Witam ponownie
I my witamy:) Dziękować za otworzenie nowej setki;)
Witam i ja Oby ta setka upłyneła nam szybko, miło i przyjemnie
Za te setke - setka!
Ciekawe co u Gosi i Wika?
witam i ja
dziwnie się czuję i chyba zaczęłam nastawiać się ze to włąśnie TO
no ale nie ma co gdybać, teścik zakupiony i jutro rano testuję brrr aż mi się ręcę z nerwów trzęsą
Gosia czekamy na wieści
Jejku, o ilu nowych ciazach dowiaduje sie codziennie na pazdzierniku i listopadzie!
jestem i melduję się w anszym kolejnym stuleciu
My juz po wizycie- oczywiscie, ze to nei żadna sepsowa wysypka (wiedziałam niby, ale zawszwe jakies ciarki chodza po plecach, ze można by było coś przegapic). W sumie wygląda to trochę na wysypke szkarlatynowatą , ale nie do konca- zobaczymy. Szkarlatyna w dzisiejszych czasach dokładnie jak Aga napsiała leczy sie antybiotykiem i nie zostawia powikłan przeleczona i nei przeziebiona- coś jak angina z wysypką. Na uczulenie po antybiotyku pwoiedziała, ze raczej troche za słabe. Wik am to tylko na plecach, brzuszku i w pachwinie. Na wszelki wypadek mamy zmieniony antybiotyk za vertec czy coś takiego, zapomnialam. Jezeli chodzi o inne objawy tow sumie tylko gardło jeszce troche czerwone i powiększone migdały, wezły juz się wchłonęły. Powiedziała, że Wik rzadko chrouje ima dosyc mocny układ odpornosciowy więc moze szybko reagowac na leki i w miarę spokojnie przejśc.
Dzięki wam kochane za troskę- wszyskie atrakcje typu wysypki wprowadzają mnie w stan dreszczowy
Sylwia do jutra chyba nei wytrzymam z ciekawości- uzbrajam się właśnie w cierpliwośc.
Monia słodziak z Mateuszka był zawsze!
No to ja tez załącze wspomnienia
https://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/4906fdba3edb6de9.html https://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c16f30ba76dd7a87.html https://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1041249f947e630b.html
I ja witam w nowej setce i z setką w ręce
I z nowym paseczkiem
Monia zdrówka dla was "smarkacze"!
Sylwia a spróbuj się jutro nie odezwać
Gosia Wik na zdjęciu nr 1 suuuuuperowy! Zmienił się bardzo. Na początku podobny do ciebie teraz to cały tatuś. Niech szybko wraca do zdrowia!
Daga piękną niespodziankę dostałaś!
Spadam do montowania filmu bo mnie mój chłop zaraz udusi!
Witam się i ja
My mamy zaliczoną kolędę. Usmialam sie bo jak weszli ministranci to najpierw Ola stala jak zaczarowana i strzelala usmiechami jak spiewali koledy, a jak w koncu zblizal sie ksiadz i zapytalam ją (jak jeszcze byl na schodach i go nie widziala), kto idzie, to odpowiedziala "kokokaj" (mikolaj
Drugi raz mialam polewkę, jak ubieralysmy sie do tesciowej (szwagierka ma dzis urodziny i byla imprezka), to popatrzyla na mnie jak zakladalam szalik i mowi "o mama - śliniak" he he
A jutro mam nadzieje krocej w pracy, potem jeszcze zakupy bo jestesmy w proszku, robienie salatki pod imprezke u sasiadow, uspic Ole o 16, zeby troche pospala i dotrzymala do 12
Gosia - no to fajnie, ze się uspokoilas. Mam nadzieje, ze ten drugi antybiotyk moze lepiej Wikowi podpasuje.
Sylwia - no to czekamy z niecierpliwością !
Iwonka - paseczek super. Jak nastroje przed jutrzejszą imprezką? Zdjęcia świąteczne piękne. a Zuzia slicznie wyglada w kucykach !
Buzka
Gosia - no to dobrze, że to "tylko" taka diagnoza. Kuruj się Wikuś kuruj i nie stresuj mamy Wik - słodziak - na pierwszym zdj to cała Ty ( tak porownujac do Waszych zdjec) ale potem coraz bardziej do taty podobny
Zuzka piękny suwaczek to Ty?
Dziękujemy za życzenia zdrowia
No tak, człwiek sobie urlop na tydzień weźmie a tu takie wiadomości - Sylwia Ty wiesz czego Ci żczę na tym teście
Witam i ja na nowej setce
Gosiu mam nadzieję, że u Wika to nie żadne poważna choroba tylko zwykłe uczulenie - doczytałam
Monia no nie rozkładajcie się - kuruj rodzinkę
Daga i ja miałam w pracy taki miły prezent - jeszcze w wigilię więc mam nadzieję, że cały przyszły rok będzie pod tym względem udany. Oj przydałoby się bo przed nami budowa
Nie chcę zapeszac (jakby co nic nie mówiłam, pisałam psssst i odpukuję w niemalowane) Olga dziś cały dzień bez pieluchy i zero wpadki
Dziecko mi sie doszczętnei popsuło odkąd wrócilismy ze świąt od Wojtka rodziców jest tak niedobry, że go nie poznaję- diabelek z uśmiechem anioła. A ja coraz bardziej nerwowa przez to muszę się jakoś wyciszyc, bo zwariuję z tym małym rozrabiaką
Z tymi diagnozami to juz sama nie wiem czy któras jest w ogóle trafna nowy antybiotyk ejst swietny w smaku i podobno nie zawala całego ukladu odporonosciowego dziecka, bo coś tam z limfocytami nei robi- nie znam się na tym (ale oczywiscie Wik na przekor msuial trochę wypluc, a jest na prawdę rewelacyjny- smakuje jak koktajl truskawkowy i ww ogóle nie śmierdzi lekarstwem) Czy możliwe zeby angina tak szybko sie wycofała. Teraz tyle wirusów w powietrzu dziwnych grasuje, że chyba sami lekarze już wariują- coś co wygląda jak cos a tym nie jest.
Monik wy tez walczcie z wirusem- moze jak się pokurują dzieciaki to wokoncu uda nam się spotkac
Iwonka to lepiej montuj, montuj kochana co by cię nam tu nei udusił
Dziewczyny ja naprawdę jestem pełna uznania dla naszych nowych mam, znaczy które zostana nimi niedługo- tak się ciesze z waszych ciąz i przezywam prawie jak swoją i tak sobeimyślę, ze ze mną chyba coś nie tak, że mi się nie chce- a myślę, ze nie chce mi się z wygody i trochę dlatego, ze Wik jest taki wiercony nie wiem czy starczyłoby m cierpliwosci, czasem sobie myślę, ze w ogóle sięna matke nie nadaję- zbyt duży dzieciak ze mnie samej co by matkowac jeszcze. i nachodza mnie myśli- n akogo go wychowam, jaki będzie, czy będzie szczęsliwy, że ma taką matkę i czy w ogóle będzie szczęśliwy, czy nie popełniam jakiś powaznych błedów wychowawczych- i takie tam. I zawsze mam w glowie obraz pieknych matek- takich mądrych i otwartych na dziecko, które urodziły się, żeby byc matkami i tak im to wychodzi i wkurzam się, że ja mam tyle dylematów.
Tylko nie myślcie sobei, że sienad sobą użalam, nie pocieszac mnie tak sobie glośno rozmyślam (pewnie dlatego,ze mąż mnie olal i poszedł do mojego kuzyna na piwo chyba albo na dysputy a ja tu przed kompem samonie z kieliszkiem wina czerwonego )
Ewiczku gratki dla Olgi- takie chwile są neiocenione, cieszą i napawają dumą- jeju ile moje dziecko już potrafi, dorasta.
Jeszcze tylko to wam wkleję, bo je uwielbiam Wik mial kilkanaście dni- jezu kiedy to zleciało- już tyle rzeczy zapomialam z tego okresu dot. usypiania, jedzenia itd
https://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b6afee2df60e68df.html
Dobra kończę pisanie, bo się okaże, ze jurto zasiądziecie do czytania a tu już 100 strona nowego watku (bo ktm tyle naklepała przy winku )
My również meldujemy się na nowej setce
Julcia z tatusiem usnęła o 22 aja zasiadłam z piwkiem do kompa i staram sie nadrobić forumowe zaległości, ale juz nie dałam rady tego wszystkiego przeczytać
Zdecydowanie za rzadko do was zaglądam !
Jutro szykuję imprezkę sylwestrową na 11 osób także uciekam spać bo czeka mnie dużo pracy. Szczerze mówiąc to nie bardzo miałam ochotę, ale jak jedni znajomi się wprosili to inni wiedząc że tamci idą do nas też się zapowiedzieli i tak też zebrało sie 11 osób Tylko kiedy ja się wyśpie? W dodatku w piatek, bobotę i niedzielę mam inwentaryzację w pracy i dostałam dziś @
W Nowym Roku życzę Wam, Kochane mamusie i brzdące przede wszystkim duuuuużo zdrówka,
pociechy z rodzin, braku dołków finansowych i.. spełnienia marzeń !
:*
Gosiu ależ przesłodkie to zdjęcie. Wiktor przesłodki, jak spi uroczo. Widać że jest najedzony i ma słodki sen. Poprostu napatrzec się nie mogę
witam już wczoraj smarowałam posta długiego ale mi net siadł
a co do ciekawości ....tez nie wytrzymałam i zatestowałam wczoraj, obliczyłam że jedank wczoraj powinnam dostac okres i zrobiłam test, wyszedł negatywnie ale nie do końca jeszcze wierzę i się nie nastawiam (z Alanem nawet lekarz powiedział ze ciąży brak a za kilka dni widziałam fikającego dzidziola wiec test tym barziej mógł sie pomylić)
ale nie wykluczam tez powrótu mojej choroby z żołądkiem, wczoraj nawet byłam na wizytę umówiona ale zrezygnowałam (bo o tej ciąży pomyślałam i nie chciaam z siebie głupiej robić)
wiec różnie to moze być objawy sa dziwne i to plamienie mnie baaardzo zastanawia bo nigdy tak nie miałam
no nic nie nastawiam się ani na tak ani na nie
no wiec będe czekała. rozmawiałam dużo z D i stwierdziliśmy ze jak by była dzidzia to nawet fajnie będzie bo Alan już sie taki dorosły nam wydaje i za rok byłby znowu mały berbeć do ściskania
chociaż nie w tym miesiącu bo jednak miałam grypę najadłam się pełno gripexów i nie chciałabym zaczynac tej ciąży od niepokoju i nerwów,
póki co brzuch boli mocno
dzięki dziewczyny że mogłam się Wam wygadać jesteście super
Kochane dziewczyny i bąbelki chciałabym wam życzyć samych pogodnych chwil w Nowym Roku, duuużo zdrówka, szczęścia i morze miłości. Aby w tym 2009 roku pojawiło się kilka kolejnych brzuszków (ciążowych tylko i wyłącznie) a te które szczęśliwie już noszą maluszki pod sercem, szybko i sprawnie doprowadziły do bliskiego i wzruszającego spotkania ze swoimi bobaskami. Mamom życzę aby ich dzieci były kochane i spokojne a dzieciom, aby mamy były kochane i bardziej szalone a wszystkim aby mieli dla siebie więcej czasu. Tego wszystkiego życzę Wam moje kochane listopadówki i sobie samej też
Sylwia to moze przez chorowanie ci się poprzestawialo- no chyab ze tajniak sie dobrze zatajniaczył
Wszelkich pomyslnosci na ten Nowy Rok!!!
https://imageshack.us
Kochane!
życzę Wam wszelkiej pomyslności w tym nowym roku i nowym watku żeby spełniały się marzenia, żeby smutki zamieniły się w radośc, żeby nam się zdrowo dzieciaczki chowały, również te oczekiwane jeszcze nienarodzone. I życzę nam dużo siły na następny rok!
Buziaczków mnóstwo
Gosik
ja Wam równiez życzę wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń oraz duuż duużo zdrowia dla Was i waszych rodzin
https://www.glitterfy.com/
I od nas...dla Was...spełnienia marzeń, miłości, ciepła, uśmiechu...wiary oraz nadziei. Zdrówka najwięcej.
Wspaniałego 2009 roku:)
Ściskamy Was mocno!!!
Witam i ja na nowym wateczku!
Dziewczyny, zycze Wam i Waszym rodzinom wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku! spelnienia marzen, duzo zdrowka, slonca, milosci, pociechy ze szkrabow oraz mezow (hehe)! Dziekuje Wam za ostatni wspanialy rok razem i juz sie ciesze na nastepny w Waszym gronie!
Sylwia, trzymam kciuki za rodzenstwo dla Alanka!
Dagmarko, no to fajniutka noworoczna niespodzianke odkrylas na koncie!! super!
Gosiu, dobrze, ze Twoje objawy zostaly rozwiane! zdrowka dla Wika!
Lece, bo to juz 16.30. aja w proszku, co prawda tylko do meza brata idziemy, ale mimo wszystko nie chce nikogo straszyc....a spac mi sie chce jak nie wiem..jak ja dotrzymam do polnocy???
Życzymy udanego Sylwestra!
W Nowym 2009 Roku duuuużo zdrówka dla Was dzieciaczków i Waszych bliskich!
Żeby ten nowy rok był lepszy od poprzedniego, żeby był bardziej szczęśliwy!
Spełnienia marzeń i duuuuużo miłości
Kochane dziewczyny,
wszystkiego dobrego w Nowym Roku, spełnienia marzeń, samych uśmiechniętych dni, zdrówka i jeszcze raz zdrówka i oby wszystko układało się pozytywnie i po Waszej myśli !!
Sciskam mocno
ps. Gosiu, doczytalam co pisalas o ponownym zostaniu mama... jeszcze sie odezwe bo mam takie same odczucia jak Ty...
Również od Nas najlepsze życzenia
Melduje się na nowym wątku
Niestety nie miałam problemy z kompem i dopiero teraz A doprowadził go do porządku i mogę Was wreszcie podczytać
W Nowym Roku życzę wszystkim zdrowia i pomyślności!
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wszystkiego Najlepszego w Nowym 2009 Roku!
Jak tam po szaleństwach Sylwestrowych?
Witajcie w Nowym Roku
Kajetanowi zanosi się na jakieś choróbsko
Szaleństwa u nas nie było. Siedzielismy w domu i zarzaz po północy poszliśmy spać. Wyjątkowo spokjnie było w naszym mieście, nawet chłopcy się w nocy nie przebudzili.
Witajcie w Nowym Roku! Wszystkiego dobrego!
My świetnie się bawiliśmy, Misiek tańczył z nami, pośmialiśmy się i o północy obejrzeliśmy pokaz sztucznych ogni, który cudnie było widać przez okno w salonie. Misiek położył się spać grubo po północy i wstaliśmy jakąś godzinę temu. Chłopcy poszli na zastrzyk a ja zrobiłam śniadanie:) To był jeden z najfajniejszych Sylwestrów:)
Buziaki!
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku moje kochane Mamuśki! I dużo, dużo zdrówka dla naszych pociech!!!
My wróciliśmy o 4 do domu. Potańczyłam, pojadłam. Jestem głucha na jedno ucho, to w które krzyczała do mnie moja koleżanka. Młode w brzuchu też chyba się dobrze bawiło bo mi pod stołem kuksańce sprzedawało. Już się nie mogę doczekać tego mojego Skarba. A zaraz jedziemy po Zuzika. Fajnie było odpocząć troszkę od niej (chociaż tematy i tak głównie wokół dzieci się kręciły) ale już tęsknie. Jeszcze się odezwę. Buziaki!
hej,
U nas sylwester minąl bombowo. Spedzalismy w sumie w trzy pary plus lacznie trojka dzieci. Domowo, ale nawet tance byly, a Ola niezmordowana - wytanczyla sie i wyskakala. Teraz spi od 13, bo spala tylko do 8, a poszlismy spac ok 2.
Fajnie sie zaczal ten Nowy rok
U nas też noc sylwestrowa minęła bardzo przyjemnie. Goscie bawili sie niemalże do białego rana, poszłam spać o 4:50 ale było bardzo sympatycznie. Julcia oczywiście jak zwykle była gwiazda wieczoru tańcowała i zaczepiała wszystkich Zasnęła dopiero o 3 nie sądziłam że tyle wytrzyma
Buźki.
Widzę, że wszystkie bawiłyśmy się super:) Tuż po tym jak napisałam posta, pojedliśmy, napiliśmy się herbaty i poszliśmy spać Wstaliśmy jakieś 15 minute temu:) Lubię czasem tak poleniuchować.
U nas tez fajnie. dwie pary i trojka dzieci. Amelcia padla krotko po polnocy, wiec doczekala sztucznych ogni nawet!
Dzis tez poleniuchowalam, fajnie tak czasem
Witajcie wnowym roku
ja zaczęłam świetnie- chora, chyab Wik mi sprzedał- gorączka, taka nijaka jestem, gardło zawalone i antybiotyk wcinam aż miło.
U Wika to chyab było uczulenie na augmentin jednak bo od razu po zmianie leku mu przeszło. Teraz in popija syropek (bez problemu- rozcienczam mu troche, woli tak niz z łyzeczki) a sama łykam tabletki giganty
Oczywiscie wszyscy pojechali do pracy, a ja Wika pilnuję- chyab zaraz położe go spac.
No i taki piekny śnieg,a my w domu gnijemy- żal mnie ściska
Potem opisze naszego Sylwestra, bo mielismy małe przygody i jest o czym pisac teraz moge sie ztego pośmiac ale do śmiechu nie bylo
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
Ech, my po kontroli i ostatnim zastrzyku. Naszej lekarki nie ma, też zachorowała. Inna nas przyjęła z wielkim 'ale..' i uznała, że gardło ładne ale coś furkocze w oskrzelach. Dała nam inny antybiotyk, Zinnat. Michał go ładnie wypił...i zwymiotował na odległość. Przy drugiej próbie to samo. Wiem, że nie robi tego złośliwie. Lek nie jest zły w smaku, pachnie ładnie a Michu widziałam, że starał się powstrzymywać przed wymiotami ale to silniejsze od niego. Biedak upłakał się potem. Poszłam spowrotem do tej lekarki, a ona na to, żeby go zmusić i na nic moje tłumaczenia, powiedziała abym czekała aż wróci moja pediatra. Cóż, jedziemy wieczorem prywatnie do tej drugiej lekarki, o której Wam pisałam. Może coś zaradzi. Fakt, młody mniej kaszle, szczególnie w nocy no, ale jak słychać zmiany to żartów nie ma. Musimy jechać. Żal mi go strasznie. My oczywiście też chorzy przy nim. Prosiłam o zlecenie ma morfologię itp. to usłyszałam, że jestem histeryczka i tyle. Cóż, słów brak...
Ewik-Wam też naj naj najlepszego!
Gosia- ciekawa jestem, co to za przygoda?
EDIT. Dodałam fotkę
Michał portretowo...widać, że łobuz...bluza nałożona niechlujnie i ta mina:)
https://img253.imageshack.us/my.php?image=img6180kk4.jpg
Witajcie. u nas tez wszyscy poprzeziebiani. ja kaszle, Meli sie z nosa leje i Daniel tez zaczyna narzekac...ladnie sie rok zaczyna.
Juz w niedziele rano wyjezdzamy, tak to szybko zlecialo...no i Amelka ma zostac jeszcze 3 tygodnie u moich rodzicow, a ja juz tak strasznie to przezywam, jak na nia patrze, to mi sie serce sciska, ze mam ja zostawic...nie wiem, jak to wytrzymam, ciezko mi bedzie.
Dagmarko, ja bym chyba juz go nie zmuszala do tego antybiotyku..widocznie cos nie tak jest, ze wymiotuje, biedny Michas! A portretowo przystojny jak zwykle!
Gosiu, zdrowka dla Was!
Dagmara, Kajetan też od wczoraj dostaje Zinnat. Pije bez większego problemu, ale dzisiaj ma biegunkę. Najprawdopodobniej od tego antybiotyku. On jest niejadek i jak przyjmie ten lek na prawie pusty żołądek to nic dziwnego. Niestety muszę z nim walczyć o jedzenie, obstawiony jest smectą, enterolem, lacidofilem - bo MUSI brak akurat Zinnat - to antybiotyk celowany w związku z jego E.coli.
Proszę trzymajcie za nas kciuki, by leczenie się powiodło.
Współczuje pozostałym choruszkom
Od dzisiaj wracam na dietę, bo z utraconych 16 kg, 5 wróciło i muszę je przegonić - te i pozostałe nadprogramowe.
Chorowitkom zdrowia zycze!
Chocolate - Michałek wygląda na dobre i grzeczne dziecko a nie na łobuza
Fiefioro- oj fotograf by tego nie potwierdził. Robił to zdjęcie "w biegu" bo Michał kręcił się, biegał po studiu, krzyczał i za nic nie chciał się uśmiechnąć mimo,że zwykle na hasło "uśmiech" się szczerzy:)
Byliśmy u tej naszej lekarki. Wszystko mi dokładnie wytłumaczyła i kazała odstawić Zinnat, bo mówi że jak organizm odrzuca to nie ma sensu, dostaliśmy inne leki i czopki robione (będą jutro rano). Wizyta jak zwykle pół godzinna bo wszystko dokładnie obada i wytłumaczy. Byliśmy pół godziny przed czasem (bo ona przyjmuje w innym mieście a nie wiedzieliśmy jak będzie na drodze) a, że akurat była wolna to wcześniej nas przyjęła. Pochwaliła Micha, bo akurat robił siusiu na kibelku w poczekalni. Mimo, że płaci się za wizytę, to człowiek wychodzi zadowolony i mądrzejszy o co- nieco. Michaś zasnął nasmarowany Pulmexem i ciepło ubrany. Mój brat i bratowa mają zapalenie oskrzeli, Misiek złapał od nich choróbsko, my też zasmarkani.
A...była u nas pani ze żłobka. Kochana, bawiła się z Michasiem i przyniosła mu paczkę od opiekunek z owocami i soczkami. Naprawdę kochane kobietki.
Zmykam na kolację, pa:)
Daguś dobrze, ze pojechaliscie do innej lekarki. Wiktor brał Zinnat na zapalenie oskrzeli jak miał coś ok roczku- to była tragedia (zresztą pamiętacie chyba). On nie wymiotował, ale nie chciał łykac- dawalismy mu na siłe a potem godzinę płakał bo nei chciał popic- takie był biedny. Ale w samku to on chyab jest ochydny, zostawia taki dziwny smak miętowy czy jakiś, bo troche próbowałam. Najgorszy z możliwych. Z zapaleniem strach coby się na płucka nie przeniosło, ale jak bierze leki to dobrze. Jezu ile te dzieci musza sie nałykac. Z czopkami tylko jest problem z biegunką, bo nei każada pupa tyle wytrzyma, ale lepsze to niz wymioty i nie wiadomo ile leku zostało- bez sensu. Daga Michaś bardzo się zmienił, tak wyrosł że szok- zupełnie inny chłopczyk- chyab do Damiana podobny się robi.
Haniu zdrówka dla Kajtka! Trzymam kciuki za powodzenie leczenia!
Madziu też bym miała stresa z zostawieniem Wika, ale Amelka dużo jest z babcią i juz raz była tak długo wiec pewnie fanie spędzi czas- trochę zimy zrobiło więc będzi emiała frajdę a ty odpoczniesz, przygotujesz moze co nie co.
A mi gorączka trochę spadła, wczoraj się walnęlismy w południe spac o 14 i spalismy z Wikiem do 17. Wstałam z gorączką, a tu nikogo nei ma- Wojtek jakies spotkanie z szefem, nie mógł się urwac- a Wiktor urwis, diabełek mały daje popalic- tylko klocki sa w stanie go zająć. Jakiś pobudzony non stop, bije wszystkich jak muc oś nie pasuję, rzuca, wali. Na nic tłumaczenia.
Co do sylwestra to u nas było tak,. Spędzalismy rodzinnie, co u nas oznacza co najmniej 10 osób- kuzyn z żoną, ciotki wujki, mama i my. Wiktor padł o 22 tak sie bawił w berka i chowanego o północy poszlismy puszczac fajerwerki- mój mąz odpalał na łace, za drogą ( niedaleko naszych domów. Rakiety wsadzili w raczki od taczki, tyle, że Wojtek mądrze tak mocno ją wcisnąl, że za nic nie mogła odleciec więc wybuchła w tej taczce (oczywiscie mój wielki bohaterski mąż zamiast uciekac jak odpali, to sobie wolnym kroczkiem, my sie drzemy uciekaj to zaczął uciekac jak wybuchła. Teraz ma ślad na policzku i nosie i neich się cieszy, że mu oka nie wypaliło (dać facetowi zapałki to wszystko z dymem puści)
Ale to jeszcze nic Potem odpalili akiegoś bączka, który miał leciec w górę wybuchac znowu leciec wybuchac i tak kilka razy. Wszystko by był odobrze gdyby ten bączek wyleiał w górę. A on cyk z taczki na ziemię (taka spiralka) wybuch, wystrzelił po ziemi w stronę domu mojej cioci, przetoczył się pod samochodem i wybuchł przed drzwiami od garażu, zapaliły się śmieci (ciocia ma tam kącik do recyklingu), wybuchło metr od 5 litrowej bańki z paliwem wiec gdyby ona wybuchła to ciocia nie miałaby pól sciany ja rzuciłam się do ucieczki bo ten bączek rozpasał sie na dobre. Pech chcial, ze zaczął mnie gonic, wystrzelił w moja stronę wystrzelił , ja uciekam a on znowu i znowu buch. Poszłam do domu wkurzona na mojego męża. A potem dziwią się, ze ten urwane palce, a tamtem poparzony- wiem, ze to nei specjalnie, ale coś mogło się stac, mówię wam- źle odpalony fajerwerk potrafi trochę nastraszyc
Mój Wik sie uzależnił o bajek przez tę chorobę rano śniadanei i po śniadaniu baja- a co? jak zwykle Miś Uszatek, inne bajki mogę spokojnei wywalić. juz nawet wie co po czym ładnei już gada, a wczoraj sam założył bluzkę
Oj, nieciekawą mieliście przygodę. Przyznam,że ja boję się fajerwerków i lubię tylko profesjonalne pokazy, sama bałabym się ich odpalać. Ale ja jestem trochę tchórz:) Dobrze, że obeszło się bez jeszcze większych rewelacji.
Gosia- nawiązując do Twojego posta z początku wątku (o tym, jaką jesteś mamą itp) to powiem Ci, że ja całkowicie rozumiem Twoje odczucia i chyba je nawet podzielam. Oczywiście nie muszę pisać Ci, że uważam Cię za super mamę, Wik rozwija się wzorowo (Michał jest za nim 100lat do tyłu).
Ja obecnie boję się zajścia w ciążę jak nigdy wcześniej. Nie wiem, co wykażą moje badania ale mam obawę, że już żadnej ciąży nie donoszę a nie mam siły kolejny raz przechodzić przez to wszystko. Nie chcę Wam pisać jakie to przeżycie, bo nie ma sensu ale to boli każdego dnia i trudno o tym zapomnieć. To jedna sprawa. Druga to finanse. Wiecie, że leżymy z kasą i tak się zastanawiam, czy damy rade z dwójkę. Małe dzieci, mały problem...same wiecie. Zacznie się szkoła, podręczniki, jako nauczyciel wiem ile kasy idzie na szkołę. A jak będzie chciał jeszcze chodzić na angielski, jakiś sport itp. Wakacje, kolonie, wyjazdy. Dzieci są spragnione takich atrakcji i pewnie serce by mi pękało gdybym musiała zawsze dzieciom odmawiać ze względu na finanse. Nie mówię o luksusach, nie muszę kupować dziecku spodni Levisa i butów Nike, ale mimo wszystko- dziecko kosztuje. Nie mówię już o tym,że jak zechce pójść na studia, to też chciałabym im pomóc. Damian został postawiony przez rodziców w takiej sytuacji, że jak skończył LO to powiedzieli, że ma radzić sobie sam i tyle. Nie było kolorowo, praca, studia i utrzymanie się dały mu szkołę życia. Nie może na nich liczyć w żadnej sytuacji. Nawet jak nie mieliśmy na leki dla Michała to nie chcieli nam pomóc. Ja bym tak nie potrafiła. Michał teraz jak zachorował, to wydałam już 200zł na lekarkę i leki, za tydzień kontrola i pewnie jeszcze coś dostanie. Nie stać nas na drugie dziecko. Może to głupie- ale wolę mieć jedno i zapewnić mu jakiś w miarę byt, nich gromadę, której nie wyżywię. Trzecia sprawa- ja nie jestem pewna (i tu podobnie jak Gosia) czy ja daję radę jako matka. Staram się jak mogę, ale czasem mam wrażenie, że zupełnie sobie z tym wszystkim nie radzę, że lepiej wychodzi mi z innymi dziećmi niż swoim. Więc może lepiej nie pakować się w najlepsze.
No, ale nie dają mi spokoju wątpliwości- w sumie to nie chciałabym żeby Michał był jedynakiem, żeby kogoś miał. Myślę, że o ile zdarzy się jakiś cud i ułoży się nam finansowo to kiedyś będziemy żałować, że nie zdecydowaliśmy się na drugie. No...i gdzieś tam w środku jak sobie pomyślę o takim małym, cieplutkim...jak popatrzę na Michała, to gdzieś tam mnie ciągnie do dzieci. I bądź tu człowieku mądry. Mam nadzieję, że kiedyś podejmę mądrą decyzję, że rozwiążę walkę między sercem a rozumem.
PS. Namarudziłam, wiem:) Nie gniewajcie się
a ja uspałam Wika, bo otatnio tylko mama (nawet chora może byc) i gniję w łózku (dzieki nieba za laptopy!) z temperaturą znowu i piszę. Mam nadzieję, ze ten antybiotyk w koncu zadziała- moze jakiś zły dostałam
Daguś wyobrażam sobie jak musi być ci ciężko po kolejnej straconej ciąży, to zawsze jest wielka strata dla matki chyab niezależnie od etapu. Akurat ciebie uważam za świetną mamę, a Michu wygląda zawsze na szczęśliwego chłopczyka. Poza tym doskonale umiesz zdbac o niego, o jego prawa w jego imieniu- nie dajesz sobie w kasze dmuchac. Co do Wika to jego postępy raczej wypływają od niego samego niż mojego udziału w tym. Tak sobei obserwuję i myślę, że może za mało mu poświęcam czasu, ale takiego twórczego czasu, nei czasu w ogóle. I tak czasem czytam posty na róznych inncyh wątkach, lub obserwuje przypadkwoe mamy i widzę, że one mająj jakiś plan, ze wychowanie nie jest jakies takie przypadkowe, że mają to obmyśłone, czego i jak chcą dzieci nauczyc, a u mnie mam wrażenie jest jeden wielki chaos (jak ze wszytskim). I doszłam do wniosku, ze to jakim jest się człowiekiem warunkuje również i tą dziedzinę życia (no byłoby dziwne gdyby tak nei było)- ja jestem trochę chaotyczna, nie umiem dokłądnie zaplanowac i myśleć perspektywicznie, no i mój słomiany zapał do wszystkiego. Czasami nei ogarniam.
Z finansowym zaplczem to własnie tak jest, ze raz lepiej raz gorzej, później byt się poprawia i człowiek sobie w brodę pluje, ze tak sobie życie zaplanował, ale Daga nie dzwię ci się, bo patrząc na sytuację na swiecie, kryzysy, kapitalizm, konflikty boję się w nim wychowywac kolejne dziecko- bo ja wiem co Wika czeka (gdyby każdy tak myślał to swiat by wymarł). Boję się i już
Ale jak przeglądam zdjecia Wika i ubranka i ptarze jaki ejst już duży i że niedługo ruszy w świat (przedszkole i dalej) to chciałabym mimo wszystko jeszce raz sprawdzic sie jako mama. Tylko, że nigdy ni ma tego odpowiedniego momentu- zawsze jest coś.
Gosiu - o jak bliskie sa mi Twoje slowa! Ja mam podobnie. No i charakter podobny.
Hm, no jak te dzieci wychowywac, jak, zeby bylo dobrze?
Mam tych pare zasad ktorych staram sie trzymac, ale czasami jest bardzo trudno na przyklad zachowac cierpliwosc i spokoj, szczegolnie przy dwojce dzieci jak obaj naraz nie w humorkach... No nic, mam tylko nadzieje im krzywdy nie zrobic moim wychowaniem, zeby nie za duzo i nie za malo dostaly, ale trudno tak wyposrodkowac...
Hej
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
Dziewczyny ja mam to samo tylko ja juz nie mam cierpliwosci. Matylda sie ciut zmienila juz nie piszczy nnie protestuje nie jeczy i placze przy tym. czasami jej sie to zdaza, ale jest o niebo lepiej. za to jest uparciuchem robi na zlosc, wymysla np ze chce pic a przed chwila pila zeby tylko nie jesc albo nie podniesc czegos czym rzucila. meksyk. ja ja karce za wszystko co zle zrobi tzn przewaznie krzykne a ostatnio Matylda idzie do kąta. teraz Matylda ze ja jestem to niedobra to sobie tate upodobala i troche mi jest przykro bo jak go nie ma to ciagle sie pyta gdzie on jest a kiedy przyjedzie itp. ja nie mam dla niej tyle czasu bo maly praktycznie non stop przy cycu wisi. cwaniak jeden bo jak chce go odlozyc do wozka to oczy robi jak pin pongi a jak go przykladam do cyca to od razu spi. juz smoczka nabylam ale za bardzo nie chce. nie wiem czy cos zrozumialyscie bo mala spi i maly tez a ja sama w domu i tylko nasluchuje ktore pierwsze sie obudzi
Karo, oj to masz ciężko
A może pomyśl o chuście, dziewczyny na forum chwalą i chyba Dagmara też miała. Fil byłby wtedy w Ciebie wtulony i miałabyś więcej swobody. Może ktoś mógłby Ci pożyczyć na próbe. Ja niestety nie mam.
Karo- Hania ma świetny pomysł. Jak chcesz, to pożyczę Ci Nati wraz z instrukcją, może Filipowi się spodoba.
U nas masakra. Wiktor w nocy zaczął kaszlec0- wlasciwie to już wczoraj pokasływał. Dzisiaj wstał z temp. 38.5. Antybiotyki gó...wno dają. Zadzwonimy po lekarkę- mam nadzieję, ze to nei zapalenie oskrzeli. Wymiekkam. Ja tez non stop kaszlę i temp. I antybiotyk tez nc nie daje. Moze wcale nie byl potrzebny. Mówię ile czasu wmuszalam w wiktora ibufen- uparty jest jak osioł
Gosia- kurde, nieciekawie. Dzwońcie po lekarkę, może coś mądrego powie. U Michała jest poprawa, o wiele lepiej niż po zastrzykach (ja teraz też mam wyrzuty, czy one były potrzebne- bo nic nie dały). Czopki robione w aptece na kaszel super pomagają, młody śpi jak zabity. No i na inhalatorze wisi, na szczęście to lubi.
Ściskam i zdrówka życzę. Daj znać co i jak.
Gosiu, zdrówka dla Wika! Coś paskudnego niestety lata w powietrzu. Ja też się niestety rozkładam, a we wtorek mam rozmowę.
Dagmara, Michałek pewnie dostał jakieś czopki ze sterydem, bo wtedy oskrzla leczą się błyskawicznie
Trzymajcie się dzielnie, my też będziemy
Mam nadzieje, że Madzia bezpiecznie dotrze do domu!
Dagmara, mogłabyś przepisać mi skład tych czopków?
Zdrówka dla wszystkich chorowitków.
hej
zdrowka dla Michałka, Wiktorka i dla Ciebie Gosik
Zakupilam chuste lilu ale maly jeszcze nie chce w niej byc
a wczoraj tak napisalam na mala a w rezultacie jak wyslalam posta to sie za chwile obudzila i wiecie jaka byla kochana szok. malego karmilam i z nia na siedzaco sie bawilam
maly placze wiec zmykam
U nas jakaś przekęta wirusówka. Wik podobno złapał ode mnie. Jest duży problem z pdoawnaiem leków przeciwgorączkowych, a raczej syropów a potem każdego innego leku- nie i koniec. Histeria, wrzask, rozcienczone rozlewa z premedytacją i ogólne psucie nerwów po arz drugi. Ma okropny katar aż się wybudza, kaszel (trochę krtaniowy- więc dopóki taki będzie to mamy zalecone inhalacje berodual i pulmicort- z tym ejst najmniejszy problem chociaz juz próbował protestwoac). Tera zmu na śpiąco mierzyłam temp- 38,5. P podaniu czopka spadła mu tylko o pół stopnia i szybko urosła. Jest taki biedny chory, padnięty, oczka wymęczone, Szkoda mi go strasznie, dzisiaj swojego uszatka misia oglądał leżąc na mnie. Mamy od groma leków typu syropki, jakeis homeogene 9 i inne, inhalacje. Mam nadzieję, że nie będzie miał nic krtaniowego tak mi go szkoda.
Buziaczki i zdrówka dla naszej reszty- Haniu kuruj się moze stłamsisz w zarodku.
aha gardziołko i oskrzela są czyste (przynamniej narazie)
Ewelino- niestety, nie podam Ci mimo szczerych chęci przepisu z tych czopków, bo był na recepcie a dałam je farmaceucie w aptece, pamiętam tylko że był hydrocortizon (chyba tak się to pisze) i tak jak pisała Hania zawierają one sterydy. Nic więcej nie pamiętam, przepraszam.
Karo- a wasza lilu jest podobna jak Nati? Pytam, bo wiem, że niektóre dzieci nie akceptują pewnych rodzajów chust a inne lubią, gdybyś jednak reflektowała na jakąś typu Nati to chętnie wypożyczę na spróbowanie.
Gosia- strasznie mi przykro, że tak niewesoło u Was. Ja miałam tylko małą przygodę z tym, że Michu nie chciał leku i już miałam dość więc współczuję serdecznie. Inhaluje się młody sam więc też spokój. Życzę Wam aby choróbska szybko odpuściły.
Michał czuje się dużo lepiej, ma lekką biegunkę (no, ale jak ma czopki i antybiotyk to chyba normalne) i całe szczęście woła na kibelek, bo jak sobie pomyślę, że miałabym mu zmieniać gatki czy pieluchę za każdym razem to aż mi ciarki przechodzą.
Upiekłam dzisiaj bułki wg. przepisu z blogu Annie, są pycha:) Chłopakom moim bardzo smakowały!
Damian i ja też się smarkamy, a ja jutro wracam do pracy Buuu... Na szczęście za 2 tygodnie ferie i znów laba.
Damian właśnie woła, że Michu wrzuca coś do sedesu, patrzę a tam 5 bombek...wrrr Nudzi mu się w domu, oj brakuje mu żłobka i wariactw z dziećmi.
Dużo zdrowia wszystkim!
Ach, i jeszcze pytanie do Agi- kochana, czy czytałaś kontynuację "Filarów ziemi" Folletta? Póki co mam wersję w j.angielskim i mam zamiar się zabrać za nią wieczorem, daj znać (jak czytałaś) czy też taka dobra jak 'Filary"
Dagmara - a ktore upieklas, te posypane makiem, czy te maslano parmezanowe. Jejku, dziewczyny, no naprawde te drugie to jest cos, co mi sie naprawde ostatnimi czasu udalo - sa super. Az na pochwale zasluguja.
witam
no u mnie wszystko wróciło do normy wiec póki co rodzeństwa nie będzie ale wiecie co tak sie już nastawiłam ze nawet dziwnie się poczułam jak dostałam @, mój D nie chciał drugiego dziecka a teraz nawet zmienił troche podejście zobaczymy co z tego będzie
Gosiu zdrówka dla małego jejka biedne te nasze dzieciaczki jak chorują
u nas tez jakiś kaszel brzydki się pojawił podałam ambrosol sama (choć nei lubię tak robić) ale kiedyś miał taki kaszel i lekarz nam przepisał widze ze jest poprawa, w nocy spokój i kaszel tylko po przebudzeniu, co nie zmienia faktu że cos z tym musze zrobić bo ostanio co chwilk ajakis katarek a to kaszel a to stan podgorączkowy i tak wkółko, nie podoba mi sie to bo Alan nigdy wcześniej nie był przeziębiony a teraz często, myślę o zakupie inhalatora bo on jak już coś ma to własnie kaszel a taki inhalator to chyba dobra rzecz na takie coś , jak myślicie dziewczyny?? a moze polecicie jakiś sprawdzony bo chyba sie zdecyduję na zakup
Daga cieszę się ze u Michała lepiej a zabawa z bombkami niezła trudno się dziwić , nudzą się te nasze maluchy, my w południe poszliśmy na 20 minut na sanki to trochę poszaleliśmy ale nie za długo bo się obawiałam o ten kaszel
Annie ja dopiero weszłam na bloga zaraz poczytam , ale już widze ze bułeczki z makiem wyglądają przepysznie i aż mi w brzuszku zaburczało
Karo z dwojką nie masz łatwo, a jak mały wisi na cycu to już wogóle może M zaangazuj do zabawy z małą bo Tobie pewnie cieżko
Kurcze, piszecie o tych smakowitościach - muszę zaraz na bloga wejść i sprawdzić póki co moja dieta z dietą nie ma nic wspólnego...
Annie, A. w paczce swiątecznej z pracy dostał pomodori secchi in olio di semi di girasole. Co z tego mogę przygotować ?
Jezusie Mi - no chyba jutro zrobie co by odrazu wyleciec z przykladem, takie suszone pomidory w oleju super smakuja na pieczonym chlebku - tutaj zwanym bruschetta. Ja robie tak na przyklad: kroje chlebek taki dluzszy raczej, to fajne malutkie kawaleczki wychodza, na to smaruje oliwe z posiekanym, wycisnietym czosnkiem, na to ser zolty jakowys, a na sam wierzch kawaleczki tych pomidorow suchych - pycha, gwarantuje.
Annie a to jakiś specjalny musi być chleb? Jej, brzmi smakowicie!!!
I jeszcze jedno w przepisie na bułeczki wymieniałaś mąkę chlebową - chodzi o mąkę żytnią?
Moze byc sama pszenna jak nie masz innej, moze byc tez troszke zytniej, a ja dodalam taka specjalna make na pieczenie chleba - jest wlasnie u nas w Lidlu na promocji. Moze w Polsce tez, bo Lidl to jeden czort na calym swiecie.
Chleb ja uzywalam taki podobny jak u nas, tylko ze podluzny, podobny do bagietki, acz troche grubszy - ale gmatwam. Ale moze byc tez zwykly chleb, bagietka tez moze byc.
Dzięki Annie, te pomidory to zrobie A. na kolację imieninową
Annie- ja piekłam te z makiem. Właściwie...to bez maku, ale wg. tego przepisu. Wyszły przepyszne a przepis łatwy i niedrogi. Z masłem i odrobiną soli naprawdę rewelacja. Polecam Wam dziewczyny. U nas w Tesco widziałam na dziale z mąką różne rodzaje mąki do chleba, nie próbowałam jeszcze ale może kiedyś... A parmezan u nas diabelnie drogi, nie na moją kieszeń. Chociaż wiem, że warto go wcinać.
Sylwia- a byłaś z Alanem u lekarza? Może zrobić mu jakieś badania np. wymaz z gardła czy badanie kału? Wiesz, ja się nie znam ale może lepiej znaleźć przyczynę tych jego dolegliwości? Co do inhalatora to przyznam, że kupiłam taki, jaki akurat mieli w sklepie ze sprzętem medycznym, mam Flowneb i nie mam do niego jakiś zastrzeżeń. Na forum często chwalono Mendel Family (o ile dobrze pamiętam). Lekarz zapewne podpowie Ci coś w tej sprawie. Ja już pisałam, że inhalator dla mnie super sprawa. Korzystamy wszyscy, my, Michał, teraz też mój tato jak ma kaszel. Mamy mniejszą i większą maseczkę więc jest wygodnie. Może dziewczyny więcej podpowiedzą.
Co do bruschetty, to kiedyś ją mieliśmy w wydaniu z czosnkiem, jest smaczna. A pomidory suszone tak jak pisze Annie też pycha:)
Smacznie się dzisiaj na wątku u nas zrobiło.
Michał przed snem zwymiotował antybiotyk, a przy tym syrop i kolację Po chwili spróbowaliśmy ponownie i udało się. Powolutku, przekupiony bajką o panu Ślimaku połknął wszystko. Na noc mocno smarujemy go Pulmexem i ciepło ubieramy, na kołderkę dajemy ciepły koc i mokry ręcznik na kaloryfer. Mam wrażenie, że pomaga. Oj, oby wyzdrowiał.
Czy u Was też jest taka piękna zima? Hm...no, to nie pytanie do Annie:) U nas pięknie, biało, ach, szkoda że nie możemy iść na sanki.
Dobrej nocy Kochane.
U nas tez bialo, ale nie tak bardzo jak u Was. Ale mrozno, slonecznie, a niebo taaaAAAKIE blekitne.
Mam nastepny pomysl na buleczki, ale nie zdradze poki nie zrobie.
Ojojoj! Ale nam się wątek pochorował. Życzymy Wam zdrówka i samych smakowitych (i skutecznych) leków.
Dagmara gdyby się Karo nie zdecydowała na wypróbowanie twojej Nati lub gdyby wróciła do ciebie do mojego porodu-to ja chętnie skorzystam z twojej propozycji wypróbowania. Cały czas się waham co wybrać. Właściwie jest mi potrzebne coś na krótkie dystanse typu zejście po schodach do wózka, wyjście do sklepu czy plac zabaw niedaleko. No i nie wiem czy chustę czy raczej coś z czego dziecko można szybko wyjąć i potem bez problemu włożyć.
Wy tu tak kulinarnie się wyżywacie a ja mam fazę totalnego zniechęcenia do kuchni. Nie mam pomysłów na obiady ani ochoty na ich gotowanie. Mogłabym wcale nie jeść. Ostatnio przeanalizowałam to co jem i stwierdziłam że w ogóle nie jem nabiału. Zero serków, mleka, kefirów itp. Po prostu nie mam ochoty.
Acha! Zuzka znowu dzisiaj zemdlała. Po 8-miesięcznej przerwie. A już miałam nadzieję że jest to za nami.
Witajcie. No to jestesmy spowrotem w Niemczech. Humor mam iscie wisielczy. Jestem wymeczona, jazda trwala ponad 11 godzin, warunki katastrofalne, slisko, mokro, snieg na autostradzie. D. prowadzil 10h i jak juz zobaczylam, ze wyglada jakby mial zaraz zasnac, to sie zmienilismy i jeszcze 1,5h ja jechalam. no ale nie jazda najgorsza byla...najgorsze bylo rozstanie z Amelka. Wyjechalismy o 6.30, wiec ona jeszcze spala, a ja wychodzac z jej pokoju wpadlam w taka histerie, ze myslalam, ze sie z miejsca nie rusze badz zaczne rodzic, bo brzuch mnie zaczal bolec. Poczulam sie jak jakis oszust, co dziecko zostawia spiace, normalnie nie moglam sie opanowac, z pol godziny spazmy normalnie, wszycy mnie uspokajali i rodzice i Daniel...w koncu wsiadlam zaryczana do tego auta, przeryczalam nastepna godzine, a potem sie nie odzywalam w ogole. Teraz juz mi lepiej, bo rozmawialam z Melcia przez telefon, opowiadala mi , ze jezdzila na saneczkach i bawila sie z pieskiem i ze kocha mame...(oczywiscie znowu sie na to rozryczalam), teraz juz lepiej, ale..to takie nienaturalne rozstawac sie z wlasnym dzieckiem na dluzej..no coz..mam nadzieje, ze 3 tyg szybko mina. Ide spac, bo tylko marudze dzisiaj.
Gosiu, Daga zdrowka dla waszych chlopakow
Iwonka, biedny Zuzik, pewnie znowu sie strasznie wystraszylas
Haniu, trzymam kciuki za rozmowe
Witajcie poniedziałkowo!
Magda- dobrze,że szczęśliwie dojechaliście do domu. Rzeczywiście warunki na drodze są fatalne, dobrze że jesteście cali z i zdrowi. Co do rozstania z Amelką to mogę się domyślać jak się czujesz. Tęsknota musi być straszna. Ja jak pomyślę sobie o rozstaniu na weekend gdy zacznie się szkoła to mam dość, a co dopiero 3 tygodnie. A czy Amelka źle znosi pożegnania? Pytam, bo ja zawsze wolałam pożegnać się z Michałem, powiedzieć gdzie wychodzę i czy nie będzie mnie długo/krótko. Zauważyłam, że wtedy o wiele lepiej reaguje na rozłąkę niż gdy znikam.
Iwona- tak właśnie ostatnio myślałam o Zuzi i o tym, że dawno nie wspominałaś o omdleniach- też miałam nadzieję, że macie to z głowy. Przykro mi, że znów najadłaś się strachu. Co do chusty to oczywiście- możesz na mnie liczyć To dobry pomysł by ją wypróbować nim się kupi, bo nie każde dziecko je lubi a nie warto tracić pieniążków na coś, co się nie spodoba maleństwu. Nasza i tak póki co nie ma perspektyw na to, że będzie używana więc chętnie pożyczę.
Annie- hmmm....już jestem ciekawa cóż za smakołyki tym razem wymyślisz?
Miłego dnia Wam życzę!
Dagmara dzięki. Będę pamiętać żeby się do ciebie zwrócić.
Mój Zuzik dzisiaj spał ze mną do 8:15. To nasz rekord! A teraz wyciągnęła ok. 30płyt CD z półki, każdą wyjęła z pudełka i ułożyła na podłodze. Ciekawe kto to będzie sprzątał
Dzis juz mi lepiej. Rano dzwonilam i Melcia ma sie ok, ja jakos staram sie wrocic do codziennosci.
U nas sypie i jest bialo. Takiego bialego Frankfurtu jeszcze nigdy nie widzialam od 12 lat. Autem jechalam wolniutko, bo az strach, a od metra isc tez strach, bo sie czlowiek slizga, nie wiadomo, co lepsze.
Dagmarko, co to pozegnan z dzieckiem.. normalnie zegnam sie z Amelka oficjalnie. tzn mowie jej, ze wychodze np do sklepu, do pracy etc, ze jak kocham i niedlugo wroce i jest ok. ona nie ma nic przeciwko, ze wychodze, bo wychodzilam codziennie do pracy czy do sklepu, zna to, macha mi raczka, caluje i mowi, ze bedzie czekac. jednak teraz podczas wyjazdu nie bylam w stanie tak sie z nia pozegnac, bo wiedzialam, ze wyjezdzam na 3 tygodnie, na sama mysl lzy mi naplywaly do oczu, wiec wiedzialam, ze bede plakac spazmatycznie i dziecko sie tyklo wystraszy. widziala mnie juz placzaca, robi sie wtedy smutna, przytula mnie, stara pocieszyc i mowi, zebym nie plakala i ze mnie kocha. w tej sytuacji nie potrafilam tego zrobic, tzn oficjalnie sie pozegnac, nie chcialam, zeaby widziala mnie w tym stanie
Iwonka, toscie sie wyspaly. teraz w Polsce raz Mela spala ze mna do 11 rano, ale spac poszla o polnocy!
Ach, na mojej liscie dwa nowe imiona Vivienne oraz Laura. co myslicie?
No i zostaliśmy sami z Antkiem. Olek znów pojechał na spotkanie Nie będzie go do czwartku Strasznie nie lubię jak wyjeżdża...
No ale...
Nasypało u nas bardzo dużo śniegu - jak dobrze pójdzie to może wyjdziemy Jakoś ostatnio się rozleniwiłam ;p
Pokażę Wam mojego dorosłego syna
radocha
brudas
wczorajsza wyprawa na sanki
U nas cały dom już chory- jakaś wysoko zakaźna ta grypa- lub coś grypopodobne. Umnie gardło i ten syf po mnie Wiktor, od dzisiaj dołaczył do nas Wojtek i moja mama- jeszcze tylko moja sister zostala
Noc była cięzka- Wiktor oczywiscie odmawia syropów przeciwg. Nawet na sile nie mozna mu dac, bo wszystko jakims sposobem wypluwa. Tylko czopki. przed snem dostal i temp. w ogóle mu nie spadła- zasnąl mając 39- przez pół nocy robilam mu okłady na łydki az zasnęlam gdzies po środku (toc sama tez jestem chora i w końcu padłam ) Wik obudził się o 3 rano z temp. 39.8. Dawaj czopka- na szczęście ten mu zbił do 38.5. Oczywiscie dostał rozwolnienia od tych czopków nad ranem (ale tez mamy kibelek opatentwany- Wikwstaje i wola- Mamo kupka szybko szybko ) Rano znowu ponad 39, czopek i teraz 37,6. chyba najniższa od wczoraj. Biedaczek (a z tymi lekami taki jest zawzięty, że chyba nerwicy dostanę )
Gosia, Kajetan też nic nie chce łykac. Ale chwytam go na siłę i spuszczam mu lek ze strzykawki po wewnetrznej strony policzka. I nie ma mocnych musi połknąć. Tak nam doradził lekarz i póki co się sprawdza w podawaniu leków.
Ewelinku - pokazalam Antosia Leonkowi i pytam sie go KTO TO? A on na to - Leo! Hehe, myslal, ze to on! Jednak sa podobni skoro sam Leo sie pomylil.
Cóż, chyba cóż w tym jest skoro sam Leonek tak uznał
Annie
https://www.doradca.com.pl/po_godzinach/lyteratura/pan-kotek%20jachowicz.htm
https://allegro.pl/item507278591_chory_kotek_i_inne_wiersze_nowa_naklejki.html - tu masz z Wa-wy i jeszcze z naklejkami...
może w taki sposób da się przekonać...
Hej! Zrobiłam sobie tydzień wolnego, tzn nie na własne żądanie tylko jestem przeziębiona, ale po przeczytaniu waszych postów widzę że nie jestem odosobniona.
Gosiu Przede wszystkim życze Twojej wspaniałej rodzince duuuużo zdrówka. Co do podawania leków to my też mieliśmy problem ale wytłumaczyłam Julci że pani dr powiedziała że Julia musi brać leki żeby była zdrowa i wychodziła na spacery. Jakoś załapała i od tamtego razu jak tylko wspomnę że pani dr kazała to nawet wibowit wypija bez słowa, i mówi ze Niunia musi byc zdlowa Spróbuj, może poskutkuje?
Ewelina Antos rewelacyjnie wygląda w tej fryzurze Rzeczywiście wydaje się taki "dorosły"
Madzia Co do rozstania z Amelką, to jestem pewna że dasz sobie radę. Pamietam jakie miałaś wątpliwości przed ostatnim rozstaniem, a później się cieszyłaś że Amelka tak dobrze sobie "poradziła" bez Ciebie i była u babci przeszczęśliwa Tobie i mężowi tez potrzeba troszkę odpoczynku, w końcu jest u Was cigąle Twoja mama. Czas szybciutko zleci, nawet sie nie spostrzeżesz kiedy i Amelka wróci do domu
Jeśli chodzi o imię to mnie się baaardzo podoba Laura.
Dagmarko Dla Michasia równiez duuuzo zdrówka, coś się nam ostatnio pochorował Misio, akysz zarazy!
Mam pytanko jeszcze do Ciebie Kochana, gdzie kupujesz Gucie? Oglądałam na Allegro ale nie ma w tej chwili wyboru w kolorach. Jaki rozmiar nosi teraz Michałek? Julci spodobało się ostatnio chodzenie w kapciach, ma takie pieski ale ani to ładne, ani wygodne a już z pewnością nie są zdrowe dla stóp Z góry dziękuję za odp.
Klaudia- dziękujemy za ciepłe słowa. Tobie też życzymy duuuużo zdrowia. Gucie kupujemy na stronie https://www.spdesign.biz/index.html i są również na www.buciki.pl Na tej pierwszej łatwiej połapać mi się z numerami butów. Michał nosi teraz rozmiar 26. Na tej drugiej stronie można wysyłać zdjęcia dzieci w tych butkach i bez, możecie skorzystać bo wygrywa się właśnie te butki więc z urokiem Julci warto spróbować. Mój chrześniak wygrał za pierwszym razem jak jego mama wysłała zdjęcie.
Ja zrobiłam sobie kawę, wieków już nie piłam ale wczoraj późno poszłam spać, czytałam i nie mogłam zasnąć. D.chrapał w najlepsze a ja nijak nie mogłam się ułożyć do spania. Rano dźwięk budzika mnie zerwał na nogi:) Och, oby do ferii- chociaż w pracy też fajnie:)
Zapomniałam napisać Magdzie o imionach, z tych dwóch to bardziej podoba mi się Laura chociaż żadne z nich nie należy do moich ulubionych
Dziewczyny ale Wam zazdroszczę tej weny do gotowania. Ja podobnie jak Iwonka, nie mam ani ochoty na jedzenie ani na gotowanie. W ogóle najchętniej to bym nic nie jadła. Nie wiem skąd sie to bierze, może z lenistwa? czasem jest mi przykro jak mi mąż mówi "zrobiła byś coś dobrego, to by chociaż dziecko zjadło" i faktycznie oprócz obiadu i tego co muszę zrobić to jakoś mnie nie ciągnie do eksperymentowania
Dagmarko Dzieki wielkie za tak expresową odpowiedź
Pozdrowionka
Oj, Klaudia- weszłam właśnie na tą drugą stronę i widzę, że ją zmienili na https://www.gucioshoes.com/pol.html i chyba już nie ma tego konkursu Tamta strona bardziej mi się podobała
Mi z tych dwoch tez Laura. A co z Emilka? To jednak moja faworytka.
Daga świetna ta stronka https://www.gucioshoes.com/produkcjaGucia.html
Fajnie pokazali jak robią te butki.
Ewelino- D. właśnie przyniósł mi resztę czopków, napisane jest w składzie (hmm...to, co rozszyfrowałam, bo oczywiście mega nabazgrane) hydrocortisoni 0.05 i but cacoo 0,5 (dziwnie brzmi, ale tak mi się wydaje- Ty jako szpeczjalista będziesz może lepiej mogła rozszyfrować).
My też zamówiłyśmy rozmiar 26. Jeszcze niedawno mierzyłam Julci stopę i miała 14cm a teraz juz 15,5 Jak te dzieciaki nam rosna
Ile wzrostu mają wasze szkraby? Julcia na bilansie na początku grudnia miała 88cm. Chce się zorientować czy to duzo?
Klaudia- Michał mierzy 90cm. Mierzony był tuż przed Świętami w żłobku.
Dagmarko, dzięki - to hydrokortyzon z masłem kakaowym (masło to tzw. podkład ) - hydrokortyzon działa przeciwzapalnie m.in. Ja tak z ciekawości zapytałam, bo ja to zwariowałam na punkcie tego mojego kierunku
Klaudia, fajnie, że znów się odzywasz - szkoda tylko, że aby to nastąpiło musiałaś się pochorować ;p ZDRÓWKA!! Co do wzrostu to Antek ma 95cm No ale on chłopak jest i to miesiąc starszy
No właśnie ja byłam zdziwiona, że masło kakaowe zdecydowanie nie pomyślałabym że używa się tego jako podkład do czopków:) Widać, całe życie się człowiek uczy:)
skarbnicą będę (przynajmniej taki jest plan )jak zacznę praktycznie farmację uprawiać - już niedługo
Pozazdrościć wiedzy, ja jestem w tych sprawach zielona. A to (m.in. przy dziecku) bardzo przydatna wiedza:)
Dagmarko, no i właśnie - gdyby nie Antek, no i moja praca to może by mnie to wszystko aż tak nie wciągnęło
Ewelinek w takim razie, życzę powodzenia i spełnienia planów.
Dziewczyny ja proszę o kciuki za jutrzejszą rozmowę...
W sumie złożyłam dokumenty nie przekonana do tego stanowiska, a teraz zaczyna mi zależeć... Przeczytałam wszytskie wymagane ustawy, zaznaczyłam kluczowe przepisy. Czy mogę zabrac ze sobą te materiały, które sobie przygotowałam? Czy to źle będzie odebrane?
Podpowiedzcie mi jeszcze jak mam wybrnąć z pytaniem - dlaczego chce akurat tam pracować? Ja mam swój argument, tzn. praca w miejscu zamieszkania, brak kosztu i straty czasu na dojazd, chłopaków miałabym na oku, szkołe z okna bym widziała i jak się wychyle to nasz dom też Ale jaki argument mam podać oficjalnie?
Mi - będe juro zaciskać mocno kciuki
Hania- oczywiście kciuki zaciśnięte. Może powiedz, że Twoje kwalifikacje, zainteresowania i aspiracje zawodowe właśnie w tym miejscu będą się realizowały. Nie wiem nic dokładniej jaka to praca i gdzie, ale ogólnie wokół tego tematu możesz coś wymyślić. Oczywiście fakt, że praca na miejscu też jest na plus. O dzieciach itp. lepiej za dużo podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie mówić, podobno najlepiej wcale. Co do materiałów to ja jako przyszły pracodawca nie odebrałabym tego negatywnie, odwrotnie- jako dowód Twojego zaangażowania, ale to już chyba zależy od danej osoby. Powodzenia.
Ewelina- pięknie napisane, dzieci nas motywują i dzięki nim wciąż się rozwijamy i realizujemy. Oby tak dalej.
Dagmara jaka to praca, to napiszę w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie
Niestety nie mam kwalifikacji i jeśli się uda, czeka mnie podyplomówka, ale pracodawca dopuścił taką ewentualność. Mam jeden atut i doświadczenie w pewnym zakresie.
Hania- to znaczy, ja nie wymagam abyś nas o tym informowała, źle się wyraziłam. Chodzi mi o to, że tak ogólnie mogę wskazać co do Twojego pytania bez głębszej wiedzy o rodzaju pracy. Ale możesz właśnie wspomnieć o chęciach pracy na właśnie takim stanowisku i chęci rozwijania się. To mile widziane przez pracodawców.
Dzięki za rady. Jestem zielona w tym temacie, bo moja pierwsza i ostatnia rozmowa kwalifikacyjna była prawie 10 lat temu
Ewelinku - napisalas, ze Antos o miesiac starszy i tak mi sie nasunelo: a jak ty myslisz o Antku, bo ja nie umiem myslec o Maksiu, ktory tez urodzil sie prrawie miesiac wczesniej jak o dziecku, ktore urodzilo sie dokladnie w terminie. Widze roznice, on tak sie rozwija jakby mial wiek z przewidywanej daty urodzenia, nie z tej "realnej". Bo mam tez porownanie z Leem, ktory urodzil sie terminowo, a nawet troche spozniony (choc nie wiadomo, ale w terminie na pewno ), ze wiecej umial w tym wieku, a Maksiu jest taki jakby te 3 tyg i 5 dni mlodszy...
Teraz to pewnie nie ma duzej roznicy juz miedzy dziecmi pare miesiecy starszymi - mlodszymi i bedzie jeszcze mniejsza, ale jak sa mlodsze to wydaje mi sie widac jednak roznice w dzieciach, ktore urodzily sie wczesniej a tymi "terminowymi"...
Annie- wprawdzie pytanie nie było do mnie, ale na studiach uczono mnie aby oceniając rozwój dziecka oceniać w ten sposób, że w przypadku wcześniaka odejmuje się ilość tygodni, miesięcy o ile dziecko urodziło się za wcześnie. Czyli np. jeśli dziecko urodziło się 2 miesiące za wcześnie to jak ma pół roku to jego rozwój powinno się oceniać jako 4 miesięcznego dziecka. Z tym, że w przypadku Antka to mam wrażenie, że to jest wyjątek od reguły bo on wyglądem i (mam wrażenie) rozwojem nie tylko dorównuje ale i przewyższa rówieśników. Wydaje mi się, że to wyjątkowo obrotny facet:)
Zmykam do książek. Dobrej nocy!
No wlasnie, ja to obserwuje w praktyce. I w dodatku mam przyklad Leonkowy. Widze, ze Maksiu jest dokladnie w tych fazach rozwoju teraz gdy ma 8 miesiecy, ktore Leo przerabial w wieku 7 miesiecy. Ciekawa jestem czy Ewelinek zaobserwowala cos podobnego z Antkiem w pierwszym roku zycia? Ale moze tak jej sie nie rzucilo w oczy, bo Antek jest pierwszym dzieckiem....?
Ło matko- w domu szpital
Wik śpi- tym razem bez jakiejś strasznej gorączki, ale z okropnym katarem mi z nosa cieknie jak z kranu, momentami to mi niedobrze nie wpsominając, że nie czuję żadnych smaków buuu- więc narazi eodpuściłam sobei kulinarne szaleństwa, bo się z celem mija
Ewelinko taka jestem wściekła, ześmy się pochorowali, bo teraz pewnei byśmy sobie drinka sączyły
Aniu a moze tak jest, ze drugie trochę mniej umie, bo też inaczej sie nim mama zajmuje przy pierwszym i w o ogóle. Kiedys widziałam dwie siostrzyczki- pierwsza super sprytna dziewczynka, a druga wręcz przeciwnie, cały czas chciała pomocy od starszej. Tak m ido głowy przyszło- fachowiec ze mnie kiepski jezeli chodzi o te klocki, zdaję się na Dagę musze w koncu wypróbowac twoje przepisy, bo coś tu strasznie odstaję z gotowaniem, a ostatnio to już w ogóle najprostsze potrawy
Iwonka z tymi omdleniami to macie nerwówkę. A jak Zuzik mdleje to ajkoś ją zdązycie złapac, nic sobie nie zrobi upadając? Dużo zdrowotnych fluidków dla ciebie- u nas juz wszystko było i tłumaczenia i to i tamto- ale Wik jest bardzo oporny na takie rzeczy- jak sobei coś umyśli to nie i koniec (pani doktor dla niego to świetna kolezanka do zabawy co fajnie jak przyjeżdza bo ma superanckie słuchawki i latareczkę )
Haniu kciukacze za rozmowę- poradzisz sobie z cała pewnością! Co do sposobów na leki to lanie po policzku tez juz przerabialismy wszystko wypluje, jak sie go na siłe tylko weźmie to sztywnieje i zanosi się ze złości rykiem, a jak sie go puści to jak rozjuszony byk i zaraz zaczyna się dławic- no mówię wam, ręce opadają- albo taki cykor, albo taki uparciuch- do wszystkiego. Ja sobei umyśłi że nie umyje buzi to trzeba go wiązac i myć. Jak osiołek
Klaudia co ty- nie każdy odnajduje się w kuchni i gotowaniu zwlaszcza jak pracujesz cały dzień to marzysz żeby zjeśc coś na szybko i do poduchy a już na pewno nie o staniu w kuchni.
Jescze nie napisąłam, ze Wik skoczył z krzesełka i sobei coś w kostkę zrobił- nei wiem czy coś nei ze stawem skokowym, ma trochę spuchniete i utyka- usztywniam mu bandazem elastycznym i altacet- nawet do lekarza nie mozna pojechac bo chorzy wszyscy.
Daga nie wiedziałam, ze coś sie pozmieniało z guciami- ja tez zawsze zamawiałam na spgdesign. Teraz mamy 26 numer- chyba, bo narazie Wik łazil w skarpach a poprzednie gucie były 25 - to moze i 27 - się zmierzy
Oj to sobie przypomnialam jak Leo tez stope zwichnal, ech te nasze chuligany male...
No charaktery maja bracia rozne nie powiem. Maksiu bardziej stoik (no i dobrze, nie narzekam ). Ale chyba jednak cos jest w tym, ze szybciej urodzony.
Klaudia - acha 88 cm to mi sie wydaje, ze sporawo jak na dziewczynke. Podobno sie mnozy wzrost dwulatkow razy 2, zeby poznac wzrost jaki beda mialy jako osoby dorosle. U mnie to sie nawet sprawdzilo, mama znalazla moja ksiazeczke zdrowia dziecka i na bilansie dwulatka mialam 90 cm i wazylam 13 kilo - no a teraz mam 177, w porywach 178, wiec te 2 centymetry nie taka duza roznice robia.
Annie, ja liczę normalnie. Antek jakoś specjalnie nie odstaje, chociaż w osiągnięciach raczej nie jest pierwszy. Co do przykładu to jest tak, że moja bliska koleżanka ma syna dwa miesiące starszego, urodzonego w terminie i widzę, że z Antkiem nie jest najgorzej bo mniej więcej równo się rozwijają - nawet Kuba z niektórymi rzeczami jakoś się ociągał w porównaniu z Antkiem. Wiesz, tyle ile się Max urodził wcześniej to nie jest dużo, zwłaszcza, że nie miał problemów typowo wcześniaczych. Wiek korygowany (o którym pisze Dagmara) stosuje się zwykle u dzieci, które miały cechy wcześniacze, przebywały w inkubatorze, miały kłopoty z samodzielnym oddychaniem, były dłuższy czas hospitalizowane. Myślę, że pewne opóźnienia Maxa w stosunku z Leem mogą wynikać z tego, że chłopcy jak i inne dzieci mają indywidualne tempo rozwoju... niedługo może być tak, że jak Max zacznie konkretnie kumać i "brać przykład z brata" to w tempie ekspresowym posiądzie nowe umiejętności... Napewno nie masz powodów do niepokoju
Gosia, co się odwlecze...
Annie, my tako samo wielkie jesteśmy
Haniu, ja również trzymam za Ciebie kciuki
O to Wiktor miałby w dorosłym życiu ok 186- chyab w dziadka
Ewelinek - Maksiu juz zaskoczyl na przyklad tym, ze zaczal jesc odrazu potrawy "dorosle", nie o papkowatej konsystencji. Ja sie martwilam, jak on tej lyzeczki nienawidzi, ze go nakarmic nie idzie, a pewnego dnia dalam mu ryz, ktory i my jedlismy na kolacje i tak sie na niego rzucil! Od tej pory je jak "stary" i lyzeczka. A papek dalej nienawidzi.
Leo wgole byl bardziej "rozbudzony", energetyczny, ruchliwy, krzykliwy, a Maksiu spokojniejszy, obserwator i stoik, moze to tez po czesci jak piszecie roznice charakterow.
Ja jutro Leonka zmierze dokladnie, Daniele mowil ze znowu urosl jak stanal kolo framugi gdzie go mierzymy, ale tylko tak "na oko" widzial, musze zmierzyc dokladniej.
no nareszcie jest co poczytac:-)
Haniu, kciuki zacisniete! wierze w ciebie!
Gosiu, obserwuj ta Wika nozke, czy czasem nie puchnie..kurcze z tymi dziecmi, z oka spuscic nie mozna
ale te wasze dzieci duze stopki maja!! 26..27..w szoku jestem. mela nosi 23
Fajnie by było jakby się sprawdziło stweirdzenie że dorosły wzrost to dwulatka razy dwa Julcia miałaby 176cm wzrostu, nie byłaby takim wy*****kiem jak ja
o, Annie przypomniał mi się nawet przykład z naszego podwórka Mateusz i Lenka - Moni Mateusz głośny, pełen żywioł a Lenka spokojna nie ma reguły... nie doszukuj się czegoś czego nie ma bo zawsze można się czegoś doszukać ;p ;p
Ewelinek - no, ale to tak jakos "samo sie" mi przychodzi braci porownywac, szczegolnie, ze ta roznica wieku niewielka i pamiec jeszcze swieza.
Annie, Ewelina chyba ma racje. rodzenstwo moze byc baaaardzo rozne...ja i moj brat niewiele mamy wspolnego ani fizycznie ani z charakteru, a tak samo np moj D i jego brat...no dwie kompletnie rozne osoby
Tak tu sobie miło gaworzycie... a mi jakoś źle jest...i to jest mi źle przez forum niestety. Tak ogólnie...zaczęło mnie irytować. Nie chodzi o nasz wątek (bo ten jest cudowny) tylko o całokształt. Mam ostatnio straszny mętlik w głowie.
Zuzka, ja Cię rozumię mam tak samo Przeszła już pierwsza fascynacja i faza zakochania - nastała faza, potrzebuję czegoś innego, zaczynasz mnie wkurzać...pod każdym względem
A u nas jest -21 stopni na dworku i ooooogromnie się cieszę że nie muszę już nigdzie wychodzić Tylko Julcia niepocieszona, męczy mnie ciągle o czytanie. Nawet instrukcje obsługi do cyfy+ musiałam jej czytać
Iwonka, to pewnie taka faza, tez tak mialam kiedys, ze mi sie wchodzic nie chcialo na forum. tylko za wami mi wtedy teskno.
Klaudia, -21 stopni?????? lo matko...ja rano przeszlam sie 20 min spacerkiem, bo mnie D. wczesniej wysadzil...i uda mi zdretwialy z zimna
Kurtka zaczyna byc mala na mnie..w czym ja bede chodzila w te mrozy???
Ja tez mam takie fazy i wtedy tylko czytam, a potem mi przechodzi.
Forum nadal jest moim nałogiem, jednak po tylu latach zatarła się pewna granica między wirtualnością tego wszystkiego a rzeczywistością. Człowiek czyta, przeżywa tragedie i niepowodzenia innych a tak na prawdę nie wiadomo do końca z kim ma się do czynienia. Pewnie duży wpływ na to wszystko ma fakt że poznałam kilka dziewczyn z różnych wątków w realu i okazały się super dziewczynami ale co z całą resztą? Dużo o forum opowiadam mojej mamie a ona zawsze "pisać to sobie można" i niestety okazuje się że często ma rację. Póki żyłam sobie w naszym małym światku ciązowym a potem teraźniejszym to było ok a jak zaczęłam poczytywać to tu to tam to okazało się że wiele spraw które tu się porusza po prostu mnie denerwuje. Niektóre wątki tworzone są jakby chodziło o zawody w wymyślaniu najelokwentniejszych tematów, które nie koniecznie takimi są (np. wątek dotyczący suwaczków ciązowych, ząbkowych, małżeńskich itd). Boshe, po co to komu? Tak o? Żeby było się o co powadzić?
Iwonka, no masz racje...mnostwo jest watkow takich bezsensownych...czasem mam wrazenie, ze co poniektorzy uwazaja, ze im wiecej watkow zaloza, tym lepiej. takie hobby moze
ja tam sie najlepiej tu czuje. czytam co prawda inne watki, czasem cos napisze, ale tu mi najepiej
Iwonka nie marwt się ja też czasem tak mam- czuję się jak użależniona, jak nie mam ochoty to i tak zajrzę mimochodem po prostu nie pisze w tedy nic. Inne wątki czasem są fajne jak człowiek potrzebuje polemiki na niektórych mozna sie dowiedziec czegoś istotnego a niektóre rzeczywsicie nie wiadomo po co s a- zeby kilk aosób mogło popisac się kunsztem językowym i przemądrzałością. Raz się wciągnęłam a teraz rezygnuję, bo jak człowiek tylko coś innego napisze niż się oczekuje to suchej nitki nei zostawią szkoda czasu. ale gdyby któraŚ nagle wyemigrowała to bym bardzo tęskniłą za każdą z was!
witam
Zuzka wiesz mam to samo odczucie, i zdaża mi się ze niektóre wątki mnie denerwują dlatego czasami odpuszczam sobie ich czytanie, tu jest mi dobrze, mimo że nie pisałam z Wami od początku tylko z grudniówkami ale po urodzeniu czasami podczytywałam z racji że Alan tez z listopada, cieszę się że mnie przyjęłyście i czuję sie tu dobrze
Ewelinek wowo ale Antoś duuży i poważny, my to kurduple przy Antosiu 84 cm i 12 kg no ale mój D tez był dluugo mały i ciągle sie zniego ąmiali ze go tornister przewróci w szkole wiec tym się nie martwię
Klaudia u nas tez zimno ale nie aż tak rano -14 było, my nie wychodzimy bo Alan pociągający jest wiec nos by sobie mi odmroził
Gosiu a jak się czujecie? jak Wiki
Sylwia kochana jesteś, że pytasz. U nas na szczęście już lepiej- wczoraj miałam kaskadę z nosa, ale dzisiaj już pod kontrolą Wik temp. ma juz normalną, wczoraj przed snem miał 38 więc profilaktycznie czopka dostał i juz normalnie- no i hurra ostatnuiio dzień antybiotyku- przynajmniej tego a dzisiaj jako, ze jestem najzdrows\za ze wszystkich wyszłam do sklepu i piesa nakarmic- i jaka to ulga poczuc powietrze swieże i śnieg skrzypiący pod nogami!
Ewelinka Wojtek tez w delegacji tyle, ze dalej trochę- znowu do Belgii- obłożył sie lekami i poleciał, mam nadzieję, ze się tam nie rozłoży gorzej.
Słuchajcie własnie zamówiłam nowe Gucie ale na spdesign.biz a nie na oficjalnej stronie guciów- i jest taniej. Poza tym mozna zamówic z drobną perforacją z wiekszą ilością dziurek, a na oryg. nie widzialam takiej możliwości. Na spdesign sa za 79 +dopłata za rozmiar i wysyłka.
No a ja sobie właśnie w narciarach siedzę a mój syn w piżamie i nie chce z domu wychodzić
Gosia, dobrze, że zdrowiejecie.
Sylwia, no czasem tak jest, że dzieci są małe, małe a nagle siup do góry mój kuzyn tak właśnie urósł...
Kolejny raz przekonuję się, że odbieramy na podobnych falach. Forum dla mnie wiele znaczy. Szczególnie "nasz" wątek i nasze sprawy. Wiele z Was jest mi bliskich, niektóre nawet bardzo. Przeżyłam z Wami wiele, wiele się od Was nauczyłam i dowiedziałam. Mam świadomość, że z moimi problemami nie jestem sama- dobre słowo, pocieszenie, pomoc- wiele razy je od Was dostałam. I podobnie jak Iwona ostatnio zabolało mnie, że można się tak sparzyć. Przyznam, że długo o tym wszystkim myślałam- mam mętlik w głowie. Zmieniamy się, jesteśmy o 3 lata starsze niż gdy spotkałyśmy się na staraczkach czy ciężarówkach, mamy więcej lat, doświadczenia i inne potrzeby. Mam nadzieję, że mimo wszystko będziemy trzymały się razem. Ja mam duży brak kontaktów osobistych z Wami. Świetnie spędziłam czas z Karą i Bianką we Wrocławiu, Z Annie, Miki i Magdą na sławnym "Garden Party" i z Eweliną w Ustce. Na żywo polubiłam Was jeszcze bardziej, chciałabym poznać więcej z Was i gdybym mogła zebrałabym nas w jednym miejscu na jakieś fajne spotkanie.
To, co się dzieje na innych wątkach przyjmuję z dystansem. Staram się skupiać na tym, co jest dla mnie ważne. A Wy zdecydowanie jesteście!
Życzę wszystkim zdrowia, bo wielu z nas ono ostatnio szwankuje.
Ściskam.
Daga, ja tez fajnie wspominam spotkanie z wami. mam nadzieje, ze tego lata powtorzymy to. moze Annie bedzie w Polsce, ja tez planuje dluzszy pobyt z moimi szkrabami
Gosik, zdrowiejcie, zdrowiejcie!!
ale mi dzisiaj idzie praca..jak krew z nosa..cos ciezko mi sie zmobilizowac po tych swietach i przerwie...
dzisiaj sobie wymyslilam, ze po pracy pojde do domu na piechote!! zajmie mi to ze 45 minut..moze godzinke...ale chce sporobowac..no zobaczymy, jak mi bedzie zimno, to wsiade w autobus i juz. ale chce sie troche poruszac, bo naprawde zle sie czuje, taka beka
Witajcie,
jestem już po rozmowie, niestety pytali jednak szczegółowo o przepisy, ale z czytania map ich zaskoczyłam. Do końca tygodnia mają dać odpowiedź.
Niestety od rana same nerwy. Kajetan w nocy dostał gorączkę, wygląda na to, że antybiotyk nie działa - a to specjalnie dobrany z antybiogramu. Jedziemy na 20 do pediatry z Akademii Medycznej. Moja Babcia jest w kiepskim stanie, tylko leży, nie ma siły podnieść szklanki do ust. Sąsiedzi się skarżyli, że krzyczy w nocy. Byłam u niej jeszcze przed rozmową, rozmawiałam z sąsiadami. Musiałby ktoś przy niej być, tylko za bardzo nie ma jak, bo wszyscy pracują. Ja będę chodzić od rana, zanim A wyjedzie do pracy, bo tylko tak mogę. Serce mi peka... okropna jest starość, chroba, powolne odchodzenie w samotności...
W sumie po tym wszystkim to rozmowa była mi obojętna, myslałam tylko o tym, żeby jak najszybciej wyjść. Chyba jednak nie mam ochoty wracać do pracy, jakiejkolwiek...
Takie forumowanie ma sens wlasnie z osobami co juz sie zna jakis czas i potem ta znajomosc przechodzi tez do "reala".
Wy (i pazdziernikowki) jestescie dla mnie namiastka Polski, polskich dziewczyn, ktorych tu mi brakuje, swojskosci. Pomagacie mi swoja obecnoscia w tej Italii.
Zmierzylam Leonka - ma 97 cm.
W lodowce zimni mi sie ciasto, bede robic ciasteczka - kapelusze befany - czarownicy, ktora dzisiaj we Wloszech zostawia dzieciom slodycze w skarpetach, to dla tych grzecznych, albo wegiel dla niegrzecznych. Tak wogole to tu dzis swieto jest.
Mi - oj biedna babcia... No i znowu mi sie nasunelo porownanie z Wlochami, tutaj zaraz panstwo by przydzielilo jej opiekunke, albo prywatnie rodziny zatrudniaja opiekunke z Rosji, Moldawii, Ukrainy, Polek jest juz malutko teraz... Ale wiem oczywiscie, ze to nie Wlochy.
mam malego na rekach wiec HANIU i wierze ze ich zaskoczylas a przepisow zawsze mozna sie douczyc, doczytavc. trzymam kciuki. rowniez za babcie moja zreszta tez w kiepskim stanie
musze zmierzyc swoja mala w listopadzie miala 86 cm zobzczymy
a ja tez mam 177 cm dsame wysokie laski tu pisza hihi
a co do watkow to tez uwazam ze ten mi jest najblizszy i w zasadzie tylko tu sie udzielam owszem czytam czasami co na grudniu slychac ale praktycznie nie znam tych dziewczyn
Aniu fajne te wasze swieta
Haniu, przykro mi, ze babcia tak cierpi.
co do rozmowy, to KAro ma racje, mozna doczytac. jak dla mnie to bez sensu sie wyuczyc przepisow na pamiec i wyklepac, skoro w pracy szybko mozna cos sprawdzic w internecie czy w ksiazkach madrych, najwazniejsze, to wiedziec o co chodzi i wiedziec, gdzie szukac, jak sobie pomoc
Annie, ty to masz zdrowie do tego kuchcenia, kurka, moze sie z powolaniem minelas! naprawde podziwiam. ja sie glowie, co na glupi obiad zrobic
Karo, i za twoja babcie trzymam kciuki
Dziewczyny nie mogę się zalogować na ś, ktoś mi chyba zabrał dostęp
O cholercia, ja jak na razie nic nie ruszalam, nie zmienilam, ide sprawdzic...
Mi juz sprawdzilam, u mnie jest wszystko OK
Teraz mogę.
Haniu Karo trzymam kciuki za babcie, niech wracają do sił
co do śl, też nie mam dostępu, chyba sie coś porobiło
Annie co do tych bułeczek z makiem w jakiej ilości wody rozpuścić te drożdze, bo upiekłam i mi coś nie wyszły ja ogólnie ciemna masa jestem dlatego może i pytanie głupie, aa i ile czasu czekać zanim zmieszać je z mąką
Gosiu - drozdze tak wymieszac z ciepla woda, zeby powstala taka konsystencja smietany jakby, jak sie doda do nich troszke cukru na "pozywienie" szybciej i lepiej urosna. Ja czasem zostawiam drozdze do rosniecia a czasem odrazu mieszam z maka bez czekania. Znak, ze urosly to jak sie zaczna w taka piane przemieniac, powieksza objetosc. Wtedy sie je z maka miesza.
Bede dokladniej te przepisy od teraz pisac.
Ja się bałam, jak piekłam te bułki bo miałam drożdże dr Otker w proszku (nie było w sklepie innych) i obawiałam się, że nie wyjdą. Ale było ok, jednak nie wiem z tego powodu ile wody do rozczynu dodać, ja zawsze dawałam niewielką ilość.
hej wlasnie zastanawiam sie u Oli nad Guciami. Ma teraz 13,5 cm stopke, czyli ze strony wychodzi ze mialabym zamowic 22 (po dodaniu 1 cm).
Chyba tak to sie liczy prawda?
Aga mnie też się wydaje że to byłby rozmiar 22.
Właśnie mamy za sobą pierwsza zawołaną przez Julcie kupkę na nocnik Julcia przeszczęsliwa spóściła sama wodę w wc i jeszcze rodzice biją jej za to brawo
ach i jeszcze jedna miła niespodzianka, w dalszym ciągu dostaję za darmo "twojego maluszka". Myślałam że tylo do drugiego roku zycia przysyłają Fajne tematy są, chorobowe, coś na czasie
Klaudia dzieki No to zamawiam ! I brawa dla Julci za kupkę !!
Aga- mi też wychodzi rozmiar 22 dla Oleńki.
Klaudia- brawo dla Juleczki. To wielka radość, prawda? Teraz, jak Michał przy antybiotyku i czopkach częściej robi kupkę to wielka ulga, że siada na kibelek i kłopot z głowy. Chociaż jak byłam po pracy na zakupach dzisiaj i zobaczyłam pampki w promocji to odruchowo je wzięłam:) I dopiero po chwili dotarło do mnie, że już nie muszę ich kupować. Jaka to ulga dla portfela:)
Dziewczyny podrzućcie my pomysły, co mogę zabrać Babci na śniadanie. Ona tylko leży, nawet ma problemy z wypiciem herbaty. Ustaliłam z Tatą, że od rana ja bedę do niej chodzić. Chyba to by musiałobyć coś papkowatego, żeby łatwiej jej było połknąć. Jogurt, kaszka, może być?
dubelek
Haniu, moja mama pracuje w szpitalu i mówiła mi że karmia starszych nie chodzących pacjentów słoiczkami, które my dawałyśmy naszym maluchom. Raz że własnie mają dobrą konsystencje a dwa że są pozywne i bogate w witaminy.
Hania- pomyślałam właśnie o kaszkach Bobovity, w sumie smaczne no i pożywne. Może też jakieś derki homogenizowane, są i na słodko ale są np. Danio z warzywami. Fajne są też bułeczki mleczne, o ile babcia może gryźć i przełykać. One są miękkie i smaczne, można na kawałki dzielić lub moczyć w mleku. Kurczę, nie mam więcej pomysłów- może coś ze słoików dla dzieci? Takie różne dania obiadowe i twarożki? Te obiadowe można podgrzewać i ewentualnie doprawić babci- mają różne konsystencje, z kawałkami ale i papki. Życzę zdrówka babci.
Moja ukochana babcia będzie miała niedługo wstawiany rozrusznik serca. Wiecie co, ona mimo swoich lat i braku zdrowia jest w moich oczach nadal tą pełną werwy i energii babcią jaką pamiętam z dzieciństwa. Trudno mi pogodzić się z tym, że lata mijają i ona może kiedyś odejść. Ja już nie dzieciak ale za babusią dalej szaleję.
Haniu, no moze jakas kaszka manna np, cos jak dla niemowlaka. moze cos z tych kaszek, co nasze maluchy tez wsuwaja
Aga, widze, ze Ola ma male stopki jak Amelka:-)
Widzę, że pisałam razem z Klaudią Może to nie głupi pomysł z tymi słoiczkami?
Haniu, wlasnie jak przeczytalam, co Daga napisala, to mi sie przypomnialo, ze moja babcia czesto wlasnie podgrzewala mleko i wdrabiala do niego chlebek lub buleczke i tak jadla, moze cos takiego wlasnie
Haniu dokładnie dziewczyny dobrze radzą, poza tym jak pójdziesz do marketu to znajdziesz sporo rzeczy w słoiczkach kubeczkach i róznych innnych opakowaniach, ja np babci kupowałam w pudeleczku ryż z owoacami czy coś takiego ale nie pamietam jakiej firmy, jogurty i różne serki tez dobre , może pokrój jakies owoce w pudełko i jak będzie babcia miąła ochotę to sobie zabierze, nic wiecej do głowy nie przychodzi, a do picia najlepiej wodę lub herbatkę w butelce z dziubkiem wtedy babci będzie wygodnie bo zkubka moze się polac przypadkiem, no to chyba wszystko co mi do glowy przychodzi
do niedawna sami chodziliśmy do mojej babci do szpitala odpukac póki co jest dobrze i oby jak najdłuzej
Właśnie, Sylwia dobrze pisze- picie przez dzióbek lub bidon, słomkę. Wtedy będzie wygodniej.
Haniu - ja polecam takie specjalne preparaty dostepne w aptekach (bez recepty) - Nutridrinki. Zawieraja wszystkie skladniki odzywcze, bogate kalorycznie, w formie plynnej do picia przez slomke lub normalnie. Rozne smaki.
Zajrzyj na: https://www.nutricia.pl/materialy_dla_pacjentow_nutridrink.php
Właśnie, nie pomyślałam o Nutridrinkach. Woziłam je mojemu tacie do szpitala, gdy tam był i teraz też czasem je pije. Nie są tanie (chyba 6-7zł za jeden) ale rzeczywiście mają bardzo bogaty skład.
Boshe, jak zimno. w aucie rano pokazywalo, ze na zewnatrz jest -15 stopni! takich temperatur to ja tu dawno nie pamietam! no szok normalnie. zawsze w takich sytuacjach sobie mysle, jak ludzie w czasie wojny w obozach koncentracyjnych wytrzymywali cos takiego w tych pizamach i drewniakach!!! no niewyobrazalne to jest.
wiosno przyjdz szybko!
Magda ooo tak masz rację wiosno przyjdz szybko,
u nas pięknie za oknem drzewa ślicznie wyglądają, słoneczko świeci, tylko mrozik okropny rano -18 brrr
poczekam jeszcze troszkę jak słoneczko ociepli powietrze to idziemy na sanki oczywiście na krótko żeby nie zamarznąć
Magdamelka - ale jak wiosna przyjdzie to Ty na porodówke powędrujesz
Wszystkim chorowitkom prędkiego powrotu do zdrowia życze.
Przyszłam sie do Was przytulić i prosić o kciuki
Fiefiorko, kciuki i przytulance, masz jak w banku, wiesz przeciez! i nie denerwuj juz Lobuza, bo sie zezlosci na ciebie..zreszta i tak cie zacznie kopac wkrotce..
a co do porodowki...to nie strasz tchorza!!
Witajcie,
Fiefiora trzymam kciuki tak długo jak tylko będzie trzeba
Kajetan ma początki zapalenia ostrzeli. Dostał inny antybiotyk i Ventolin z nebulizatora. Póki co wygląda kiepsko i je marniej niż zwykle. Zaraz będę piekła byłeczki z przepisu Annie, tylko zamist mleka dam Nutramigen i mam nadzieje, że mu będą smakowały.
mam jeszcze pytanie może mi pomożecie, bo on też nie może białka kurzego - to czym w zamian moge posmarować te bułeczki, żeby zioła (zamiast maku) się trzymały?
Hej
dzieki maja co prawda ma grype ale u starszych osob to jest mega grypsko. w dodatku narzeka ze jej nikt nie odwiedzi i ze ona ciagle chora. dzwonie do niej ale jak mam ja odwiedzic skoro mam male dziecko i malemu zafundowac tego nie chce.
co do sniadania Haniu to ja mysle zeby podac nawet taka przecisnieta parowe przez widelec juz gryz nie potrzeba a chociaz posmak bedzie lepszy jak kaszki czy inne tego typu. ja zadnych kaszek ani kleikow nie lubie i Matylda tez nie my do tych miesiwych nalezymy
przeczytalam co sie dzieje na slimaku i jestem w szoku. dawno mnie tam nie bylo
Fiefiorko trzymam kciuki
Haniu moze posmaruj zoltkiem bo to chodzi o to zeby sie scielo i wtedy sie trzyma a bialko jest przezroczyste wiec dlatego go uzywaja mysle ze zoltko bedzie dobre tylko bulka bardziej zolta
Karo dzięki za pomaył, ale żółtka też nie może
Byłam rano u babci, ale wypiła tylko herbatę. Nie chciała jeść, właśnie zabrałam poduszoną parowkę na ciepło, ale odmawiała. Podłamałam się, bo jej nawet trudnośc sprawia wypicie kilku łyków. Tak się zmęczyła, że zaraz zasnęła. Od dziasiaj ma przychodzić opiekunka, a popołudniu będzie mój tata.
Mi - ja sie nie znam, ale czasem takie bułeczki z makiem są słodkie - to może można posmarować je miodem ?? tylko czy to sie nie skrystalizuje?
Haniu- przykro czytać o Twojej babci. Zapewne czujecie bezsilność. Człowiek chciałby pomóc, móc coś dla niej zrobić a czasem jest to ponad nasze siły Co do Kajetana, to współczuję...my (mam nadzieję) powoli z tego wychodzimy, jutro jedziemy do lekarki, wzięłam wolny dzień. Dopiero niedawno doczytałam,że warto stawiać bańki bezogniowe, może to dobry pomysł- mam nadzieję, że nieprędko będę musiała z niego skorzystać.
Jeśli chodzi o bułki to ja robiłam bez maku więc niestety nie wiem, co podpowiedzieć. Pomyślałam o miodzie, no ale wtedy będą miały słodkawy posmak.
Wiecie co...ostatnio spotykają mnie różne miłe niespodzianki. Dzisiaj spotkała mnie następna- wszystko dzięki wspaniałym ludziom, których spotykam na swojej drodze. Nie chcę zgłębiać tematu ale musiałam to napisać, że istnieją na świecie wspaniałe osoby, dzięki którym zaczynamy wierzyć w cuda!
Zawsze zastanawiam się Dagmara, gdzie Ty mieszkasz. Mam wrażenie, że mieszkasz w zupełnie innym świecie niż ja. Żłobek idealny, nidy w życiu bym się niespodziewała, że nauczycielka może chcieć owiedzać chorującego żłobkowicza, otaczają Cię sami wspaniali ludzie... Mój świat jest taki, że może nie uwierzycie, ale ja do babci po kryjomu chodze, bo ktoś sobie tego nie życzy...
Daga, faktycznie masz chyba jakas dobra "karme" albo takie pozytywne wibracje rozsiewasz, wiele wspanialych ludzi spotykasz
Haniu, ktos sobie nie zyczy??? w glowie mi sie to nie miesci!
mój świat jest taki, że właśnie dostałam informacje, że NIE dostałam tej pracy...
ja już nie mam siły...
mamy taki dołek finansowy że szok, mróz jak ch..a, my palimy drewnem, a raczej samymi wiórami, bo drewno się skończyło...
nic nam się nie idaje, ja nie mam siły być silna
ja nie chce żebrać, ja chce pracować!!!
po co skończyłam studia, robiłam podyplomowe jak Miłosz był mały?
A. jest w pracy wykorzystywany, za marne grosze...
co ja robie źle, czym sobie zasłużyła moja rodzina?
i jeszcze niektórzy piszą, że młode osoby nie wiedzą jak może być ciężko!!!!
ja mam wrażenie, że nie dostałam tej pracy ze względu na dzieciaki, bo jedna babka powiedziała, że Kajetan jeszcze mały jest...
Haniu,
nie wiem, co ci napisac...moze tylko to, ze dopoki walczysz, jestes zwyciezca. wiec kochana nie poddawaj sie. wlasciwie dopiero zaczelas poszukiwania pracy. czasem mysle, ze los decyduje za nas. moze teraz nie byl dobry czas...babcia w takim stanie, Kajetan choruje, bo zima, moze wiosna jest lepszym czasem na start.
A ci potencjalni pracodawcy...coz nie wiedza, co stracili.
nie, Madzia, ja pracy szukam od sierpnia...
Haniu, ale bylas juz na jakis innych rozmowach? przepraszam, nie pamietam, czy juz byly jakies rozmowy...
wiem, ze mieszkasz w malym miescie, w takich miastach zawsze trudniej o prace. w kazdym badz razie jestem pewna, ze trudnosci w jej znalezieniu nie maja nic do czynienia z twoimi kwalifikacjami
Ja tylko na chwilke bo glowa mi peka-stawiam soczek za mój półmetek!
IWONA- co??? półmetek??? Nie wierzę. Przecież dopiero co pisałaś, że się nie udaje, że tracisz nadzieję...a tu proszę Czas pędzi szybko i nim się obejrzymy będziesz tuliła maleństwo. Oby dalej wszystko szło dobrze.
HANIA- muszę Ci przyznać, że to właśnie do ludzi mam największe szczęście w życiu. Z kasą jak u nas jest, to wiecie...czasem mam wyrzuty, że tak narzekam Wam o naszych finansach. Czekam jak na szpilkach czy odezwą się do D. w sprawie nowej pracy, on wciąż wysyła cv, podania...telefon milczy. W rodzinie różnie się układa, ale to nie temat na to forum. A właśnie ludzie, przyjaciele- do nich mam szczęście. Może nie mam wielu prawdziwych przyjaciół, ale Ci, którzy są wystarczają. Co do opieki u nas to sama byłam zdziwiona, pamiętacie jak pisałam o pielęgniarce środowiskowej, jak mi pomagała, te wizyty u fizjoterapeuty z programu 'Maluch" i inne, a teraz żłobek. Fakt, że jest maleńki ale naprawdę niezły. Te sprawy to dzięki finansom gminy, która należy do jednych z najbogatszych. Mają na to pieniądze...u nas za żłobek się nie płaci, tylko za wyżywienie- to też duży plus. Pisałam też o darmowych szczepieniach gimnazjalistek na hpv, u nas dbają o zdrowie, o kulturę- nie ma u nas teatru ale za to nasze "Polkowickie Dni Teatru" mają już swoją renomę. Świetni aktorzy, przedstawienia- można naprawdę dużo zobaczyć, Janda, Stuhr, Gajos a w tym roku Englert- sami chcą być patronami tego wydarzenia. Mogłabym jeszcze dużo pisać. No, ale to właśnie dzięki finansom tak się miasto rozwija a często ich gminom brakuje. Jeszcze gdyby był szpital to byłoby idealnie (plany są ale realizacji nie widać). Generalnie jestem zadowolona, że tu mieszkam, mimo że to małe miasteczko.
Rozumiem Twoją rozpacz, ja mam podobnie- chciałabym abyśmy sami mogli zarobić na siebie. Ja jestem zadowolona z pracy ale to i tak za mało, całą moją wypłatę pochłania kredyt- D. musi zarobić na opłaty i życie a nie jest w stanie. Jest wykształcony, chętny do pracy, odpowiedzialny i naprawdę nie wybrzydza w ofertach. Ale co z tego jak nie ma dla niego pracy. Raz był na rozmowie kwal. i babka go odrzuciła, bo uznała że ma zadbane dłonie i paznokcie i wg. niej to oznacza, że boi się pracy fizycznej...paranoja jakaś. Powinien mieć więc brud za paznokciami i popękaną skórę na palcach...ech,szkoda słów. A o traktowaniu ciężarnych i młodych mam przez pracodawców też można pisać bez końca. Ja właśnie ze względu na to, że pracuję głównie z kobietami w szkole mam lżej, bo to naturalne, że mamy dzieci i wiążą się z tym różne sprawy ale są miejsca, gdzie nikogo to nie obchodzi...słów brak.
No, to się wyżyłam. Haniu- przykro mi bardzo! Ściskam Cię i mam nadzieję, że nadejdą dla nas lepsze czasy. Dla nas wszystkich!
Mozna tez mlekiem zwyklym buleczki posmarowac, zeby sie trzymalo. Zapraszam na bloga sa nowosci. U mnie tak zawsze jak mam sie zaczac odchudzac. Ale moze jak mi sie okres skonczy to zaczne.
Oj Annie- jak ja mam się brać za odchudzanie jak Ty wciąż pysznościami kusisz? Ciekawe przepisy, pewnie się nie oprę i wypróbuje:)
EDIT: Jeszcze co do żłobka. Dzisiaj znów panie dzwoniły i pytały kiedy oddam im ich Misia:)? Mówiły, że żłobek zakupił lampy bakteriobójcze Zeptera i włączają dzieciom kiedy śpią, jeszcze inne lampy ale nie do końca rozumiałam jakie. Widać, że dbają i maluchy. Kazały mi szykować strój na bal karnawałowy dla Michasia, jeszcze w tym miesiącu będzie impreza:) Muszę poszukać czegoś w wypożyczalni, tylko nie mam pomysłu póki co.
Haniu Bardzo mi przykro że nie dostałaś tej pracy, ale nie mozesz się dołować. Szukaj dalej, wierzę że znajdziesz prace na jaką zasługujesz! Rozumiem że potrzebne sa Wam pieniazki, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
Ja dziś odebrałam wyniki RTG kręgosłupa: kręgosłup lędzwiowy skrzywiony lewostronnie, zrotowany o pogłębionej lordozie, a oto co znalazłam na temat lordozy w Wikipedii
Lordoza (z gr. lordós zgięty) – łukowate wygięcie kręgosłupa w stronę brzuszną. U człowieka fizjologiczna lordoza występuje w odcinku szyjnym i lędźwiowym kręgosłupa. W niektórych schorzeniach np. w porażeniach mięśni i zniekształceniach kręgów, zwichnięciach stawów biodrowych dochodzi do nadmiernego wygięcia kręgosłupa ku przodowi zwanego lordozą patologiczną. Może ona spowodować znaczne dolegliwości bólowe. W leczeniu lordozy stosuje się gorsety usztywniające, czasem też konieczne jest leczenie operacyjne. Zaawansowana lordoza jest patologią.
Chyba i ja niedługo będę musiała szukać innej pracy... dla własnego zdrowia
Klaudia- oj, niedobrze. Może rzeczywiście lepiej byłoby gdybyś zmieniła pracę. Życzę zdrowia!!!
Klaudia, a ty musisz cos nosic w pracy czy co? czy po prostu dlugie siedzenie tez jest niewskazane...kurcze...z kregoslupem to nie zarty
Niestety ale moja praca głównie polega na wykładaniu towaru i wypisywaniu faktur, także cały czas coś dzwigam. Niekiedy po pracy nie mogę się z bólu wyprostować Dlatego też poszłam po skierowanie do ortopedy.
KARO - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN! DUŻO ZDROWIA DLA CIEBIE I DZIECIAKÓW!
SAMYCH RADOŚCI! SPEŁNIENIE MARZEŃ! I WSZYSTKIEGO CO TYLKO SOBIE ŻYCZYSZ!
Kochana Karo- życzę Ci morza miłości, szczęścia rodzinnego, zdrowia (Tobie i Twoim bliskim), realizacji planów i marzeń, pociechy z cudownych dzieci i abyś zawsze była sobą, bo jesteś wspaniałą osobą!!! 100 lat!!![color="#FF0000"][/color]
Wszystkiego najlepszego Karo
karo wszystkiego naj najlepszego dużo zdrówka dla Ciebie i całej rodzinki oraz spełnienia marzeń
Karolinko sto lat!!!
Haniu bardzo mi przykro, że nic z tego nie wyszło- ale nie poddawaj się- niestety pracyw Polsce się długo szuka- wiem coś o tym, moja kuzynka szukała ponad rok. Zobaczysz, że do ciebie tez sie uśmiechnie szczęście i nauka nie pójdzi ena marne. Pocieszające, że chociaz zadzwonili- czasem w ogóle nie dzwonią a czlowiek czeka i czeka. Może musicie pomyślec o jakiejś migracji za pracą (aczkowliek w polskich warunkach jest cięzko- głownie z mieszkaniami), Haniu a może jakas telepraca- w twojej firmie nie mogłabys pracowac przez internet nawet na pół etatu- czasem jest to jakies wyjście dla firmy i dla pracownika równiez?
A u nas się okazało, że to jednak była szkarlatyna- dzisiaj Wik wstał równo wysypany i bardzocharakterystycznie dla szkarlatyny- buzia poliki i blady trójkąt pod nosem i broda, brzuszek plecki, raczki nózki. Więc jednak bardzo dopbrze, że podalismy antybiotyk. Moja lekarka jest jednak godna zaufania- musze bardziej zaufac, bo przeciez na medycynie sie raczej nie znam.
Jestemzałamana- Wiktor udaje, że pije piwo i pali papierosy- ostatnio p[rzychodzi z uśmiechem i mówi- mama patrz, pierosek i sobie wciaga i go strzepuje. Potem mi piwka nalewa- boże gdzie on sie nauczył (podpatrzyl Wojtka jak pali, amówiłam rzuc, bo Wiktora samą gatką, ze coś jest neizdrowe nie przekonasz- on musi miec wszystko pokazane). Ciągle chce oglądac Uszatka- juz wymiotuję tą bajką aczklwoiek jest bardzo pouczający i świetny.
Wczoraj czytamy bajeczki na dobranoc a Wiktor mówi- mama ci (znaczy cicho), słyszysz? ja mówię, ze nic nie słyszę, a Wik- mama słysz i pod pachę mi sięschował mówiąc, ze się boi.
W ogóle to jeststrasznie kulturalny- jak wychodzi z pkoju to mówi pa pa albo dowidzenia albo cześc. Przepraszam, dziekuję non stop babcia z gór pęka z dumy, że taki porządny (szkoda, tylko, ze taki uparciuch neisforny- nawet nosa nie chce wysmarkac- nei i koniec co tu mówic o lekarstwach )
Tęskni mi się za moim mężem!!
Kochana Karo, wszystkiego najlepszego! spelnienia marzen, radosci z rodzinki pieknej i duuuzo zdrowka!!
Gosiu, kurcze, biedny Wik...szkarlatyna co do papierosow i piwa...to coz..taka faza, napewno mu przejdzie...swoja droga zabawnie to musi wygladac!
Ja po wizycie. Robilam test glukozowy oraz inne badania, zebym nie musiala na przyszly tydzien znowu isc. Malutka ma sie dobrze, ktg tez ok, wazy okolo 1350gr moj maluszek kochany i lezy glowka na dol...ja za to, Jezusie drogi, mam 13kg do przodu, no zalamalam sie normalnie...to przez te swieta i slodycze mi 3 doszly!! musze sie opanowac, bo pekne. optycznie nie wygladam jakos tragicznie...ale wagowo owszem
Karo - najlepszego!!!!
Gosia - a to namow mezule, zeby rzucil jednak dajac przyklad nasladujacego Wika. Moze sie mu uda w ten sposob.
Magda - a co tam, czyzbys miala podejrzenie wysokiej glukozy, czy u was wszyscy robia to badanie?
Aniu, robia wszyscy, co chca, znaczy sie zalecaja. ja bym sie nie zdziwila, jakbym miala wysoka glukoze, bo za slodycze to bym wszystko oddala. ale chyba sie teraz od nich powstrzymam, bo...nie sluza mi..hehe
Ach, pani doktor, powiedziala, ze to na 100% dziewczynka
No to fajnie, to sie pewnie cieszysz Magda? No, ale co z tym imieniem, hehe?
Aniu, bardzo sie ciesze. Juz sobie wyobrazam moje dwie male ksiezniczki jak ida sobie za raczke razem...hehe..troche to potrawa zanim sie doczekam tego widoku, ale sie doczekam, czas szybko leci. Co do imienia, to teraz na szczycie listy jest Laura (Vivienne tez, ale Vivienne nie ma jak zdrobnic,a ja lubie zdrabniac imiona), no i moje Lily tez i pochodne typu Lilianna, Lilia, Lila...w kazdym badz razie zauwazylam, ze lubie imiona majace "l" gdzies tam
Karo Wszystkiego Najleszego z okazji urodzin
Ale mnie zaskoczylyscie DZIEKUJE WSZYSTKIM ZA ZYCZENIA JESTESCIE BOMBOWE az mi humor poprawilyscie
Gosik to ciekawe jak zalapal Wik ta szkarlatyne ?
Haniu glowa do gory co nas nie dobije to nas wzmocni a wiec skumuluj sily i szukaj dalej moze czeka na Ciebie atrakcyjniejsza posada a tam bys sie marnowala.
Madzik juz widze te twoje ksiezniczki
Karo 100LAT!!! Spełnienia marzeń i pomyślności w biznesie i życiu prywatnym!!!
Madzia nie wiem czy pociąg do słodyczy ma coś wspólnego z cukrzycą. Ja z Zuzia jadłam masę słodyczy a i tak byłam niedocukrzona. Ciekawe co teraz u mnie wyjdzie bo zero chęci do czekoladek i cukierków. Acha! Tylko nie Vivienne!
Gosiu jejku! szkarkatyna! A gdzież on się tego nabawił? Ja mam wrażenie że to żadka choroba-u nas w rodzinie nikt nie chorował. Szybkiego powrotu do zdrowia!
Karo - a swoja droga, to jaka Ty mloda jestes!
Iwonka teraz doczytalam zdrowko za twoj polmetek
Aniu Ty sie marnjesz otwieraj jakas restauracje nie wiem na co czekasz? ja to z Polski bym przyjechala na otwarcie az czuje zapachy kiedy weszlam na tego bloga
Klaudia
Karo - no ja juz sama nie wiem co z tym moim zyciem zrobic... Uff, moze na Slimaku szerzej napisze.
Aniu to pisz pisz
Mloda hmmmmm zlecialo jak z bicza strzelil jeszcze niedawno 18 obchodzilam
Dziewczyny moze pomozecie https://www.maluchy.pl/forum/PREZENT-t58913.html
Aniu, ty faktycznie zdolniacha jestes i widac, ze ci robi to kurzachenie wieeelka przyjemnosc! ja mam zamiar ciasto snickers zrobic...ale ja nie taka zdolna jak ty...ale sprobuje
Iwonka, nio mi to ciagle slodkiego brak...cale zycie z tym walcze i nic....ale chyba musze sie opanowac teraz, bo jak jestem gruba, to sie psychicznie okropnie czuje...niektorym to rybka, a mnie to doluje strasznie...
Witajcie:)
Michał śpi, stawiałam mu dzisiaj bańki (bałam się sama, ale okazało się że nie jest źle- kierowała mną nasza dawna pielęgniarka środowiskowa więc czułam się pewniej). Lekarka mówi, że jest "ozdrowieńcem" czuje się lepiej, ale zaproponowała jeszcze te bańki, dostaliśmy leki, które odwracają działanie uboczne stosowania antybiotyków i masę leków na wzmocnienie odporności aż do końca kwietnia. Mam nadzieję, że pomogą. Michał strasznie ją lubi bo sam do niej biegnie i siada na kolanach. Babka strasznie fajna i jak na swoje 52 lata wygląda niesamowicie- ale ona pozatym, że jest pediatrą i chirurgiem dziecięcym to zajmuje się medycyną estetyczną (botox i cała reszta) jest sama sobie reklamą Czekamy na wizytę Księdza, ma być za około 2-3 godziny. Mam nadzieję, że Damian wróci bo samej będzie mi jakoś dziwnie....
Strasznie się dzisiaj zasmuciłam. Moja ukochana przyjaciółka rozstała się z mężem, byli (są) małżeństwem 2 lata i wydawało się, że wszystko jest jak w bajce. Niestety tuż przed Świętami bajka się skończyła i to niezbyt miło. Dzisiaj dostałam od niej list (mieszka w Niemczech) i łzy mi płynęły gdy to czytałam. Strasznie los ją doświadcza i teraz tak bym chciała przy niej być...ech, aż mi łzy popłynęły.
Annie- Karolina dobrze pisze, otwieraj knajpkę, będziesz miała w nas stałe klientki.
Gosia- podobnie jak dziewczyny zastanawiam się gdzie Wik złapał szkarlatynę...kurczę, może te mrozy trochę wytępią te choróbska.
Magda- uśmiałam się jak Iwona napisała "tylko nie Viveinne"(kurka, chyba napisałam z błędem) ale myślę tak samo. Dla mnie trochę przekombinowane. Wszelkie Lile lub Lilianny już bardziej mi się podobają
Dzisiaj i jutro mam wolne (L4), ale i tak mam co robić. W pracy szkoda mi czasu na papiery, wolę zajmować się uczniami a potem zostają mi formalności do nadrobienia w domu. Ale i tak wolę działać. Udało mi się zorganizować kilka akcji dla moich uczniów (m.in. zbieraliśmy pieniążki na wyjazd Ani, o której Wam pisałam nad morze, i dla Kubusia też się udało) więc jestem zadowolona. Oby tak dalej. Moi uczniowie dodają mi skrzydeł
PS. Karo- napisałam w Twoim wątku moje pomysły.
Magda, dla mnie Lily jest the best z Twoich propozycji o innych się nie wypowiem bo o gustach się nie rozmawia ponoć A Vivienne to nie czasem córka Michała Wiśniewskiego - bo tak mi się coś wydaje...
Annie, Twoje klinarne dzieła wyglądają naprawdę przepysznie - a może jak nie knajpka to napisz książkę kucharską - na tym też można zarobić - a szkoda, żeby się Twój talent tak darmo rozprzestrzeniał po świecie
Gosia, a może Wik się na basenie albo w święta u Dziadków zaraził? Z resztą to niewiele trzeba, żeby coś złapać. Jak Antek miał zapalenie płuc to też nie było wiadomo skąd.
My korzystamy ze śniegu ile się da. Siedzimy na dworze po 2-3 godziny a wczoraj to nawet więcej, tyle, że na dwie raty rozłożyliśmy Antek uwielbia śnieg Tarza się, odśnieża swoją łopatą, robi kulki (przynajmniej próbuje), no i oczywiście muszę mu sankami tory wyznaczać i jeździ jako Lokomotywa Kuba - zatrzymuje się na stacjach, otwiera i zamyka "drzwi" itd. Mam trochę zdjęć porobionych - postaram się coś wrzucić ale na ślima może
A w ogóle to wkurzona jestem, bo zamówiłam Antkowi sanki (bo na razie mamy takie dezle co to już ze trzy pokolenia przeżyły) i miały przyjechać kurierem a już prawie tydzień czekam ;/ to już szybciej dochodzą do mnie paczki pocztą ... wrrr....
Lecę, bo mi się rybka smaży za plecami i nie chciałabym, żeby się skopciła ;p
Chyba zwariuję.
To na szczęscie nie szkarlatyna a jakaś wysypka alergiczna- podobna do tamtej ae bardziej wyraźna i intensywna zresztą juz blednie. Najorsze, że rano pisałam, ze świetnie azaraz potem wyskoczyła mu temp. 39,2 (poznalam po tym jak zacząl się o 11.30 układac na dywanie do snu ) pote zbiłam, a teraz znowu taka sama- zzwariuję mówię wam. Byłam z Wikiem u naszej lekarki i to nie jest szkarlatyna a temp. wynikiem jeszzce nie wylezonego wirusa- tak sobie skacze co dwa, 3 dni. Najbardziej sie cieszę, ze gardziołko, płucka, oksrzela w porządku, bo juz sie bałam, ze jakiś antybiotyk dostaniemy znowu przez te leki Wik nei chce dużo pic, bo węszy podstep w każdym piciu- mysli ze dodalam jakies lekarstwo.
Tak mi go szkoda- mama z siorką pojechaly do lekarza ze sobą.
Wikdostal zyrtek, wapno i cosik tam jeszcze, ciocia naniosla nam pierożków z serem- miam, ja zrobila krupnik, jakos idzie- jako ze ja najzdrowsza to latam do sklepu i doglądam naszych zwierzaków w liczbie 3 koty i pies 1 ale duży
No i chyba zbankrutuję przez te choroby
Aniu mój mąz jest strasznei oporny- im więcej mu gadam zz tymi papierosami tym barzdiej sie zacietrzewia- póxniej wciska kity, ze gdybym nie gadała to moze by rzucil
Ewelinka podejrzewm ze u dziadków zlapał, podróz na wariackich papierach na 3 dni, zimno na dworzu, w aucie ciepło i suche powietrze, inny klimat i zimny pokój- no i jest moge ci przysłac sanki- moze szybciej dojdą niz twoje my chyba nie skorzystamy w tym roku zazdraszczam!!! na basen nie wykupuję nowego kursu a zaczyna sie dzis albo za tydzien, bo nei wiem kiedy skonczymy chorowac
Daga tez dostalismy te wzmacniacze- zejdzie sie ze 3 miesiące tej kuracji wzmacniającej fajnie, ze Michaś taki otwarty i ze masz obok siebie wspanialych ludzi- i przykro mi z powodu twojej przyjaciółki- najgorzej jest jak jest tak dobrze i nagle wszystko sie wali
Madziu gratki gratki- córunia- nawet nie było opcji na chłopca- jakoś tak wszystkie tu przeczuwałyśmy ! 13 kg to i tak mniej ode mnie ja mialam 16- wyglądasz ekstra widziałam przeciez na zdjęciu! jeju ty juz tuz tuż, Iwonka juz półmetek- boze keidy to zleciało!
Ewelinku - dziewczyny , ale czy w dzisiejszych czasach jeszcze ludziska kupuja ksiazki kucharskie? Przeciez wszystko mozna w necie znalezc... Od A do Z.
Z ta knajpka to moze nie bylby glupi pomysl, ale jeszcze nie teraz, musze poczekac ze wszystkim az Maksiu podrosnie, choc bardzo chcialabym COS zrobic, na czyms zarobic, ale w domu, tylko nie wiem CO TO BY MOGLO BYC?...
Aniu, a co z twoimi makijazami etc. przeciez dobrze szlo! to tez lubisz przeciez
Gosik, no nie, wy to sie macie z tymi chorobskami
Ewelinek, no chyba faktycznie corka Wisniewskiego to vivienne...matko, a to taki dziwak...ja lubie proste imiona i moze nieraz w kierunku takich zagramanicznych ide, bo nie mieszkamy w Polsce, ale mamy zamiar przeciez...wiec moze jednak Laura..hehe..jak rybka wyszla?
Ja dzis zrobilam ciasto snickers...taki niby snickers...troche twardy wyszedl jakos...no ale zjadliwy
tesknie za Melunia jeszcze 2 tygodnie
Nie wiem, to chyba przez te zime, swieta jakis zastoj w "kosmetyce". A wogole musze robic skoki kaskaderskie zeby jakos klientke przyjac, a teraz zima to juz wogole - Max czesto sie przeziebial, wiec na spacer nie bardzo, no i wogole Daniele caly czas zajety, zrzedzi, ze on ma prace... Przydalby sie ktos do pomocy. No nic.
Ale u nas ladne sloneczko, niechby tylko sie troche powietrze nagrzalo (bo mroznawe) to pojde z chlopakami w teren. Moze mi sie idee przewietrza.
Madziu, pokaz tego snickersa! Gdzies widzialam przepis, ale nie robie bo jakbym zrobila to bym musiala sama zjesc, bo Leonkowi nie dam bo raczej za twarde, a D. to duzo nie zje slodkiego (albo juz nie zdazy bo ja zjem ).
Aniu, napisze przepis, jak bede w domu, bo w pracy nie mam. prosty, bo nawet ja zrobilam i dobry, tylko jak mowie, mi jakos za twardy wyszedl. w przepisie byla soda..moze ta niemiecka jakas dziwna jest...hehe...w ogole to nigdy nie kapowalam czym rozni sie soda od proszku do pieczenia..co to za roznica??
Aniu, ty juz dlugo w domu jestes, wiec rozumiem, ze chcesz do pracy, ale naprawde juz najgorsze za toba.
mnie wczoraj w pracy pytali, kiedy chce wrocic po macierzynskim, wiec powiedzialam, ze jak dzidzia w marcu sie urodzi, to ja tak maksymalnie do konca roku w domu wysiedze...tak mi sie wydaje, choc platny wychowawczy mam az dziecko nie skonczy roku, ale watpie, zebym tak dlugo wytrzymala..taki dziwny typ ze mnie
To ja się pochwalę moim wczorajszym wypiekiem:
Dawno ich nie robiłam a są przepyszne. Tylko Zuza zlizuje z nich cukier-puder i odkłada do koszyka
Magda czas szybko leci-jeszcze chwila i Melcia będzie z wami. A ja tak się po cichu przyznam że jak będzie druga córcia to chyba damy jej na imię Lilianna. Będzie Lilianna i Zuzanna.
Gosia to niezła zamotka z tą chorobą Wika.
Iwonka, mniam! zdolniacha z ciebie, to takie rogaliki, nie? pycha sa!
Lilianna jest sliczne, u nas tez od samego poczatku na liscie faworytow, jedynie co, to nie podoba mi sie zdrobnienie Lilka, ale mozna inaczej pieknie zdrabniac
u nas dzis slonce!!! moze to wiosna idzie!!??? hehe
Moje dziecko wygląda jakby go ktoś nabuzi poparzył- ma wysypka zlała się i ma dwa rumienie. Dostaje zyrtec wapno, temp. cały zcas sie utrzymuje 38,5. Ja ju znie wiem co to jest- to jest dziwne. Nieługo będzi e2 tyg jak Wiktor choruje- co 3 dni wysyp gorączki. Juz mi go szkoda,a do tego jeszcze nie chce lekartsw więc ja się dodatkowo złoszczę.
Iwonka pysznosci! zKurcze ja juz nawet apetyt stracilam przez to wszystko i schudłam 2 kg/
Wczoraj Wika mierzyłam i wyszlo 95 cm
Gosiu, naprawde szkoda mi Wika, co to za cholerstwo sie przyczepilo do was???
Mnie też się Vivienne kojarzy własnie z córeczką Wiśniewskiego
Gosiu co do Wika palenia i nalewania piwka to też myślę że to taki etap naszych dzieci do naśladowania dorosłych. Julka nasza tez udaje że pali papierosy, teściowa zawsze na spacerze popala więc i Julcia udaje że wciąga dym apoźniej robi fuuuuuuu i wypuszcza Jak mówimy żeby tak nie robiła bo to źle że babcia pali papierosy to Ona tym bardziej naśladuje Myślę że nasze szkraby z tego wyrosną poprostu.
Wczoraj pierwszy raz usłyszałam od mojej Julci jak powiedziała k... mać! na szczęście wyraźnie wyszło jej tylko mać. Ostatnio bardzo nas papuguje więc musimy naprawde bardzo uważać
Czasem jest to bardzo śmieszne, np wczoraj ciągnęłam ją na sankach a w drugiej ręce trzymałam torebkę i zakupy, Julcia oczywiście kupiła sobie taki( czyli tik-taki) i chciała żebym jej co chwilę wyjmowała bo w rękawiczkach nie mogła sobie poradzić, no i za którymś razem postawiłam zakupy na ziemi i mówie boshe Julia nie mam juz siły a ta załapała i cały dzien o booozie i o booozie! Najśmieszniejsze jest to, że dziecko wie dokładnie w jakim momencie użyć takiego słowa
Jest bardzo pocieszna, już bardzo dużo mówi. Czyta nam bajki, "po swojemu" oczywiście, ale sprawia nam tym dużo radości
Madzia ja w ciązy przytyłam 18kg także się nie załamuj
Gosik ciezka sprawa ciekawe co to z wirus
Iwonka dawaj przepis na te rogaliki
Aniu ja mam pomysla na Ciebie moze katering? wtedy jestes w domu
Madzia ja Cie podziwiam ja jak mialam mala zostawic na tydzien to byla masakra dla mnie, ale ja dawalkam mala tesciowej to co innego
u nas tez dzis slonce ale mrozik tez jest
Matko nie umiem doczekac sie wiosny kiedy bede mogla wyjechac na dluzej z dziecmi, usiasc w ogrodzie pospacerowac wyrwac sie gdzies. jak jestem taka uziemiona to nie lubie zimy wrrrrrrr
a co do mojego wieku i 2 dzieci to ja wychodze z zalozenia teraz odchowam a pozniej poszaleje wczoraj moj maz mial 35 lat no i smialam sie ze za 5 lat on bedzie 40 letnim panem a ja ryczaca 30 hihi wiec zobaczymy
KaroPrzyjmij ode mnie spóźnione Najserdeczniejsze życzenia spełnienia marzeń, pomyślności, szczęśliwego życia i wielu jasnych i pogodnych dni.
Iwonka Smacznie wyglądaja te rogaliczki, a z jakim są nadzieniem?
Ja daję do środka drylowane wisienki. Ale można też dać budyń albo inne owoce.
Ale mi się przed chwilą duszno zrobiło-aż na balkon musiałam wyjść bo myślałam że zemdleję.
karo, to wy razem urodzinki obchodzicie?? niezle..
co do zostawienia malej, to nie jest mi latwo, ale musze tez mamie pojsc na reke..tyle nam juz pomogla. no ale faktycznie jest tak, ze mama jest jedyna osoba, ktorej ufam w sensie zostawienia jej dziecka. mama jest pedagogiem i bardzo sie angazuje w wychowanie Meli. u niej ona ma taki unormowany dzien, ze u mnie napewno tak nie ma. wstaje o 8, sniadanko, zabawa, czytanie, potem spacer, potem zupka, potem dzemka, znowu zabawa, bajka, kapiel, spanie. codziennie taki rytm. mama bardzo o to dba, mi sie nieraz nie chce. nauczyla ja mnostwa wierszykow, piosenek etc.. jedyne, co, to ze ja bardzo tesknie,ale rozmawiamy przez telefon codziennie
ja dawalam zawsze jakis dzemik czy powidla. Iwonka, ty uwazaj na siebie, jadlas cos dzisiaj juz, pilas??
Oto przepis:
0,5 kg mąki
1 kostka margaryny
2 jajka
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
5dkg drożdży
5 łyżek mleka
2 opakowania cukru waniliowego
szczypta soli
nadzienie
cukier puder do posypania
Drożdże rozpuścić w zimnym mleku. Z mąki zmieszanej z proszkiem do piecz., margaryny, rozpuszczonych drożdży, jajek, cukru wan., i soli wyrobić ciasto. Owinąć w ścierkę (uwaga-ciasto zostawia na ścierce żółte plamy) i włożyć do lodówki na 2-3h. Ciasto porcjami (ja dzielę na 4) rozwałkowywać i podzielić na trójkąty (ja z porcji ciasta robię 8 rogalików), położyć nadzienie i zwijać w rogaliki. Piec w temp. 180st przez 20 min. Smacznego!
Karo to my chyba z tego samego rocznika jestesmy? o ile dobrze liczę, ja własnie też wychodzę z tego założenia że teraz sobie odchowam, a poźniej poszaleję
Jadłam śniadanie i piłam cappuccino. I mam jednego podejrzanego- jak siadłam to dzidź się przekręcił i mi przeszło. Może mi jakąś żyłę przycisnęło.
Karo i tu masz rację. Ja żałuję że się tak późno na dzieci zdecydowałam. Ale wydaje mi się że to charakteru zależy. Niektórzy prawdziwe życie zaczynają przed 50. Podróże, dancingi...
A mój małż dzisiaj obchodzi 31 urodzinki. W tym roku już nie ma takiego doła jak rok temu-chyba przyzwyczaił się do "trójki" z przodu.
Julka właśnie zagląda do pokoju co chwilkę i pyta" i cio mama" nie wiem skąd jej się to wzięło, wszystkie misie po kolei o to pyta hihi. I cio misiu? i cio miśko? nawet tiktaki
21 stycznia mam USG połówkowe. Coś czuję że jednak dziewucha.
Mój małż 30 będzie obchodził dopiero za rok, a już przezywa że będzie miał 3 z przodu hihi
ja tam juz dawno mam 3 z przodu...da sie przezyc...nie czuje sie jakos..choc jak piszecie o swoich np 26 urodzinkach, jak karo, to czuje sie jak dinozaur..hehe
a co do decyzji o macierzynstwie to moja byla raczej swiadoma taka kolo 30...wczesniej to sie w ogole nie nadawlam, takie fiu-bzdziu troche, ciagle w biegu, nie wyobrazalam sobie siedzenia w domu, gotowania zupek i zmieniania pieluch...zreszta i teraz mi czasem nielatwo, chyba taki typ jestem
Jeszcze co do wieku narodzin dzieci. Ja miałam 25 lat gdy urodził się Michał. Przyznam, że nie zwracałam uwagi na to, ile mam lat itp. Tak jak piszecie , czas na szaleństwa jeszcze będzie a i teraz mi go nie brak:) Ja po prostu już czułam, że to jest ten czas, to miejsce itp. Widzę, że koleżanki z mojej podstawówki i liceum teraz rodzą, chodzą w ciąży, starają się więc wiele się nie wybiłam od średniej:)
Madziu supe rmasz z tą mamą- taki rytm jest wazny dla dziecka- u mnie raczej cięzko o niego- przynajmniej ostatnio. no i taka mama pedagog co sie skupia na rozwoju intelektualnym skarb.
Wik cały czas 38,8 dziwne bo przy tym wszystkim apetytu nie stracił- zjadł kaszkę, omleta, dużo pije. jak w nocy wypił 32 kubki picia naraz to od razu mu temp. spadła. ale nie mam pojęcia co to za gówno. zaraz poszperam w necie moze coś znajde.
Co do macierzynstwa ja wczesniej się na pewno nie nadawałam więc nawet sie nie zastanawiam czy miałam za dużo czy za mało - jak Wik się urodził to miałam 28 lat
witam
Zuzka mniam aleś smaku anrobiła tymi rogalikami, chyba się skuszę
Gosia jejka strasznei mi smutno ze sie tak zamartwiasz, trzymamkciuki by Wiki już był zdrowy ucałuj go od ciotki
Daga wiesz co u mnie jest podobnie Alan też śpi w podobnych godzinach idzie spac ok 20.30 wstaje ok 7.30 a w południe po spcerku śpi ok 2 godzin (czasami dłuzej a czasami krócej ) i moim skromnym zdaniem jeśli chce a mój chce bo on to śpioszek ejst i sam woła że już chce spac to nie ma sensu oduczać od spania, co innego gdyby w nocy szalał albo nie mógł spać ale jak nie ma takiego problemu to niech sobie dziecko śpi
Klaudia ja też mam problemy z kręgosłupem i wybieram sie na prześwietlenie neidługo ale mam stracha bo mam okropne skrzywienie i boję się wyniku a na dodatekostatnio często brakuje mi powietrza jak się źle obrucę i mam wrażenie że to od kręgosłupa brrr
Magda ja jeszcze Alana nie zostawiłam na łuzej niż jedną noc ale nie miałam takie potrzeby póki co i pewnie tez bym tęskniła jak Ty ale piszesz o mamie że jest bardzo dobrą opiekunka dla Twojej córci wiec to jest podstawa a to że tęsknisz to nei ma sie co dziwić , 2 tygodnie szybko zlecą i będziesz mogła już ją przytulić
Gosiu, a moze jeszcze jakies wyniki porobicie albo co? kurcze, co to moze byc!
Daga, no to dal Michalek popis przed ksiedzem..hehe..ach, lubia publicznosc mniec te nasze szkraby
Sylwia, no mama, naprawde sie stara...a i na ciebie przyjdzie czas..pewnie kiedys sie zdarzy taka sytuacja, ze Alan bedzie musial z babcia zostac, moze jakos i ty dasz rade. dla mnie to wlasciwie dlatego takie trudne, bo wiem, ze ona jest taaaak daleko ponad 700km ode mnie
Co do tęsknoty- ja zdaję sobie sprawę, że Magda nie zostawia Melci u babci dla swojej wygody czy odpoczynku tylko dlatego, że nie ma póki co innej możliwości. Wiem, że pewnie strasznie tęskni i martwi się o nią, gdy jest daleko ale podobnie jak Wy myślę, że taka babcia to skarb:) A skoro Melka nie ma z tym żadnego problemu to jest dobrze. My nie zostawialiśmy Michała póki co na tak długo właśnie dlatego, że nie było takiej konieczności. Gdyby była to pewnie moi rodzice super zajmowaliby się Michałem (teściom nadal nie dałabym go nawet na 10 minut). Jak zostaje czasem z nimi to wiem, że dobrze się bawi i pewnie to dla niego też takie oderwanie od codzienności a ja jestem o niego spokojna. Sprawdzian będę miała jak pojadę na koniec roku na tą wycieczkę, ale wtedy Michu będzie z D. więc jestem (póki co) dobrej myśli.
Jeśli chodzi o rutynę, to ja też staram się trzymać ład. Na codzień jest tak: pobudka, herbatka, wyjście do żłobka, potem spacer, wracamy i czytam mu, malujemy, bawimy się, potem ja robię obiad (hmm...obiadokolację), wraca D. jemy razem, potem chłopaki się bawią, mycie się, czytanie bajki i spanie. Michu już zasypia sam. Czytamy mu, potem są uściski, przytulanki, buziaki (w trójkę) a potem robimy sobie "papa" i zostawiamy uchylone drzwi. On sobie jeszcze gada, pobawi się misiem z łóżku i zasypia. W weekendy bywa różnie ale do tego też chyba przywyknął Misiek.
Ostatnio ma fazę na wiersz "Lokomotywa" wciąż chodzi i robi "ciuch, ciuch, ciuch" no i uwielbia naklejki:)
Daga, jak Michał chce spać to niech śpi. Przecież nawet w przedszkolu jest leżakowanie.
Co do wieku to ja się nie przyznaję Powiem Wam tylko, że wiek ma niewiele wspólnego z pewnymi decyzjami. Ja zaszłam w ciążę bo chciałam, bo czułam, że jestem gotowa na to, żeby pomnożyć swoje szczęście No dobra to przypomnę, że Antka urodziłam równo miesiąc po 21 urodzinach
Zawsze chciałam być młodą mamą. Pamiętam jak sama byłam dzieckiem to wszyscy mi zazdrościli, że mam taką młodą mamę (ona też mnie urodziła mając 21 lat - taka tradycja ;p). A patrząc na moją teściową utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam ;p Z drugim musimy troszkę poczekać ale myślę, że już nie więcej niż 2 lata Chciałam mniejszą różnicę między rodzeństwem ale stwierdziliśmy, że z pierwszym mogliśmy 'zaszaleć" i się nie przejmować bo z jednym to spokojnie damy radę ale w tej chwili drugie dziecko pokrzyżowałoby nam zbyt wiele planów - tych z kategorii być albo nie być więc głównie dla dobra przyszłego potomka odwleczemy jego poczęcie
A dziś niestety dzień smutny, bo pogoda się popsuła i znowu do szkoły czas jechać ;p Chyba wolałabym jednak e-lerning - no ale to może na drugim wychowawczym ;p
Dagmarko, ty tez jestes pedagogiem, wiec masz dobre podejscie plus cierpliwosc, ktorej mi czasem brak, szczegolnie teraz jak czuje sie zmeczona i ciezka. ale masz racje, nie zrobilam tego dla wygody, bardzo mi jej brak. bylo jeszcze drugie wyjscie, zebym juz poszla na zwolnienie...ale szefowa mam teraz super, obiecalam jej, ze do lutego skoncze pewnie projekt, zawsze bardzo szla mi na reke i nie mialam sumienia zrobic jej w konia. Melunia ma sie dobrze, mama jej mowi, ze niedlugo poleci do mamy i taty, ona to wie, codziennie telefonujemy..jakos to zleci
Ewelinko, no widzisz, kazdy jest inny....jeden sie czuje gotowy na macierzynstwo w wieku 20, drugi 30 lat.. mi sie jednak wydaje, ze wiek ma jednak znaczenie w podejmowaniu pewnych decyzji, ale nie tylko, tez pewnie charakter, jakies wzorce z rodziny, dojrzalosc etc
Ewelina- wiesz, ja też chciałam być młodą mamą Tylko jakoś tak wyszło, że nim poznałam D. i wszystko się ułożyło to trochę czasu minęło. Kiedy nawet w liceum jakaś koleżanka zachodziła w ciążę to myślałam sobie, że fajnie tak
Magda ma rację, tu nie tylko o wiek chodzi tylko o to uczucie, że już, teraz, tutaj chcę mieć dziecko. Każda z nas ma inną psychikę, plany, ambicje. Myślę, że macierzyństwa nie należy rozpatrywać z kwestiach wieku tylko uczucia gotowości do tej roli.
Magda- wiesz, samo bycie pedagogiem nie świadczy o byciu super mamą. Mi wiele do niej brak ale właściwie wcale nie chcę nią być. Michowi chyba źle nie jest a ja staram się jak mogę. To pedagogowanie to czasem nawet przeszkadza- szczególnie mojemu mężowi, który ma jutro egzamin i wciąż poganiam go jak dzieciaka do nauki:)
Daga, hehe...biedny Damian:-) trzymam kciuki za egzamin.
Masz racje, bycie pedagogiem, to zadna gwarancja, ze bedzie sie super matka, ale jakies podstawy wychowawcze sa, pomysly i racjonalne podejscie. Ja chyba tez nie chce byc supermama...no i zdaje sobie sprawe, ze nia nie jestem i nigdy nie bede, ale najwazniejsze jest chyba to, za nasze dzieci wlasnie tak nas postrzegaja, chyba dla kazdego dziecka jego mama jest najlepsza. ja czasem mam wyrzuty sumienia jak nie chce mi sie z Melcia bawic, jak wolalabym sie polzyc, czy miec po prostu swiety spokoj...ale wiem, ze w ogien bym za nia wskoczyla i ona chyba tez to wie
Magda- oj ja też czasem nie mam sił. Po kilku godzinach z ponad setką rozbieganych i rozkrzyczanych dzieci czasem mam dość. Jesteśmy tylko ludźmi i nie da się być non stop na najwyższych obrotach, wciąż mieć uśmiech na buzi i siły. Inaczej by się chyba zwariowało.
A z tym byciem pedagogiem i dobrą mamą to tak jak z byciem lekarzem i palaczem- wiesz, że Ci szkodzi a i tak palisz:) Dlatego nie udzielam innym mamom rad o wychowaniu (poza szkołą), nie udzielam się na forum z mądrościami z książek, bo owszem jest tam dużo mądrego ale życie jednak czasem bywa inne.
Po 19 przyjedzie inna lekarka. Jak dla mnie wygląda to dziwnie i gorączka. Mnie to wygląda na szkarlatynę jak nic. Byc moze antybiotyk za krótko brał- takby nawrociło. jestemw kropce, chyba pojade jakies wymazy porobic, narazi ejednak nie chce z nim jeździc co by tego nie przeziebic.
I w dodatku jest taki niedobry, bije non stop, wrzeszczy, wymusza- ja juz nie mam siły!
Daga, rozumiem...jak kiedys widzialam jedna pania w przedszkolu, a wokol niech kilkanascie rozkrzyczanych szkrabow...to szczerze jej wspolczulam...
Gosiu, biedny Wik, przez chorobe napewno taki rozdrazniony jest, moze daj mu bajki poogladac, u nas to zawsze funkcjionuje jakos sposob na wyciszenie sie
Gosiu- ten jego nastrój to pewnie i przez chorobę, Micha miałam momentami dość jak był chory, dał nam popalić na maxa. Kurde, mam nadzieję że ta lekarka coś mądrego Wam powie a badania pewnie nie zaszkodzą. Trzymajcie się, cały czas o Was myślę.
Moja mama tez mnie urodzila jak miala 21 lat. U nas tradycja sie nie potwierdzila bo w tym wieku moglam pomarzyc o jakims sensownym facecie, dopiero pozniej mi sie udalo "sensownego" spotkac. No i dobrze, nie narzekam.
Karo - ty masz glowe do interesow dziewczyno, odrazu wychodzi ta "zylka" z ciebie, no to jest dobry pomysl z tym kateringiem, trzeba by cos glebiej pomyslec... Ha!
Wczoraj bylismy zapisac Leonka do przedszkola, do siostr zakonnych, od wrzesnia. Tutaj taka tradycja we Wloszech ze siostry przedszkola, zlobki prowadza. Mielismy do wyboru albo to przedszkole, albo drugie gminne, ale to jest lepiej jednak prowadzone, ladniejsze, ma wiekszy ogrod do zabaw, no i tez chce, zeby sie w tradycji Leo wychowywal do swiat, religii itp. No a siostry wesole takie, ludzkie, bardzo pozytywne pierwsze wrazenie odnioslam. Leo chwycil siostre za reke (gdy wypelnialismy formularze) i zaciagnal do sali zabaw i juz poscic nie chcial.
Babcia nie żyje...
Haniu
[*]
Hania- najszczersze wyrazy współczucia [*] Tak mi przykro. Mam nadzieję, że tam gdzie jest nie ma już bólu, cierpienia... że jest ciepło i ukojenie, spokój.
Moja mama też urodziła mnie jak miała 21 lat...ale ja byłam druga, brata urodziła jak miała 19 lat. Z moim tatą była odkąd skończyła 15 lat a tato 18. I tak do dzisiaj. Też wcześnie dorobili się dzieci ale mówią, że nie żałują i ja im wierzę. Czasy też były inne, tato pracuje w jednym miejscu całe życie, dostał mieszkanie z zakładu pracy, pracując sam mógł utrzymać rodzinę. Owszem, luksusów nie było ale głodni nie chodziliśmy a czasem było coraz lepiej.
Michał ma się lepiej- wstał i biega po pokoju z mikrofonem, śpiewa. Apetyt mu wrócił, zjadł na obiad miskę zupy (wcześniej 3-4 łyżki to był max) potem wołał jabłko a teraz wcina ogórka zielonego. Na śniadanie pochłonął drożdżówkę i wypił kubek mleka, no ale mleko to on uwielbia.
Annie- ciekawe te przedszkole o którym piszesz, gdyby u nas takie były pewnie tez bym do takiego zapisała Michała.
Haniu -
Iwonka - sliczne Twoje rogaliki i jaki przepis ciekawy! Zapisze i wyprobuje niedlugo.
Mi - bardzo mi przykro
Dziękuje dziewczyny, kochane jesteście!
Jestem spokojna, jest mi lekko, bo Babcia tylko zasnęła, w sumie Pan Bóg wybrał dla Niej spokojną śmierć. Pewnie wieczorem wrócą wspomnienia...
Mi
[*]
Hania- nie zapomnę o Twojej babci dzisiaj w modlitwie.
Haniu, przykro mi bardzo. Niech spoczywa w spokoju. [*]
Haniu dla Babci (')
Dziękuje...
Próbujcie dziewczyny tych rogalików bo są naprawdę pyszne. Ciasto jest kruchawe i rozpływa się w ustach.
My byliśmy w sklepach meblowych za łóżkiem dla Zuzi i na prawdę nic ciekawego nie ma. Ja już nie wiem co z tym jej pokojem robić. Nie chciałam takiego wolno stojącego łóżka bo mamy ograniczoną powierzchnię a przecież w przyszłości i drugie dziecko będzie musiało się do Zuzi przyłączyć. Składane kanapy są z kolei takie drogie że nie wiem czy warto ładować tyle kasy w łóżko dla dziecka. Tym bardziej że kasy niewiele a tu i łóżko i meble trzeba kupić.
Mi, bardzo mi przykro, bardzo.
Iwona- a może łóżko piętowe? W przyszłości posłuży obojgu dzieci a zajmuje mniej miejsca niż dwa wolnostojące. My kiedyś w przyszłości chyba właśnie na piętrusa się zdecydujemy.
Haniu,
(*)
Iwonka, my zamawiamy takie: https://www.pietrus.pl/index.php?page=produkt_karol&id=34 tylk0o bez tej ściany wspinaczkowej
Antek ma tyle zabawek w pokoju, że na normalne łóżko nie ma miejsca ;p a tak naprawdę to spełniam swoje marzenia z dzieciństwa
Daga, to ja pisałam, że wiek nie ma wiele do rzeczy że to właśnie to poczucie gotowości jest ważne
Gosiu, trzymajcie się, daj znać co i jak...
Proszę trzymać za nas kciuki! Stało się coś co może wiele u nas zmienić W poniedziałek się okaże, czy zostaje po staremu, czy nasze życie zostanie wywalone do góry nogami ;p
hihi to Wam teraz do myślenia dałam
paaaaaaaaa
Ewelinka nie ładnie... ;P Pewnie przeprowadzacie się do innego miasta np. Wawy . Zaciążenia ja nie obstawiam chociaż... Trzymam kciukasy &&
Moze i my pomyslimy nad pietrowym łóżkiem? Bo u nas miejsca tez niewiele. Z łóżeczkiem Leny w naszej sypialni zrobiło się ciasno, łóżko nasze stoi prawie w drzwiach Myslalam nad tym by ją wyeksmitować do Matiego, ale nie wiem czy mi się bedzie chcialo chodzic do niej na karmienia.... Niech sie przestanie budzic w nocy to pomyślimy nad tym.
Magda, musi Ci być ciężko bez Melci. Trzy tygodnie to kuuupa czasu, całe szczęście że już tydzień minął My oddajemy jutro wieczorem Matiego do dziadków Oj jeszcze tylko Lenkę trzeba by było jakoś przekonać żeby nie budziła się o 6 rano i może wreszcie się wyśpimy
Ewelinku - jako pierwsza mysl przyszlo mi do glowy "powiekszenie rodziny" - cokolwiek to jest - POWODZENIA!
Ewelinek - kciuki zaciskam! ...ale ciekawa jestem okrutnie
Monia, no ty to juz dluuugo chyba nocki nie przespalas...ale dzieci rosna szybko, niedlugo, niedlugo..
Ewelina, no wiesz co, tak nas caly weekend przetrzymac chcesz??...aa..ja obstawiam cos z mezowska praca:-)
Ewelinek && cokolwiek by to nie było to twój post raczej bije radością więc spoko.
Co do łóżka piętrowego to zastanawialiśmy się nad takowym ale czy ta moja mała ciamajda dawałaby radę na nie wejść? Poza tym potrzebujemy czegoś żebym mogła siąść z nią lub koło niej np. poczytać bajkę a na łóżko piętrowe to ja raczej nie bardzo-mogłoby runąć. Na razie mierzymy, liczymy i końca rozmyślań nie widać.
Pisałyście o spaniu i analizując ostatnie dni Zuzi to ona niewiele śpi w porównaniu z waszymi dziećmi. Coraz później chodzi spać (21:30-22:00), wstaje 8-8:30. W dzień prawie nie śpi a jak już to max. godzinę. Może dlatego z niej jest taki maruder.
Iwonka, no wlasnie, ja tez narazie zrezygnowalam z lozka pietrowego, bo chyba za male te nasze szkraby jeszcze, ale kiedys pewnie kupie, narazie kupilismy Meli to z Ikei, Hensvik, kiedys pokazywalam chyba juz, pasuje do mebli i tak zgrabnie wyglada...wlasnie D. sklada...tyle, ze na raty, bo w przerwach oglada tv, a ja zeby zaciskam, zeby go nie ochrzanic...brrr
o takie
Magda - ale jeszcze nie tej nocki bedzie w nim spac Amelka. Spokojnie, jeszcze 2 tyg. zdazy.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)