pamietam jeszcze ten zapach jak weszłam się żegnać z mamą. Babcia napaliła świeżym drzewem w piecu i w domu było czuc lasem.... Ten zapach mieszał się z lekami ze stolika mamy ... Normalnie cały czas to czuje
m4rusia -
ja również pamiętam, jak pisałaś o mamie 2 lata temu, czas szybko płynie ale bliscy nie odchodzą, zawsze są w naszych sercach a ja mam też nadzieję, bo wierzę, ze jest Niebo.
Miło mi że pamietacie
Martuś (*)
[*] dla Twojej mamy dla Ciebie
Marta,
dla mamy (*)
Marta, chciałam tylko żebyś wiedziała, że pamiętam
[*]
Boże, nie wierzę, że pamiętałyście !!
Jest mi niezmiernie miło z tego powodu ....
Dzięki kochane.
W nocy mineły 4 lata...
Mama u mnie była Porozmawiałyśmy o czymś...ale nie pamiętam o czym. Obudziłam sie o 2 i usmiechnełam na myśl o mamie.
Kurcze, to dalej boli. Myślałam, że przestanie, a to się w ogóle na to nie zanosi
u mnie minęło 9
dla Twojej mamy [*]
Marta
u mnie dopiero rok a czasem budzę się taka smutna i zdziwiona, ze jej ma. Boję się, ze z tym bólem będę już zawsze.
przytulam mocno
Martuś
Witam. wszystkim bez wyjątku życzę zawsze zdrowia, bo ono jest najważniejsze...............szczęscia i spełnienia marzeń....
Dziękuję wszystkim
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)