Spełniło się gigantyczne marzenie mojego Syna, który od dwóch lat ŻEBRZE o kota. Nic, nikt, tylko KOT. Dziś lub jutro odbieramy jego wymarzone zwierzę... Pikanterii dodaje fakt, że:
- mamy 4 psy, w tym jeden waży 40 kg...
- mój Mąż wyrzuci mnie z domu (nie no, wie... ale nie jest zachwycony - mówiąc delikatnie),
- mamy na pokładzie szczenię, które waży 650 g. Kociak waży obecnie 2 kg
- i CLOU... Tymek jest ALERGIKIEM. Tak, alergikiem świadomie napisanym capsem. Oczywiście, że konsultowałam sprawę z jego lekarzem (nie powiem, żeby mnie pochalił, ale i przez okno nie wyleciałam ), wiem jak wprowadzić kota do domu, jaki kot to ma być (absolutnie nie z niebieską skórą - wiecie, żę takie uczulają najbardziej?), mam również alternatywny dom, gdyby jednak... ale się uda. Prawda?
Potrzymajcie kciuka... bo mój Syn naprawdę podchodzi do tego MEGA POWAŻNIE... Niech im się uda... Tymkowi i Momo
Potrzymam kciuki, mój syn do czasu jak kot nas sobie łaskawie wybrał, regularnie chorował na zap. uszu i krtani - zaś od czasu kota raz miał katar - a to już 15 m-c Baski, jak nami rządzi.
Ps. Wspomne tylko o moich bólach nerek czy brzucha podczas okresu - zapomniałam co to przeciwbólowe środki, bo Baśka jest przeciwbólowa...
Trzymam kciuki! Kopy by mi do głowy nie przyszły
Będzie super. Kotek się zadomowi, będzie się świetnie dogadywał z psiakami wszystkimi a najlepiej dogada się z Synem
Trzymajcie się ciepło
I ja trzymam kciuki, przed wszystkim za to aby kot dogadywał sie z psami. Mój owczarek i kotka nie za bardzo sie kochają.
joanna
Eee, o relacje kocio-psie się nie boję. Wszystkie psy są ukocowane. Bardziej martwię się o ostre pazury kontra wyłupiaste oczyska czinów
Ja bardziej dam kopa - ale przez to, że jestem uczulona mocno na koty choć w testach wychodzi, że na psy jestem mocniej. Koty liżą się częśniej niż psy i ten fakt przekonuje mnie, że koty są bardziej niebezpieczne dla alergików.
Oby Tymkowi nic się nie działo - ile czasu zajęło Wam przygotowanie? Ja rok przygotowywałam się na psa: łażenie do ludzi z psami, zmiana leków.
Moje kciuki masz! I moją - jak na razie pozytywną - historię "alergika, który z kotem zamieszkał"
[użytkownik x] -ty wiesz, ze na moje kciuki zawsze możesz liczyć))&&&&&&&&:)))
[użytkownik x], też trzymam &&&, mam podobne uwarunkowania - psa w planach, o kota miauczy syn - alergik na sierść psią i kocią, co wyszło dopiero teraz w testach. Psa mieliśmy kilka lat temu, ale głównie na dworze. Reakcji nie ma póki co żadnych. W listopadzie byli u nas znajomi z suką, spała w domu 3 doby. Reakcji u Kubusia nie było. Choć ja mam dokładnie takie same obiekcje jak Ty.
Mam nadzieję, że u Was będzie tak samo!
Jako "zakocone" trzymamy kciuki podwójne
Aneta i Karolina
Wiecie co? Teraz to jest NAPRAWDĘ pełna chata! Nie wiedziałam, że tak bardzo brakowało w niej kota
Adaptacja małego przebiega naprawdę poruszająco. Pół godziny po przyjeździe zjadł kolację, pobawił się i wymruczał takie mruczando, że mi szczęka opadła. Ale TYLKO z Tymkiem. Może to śmieszne, ale ten kot wybrał sobie Człowieka
Koty to mega mądre stworzenia...(moim zdaniem mądrzejsze niż psy)takze wcale mnie nie dziwi jego wybór ulubionego człowieka ))
[użytkownik x] wrzuć foty koniecznie !i powodzenia wam życzę a wierze, ze wszystko będzie dobrze:)
[użytkownik x] ależ OCZYWIŚCIE że wszystko będzie dobrze . też masz dylematy
. w WASZYM domu co by się nie wydarzyło, to i tak będzie dobrze i z troską o każdego.
kurcze, pierwszy raz weszłam na zwierzaki
żeby napisać:
I JAK?? I JAK??
Dziewczyny... TFU TFU!!! Znaczy ja wiem, że to jest jaskółka i że nie czyni wiosny... Bo reakcja albo może być natychmiastowa, albo może wystąpić po czasie, albo WCALE MOŻE JEJ NIE BYĆ - i tego się trzymajmy.... Trzymajmy się, PROSZĘ... bo chłopaki zżyci są NIEPRAWDOPODOBNIE. Tymi siedzi z kotem non stop. Kot chodzi za Tymim, jak pies. Ufa mu. Powoluuuutku kot przekracza granice pokju, jeszcze bezpieczny czuje się tylko tam. Nic dziwnego, na zawnątrz szaleją futra Śpią razem. Jedzą razem. Tymi w nocy stoczył się do nas, rano kot płakał za nim. Poszłam do kota.... ale to nie było to, na co czekały tygryski. Zaskakuje mnie odpowiedzialność mojego Syna. Konsekwencja, z jaką dba o tego wymarzonego Przyjaciela... Cieszę się. Mimo debetu i ryzyka - szalenie się cieszę...
I wiecie... nie miałam pojęcia, że TAK brakuje nam kota
Zrobię dziś fotkę i Wam wyślę. Proszę... trzymajcie nadal...
[użytkownik x], cudnie to opisujesz. Trzymamy nieustająco. Ja tam wierzę, że będzie dobrze! Zresztą co się tam dziwić Tymiemu, przecież ma chłopak dobre wzorce!!!!!!
[użytkownik x], będzie dobrze. Musi być, kiedy Ty masz TAKĄ wiarę, za którą tak mocno Cię lubię i podziwiam.
Cieszę się, że pierwsze chwilę kociaka w domu są ok i tak będzie dalej, nie może być inaczej
Ja też chce zobaczyć Tymka z nowym przyjacielem
i niech tak trwa:)
Dopiero przeczytalam, oczywiscie, ze musi byc dobrze, kciuki zaciskam.
Dawaj foty !
Żaba coś mnie olała i normalnie... załączenie zdjęć to MEGA gimnastyka... Jak dziecko - nie wiem jak :/
[użytkownik x] MOGĘ?
boski jest!!!!!!!!!!!!
Widzialam juz na FB, CU DO WNY !
Dziewczyny, jesteście BOSKIE! Dzięki!!!!
Jaki ON jest supeeer
Ale piękny!
A.
Wygląda dosyć niewinnie, ale... i tak trzymam kciuki za Twoje storczyki!
[użytkownik x]-sliczny. A co to za rasa ?
joanna
Ketmia, ja też trzymam kciuki za storczyki. Na razie Momo zostaje w pokoju Tymka, jak Tymi wychodzi do szkoły. JAk wraca, są NIEROZŁĄCZNI, więc myślę, że reakcja będzie w razie czego i jakoś... wierzę, że uda się ochronić moje roślinki
joannaz, maine coon.
Dzięki za ciepłe słowa.
reakcji alergicznych brak? Póki co?
Super.
Ja co prawda nie kocia, albo nawet antykocia, ale rozumiem miłość i zamiłowanie i trzymam kciuki za Tymka.
Fenomenalny kociak, piękny....
Dziewczyny, to magia jakaś jest... Momo to nie jest kot. To NAD-KOT! Przede wszystkim - są z Tymkiem nierozłączni. W wannie, w łazience, podczas oglądania bajki - wszędzie razem. Tymi karmi kota, kuwetę sprzątam ja z wiadomych przyczyn. Tymi się kotem zajmuje. Tymi leci, jak na skrzydłach ze szkoły, bo Momo czeka... Dziś zadzwonił do mnie zrozpaczony "mamusiu, jak on rozpaczliwie za mną miauczy". No miauczy. I to wcale nie dlatego, że zostaje sam, bo ze mną w pomieszczeniu też sobie dorzeka. Wczoraj Kot odkrył strych i wsiąkł. 3 godziny go nie było. Wrócił, kolejne pół godziny się szorował, po czym rzucił się na miskę, zjadł kolację i padł jak długi
Przy okazji dowiedziałam się, że mam również w domu NAD-PSA. Gumka to naprawdę uczłowieczone zwierzę... Spała sobie spokojnie na fotelu w dużym pokoju, kiedy kot wykonał SKOK. Spod fotela, prosto na nią. Mnie zatkało. Ją też... Kot oczywiście wielce oburzony i wystraszony odbił się, jak piłka i zwiał. Biedna jamniczka... w oczach miała ewidentnie "WTF?!". Po czym popatrzyła z pogardą na stroszące się kocię z oczami, jak spodki, zawinęła swoją świętą kosteczkę i pomaszerowała do sypialnianego łóżka, jakby mówiła "całe życie z wariatami"
Wiecie...? Może i jestem walnięta. Zapewne. Ale KOCHAM taki wymiar mojego Domu
[użytkownik x], nieustająco trzymam kciuki...
Kot super!
Czułam, że będzie dobrze
Cydny kot!
Trzymam kciuki za Tymka, kota, storczyki no i za Ciebie
[użytkownik x] fajny opis Ja jako psiara od zawsze, odkad mam moje 3 koty, moglabym o nich nawijac godzinami. To boskie stworzenia. A w relacji z psem - magia. Trzymam nadal kciuki za wszystko i wszystkich, ale musi byc dobrze, juz jestescie rodzina przeciez. Momo - boskie imie. Kto wymyslil ? Czy to z metryki ?
Super brzmi to co piszesz Ja koty uwielbiam, dlatego mocno kibicowałam Wam od początku i będę nadal kibicować.
Moje dzieci mają z naszą kicią jakiś swój specjalny system porozumiewania i widzę, że u Was to samo się dzieje. Super!
Prześliczny jest. A to zdjęcie z Tymkiem - cud miód.
Kurczę, czytając takie opisy, odkopuję u siebie zagrzebane gdzieś głęboko pokłady kociarstwa (jak to nazwać?).
Życie bez zwierzaków jest jednak... troszkę uboższe.
[użytkownik x] no jak mogłaś mi to zrobić. po kiego te foty wstawiłaś?? ja MARZĘ dokładnie o takim Cudzie. nożeszkurdeblade.
Dzwoni Tymek. Rozemocjonowany. Odebrali z dziadkiem paczkę z kocimi zakupami.
"Mamo, mamo! Wiesz, jaka WIELKA jest ta kuweta dla Momo? Taka, że cały tam wszedłem i nawet się zamknąłem, a Momo dołączył i siedzieliśmy tam obaj".
Kurtyna.
[użytkownik x], pisałaś już ile kosztuje takie cudeńko?
Lutnia... uwielbiam Cię. Wiesz?
Z dnia wczorajszego: mały czin odkrył, że kot przebywa na jego terenie (w pokoju Julki). Mały czin ODKRYŁ koci OGON, który nie dość, że dłuuuugi, to ma ruchomą końcówkę. Momo stale nią kręci. Mały czin OSZALAŁ. Przez chwilę mierzył rude coś, jakby było zupełnie odłączne od reszty kociego ciała i HAJDA na niego! Koniec kociego ogona, noszonego z taką dumą, znalazł się w psim pysku. Kot - w nogi. Czinowi - w to graj... kot łapą psa PAC (ale bez pazurów), czin "podooooba mi się taka zabawa!" i dalej że ogon zabijać! (no wiecie, potrząsanie i durgotanie). Przy czym mały czin to 1/3 małego kota, widok OBŁĘDNY! Kot - HYC na biurko i tu odkrył, że czin NIE hycnie Ale co to za zabawa, jak się czin nie interesuje, więc znowu PAC na ziemię i dalejże kusić prążkowanym, długim... czymś
I znowu... znowu... I jeszcze raz. Aż pies i kot padły bez sił, pies zipiąc z rozkoszą w oczach, kot z obrzydzeniem wylizując zaśliniony ogon
Nas rozbolały brzuchy
Z dnia dzisiejszego: Mąż, który POD ŻADNYM POZOREM NIE ZGADZA SIĘ NA KOTA... odkrył tegoż we własnym łóżku. Pogłaskał i wyszeptał "coś czuję, że Ty się do mnie przeprowadzisz".
Kurtyna
Boskie
A tak w ogóle - to wiesz, że i Carramba i Koreczek to Mumy? (w liczbie pojedyńczej: Mum).
Tak mi się jakoś skojarzyło z Momo
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Jak Ty to wszystko ogarniasz? Kot świetny, chociaż nie przepadam za tymi futrzakami.
Mariola, a ja się dziwię, że Ty się dziwisz Serio. Ogarniam. Bez wysiłku graniczącego z tym, który trzeba podziwiać. Myślę, że odpowiedź jest w Twoim drugim zdaniu. Ja BARDZO lubię futrzaki. Lubię zwierzęta. Chyba mam to w genach, bo już mój pradziadek przyprowadził ukochaną kobyłę do weselnego stołu
, babcia przytargała dwudniowe świnki skazane na śmierć, bo locha padła po porodzie, wykarmiła, odchowała w domu (a potem, kiedy już poszły do obory, przypominały sobie, że tam było taaaak fajnie i wracały zabłoconymi nosami szturmować drzwi), matka moja w wieku lat 67 ma dwa DUŻE psy (berneńczyki) i pomaga mi wychowywać każdy miot (bo ja przecież pracuję), to i ja jestem stuknięta
Mój Mąż trzyma fason. Jego mama wielbi porządek, więc RAZ mieli pieska, który bardzo szybko padł (miał chore nerki) i od tej pory... ABSOLUTNIE. Bywają u nas. Wtedy teściowa głaszcze moje psy i mówi, że faaaaajnie mieć zwierzęta. Ale kiedy mówię "a co za problem?" odpowiada, że ją nawet kurz denerwuje... I to jest clou. Ja sobie Mariola nie wyobrażam życia bez zwierząt. Bez koni, psów, kotów i czego tam jeszcze... No, na węża w domu się nie zgodziłam. Jeszcze
Może dlatego, że nie ma futra .
Mariola, kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce - szuka powodu No stara prawda, ale wg mnie bardzo słuszna. Mam dwoje dzieci, pełen etat, 4 psy i kota. Mama jest w domu cały czas, ale moimi czworonogami na co dzień się nie zajmuje. Zostaje z dobytkiem, kiedy wyjeżdżamy - poza jamnikiem i czinką, bo one jeżdżą z nami wszędzie - jamnik to już obowiązkowo, bo jest nadpobudliwy. Chadzamy na zajęcia, jeździmy tu i tam... gdzieś zawsze znajdzie się czas na spacer, na zabawę, na pomizianie i poszarpanie się o kostkę. Dużo bardziej absorbujące jest sprzątanie, bo jednak mam w domu alergika i nie zapominam o tym -odkurzam MINIMUM dwa razy w tygodni, normalnie co drugi dzień. Całe mieszkanie = dwa poziomy. Usuwanie sierści to moje clou programu
I jakos daję radę. Nie wiem jak. Ale jest fajnie
Mało śpię i mam pomocnego Męża. Dzieci też mają swoje obowiązki, pomagają. Zwłaszcza, że dwa cziny są córki, a kot - syna.
Co to znaczy, że pies popełnił samobójstwo? Aż mnie ciarki przeszły...
Mariola, jamnika przygarnęłam. Kręci teraz całym domem Berneńka wróciła do mnie, bo straciła swój dom i była w patowej sytuacji. Zaopiekowałam się, wyprowadzłam "na ludzi", pokochałam. Została. Każde zwierzę to decyzja. Nigdy przypadek, bo konsekwencje niosę z radością, a nie na wstecznym. Dlatego nie mam obaw. Wiem, że będzie dobrze
Podobno zaliczam się do świrów. Dobrze mi z tym
Ale słodziak Też chciałam rudzielca, ale przeważył charakter i wzieliśmy szarego
Widzę, że wszystko układa się dobrze, ale jeszcze potrzymam kciuki.
[użytkownik x], gratulacje, piękny kotek )) śliczny, słodki
)) Trzymam kciuki żeby zdrowotnie wszystko było dobrze. Ale dlaczego main coon? Dla alergików polecają SIB-y - znajomi z dzieckiem alergikiem (raeguje na wszystkie inne koty!) maja 2 syberyjczyki juz kilka lat i nie ma problemów żadnych.
Pozdrawiam
Aga
Ps. Momo naprawdę zachwycajacy jest )))
agama76, wiesz, opinie są różne. Jedni alergikom polecają devon rexy, inni siby, jeszcze inni sfinksy (GIZ!). Tymi ma alergię na kocie białko, nie na sierść, w związku z tym rzutował kolor skóry i to, że kot nie mógł być z tzw. przypadkowego krycia (a więc odpadały dachowce) - koty bytujące dziko często są nosicielami wirusów, które przechorowują lub są na nie odporne i nie są dla nich w żaden sposób groźne, natomiast powodują zwiększoną liczbę agresywnych dla alergików białek. Na to w życiu bym nie wpadła.
Ludeczku, ja też nie zapłaciłam majątku za kociaka. Szczerze, sama hodując psy uważam, że cena była mega przyzwoita + fakt, że hodowczyni dała nam pełen wybór między kociakami
Jak silna jest potrzeba JEDZENIA u większości jamników, wiedzą tylko właściciele tychże. Gumka ma ponad 14 lat i KOCHA jedzenie. Walczymy z jej wagą regularnie, dostaje specjalną karmę, ograniczamy ilość jedzenia, nie podkarmiamy. No ale jest kot... kocia karma wprawia Gumkę w stan ekstazy. Kot jest karmiony na biurku Tymka, żeby pies nie miał nigdy dostępu do jego misek. No i zamykamy drzwi na czas posiłku, od kiedy odkryliśmy, że kot - nie świnia i ma litość nad jamnikiem wbijającym w niego wzrok konającej z głodu łani - sam je, ale i jamnikowi łapką zrzuci to i owo na podłogę. Odkąd Gumka straciła możliwość dożywiania się kocią karmą (najbardziej ukochała sobie saszetki o smaku krewetek - ma się to wysublimowane podniebienie), jest zdesperowana. Do tego stopnia, że wczoraj przeszła samą siebie. I jakby ktoś miał wątpliwości co do kondycji "bieeeednej staruszki", po powrocie z pracy zastaliśmy ją... na biurku Tymka! Jak się tam dostała?! Nie wie nikt. Musiała wskoczyć na łóżko, potem szafkę nocną (oddaloną od łóżka o kilkadziesiąt centymetrów!), następnie na biurko (to samo). Wypucowała kocie miski do błysku... i odkryła, że w drugą stronę to już nie będzie takie proste... Siedziała zatem, aż wróciliśmy i nadawała z biurka jednostajny sygnał HAU! HAU! (czyt. zdejmij mnie! zdejmij). Taaaaak...
Jak psina tam weszła? Ja wyobrażam sobie to tak jak w kreskówkach bywało: zapach karmy snuje się, wpada do psiego nosa i unosi psa
To musiało tak być, bo jak już wyjadła wszystko to nie mogła zejść. Bo już nie było zapachu. Logiczne chyba
[użytkownik x], przepraszam, ale kwiczę ze szczęścia! Uwielbiam kombinujące psy! Gumka jest the best!
Odcinek z serii "W moim magicznym domu"...
5.30, wstałam wcześniej, mam szkolenie, a to taki rodzaj nauki, podczas których muszę być przytomna, więc i śniadanko, i kawka na czas, i w ogóle... pełen wypas. Wzięłam prysznic, radośnie mrucząc pod nosem powyższy utwór, ale kiedy spod niego wyszłam, okazało się, że mój ŚWIĘTY ręcznik robił wczoraj (bez komentarza!) za psie posłanko. Po czym poznałam? A bo pies LNIEJE. Dwa kilo psa. TONA włosa, mimo furminatora. Grrrrr... ręcznik w stanie upodlenia. Goła, ZŁA, MOKRA i zmarznięta wydreptałam z łazienki, wzięłam nowy ręczni, z tamtym pomaszerowałam do nieśpiącej już Julki zameldować, że PROSIŁAM o wyczesywanie psa... Zdążyłam udzielić reprymendy, dotrzeć na dół i z powrotem zarzucić na struny głosowe panią Banaszak, kiedy do łazienki wmaszerował kot... Tymi uraczył go wczoraj psią karmą (wysokobiałkową, starter dla szczeniąt) "bo tak mu smakowała"... i nową puszeczką, dość średniej jakości... Efekt? Wiadomy... Kot ma obsrany (przerpaszam) tyłek... Zawinęłam się więc w świeżutkim ręczniczku, kota pod pachę i... do wanny... I tu uświadomiłam sobie błyskawicznie, że:
a) koty NIE lubią wody i NIE wolno o tym zapominać,
b) nasz niespełna czteromiesięczny koteczek jest wielkości niedużego dachowca, przy czym zwinny jest, jak DIABLI, miałam więc wrażenie, że mam w rękach skrzyżowanie piskorza i Edwarda Nożycorękiego...,
c) sztachanie mnie pazurami i wbijanie we mnie zębów (trzeba przyznać - ostrzegawczo, nie żeby zrobić mi krzywdę) uruchamia we mnie nie złość, a współczucie "a żryj koteczku, drap, wiem że jest ci źle" - tu jednak przewaga psów, pokornie stojących i tylko patrzących z mega wyrzutem.
Umyłam kota. Nabyłam posztachanych rąk. Mam jeszcze trochę czasu, ale już bez śniadanka. Idę się malować. Nie będę śpiewać pani Banaszak, poprzestanę na "świat nie jest taki zły, świat wcale nie jest zły, niech no tylko zakwiiitną kasztaaaany" icon_wink.gif
[użytkownik x]
Ty uważaj. Kot się zemści za to mycie. dam sobie rękę uciąć . mój Klimas ogólnie nie kolanowo-mruczący, jak raz mi wlazł i się zawinął to trwałam w bezruchu i zachwycie. no dobra - szybko się to zamieniło w sterroryzowanie, bo co drgnęłam to pazury i zęby miałam wbite gdzie sięgnął. a wodę lubi. jak Mańka nie było to często po Dziewczynach do wanny wskakiwał. teraz to chyba powyżej kociej godności.
pokazałam Momo Mężowi... nie załapał aluzji.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)