grabinka- 6 czerwca Idalia
mamuśka.chłidzw- 14 czerwca Idalia
Kasiek11- 18 czerwca Karolinka
Jaguar - 18 czerwca Michalina
Mamami- 25 czerwca Maciuś
Agusiao - 5 lipca Kubuś
kasiakorpik - 5 lipca Maks
Kocurek- 14 lipca Dominika
MonikaS. - 14 lipca Maja
Agnieszka- 19 lipca Jakub
Alatanta- 19 lipca Konrad
Monga - 22 lipca Krzyś
Moonk- 23 lipca Alicja
karoleenka - 23 lipca Natan
anai_ - 23 lipca Juliusz
Mariola- 26 lipca Miłosz
AniaR- 26 lipca Bartek
Aguś- 27 lipca Wojtuś
No baby, zapraszam do nowego wątku Wszystkie !!!
No to sie niniejszym pier3sza wpisuję, żeby powiadomienia przychodziły
Jeszce się załapałam na pierwszą stronę.
A jutro do pracy...buuu
witajcie w nowym wątku. Ech dziś przeczytałam na forum, że nasze myszy pojdą do I kl jak będą miały 6 lat.
A nie nie mamuska, to ma obowiązywac od 2011 roku czyli nasze dzieci bedą miec 7 lat a poza tym zdaje sie przez pierwsze lata wprowadzania reformy to rodzice będą decydowac. A tak poza tym, to ja poszlam do szkoly mając 6 lat i nigdy w zyciu nie było mi źle z tego powodu.
Jestem i ja.
Od 20 grudnia pracuję. W końcu wyrwałam się z kieratu, miałam już dość. I mimo, że zajęć teraz więcej, snu mniej, to kurtka szczęśliwsza jakaś jestem.
Julas tradycyjnie chory, wczoraj w nocy miał 39,5. Nie wiem czy jak jest chory, czy może mieć testy u alergologa, bo mamy termin na 7.01. Ktoś pomoże? Daje Jemu tylko Rutinaceę, Paracetamol i jakiś syrop homeopatyczny...
Zmykam, bo jutro rano do pracy.
Papa.
Anai z tego co ja wiem nie może być chory do testów
Potwierdzam, co napisała Mamami.
Anai- to fajnie,że się cieszysz z tej pracy. Ja tez czasmi dochodzę do wniosku, że dobrze ,że pracuję. Ale lubię sobie pomarudzic,że muszę iść do pracy.
Mamuśka- to nic strasznego... tez poszłam do szkoły mając 6 lat... tragedii nie było, a gdy rok po maturze musiałam zamiast na studia to szorować do pracy przynajmniej nie odczułam tego jakby nie było straconego roku
Anai ja szłam do testów z Kaśką jeszcze z krostami ospowymi - i nie było problemu- wymagane było , żeby nie zarażała, notorycznie na testy trafiałam z dzieciarnia zasmarkana i kaszlącą...Warunek był aby dzieciak przez tydzień wstecz nie był na zyrtecu itp odpadały tez antybiotyki
Bez zyrtecu na 100% miałam zapewniona infekcje z gorączką w ciągu tygodnia więc inaczej sie nie daw
No a Konrad znów ma zmasakrowana twarz- oczywiście przez baby- uwzięły sie na niego obie... no zal mi chłopa niemiłosiernie i czuje się bezradna, bo odkąd moje dzieci poszły do przedszkola to potwornie sie leja i skarżą na siebie, poza tym jedynym autorytetem jest pani ...
to ja też się melduję w nowym wątku, korzystając z tego ze jestem zalogowana. zwykle podczytuję jako niezalogowany użytkownik bo mnie ciągle wywala z logowania, to wtedy nie mam jak pisać jako anonim.
My też się meldujemy!!
Ja wczoraj miałam niemalże depresje na myśl o pracy - jeszcze na dodatek mnie gardło boli - rano było okropnie ale jak juz przyszłam, wpadłam w wir pracy - no kurcze uwielbiam pracować....ale często ( za często) marzy mi sie siedzenie w domu . I bądż tu mądry
Natan dzisiaj pierwszy dzień w przedszkolu po prawie miesięcznej przerwie...aż się boje bać ile pochodzi tym razem.
Anai ja podziele zdanie Alatanty, bo nam się tak zdarzyło. Artur po odstawieniu leków w ciagu kilku dni sie rozchorował. Warunkiem u naszej pani alergolog/pulmonolog jest aby to nie była ostra infekcja. Także masz 2/2 w głosach.
mamamikurcze jakos tak mi wyszło, że nasz szkraby własnie się łapią. Może to z wrażenia, bo Artur jest z feralnego rocznika 2002.
karoleenka moje starszaki miały iśc dzisiaj po prawie miesiącu Artur( zapalenie płuc) i Ida (bunt na pokładzie) tez do przedszkola. Tyle, że zaspalismy i tak też dzisiaj pracowalismy z dziećmi. Suma sumarów umęczylismy się wszyscy, bo ja co zaplanowałam zrobic musiałam a oni nieszczęśliwi, bo kto by sie cieszył z fakturowania.
Ja wiarygodna nie jestem co do wizyty u alergologa, bo w życiu nie byłam:) Tak pisałam ze słyszenia....
Do pracy poszłam dzisiaj nawet bez bólu, ale przyszły tydzień makabra, chyba dla całej rodziny, bo jak wyjdę o 9.00, to wróce gdzieś ok. 17.30.
I kurka nie wiem co z Martyną, bo o ile w czwartek w środku dnia mam okienko, tak we wtorek nie, a nie wiem czy młoda wytrzyma bez cyca cały dzień prawie. Butelki nawet nie próbowaliśmy jej dawać, więc mi tu nie pisać, że butla...
Mam jeszcze nadzieję,że obecnośc bedzie nieobowiazkowa, bo w starej szkole jak pracowałam z tą panią, była w-ce dyr, to na klasyfikacje chodzili tylko wychowawcy,a ja o tym nie wiedziałam i wyskoczyłam jak jakiś debil na konferencję. A już głupio było wyjść i siedziałam z drugim takim dupkiem jak ja. Też się gościu urwał nie wiadomo skąd.
MOże sie jakoś uda. No i co, przyszły tydzień i ferie. Mówię Wam,żyć i nie umierać:)
I nie wiem co z feriami zrobić. Bo pojechałabym W GÓRY, ALE TAM EWIDENTNIE NIE MA CO ROBIĆ, GDZIE WYJŚĆ NA SPACER.Tak,że z Martyną porażka.
A chciałabym jechać bo Miłosza bym troszkę z nartami oswoiła, oczywiście pod warunkiem,że byłby taki rozmiar w wypożyczalni.
Z drugiej strony gdyby tylko moje chłopaki wyjechali to odpoczęlibyśmy wszyscy. Bo teraz to nie mam ani chwili spokoju, zawsze jest któreś dziecko ze mną, a odkąd poszłam do pracy to dwoje.A tak chłopaków nie ma, Martyna śpi, albo z babcią na spacer a mamusia hula(tak się chyba pisze ), do sklepu wyskoczyłabym sobie. Luz.
Luz
Oj, chyba mi się podoba ta wizja.
Mariola- jak tak piszesz teraz o feriach...i w ogóle jak sobie pomyślę, o tych wszystkich wakacjach i wolnych dniach w szkole...kurka ale czego mogłabym uczyć w szkole ??
I pomyśleć, że kiedyś Darkowi wybiłam doktoranckie i pozostanie na uczelni - w sumie to chyba dobrze bo chyba by mnie krew zalała gdyby on miał tak dobrze a ja nie
dobra już nic nie mówię - wiem Mariola , że to coś za coś
Karoleenka- nie ma coś za coś w moim przypadku. Ja nie widzę minusów mojej pracy.
No, moze poza tym, że dzisiaj mnie poinformował kumpel,czy wiem, że zarabiam 3400 brutto. powiedziałam,ze nie wiem. Ale chętnie pójde do takiej szkoły.
Bo wyliczają w Ministerstwie jakieś niebotyczne sumy, wliczając w to wszystko totalnie, włącznie z nagrodami jubileuszowymi.
A mamy śmieszne pieniąadze. Ale nie narzekam....Bo w niektórych firamach za takie smae pieniądze trzeba pracowac 8 godzin od-do.
Ale tak teraz zmieniając temet, wiecie co nerwowa sie zrobniłam. Praca mi nie służzy. Ale chodzi o fakt,że musze teraz pod dyktando wszystko robić. Nie mam już takiej dowolności czasowej,ze chcę to zrobię, nie chcę to jutro rano itd. Odbija sie to na MIłoszu, bo reaguję wybuchowo totalnie. Brak cierpliwosci. A chodzi konkretnie o wychodzenie z domu. Ubranie MIłosza graniczy z cudem w normalnym tempie. Obarac się , wierci, ucieka, wymyśla jak mam go ubierać, normalnie mnie trafia, nie spieszy się......Odjazd.
Tak poza tym to jets grzeczny.
A i mamy bal przebierańców w przedszkolu, a stroju brak. Dzisiaj byłam w Auchan,a le poprzebierane, śmieszne dla chłopaków. Księzniczki to owszem były. Jutro musze do makro skoczyć. A jak nie kupię to wypożyczalnie poodwiedzać.
U nas też jest bal 18 stycznia. Moi dopiero poszli do przedszkola, więc licze, że się załapią. JAki strój chciałby Miłosz?
przynajmniej ze stroje mam spokój w tym roku...
Karolina chce być baletnica, bo jakiś czas temu na "ciuchach" znalazła sobie spódniczkę baletnicy, wiec nie ma problemu bo do tego starczy obcisła koszulka i rajstopy a to w domu mam
Konrad koniecznie chce być "żołnierzem" a to tez nie problem- spodnie moro mam, i koszulkę tez gdzieś wygrzebię, nawet ostatnio naciągnął mnie na slipki moro szaleje chłopak
Kaśka dziś idzie w stroju śnieżynki
Jakby ktoś chciał to mogę pożyczyć spidermana i rycerza (ale to takie trochę większe- raczej na 5 lat choć Konrad trochę w nim po domu biegał ), gdzieś jest jeszcze pajac/clown na 3/4 lata
MIłosz chciał byc rycerzem:)
DZielnym rycerzem, jak to dzisiaj w Makro zaznaczył. Pani się śmiaął, bo przynosiłam mu stroje,żeby zobaczył co jets i sobie wybrał. Popatrzał tak na pierwszy i jak sie okazłao jedyny strój rycerza i mówi, nie o taki mi chodziło, ja chcę byc dzielnym rycerzem
Ale wkońcu wróciłam po to ubranie, bo innych nie znalażłam. W Auchan, było do bani, raczej wybór dla dziewczynki, na mIłosza znalażłam dwa. W amkro był jeszcez dośc wzgledny muszkieter. Ceny po 60 zł. Mówię do mamy, chodź pojedziemy jeszce do reala zobaczyć. Tam były po 140 zł nawet. dziadostwo takie a tyle kasy. W przyszłym roku to mu chyba sama uszyję, powaznie.
Teraz myślałam o wypożyczalni, jak nie kupuię. Ale mamy. Problem zgłowy, musze tylko skrócić nogawki, bo jest na 116 cm.
Tak,że jak któraś bedzie chciała za rok, pożyczę. A i chętnie się wymienie ze starszakami.
Alatanta- w makro byli wojskowi, moro, US ARMY te sprawy..... I to nawety pełna rozmairówka. A i więżniowie byli tez. Ludzie to mają fantazję. dziecko ma sie za więźnia przebrać.
Mariola dzięki- ale makro jest poza moim zasięgiem, zresztą stroje żołnierzy są tez w PEPCO za 40 zł (i inne zreszta też) ale w tym roku zaparłam sie nogami , że stroju żadnego nie kupie a po nocach tez szyć nie będe tak jak to robiliśmy przez ostatnie lata
czuję się taka - nie wiem jak to określić - znurzona?? wkurzona??
od kiedy sie wprowadzilismy w domu nie jest zrobione nic- mietek wprawdzie zrobił szafki w kuchni i w sypialni (niby na wymiar) i to koniec- zerwałam tapetę w pokoju- co jak się okazało niepotrzebnie - bo mąz ma w planach kuć tynk pod stelaż na płyty, a reszta stoi wrrrrrrrrrr
czemu mój M potrafił pomalować całe wynajmowane mieszkanie w jeden dzień a w naszym nie potrafi zabrać sie nawet za jeden pokój
oszaleję, i chyba wybuchnę
poza tym nadal nie mamy zgody gazowni na podłaczenie gazu, grzejemy grzejnikami olejowymi i obstawiamy czy rachunek za prąd zmiesci sie w 2 tyś czy znacznie je przekroczy
ech
Melduje sie.
Dziewczyny Wszystkiego co Najlepsze, spelnienia marzen, pociechy z maluchow i duzo szczescia w Nowym Roku zycze calym Waszym rodzinkom.
U nas tez bal karnawalowy za tydzien. Mlody bedzie smokiem pomysl dlatego, ze skoro dziewczynki beda ksiezniczkami to on bedzie tym smokiem, ktory je w zamku pilnuje
A wecie, bo chyba nie pisalam, ze spodziewam sie prawdopodobnie drugiego synka. Lekarze na badaniach usg nie moga zgodzic sie co do plci, wiec obstawiam to jak sie czuje. A czuje sie identycznie jak w ciazy z Wojtusiem.
Jaguar moje gratulacje!!! Jak sie czujesz?
Dziewczyny co do kiepskich nastrojow...to trzeba do wiosny poczekac. Teraz tak brr zimno i nachodza nas rozne smutaski. Iddzcie!!! na masaz lub do kosmetyczki celem poprawy humorkow
No to macie:
https://img125.imageshack.us/my.php?image=w014dr8.jpghttps://img46.imageshack.us/my.php?image=w019ic5.jpg
A namęczyłam się z tym zdjęciem, bo nie mogłam trafić w obiektyw:)
MAriolaświetnie wyglądasz
Hi
To i ja się melduję w nowym wątku, mamami optymistka założyła że pół roku zajmie nam jego wypisanie
My już po bałtyckim rejsie sylwestrowym, było świetnie, ale nie obyło się bez małego horroru jak nagle zaczęłam plamić. Tak się wystraszyłam, że poszłam zaraz do szpitala w szwecji (teraz czekam na rachunek ) całe szczęście wszystko ustało zaraz po wizycie.
Dziwne to było ale podobno może się zdarzać. W szwecji mają zupełnie inną szkołę, ja przerażona pytam lekarki to co teraz mam leżeć plackiem i się nie ruszać, a ona na to że wcale nie, co się ma zdarzyć to i tak się zdarzy, a leżenie nic nie da.
Pozatym póki co czuję się rewelacyjnie zupelnie inaczej niż za pierwszym razem, kiedy to już w tym czasie męczyły mnie mdłości
Micha też ma jakąś zabawę, ale chyba nie będę szaleć ze strojem od kumpeli dostała na mikołaja takie skrzydełka i różdżkę + jakaś sukienka i fajne spinki może wystarczy
Z tickerem jeszcze poczekam do następnej wizyty u gina, narazie widziałam tylko 3 mm kropkę z pulsującym serduszkiem
Mariola! nie błagam ale bije Ci pokłony! Jacie odważyłaś się ściąć na krótko...super. Jesteś moją idolką - ja sie nigdy nie odważę
Ale Martynę to se chyba podmieniłaś w szpitalu
zupełnie jak u mojej siostry- dokładnie tak wygląda ze swoją córką w ramionach jakby komuś dziecko zwinęła.
Aguś- fajnie Cię widzieć - rzadko bo rzadko ale najważniejsze, że w ogóle
no już minęłaś półmetek - a jak Wojtuś w ogóle zaaragował na to , ze będzie miał rodzeństwo ?
A macie już jakieś imiona wybrane ?
Jaguar - nie gadaj, że płynęliście w sylwestra do Szwecji.. jesteś niesamowita
całe szczęście, że nic się nie stało ale wyobrażam sobie jakiego mieliście stracha. A dlaczego miałabyś dostać rachunek za wizytę u lekarza ? pewnie mamy jakieś umowy międzynarodowe podpisane ...zresztą coś mi sie wydaje , że jeśli była to jakaś grupa zorganizowana to objęci pewnie byliście ubezpieczeniem w razie czego.
A w ogóle mocno bujało na morzu ?
ja płynęłam raz do Szwecji w listopadzie....nigdy więcej żadnych statków
Mariola świetnie wyglądasz- może to głupio zabrzmi , ale za chiny nie wyglądasz na matkę dwójki maluchów i to w dodatku jeszcze śmigajacą do pracy- cienia umęczenia czy czegoś w ten deseń
Jaguar to faktycznie musiałaś sie przerazić... a kiedy wizyta u Polskiego gin?
Tak jak napisała Karoelenka - jesteś niesamowita
skąd płynęliście do Szwecji?
Hej
No teraz to sama nie wiem czy to niesamowite czy nieodpowiedzialne hmmm...?
Płynęliśmy z gdyni żaglowcem, bo jestem żeglarką choroba morska była i może przez lekkie wycieńczenie to plamienie ?
Ale napewno za rok znowu popłynę :0) jak maluch się urodzi i trochę odchowa.
No właśnie narazie zapisałam się do prywatnej kliniki do gina, bo tam zawsze mają terminy, ale jak sobie pomyślę, że za wszystykie badania mam płacić to raczej nie dam rady, więc rozpoczynam dopiero poszukiwania lekarza, to dopiero 7-8 tydzień. O matko jeszcze tyle przede mną. Z moich wyliczeń termin na ok. 20 sierpnia prawie akurat w moje 30-te urodziny ale będzie prezent
No Mariola ja też podziwiam, czasem mam ochotę ściąć to wszystko, ale boję się, że potem mi już nie odrosną, bo długie włosy też lubię
Jaguar - żaglowcem...??!! ło matko! - podziwiam. Ja płynęłam promem i myślałam , że zawału dostanę
Kurka nie wydaje mi się nieodpowiedzialne ...bo w sumie dlaczego? każdy z nas cos lubi robić i do czgos jest przyzwyczajony i sami wiemy na ile możemy sobie pozwolić. Skąd mogłaś wiedziec , ze będzie choroba morska skoro jesteś żeglarką i w sumie nie powinno Cie ruszyć...Ostatnio Martyna Wojciechowska sie wypowiadała, że jak wspinała się na Mont Everest miała mdłości i w ogóle..i nie była pewna czy to choroba wysokościowa czy aby nie ciąża- no i okazało się , że była w ciąży a lekarz stwierdził , że jej organizm przyzwyczajony do takich ekstremów zniósł to porostu normalnie
wydaje mi sie , ze plamienia mogła bys mieć równie dobrze siedząc w domu na kanpaie i nic nie robiąc.
porostu przykry zbieg okoliczności.
kurcze ja w liceum pływałam na żaglach po Jezioraku - było genialnie ale na morze to by mnie za milion dolarów nie udało się wsadzić do żagłowki Co roku odmawiam kumplowi rejsu wzdłuż wybrzeża Chorwacji - bo mam taka fobię na punckie morza...
Kurcze a w naszym przedszkolu ani widu ani słychu o jakimś balu karnawałowym.... coraz niej mi sie to wszystko podoba. Znowu nam podnieśli stawki- płace krocie a nie wiem juz za co ?! Najgorsze , ze nie mam alternatywy
Jaguar w 8miesiącu z Arturem byłam na szlaku Orlich Gniazd. Dojechałam cichaczem do męża, który byl z ekipą a mnie nie zabrali Zabrałam plecak, psa na 10m lince i wsiadlam w pociąg. Na miescu okazało sie, że busy nie kursuja i musieliśmy z MAxem przejśc 10km Mm malo zawału nie dostał jak zadzwoniłam, wysłali po mnie samochód, który mnie znalazł 10 min od biwaku. Na początku ciązy zaliczyłam jaskinie i rózne przeciski. Ach to były czasy. Nie musze mówic, że teraz prowadzę dużo spokojniejszy tryb życia, chociaz gw mojej mamy i tesciowej cokolwiek nie konwencjonalny jak na matke 3 dzieci
Dzięki dziewczyny za komplementy. Wystsrczy,że wkleję zdjecie i same pochwały! Jak będę miałą kiepski nastrój to wstawię zdjecie
A tak poważnie. Z tych włosów jestem zadowolona, chociaz myślałam,ze ładniej będę wygladać, no ale cóż...z taką twarzą nic nie zrobię. Chociaż główkę mam kształtną
Mój męzu jak mnie zobaczył jak wróciułam od fryzjera powiedział: ja *****o...
Ale na drugi dzień powiedział,ze mi lepiej niż wtych poprzednich i fakt, bo tamte mi odrosły i wywijałay się tam, gdzie nie poiwinny, a ja nie potrafiłam noic ztym zrobić, tudzież nie miałam czasu.
Karoleenka- Ja musiałąm skończyc 30, i wystraszyłam się,żzze z moją odwagą to szybciej umrę, niż się kiedykolwiek obetnę, tak jak zawsze chciałam i to mnie zmobilizowałao.
Tak,ze Karoleenka, jak chcesz to postanowienie, pod rugim dziecku obcinasz się! I już!
Alatanta, nie mam czasu się zmeczyć Odkąd wróciłam do pracy to bywają dni,zze szkoda gadać. Jak wczorajszy, gdzie martynę widziałam 1,5 godziny przez cały dzień.
Mariola- jakbym sobie takie postanowienie zrobiła... to jeszcze Natan zostałby jedynakiem jak nic
lepiej nie...
Natan ma bal karnawałowy w przedszkolu ! no maja szczęście... - oczywiście che być piratem . I nawet będą wystepy dla Babć i dziadków i Natan będzie mówił wierszyk....ciekawe?
Ida ma być Kopciuszkiem. Artur narazie nie ma preferencji, ale musi sie okreslić, bo w sobote jade po stroje do Pruszkowa to przy okazji moge spelnić ich marzenia. W zeszłym roku był słoniem.
słoniem.... Sam na to wpadł?
A dzisiejszy dzień Miłosz podsumował:"dzisiaj w przedszkolu były smae księżzzniczki i wróżki"
Strażak nam się podobał. Poza tym zorro, co drugi chłopiec, widziałam klauna, żabkę(ale chłopiec chyba nie był szczęsliwy:), nie cxhciał ustawic sie do zdjęcia)
I wreszcie poznam MIłosza grupę, bo mieli robione zdjecie grupowe. Ale to po feriach dopiero.
MAriola nie do końca. W zeszlym roku były tlumy w wypozyczalni, w sklepie wszystko wykupione, jakieś pojedyńcze akcesoria od czapy. Cudem znaleźliśmy maski. wtedy obydwoje sobie wybrali maske słonia, do tego założył szarą koszule i szare getry. W tym roku też musi to być w miare swobodny strój, bo on uprawia dzikie szaleństwa.
ps. Ida jako drugą alternatywe podała syrenke.
ach i mam nadzieje, że uda mi się wstapić do Ikei.
Ale cisza...Tak zaglądam od kilku dni i nic. Jak nie napiszę piewrsza paru bzdur to nie ruszycie....
No, dobra. ja mam ferie. Cała rodzinka rozłożona w zasadzie jakimiś *****ołami. Katary, kaszel, ból gardła. Ja wczoraj najnormalniej w świecie marzyłam o momencie żeby dzieciaki poszły spać a ja zebym mogła odetchnąc. Tymbardziej,że okres u nas gorący. Martyna rączkowa strasznie, kręci nosem, bo tak nie będzie siedzieć, tym się nie będzie bawić, tak jej nie wygodnie itd.....Oczywiście nie przez cały dzień, ale jak to bywa, wtedy kiedy my juz jestesmy padnięci to ona marudna.
Na szczęscie mi przeszło i mam nadzieję,ze mnie choróbsko nie rozłozy.
Alatanta- Teraz mi sie przypomniało. Nie przejmuj się męzem.Ważne,żze jestescie na swoim i powoli będziecie robić sobie. A jak potrzeba kategorycznie cos załatwić stawiaj sprawe na ostrzu noża. Albo pomalujesz pokój, albo wzywam ekipę...na Twój koszt. M<asz czaqs do..... Zobaczymy jak wybrnie.
A mnie dzisiaj mężu wkurzył. Oj i to bardzo. Nagrabił sobie skubany.
Ale znając żzzycie do rana mi przejdzie.
A my już po balu.
Ponieważ Dominika kocha kolor jużowy, bez trudu dała sie namówić na strój księżniczki (jedyny, jaki mogłam wykombinować z domowych zasobów, bo w sumie bal zrobili prawie z dnia na dzień, i jeszcze w środę przełożyli z piątku na czwartek ).
Założyłam mojej pannie różową tiulową kiecę na błyszczącej podszewce, pod spód dałam bluzkę z bufkami (bo kiecka bez rękawów), dostała cieniutkie rajstopki z wzorkiem i buciki z koronką. Tatuś córeczce kupił diadem świecący, i panna była arcyszczęśliwa
Zdjęcia nawet będą (jak i z Mikołaja) ale skanowanie mnie przerasta.
Poza tym, Dominika przywlokła z przedszkola jakiegoś bakcyla, i ponieważ śpi prawie na mnie, tym bakcylem mnie poczęstowała.
Ona 5 razy dziennie zakaszle oskrzelowo, a ja wypluwam płuca i charczę jak gruźlik od 3 dni. Ech...
U nas też zaczęły się ferie, Mikołaj wybył do dziadków, Kluska nie wyraziła chęci opuszczania przedszkola, więc chodzi.
No Kocurek- wreszczie ktoś gębe otworzył
Młoda do przedszkola taka chetne. Ja cie! MIłosz mój też ma ferie. Poza tym ma jakies poczatki zapalenia ucha. Dzisiaj biegałam po lekarzach. Przeziebiony. Stwierdzilismy,że jak nie będzie chodził to nie bedzie chorował. Całe szczęście ,ze na balu był. W środę przed balem nie poszedł, bo się wydygałam,że się rozłozy na czwartek i wiele się nie pomyliłam, zaczął kaszleć, kichać wpiątek.
Moi tez zasmarkani, zachrypnięcii, zakaszlani. dziś rano była histeria, bo drugi dzień z rzędu nie prowadzę ich do przedszkola (korzystam z faktu, ze wróciłam z nocki i dziś i jutro siedzę w domu).. ale histeria jest pierwsza klasa
moje dzieci juz mnie nie lubią ... wola przedszkole
Mariola - Mietek w poniedziałek idzie do szpitala na trzy tygodnie- mam nadzieje , ze uda mi się znaleźć jakiegoś fachowca na którego będzie mnie stać zrobię to za jego plecami. W sumie przez bite trzy tygodnie bede siedziała sama i sama chętnie wzięłabym sie za kucie gdyby mi tylko ktos powiedział jak to zrobić - i czym .
Alatanta-kurcze, powoli sobie zrobicie. Widziałam szkic ścian itd, ale tempa jestem. Sama z ustawieniem kuchenki sobie nie potrafiłam poradzić. I zdrówka życze wszystkim.
A co ze zlotem naszym, jets nie ma?
Mariola no jakże nie ma, pewnie że jest !!!!
Tylko jeszcze sie waham co do terminu ale chyba bedzie tak jak ostatnio czyli koncem czerwca, weekend jest 28-29 czerwca, co wy na to?
Dziewczyny, czy wasze przedszkolaki tez tak chorują jak mój ?
Od wrzesnia jesteśmy non stop chorzy (wszyscy w trójkę bo jak Bartek zachoruje to zaraz na mnie albo na męża przełazi) - do przeszkola chodzimy na 3-5 dni po chorobie i nowa choroba zaraz. Niby nic powaznego, odpukać, ale ciągle ma katar, zapalenie krtani, gardła itd.
Dopiero co w czwartek skonczył Klacid po 11 dniach leczenia i dzis znowu chory
Lekarka juz nawet zapisała kurację na uodpornienie ale nie zdązyłam jej rozpoczac bo juz sie pochorował.
Czy to tak musi wyglądać? Zasmarkani i kaszlący cały czas jesteśmy....a Bartek co chwile na antybiotyku.... leczenie zwykłymi syropami nie pomaga, bo praktycznie non stop mu daje i zawsze sie konczy antybiotykiem...
Ratunku.... matka pracująca to jednak ma przerąbane.... na zwolnienie iść nie mogę i muszę ciągle kombinować z opieką jak nie idziemy do przedszkola
Aniu niestety obawiam sie ze tak to wyglada w 90% przypadków. Ten pierwszy rok jest najgorszy. U nas było to samo i to i z Michałem i z Maciusiem. W tym roku, tfu, tfu jest zdecydowanie lepiej.
Mamami- to my sie wpisujemy na liste chętnych na zlot 28-29 czerwiec
AniuR- no niestety Mamami ma recję - gdzie sie nie obejrze - u wszystkich znajomych wszystkie przedszkolaki tak chorują. U Natana może jest o tyle lepiej, iz po wycięciu migdała - byle katarek czy kaszelek nie kończy sie antybiotykiem - oczywiście kaszle prawie cały czas , katar raz jest raz go nie ma- w tej chwili jest na eurespalu - ale czuje sie świetnie, do przedszkola chodzi. Jak bym miała patrzec czy kaszle czy nie w ogóle by nie chodził...i juz zluzowałam zupełnie- spotykamy sie z innymi kaszlącymi dziećmi i póki co....tfu tfu -
ale rozumiem cie doskonale - przerabiałam to właściwie przez ostatni rok- niedośc , że dziecko ciągle chore, faszerowane antybiotykami - to jeszcze ja w pracy bez możliwości zwolnienia- i kombinacje alpejskie by załatwic opieke dla dziecka - makabra
U mnie dziecko ok ale mąż sie rozłożył- okropnie..ma angine od 3 dni gorączka pod 39,5 - leży bidak ledwo żywy i jeszcze całą noc głowa go bolała..kurka i się martwie bo sam w domu...
Widzisz Mariola ja Musze to poprzestawiać, bo nijak sie nie mieścimy w tej kuchni... Ona jest po prostu za mała, chyba za bardzo przyzwyczaiłam sie do kuchni w poprzednim mieszkaniu, gdzie cała rodzina + goście mogli sie wpakować i teraz strasznie mi to przeszkadza. Myślałam nawet , żeby ew. Wybić ścianę z przedpokoju do salonu - tam zrobić aneks kuchenny + salon, a kuchnie zabudować na garderobę no mw tak...
jest tak : <a href="https://imageshack.us" rel="nofollow" target="_blank">
a tak by było po wyburzeniu [URL=https://imageshack.us]</a>
tylko nie wiem gdzie wtedy zrobić ten aneks ??
salon miałby wtedy ok 7 m długości wiec można by próbować ale cholerka no nie mam pomysłu
W sumie przyznam szczerze to najbardziej liczę na pomysłowość Mamami i Kocurka - z wiadomych względów
Zlot - ... mam miesiąc urlopu którego nie będę mogła wykorzystać w sezonie- no chyba , że coś sie zmieni (tzn- ja zmienię pracę lub zmieni praca mnie na kogoś innego. )
Jeszcze pomyślałam o czymś takim- wtedy komin znalazłby sie miedzy sypialnia a salonem i moze by sie udało kominek w to wszystko wkombinować hmmm
https://imageshack.us
Alatanta- powiem Ci tak wrzuc to co wrzuciłas tutaj nahttps://fotoforum.gazeta.pl/71,1,35.html i gwarantuję,że ludzie znajdą Ci szybciutko rozwiązanie. ja na drugi dzien miałąm kuchnie, konkretnie kuchenkę i zlew w miejscu o którym nawet nie pomyślaałbym:) I pochwal się.
AniuR- tak jest, my od września tez na przemian jetesmy przeziębieni.
Obecnie mIłosz przeziebiony, dodoatkowo skarzył się ból ucha ale po zaaplikowaniu ma raz kropelek i zawiesinki cudownie ozdrowiał. A teraz doszło chyba zapalenie spojówek. Jutro idę do okulisty. Tak wiec ferie, którez maiezrałąm spedzić na wyjsciach typu basen, kino, łyżwy, rurapark, siedzimy wdomu.
Mamami - jesiu mam nadzieję, że jednak nie zrobiłas jeszcze żadnego kroku w strone rezerwacji terminu...wczoraj mi mężu zakomunikował, ze mamy wesele przyjaciółki dokładnie właśnie w ten ostatni weekend czerwca Nie zniosę jak znowu będe musiała zrezygnować ze spotkania z Wami ...
Przesuńmy to proszę ....
Ja zawsze się zarażałam od Natana katarem - ale na własne życznie zazwyczaj - teraz próbuje jednak bardziej uważać - i się udaje. Teraz mocno sie staram nie zarazić od Darka - musimy spać razem bo nie mam gdzie sie wynieść - to w ramach zapobiegania - futruje sie dużą ilościa czosnku na noc- bardzo to romatyczne jak sie domyślacie gdy kłade sie taka "pachnąca " przy mężu- szczęście on taki słaby , że mu wsioryba
Alatanta- kurcze cięzko jak dla mnie coś pokombinowac w tak pokombinowanym mieszkaniu Ale napewno dotychczasowa kuchnia jest bez sensu - takie ciopo - i też myślałabym o przerobieniu na garderobę przy czym jeśli by sie udało pomyślałabym o zrobieniu aneksu kuchennego w roku salonu na tej ściance przy łazience- ścianke bym skróciła do długości aneksu - kurde może narysuje i zeskanuje ...bo z opisu pewnie nic nie wynika.
I wydaje mi sie , że przy tej ostatniej wersji na salon zrobiony z przedpokoju i jednego dziecięcego pokoju -będzie ci ciężko zrobic jakiś aneks kuchenny w sensonym ułożeniu.
Hmm to może 21-22 czerwca, ja planuję złowu być dłużej ale jeśli byłby 21-22 to ja dotrę w piątek wieczorem bo michał kończy rok szkolny dopiero. Za to zostanę dłużej, moze ktoś też miałby chęc.
Kocurek - w zasadzie ograniczenie jest jedno- nie ma pionów tam gdzie okna bo mieszkanie ze sto razy było przerabiane, mieszkania sąsiadujące również i efekt jest taki, że piony są dwa na ścianie gdzie mam łazienkę, sąsiedzi z dołu maja kuchnie tam gdzie ja mam jeden z pokoi dziecięcych, sąsiedzi z góry kuchnię wykrojona z łazienki + kawałek mojego salonu, my jak widać jeszcze inaczej... tak więc instalacja wodno- kanalizacyjna w tym budynku to jeden wielki kocioł, gdy do tego dodam sąsiadów z boku... to zastanawiam się czy ten budynek ma miejsce gdzie nie ma rur. jeszcze gorzej jest z okablowaniem
Mariola - wrzucę, choć trochę sie wstydzę- tamto forum to taki bardziej dla ludzi wiedzących o czym piszą i co chcą a ja totalny laik- ba nawet rysunek nie jest techniczny wiec ... hmm przerysuje coby był bardziej profesjonalny
Karoelenka dokładnie gdzieś w tym miejscu chce aneks
Sorki , że jestem tak monotematyczna...
ale na temat zlotu nawet nie śmie sie wypowiadać
Mamami, ja mam nadzieję tam dłużej pomieszkać, ale kto wie, co będzie w czerwcu? Jedno jest pewne: jest tam sielankowo i naprawdę sie zapomina, że dzieci sie ma
Karoleenka, naszpikuj męża czosnkiem - szybciej się wyleczy, a i wtedy od Ciebie nie będzie czosnku czuł
Alatanta, napisz tam na tamtym forum, na pewno są tam szpenie, co Ci dobrze doradzą. Ja to raczej jestem lajkonik - eksperymentator
Ja wczoraj padałam, tak się źle czułam. Martyna ma zapalenie spojówek, wczoraj pojechałam i przejechałam sie do dwóch szpitali, nie obejrzeli dziecka, nie dali recepty, nic. Dzisiaj młoda miała szprkę zamiast lewego oka, ropa wypływała z predkościa swiatła. Miłosz tez chory, oczy juz wporzadku, ale dalej kaszle, jutro jadę go sprawdzić. A jka penie ma angine, męzu też prawdopodobnie. I jak sobie pomyslę, ze miałabym iśc do lekarza.....
To tak krótko na dzisiaj.
No skanna jakze sciśle, toz ty obowiązkowo musisz byc.
Jutro dzwonie do pani Sulejowskiej i rezerwuje wstepnie 21-22 czerwca i oczywiscie daje ogłoszenie na spotkaniach
Aniu Ja jak pisałam z chorobami mam podobnie, przy czym u mnie najbardziej cierpi Kasia - choruje za każdym razem z Krzysiem tylko zazwyczaj ciężej. My z mężem łapiemy tak co drugi raz średnio, czasem co trzeci. Chociaż widzę postępy, początek - wrzesień / październik był koszmarny, bo wyglądało to tak jak piszesz - 2-3 dni przedszkola - 1.5 - 2 tygodnie w domu z antybiotykiem, znowu ze 3 dni przedszkola i 2 tygodnie w domu z antybiotykiem. Potem poprawiło się o tyle, że w listopadzie siedział w domu bez antybiotyku, a na przełomie listopada / grudnia chodził do przedszkola 3 tygodnie i 2 dni co uważam za wielki sukces (chociaż po pierwszym tygodniu już czekałam kiedy się rozłoży po a to trochę smarkał, a to trochę kaszlał, ale jakoś tak mu się rozchodziło po kościach). No i rozłożył się przed samymi świętami, dostał antybiotyk ale mu nie dałam (i słusznie, bo po 3 dniach mu przeszło samo). Nie chodził do przedszkola w sumie 3,5 tygodnia, bo były święta, później go wzięli do siebie moi rodzice. Poszedł w poniedziałek tydzień temu, a w środę już kichał i katar wisiał w powietrzu. Szczęśliwie jakoś się organizm wybronił i może uda się jeszcze drugi tydzień pociągnąć cały.
Zlot Oj strasznie się cieszę, że w tym roku mam już czym pojechać !!!! Terminy mi wstępnie pasują, planów żadnych jeszcze nie mamy, wesela szykują się na wrzesień, mam nadzieję, że w tym roku uda nam się przyjechać, w sumie może i na dłużej, zobaczymy jeszcze ))
Wiecie co, jeszcze chrzciny przede mną, już sobie wymyśliłam, że zrobimy może w święta, a tu się okazało, że jedyne miejsce w mojej dzielnicy, gdzie można zamówić / zjeść obiad w święta będzie zamknięte. A na zrobienie obiadu + całej reszty ja się nie piszę.
Wszystkim chorującym - zdrowia życzę !!!! dużo !!
U nas oczywiście nie mogło byc za różowo- mężu wyszedł wkońcu z tej przeklętej anginy - i co mój synus , który tak dzielnie ostatnio zwalczył infekcję bez antybiotyku - w sobotę rano obudził sie z gorączką- cały weekend w domu przesiedzieliśmy ale nie chce zapeszać wczoraj juz gorączki nie miał tylko katar - dzisaij tez ok - może sie uda do środy na wystepy go wykurować...i jeszcze bal przebierańców w piatek... kurcze ona zawsze ma takiego pecha, że wszystkie fajne imprezy go w przedszkolu omijają. Ostatnio w same mikołajaki sie rozchorował.
nie chce mi sie pracować .mam dół - chciałabym posiedzieć w domu tak prze miesiąc- odpocząć, nadrobić wszystkie zaległości ...poprostu tak posiedziec i nic nie robić.
Mariola przemywaj świetlikiem małej oczy. My dostaliśmy swego czasu lekarstwa, pisałam wam o tym, ale to z przepisu lekarza. Ida teraz ma to cholerstwo.
Dostałam przed chwila SMSa od Kasikorpik, pozdrawia wszystkie laseczki. U nich wszystko OK, nie ma na razie dostępu do netu. Odezwie sie jak tylko ją podłaczą
mamami- mam nadzieje,ze kasiekorpik pozdrowiłaś od nas wszystkich
monga- a Ty jeszcze masz chrzciny przed sobą. Zapomniałam. A co do zdrowia , ja tez mam nadzieję,że będzietylko lepiej.
Ja zapowiedziałam mojemu męzowi,ze go wyprowadzę jak jeszcze raz będzie tyle łaził zchorym gardłem.
A mój młody dzisiaj pięknie ""zmontował" się ze swojego stoliczzka, upadł centralnie okiem na kant oparcia. Męzu umarał prawie, ja oczywiscie zachowąłam zimna krew. Uspakajam Miłosz, przytulam, a mąż mówi Nie pamiętam dokładnie ale "sprawdź co zokiem, czy sprawdź czy ma oko
Fakt,ze tez myslałam o najgorszym, ale okazało się ,ze na milimetry ten kant minął oko. Bo ślad miał tuz w kąciku oka.Ale potem Miłosz mówi,że boli go policzek i okazało się,ze wyłazi mu na nim wielka śliwa. A wieczorem jak Miłosz usypiał to miał taki piękny odbity na policzku ślad oparcia krzesełka. Oczywiśscie powstrzymywąłm się od komentarzy a nie mówiłam, po meblach się nie skacze itp....
Ale w któryms momencie powiedziałąm,ze zcasami tak właśnie kończy się wygłupianie na meblach. I całe szczęscie,żze tylko tak sie skończyło. A Miłosz oświadczył,ze i tak bedzie chodził po mebblach bo lubi.
Koniec.
Poza tym dzisiaj byliśmy wszyscy u lekarza.
Ja przyszłąm do domu i mówię mężowi,że mojej lekarki nie ma,że mi wyciagnęał do innei. A męzu na to;" a , to ta z czerwonym nosem"
Słuchajcie, wchodzę, a kobieta nie powiem jak wygląda, bo nie chciałabym nikogo oceniać po wyglądzie
zaglada do gardła, pyta czyu jestem uczulona na jakis antybiotyk, ja ,ze nie ale jest drobny szczegół, ze karmię.
ona, acha, pochyla się nad karta i wpisuje po łacinie strepsils, nie wiem czy tak sie pisze. Potem mówi, że to gardło jest tylko czerwone, I nie widziała tam nic.
Kurna, to po cholere chciała mi wypisac antybiotyk.
Wiecie co szlag mnie trafia.
A MIłosz też dostał dzisiaj antybiotyk i w sumie jestm durna baba. Bo dałam mu rano jedną dawkę a wieczorem żałowałam,że mu dałam ten antybiotyk.
Moja lekarka powiedziała angina, ale cholera samej anginy kiedyś nie leczono antybiotykami.
Ale tak kaszle od poniedziałaku zeszłego, spac nie mógł, oddychał przez buzie, mało jadł. W piatek męzu już gledził,ze dziecko trzeba by sprawdzić bo kaszle gorzej itd, w nocy nbie śpi. RZeczywiscie jak posłuchalam jak MIłosz oddychał w sobotę, to załowąłam,ze nie posz lam, ale w niedzielę już mu chyba przechodziło troszkę.
I pocieszam sie,żze bakterie jakies tam miał, bo niby w tym uchu cos się działo, zapalenie spojówek, wiec skończe ten antybiotyk i potem robie mu wymaz za kilka tygodni i jak sie okaże że ma dalej tego gronkowca, to jadę do bioenergoterapeutki. I porównam sobie te syfki co tam siedząw gardle.
Dzisiaj też lekarka nadmieniła,ze MIłosz to też taki delikwent do usuniecia migdałków.
No, za chiny nie dam mu nic wyciąć.
Poza tym młoda zaczyna coś łapać. Już kaszle, miała dzisiaj 37 stopni.
Pewnie do konca tygodnia jeszcze się znia wybiorę.
Fajne ferie....
Mariola ja tak na szybko, bo padam na pysk. Anginę trzeba leczyć antybiotykiem, to jest infekcja bakteryjna, nijak inaczej dziada nie ubijesz, tylko antybiotykiem.
Tyle,ze ja już nie wierzę w te anginy...
A kiedys taki słynny podobno lekarz w DG kazał spirytus na gazę, owinąc szyje i już.Antybiotyki wostatecznosci dawał....A bo drogie chyba były
Zreszta teraz też. dzisiaj męzu zapłacił 180 zł za leki
Kurcze Mariola- ja jako dziecko z siostrą chorowałyśmy wiele razy na anginę - i prawie zawsze po tygodniu dwóch miałyśmy robione wyniki....angina nie wyleczona jest makabryczna - jednym z powikłań jest zapalenia mięśnia sercowego - co kiedyś u mnie podejrzewano.
Z drugiej jednak strony mieszkając w Londynie strasznie mnie bolało gardło i miałam gorączkę- typowe objawy anginy - pojechałam do polskiej lekarki, która mieszkała w Anglii od 30 lat i on mi zaleciła...oczywiście leżenie w łóżku z zawiniętym szalikiem wokół szyji i 3 razy dziennie podwójną dawkę wapna - oczywiście zaprotestowałam , ze przecież muszę antybiotyk itd...on stwierdziła, że antybiotyki w Anglii stosuje się tylko w leczeniu szpitalnym no ale skoro mam sie poczuć "lepiej" to mogę wziąć symbolicznie ( oczywiście miałam antybiotyk ze sobą na wszelki wypadek )
tylko teraz kwestia Twojego wyboru ....i ja generalnie jestem wrogiem antybiotyków i zawsze neguje chęć podania Natanowi przez lekarza ...ale nie w przypadku anginy- kurka powikłania mnie przerażają
My tez chorzy - tzn. ja sie ledwo co wykurowałam, rozchorował się Marcin (jeny, on NIGDY na nic nie choruje, nigdy go chorego nie widziałam) i Kluska. Oboje paskudna gorączka, i leżą jak dętki. Młodego wywaliłam do babci, i kuruję te moje zdechlaki
Mariola, na zapalenie spojówek dobre jest też przemywanie oczu rumiankiem.
Zlot, hm, fajnie Aha, i - Skanna - możesz nie zadawać głupich pytań
O kurcze Mariola, ale wypadek, nie da się tych dzieci upilnować dobrze, że tak się skończyło
Nasza lekarka już wie, że najpierw kuracja zastępcza a antybiotyki w ostateczności, całe szczęście do tej pory Miśka brała trzy razy z tego raz niepotrzebnie, bo okazało się że to wiruski i od tej pory czekam dzień zanim choroba się dobrze nie rozwinie i objawy nie bądą wyraźne, żeby nikt się nie pomylił, czy ropa jest na migdałach czy nie ma.
My narazie zdrowi. Dziś młoda miała dzień babci i dziadka w przedszkolu jakieś występy i poczęstunek, żałuję że nie widziałam
Zlot mówicie, fajowo, ale jeszcze nie wiem czy się piszemy wszystko zależy od tego czy nabędziemy auto, bo z brzuchem nie chce mi się pociągiem pchać.
Kurcze w piątek idę do lekarza i trochę się denerwuję czy wszystko w porządku, wiem nerwami nic nie poradzę. Niby już weteranka jestem
Jaguar- no jak nie może byc w porzadku:)
Kocurek- rumiankiem się własnie nie przemywa:)
Karoleenka-- no, wiem wiem o tych powikłaniach, ale....jakos ciagle nie chce mi się wierzyć w te anginy....
A tak a propo, to wiecie,że sól fizjologiczna do np przemywania oczu już jest na receptę? Męzu dostał bo widziała,ze ma inne leki na oczy ale podkreslił,ze mogłaby nie dać.
mariola nie zartuj, może to tylko nadgorliwa pani w aptece az jutro zapytam w swojej bo i tak tam musze isc.
zapytaj. Cos tam do niegj dodali i dlatego
Mariola zapytałam
soł. Sól fizjologiczna od zawsze jest w spisie leków na recepte ale nikt nie robi problemu i sprzedaja bez
Mariola niemożliwe- kupuje sól fizjologiczna litrami (no dobra na zgrzewki) idzie mi 3 fiolki dziennie minimum i nikt mnie nigdy o receptę nie prosił
Sól fizjologiczna to sól fizjologiczna nie ma nic bardziej naturalnego do np przemycia oczka.... może ty ten tego chciałaś kupić taka półlitrową butle do kroplówek
o spóźniłam się... - a przez myśl by mi nie przeszło , że jednak to prawda ło jezu...
się powtórze: świetlik.
Wiecie ile mi czasu schodzi przy podaniu leków dla moich 3 alergików NAjgorzej mam z IDą.
My dzień dziadka i babci mamy w przedszkolu w piątek. Najpierw grupa Idusi a potem Artura.
Kocurku bo rumianek jest dość silnym alergenem i nie stosuje sie go szczególnie u alergików bo może jeszcze dodatkowo podrażnić oko.
O prosze o rumianku to nie wiedziałam, że to takie alergenne - u mnie w domu zawsze stosowany przy problemach ocznych. A tak w ogóle to zwykła herbata tez dobra ale nie wiem czy akurat na zapalenie spojówek.
Jaguar - wszystko będzie napewno ok
Moonk- witaj po przerwie - fajnie, że jednak wróciłaś
Psa nie powinno sie zbyt często kąpać i w związku z tym jedna kapiel z szamponem przecipchelnym wystarczy ale poszłabym do veta by zapodał jedną dawke frontline- rewelacyjnie działa- jednorazowo i w sumie natychmiastowo. Albo kup cos w spreju lub w zasypce. ( ja mam fronline w spreyu ale to cholerstwo strasznie drogie w takim opakowaniu także sie opłaca chyba tylko jak ma się zwierzyniec )
a dlaczego chwilowo ?
A jeszcze napisze, że w szoku jestem że sól fizjologiczna na receptę... kupuje dużo i nigdy mnie nie uświadomiono.
Natan wczoraj miał wystep na Dzień DZaidków - mówił wierszyk pękam z dumy....szkoda , ze nie mogłam tego widzieć - wkońcu jego pierwszy publiczny występ....mama mówiła, że ładnie ale tak szybko wyklepał na co tato zaaragował oburzeniem - powiedział : pięknie, najlepiej z wszystkich chłopców ... dobre co
Moonk- no miło Cie widzieć....Mam nadzieję,że częsciej bedziesz teraz bywać. A z tą angina to nawet nie mów...
No, włąśnie z anginą....Nie mam zaufania do tego mojego lekarza jednak, Miłosz ide o zakład nie miał żadnej anginy. Dalej kaszle, nic mu nie przechodzi, no jedyne z czym widze starszną róznicę, to wjego jedzeniu, wcina facecik teraz. A może to angina...Tak sobie będe teraz gdybać. Normalnie ja tak przeżywam antybiotyki...Wybaczcie.
Słuchajcie moje dwa tygodnie ferii minęło mi na siedzeniu w domu, zabawami z dziećmi, kłótni z Miłoszem o *****oły, apod koniec to juz uciekaniu od niego, bo on ciągle cos chce...
Wyszłąm z domu kilka razy mogę zliczyc, dwa do mamy z dzieciakami, oczywiście samochodem, dwa razy byłam albo trzy z Martyną na spacerze, dwa wyszłąm smaa po zakupy, no i u lekarza byłąm wsumie kilka razy. Nizły bilans. W domu siedziałam i nic nie zrobiłam. Do pracy nie mam kompletnie nic zrobione. Pewnie jutrzejsza nocka moja.
Teraz o młodym. Wiecie co rozbraja mnie. No,że dalej pije z niekapka, to już pomijam ten temat....Ale tak ubrać się sam nie ubierze, bo nie chce mu się, zjeśc sam nie zje, bo sobie rączki pobrudzi.
Sam się myje, sprząta zabawki i w ogóle jest świetny w gotowaniu i sprzątaniu i prawieniu mi komplementów.
Zobacze co przyniesie przyszły tydzieńbo zazanczylismy dni, kidy w końcu zaczyna jeśćsam.
Uparty jest jak osioł, kompromisu szuka normalnie zkażdej sytuacji,żeby było chociaz troche po jego mysli. A ostatnio to nawet skubaniec jeden próbował mnie szantażować.
Miśka ma właśnie anginę, gorączkę miała taką paskudną, że nie pomagał Ibufen, jechałam nocą po Pyralgine w czopkach (na receptę, a jakże - dobrze że to u nas nie problem). Podanie jej antybiotyku w tej sytuacji IMHO było najlepszym wyjściem.
Marcin dał się dziś osłuchać teściowi, ten stwierdził początki zapalenia płuc i zmienił mu antybiotyk na silniejszy. Miśka tez jakoś niezbyt szybko wraca do zdrowia nie wiem, czy w poniedziałek będzie sie nadawała do przedszkola.
W kwsestii odzywek: Miśka zrobiła kupę, wycieram jej tyłek komentując, że nasmrodziła a ona: "A co, miałam się zesjać w gacie?" boszsz, skąd ona to wzięła?
Kocurek zdrowia dla Miśki.
Kocurek- to kolejka i u Was....Mam nadzieję,że ta pogoda wkońcu jakos się ustawi i albo będzie wiosna, albo zima. Teraz to koszmar i bądź zdrów...
A ja jutro do pracy po feriech...Kurcze teraz ci co będą mieć fereie to szczęściarze, przynajmniej kilka pierwszych dni pojeżdżą na nartach.
Ja od jutra wpadam w kierat. A tak fajnie było....Mogłabym tak przezimowac jeszcze w domu i dopiero do pracy, chociaz pewnie nie chcaiałoby mi ise iśc do pracy jak jest ciepło, tak to chociaz człowiekowi nie żal ,że siedzi w pracy a mógłby byc np na spacerze.
No, dobra, Wy sie nie odywacie z abarzdo, ja też nie mam co pisać.Uciekam.
Mariola u nas od jutra teoretycznie ferie. Praktycznie mnie temat nie dotyczy jeszcze. Tylko w szkole angielskiego nie ma zajęć, ale to nie ja go A zawożę.
Wiecie, że przerabiam właśnie zbiorową histerię u moich dzieci w temacie przedszkola. Miało byc tak pięknie.Płacze Artur, płacze IDa. NAjlepiej żeby odbierać ich po obiedzie. Tylko, że oni chodzą i tak od 9.30. W piatek miałam rozmowę z p. Idusi pt: Czy cos się zmieniło u nas w domu ostatnio, bo ona nie poznaje dziecka? Super. Ano nic, tylko dużo pracujemy. Ech przyznam, że nie wiem jak temat ugryźć.
Dziewczyny -zdrowia dla Młodych. Moi tez zagilani, ale to gilaki "normalne" więc puki co olewam
Kocurek- padłam Miska the best
ostatnio Konrad na wieść o tym , że Tata idzie do szpitala wygłosił monolog " Tak, tata jest chory, bardzo, i umrze, chyba, mama powiedz mu , żeby nie szedł w stronę światła"..... po chwili namysłu " A gdyby tak tata popsuł ta żarówkę? O tak, tata popsuje światło jak mój traktor, bo Tata umie popsuć wszystko " szczęśliwy i dumny poszedł spać
Mamuśka- a ja już się nie będę dziwić. Do chwili gdy nie zaczęłam ciągnąć na dwa etaty (nic poza tym się nie zmieniło) nie miałam żadnych poważniejszych problemów z dzieciakami. No właśnie do tej chwili. Potem poszło lawinowo. zaczęli być nieznośni (w moim i pań odczuciu), rozrabiają , leją się, wrzeszczą i histeryzują bez powodu , do tego doszło kilka innych problemów z Karoliną, przy których jej wcześniejsze ucieczki z domu to pryszcz
A wina tylko i wyłącznie leży w tym, ze dzieciom poświęcaliśmy o wiele wiele mniej czasu i one szukają sposobu na zwrócenie na siebie uwagi.. Już taki wsóplnie spędzony weekend poświęcony w 100% dzieciom owocuje spokojnym tygodniem.
Mam nadzieje , ze teraz gdy zmieniłam pracę i więcej czasu spędzam w domu , odzyskam swoje "stare" dzieci , choć pewnie co narozrabiałam to ślad zostawi
witam Was po bardzo długiej przerwie, myslałam że czytania będę miała dużo dużo więcej..... coś mało piszecie
widze ze w wiekszosci powracałyscie do pracy, mnie sie nie udało, ach te dzieciaki - za madre juz sa, ale za to mój małżonek wrócil juz z tego Poznania - uffffff
u nas po staremu, Oskar w miarę ok, ale z Karolka bez zmian, pewnie nie pisałam ze to paskudztwo na ciele i wogole to jakas candidia cos tam i z tym pioruństwem walczymy /z mniejszym badz wiekszym sukcesem, zalezy kiedy/ juz z piec miesiecy........ale za to zadnych innych typowym dolegliwości
aaaa cos wyczytalam o rumianku, u nas niestety nie sprawdza sie, bo strasznie uczula, ale za to sól fizjologiczna idzie "litrami" najwiecej chyba gdy widze zze zaczyna sie katarek, wtedy moje dzieci mnie nienawidza bo w brutalny sposób wlewam strzykawka do nosa i po problemie, katar znika, ale zebyscie widzialy jak na mnie wtedy patrza, o matko........
zlot, no wlasnie moze w tym roku, oj chicalabym chciała................
własnie miałam zapytać: po co wam ta sól fizjologiczna? Szczegóły poporoszę...
Mamuśka - u nas sół idzie do inhalatora. Ale widze, że Kasiek ma niezły sposób na katar..musze koniecznie wypróbować
Kurcze u nas ból jest straszliwy z czyszczeniem zakatarzonego nosa, chodzi i pociąga tym nosem- a ja dosteje kociokwiku od samego odgłosu albo w rekaw wyciera nie mówiąc o czymś gorszym ale tego juz nie napisze bo jak sobie przypominam to mnie cofa
ja jak wpdadm w furie biorę gruszkę - taka wielką kupiłam - a wyobrażcie sobie, że na nim to wrażenia kompletnie nie robi - bez zająknięcia daje sobie tak nos czyścic - ale to juz wielki facet i mnie wkurza ta sytuacja
Kasiek11 - no bardzo długo sie nie odzywałaś....to zaczyna byc jakaś plaga - Agnieszek i to 3 nie ma juz od miesięcy....
A co dokładnie dzieje sie ze skórą Karoli ? kurcze choroby skóry niestety zawsze leczy sie długo wyjątkowe u*****listwa
Natan miał w piątek bal przebierańców- oczywiście miał być piratem ale, że "mądra" mamuśka sie obudziła na oststnią chwile..w czawrtek w wypożyczalni już nie było pirtaów - na szczęście równie szczęsliwy był będąc rycerzem tylko bidulek nie potrafił zaakceptować i zrozumieć faktu, iż strój jest tylko wypożyczony i trzeba go oddać ale fajnie w piątek przedszkole wyglądało - pełno małyych różowych księżniczek, wróżek, supermenów sie kręciło pod nogami
Nie wiem co pisać....
Kasiek- czy tak zawiatałąś chwilowo, czy mozna liczyc na więcej?
wiem, jak to jest czasu nie ma, albo ochoty. Ale ja chyba wnałóg wpadłam. Kurcze, jak zagladam tutaj i pustki to na wątku Martyny piszę.Myslicie,że to już leczyć trzeba?
Alatanta- teksty o swiatełku super, ale wolałabym nie słyszeć przed pójsciem do szpitala
A co do dzieciaków, pracy, faktem jets ,że gdybysmy wszyscy normalnie zaraniali, to nie było by potrzeby po 12 godzin........Brak słów.
I wiecie co alatanta, mamuśka, trójki nieznosnej to sobie nie wyobrażam, co robicie? Bo mi jedyne co przychodzi do głowy to olac wszystko i wyłączyć się kompletnie
A ja Wam teraz opowiem, co ja za durna baba jetsem, ale swoja droga jakie to ciekawe..
Słuchajcie pisąłam Wam,ze mam teraz taka njgorsza klase wszkole. Chłopcy III gimnazjum. W sumie nie mam z nimi zadnych problemów, ale dzisiaj to się prawie popłakałam ze śmiechu, zaskoczenia.
Oczywiście chłopaki spóźnieni, na lekcję, ja szłam już po dziennik wpisać nieobecnosci, ale spotkaliśmy się w drzwiach. Wracali akurat po papierosku.
Mieliśmy basen, ale oczywiscie nikt nie miał stroju. Poszliśmy na taką salkę, chłopaki wyjęli skrzynię materace, robili tam różne cuda. Lekcja kończy się prosze o posprzatanie sali. Echo.....Prosze raz jeszcze...Echo.
I normalnie, nawyki domowe, chyba mam to we krwi. Mówie licze do 10 i macie w tym czasie posprzątać...
zaczynam liczyć, i sobie myślę, Jasna cholera zdurniałas babo, przeciżz to nie trzylatek. Ale licze dalej bo nie wiem jak sie wycofać i kombinuję co zrobie jak dojde do 10. nagle przy 4 chłopaki łapia za materace, skrzynię. posprzatane.
skończyli sprzatac, ja zdaąłm sobie sprawę,ze mi odbija, ale z ciekawosci pytam ich dalczego posprzątali?
Mówią,że pnai poprosiła. Mówię,że jak prosiłam dwa razy to nie sprzątali, dopiero jak zaczęłąm liczyć. sami nie wiedzieli. Ale kurka liczenie działa na wet na gimnazjalistów do tego przewrotnych, krnąbrnych. Cholera następnym razem zacznę zliczyc w jakims urzędzie czy gdzieś ...
Jak zadziała to potem napisze ksiażkę
Mariola, po tym co przeczytałam to Ty po prostu .......strach sie bać.....ja oczywiście juz w watku na stałe, wole szybko odpowiedziec poprawnie zanim zaczniesz liczyc do 10-ciu....
a tak na powaznie, to gratuluję sukcesów z gimnazjalistami, bo moj prawie 11 letni synuś, moj kochany, moje oczko w głowie -tylko bez smiechow prosze- zaczyna wchodzic w trudny wiek, i czasem, na szczescie "traci słuch" i zupełnie nic nie słyszy, jakbym nic do niego nie mowila, albo jakby on był głuchy jak pień, rece mi opadaja i nie wiem co robić, zaczne liczyc do dziesieciu, zobaczymy czy poskutkuje!!!!
Mariola, pisz, pisz, dojdziesz do perfekcji, i poradnik napisze się sam fajnie sie Ciebie czyta
Ja pamiętam jak miałam praktyki w szkole - trafiłam na klasę wtedy ósmą, same "asy", które już wszyscy chcieli puścić ze szkoły, bo tak dawali popalić, że wszyscy mieli ich dość. Rodzynki, sami chłopcy, właściwie młodzi faceci (fizycznie) w głowie pstro, ego spęczniałe do granic ze względu na pozycję rodziców (to synowie w większości prezesów i zarządców Good Year'a, dużo pieniędzy, i zero dozoru nad latoroślą). Za wychowawcę mieli największego faceta w szkole, ale to nic nie dało.
Przywitali mnie z buciorami na stolikach i słowami "O, nowa k..wa przyszła". Jeden chłopak leżał na ławce, ujarany trawką. Nauczycielka wyszła
Ja walnęłam: "Witam was równie miło" po czym przystąpiłam do edukowania chłopaków.
Pod koniec lekcji dziękowali za fajną zabawę a musiałam najpierw im wjechać na ambicję, zmobilizować ich, żeby w ogóle zechcieli wyjąć ręce ze spodni. Dzisiaj chyba bym się spietrała...
Mamuska- i co myslisz,ze teskni...? To tez kluczowe słowa Miłosza i "bedzie mi przykro....."
Ale zrozumiałam,ze rozrabiają.
A co do przedszkola moje przewrotne dziecko tez wniedzielę powiedziało,ze przykro mu,ze nie idzie do przedszkola...jasne, niby uwierzyłwm mu
Wiecie co to chyba taka aura...Natan od kilu dni też rano wydziwia i nie chce iść do przedszkola, a z szatni do sali prowadzę go jak na ścięcie taka ma minę. Gdzie do tej pory zanim poukładałam ciuchy juz go nie było.
Kocurku- a wydłubywanie i zjadanie nie jest gorsze ??!!
Ulubiony tekst mojego synusia ostatnimi czasy to...bo Cie nie będe kochał ....wieśniak jeden
Witajcie kochane po baaardzo braaaardzo długiej przerwie
oczywiście my równiez wpisujemy się na zlocik i juz doczekac się nie możemy. U nas jakoś leci, praca dom, dom praca i tak w kółko. Padam na twarz, bo nie mam czasu zupełnie dla siebie - awans spowodował że kupę czasu spędzam w pracy i to na dodatek po godzinach bez dodatkowych opłat za to
Kuba chodzi chętnie do przedszkola, nie choruje tfu tfu. Jedynym jego zmartwieniem w tej chwili jest brak własnego domku - juz sie nie może doczekac kiedy będziemy mieli własne mieszkanko...
Jaguar serdeczne gratulacje !!!!
Mariola my w poniedziałek wróciliśmy z nart - Kuba był zachwycony jazdą !!! Nie martw się o buty i nartki - każda wypożyczalnia ma takie małe rozmiary
A i jeszcze jedno - super wyglądasz w tych krótkich włosach !!! Mi się moje już znudziły i jestem na etapie zapuszczania - nie nawidzę tego stanu przejściowego
dobra zmykam mieszkanie ogarnąć w tym jedynym wolnym w tygodniu dniu od pracy...
Agusia- Ja widze,ze Kuba juz zajęty
A jak dawał spobie rade na nartach? Jeździł zinstruktorem?Wiedziałam,że kto jka kto ale Wy pojedziecie na narty. I wogóle gdzie jeździliście, bo przeciez śniegu nie ma:)
moonk- daj spokój...byle do lata
Karoleenkawiesz siedza te dzieciaki w domach i im odbija. A moze tez depresje mają.
AgusiaO- fajnie Cię widzieć
kiedy będziecie mieli odbiór waszego mieszkania ?
ja jeszcze sie łudze, że w marcu wyskoczymy na narty. Ale jak dobrze pójdzie to w przyszły weekend sama sobie wyskoczę poszusować - zrelaksować sie i odpocząć od chłopaków
Dzisiaj pierwszy dzień od miesiąca kiedy Natan wstał bez kataru...tfu tfu oczywiście nie chce zapeszyć
A ja laseczki stoje przed wielkim dylematem....mianowcie zaproponowano mi pracę. Generalnie powiedzmy, że konkurencja próbuje mnie do siebie przekonać i eh juz mam totalny mentlik i ciągle mi się zmiena. I w sumie podjęłam juz decyzje ale ciągle załapuje stresa i mam ochotę sie jednak wycofać i tak ciągle...
Oczywiścei najbardziej to mnie męczą wyrzuty sumienia wobec mojego szefostwa z którym jestem na przykjacielskiej wręcz stopie ...z drugiej strony warunki płacowe, zatrudnienia sa bardziej korzystne w tej nowej firmie. Teraz mam tzw. ciepła posadke jednakże płacowo raz jest beznadziejnie a raz rewelacyjnie - jednakże te skoki są duże i częste także denerwuje mnie ten brak stabilizacji finansowej ale tutaj mam wypracowana pozycje, godziny i tryb pracy pasujący do tego że muszę wychodzic o konkretnej godzinie bo Natan itd...wszystko zorganizowane i bez stresu zupełnego. Tam mam wrażenie będzie kocioł- praca na najwyższych obrotach ( uwielbiam to ale nie mogę sobie juz pozwolić na zaangażowanie po np 10 godzin dziennie w dużym stresie) ale niesamowite wyzwanie, rokująca firma z wielkim potencjałem....jej chyba se strzele w głowe. I teraz się gryzę ze soba okrutnie czy powinnam przede wszystkim na Natana bo to on bedzie najbardziej na ty,m tracił przez pierwsze miesiące. Bo napewno na początku musze sie mocno zaanganzować - Daro jest za tym abym spróbowała. Ale kurka jak juz podejme dezycję to wóż albo przewóz. Teraz nic zupelnie mi nie grozi , tam cholera wie ?
my na narty jeździmy do Krynicy Górskiej. Pojechaliśmy w sobotę i rzeczywiście przez pierwsze trzy dni nie było śniegu, ale potem napadało i warunki były super Śmiałam się z Robertem, że my to mamy szczęście - jeszcze nigdy nie zdazyło się żebyśmy nie poszaleli na stoku w trakcie naszych wypadów zimowych hi hi hi.
A Kuba przez trzy dni jeździł z nami - tzn on jeździł my go łapaliśmy, a jeden dzien jeździł z instruktorem.
karoleenka, mieszkanie mamy odebrać w marcu - już się nie możemy doczekać....
a jeśli chodzi o Twój dylemat, to ja bym spróbowała, a co
My też się wybieramy w lutym na weekend, może spotkamy się na stoku ??
Karoleenka- powiem Ci tak na przykładzie. Pracownik mojej mamy chciał się zwolnic tak na juz, bo dostał świetna ofertę pracy chodzi o stronę finansową , tak mu się wydawałao. Moja mama ze swoją przyjaciówłka wściekły się, bo on chce się zwolnić już a praca nie zrobiona.Ale są układne powiedziały ok. Okazało sie,ze gosciu popracowął tam miesiąc, dostał mniej niz u mojej mamy w biurze. Oczywiscie zmaknął sobie droge poiwrotu. I jak rozmawiaąłm z mamą to wystarczyło,zeby tylko porozmawiał o podwyzce z nimi a dostąłby ją.
Dlatego jeżlei zalezy Ci na finansach to porozmawiaj na ten temat, szczerze,ze dostałas propozycję lepszą pod tym wzglkedem i czy jest możliwośc ,żeby to uwzglednili. A jeżeli chcesz czegos nowego popróbowac to powodzenia! I trzymam kciuki zebys tak po te 12 godzin nie musiała pracowac.
zapracowane kobiety...
Sama sobie pisac nie bedę.
Mariola - no wiesz jak to w weekendy
Natan - chory - zapalenie oskrzeli - normalnie mnie kiedys cos trafi...
Mariola- co do mojego dylematu - to nie jest kwestia tylko kasy...
a przytoczony przez Ciebie przykład niestety do mnie nie przemawia- bo ja osobiście nie lubie sie targowac o kasę...i oczywiście mam zawsze złudne nadzieję, że pracodawca powinien sam wiedzieć kiedy należy sie zreflektować i docenić pracownika czyli np dać podwyżkę...sorki ale mimo, iże doskonale rozumiem Twoja mamę bo sama w rodzinie mam pracodawców, którzy borykaja się bardzo wieloma problemami z tym związanymi - jednak jestem też pracownikiem i wkurza mnie, iż dopóki siedzi się cicho to dla pracodawcy nie ma sygnału aby pracownika "dopieścić "
i w moim przypadku jestem pewna, iz taka rozmowa nie przynisoła by przez mnie oczekiwanego skutku - bo w mojej firmie z zasady pewnych rzeczy sie nie robi- i ja o tym wiedziałam i akceptowałam - ale teraz ktoś proponuje mi lepsza opcję i dlatego mam dylematy- bo ja nie szukałam nowej pracy czyli właściwie byłam ze swojej pracy zadowolona ale jeśli można lepiej, inaczej albo ciekawiej - jednkaże wszystko jest to jedną niewiadomą
Szala doradzających mi w tym temacie przeważa za opcją - co ci zależy - do odważnych świat należy
A Mariola- mam nadzieję, ze się absolutnie na mnie nie obrazisz ale tak przy okazji zupełnie wylazło ze mnie rozczarowanie postawa moich pracodawców w różnych sytuacjach.....no a ja głupia mam jeszcze wyrzuty sumienia
Karoleenka, ja tez radze spróbować z nową pracą chociaz sama zachowawczo siedzę w jednej pracy od 7 lat i boje sie zmienic
dziewczyny, mam dylemat przedszkolny - napisałam na podforum przedszkolaki - https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=51250
jakby któras z was się zechciała wypowiedziec to będę wdzieczna
Aha, jeszcze mam pytanie:
na jakich materacach śpią wasze dzieci - jestem w koncu na etapie kupowania nowego łóżka dla Bartka i nie wiem jaki materac wybrac. Bartek jeszcze nie odpieluszony w nocy, wiec nie będe inwestowac w drogi materac bo i tak bedzie do wyrzucenia jak juz sie szczesliwie odpieluszymy i nauczymy nie lać w łóżko.
Czy w takim razie kupić taki najprostrzy gąbkowy?
Jaki materac w ogole dla dziecka jest najzdrowszy?
Do tej pory włóżeczku niemowlecym miał taki z kokosem.
Aniu moje dzieci spią własnie na najtańszych materacach z Ikea, po 60 zł kupowałam, a są naprawdę super tylko polecam tez porządny stelaż, tzn nie sosnowy bo one skrzypią i sie wyginają. W Ikea sa też takie niedrogie z bukowego drewna klejonego chyba i ona są super.
A teraz bardzo wazna sprawa.
ZLOT
Musze do końca tego tygodnia wiedzieć ile osob jest chętnych, wiem że sie trudno określic ale że osrodek cieszy sie coraz większym powodzeniem to pani juz nie bardzo chciała sie zgodzic na jeden nocleg bo ona moze w tym czasie miec innych wczasowiczow na dluzej, jednak po starej znajomosci zgodziła sie na pojedyncze noclegi.
I druga wazna rzecz jesli ktoś chcialby jechac na dłużej to tez musi sie określać już. Wpłatę zaliczek sprobuje wypertraktowac tak jak ostatnio, do 15 marca.
my się oczywiście piszemy na zlocik
Karoleenka- smiertelnie się obraziłam
Wiesz, prawda jest tak,że są różni pracodawcy i rózni pracownicy. I kwestia podwyżek jak często, o ile więcej to delikatne sprawy. Każdy niechętnie wydaje pieniądze na kogoś.
mamami- kiedy ten zlot w końcu, bo jakoś był drugi termin. Ja chcę obowiązkowo, ale muszę pogadać z mężem, czy pojedzie ze mną jako atrapa
AniaR- Trudna decyzja. Rzeczywiście z tym przedszkolem. Jak sadzę wolałabyś mniej płacić, to oczywiste, można te pieniądze przeznaczyć na coś innego. Ja chyba zrobiłabym tak. W przedszkolach sa dni otwarte. Zabierz młodego niech obejrzy nowe przedszkole. Porozmawiaj z nim jak by widział inną panią , kolegów itd. Zobaczysz jak zareaguje na to wszystko. Zapisałabym do innego, a potem ewentualnie zrezygnowała na rzecz tego do którego chodzi.
A czy są problemy z przyjęciem do tego prywatnego, czy że tak spytam drzwi otwarte i czekają na przedszkolaków i rodziców?
Dobra lecę spać.
Zlot w terminie 21-22 czerwca
Mariola- uff i całe szczęście
Mamami - my sie piszemy na zlot- w tym roku nie odpuszczę i mam nadzieję , że nic nam nie wypadnie losowego..
jeszcze musimy pomysleć czy damy rade przyjechać w piątek.
A własnie jeszcze o zlocie.
Ja przyjade w piatek i zostaje potem na dwa tygodnie czyli do 6 lipca
Hej
Ja już po usg wszystko gra, małe fika i ma 5,5 cm
My na zlot się nie piszemy, no chyba, że stanie się cud i kupimy samochód
No karoleenka ciężki orzech do zgryzienia, ja też miałam przez chwilę problem czy zmieniać pracę, ale druga ciąża szybko mi problem rozwiązała, bo wolałam zostać w starej pracy ze względu na warunki tzn wyrozumiałą szefową, która nie robi problemów jak muszę iść na zwolnienie bo dziecko chore. Dla mnie akurat to było dość ważne.
Co do materaca to Micha śpi na jakimś sprężynowym. Mamy też piankowy, ale wydaje mi się dość twardy, sama na nim spać nie mogę
Również czekam na porady co do materaca, bo nas niedługo czeka przemeblowanie.
CZyli zlot wypada tydzien przed końcem roku? Uświadomcie niezorientowaną belferkę.
No, dzieki młoda wstała
CZyli zlot wypada tydzien przed końcem roku? Uświadomcie niezorientowaną belferkę.
No, dzieki młoda wstała
Jaguar- no to rosnie maleństwo a wraz z nim brzuszek:)
AniaR-zapomniałam wczesniej odnoscie materaca. tez mamy z ikei, kupiony z łóżkiem, Facet pomylił się i dął nam inny niż chcieliśmy. Za wygodny nie jest, bo cienki.
Ale jeszcze trochę sie pomęczę, a potem zamierzam spac w swojej własnej sypialni na swoim własnym łózku.
Mariola, żebyś ty nie wiedziała kiedy sie rok szkolny kończy???? To jest dokładnie po zakończeniu roku, w piatek rozdanie świadectw 20 czerwca.
Na dzien dzisiejszy mamy chętne:
agusiao
karoleenka
mamami
monga?
kocurek
MonikaS
Mariola
i spoza listy
ewabi
skanna
meggi
o kimś jeszcze zapomniałam?
Bo w zeszłym przedłuzyli....A przeciez wiesz,ze teraz wróciłam w sumie do pracy. Gdyby mi sie zaczął juz rok szkolny dłużyć to bym się zainteresowała.
To my chętni, ale wieczorem napisze ile dni.W sumie męzu jeszcze nie wie, kurcze nie mam czasu nawet z nim pogadać normalnie.Ale ja jestem zdecydowana, wiec nich on robi co chce:)
Mariolu droga w zeszłym własnie o tydzien skrócili i tez kończył sie tak wczesnie
Dopisuję cie do listy
Ja jeszcze nie wiem, na ile dni - ale będziemy
Jaguar, wielkie gratulacje
mamami- oj, tam, jak to powiedziała moja kumpela ostatnio, ty to ciągle dzieci rodzisz... Bo niby nie mam na nic czasu, bo to spotkanie klasowe zliceum było i oczywiscie po godzinie się urwałam. A rok szkolny to nie wiem jak się kończył bo mnie już nie było:) jESTEM USPRAWIEDLIWIONA?
Capslock mi się włączył.
Dobra, ja chyba tez chciałabym tak kilka dni. Ale nie wiem ile. Może mi sie uda jutro pogadac z mezem. Musi sobie chyba wykupic u mnie korepetycje, to 45 minut moze będziemy miec czasu dla siebie.
bardzo mi się to hasło podobało, jakiś facet napisał na temat swojej żony nauczycielki, ze jej wiecznie nie mam w domu, a jak jest to zajeta.
No, a teraz newsy- MIłosz chory, ma anginę:) śmiac się , płakać......
No, dobra, dobranoc
Nie ma szans na zlot w pierwszej połowie maja? albo w październiku- kurde na wtedy mam rozrzucony urlop. Jak nie jestem w ciązy to urlopu dostać nie mogę psia mać
Chyba juz dawno powinnam się z tym pogodzić
Jaguar... no to brzdąco rośnie
gratuluję
Pozbyłam sie dzieci - na trzy tygodnie, przy czym po pięciu dniach z moimi dziećmi babcia trafiła do szpitala. ech... mam takie wyrzuty sumienia.Obawialiśmy sie , że tak to sie może skończyć, ale Tata koniecznie chciał się w końcu poczuć dziadkiem , no i będąc pod presją tego , ze Mietek szedł do szpitala , a ja pracuje także na nocki i trudno by było z opiekunką, podrzuciliśmy dzieci.Teraz sama nie mam jak po nie pojechać (dobrze , że Mama ma od jutra ferie) i meczy mnie poczucie winy, że jednak nie szukałam opiekunki na miejscu
Mariola... całusy dla zaanginowanego Miłoszka
Alatanta- nie miej wyrzutów sumienia. W końcu babcia sama zaproponował pomoc.
A do anginy MIłosz można jeszcze dołożyc jakiegos wirusa.
Dzisiaj zachowywał sie tragicznie. A wieczorem padł i wsadziłam mu termometr i miał 37,2. A męzu pewnie cos przywlókł, bo się źle czuje.
Jak MIłosz jeszce troche tak pochoruje to się pozabijamy wtym domu. Jets strasznie zazdrosny teraz o Martynę, zprostego powodu, nie ma gościu nic lepszego do roboty, bo ile czasu mozna bawić się, rozwiązywac ksiązeczki itp. A tu ani do supermarketu na autko, na dwór, do kina, już nie mówię o basenie.
NO dobra za dwa tygodnie prawie już marzecz i mama ndzieję,ze bedzie już ok.
Martyna raczkuje na całego, gonić ją trzeba, bo skubana robi wszystko to co nie powinna. Z MIłoszem nie mogę sie pobawic, bo zaraz muszę leciec za nią. Znowu jak cos robimy, to młoda wszystko łapie.
Ale jest bosko.
sprawa dot. ZLOTU.
mamy mało domków bo jest wszystko porezerwowane, jest 9 domkow czyli 7 szt zostaje do obdzielenia bo ja kradne dwa a własciwie trzy bo jeden już rezerwuję dla Kasikorpik
jesli bedzie wiecej chetnych to najwyzej w pawilonie ktos sie przespi te jedna noc bo tam mysle ze kilka pokoi bedzie wolnych.
zgłoszenia piszcie do mnie na PW, ile osob i noclegów a ja rozlicze koszty.
zaliczka wynosi w tym roku 50% calej kwoty i trzeba ją wplacić do 10 marca.
ceny za nocleg 30 zl od osoby dorosłej przy jednym noclegu lub 25 zl przy wiekszej ilosci, dzieci starsze niz watkowe 20 zł. nasze wątkowe myślę że już ostatni raz załapią sie za darmo.
Dzisiaj złożyłam wypowiedzenie w przedszkolu- klamka zapadła - Natan będzie chodził jeszcze tylko do końca marca- o ile oczywiście nie będzie chorował
narazie nie mamy pomysłu na opiekę - po jednym spotkaniu z Panią opiekunką - szczena nam opadła w kwestii jej wypłaty i póki co skupiamy sie na jakimś wyjeździe do sanatorium dla niego. Potem się będziemy martwić. W każdym razie urlop zrobimy mu do września - zobaczymy czy będzie nadal nam tak chorował.
boję się , że bez przedszkola rozniesie nas wszystkich po kolei
karoleenka w innym topicu wypatrzyłam hulajnoge Natana ze Spidermanem. Ida ma taka całą rózową w księzniczki ale jak by tak Artur dostał taka jak Natan to był by pełnia szczęścia. Gdzie kupiłaś?
Mamuśka - kupiłam ją jeszcze latem w Declatonie ( nie wiem jak to się pisze...? ) - jest rewelacyjna - sama na niej jeżdzę
Karaleenka- Ja tez teraz Miłosz azamierzam potrzymać dłuzej w domu. Przyszły tydzień jeszcez na pewno nie pójdzie do przedszkola. I czekam az się zrobi pogoda taka już bardziej wyklarowan. I zobaczymy co z nim.
Czy ktoś ma pomysł jak mnie zmotywować do działania ...siedziałam dwa dni w domu i było cudownie - nawet sobie krzywdy z Natanem nawzajem nie zrobiliśy mimo, że przez cały ten czas byliśmy tylko we dwoje
a dzisaij siedzę w pracy przed kompem i chce do domu
i na dodatek dzisaij Walnetynki a Daro idzie na wieczór do pracy samotny wieczór mnie czeka eh
niech wyjdzie słońce wkońcu !!! i niech juz będzie wiosna ...
wpadłam tylko się pochwalić : Natan od tygodnia śpi bez pampka - jak dotąd bez wpadki
Jesiu jak cudownie, ze dzisiaj piętek
karaleenka- gratulacje dla Natana!
A MIłosz skończył antybiotyk, dostał znowu goraczki 39 stopni i teraz mamy zastrzyki. Ostry stan zpalany ucha ma.
Mariola- jesiu jakaś masakra trzymajcie się - bidny Miłosz - ale się kurka nacierpi - niedość, ze go pewnie ucho boli to jescze zastrzyki- oby szybko się z tym cholerstwem uporał.
A ja poraz pierwszy od miesięcy , lat ...dokładnie nie jestem w stanie określić - nie włączyłam kompa ani na minutę przez cały weekend....normalnie szok..
Karoleenka- ja też chyba musze sie obrazić na kompa, bo mam tyle zaległości. I co Natan nie chodzi wkońcu do tego przedszkola?
A ja dzisiaj w pracy pół dnia dzwoniłam,żeby sie do jakiegoś dobrego laryngologa umówić na wizytę kontrolna wczwartek, bo MIłosz akurat skończy zastrzyki. Jka po tych zastrzykach cos go znowu dopadnie to sie z męzem chyba pozabijamy.
A tak w ogóle jaka tu cisza.....
Martyna nam raczkuje. Wtyka sie wszędzie gdzie nie powinna, do buzi wszystko bierze. Normalnie jak odkurzać. Miłosz nie miał takich klimatów.
Z młodym kochają się nieziemsko. On ją klepie jak konia, ona go ciągnie za włosy, uszy, dziurki od nosa.
Jest super.
Mariola- no chodzi, do końca marca mamy okres wypowiedzenia także jeszcze ten czas chcielibyśmy mimo wszystko wykorzystać. No i mam nadzieję, że nie załapie zaraz znowu czegoś nowego...
No cisza straszliwa na naszym wątku. O co kaman ?
kurka wkurzyłam się ostatnio bardzo - wrzuciłam całą masę ciuchów na wątku sprzdażowym i po dwóch dniach mi go wcieło- poprostu go nie ma. Nie dość , że napradwę kupe czasu mi zajeło te wszystkie zdjęcia wrzucić na wątek to jeszcze dwie dziewczyny zadawały mi pytania dot cichów a tu nagle wszystko znika. Moderator próbuje go znaleźć ...czy kiedykolweik Wam sie cos takiego zdarzyło, czy jest szansa na jego odnalazienie?
Karoleenka- moze nie zapisałąs czegoś. Ja tak wstawiłam zdjęcia, po kilku dnaich zagladam a tam pustki.Były tylko wcześniejsze zdjęcia.
karoleenka forum mialo dosc powazna awarie i byc moze to spowodowało ze zdjecia znikneły
Dziewczyny co ze zlotem? bo nikt sie nie zgłasza do mnie.
Ja się zgłoszę lada dzien, na razie jeszcze nie wiem na ile w sumie dni pojedziemy.
Jeju zapomniałam mamami. Mój mężu mi oświadczył, że jak będzie mecz to on się nie rusza i sama przyjadę:)
Dzisiaj byłam z MIłoszem na kontroli. Pojechalismy do takiej full wypasionej kliniki, do pierwszego lepszego lekarza, który mógł nas przyjąc, bo wyszłam założenia,żze nawet jak lekarz będzie do bani to sprzęt mają na bardzo wysokim poziomie.
Jetsem miło zaskoczona, bo długo nie czekalismy, pan doktor okazął się konkretny i miał fajne podejście do dzieci, bo MIłosz oczywiscie stanął okoniem i powiedzioał już jak tylko usiadł, ja sie temu panu zbadaać nie dam. A już patyka to na pewno mi pan doktor nie wsadzi.
Ale ok. Jkaoś poszło, okaząło sie,żze Miłą rzeczywiscie stan zapalny ucha. jets ucho jeszcze nie do końca wyleczone, nie ma stanu zapalnego, ale pozostał płyn w uchu srodkowym. Miłosz dostał dyspozycje jedzenia mamaby, szkoda ze nie widziałyscie miny młodego jak pan doktor powaznym głosem powiedział:"słuchaj MIłosz, ja Ci zastrzyków nie przepisze, ale musisz koniecznie jeść mamby w domu.
Mam nadzieję,ze za nami już wszystkie syfy. Miłosz ado przedszkola nie puszcam jeszce przez jakies 10 dni, zobacze jaka bedzie pogoda.
No właśnie chyba forum miało straszne problemy , bo dwa razy pisałam i mi nie wysłało:(
U nas spokój, Miśka zdrowa, Mariola i karoleenka współczuję choróbsk, przechlapane jak dziecko choruje, a ty do roboty musisz chodzić.
My na zlot niestety się nie piszemy
A ja tylko tygodnie odliczam i strasznie mi się czas dłuży.
Ja z Natanem jadę na pewno. Darek nie wiadomo i co tu zrobić ?
i zapewne przyjadę dopiero w sobotę chociaż bardzo chciałabym już w piątek tylko sie boję , że jeśli będe jechała sama to ruszę dopiero późnym popołudniem po pracy....i kurka sama na wieczór miałabym jechać....trochę mam stracha, ze się zgubie. No i co ja mam zrobić ??
Forum faktycznie trochę powariowało ale chyba się już uporali.
Powiedzcie mi jak wasze dzieci reagują na fryzjera...z Natanem jest maskara - dostaje straszliwej histerii - i w związku z tym ma już naprawdę długie włosy, które niestety fatalnie mu sie układają ( a właściwie nie układają tylko sztywno streczą ) już wolę , żebym miał króciutkie na zapałkę...ale jak go przekonać -jak myślicie ?
Karoleenka- Z Miłoszem generalnie problemu wielkiego nie było, ale u fryzjera dał obciąc maszynka połowę głowy i koniec, awantura, ryk. Musiałam go ostro zagadywać, udawać,że ja obcinam i pogadałąm z nim i kupilismy maszynke i nie ma problemu. NIe bardzo lubi odgłos maszynki a wszcxzególności włosy, które ma już na szyi dostaje szału.
Maszynka łatwo sie obcina, polecam. NIe trzeba sie umawiać do fryzjera, jetses w domu, super.
Kuba chodzi do fryzjera od pierwszego roczku i nie boi się. Sam siada na fotelu i palcem wskauzje gdzie go ma fryzjerka poprawić, gdzi e mu się coś nie podoba
jeśli chodzi o zlot - my w tym roku niestety nie damy rady odbiór mieszkania, remont....
P.S znowu nie dochodzą do mnie powiadomienia - o co chodzi z tym forum...
Z Maciusiem mam inny problem przy obcinaniu, ma tak wrażliwą skórę, że po kilku chwilach w miejscach gdzie spadły mu ścięte włosy wszystko go swędzi i jest purpurowe, musze sie naprawde uwijać ze strzyżeniem go żeby te męki trwały jak najkrócej, o fryzjerze nawet nie ma mowy, ścinam go sama.
Za to powinnam iść do fryzjera z Mają i to już będzie wyższa szkoła jazdy bo ona ma diabła za skórą
Karoleenka nie wiem co ci doradzić ze zlotem, dojazd nie ejst jakiś skomplikowany ale wiem że to nic młego jechać samej wieczorem, ale może ktoś z wrocławia pojedzie w piątek i w dwa samochody to już lepiej.
Karoleenka, my będziemy jechać w piątek po pracy, wiec nawet sie nie zastanawiaj
Monika dostałam twoje zgloszenie, podlicze cie ale po weekendzie
Ale tu pustki... nawet Mariola nie pisze
No to kiedy to, zdaje się, że w piątek pisałam, że zdrowi jesteśmy.No to odwołuję wszyscy chorzy, grypa, podobno jakaś epidemia
Ja dostałam dwa tygodnie zwolnienia i zero lekarstw, a nie mam siły iść do innego lekarza. Już trochę lepiej, bo przynajmniej temp nie ma ale gardło to żywy ogień. Właściwie zażywam tylko miodek, czosnek i owoce, no i jakiś tam preparat wzmacniający Miśce podpijam. Mam nadzieję, że się na maluchu w brzuszku nie odbije to choróbsko.
Fryzjer - my nigdy nie byliśmy, bo miśce strasznie wolno włosy rosną. Może ze cztery razy sama jej podcinałam malutko, bo płacze, że chce długie i w sumie teraz ma trochę za ramiona dopiero, a jej rówieśniczki w przedszkolu już prawie warkoczyki do pasa
W ogóle to strasznie uparte to małe i już sobie wybiera jak tata jej nie pasuje to przybiega do mnie i na odwrót. I ma straszne napady złości znikąd np na ulicy i wtedy ani podejść ani olać ani uciekać, bo wszystko skutkuje jeszcze głośniejszym wrzaskiem. A co sąsiedzi sobie o nas myślą, czasem się zasatnawiamzyli czy nie wezwą socjala tak krzyczy. A chodzi oczywiście o to że za mało bajek, słodyczy, albo anm siada cierpliwość Ja przeważnie nie potrafię jej zostawić w takim histerycznym stanie w przerwie próbuję coś tłumaczyć, ale efekt jest taki sam jak w przypadu postępowania R., który ją zostawia, czyli płacz do wyczerpania. A jak wy sobie radzicie, bo ja niezbyt hmmm...
Nareszcie w sieci
na razie wpadłam się tylko przywitać po baaaardzo długiej nieobecności i gorąco podziękować mamami za zarezerwowanie domku , oczywiście zgłaszam na zlot cztery sztuki, pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Ogólnie mamy się dobrze, wszyscy zdrowi jak tylko znajdę chwilę zaraz zacznę nadrabiać zaległości a jest tego trochę.
Buziaki
P.S. Ale się cieszę że forum widzę
Kasiu supoer że jesteś. Ja sie juz drugi tydzien zbieram żeby do was zadzwonić i zapytac czy bilety kupione
Kasaiakorpik- Witamy, witamy. Pisz, bo pustki, a jako niepracująca mama wprowadzisz jakieś życie na nasz wątek.
Kocurek- jakos, tak schodzi,ze nie poiszę. Nawet nie mogę się zebrać,żeby do mamami napisać ile dni itd.
Jaguar- nalewka bursztynowa, to mój przyjaciel wielki, od czterech lata, czyli odkąd byłam wciązy zmIłoszem mam zawcze flaszkę w domu. Na przeziebienia smarujesz sie, na ból gardła gardło smaruję itd. CZy pomaga , nie wiem, Na pewno nie szkodzi. A od kilku lat leków nie jadłam i żyję. MOzze nawet dzięki temu, że nie jadłam, to miewam się dobrze.
Co do dzieci i sposobów na nie. Jak MIłosz toczy ze mną wojnę i jest już barzdo skrajnie, a jestesmy w domu to idę myć gary. A mam je prawie zawsze do mycia...niestety.
Generalnie sposób olania go jets dla mnie świetnym rozwiązaniem. Tłumaczenie mu czegokolwiek jak jest sciekły mija się z celem, rozmowa, wrzaski...bez sensu. czasami potrzeba jest ,żeby ryknąć na niego...takżeby faceta z transu wyprowadzić. A potem zostawiam go. Zwykle on chodzi za mną i zaczepia mnie jeszcze, ale potem się uspokaja. Na ulicy, czy gdziekolwiek się kompletnie nie przejmuję takim zachowaniem. Jedynie jak jestem np wsklepie to wychodzę natychmiast. Ale w sumie nie jest źle. Przeszło mu, nie ma takich odjazdów, a jak ma to w domu, z nudów po prostu.
A ja tak Wam powiem,że zaczęliśmy budowac domek, siedze teraz ogladam klinkiery, fugi, wcezśniej dachóki...Nie tak sobie wyobrażałam budowę wymarzonego domu. Dach mi się chyba nie bardzoi podoba, słupki miały być kwadratowe, są nie wiedziec czemu okrągłe. Ale co tam, będę miała ogród....
I kredyt na jakies 25 lat
Mariola, nie wiem czy Cię to pocieszy - my mamy kredyt na 35 lat , czyli skonczymy go spłacać jak mój mąż bedzie lekko przed 70tką - niezła perspektywa
ale mam nadzieje ze stanie się jakiś cud i spłacimy go wczesniej
mariola - pociesze z tej samej beczki- my kredyt być może spłacimy przed śmiercią (bo na pewno nie przed emeryturą) i będziemy mieć tylko mieszkanie, do którego po schodach schorowanym dziadkom ciężko sie będzie wdrapać o domku to sobie moge... pośnic. No chyba , że wybudujemy sie w jakieś dziurze
Mariola od dwóch tygodni pracuję jak będę miała chwile wieczorem to Wam napiszę jak wyglądał mój dzień jak nie pracowałam i mam nadzieję w końcu Was poczytać, ale z pracy tyle mi daja do czytania, że się nie wyrabiam.
Kasiu, jestem okrutnie ciekawa. Zwłaszcza jak wypada Twoja stara praca w porównaniu z obecną.
Mariola ale będziesz miała dom i ogród, wiesz jak Ci zazdroszczę, ja to chyba naprawdę na emeryturze się doczekam
Moje chłopaki chodzą jeden do szkoły drugi do przedszkola. Szkoła jest od 9 do 15.30 długo w Polsce Kamil zwykle kończył koło południa, to ile jeszcze dnia zostawało. Co prawda prawie nie ma prac domowych (poza angielskim, który jest dla nas nieustającą pracą domową)
Przedszkole
Dziecko do przedszkola musi się przyzwyczaić.I to trwa długo, generalnie czynne są do 15 (ha ha i jak tu pracować) Są przedszkola darmowe, płaci się tylko za posiłki ok 10 funtów tygodniowo i te są zwykle przy szkołach, trudno się dostać i oczywiście prywatne gdzie ceny są kosmiczne od 500 do 1,5 tyś funtów i lepiej za miesiąc.
Maks zaczął uczęszczanie do przedszkola od połowy stycznia, najpierw godzina oczywiście ze mną i tak kilka dni, potem panie kazały wyjść na 15 min i w razie ryku zaraz dzwoniły, potem na 1 godz już sam itd.
Do szkoły mamy ok 2 km i latamy piechotą więc najpierw Kamila do szkoły, potem Maksa do przedszkola ( na szczęście jedno bliko drugiego) i kurka co dalej? Miałam godzinę to robiłąm zakupy ( do domu za daleko) odbierałam Maksa i szliśmy do domu, trochę ogarnęłam przygotowałam obiad i na 15.30 po Kamila. A czasami Maks mi w międzyczasie zasnął i niestety musiałam budzić bo przecież samego nie zostawię i z ryczącym, niewyspanym kurduplem zasuwałam po Kamila.
Teraz ich rano odprowadzam, lecę do pracy na 5.5 godz i po pracy idę odebrać, zakupy i do domu.Przeważnie w domu jesteśmy koło 16.30 i potem muszę jeszcze odwalic wszystkie obowiązki domowe Krzyś wraca koło 19
To sobie poprawiłam co?
Kocurku apteka tutaj funkcjonuje zupełnie inaczej niż u nas, generalnie ci co sprzedają z przodu nie muszą mieć żadnych szkół, jacyś przypadkowi ludzie albo po krótkich kursach, wszystkie leki wydawane z apteki musi sprawdzić farmaceuta.Dobre jest to, że kazdy pacjent dostaje leki z nalepkami z nazwiskiem i sposobem dawkowania. Pracuje się na stojąco, jedyne krzesła w aptece to te dla pacjentów, pomieszczenie tzw socjalne ma metr na metr(dosłownie). Nawet na chwilę nie ma gdzie przysiąść.
W ogóle nie dbają o czystość, nie wiem czy to tylko tak akurat w tej czy we wszystkich ale dla mnie szok, jak popatrzyłam na półki z przodu tam gdzie stoi to co wystawione do sprzedaży szok, warstwa kurzu jakby nigdy nikt nie sprzatał. Dobra już nie narzekam, chciałam to mam. Aha w aptece jestem druga biała, reszta to hindusi.
W ogóle na ulicach jest bardzo kolorowo, fajne jest to, że można się ubrać jak kto chce i nikt się nie dziwi
Moonk- bo wczoraj zapomniałam Ci napisać. Z ta mambą, miała być guma do żucia, ale ja jakoś nigdy MIłoszowi gumy do żucia nie dawałam. I zrobiłam wielkie oczy u lekarza. To powiedział,ze moze byc mamba:)
Kasiakorpik- czekamy z niecierpliwoscią na wieści....
A co do kredytu, bez niego ani rusz. No cóż.
Dobra, lecę spać.
Kasiu na pewno za jakiś czas sie przyzwyczaicie i pójdzie wam lepiej
czy ty masz jakiegoś gg albo skype? daj mi znac, ok?
Mamami-piękne te cudeńka robisz:)
I skąd Ty masz na to czas? Torty i w ogóle, że Ci się chce podziwiam. I mamy wyjasnienie dlaczego na forum mniej aktywna jesteś.
Mariola zgadłas, troche zarzuciłam maluchy na rzecz nowej zabawy
czasu mam niewiele bo tylko nocami siedze ale bardzo to lubie
Przypominam o wysylaniu do mnie gloszen, monika pamietam ze nie wyslalam ci rozliczenia, zaraz sie poprawie
Do tej pory mam zgłoszenia od
Marioli
MonikiS
Kasikorpik
mamami
Ewybi
meggi
skanny
Jeny, ciągle zapominam
My na pewno przyjedziemy w piatek, i najprawdopodobniej wyjedziemy w niedzielę. Upewnię się niebawem, jak znowu nie zapomnę
Kłaniam się pokornie i proszę o porade
Chyba młodszy ma ospę a dzis sobota i jedynie pogotowie..... cos nam poradza ale zaufania do pogotowia nie mam
Jesli to ospa to co jest najskuteczniejsze, co podawałyscie? Czym smarowac, w czym kąpac a co doustnie? Wiem ze objawy sie leczy jedynie, wiem co wypisuja poradniki...... ale co w praktyce sie sprawdza??
Agnieszka- No, witamy!!! Napisz lepiej na ogólnym, bo dziewczyny tutaj maja urlop:) tzn nie pisza tak często jak kiedyś. A pewni chcesz szybka odpowiedź.
A ja nie pomogę bo to dopiero przed nami.
dobra juz dobra napisze, bo mi MAriola na ambicje wjechała.
Nam pediatra na ospe przepisała Heviran. Ponoc skuteczne jesli zapoda się na początku od razu. Krostek ma być ponoć mniej i ogólnie łagodniejszy przebieg. Nie wiem, bo wykupiłam a potem przeczytałam ulotkę i nie podalam. Kapać mozna tzw szybki prysznic, nie namaczać krostek, żadnego siedzenia w wannie. Rach ciach min i już. Osuszać potem delikatnie ręcznikiem, nie wycierać. Smrowalismy czymś jakby pudroderm? Znaczy puder w płynie, białe. Artura metodą: maczałam końcówke patyczka do uszu i ciach, ciach kropeczki. Potem żeby szybciej wyschły suszyłam suszarką. Pragne nadmienić, że to był kluczowy moment gdyż i ponieważ "atrakcja wieczoru". Generalnie smarować często i pilnować aby nie drapali. Dziewczyny polecały także gencjanę, znaczy fioletowe paskudztwo.
Agnieszka a gorączkuje? Jeśli tak to daj coś p/gorączkowego a na krostki tak jak pisze mamuśka Pudroderm ( w kazdej aptece bez recepty) a jak maluch jest mocno wysypany Tanno-Hermal nie wysusza tak mocno jak Pudroderm tylko łagodniej u mnie przy bardzo mocno wysypanym Maksie sprawdził się super, można też smarować wodnym roztworem gencjany ale wtedy musisz się liczyć z plamami wszędzie, pudroderm się przynajmniej elegancko spierze z myciem dokładnie tak jak mamuska napisała, szybkie mycie bez namaczania i w zasadzie tyle, lekarze dają Heviran doustny lek p/wirusowy osobiscie jakoś nie stosowałam, aha i wysypuje ok 5 dni tzn pojawiają się ciągle nowe pęcherzyki, od momentu jak przestanie sypać dwa tygodnie w domu i to jest chyba najgorsze, moim to już normalnie odbijało.
Do lekarza musisz iść żeby miał wpis w książeczce, że przechorował.
No i gorzej jest jak są pęcherzyki na błonach śluzowych np w buzi ale może będziesz miała szczęście i będzie tylko kilka krostek czego Wam serdecznie życzę
Agnieszka - my stosowałyśmy "fiolet", zasycha szybciej niż puder płynny z a anestezjaną (szkoda że nie wpadłam na pomysł z suszarką ) - tym pudrem raz posmarowałam i wróciliśmy do fioletu, smarowaliśmy miejsca gdzie miały się pojawić krostki, zaczerwienione, żeby te bąble nie rosły i kilka razy dziennie tym 2%, jeśli bardzo swędzi to można podać doustnie np. fenistil, miejsca intymnie i wewnątrz buni też fioletem 1%, jeśli byłyby w okolicy oczu to maścią na opryszczkę. Nie pamiętam ale podawałam chyba też wapno. Trzeba troszkę cierpliwości do tego smarowania A Kuba już miał ospę?
Generalnie moje dzieci lubią "fiolet" malujemy tym każda "bubę" i nie ma wrzasku jak przy wodzie utlenionej, teraz używamy do malowania migdałków i efekty są bardzo zadowalające.
Dzieki dziewczyny, w takim razie kupie co powiedziałyscie i nie jade na pogotowie - tym bardziej ze przypomniałam sobie o niepodsteplowanej książeczce zdrowia i jeszcze kłócic sie bede musiała ze nieubezpieczone dzieci................
A w poniedzilek i tak musze do lekarza po zwolnienie
Kuba nie chorował ale teraz...... lepiej szybciej niech pojawia sie zeby do swiat zakonczyc ta ospe
Hm.... to ile ja na zwolnieniu bede ciekawe
Aha, w buzi na razie nie ma i temp. tez nie ma
Agnieszko pamietaj, że potem dzieciaki będą miały osłabioną odporność po ospie. Mówię ci, bo mnie nikt nie uprzedził i potem w żłobku było tragicznie.
Wiesz, moje dzieciaki od pazdziernika nie chorowały ani razu.... wiec odporne ogólnie są - a wszystko to po homeopatii, dopisze tak dla przypomnienia, jesli pamietacie jak Mateusz potwornie chorował i Kuba był w szpitalu.... teraz nie znamy chorób
Zobaczymy jak to bedzie po ospie - bo zakładam ze to ospa
No i proszę jak to ospa wątek rozkreciła....
A , no i oczywiście, że na ambicję Wam wjechałam, jak to mamuśka powiedziała.
Agnieszka- a byliście u homeopaty czy tak na właśną rękę coś podawałś dzieciakom?
Ja na następną jesień tez coś obowiązkowo muszę dawać. A słyszałyscie o czyms takim jak ALVEO?
Własnie u mnie w pracy podają to dzieciom. Kupuje się u dystrybutora, flaszka kosztuje coś około 170 zł, wystarcza na 3 miesiące. jak sie kupuje drugą to tańsza, trzecia jeszcze itd. A skład alveo to mieszanka ziół.
Wszystko pod okiem lekarza, bo to nie były jakies kuracje uodparniające lecz leczenie np. zapalenie oskrzeli....
Homeopatia nie osłabia tak jak antybiotyk wiec moze dlatego w koncu dzieci nie łapią chorób zaraz po przebyciu choroby swojej.... no i uodporniły sie w miedzyczase same ?
Ale nie podawałam nic sama i nic uodparniającego - Mateusz tylko od alergii zastrzyki miał i tez w koncu przestał chorowac
Mariola mama mnie namawiała, bo kupowała dla babci. JEdnak z tego co mówiła i czytałam ulotkę to to jest "cudowne lekarstwo" na wszystko. Wg mnie nie ma takiego leku, zgodnie z zasadą : jak cos jest od wszystkiego to do niczego. Wiem, że ziołowe ale zioła moga również zaszkodzić gdy się je nie odpowiednio lub długo stosuje. Poza tym wybacz ale 170 zł to jednak drogi eksperyment. Przeczytałam tez opinie na forum i to całkowicie uspokoiło moje sumienie, że żałuje pieniędzy na to cudo.
Mamauśka- właśnie mam podobne zdanie jak TY. Tylko cena mnie akurat nie przeraża, w momencie jeżeli toto skuteczne pieroństwo będzie. Bo tak na szybko jak policzyłam ile chorowanbie MIłosza mnie kosztowało w ciagu miesiąca to wyszło 500 zł. To kalkuluje mi się kupić taką flaszkę. Bo do tego jak Młoda zacznie się tak rozkładać...to dziękuję.
Ulotkę przejżałąm w bieku, bo zobaczyłam to ostatnio na wystawie w kiosku ruchu. pani sprzedawała. A kumpel mówił,ze generalnie chodzi w tym o oczyszczanie organizmu ztoksyn. A taki wyczyszczony organizm lepiej się broni przed chorobami.
Kumpla syn poszedł we wrzesniu do przedszkola i zaczała chorować. Od listopada mu to podawali i potem ani razu go nic nie złapało.
Tak poza tym to wczoraj o 24.00 w zasadzie punkt, zadzwonił tel męza. Okazłąo sie,zze dzwonił jego brat, bo nie wiedział co ma robic.
A stało się to:
Jechał sobie do sklepu i były te wiatry starszne i na jednym pasie leżął duży kawał styropianu. W momencie jak chciał zmienić pas, zawiał straszny wiatr i samochód uniósł się w powietrzu, samochód obrócił się w powietrzu o 180 stopni i wyladowął na barierce, oddzielającej pasy jezdni. Brat męza w szoku. Samochód podobno w fatalnym stanie.
Miał i chłopak przeżycie.
Mariola i co nic mu (temu bratu) nie jest? Co za szczęście. Ale przeżycie faktycznie a jakim samochodem jechał?
O matenko kochana to ja do Matiza wsiadac nie powinnam !! A u nas wieje pieronsko
170 zł za oczyszczenie organizmu?? Diabelsko starsznie drogie. Poza tym wychodze z zalozenia ze jak dystrybutor kmbinuje i za jedna flaszke chce 170 a za kolejna i kolejna juz mniej..... to jest to zwykłe naciagactwo matek zdesperowanych, co chcą w koncu znalezc panaceum na choroby dzieci (czasem i swoje)
Ja za leki homeopatyczne płaciłam duzo.... ale max 30-40 zł za pojemniczek, ktory wystarczał na dwoje dzieci i przez pare miesiecy......
Hej hej !
Dawno nie pisałam, ponad miesiąc a stron raptem z pięc do poczytania było (i tak, że w ogóle było coś ).
Krzyś ogólnie też jest niegrzeczny od dłuższego w sumie już czasu, nie słucha, urządza histerie, wrzesczy, no a taki był kiedyś grzeczny chłopczyk. Myślałam, że to przez pojawienie się Kasi, ale widzę, że nie tylko my mamy taki problem. Mówić do niego jak do ściany - polecenia typu zdejmij spodnie, załóż kapcie, umyj ręce - jakby ich w ogóle nie słyszał.
Kasiu Przy okazji ospy i póki pamiętam, jak kupowałam coś w aptece to pan komuś innemu polecał jakiś odpowiednik pudrodermu, tyle że tańszy i z jakimś dodatkowym składnikiem przeciw swędzeniu. Kojarzysz może co to może być ? Zapisałąbym sobie w notesie gdzieś, żeby mieć na przyszłość A tak poza tym to cieszę się, że już się tam zaaklimatyzowałaś i świetnie dajesz sobie radę. No i jestem zaskoczona, że już pracujesz
Mariola Szok dosłownie to o bracie męża, aż się wierzyć nie chce !
Agnieszko Jak przeczytałam, że od października Twoi chłopcy zdrowi i nie chorują, to aż mi się wierzyć nie chciało ! Podrążę za Mariolą temat (bo ja jakoś w homeopatię nie wierzę, no ale ... ) - chodziłaś do jakiegoś poleconego homeopaty ? To był tylko homeopata czy jednocześnie był pediatrą lub innym lekarzem ?
Co tam u nas przez ostatnie tygodnie ? Oczywiście choroby, Krzyś raz lekko raz porządnie rozłożył się, Kasia dwa razy, mąż dwa razy, ja raz złapałam lekki katar. To bilans za luty i końcówkę stycznia.
Krzysia mam teraz znowu w Cz-wie u moich rodziców i w końcu jest nadzieja, że zaszczepię Kasię w tym tygodniu (usiłuję bezskutecznie od października), bo aktualnie wszyscy jesteśmy zdrowi (aż ciężko uwierzyć).
U Krzysia w przedszkolu (że tak wrócę w przeszłość trochę) też był bal karnawałowy, był Indianinem, przyszywałam zakichane troczki do ubrania do 1:30 w nocy !!! Oczywiście na ostatnią chwilę, bo wcześniej myślałam sobie - a nie będę się wysilać, tak często go nie ma w przedszkolu, że może go nie będzie na balu.
Oczywiście Dzień Babci i Dziadka też był, Krzyś miał ponoć najdłuższy wierszyk, byli teściowie i nie mogli sie nazachwycać, jaki to Krzyś był naj pod każdym względem Oj bardzo żałuję, że nie byłam na tym pierwszym publicznym występie Krzysia. No ale Dzień Matki coraz bliżej.
A i jeszcze fotki dwie:
Ja po pudroderm wysłałam meza i dodałam zeby niezapomniał nazwy ze to jest puder płynny..... i przyniósł cos co ma nazwe "puder płynny" firmy farmina za ok 3 zł .Ma to dodatek czegos od swedzenia.... to tyle o puderku
A homeopatia... tez nie wierzyłam az w desperacji chorób i antybiotyków u niespełna rocznego Mateusza.... poszłam do polecanego w naszym miescie homeopaty. Nie wiem czy jest on pediatrą lecz układ jest taki, ze on leczy dzieci a jego żona lekarka - dorosłych... oboje oczywiscie lekarze , nie jacys "samozwancy"
Wyleczylismy z powodzeniem zapalenie oskrzeli, ktore juz przeradzało sie w zmiany w płucach..... i podany 3 antybiotyk nie pomagał. Poszłam do homeopaty ze skierowaniem do szpitala......... On wyleczył Mateusza bez antybiotyków.
Podał cos na odtrucie wątroby, podał tez cos od alergii... bo takowa była
Pozniej było jeszcze zapalenie uszu - tez bez antybiotyku
I jakies przeziebienia.....
A dalej to tak jak napisałam- niepamietamy juz chorób i chodzimy do żłobka i przedszkola pełne miesiace
Dziewczyny, wyszłam z załozenia ze gorszej krzywdy jak antybiotyki, homeopatia zrobic nie moze.....Teraz gdy słysze ze ktos narzeka na ciągłe podawanie antybiotyku i wyjałowienie organizmu i kolejne choroby.... i tak wkółko.......... wiec dlaczego nie przerwac i nie spróbowac innych metod? Co tracicie a co mozecie zyskac...
Agnieszka, ja tam wierzę w takie metody. To tylko kwestia,że nie znam tu nikogo. Znam jedną bioenergoterapetke, ale ziółek parzyc mi sie nie chce. Chocia zbyłam juz zdesperwana i miałąm jechać. A znam homeopatę w Bielsku- Białej. Koleżanka jeździła z córką. Monga- nie uwierzysz z czym. A no,że jej spac dziecko nie chciało. BUdziło się w nocy i takie tam....Ty wiesz ,że młoda póxniej spałą. Mozze rzeczywiscie sie wybiorę jka będzie ciepło:)
Akurat Martyne od cyca odstawię, to moze jej kobita pomozze, a raczej mnie. Bo spodziewam sie,żzze Martyśce to wisi,zze mam pękniętą brodawke i nie sypiam od 4 lat normalnie:)
Monga dzięki raczej raczkuję niż pracuję ale zawsze a tak apropos będziesz na zlocie? Może w końcu się spotkamy?
A zdjęcia dzieci bomba, ależ Kasia jest słodka. Eh coraz bardziej żałuję, że nie mam córki.
Mamami wrzuciłabyś jakieś zdjęcie Mai.
Kasiu monga bedzie na zlocie
dzis powysylam wszystkim rozliczenia tylko jak Maja pojdzie spac.
A i zdjecia Majki jakies sie znajdz
Mariola wlasnie ja tez slyszalam o jakims cudownym homeopacie z Bielska, moze to ten sam.
WAŻNE
Dziewczyny możecie mnie zabic, ale ja z rozpedu załozyłam że wszystko ejst po straemu w Sulejowie a niestety nie ejst. Nie przejdzie już nie płacenie za dzieci bo oni są już za duzi
Podaję tu nowe ceny i podliczam wszystkie osoby na pw, mam nadzieje ze nie zrezygnujecie bo w sumie przy jednej czy dwóch nocach to nie bedzie wielka kwota.
Cena za nocleg dla wszystkich to 30 zł, a nie jak podawalam wczesniej tylko dla tych co na jedna noc.
Cena za dziecko 15 zł
Nie płacą tylko takie zupełnie małe dzieci, śpiące w swoim łózeczku albo z rodzicami, czyli kasia mongi, Martyna Marioli , Moja Majka i nie wiem czy ktos jeszcze bedzie z małym dzieckiem.
Bardzo was przepraszam ze tak wyszło
Kasiu widze że juz nie ma Was w Polsce? Nie ma szansy aby przeczytała wstecz to co pisałyscie....
I zlocik? A kiedy?
Homeopatie polecam z całego serca I nikt mi nie powie ze działa jak placebo - bo jak wytłumaczyc działanie u dzieci, ktorym obojetne jest co sie podaje i nic nie rozumieją??
I ponownie w ulubionym Sulejowie..... to dla nas zbyt daleko.....
Lista zlotowa:
KASIAKORPIK
MARIOLA
MONIKAS
LILA
MAMAMI
SKANNA
EWABI
MONGA
MEGGI
został wolny jeden domek
karoleenka ze wzgledu na ciebie przesunelam termin zlotu, gdzie twoje zgloszenie???? :nie nie!
jesli bedzie wiecej chetnych to pamietajcie ze sa jeszcze jakies pokoje w pawilonie do wykorzystania. Bardzo was prosze nie zwlekajcie do ostatniej chwili bo ja naprawde kiepsko z czasem stoje i potem trudno mi siedziec nad tym zeby zdarzyc na czas.
eh pisałam, pisałam i dużo tego było i ktos mi przeszkodził i się zamotałam i wszystko zamknęłam.....
nie chce mi sie juz tego odtwarzać
Mamami- śiągnęłyśmy sie dzisiaj - bo ja napisałam do Ciebie zanim przeczytałam , że mnie wzywasz do decyzji
Agnieszka - kupe czasu Ciebie nie było - ale fajnie, że sie odezwałaś
Monga- Twoje dzieci sa cudne !! normalnie przesłodkie maja buźki a te oczy ?!
Mariola- dzisaij jak jechałam do pracy pomyslałam sobie o twoim szwagrze ( ? ) i ciarki mnie przeszły i zdjęłam nogę z gazu...u nas ciągle wieje i to mocno i jak sobie pomnyslałam, ze mogłabym sie wznieść i że jest to możliwe ...ale miał przeżycie- cud że nic mu nie jest.
Kasiu- jak tam wrażenia napisz koniecznie- dobrze ci sie tam mieszka i pracuje? Kolorowe ulice to jest min to za czym bardzo tęsknie...
typowe , ze hindusi siedza w aptekach - i w sumie nie wiem dlaczego ?
Monika , Ewabi - dziekuje serdecznie za propozycję, napewno skorzystam! Jedziemy we dwie z koleżanką i z dziećmi także napewno będzie nam raźniej przyłaczając sie do drugiego auta
Kocurku wyslalam PW
jak kto jesczze chetny to pisac bo w pawilonie na pewno znajdzie sie jakis pokoj
Super, super, bo wcześniej to tak mało nas na ten zlocik, a tu proszę, brygada się zebrała. Ja to pewnie i tak za jednym dzieckiem biegać bedę....ale cóż. Takie życie. Teraz jest juz poi północy a ja siedzę, bo normalnie nie mam czasu. I dzisiaj miałam chwilę,zeby pogadać z własnym mężem. W zasadzie ja mówiłam aon słuchał. I pytam sie go jakie mam marzenia. Bo ja w zasadzie marzyłam kiedyś o dójce dzieci, oczywiscie standardowo chłopiec i dziewczynka i domku zogródkiem I te moje marzenia jakby sie już spełniły. A teraz to marze o jednym dniu,żeby nikt nic nie chciał ode mnie.
Mariola - mega szczęściara jesteś, wszystkie marzenia spełnione no dobra ten święty spokój pewnie też kiedyś się spełni w przyszłości
a ja kiedyś marzyłam o 4 dzieci ale to się już nie spełni - raczej bym już nie chciała
domek z ogródkiem nadal w sferze moich marzeń - póki co spełniło się marzenie o synku jako pierwszym dziecku
o nadal marze o bullterierze ale kurka narazie Darek jest nieugięty.
i jeszcze marze o podróży do Ameryki Płd i na Kubę a i do Nowe Zelandii - kurcze czy wszystkie kraje które chce zobaczyć muszą być daleko..
to chyba i tak za dużo marzeń ale co tam fajnie mieć marzenia
Dzisiaj zakomunikowałam szefowi, że odchodzę - podjęłam to ryzyko a co tam - jesiu jak mi cięzko było odbyć tę rozmowę - ja jakaś durna jestem- ale miałam wyrzuty sumienia , ze ich opuszczam...a do poniedziałku mam im dać znać jakie są moje warunki, które muszą spełnić abym została..no i masz babo placek. Ide se strzelić w głowę albo lepiej se strzele małego browca Mariola poniekąd wykrakałaś...
Monga - Kasiula śliczna- podobna do brata jak nie wiem co. A Krzysiu nadal słodki... po kim ma te śliczne loczki - bo Ty z tego co pamiętam masz proste włosy?
Mariola ja też marzę o dniu w którym nikt nic nie będzie chciał ode mnie i nikt nic do mnie nie będzie mówił
Jak sobie radzicie z Natanem w domku?
karoleenka sytuacja w której się znajdujesz jest może trudna ale też i fajna, na pewno czujesz się doceniona i dowartościowana...
a jeśli chodzi o podróże to mi się marzy Maroko, Grecja i Czarnogóra... czyli raczej bliżej Europy - jak w końcu znajdę pracę to zacznę odkładać do skarpetki ...
Może wiecie czy są nadal organizowane (bo kiedyś były) przez jakieś biura podróży takie sobotnio - niedzielne wycieczki z jednym noclegiem lub bez do różnych miejsc europy? Np Budapeszt?
Karoleenka strzel sobie browca a najlepiej trzy potem się porządnie wyśpij i zobaczysz jakiś pomysł sam się nawinie. Ja to jestem taki egzemplarz co za długo nie usiedzi w jednym miejscu, lubię zmiany, no może ta ostatnia to już lekka przesada
Mariola eh skąd ja to znam, przecież nawet posta nie mogę spokojnie napisać, co chwila słyszę mamusiuuuu soku, tosta, budyń a Maks mi się psoci, to znowu młody czegoś wyje ja normalnie lubię do pracy chodzić, tam przynajmniej sami dorośli
Marzenia
ja też podróże, Hiszpania, Nowa Zelandia i po prostu tak czasem ponicnierobić I żadnych dzieci więcej, no chyba, że na zdjęciach od znajomych
Kasiu wysylam ci rozliczenie na pw.
Karoleenka- a nie mówiłam... To teraz kwestia co jest dla Ciebie wazne. Ja tam przywiązuje się do miejsc, ludzi i zmiana pracy to byłby dla mnie stres totalny. Wkręcać się w nowe otoczenie. Brr
Kasiakorpik- no super,że jesteś. Pisz co u Ciebie, dzieciaków?
Moonk, pytasz jak sobie radzimy z MIłoszem czy Karaleenka z Natanem?
Bo jeżeli chodzi o mnie to popełniam kupę błędów. Miłosz jest zazdrosny o Martynę, a ja czasami niechcący dolewam oliwy do ognia. Nie bedę się tłumaczyć, moja wina. Dzisiaj to sobie uświadomiłam jak Miłosz wygłupiał sie na łóżku z Martyną, ta piszczy niesamowicie, cieszy się itd, MIłosz ucieka przed nią, łaskocze ją, podnoci, turla po sbie i inne cuda. Robi to naprawde zwyczuciem jak na 4 latka. Ale niechcący w pewnym momencie podniósł Martynę tak i obrócił,ze centralnie walnęła twarzą o brzeg łóżka, który jest twardy. A ja do Martynki, oj Ty moja biedna.....I Miłosz uciekł z pokoju, i słyszałam,że popłakuje. Jak go zawołąłam to miął łzy w oczach. Cholera, mieć dwójkę dzieci to trudna sprawa. A czasami to nie mam siły cały dzień myśleć co powinnam zrobic, co powiedzieć,m jak się zachować.
Chciałabym pobyc tylko z mIłoszem, ale Martyna jest mamusiaowa strasznie I nie mam też sumienia wrócić zpracy, dac jej buzi, cyca i wyjśc z MIłoszem
moonk Szkoda, że te loczki ma Krzyś, a nie Kasia - wygląda na to, że Kasia będzie miała proste druty, takie jak ja Krzysiowi w tym wieku już się kręciły. A ma chyba po tacie, loków co prawda mój mąż nie ma, ale jak ma dłuższe włosy to jakieś tam fale mu się robią
Mariola Ja też mam z pracą podobnie, w sumie z jednej strony lubię zmiany, coś nowego, ale z drugiej bardziej mnie ciągnie przywiązanie, wygoda itp., pewność i stabilizacja. Szczególnie, że kredyt na karku, dwójka dzieci, a z nowym jednak nie wiadomo nigdy co będzie.
A właśnie wygląda na to, że powinnam szukać sobie pracy, firma w której pracuję przestaje istnieć z dniem 1 kwietnia Zostajemy wchłonięci przez jakąś wielką korporację, niby przechodzimy tam na początku na tych samych warunkach, ale prawda jest taka, że nikt nie wie co to będzie i raczej nie należy się spodziewać, że docelowo (czyli za jakieś parę miesięcy) będzie dobrze i będą nas tam dalej chcieli.
mamami W niedzielę zrobię przelew, myślę jeszcze czy nie zostać tam na dłużej.
A w ogóle czy tam obiady jakieś są ? Kuchenki ? Nie pamiętam już jak to było w ubiegłym roku. Poszukam zaraz wątku z ubiegłego roku, ale jako że w tym mogło się coś zmienić odnośnie wyżywienia to i tak pytam W ogóle to mam nadzieję, że uda mi się przyjechać, bo jak na razie od września weekendów w których wszyscy są zdrowi za wiele nie było.
Słuchajcie wrocławianki. Mam w pełni zdrowe dzieci !!! Co prawda to się może w każdej chwili zmienić, ale na chwilę obecną mogę się spotykać w ten weekend Pasowałaby mi najbardziej niedziela przed południem jak coś.
Przedwczoraj udało mi się w końcu zaszczepić Kasię, aż sama nie mogę w to uwierzyć.
A i jeszcze się muszę pochwalić, przedszkolaki z Krzysia przedszkola (pewnie nie tylko) mają jakiś występ w Domu Kultury z okazji Dnia Wiosny chyba, od Krzysia z grupy mają występować dwie osoby - w tym Krzyś
Wiecie co ja z jednej strony faktycznie wolałabym zostać - bo już wszystko znajome, przetarte szlaki itd...ale z drugiej strony pewne układy nie są do końca dla mnie wygodne i w pewnym sensie mój rozwój w tej firmie jest poniekąd blokowany eh długo by pisać Powiem tak myślałam o zmianie ale chciałam jeszcze dokończyć pewien projekt. No ale cóż - dumałam długo...czekali na mnie 3 miesiące - nowe wyzwanie i możliwości i sensowne warunki umowy - mam stresa strasznego naprawdę - ale z drugiej strony włączyło mi sie takie wyczekiwanie na coś nowego, fajnego...?
podjęłam decyzję i na 99% jej nie zmienię.
Monga - ja nie mogę w niedzielę a może jutro ??
Kasiu - z tymi zmianami ...dobre - ja o takiej jak Twoja zaczęłam od pewnego czasu marzyć i intensywnie myśleć
no dobra ale powoli - na razie zmiana pracy ....w miejscu zamieszkania
muszę sie pochwalić - w sumie to wstyd ale co tam - dzisiaj po ponad rocznym życiu w mieszkaniu bez drzwi wewnętrznych - dzisiaj rano w końcu je mamy zamontowane ....:)ponoć są super...widziałam tylko w opakowaniu
ale teraz Darek za chiny nie będzie chciał zmienić mieszkania
monga w https://www.maluchy.pl/forum/Czerwiec-Lipiec-2004-zaprasza-ponownie-t51025.html jest prawie wszystko napisane.
Obiady do wykupienia na miejscu, reszta we wlasnym zakresie.
Monga, ja w sobotę mogę dopiero od ok. 17. No i w niedzielę, ale niedziela odpada bo karoleenka nie może..
Karoleenka ja też tak mam, że jak już pojawi się na horyzoncie coś nowego to dotychczasowe jakby blednie i zaczynam intensywnie mysleć co by było gdyby
przepracowałam całe trzy tyg w nowym miejscu i dziś usłyszałam od moich ciapków komplement, jeden mi powiedział, że tak ja ja pracuję po dwóch tygodniach to on pracował po dwóch latach, a jak się dowiedzieli w jakim wieku mam dzieci to było " no way!" sympatyczne. W ogóle atmosfera w pracy jest super, nikt na nikogo krzywo nie patrzy, wszyscy chętnie odpowiadają jak o coś pytam, zupełnie bez stresu.
A jeszcze się pochwalę Maksem.Panie w przedszkolu mi mówią, zresztą i sama widziałam ja sobie kurduplaki machają , że Maks jest bardzo lubiany przez dzieci, on gada do nich po swojemu, one powtarzają i wszyscy się śmieją
A dziś dodatkowo pani powiedziała, że Maks jest amazing i stale je zaskakuje, skubaniec liczy do dziesięciu po angielsku, wita się , żegna i już prawie umie bardzo ważne tutaj How are you?Jego wychowawczyni jest zaskoczona tempem w jakim mały łapie język, rozumie podobno wszystkie polecenia i nawet strofuje inne dzieci jak jest np pora bajki a któreś nie słucha Najbardziej się cieszę z tego, że jest lubiany, Kamil niestety nie potrafi łatwo nawiązywać kontaktów, to już zupełnie inny charakter (trochę wredny po mamusi )
I znowu mamy piątek ależ ten czas leci, do tego stopnia jestem zakręcona, że dziś w panice popędziłam na pocztę wysłać rodzicom kartki świąteczne, bo przecież nie dojdą na czas, hihi myślałam, że święta za tydzień.
Tutaj już pełno wszelkich ozdób, jajek, słodyczy, no po prostu komercja na całego. Ale fajnie popatrzeć.
Ale dziś piękny dzień aż szkoda do domu było wracać, słoneczko, coraz cieplej eh czuć już wiosnę.
mamami Dzięki, zaraz poczytam.
karoleenka, Monika Ja od biedy mogę w sobotę, tyle że planowałam sobie na 17 na aerobik się wybrać, no ale w ramach wyższego celu mogę zrezygnować Tyle, że w sobotę musiałabym się przywlec chyba też z Kasią, bo mąż jakąś imprezę wieczorem (chociaż w sumie może dałabym radę wrócić zanim wyjdzie). Tak więc dziewczyny jak, spotykamy się jutro ? Może macie kontakt do telefoniczny do moonk i Jaguar ? Ja zostawiłam swoją komórkę w pracy dzisiaj, nie wiem zcy po nią jutro podjadę czy nie, ale postaram się zajrzeć tutaj rano i w ogóle włączyć GG, wyślę też Wam na PW nr telefonu stacjonarnego jak coś.
Kasiu Jestem pod wrażeniem jak sobie świetnie radzicie. Mnie wyjazd gdzieś dalej przeraża, jakoś nie wyobrażam sobie siebie na co dzień porozumiewającej się w pracy i nie tylko w jakimś obcym języku, no nie do przeskoczenia to jest dla mnie. Maks super, że tak sobie radzi, pewnie będzie lepiej gadał po angielsku niż po polsku A Kamil jak ? Też jakoś daje sobie radę ?
Dobra, mój mąż idzie do pracy, więc ja jeżeli już to tylko z dwójką się mogę ruszyć, ale w sumie jak są chętne na dzisiaj to zapraszam do siebie
Mam nadzieję, że jeszcze tu dziewczyny zajrzycie.
Monga Kamila do angielskiego muszę zaganiać, leniwiec okropny na szczęście nie przejmuje się zbytnio tym, że nie rozumie, chociaz jak rozmawiałam ostatnio z jego panią to mówiła, że widzi, że Kamil sporo rozumie ale boi się mówić i kazała uczyć go odpowiadania całym zdaniem, nie tylko yes i no. Jak mamy czas czyamy z nim proste książeczki dla dzieci. Chyba mąż ma rację, że trzeba po prostu dać mu trochę czasu.
Co do pracy to pewnie, że dużo jeszcze nie rozumiem i uwierz mi pierwszy raz szłam tam na miękkich nogach.
Dziewczyny ale Wam zazdroszczę spotkania.
U nas dziś impreza, urodziny kumpla, który z nami mieszka. Zrobiłam mu nawet sałatkę z kurczakiem i pyszne jaja faszerowane wg przepisu MEGGI ale się chłopak ucieszył jutro będzie pewnie ciężki poranek
Monga, my już jesteśmy w domu, ale Majka padnięta (byliśmy na urodzinach jej kolegi w tgg i szaleństwa w kulkach ją trochę zmęczyły). Nie damy rady
Kasiu, maluchy w wieku Maksa i młodsze podobno najlepiej język łapią no i nie maja takich zahamowań jak starsi. Fajnie, że sie tak szybko zaaklimatyzowaliście. A Maks za rok juz będzie szedł do szkoły?
Monika tak, od września ma iść do szkoły, w kwietniu się dowiemy czy przyjmą go do tej samej szkoły, do której chodzi Kamil. Mam nadzieję, że ta pierwsza klasa to bardziej będzie jak przedszkole, niż szkoła bo jakoś sobie nie wyobrażam trzymania czterolatków w ławkach
Bardzo jestem ciekawa jak się nasze maluchy będą bawiły na zlocie, toż to cała banda będzie
Dziewczyny zaczynam dzisiaj 13-tkę i bardzo liczę na Wasze wirtualne wsparcie próbowałam 1,5 roku temu ale po trzech dniach się poddałam. Trzymajcie kciuki.
Trzymamy mocno tym bardziej ze ja tez powinnam w koncu cos ze sobą zrobic.
Czy tylko ja jedna nie wiem co to ta trzynastaka??
Agnieszko To dieta 13-dniowa, na której się mało bardzo je Menu jest bardzo sztywno ustalone na całe 13 dni. Można na niej przez te 13 dni naprawdę sporo schudnąć (wiem, bo przeszłam całą ze 3 razy na pewno).
Z naszego spotkania zrobiło się spotkanie bardzo kameralne, była u mnie karoleenka z Natanem. Chłopaki szaleli, ale miałyśmy ich z głowy. Nawet Kasia była tak przejęta panującym zamieszaniem, że nie miała czasu marudzić i wieszać mi się na nodze
A poza tym Krzyś po 1 dniu przedszkola - w piątek tylko był właśnie już kicha, smarka i pokasłuje :/ Nie mam już siły, czy to ma koniec ?
Monga, u nas było to samo z chorobami - ledwo Bartek poszedl do przedszkola to po 3 dniach był znowu chory. W grudniu i styczniu był chory niemal bez przerwy - w tym czasie przeszedl co najmniej 3 kuracje antybiotykami (albo i 4). Gdy kolejny raz przyszlam do lekarki po 3 dniach od zakonczenia kolejnego antybiotyku znowu z chorym Bartkiem to w koncu lekarka zasugerowala terapie na uodpornienie.
Jest taki środek Ribomunyl - taka szczepionka do picia. Kupuje sie to w proszku w saszetkach, rozpuszcza w wodzie i podaje na czczo przez 3 tyg. A potem co miesiec dawki przypominajace przez 4 dni w miesiacu.
Bartek pod koniec stycznia zaczal ta kuracje - przez caly jej czas byl urlopowany z przedszkola zeby znowu czegos nie zalapac (bo tak samo jak po szczepionce, dziecko o slabej odpornosci moze sie po tym troche rozchorowac - miec temperature katar itd).
Taka kuracja na 3 tyg kosztuje 70 zl, potem trzeba kupic kolejna (wystarczy na 3 miesiace, bo tylko 4 dni w miesiacu podaje sie dawke przypominajaca). jest na recepte.
Jak na razie od zakonczenia tej kuracji Bartek chodzi do przedszkola juz 4 tygodnie i nic go nie bierze (mimo ze ja jestem tez chora, to nie złapał nawet ode mnie).
Cena nie nalezy sie przerazac, bo to i tak taniej niz kilka razy leczenie syropami i antybiotykami (nie raz zostawialam w aptece ponad 100 zl na jedno leczenie).
Poki co , moge powiedziec ze u nas podzialało.
Zapytaj lekarza o to, jakbys teraz zaczela (calosc zajmie pol roku - pierwsza seria 3 tyg i nastepnie 5 przypomnien co miesiac) - to w sam raz Krzys nabierze ci odpornosci na kolejny sezon chorobowy w przedszkolu we wrzesniu
No ale u nas jest poprawa juz po jednej serii wiec teraz tez powinno byc lepiej.
O ile Krzys zareaguje na to tak dobrze jak Bartek.
To MIłosz kiedys miał podobna kurację Bronchovaxonem, tak to się chyba pisze i nic....
A dzisiaj zajrzałam na wątek, bo chce poczytać o....no własnie. Miłosz po prawie 4 tygodniech nieobecnosci wprezdszkoluu poszedł wczoraj, adzisiaj zauwazyłam ,że ma jakieś krostki, 37,6 temperatury. Ospa? chyba się załamię, ale tysiąckrotnie wolę ta ospę niz znowu gardło czy ucho...
No to mamy ospę....
Młodą zaszczepiłam:)
Mariola współczuję ospy, ale przynajmniej będzie z głowy. A może wcale nie będzie tak mocno wysypany? W każdym razie przynajmniej wiesz co robić.
A u Kamila w szkole wszy!!! Całe szczęście, że niedawno mimo protestów Kamila ogoliłam obu maszynką, Przynajmniej to z głowy.
Wczoraj doczytałam uważnie ogłoszenia w szkołach i okazało się, że moje chłopaki mają ferie wiosenne w innych terminach, Kamil zaczyna w piątek wielkanocny a do szkoły wraca 7 kwietnia a Maks od 7 do 22 kwietnia ma wolne. Wyobrażacie to sobie? Nawet jednego tygodnia nie mają razem, toż to szok i co ledwo zaczęłam pracę mam teraz przez miesiąc przerwę sobie zrobić? A najlepsze jest to, że mąż kupił już bilet na 5 kwietnia hihi mieli z Kamilem na tydzień lecieć do Polski. Dobrze, że mój mąż to cierpliwy facet ja na jego miejscu chyba bym się wściekła. Aha bo teraz nie wiadomo czy da radę urlop przesunąć.
Teraz rozumiem dlaczego rodzice tu walczą jak lwy, żeby rodzeństwo chodziło do tej samej szkoły.
Co do szczepionek to ja z kolei dawałam Kamilowi Luivac i też porażających efektów nie stwierdziłam.
A propos trzynastki, na razie się trzymam, pierwszego dnia było mi przeraźliwie zimno i poszłam o 18 spać uff jeszcze 10 dni. Ale nawet aż tak bardzo głodna nie jestem, myślałam, że będzie dużo gorzej. Największy problem mam z gotowaniem bo nie mogę niczego smakować, Kamil mi pomaga
kasiakorpik- a myślałam, że nasz system jest chory.
Mówisz dieta...kurcze podziwiam Was, powaznie.
Mariola i jak na na froncie ospowym?
U nas juz slady ostatnie znikają po ospie.... nie bylo zle
krostek nie tak wiele, i tylko płynnym pudrem smarowałam - zreszta tak tez poradził lekarz
Ale powiedział ze ospa to takze krostki wewnatrz organizmu na jelitach itp !! I dziecko moze tez bolec brzuszek np.
I faktycznie ostrzegł ze bedzie mocno osłabiony......... i juz jakis wirusik przypałetał sie, choc w domu siedzimy
Aniu Dzięki - muszę coś z tymi chorobami zrobić, bo to przecież nie da się tak żyć. Nic nie można zaplanować, nigdzie nie można wyjechać, do nikogo iść, z nikim się spotkać. Już nie wspomnę o koszmarnych nocach.
Krzyś ma aktualnie katar, niezbyt duży, wydaje mi się, że też zapalenie spojówek mu się zaczynało, ale zaczęłam od razu jak mi taka myśl przyszła do głowy zakrapiać oczy i chyba mi się udało zapobiec rozwojowi (a dzień później pani w przedszkolu właśnie powiedziała, że Krzyś mógł złapać zapalenie spojówek, bo ktoś z grupy miał ostatnio). U Kasi za to chyba nie złapałam odpowiedniego momentu, wczoraj wieczorem jej oczy ropiały bardzo i w nocy też. Oczywiście zaraziła się też od Krzysia katarem - i to u niej to nie katar a katarzysko okropne, no i gorączka w nocy 38'5.
Kasiu No z tymi feriami to faktycznie przegięcie. Ja bym miała problem już co zrobić przez 2 tygodnie, a tu cały miesiąc.
No i trzymam kciuki za pomyślne przeprowadzenie trzynastki Też by mi się przydało, może jak skończę karmić ...
A co mamy pracujace robią z dziecmi w wakacje?? Ja juz nad tym zastanawiam sie !
To przeciez jakis koszmar - dlaczego złobki i przedszkola mają wakacje - przeciez te dzieci nie moga same w domu ani na kolonie ........jak załatwic miesiac wolnego w pracy??
Dobrze ze u nas ten sam miesiac wolny w żłobku i przedszkolu bedzie
Agnieszko, mnie nurtuje od jakiegoś czasu ten sam problem, właśnie pisałam o tym parę dni temu na wątku rówieśniczym Kasi - jeszcze teraz, dopóki to jest "tylko" miesiąc, to jestem w stanie jakoś go zorganizować. Chociaż w tym roku mam gorzej niż z wakacjami w szkole, przedszkole się będzie remontować od 15 czerwca, nieczynne do września. No ale na wakacje jakieś zastępcze ma być - nie mam wyjścia, muszę Krzysia wysłać do niego, bo 2,5 miesiąca nie zorganizuję.
Nie wyobrażam sobie natomiast co będzie jak Krzyś zacznie szkołę - powiedzmy jako 6-latek. Wakacje są 2 miesiące i 1 tydzień, 2 tygodnie ferii zimowych, z tydzień wolnego w grudniu, kilka dni z racji innych świąt. Co zrobić przez tyle czasu z dzieckiem ? Przecież nie zostawię samego w domu, a w pracy w ciągu roku tyle wolnego nie ma. Moja mama jest nauczycielką, więc długie lata nie wpadło mi do głowy, że taki problem może w ogóle istnieć. Za to tak od roku gdzieś nie daje mi to spokoju, chociaż jeszcze sporo czasu jest. A w zasadzie teoretycznie sporo, bo ostatnie dwa lata mignęły mi nawet nie wiem kiedy, dopiero co byłam na początku ciąży, a tu Kasia niedługo rok skończy. Kolejne 2 i trzeba będzie myśleć o szkole.
Dokłądnie tak !! Szesciolatek w szkole i wtedy 2 miechy !!
Czy wszyscy mają wtedy babcie? Niemozliwe !
Teraz miesiac jakos uda mi sie - wysle na wies do babci, chłopaki uwielbiaja tam jezdzic. Z dziadkiem to pełne szalenstwo, bo przeciez to chłopaki. Dziadek jednak pracuje nadal...
Tylko cały miesiac to nie wiem czy wytrzymamy wszyscy, babcia , ja i chłopaki.......beda kombinacje z urlopem...
Moja mama przeprowadza sie niedaleko nas...... lecz ona tez pracuje i pewnie bedzie pracowac dokad da rade...
Dobrze, że mnie takie chociaż problemy omijają.
Ale pewnie niedługo szkoła bedzie czynnan cały rok:( ten smutny usmiech to dla mnie.
A co z ospą...no wysypało MIłosza paskudnie. Na razie te krostki maleńkie. Skubany nie chce się smarować. Juz cuda wyczyniam, suszarką (dzięki za pomysł), wacikiem, patyczkiem, a młody sie drze,ze normalnie szok. Przy zastrzykach tak nie płakał.
mój mały sam prosił zeby kropeczki malowac i biegał do lustra ogladac
mówilismy ze jest muchomorkiem.....
moze tej suszarki i całej procedury boi sie..... zróbcie z tego zabawe
A smarujecie foletem czy pudrem płynnym?
Mariola dobrze radzi Agnieszka, ja chyba w akcie poświęcenia też dałam sie posmarować. Zapytaj go co go denerwuje, może sam znajdzie rozwiązanie?
no jasne, przeciez to tylko puder - ja tobie kropeczki, ty mnie.... zabawa super, nie wiem dlaczego maluch ma krzyczec
Dziweczyny współczuję ospy, naprawdę jak sobie przypomnę jak moi wyglądali na szczęście ze smarowaniem nie było problemów jeden się dawał bez problemu trochę tylko jęczał, że zimne ale oglądanie bajki przeażyło szalę a drugi jako, że nie miał jeszcze dwóch lat niewiele miał do gadania
Dopiero w przyszłym tygodniu okaże się, czy mąż będzie mógł zmienić termin urlopu ale z racji Świąt to pewnie nie, w najgorszym wypadku pojedzie sam.
Mariola a dlaczego szkoła ma być czynna cały rok?
Zobaczcie dziewczyny i znowu mamy piątek jak ten czas leci.
Przez tą dietę to mam poważny problem, co prawda dietę kończę w przyszłą sobotę ale jak tu gotować bez próbowania?
Nie dość, że wcale nie mam ochoty gotować to i pomysłów też za bardzo nie mam ( poza jajkami oczywiście)
A kysz choróbska A Kysz !!!
kurka wiosna prawie już - więc te choróbska mogłyby sobie już odpuścić, Natan ma katar i rano pokasłuje - ale coraz częściej zastanawiam sie nas testami na alergie, zresztą to ostatni miesiąc w przedszkolu - zobaczymy jak będzie to wszystko wyglądało w kwietniu.
I współczuje ospy...i nic więcej nie powiem bo nie chce wykrakać
Ja wam powiem, że w ogóle jeszcze nie myślałam takimi szkolnymi kategoriami...ale jak już kiedyś pisałam- zacznę się zastanwaić czego mogłabym uczyć w szkole bo praca w szkole rozwiązałaby mnóstwo problemów logistycznych zwłaszcza
Kasia - normalnie podziwiam za ta 13...moja siostra stosowała z dwa czy trzy razy - twardzielka zawsze dawała radę - robiła raz w roku bo ponoć częściej nie wolno- ale z roku na rok mniej chudła i dała sobie spokój - twierdząc , że już jej sie nie opłaca katować skoro chudnie nie tyle co by sie spodziewała. Ale ja mając okazję obserwować te kuracje za chiny ludowe nie dałabym rady - zresztą żadnej kuracji odchudzającej nie dam rady
muszę przestać jeść słodycze :jestem zły i przydałoby się coś poćwiczyć ....
Z tym smarowaniem, to mIłosz jest na etapie negacji kompletnej teraz. I wszystko na odwrót. Suszarki się nie boi, sam chciał. Zaczęło się od tego,ze to było zimne. Stawiałam falszeczke na kaloryfer ,zeby ogrzać, kaloryfer na maxa odkrecony,zeby mu zimno nie było. Potem przeszliśmy do łazienki i suszarka od razu wiałam na niego,żeby było ciepło mu. A potem stwierdził,ze po prostu nie i koniec. Wczoraj smarowąłm głowę jak usnął.
Miłosz tez jest muchomorkiem, biedronką, tępilismy intruzów, unieszkodliwialiśmy kropki.....cuda na kiju.
dzisija męzowi udało sie jakos bez bólu posmarowac . A z MIłoszem nie mozna porozmawiac, bo zatyka uszy i mówi,nie słucham cię.
A co do szkoły...to pani minister stwierdziła,ze nauczyciele bedą mieć urlopy normalne, w wakcje szkoła będzie czynna, nauczyciele bed aprowadzić jakies tam zajecia dla dzieciaków, coby miłay co robic, te zostające w domu. Wakacje skrócić do 1,5 miesiąca, a wolne zrobic dwa tygodnie w..... listopadzie.
Taka wersje słyszałam jako ostatnią:)
I niestety ale ja wypisuję sie wtedy zzawodu, bo mając 26 dni urlopu mogę zarabiać na rękę na przykład 3 tysiące.
A no, i oczywiscie 40 godzinny tydzień pracy.
A ja bym sie cieszyła - jako mama pracująca - gdyby szkoła miała jakies zajecia, typy półkolonie w ciagu wakacji. Bo co robia te dzieci przez cale dnie??
Z drugiej strony Mariolu uwierz, jest bardzo wiele zawodów, bardzo duzo ludzi po studiach.... zarabiających tyle co nauczyciele lub mniej i nie mają wakacji... np. ja. Dlatego przepraszam cie, lecz czuje sie troche rozzalona czasami gdy pielegniarki są biedne, nauczyciele są biedni..... a nie widac innych, mniej postawionych na "swiecznikach" osób pracujący w budzetówce, wykształconych.... ech, no ale to oczywiscie nie zale do ciebie lecz.... systemu??
No i mam siostre, która pracuje w szkole prywatnej, nie ma wakacji, nie ma ferii, bo wtedy sprzatają, malują, ogródek kopią..... i zarabia tyle co przecietny nauczyciel..... są wiec rózne strony medalu, i chyba nawet nie dwie
Agnieszka- ja Ci powiem tak,ze w życiu nie zamieniłabym swojej pracy. To wolne...własnie. Moja mam twierdzi że zrabiamy ogrom pieniędzy....ok. W porównaniu zpanią pracujaca na kasie w Auchan(tak sobie to pisze bo kiedys moja koleżanka stwierdziła,ze i tak skończy na kasie w Auchan, bo nie mogła po studiach znaleźć pracy)...to tak ale jak sobie pomyslę ile wszystko kosztuje, to naprawde brakuje mi kasy, na takie szaleństwa.
A poza tym taki polityk, po zawodówce........itd...mam tu na mysli konkretna osobe zarabia powyżej 8 tys na przykład. To mnie wtedy dopiero trafia. A zwykły człowiek...
Ale mój męzu dobrze prawi,ze nasze społeczeństwo strasznie jest zawistne, wredne, patrzy na innych...i ja tez taka jestem:)
I to nie kwestia tego,ze ktos chce podwyżkę, ale wogóle, normalnosci, ze najniższa pensja w dzisiejszych czasach na reke powinna wynosić 1500 zł najmniej oczywiscie.Żeby człowiek mógł byc człowiekiem.
Ja to mam do tego bardzo proste podejscie - bardzo sporne i zaraz znajdzie sie wiele głosów sprzeciwu ale - to jest moje zdanie.
Ogólnie wiadomo w jakim zawodzie ile sie zarabia - sami decydujemy co bedziemy robic. Jesli nagle zabraknie nauczycieli - dyrektorzy podniosą zarobki. Jesli wyjadą lekarze - zarobki musza pojsc w góre. Sami decydujemy co robimy. Wiem, ze łatwo tak mówic , ze czasem łapiemy sie za cos byle tylko zarabiac..... ale ja uogólniam - inaczej nie moge. Nie moge rozpatrywac kazdego indywidualnie.
Ogólnie kazdy powinien zarabiac godnie ale i kazdy wybiera co robi w zyciu....
Ja wybrałam zajecie mało platne ale z mozliwoscia chodzenia na urlop maciezynski, zwolnienie na dzieci itp..... gdybym chciała zarabiac wiecej pewnie nie miałabym tyle czasu dla dzieci.
Ech, wiekszosc jest kwestia wyborów oraz umiejetnosci cieszenia sie z tego co sie ma..... bo kazdy ma cos z czego moze sie cieszyc lecz nie kazdy umie sie cieszyc
Naburmuszone to okropnie i takie.... nadete i.... i wogóle ....ale niech juz zostanie
Niestety nie zawsze jest tak dobrze, że wybór zawodu jest dokładnie przemyślaną decyzją z różnych powodów. Czasami po prostu przez brak odpowiedniej szkoły w danym mieście, często brak kasy albo po prostu zbyt młody wiek.
Ja np wybierając studia kierowałam się głównie tym co trzeba zdawać i miałam niesamowite szczęście bo trafiłam na zawód, który nie dość, że lubię to i zarobić pozwoli.
To tak na marginesie
I ja sie z tym w zupełnosci zgadzam !! Ale jak sie mówi ogólnie to trzeba uzyc jakichs uogólnien.... tez prawde mowiac na studia patrzyłam przez pryzmat egzaminów.... a teraz i tak pracuje w innym zawodzie
A ja poszłam na studia dla relaksu. Miałam zadwać na prawo ale jak to wżyciu wyszło wyszłam na lewo, ale nie żałuję:) Papierów nie lubię bardzo i penie nie odnalazłabym się w takiej pracy.
A tak w ogóle to Agnieszka nie chodzi ile kto zarabia itdAle dla mnie jest nie do zniesienia na przykład to, że ludzie nie mają co jeść.
A teraz tak barzdiej optymistycznie, byłam dzisiaj w sklepie, moja mam była wszoku jak ja po nim biegałąm, wypuszczona do sklepu chciałam wjednej sekundzie, jednym rzutem oka oblecieć 4 półki na raz. To tak w skrócie. Mama moja płaciła za zakupy, nakupowała dzieciakom, potem zapłaciła za moją marynarke czy cóś...co to jest. Od razu mi lepiej. Chocia zmiałąm straszne wyrzuty sumienie,że w końcu moją mame wyciągnęłąm do sklepu i wydała tyle kasy. Fakt, ostatnio ciagle mi dawała pieniądze, na lekarza, na szcepionkę, na cos jeszcze, al eja ich nie brałąm...bo wiem,ze nie ma kasy teraz. Ale w sklepie mi już nie odpusciła. To się śmiałąm potem,ze pojechała do sklepu wydałą jakies 4 stówy ama okulary słoneczne za jakies 25 czy 30 zł.
Agnieszkaw niektórych szkołach u mnie w mieście działają świetlice "plus" lub "cztery kąty". Działają w ciągu roku, w ferie, wakacje (nie całe). Wiem, że niektóre placówki bardzo fajnie prowadzą zajęcia i dzieciaki chodza na nie z przyjemnością. Nie wiem tylko jak to jest z dostepnością zajęć dla szkrabów zaczynających naukę. U nas od nowego roku rewolucja, bo Artur idzie do zerówki. Wiecie jak się tego boje? Z jednej strony rozumiem MAriole ale z drugiej trafiją do mnie argumenty Agnieszki.
Mamuśka- nie uwierzysz, ale zgadzam sie z Tobą w pełni. To jest dobry pomysł, żeby szkoła była czynna przez cały rok, pod warunkiem tylko,zeby nikt nie zmuszał mnie do parcy. To znaczy chciałabym miec wybór, czy wole popołudnia poświęcić dla swoich dzieci czy cudzych. Odpowiedź nasuwa sie sama. Na dzień dzisijeszy odkąd MIłosz sie urodził, nie biorę dodatkowych zajęć.
Jest to problem,ze dzieci nie wyjeżdżają na wakacje, ferie. W szkole można na pewno cos zrobic. Ok, ale niech to robia CI którzy chcą. I oczywiście nie społecznie, jak to wygląda w dzisiejszych czasach.
Bo teraz wszystko w szkole robi się społecznie. Powiem Wam, że można zauważyć spadek zaangażowania nauczycieli. Najpierw ymagaja od nas cudó, a w momencie jak człowiek uzyskuje to dyplomowanie, to cała energia zniego wypływa. Bo wszysko robił za swoje pieniadze, za darmo, społecznie, w wolnym czasie.
Ja po prostu uważam, że żyjemy w chorym kraju i tyle. Ale zniego nie wyjadę nigdy.
O i jeszcze służba zdrowia.
Dobra, takie tam dyskusje. Szkoła to szkoła, szpital to szpital. Tu i tu się źle czujemy:0
Marioladziewczny na świetlicach mają dodatkowe godz, więc nie w ramach swoich godz. Nie przeczę, że robią kupę dodatkowej roboty za friko,ale to zależy od dyr co i ile. Ja też robiłam kupę rzeczy społecznie jako wolontariusz, ale poddałam się jak byłam pod koniec 3 ciąży.
To się wtrącę w dyskusję (chociaż może nie powinnam )
A ja bym chciała tak pracować, żeby móc z dzieciakami wyjechać jak mają wolne, pewnie, że nie na całe wakacje ale tydzień-dwa i w tych przerwach w środku roku też, bo tak sobie myślę mało nas mają te dzieciaki w roku bo wiadomo praca, a po pracy kupa innych obowiązków i człowiek ogólnie padnięty ale jeszcze i w te wolne ganiać ich na jakieś zajęcia? Z drugiej strony co to za wolne w domu? Tak już sobie po cichu kombinuję, że jak od września będą chodzili do tej samej szkoły to może w przerwie jesiennej gdzieś wyskoczymy.
P.S Dzielnie trzymam się trzynastki ale już resztą sił. A mąż wczoraj kupił sobie przy mnie hamburgera trenuje moją solną wolę chyba
A jak tam dziewczyny sprzątanie?
U mnie powoli i opornie, ale własnie odkryłam cos niesamowitego a raczej brudnego...hmmm to za delikatne określenie.
Odsunełąm w kuchence gazwoej szufladę ta na samym dole, zawsze mi sie wydawało,że tam jest dno kuchenki a tam moja podłoga niemyta od prawie 8 lat. Jeju, co tam było....
Ja sprzątam systematycznie w miarę brudu jako takiego nie mam, trochę okna brudne (zwłaszcza od Rydzykowego nosa i dzieciowych paluszków) ale ogólnie jest ok. Nie popieram świątecznego napadu sprzątania
U mnie za to bałagan jest: rozsypane zabawki, kuchenki, warzywa, auta, i na to już nic nie poradzę - sprzątnę do południa, a pod wieczór zabić się można
Dla mnie święta wielkanocne jakoś mało klimatu mają...
Nie będe nic piekła, i nic gotowała, od tesciowej tradycyjnie dostanę i tak za dużo darów*, i ciężko to będzie przejeść, w sumie jedyne na co czekam to wielkanocny żurek z chrzanem i domowe wędlinki. I znowu, niczym się obejrze, będzie po świetach. Tym szybciej, że w poniedziałek wielkanocny M. ma dyżur, więc będziemy sami.
* I jak tu teściowej nie chwalić?
Nauczyciel to najlepszy zawód świata, pod względem wolnego oczywiście, bo reszty nie zazdroszczę. Często z dorosłymi współpracownikami nie można się dogadać, a co dopiero z uczniami brrr. No i jeszcze spora odpowiedzialność, jak coś się stanie np. na wycieczce to kaplica. Tego nie zazdroszczę. Sama się zastanawiałam, ale w końcu nie zrobiłam żadnych uprawnień może całe szczęście bo cierpliwości u mnie za grosz.
Moje dziecię chore po raz n-ty. W końcu kupiliśmy inhalator i zobaczymy ile dni będzie kaszleć po terapii inhalacyjnej. Normalnie zawsze był tydzień i jeszcze doleczona na 100% nie była.
Nam lekarka poleciła immunit przez dwa miesiące. Nie wiem spróbuję, chociaż mam nadzieję, że okres choróbsk już się skończył.
Ja podobnie jak kocurek niespecjalnie sprzątam przed świętami - to uraz wyniesiony z domu - tyle co normalnie. Jedyne co miałam w planie to się nie uda, bo pogoda się popsuła, a już myślałam, że okna sobie umyję. Zresztą i tak na święta wybywamy i dary pewnie będą Jedyne przygotowania to posianie rzeżuchy i parę ozdób zrobionych z Michą, a jutro jaja pomalujemy i tyle.
Kasia ja już od paru miesięcy mam problemy z gotowaniem, bo smaki mi się w ciąży pozmieniały i jeszcze ciągle mi niedobrze bleee, więc jemy niedoprawione, albo naleśniki lub ryż z czymś tam. Tego właśnie najbardziej nie mogę się doczekać, aż mi smak wróci.
Ja też nie przewiduję jakiegoś wielkiego sprzątania, okna z głowy bo bez drabiny umyć się nie da (przesuwane do góry) ew machnę od środka. Fajnie jest o tyle, że piątek mamy wolny.
Sernik kupię w sobotę w polskim sklepie już z panią rozmawiałam, że będzie miała pyszne ciasta domowej roboty.
Z jedzeniem też nie ma co szaleć bo ja do soboty na diecie, a po skończeniu też się nie będę obżerać bo raz, że się nie da (już nawet to co w diecie ciężko mi zjeść) a dwa to jeszcze nie koniec kuracji odchudzającej a jedynie półmetek.
A moje chłopaki żurku nie jedzą, zrobię jakąś sałatkę, jakąś pieczeń i tyle.
Dzieciaki jak znam życie będą się obżerać słodyczami, które dostaną. Tu jest wyczaj obdarowywania się wielkimi czekoladowymi jajkami.
Ja tez jakoś niespecjalnie sie przejmuję tymi świetami. Ale posprzatać muszą bo się domek o to prosi. Na bieżaco to odkurzam, za czesto jak na mój gust i podłogi myję. Kiedyś wystarczyło raz na tydzień a przy naszym małym śmieciarzu co dwa dni, bo młoda łazi cały dzień i szuka co by tu pożreć z dywanu.
No, kurka zbrudu nikt nie umarł, ale czasmi wypadaja nam jakies małe dziwnbe rzeczy typu bateria gdzieśtam...i potem wielkie poszukiwanie.
A dzisija gosc przyszedł mi wyczyscic dywany i kanapę, miałam to zrobić juz na Boże narodzenie ale się za bardzo nie przejmowałam....
A tearz mam takie wrażenie,że jak posprzatam tak solidnie to sie lepiej poczuję. I już mi lepiej. Jutro idę kupić sobie kwiatki jeszcze.
A..najlepsze było to,ze faect przyszedł te dywany czyścić i stwierdzam raczej niż sie pytam:" Pan miał ospę?' Pan;"nie". Se pomyślałam...to bedzie pan mieć
Ale zaraz sie tłumacyłam,że dziecko juz nie zaraża. Mam nadzieję. Bo miała facetowi powiedziec przez tel, ale zapomniałam. Najwyżej będzie klnął na mnie. Nie śmiałąm jeszcze pytac czy ma dzieci itp.. Ale potem sam sie przyznał,że nie ma dzieci, apropo różnych rzezcy które u nas w mieszkaniu są. Więc troszke odetchnęłąm.
Jaguar - Ty sobie daj spokój z tymi oknami - ja po umyciu okien tez przy okazji świąt wielkanocnych będąc z Natanem w ciąży - wylądowałam na tydzień w szpitalu...
Natan chory....eh, po świętach biorę się za załatwianie sanatorium
Mariola- ospa jak ospa ...ale facetowi grozi półpasiec...pociesz się, że dorośli często nie pamiętają o chorobach z dzieciństwa a zwłaszcza faceci- może gościu już przerabiał ospę ?
A ja nic nie sprzątam - miałam zamiar umyć okna w ubiegłą sobotę ale miałam kupę innych rzeczy na głowie , a w niedziele było już po pogodzie...a dzisiaj u nas śnieg pada...no cóż jutro pierwszy dzień wiosny :jestem zły
ale chałupę mam ogarniętą - także może tylko uda mi sie machnąć te okna zmienić firany, wyprać zasłony i udekorować jajami, królikami i kurczakami i finito
i jak zwykle zapomniałam zasiać rzeżuchę ....
a co dziewczyny robicie dobrego do jedzenia ?
jak tak czytam co robicie przed świętami ( sprzątanie, mycie okien, przygotowywanie jedzonka... ) to mam ochotę ze wstydu pod ziemię się zapaść Odkąd mieszkam z rodzicami, nie robię w domu nic, zupełnie nic Nie to żebym nie chciała, ale zanim pomyślę że cos zrobię to moja mama już to zrobi... mialam sprzatac w zeszły weekend, a tu wracam w piątek wieczorem z pracy i dowiaduję się ze mama całe mieszkanie już posprzątała bo akurat miała wolne , planowałam dzis na zakupy iść po pracy, a tu zaglądam do lodówki wszystko kupione, przygotowane mięsko do pieczenia, bo mama szła na popołudnie do pracy i jej się nudziło rano
zaraz się okaże, że jak się wkońcu wyprowadzimy do siebie, to nic nie będe umiała w domu zrobić
AgusiaO- ja miałam to samo jak przez ten czas oczekiwania na nasze mieszkanie przemieszkiwaliśmy u moich rodziców. Nie robiłam prawie nic w domu bo wszystkim zajmowała sie mama wynikało to głównie z tego , że ona siedziała w domu z Natanem i miała na to wszystko czas... ja nie wiem jak ona to wszystko robiła z Natanem na głowie
Także jak już byłam po pracy w domu to nie miałam co robić..
jutro dopiero jadę na zakupy - wiem jestem niemal kamikadze...ale co zrobić Natan chory przez cały tydzień to tylko z Darkiem sie przy nim zmienialiśmy i nie było kiedy pojechać po zakupy świąteczne. Nawet nie miałam jajek do farbowania
Tzn mam ale takie od kur wujka - trzymane tylko dla Natana - poświęciłam 4 z nich coby dziecku zrobić przyjemność a on mi dwa stłukł i to jedno najładniejsze jakie nam wyszło ...
jak pech to pech
czy już może chwaliłam się tu, że mam w końcu drzwi wewnętrzne w mieszkaniu....nie ważne, że rok minął jak się wprowadziliśmy
Karoleenka- Chwaliłaś, chwaliłaś.....ale widać ile masz z tego radości.
A ja na swięta też niewiele robiłam. Mamy znowu nasze się rozpędziły. Moja zachorowała i resztkami sił, coby nie marnować czasu,że musiała zostac w domu, robiła. Normalnie, szok. Ale nic nie dociera do kobitki.
A ja najbardziej to się ciesze,że mam nową wycieraczke pod drzwiami. W kwiatki....taki mały odpał. I ona mi naprawdę najwięcej radosci sprawiła. Bo tak wogóle mysląc. Idziecie do kogoś.....patrzycie atu takie cudo pod drzwiami, więc w srodku to musi byc czyściuteńko na święta. No, nie? I tej wersji się trzymam, chociaz......moze tylko ja tak myslę.....? Idę spać. Pa
a jednak udało mi się coś przygotowac na te święta ugotowałam żurek ( podobno przepyszny ), zrobiłam sałatkę, upiekłam szarlotkę...
czyli jeszcze coś potrafie robić
Chciałam Wam wszystkim życzyć, zdrowych, wesołych , rodzinnych świąt i mokrego Dyngusa
No widzisz Agusia - nie jest z Tobą aż tak źle jak podejrzewałaś
A ja sie pochwalę, że dzisiaj pierwszy raz w życiu upiekłam karkówkę pewnie dla większości z was żadna nowość i osiągnięcie ale ja z tych co to za kucharza chciały wyjść - jutro się dowiemy czy się udała
pewnie jutro nie zajrzę także dziewczyny życzymy Wam i waszym rodzinkom Zdrowych i Spokojnych Świąt Wielkanocnych, abyście odpoczęły i radośnie spędziły czas z rodzinkami. Pyszności na stole i oczywiście mokrego śmingusa
A myslałam,ze będę pierwsza z życzeniami..
WESOŁYCH ŚWIĄT dziewczyny, dla Was i Waszych rodzin.
A święta będą po byku rodzinne, bo człowiek nawet z domu nie wyjdze taką pogode zapowiadali. WIec sobie posiedzimy.
Karoleenka- no, na pewno bedzie pyszna. Ja robiłam polędwice nadziewnaa czosnkiem, a druga śliwką. Bo mięsa mamy od mam, jak zwykle, a chciałm zrobić cokolwiek...
Agusiao-no, to szybka jesteś.
Kochane dziewczyny
I my WAM przesyłamy życzenia radosnych Świąt Wielkanocnych, wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny i wiarą w sens życia.
Karoleenka na pewno będzie doskonała, zwykle karkówkę zostawiam na noc w marynacie pikantnej kamisa i następnego dnia piekę, a że tu nie dostałam to kombinowałam ale chyba wyszło nieźle.
Ja wiem, że to nieładnie się chwalić ale właśnie z dniem wczorajszym zakończyłam 13-tkę
fajnie bo się jeszcze załapię w Święta na coś dobrego ale po świętach wracam do diety, co prawda juz nie tak strasznej, opracuję sobie sama
No ,meldowac się dziewczynki po świetach.
Kasiakorpik- czy Twoją dietę szlakendtrafen ?
Bo ja po wietach czuje się jakies 10 kilo większa, cięższa. I chyba ze mna jednak jets źle. Bo włożyłam portki, które miałam na chrzcie Martyny i jakies przyciasne. Mamamija////////////
Mariola - ja wczoraj wieczorem ratowałam sie już herbatka miętową bo było mi już niedobrze
co mi nie przeszkodziło dziś rano na śniadanie zjeść torta.....
no i co mam zrobić jak jestem tak żarłoczna ...kurde a powiem wam , że waga wagą ale mój żołądek i reszta zaczyna mi się buntować i chyba powinnam wybrać sie do specjalisty od tych wszystkich wnętrzności.
i przydałaby mi sie dieta - ale pod kątem racjonalnego, zdrowego żywienia.
no i pytanie za 100 punktów - co mogę zrobić w domu na cellulit tzn w tym sensie, że nie mam czasu na siłownie, baseny i aerobiki a muszę koniecznie coś zrobić ! proszę o rady dot. wypróbowanych sposobów ...
To mój ostatni tydzień w dotychczasowej pracy....w piątek muszę chyba jakieś ciasto przynieść na dowiedzenia, co wy na to ? - i szampana..ale to chyba już byłoby przegięcie
Karoleenka dobra kawa i ciacho wystarczy, szampan mógłby zostać niewłaściwie odczytany
Mariola no nie strasz, co prawda wczoraj żarłam sałatkę jak głupia ale od dzisiaj koniec, wracam do diety, może niekoniecznie tak restrykcyjnej.
Co do cellulitu to ja smarowałam się różnymi specyfikami, łykałam tabletki, masowałam i tak w dalszym ciągu przegrywam jak ktoś zna skuteczny sposób chętnie skorzystam.
Witam was poświątecznie i niestety niezbyt optymistycznie
Macius w niedzielę spadł u dziadka z łózka i dziś zaliczyliśmy wizytę u chirurga. Niestety obojczyk złamany i dwa tygodnie gipsu, potem kontrola i zobaczymy co dalej. Oczywiscie musiała to być lewa ręka, a jak wiadomo Macius jest leworęczny więc nawet nie zje sam, nie porysuje ani nic.
Mamami- no to nieciekawie. Oby to był pierwszy i ostatni raz z takimi przypadkami.
Karaleenka- ja znam sposób na cellulit, musisz dużo jeść,zebys miał jakię 20 kilo wiecej to sie moze te dziury wyrównają....Bo u mnie jakos mniejszy a jetsem wieksza
A tak poza tym, to nie ma sposobu. A jeżlei to jedyny to aktywnośc fizyczna. Zresztą to na wszystko działa: sylwetka, humor... I czemu ludzie nie mają na to czasu.... w tym ,albo miedzy innymi ja?
A co do pożegnania w pracy. Ja osobiście nie lubię alkoholu w pracy, z tym, że wiesz jaką ja mam pracę. Ale różne są układy wszędzie.
mamami współczuję, a jak mały to znosi? gips i w ogóle? boli go mocno?
Kasiu na szczescie go nie boli bo nawet nie zagipsowane go nie bolało za bardzo. A ips... juz coraz lepiej, bardzo płakał przy zakladaniu ale powoli sie oswaja. Teraz chodzi i sobie stuka, mówimy że ma skorupke jak Franklin
Mamami- o jesiu ale niemiła "przygoda". Szczęście w nieszczęściu, że Maciusia nie boli.
Mariola - no z tą aktywnością to u mnie masakra ale myślałam o jakimś urządzeniu w domu....co mogłabym ćwiczyć w domu ?
Najgorsze w tym wszystkim jest to , że ja nigdy nic nie robiłam z moim ciałem w tym sensie, że np. specjalnie trzymałam diete, chodziłam na jakieś sporty czy masaże itd... - nie przywiązywałam wagi do pewnych kwestii - a teraz jak wyraźnie muszę to czuje panikę bo nie wiem jak mam się za to wszystko wziąć. Cholera nigdy nie miałam diety a zaczynam odczuwać dolegliwości żołądkowe i musze nad nia pomyśleć...nigdy zbytnio nie patyczkowałam sie z moją skórą no bo nie musiałam...a nagle muszę i w panice chce wszystko naraz. A te 20 kg więcej - podziękuje
No ja ten szampan tak o walnęłam... bo ja mam sie z czego cieszyć i co opijać
no ale sama sie śmieje, że byłoby to przegięcie może nawet nie z samego faktu picia alkoholu w firmie...
o...mamami cos skrobie, albo sobie tylko czyta
Mamami czyta
Agusiao ja dostaję powiadomienia w kratkę z przewagą na nie już się nauczyłam, że jak nie ma powiadomienia to po prostu wchodzę na forum i sprawdzam
AgusiaO- o kurcze, współczuje...a wiesz co to było ? dlaczego Cię tak strasznie bolało?
Do mnie baaardzo rzadko przychodzą zawiadomienia dlatego też zawsze kontrolnie wchodzę na forum
Zaintrygowałyście mnie jedną kwestią odpowiadając mi na moje zapytanie dot. pożegnania w pracy - kawa..? czyżby było tak, że musicie mieć swoją?
może głupio pytam ale u nas jest ekspres do kawy i właściwie każdy może do woli i myślałam, że to standard....
karoleenka wiem co mi jest; będą przeziębioną brałąm leki, któe podrażniły mi żołądek, powodując zapalenie śłuzówki żołądka i dwunastnicy. Dostałąm kroplówy, leki i siedzę teraz w domu. Najgorsze jest to, że musze uważać co jem, bo zaraz mnie znowu zaczyna bolec jak pofolguje trochę :
a kawę - mamy w pracy, ale lepiej jej nie pić; dlatego każda z nas ma w szafce swoją
Biedny Maciuś ale przygoda oby nigdy więcej.
Mamami, dobrze że Maciuś znalazł dobre strony gipsu i ze go nie boli!
Do tej pory wydawało mi się, że takie maluchy jak nasze są odporne na złamania. Chyba muszę bardziej uważać na Majkę, bo to straszna akrobatka i ciągle skądś spada
Monika- ale na cztery łapy, przysłowiowe A wogóle dawno Cię nie było. Co tam u Was?
Agusiao-- diety Cie jednak załatwiły Czy po prostu obżerasz się wszystkim i zawsze jak ja obecnie?
Mariola, diety w pewnym stopniu też, ale lekarz bardziej zwrócił uwagę na styl życia - przemęczenie, ciągły bieg, nerwy ( a tego mam ostatnio w nadmiarze ) no i przeziębienie i osłabienie organizmu.
Stwierdził, że rozsądne diety są ok
Od dzisiaj jesteśmy z Maksem sami Kurka wytrzymaliśmy cztery miesiące rozłąki a teraz tydzień i wydaje mi się zdecydowanie za długo
W ramach pocieszenia prawie cały dzień spędziliśmy poza domem, oczywiście nakupowałam młodemu ( chociaż wcale nie miałam zamiaru) tym razem żadne tam ubrania tylko zabawki
nabyliśmy takie o to coś
https://www.elc.co.uk/toy-40577?&category_id=586&parent_category_id=533&parent_category_id=533
Ciekawe czy to coś da, jak na razie Maks jest zafascynowany otwieraniem i składaniem.
poza tym odwiedziliśmy McDonalda a popołudniu Pizze Hut nic to, że właśnie zaczęłam dietę kapuścianą, co tam zaszaleliśmy sobie, ale od jutra tylko dozwolone produkty
Zupełnym przypadkiem nabyłam puzzle przedstawiające mapę świata, do teo są flagi państw i należy je umieścić w odpowiednim miejscu. Produkt niezbyt udany ( rozumiem już śmiesznie niską cenę) bawilismy się tym z Maksem po powrocie i on zapamiętał flagi lepiej niż ja
Cały dzień łaził i jeszcze nie chce spać
No i masz babo placek.
My tu dziś gotowi do wyjścia ale patrzę Maks jakiś dziwny, odmówił zjedzenia tosta na śniadanie co w jego przypadku raczej się nie zdarza no i zaczął wymiotować.
Ki czort! Wczoraj długo byliśmy na dworze bo pogoda piękna, zjadł co prawda frytki ale ja tez od niego kilka skubnęłam więc chyba nie to.
Leży teraz biedak plackiem, bajki ogląda. Nie odzywa się (temu akurat to się nie dziwię mnie też by się gadać nie chciało) zupełnie jak nie mój.
Zawsze musi mi się coś przydarzyć jak jestem sama!! Dobrze, że sklep mam tak blisko, że w kapciach chodzę.
Halo!!!
Czy ja tu zostałam sama?????
karoleenka jak nowa praca?
mariola i Ty Brutusie....
Dzięki Agusiao że się odezwałaś
teraz ja mam wrażenie, że piszę sama do siebie
Spieszę tylko poinformować, że u nas już dobrze, udało się bez szpitala ale kosztowało mnie to trzy noce ( w sumie niewiele) i trzy lata z życia mniej., co się nadenerwowałam to moje a pani doktor kazała mi rozpuszczać preparat nawadniający w soku jabłkowym tak mi się wydawało, że na żołądek po wymiotach to raczej kiepski pomysł no i głupia jedna jej posłuchałam bo to jednak lekarz i miałam za swoje.
Jak Kamil miał rotawirusa skończyło się w szpitalu, on był młodszy miał dwa latka.
Ale przynajmniej całą pościel i ręczniki, a także koce mam gruntownie wyprane, gorzej, że wykładzina też do prania
Dzisiaj w nocy wracają moje chłopaki
Kasia współczuje przeżyć; biedny Maksio sie nacierpiał
No, dobra, jestm, jestem...bo widzę,że marnie tutaj, poopowiadam trochę....
Tak siedziałam cicho, bo mam dylematy domkowe. Ciągle coś myślę, kombinuję, planuję, bo ściany już stoją, a teraz czas na poprawki ewentualne, elektrykę musieliśmy zaprojektować własną. Bo oczywiście w projekcie jest , ale tak na potrzeby projektu,zeby szybciej pozwolenie dostać.
Druga sprawa Mratyna chora była, maiąła wysoką goraczke od wtorku, przez kilka dni i baba chciała się nosic wyłącznie na rączkach.
I tak,sobie ją nosiliśmy na zmianę. W międzyczasie byliśmy zamówić okna do domu. I staliśmy w korku 1,5 godziny, a drogi jest na 27 minut dokładnie. A korek był dlatego bo laweta z samochodami z salonu, wTYchach, zepsuła sie centralnie na skrzyżowaniu. W sumie tam były dwie lawety, może ta druga towarzysko sobie stała....hmmm?.
Teraz zobaczycie..rozkręca się kobiety, jeszcze podpuszczę mamami.
Mamami- powiedz dobra kobieto, co sądzisz o tym wózku, bo mnie strasznie korci kupić nowy wózek Martynie. I jakiś odpał mnie kiedyś naszedł, na ten, jak któraś na forum go wstawiła . Kasę mi mężu każe oszczędzać, więc już droższy być nie może. W końcu to będzie ostatni raczej wózek który kupię.
https://www.allegro.pl/item337465537_titanium_baby_spider_kolekcja_2008.html
A jakoś mam wrażenie,że maclaren już trzeszczy.Miłosz go juz trochę załatwił.Zresztą znudził mi się.
Co nowe to nowe...
Jeszcze tylko musiałabym się tej inglesiny pozbyć. A tego nikt już nie kupi przecie
A Wy dziewczyny, te z pojedyńczymi dziećmi, co zrobiłyście z wózkami, trzymacie dalej, czy się pozbyłyscie?
O Mariola to wiedziała jak mnie wywołać.
No to najpierw o wózku, ja sama osobiście go nie znam ale przytoczę opiniemojej bardzo, ardzo kompetentnej koleawe fajnów trochę odbiega od wózków po 1000zl ale wcale nie jest jakiś tandetny, dobrze sie go prowadzi, dzicku jest wygodnie, generalnie lecała mi go bo ja też mialam chwile wahania ale ja mam bardzo podobny TFK Buggster i żal mi było zamienic dobry porzadny wózek na tanszy, tym bardziej że buggster prawie nówka jest.
a poza tym, w srode idziemy z połamańcem do kontroli, zaraz wam pokarze zdjęcia jak sie moj chudzielec prezenruje w kubraczku gipsowym
Kasiu dobrze ze udało ci się Maxa uchronić przed szpitalem i że już wszystko mija. Straszny syf te rotawirus.
Ja niewiele pisze bo siedze i dlue w tych moich papierach, tu chyba moge sie wam troche zareklamować. Jakbyście chciały jakis album albo zaproszenia czy cus to zapraszam do wspólpracy
W podpisie mam linka do bloga gdzie sobie na bieżąco można ogladac.
No dobra już siedze cicho bo to kryptoreklama chyba jest
Macius:
I jeszcze pokaże wam mojego nowego męża Obciął się po 12 latach noszenia długich włosów.
Ja tylko szybko bo na spacer lecimy, oczywiście czytam na bieżąco
Mariola, taka uwaga nt wóżka od użytkowników, nie mnie tylko kumpeli, trochę narzeka, że to podparcie na nóżki się nie podnosi i dziecko nie może spać wyciągnięte tylko ma zgięte nogi i przewracać na bok się nie może.
My wózek zostawiliśmy sobie w sumie nie wiem po co, a teraz i tak musimy go gdzież upchnąć i nowy zakupić, nie mam pojęcia jaki, ale na to jest jeszcze czas to dopiero połowa. Narazie samochód stoi w kolejce
Ale masz pecha Kaśka akurat jak wszyscy pojechali i sama zostałaś, rotawirus to masakra dla mnie narazie najgorsza choroba jaką miśka przeszła.
A maciuś uśmiechnięty nawet, ile mu jeszce zostało zagisowania ?
A jakie wysokie było to łóżko?
Jaguar to była takie najzwyklejsze w świecie łózko, z 40 cm miało w srode idziemy do kontroli i zobaczymy czy już mu sciągną czy jeszcze trzeba bedzie potrzymac.
mamami "no tak po dwunastu latach wszystko może się znudzić" to komentarz Krzysia
muszę Wam pokazać mojego jak miał długie włosy to się ubawicie
A tutaj jest mnóstwo wózków podwójnych wiecie? Mało widzę pojedynczych. Jak sie ludzie decydują na dzieci to od razu hurtowo hihiI zaobserwowałam, że 4-5 latki cały czas są wożone, tutaj dzieci zaczynają edukację w wieku lat czterech i wyobrażacie sobie, że mamy zawożą swoje pociechy w wózkach do szkoły?! Maks porzucił wózek w wieku 1,5 z czego akurat nie byłam bardzo zadowolona bo miał fajny, duży kosz na zakupy ale za to teraz nie ma najmniejszego problemu żeby poszedł gdzieś pieszo i co ciekawe on może z nami chodzić, jeździć metrem czy autobusem i nigdy nie marudzi, zwykle dzieci pytają czy daleko jeszcze, marudzą a on nigdy w samochodzie to samo.Może będzie podróżnikiem?
A dzisiaj to w ogóle czyste szaleństwo, chłopaki wrócili i oczywiście Maks już za tatusiem biega, z bratem sie pokłócił ze trzy razy czyli wszystko wróciło do normy
Jeszcze a propos dzieci. Tutaj mają zupełnego świra na punkcie bezstresowego wychowywania. Jak się dzieciak wydrze w miejscu publicznym albo po prostu zachowuje się nie do zniesienia to nie dość że matka nie próbuje uciszyć to nikt nawet nie pomyśli o zwróceniu uwagi bo to przecież dziecko a jak ktoś nie daj boże zwróci uwagę matce czy dziecku to jeszcze się biedakowi oberwie. Dla mnie nie do pomyślenia
I co tu się dziwić, że dzieciaki rozwydrzone niesamowicie.
A ja mam ciekawy problem.W rodzeństwie byłam ta starsza i wiem aż za dobrze jak to jest jak rodzice każą ustępować "bo młodszy" i bronię Kamila
przed Maksem a czasem i przed tatą, który dla świętego spokoju chce żeby Kamil Maksowi ustąpił. wtedy wkraczam ja i mówię NIE. Młody musi się nauczyć, że co jest brata to jest święte i bez pozwolenia nawet dotknąć nie ma prawa
Rozumiecie w ogóle o co mi chodzi
Oczywiście, że Kamil w wielu przypadkach ustępuje bratu, staram się mu podpowiadać jak sprawę załatwić żeby obaj byli zadowoleni
Ale się cieszę, że mam już rodzinkę w komplecie
Kasia ja cię rozmumiem doskonale bo uważam za jeden z najwiekszych błedow wychowawczych jakie popełniłam, to własnie to że Michał musi ustepowac Maćkowi, no i mam teraz Maciusia histeryka, który wszystko wymusza krzykiem i biciem.
A wracajac do mojego meża to dobrze że mnie jeszcze nie wymienił, bo też już 12 lat po slubie jesteśmy
Maciuś absolutnie nie wygląda na nieszczęśliwego, własciwie, to nawet, jakby był... dumny? A mąż nic nie stracił
A co do ustępowania to tak jak Kasia myślę, że maluch też musi znać zasady i musi ustępować. Ja też mam ciągle problem, bo mam kumpele z młodszymi dziećmi, Miśka jest zawsze najstarsza i zawsze jest zmuszana ustępować, oczywiście bronię jej ale jakiś mizerny skutek to odnosi wrr Już parę razy rozmawiałam, że to że starsza wcale nie znaczy, że ma mniejsze prawo do zabawy zabawkami itp. ale jakoś zawsze temat wraca. Tak jak ze wszystkim posiłkami, spaniem itp maluch musi poznać jakieś podstawowe zasady postępowania w społeczeństwie.
Ja to się boję czy w drugą stronę przeginać nie będę, bo to w sumie Miśka mnie trochę straci i pewnie część swoich zabawek też i będzie miała więcej strat niż zysków zresztą zobaczymy
mamami- dzięki, wiedziałam, że szybciutko się pokażesz
Co do mężowskiej fryzury nowej, kurcze widać teraz ,że ma włosy
Ja z utęsknieniem czekam, aż mojemu mężowi zachce się obciąć. Siwieje, łysieje...i ten ogonek......
Maciusiowi szybkiego zaleczenia kości zyczę.A tym samym zdjęcia gipsu.
Co do ustępowania, ja jakoś nie mam z tym problemów. Uczę Miłosza i Martynę ,że należy zapytać czy można coś pożyczyć cudzego. No, szczególnie Martyna pyta Generalnie , nie było jeszcze sytuacji,ze MIłosz miał ustąpić. Poważnie. czasami mu się obrywa, ale za to,że wyrywa młodej to co akurat ma w ręku. Nie robi tego złosliwie, tylko tak dba o siostrę, że od razu musi jej zademonstrowac, co to , jak to robi, do czego służy...
Ale teraz dziewczyny słuchajcie, radźcie coś, bo ja juz nie mam pojęcia co mam robić. Wiecie,że Miłosz miał problemy z załatwianiem się. Kurka, teraz załatwia się bez problemu, nie wstrzymuje, ale...No właśnie, jest w WIELKIE "ALE". Za przeproszeniem sra na przedpokój. No jasny gwint. Słuchajcie ściąga spodnie skarpetki staje w rozkroku, a...jeszcze szuka miejca gdzie nas nie ma. Żeby niby intymnie było....No i się załatwia.
Wszelkie rozmowy z nim kończą się fisakiem. Słucha co do niego mówię, ale nic nie odpowiada i stwierdza,że i tak nie będzie sie załatwiał do kibla.
Kiedyś mówił,ze tak go nie boli, a jak siedzi to go boli pupa.
Normalnie chyba do psychologa sie wybiorę. Już pomijam fakt, gdzie i jak to robi. Ale kurka, przejdzie mu....? Bo jakos nie zapowiada sie na to. Mam wrażenie,że jest gorzej.
Kiedyś powiedzmy zbliżał się do kibla chociaż, a teraz.....
Radźcie coś.....Bo tak naprawdę to zawisłam w próżni. Boję sie,że coś zrobię nie tak, czy powiem i facet znowu zacznie swojego bieganego odstawiać, zamiast się załatwić normalnie.
Mamami- co ja bym mogła u Ciebie zamówić...tak sobie myślę.....Idę na ślub, do kuzynki i mam zamiar dać jej kasę, ale myślałam, też o czymś takim pamiątkowym. Może takie coś właśnie. Kiedyś widziałam takie albumy, ale obszywane futerkami, skórami, innymi dziwactwami i na przykład na pierwszej stronie było imię jej, potem jego. Kiedy gdzie ten ślub....Dobra, Ty jesteś twórcza, pomyśl. Ok?
A może zaproszenia na Martyny roczek, albo jakąś pamiątkę z tej okazji...Zastanowię się jeszcze, napisz ile takie cos kosztuje, ok i jakie masz propozycje i pomysły? Nie za dużo?
To ja jestem druga w kolejce dostałam zaproszenie na pierwszą komunię na której niestety nie będę,a w zasadzie to dwie. Mamami będę Cię jutro łapać na gg bo w sumie czasu już mało.
Jaguar co prawda Kamil był trochę starszy jak byłam z Maksem w ciąży ale no prawie od początku uczestniczył w mojej ciąży, bardzo dużo z nim rozmawiałam, tłumaczyłam co się ze mną dzieje, obserwował jak rośnie brzuch i od poglądu "po co wam drugie dziecko skoro macie mnie" przeszliśmy do wspólnego czekania
I nie ukrywałam przed nim wcale jakie te początki będą, że to wcale nie będzie od razu kumpel do zabawy. Oczywiście był moment kiedy poczuł się odrzucony ale i temu daliśmy radę.
Także nie martw się na zapas. Fajnie, że u Was różnica wieku będzie mniejsza, sześć lat to jednak dużo.
Dopiero teraz, a Maks ma już prawie cztery lata widzę, że Kamil zaczyna się nim opiekować bardzo mnie to cieszy, a młody w drugą stronę próbuje na ile może sobie pozwolić, czasami jest ciężko, wieczorem jestem tak wykończona, że nic mi się już nie chce.
Mariola kurka nie wiem, nie znam się, wyobrażam sobie jakie to jest dla Ciebie uciążliwe ale po Waszych przejściach na pewno nic na siłę. A on w ogóle mówi dlaczego toaleta nie? poza tym, że pupa boli?
Mariola w sprawach toalety za cholere nie mam pomysłu ale kurcze moze warto sie jednak przejśc do psychologa, bo to jednak nie jest normalne.
Kasia u nas michał zdecydowanie lepiej opiekuje sie Majką niż Mackiem ale kiedy podsłyszałam jak pytał kolegi który spodziewa sie siostry czy bedzie miał brata czy sistre no i jak mu ten powiedział że siostre to Michal mówi, no to bedziesz sie musiał nią opiekowac i on uważa ze brat jest do zabawy a siostra do opiekowania
Słuchajcie a co się dzieje z alatantą, już strasznie dawno nie dawała znaków.
W sprawie toalety też niewiele pomogę, u nas w sumie też był cyrk potrafiła tydzień nie robić kupy, dopiero jak ją przycisnęło to do nocnika. Do tej pory ktoś musi ją trzymać za rękę jak siedzi na toalecie, ale jest już coraz lepiej i nie wiem co to było, ale też mówiła że pupa ją boli.
A an nocnik Miłosz nie robi?
Może jakaś dziecięca podkładka na kibelek, coby go zachęcić?
A przejdzie mu napewno tylko pytanie kiedy ?
Kasia nie no ja też Miśce tłumaczę, że na początku to biegać razem nie będą i przytula się do brzucha i zawsze pamięta jak dzieli ciasteczko, żeby kropelce (tak nazwała malucha ) też coś zostawić, oczywiście próbuję ją jakoś przygotować, ale ona jakopś strasznie emocjonalnie na wiele rzeczy reaguje i widzę, że czasem się chowa do kata i nic nie powie o co chodzi, zobaczymy co to będzie
A jutro Usg 3D zobaczymy co tam w brzuchu siedzi
Ostatnio fundujemu Miśce same rozrywki z których nie jest zadowolona np. wesołe miasteczko i naprawdę takie małe karuzele, z których rok temu się cieszyła, a teraz nie chciała jeździć, bo są niebezpieczne, nie mają pasów, a ona nie ma kasku. Albo zoo też chodziła z dziwną miną i pod koniec powiedziała, że się bała bo wszystkie zwierzaki miały rogi, pazury albo zęby i że takie zamknięte nie będą mogły zwiedzić całego światu. Strasznie strachliwa się zrobiła, nie wiem czy może ogólnie jakoś niebezpiecznie się czuje, może zagrożona, czy po prostu dorośleje.
A jak u was z lękami maluchów?
Jaguar wiem jak dziwnie to brzmi ale gdzieś wyczytałam, że "lęk może być podświadomą reakcją na zmiany" tylko się tym nie sugeruj, tak mi się przypomniało.
A komentarze Miśki bomba
mamami bardzo dobrze, że Michał ma takie podejście do siostry, zobaczysz za kilka lat brat obrońca będzie jak znalazł jak się opędzić od chłopaków nie będzie mogła
Maciuś pozbyl sie gipsu Co prawda jeszcze musi na rączke uważać i nie może chodzić do przedszkola ale już jest cały szczęśliwy
No to super mamami, akurat będzie coraz cieplej to ma chłopak szczęście
A ja jeszcze dodam, że będzie facecik tzn Filipek
Jaguar- gratulacje, to bedzie sie Miśka miała z kim abawić, bo siostrą musiałaby się.......opiekować...jak to Maciek mamami stwierdził
No, MIłosz dzisiaj znowu się załatwił.....
Cholerka, chyba się przejdę do psychologa, niech pogada z kimś mądrym
Poradnię psychologiczno-pedagogiczną mam pod nosem, jutro zapytam co i jak.
jaguar GRATULACJE super będzie i dziewczynka i chłopczyk, ja mam brata i tak sobie kombinowałam, że może też mi się uda ale niestety mam bandę.
Kocurek to podobnie jak u nas Maks lezie w najgłębszą wodę, włazi na najwyższą drabinkę na placu zabaw i zawsze jakoś wybiera same ekstremalne rzeczy, załamałam się jak usiłował zjeżdżać po schodach na hulajnodze na szczęście moje dzieci jeszcze czują respekt przed mamą i udało mi się wyperswadować zjeżdżanie, co do bicia to Maks niestety przejmuje od innych najgorsze zachowania i mieliśmy problem w przedszkolu bo tłukł jakąś dziewczynkę i dlatego teraz muszę pilnować chłopaków i tępić agresywne zachowania bo mi mały rozbójnik rośnie, póki tłukł się z bratem to ok no ale nie może się rzucać na inne dzieci.
A ja teraz z innej beczki.
czy Wasze dzieci też ciągle czegoś chcą? Jeszcze Kamil to pół biedy on sobie potrafi znaleźć zajęcie jak mu mówię, że muszę się pouczyć czy jestem zajęta ale generalnie nie mam pięciu minut spokoju, ciągle coś chcą a jak przez chwilę niczego nie chcą to tak się kłócą, że i tak muszę wkroczyć szef mi mówi, że muszę się uczyć, jakbym sama nie wiedziała a ja normalnie nie mam kiedy i żebym jeszcze chociaż np przed telewizorem siedziała to przynajmniej bym wiedziała, że ok sama czas marnuję a ja nawet często wiadomości przegapię I jeszcze ciągłe uczucie, że z czymś nie zdążyłam
Kasiakorpik- nie tylko chcą, ale Miłoszowi się buzia do tego nie zamyka. On gada cały dzień, idzie np z przodu, ja fizycznie nie mogę usłyszeć co mówi, niby do mnie, ale nawija.
Nie potrafi zająć sie sam. Chyba,że gotowaniem, bo teraz jego ulubionym zajęciem jest mieszanie róznych dziwactw w kuchni. Wtedy jest chwila, ale dziękuję za ta chwilę, jak kuchnia po jego gotowaniu, to prawie do gruntownego remontu się nadaje
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)