Kolejną część uważam za otwartą!
A tutaj, jakby nie patrzeć - kawał naszej historii:
15 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-CZESC-15-t69073.html
14 - https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=63509&st=0&start=0
13 - https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=59955
12 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-cz-12-t56182.html
11 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-cz-11-t54066.html
10 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-odc-10and33-t52460.html
9 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-czesc-9-t51195.html
8 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-8-czesc-and33-t49979.html
7 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-to-juz-7-czesc-naszych-dziejowand33-t47740.html
6 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-odcinek-6-and33and33and33--t45274.html
5 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-to-juz-odc-5-t41997.html
4 - https://www.maluchy.pl/forum/LIPCOWE-SLONECZKA-ODC-4-t40990.html
3 - https://www.maluchy.pl/forum/Lipcowe-Sloneczka-czesc-3--t40033.html
2 - https://www.maluchy.pl/forum/Lipcowe-sloneczka-cd--t38649.html
1 - https://www.maluchy.pl/forum/-Lipcowe-Sloneczka--t34648.html
0 - https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=27035
Ale fajnie się rozpisałyście...
Ja miałam małą przerwę w internecie, ponieważ do remontu dołączyła moja mama - przyjechała na weekend a wyjechała dopiero dzisiaj. Pomogła mi z dziećmi - Maciuś zakatarzony, nie mogłam go zawieźć do drugiej babci, bo tam dwójka rodzinnych bliźniaków, więc nie będę zarażać.
A tutaj wczoraj było jakieś szaleństwo - na piętrze 8 facetów, okropne kucie, walenie, wiercenie przez stropy, żadna łazienka nie była czynna bo hydraulik szalał na obu piętrach i w piwnicy, jednocześnie... Parter, mimo że nie bierze udziału w remoncie - wygląda jak siedem nieszczęść, kurzu grubo, kawałki gruzu się poniewierają tu i ówdzie.
Na dodatek wczoraj miałam dostawę sprzętu do łazienki i umówione spotkanie z panią psycholog przedszkolną. Z jednej strony troszkę mi ulżyło, że problem, jaki poruszyła był nam znany i nie ma nic co nam umknęło. Z drugiej jednak strony martwię się trochę, bo myślałam że z tego akurat problemu ( Ania często dosyć się onanizuje) powoli wychodzimy, w domu zdarza się jej to zdecydowanie rzadziej, niż kiedyś. A tu się okazuje że w przedszkolu zdarza się jej to często - inne dzieci też czasem tak robią, ale ona się na tym tle wybija, że tak to ujmę... Umówiłam się z panią psycholog na kolejne spotkania, żeby zgłębić temat, coś może razem wydedukujemy, żeby zmniejszyć natężenie.
Tak więc mama mi pomogła, bo ja mogłam to wszystko spokojnie załatwić, ustalać szczegóły z budowlańcami, co ma gdzie być i jak wyglądać. A ona w tym czasie cała szczęśliwa mogła opiekować się wnukiem a po południu i wnuczką. A dziś ją odwiozłam na pociąg, tu zrobiło się znacznie spokojniej, wszyscy wiedzą co mają robić, ja zakupy też załatwiłam, więc ona mogła wracać. A dzisiaj dzieci zawożę spać do drugiej babci, bo musimy z mężem dokończyć kładzenie kabli elektrycznych a to ciche nie jest - trzeba wiercić, kuć - a mąż wraca z pracy po 19, więc pracę moglibyśmy zacząć dopiero ok. 20, kiedy dzieci idą spać. No to je "eksmituję"
Straszna historia z tą śmiercią z powodu ospy... straszna.
Melduje sie na nowym watku. Teraz wpadlam na momencik, potem wpadne na dluzej :0)
jestem
no to komu teraz bociana serwujemy???
Mi zadnych bocianow prosze nie serwowac. Chetnie odstapie jesli Mariena jakies wklei ;0)))
Na bociany bede chetna...w nastepnym zyciu jak by co...
Hmm..., będę chyba dobrą koleżanką i żadnych bocianów nikomu nie będę tym razem wciskać Tak mi się zdaje, że już nie ma na nie chwilowo chętnych.
Czy na obecną chwilę się mylę?
My też się meldujemy.
Mariena - remontu nie zazdroszcze. To gorsze niz przeprowadzka chyba. Za to zazdroszcze ( w pozytywnym sensie) tego jak ten dom bedzie wygladal po. Na pewno bedzie pieknie - tak jak sobie wymarzyliscie.
Odnosnie Ani - na pewno o tym wiesz, ale i tak napisze - badzcie ostrozni w sposobie rozmowy, postepowania z nia odnosnie masturbowania. Bardzo bliska mi osoba ma do dzis ogromny problem w sferze seksualnej poniewaz jako dziecko byla okropnie traktowana za to, ze sie onanizuje...a przeciez takie maluchy robia to nieswiadomie. Czuja, ze sprawia im to przyjemnosc wiec to robia. Mysle, ze w dzisiejszych czasach mozna sie z tym obejsc zdecydowanie lepiej niz kiedys. Moja Sophie tez odkryla przyjemnosc w ocieraniu sie, dotykaniu miejsc intymnych. Nie robi tego nagminnie ale zdarza sie.Gdy widze, nie reaguje...zreszta ona sama sie zorientowala, ze nie jest to cos z czym powinna sie obnosic. Zawsze gdy widzi ze zauwazylam przestaje. Dla mnie jest to po prostu kolejny proces w sferze dorastania, ale fakt - nie nalezy go ignorowac.
A ja siedze w domu sama. Achiles wyjechal na 3 dni do Sao Paulo na targi turystyczne. Bedzie tam reprezentowal swoje biuro podrozy i szkolil agentow. Cieszylam sie na te 3 dni w "samotnosci", a teraz siedze i mi smutno. Lubie miec go przy sobie. Nawet nie musimy robic rzeczy wspolnie...po prostu swiadomosc, ze jest obok bardzo pozytywnie mnie nastraja.
Zreszta, jak juz tak o tym pisze - czasem zdarza mi sie porownywac moje obecne malzenstwo z poprzednim i tak wiele roznic widze. Po ponad 5 wspolnie spedzonych latach ciagle jestem w A. zakochana, ciagle na niego patrze i mysle ale on fajny , ciagle zdarza mi sie go sluchac z otwarta buzia itd....z R. bardzo szybko sie to wszystko skonczylo. Kochalam go, ale zakochana przestalam byc bardzo szybko. Przy A. inni mezczyzni mnie nie interesuja - naprawde. Sama sie czasem zastanawiam co jest grane. Popatrze, ale nie mysle nic. Bedac z R. lubilam flirtowac z innymi mezczyznami - nie ma co ukrywac. Jednym zdaniem - jest mi dobrze, mimo ze czasem mam ochote trzasnac drzwiami, zabrac dzieci i uciec stad na koniec swiata (gdziekolwiek on jest) Ale patrzac z perspektywy calosci - jestem szczesliwa...tak mysle i nie zamienilabym A. na nikogo innego.
A tak w ogle te roznice czasu mnie denerwuja. Teraz to juz chyba w ogole sie z wami nie spotkam na "mini-chacie". U mnie 22.00 a wy juz dawno spicie. W niedziele przestawialismy czas i z 3h roznicy zrobily sie 4h. Potem wy bedziecie przestawiac i bedzie 5h...szkoda ze nie 12h
mój Tymek też miał okres wzmożonej że tak powiem masturbacji dziecięcej... minęło samo
U nas ta sprawa zaczęła się, jak Anulka miała ok.1,5 roku, a więc bardzo wcześnie. Wtedy szukałam i znalazłam wiele informacji na ten temat, nauczyliśmy się z tym żyć, radzić sobie. I w domu jest już prawie OK, dlatego zdziwiło mnie, że jest to tak zaawansowane w przedszkolu. No cóż, porozmawiam z panią psycholog jeszcze.
Ja wczoraj załapałam się co prawda na godziny wieczornej aktywności Ady i gdyby nie inne zajęcia to mogłybyśmy "poczatować". Ale... Ale miałam inne fajne zajęcia do 2 w nocy, mianowicie wiercenie, kucie ścian, zbieranie gruzu, cięcie kabli. Fajnie było Już mam dosyć tego remontu, zmęczona jestem. W domu 17 stopni, kaloryfery zdejmują, żeby za nimi ściany obrobić. Na dworze -17 stopni. Dobrze,że dzieci spały u babci, żebyśmy mogli hałasować do późna, bo jak mają już katar, to w tej temperaturze zupełnie by się rozchorowali. Ja sama czuję, że coś mi się z gardłem dzieje
melduję sie i ja z ekipą
za bociana dziękjuę bardzo
Mariena terraz jesteś padnieta i wykończona, ale za to potem.... jak w bajce
kakao, książka i kominek czy potrzebna czegoś więcej.....
ja mam ten sam problem z Oliwką, z tyże zorjentowałam się całkiem niedawno
tylko zastanawiam sie czy to dziecieca czy raczej juz młodzieńcza
nie wiem jak się do tego zabrać kompletnie.....
Melduje sie i ja ze swoimi kurczakami.
Teraz tylko meldunek, jutro moze uda się posiedzieć dłużej
Ale duży mróz, brrr... Nieprzyjemnie.
Remont trwa, prace się posuwają do przodu.
i juz weekend....
czas leci.....
Widzę, że wszystkie miałyście udane, rodzinne weekendy - tutaj żadna nie zajrzała. Weekend się skończył - pisać proszę, co u was!
Mariena, no moj nie był udany... W piatek po południu - szkoła, sobota - szkoła... Gabrysie wypisali do domu o godzinie 20(!) w piątek i moja mame musiałam upowazniac do odbioru dziecka telefonicznie... udało sie, cudem. Zawiozła ją do babci a tam była jeszcze Asia-zawsze w weekend idzie do mojej mamy od iatku po południa do niedzieli, ale ze tata zlapał tez wirusa asia zostala w domu... no i babcia została z dwojką dzieci sama. Ja musze byc na zajeciach mam pełno zaliczen z zaległego semestru. A wczoraj cały dzień byłam przybita, babcia znów ma problemy z sercem i powiedziała ze ostatni raz zostaje z Gabi na tak dlugo... no i czuje ze nic z tej szkoy nie bedzie, eh, mimo ze asia bedzie u mojej mamy to babcia juz jest jednak bardzo schorowana i nie da rady, coc wiem ze bardzo by chciala. Nie mam di niej zalu. Moja mama z racji tego, ze nie znosi D. to Gabrysi nie będzie brac do siebie...Nie stać mnei na opiekunke, czuję, że poprostu będe musiała zrezygnować ze szkoły... ( Rozumiem babcie, ale wysłuchiwanie tego jaka ja nie ejstem zla bo ona musi zostać z Gabi mnie rozwala już psychicznie. Jednak na takie rzeczy nie da się uodpornić. Asie też przeczyścioło w sobote, ale na szczescie jak szybko przyszlo, tak szybko minęło. Wczoraj byłyśmy na balu, ale Asieńka jakaś nagle wstydliwa, ale tylko na początku. Po balu poszła do mojej mamy na chwile, a ja pojechalam z Gabi do Zakładu, do Daniela..W efekcie oboje płakaliśmy, ale już za późno, żeby plakać nad rozlanym mlekiem.
Ogolnie poprostu jest źle.
Eh no nieważne, musałam sie wygadać, wybaczcie
Mariena, myslę że Asia to widzi... i czuje, jest na tyle duza ze zauwazyla, ze tylko ona jest u drugiej babci. Pozatym moja babcia czasem powtarza przy Asi jak Gabi płacze: ty jak byłas mała to byłas grzeczna a nie to co ten diabel... Czasem ejst dobrze, ale gdy już dojdzie do takich sytuacji, to Asia to jednak pamięta, bo potem sama powtarza: ja bylam grzeczna nie to co gabrysia...
żal mi normalnie tej twojej mamy i jej pogladów
nie wypowiam się na głos, bo musiałabym puscicc pare epitetów a zniżac sie do jej poziomu nie będę....
my weekend spędziliśmy na wsi, byliśmy tez na lodowisku czego efektem jest chyba kaszelek i katarek u Eryczka
ale co zrobiC syropki i witaminki w ruch
Aguc, trudna sytuacja u Ciebie. Sytuacja ogólnie rodzinnie niefajna, szkoda, że babcie tak wybierają dziewczynki.
Trzymam kciuki, aby jednak udało się szkołe kontynuować.
U nas poweekendowo średnio.
W czwartek świętowaliśmy rocznicę ślubu. Rano dałam malzykowi prezent.
Pozytywny wynik testu ciążowego.
Lekka załamka jak na razie u mnie.
Meganka gratuluję i trzymam kciuki!
A ktoś tu wspomniał o bocianie...
No fakt, dopiero co pisałam, że chyba chętnych nie ma...
Gratuluję Meganka, choć euforii w twoim poście na razie nie widzę. I rozumiem to... Jesteś wspaniałą matką cudownej trójki dzieci, dopiero co pisałaś, że po cichu marzy ci się jeszcze jedno - najlepiej dziewczynka - pamiętasz? No to może wywróżyłaś sobie? Trzymam kciuki za pozytywne 9 miesięcy!
A co na prezent powiedział mąż?
I napiszę jeszcze coś, co moja córeczka wczoraj babci powiedziała. Rozmawiały o cechach wrodzonych i Ania babci powiedziała, że cechą wrodzoną Maciusia jest leżenie i płakanie (?) a jej cechą wrodzoną jest zdolność.
Skromna bestia...
Ja jeszcze radości wykrzesac nie potrafię, choć pewnie przyjdzie taki dzien, że zapłone ze wstydu.
Marzyłam o czwórce, ale poukładaliśmy swoje sprawy, jakoś pogodziłam serce i rozum, a tu nagle bum.
To było takie marzenie raczej nie do spełnienia
Nic to, trzeba żyć dalej.
Meganka gratuluję !!!
myślisz, że uda się ożywić nasz stary wątek Sierpniowy??
Ale, ale - Meganka - ale ty coś pisałaś o przeszkodzie w postaci twojego zdrowia! To co będzie teraz, czy to poważne zagrożenie dla ciebie? Możesz sobie pozwolić na tę ciążę, podjąć to ryzyko? Nie wiem, jak poważna jest ta przeszkoda, ale bywają bardzo poważne, z tego co wiem.
Meganka gratuluję ci (wam)
Ja też może chciałabym po cichu, ale jakoś mi się odechciewa po dniu spędzonym z moimi "aniołami".
Teraz wreszcie zasnęli a ja usiadła i cieszę się, że siedzę
Poza tym po wycięciu tej nadżerki mogę nie donosić ciąży, a tego to chyba nie przeżyłabym.
U nas dzisiaj w lokalnych gazetach pojawiły się artykuły o tym że miasto chce zamknąć jedno przedszkole (na szczęście nie nasze), a od nowego roku szkolnego podnoszą opłaty na wszystkie przedszkola z ok. 200 zł miesięcznie do ok. 300 zł.
Już się cieszę. Miasto nie ma kasy aby dopłacać na przedszkola i szuka "oszczędności" gdzie się da.
Poza tym jest też propozycja aby z mojej szkoły gdzie pracuję (w tej chwili jest podstawówka i gimnazjum) zrobić tylko szkołę podstawową, no i będą zwolnienia.
MEGANKA gratuluję!!!
będzie dobrze, zobaczysz!!
IZA
z tym przedszkolem to nie tylko u ciebie
chyba w każdym mieście tak zrobili
I dlatego też wysylam Asie do zerowki szkolnej... Nauczycielki znam, bo mnei uczyły i ufam im i szkole w 100%, pozatym asia bardzo chętna, a i w kieszeni te 200zł zostanie.
U nas nie ma w żadnej szkole przedszkola, zresztą nie wiem jak to działa
A u nas jest tak, że dzieci które pójdą do oddziału zerówkowego w szkole, będą tam spędzać 5 godzin, bez posiłku i bez możliwości a nawet z zakazem korzystania ze świetlicy. Po 5 godzinach masz zabrać dziecko i już. Nieważne że pracujesz i nie masz jak tego zrobić. I Ania jeszcze ten rok będzie w przedszkolu. Tyle godzin, ile potrzeba, z posiłkami, z grupą dzieci które lubi, z paniami które zna. Ostatnio za dużo zmian jej zafundowaliśmy, przeprowadzki, brata - na razie wystarczy.
Mariena, szok! To u nas wręcz przeciwnie - dzieci mają czas na posiłek, obiady są normalnie i dzieci z zerówki i 1 klas chodzą z Paniami po kolei w czasie gdy klasy 2-6 mają lekcje - żeby spokojnie zjeść. Zajęcia w grupach są jakoś od 8 do 12.30-13. Po tym i przed tym jeśli rodzic musi zaprowadzane sa dzieci na świetlicę tzn jeśli rodzice pracują mogą już z samego rana dzieciaki zaprowadzić. I na świetlicy mogą być do 16-17, która zresztą jest świetnie urzadzona i tam też mają zajecia dodatkowe, dla chętnych. Kadra świetna, wyposażenie sal rownież dostosowane idealnie dla maluchów. Na korytarzau dywan z "placem zabaw" na przerwach.
Zosieńka zostaje w przedszkolu, od września Adasiek dolączy do niej.
U nas szkoła jest nieprzystosowana zupelnie dla takich maluchów, zerówkowicze sa do świetlicy przyjmowani w drugiej kolejności, po pierwszakach.
Mariena, no mam troche kłopotów zdrowotnych. Po pierwsze z kregosłupem (tu już Adasiowa ciąza dała mi popalic) a po drugie mam zmiany na jajniku, niby nie nowotworowe, i nie rosnace, ale są.
Poza tym, pogoda w końcu zaczyna się spisywać. Dzis byliśmy pokarmic kaczki, i owe i dzieci zachwycone, bo ptaszydla z rak jedza już.
Meganka gratuluje!!! I zycze spokojnej ciazy bez jakichkolwiek problemow zdrowotnych!
Musze przyznac, ze czasem jakis taki smutek ogarnia mnie na mysl, ze juz nigdy nie poczuje malenstwa w swoim lonie (zakladma rzecz jasna, ze zadnej wpadki nie zalicze), ale zaraz potem odzywa sie rozsadek i smutek mija. No niestety w naszym przypadku 3 dziecko byloby zdecydowanie zlym pomyslem.
A tak w ogole dla zainteresowanych wkleilam na innym watku troche zdjec stad. Juz tu wklejac nie bede, bo mase miejsca to zabiera.
Poza tym jutro Sophie idzie na swoj pierwszy bal karnawalowy. Przebranie...nawet nie pytajcie. Nie jestem tak kreatywna jak Mariena, wiec zdecydowalismy sie kupic. Ja chcialam aby byla elfem...no way. Nie podobalo sie jej. Achiles wpadl na pomysl myszki miki. Ten zostal przyjety z entuzjazmem z tym ze stoj bym za maly...no i panie w sklepie podsunely jej...ksiezniczke Nie moge uwierzyc, ze na nia sie zdecydowala. Moje dziecko uwielbiajace spidermana (nawet szczoteczke w szkole ma z nim jako jedyna ) postanowilo byc ksiezniczka tonaca w rozach No coz...jej bal. Musi byc szczesliwa. Wiec skoro to ja uszczesliwia to jakos to przezyje.
Ada, no widzisz jak dzieci potrafią zaskakiwać ;P
A ja sie przyszlam wyżalić... Mam już po studiach, babcia sie zaparła, że z Gabi nie będzie siedzieć, bo "a co to ja ku*wa jestem, wy sie bedzxiecie pier**lić a ja bede bachory bawić".
No i lipa, wiem, ze jest schorowana i nei mam żalu, ale moglaby troche grzeczniej i spokojniej. No cóż wykształcenie średnie to też zadna hanba.
Hihihi, no to Sophie zadziwiła mamusię tym wyborem Wszak księżniczka niewiele wspólnego ze spidermanem ma
Ale na pewno będzie pięknie wyglądała jako ta księżniczka, a skoro sama się zdecydowała to i humor też pewnie dopisze.
Zdjęcia obejrzałam przed chwilką na FB i jak zwykle jestem pod dużym wrażeniem. To tak zupełnie INNY świat od mojego szarego i zwykłego...
A może jakiś żłobek? O Gabrysi mówię, dowiadywałaś się w żłóbkach? Z tego co wiem, dla mam w podobnej do twojej sytuacji są jakieś refundacje opieki nad dzieckiem, może jednak uda ci się iść do tej szkoły?
Mariena, refundacje sa, jesli dochod nie przekracza 504/osobe, nam przekracza, a zlobek od wrzenia dopiero...
A studia od października.
no tak, ale nie ma żłobków od 16 ani w weekend...
Podłamana jestem...
Mówilam mamie o sytuacji, ktorą zresztą zna-że mam dlugi przez ten wynajem, że szkoła 400zl za miesiąc tak czy siak, że za przedszkole prawie 300, a Aśka jest za mądra, żeby jej ukrócić do 5 godzin zajęcia i nagle zabronić chodzić na angielski itd, ze musze płacic babci na utrzymanei i zyc za cos, wiec ta skzoła jest niezbedna zebym miała kase... jej odpowidź? "Wali mnie to co Ty sobie z Gabryśką zrobisz, ja sie jej nie tkne"...
Albo wogole jak wczoraj przyszlam do nich, bo jest Asia na weekend to ani czesc ani nic tylko "Mam nadzieje, ze juz jadłaś obiad bo nie bede cie karmic". Poczulam sie jak na żebrach! Jakbym codziennie przychodziła jeść, a ja tam ejstem raz na 2, 3 tygodnie... Niepotrzebuje... I tak juz nie mam co jeść, bo babcia stwierdziła ze mam sie odpier.. od lodówki, ale nie liczy sie to ze ja sama wywaliłam pod koniec lutego prawie 300zł na zakupy 'domowe' tzn papier toaletowy, i tym podobne rzeczy, tylko po to zeby ona była zadowolna. Ostatnio pomoglam znajomej w obsłudze worda, dostalam 30zl, tez oddałam babci za to ze siedziała z Gabi - malo. Na opłaty dostała 400 - MAŁO! Ok, rozumiem, ze z Gabi nei chce zostawac bo jej zwyczajnei nie lubi z racji ze to Daniela córka, ale najbardziej mi przykro przez te teksty matki... Teraz Asia ejst faworyzowana, a co będzie potem?
Hej hej;)
Oj widze ze nie jestem na bierzaco, ale chcialam Tobie pogratulowac Meganko cudownych kreseczek;).....
U nas wiosna powoli sie zbliza, jak na Norwegie to calkiem calkiem.....ostanio sloneczko tak swicilo ze siedzialam w sweterku na tarasie popijajac z mezulkiem kaweczke;)
O statni tydzien zresza spedzilam z zapaleniem oskrzeli, bylismy na basenie i tak sie rozchorowalam ze basen odloze na jakis czas....Daniel i maz zdrowi a ja malo pluc niewypluwam koszmar....
Agucioreq przykro jak sie czyta o Twoich problemach...moze jakos jest inne wyjscie...trzymam kciuki zeby sie problemy rozwiazaly..
Adrianna zazdroszcze tego ciepla, choc ja we kraju tak chlodnym zaklimatyzowalam sie ..chociaz u nas jest baardzo slonecznie...jak to na wybrzezu;)...i naprawde zadko sa szare dni..
Nie teskinsz do Polski??....tak daleko...ja do mam 2 godz.lotu albo 8 samochodem...podziwiam naprawde...Brazylia wydaje sie taka odlegla, i niebezpieczna...mam znajomego ktory podrozuje tam, i opowiadal cudownie o tym kraju, ale tez wspomnial o tej bardziej ciemnej stronie Rio...ale tak czy siak...zycze Tobie zebys odnalazla tam swoje miejsce tak jak ja odnalazlam w Norwegii;)
No coz tak wspominajac o dzieciach...moj Danielek zakomunikowal ze braciszek jak sie urodzi bedzie mial na imie Jonatan...my z mezem oczy jak piec zloty zrobilismy co mu do glowy szczelilo....a on ogladajac album z jego okresu noworotka stwierdzil dlaczego ja nie mam dzidzi w brzuszku przylozyl glowe do brzucha i powiedzial ze slyczy jak wola "Daniel"....oczewiscie wylumaczylam mu ze nie ma tam dzidzi, a on powiedzial z takim oburzeniem "a kiedy bedziesz miala, ile mam czekac"....wiec przez jego wyczyn powoli przekonuje sie ze tak naprawde ja jego krzywdze...on bardzo chce miec rodzenstwo...no coz trzeba sie powoli oswajac z myslami i pokonywac strachy....
aksonia, mnie tak Asia czarowała jak miała 3,5 roku więc mówie że to ona rzuciła urok
Mam łeb jak banie, babcia pojechała w nocy do szpitala... cisnienie 195/135 puls 151, a w szpitalu 300... Uspokajali jej serce prądem, nie chce czarno myśleć ale to już zdarza sie coraz częściej.., raz na 2, 3 miesiące. Pielęgniarka dzwoniła rano zebym jej rzeczy przywiozła tzn koszule itd, no a ja z dziecmi, wiec dzwonie do mamy bo ma autobusem 5 minut i samochodem 2, to powiedziała ze ona nie am czasu i musiałam tachac gabi do szpitala :/ Miałyśmy sie szczepić dzis a tu klops, katarzycho. Mała narazie sie bawi a Asia w przedszkolu.
Wogóle już Aśka taka duuuża. Pamiętam jak byłam mała, kulkumiesięczna,myslałam, Boże keidy ona będzie miała 5 lat? A tu zleciało... Za 4 miesiące jedna roczek a druga 5 Od wrzesnia szkolna zerówka, znów będe płakać na rozpoczęciu ;P Niewiem jak Wy, ale ja na jakichkolwiek występach prawie wyje. Dziwna jestem jakas czy co..
Kurka wodna, Aguc - spada na ciebie tyle, ile chyba jest przydziałem na kilka osób. A wszystko na twoją głowę.
Hej ja po sasiedzku
Chcialam Was zapytac co robicie z zerowka. Czy u Was jest w przedskzolu czy juz w szkole ? Czy trzeba ponownie skladac papiery jesli jest zerowka w przedskzolu w ktorym dziecko jest obecnie ??
U nas zerówka jest w przedszkolu i co roku trzeba zapisywać na nowo dzieci.
Udanego Dnia Kobiet wam życzę!!!
Ja tu czekam na powiadomienie z maluchów i dziwię się, że nikt nie pisze postów na naszym wątku a tu nowy już założony No bystra jestem, nie ma co Oki...muszę nadrobić .
No założony, założony, 3 strony temu...
Dzisiaj deszcz pada a ja rano się z niego nawet ucieszyłam - tak wiosennie się dzięki niemu zrobiło. Takie inne, świeże powietrze. I szyb w samochodzie skrobać nie musiałam , jak rozwoziłam towarzystwo do przedszkola i babci. Fajnie się robi.
A na piętrze parkieciarze i płytkarz, czyli prace trwają. I fajnie patrzeć na jej efekty - podłoga zrobiła się taka czyściutka, jasna, dziś ją polakierują. A łazienka nabiera też kolorów, kształtów. Wczoraj kolega robiący meble wziął wymiary pod meble do łazienki - nie mogę się doczekać kiedy już będą.
Tak sobie myślę, że ten remont poza tym, że oczywiście jest brudno, czasem głośno - to daje mi dużo radości. Z planowania, wymyślania, dopasowywania, zamawiania. I nie rozumiem, jak niektórym sprawia to wiele problemów ( bo znam takie osoby, które każdą decyzję np. o rodzaju farby czy kafelkach przeżywają wiele dni, męczą się tym że muszą już coś wybrać bo wykonawca czeka na decyzję). A ja jestem pełna pomysłów, na dodatek chyba mam szczęście do porządnych wykonawców, terminowych, rzetelnych.
No lubię ten mój remont.
Znalazłam w końcu czas aby nadrobić...
Meganka wierzę, że za kilka dni oswoicie się z nową sytuacją i poczujecie się szczęśliwi. Pozostaje mi pogratulować i życzyć spokojnych 9 miesięcy
Aguc jak czytam Twoje posty to mnie trzęsie i jasna cholera mnie bierze na Twoją rodzinę. nie mieści mi się to w głowie...a jeszcze ta niechęć do Gabi . Gdybym miała warunki by Was przygarnąć to zrobiłabym to od razu i na pewno moja rodzina mimo, że też ma wiele wad kochała by Asie i Gabi równą miarą. No nie mieści mi sie to wszystko w głowie. W razie gdybyś potrzebowała jakiekolwiek pomocy daj znać.
Aksonia dużo zdrówka życzę.
Mariena no ja też zawsze mam dużo pomysłów, ale z reguły przed remontem. W sumie potrafię wszystko z góry zaplanować, ale jak przychodzi co do czego i np pojawiają sie problemy no to już jest kłopot. Wybrnę z sytuacji, ale kosztuje mnie to często dużo stresu .
Co do zerówki to nasza pani dyrektor nie wie jeszcze czy rocznik 2006 pójdzie do przedszkola czy do szkolnej zerówki. Wniosek mam złożyć i do przedszkola i do zerówki Natomiast jeśli pójdzie do zerówki to może byc tak, że utworzą tylko jedną klasę w której będą przebywać sześciolatki z pięciolatkami. Paranoja jakaś! Chyba, że dzieci będzie na dwie klasy wówczas rozdzielą te dwa roczniki.
Igi ciągle smarkoli i kaszle. Od tygodnia ma robione inhalacje i podaje mu claritine bo jest podejrzenie alergii. Niby zmian astmatycznych w oskrzelach nie słychać i mam nadzieję, że tak pozostanie. W piątek jadę z nim jeszcze do lekarza na osłuchanie.
Poza tym mały rozwija sie bardzo fajnie. Mówi już dużo po swojemu, jest raczej mało płaczącym dzieckiem i raczkuje...do tyłu Ząbków na razie nie mam i nie zanosi się na nie tak szybko...to zdanie pediatry. Chłopcy ogólnie się ze sobą dogadują, ale Niki ostatnimi czasy jest strasznie u*****liwy. Przez tą ospę siedział 3 tygodnie w domu i tylko bezustannie jakieś problemy sobie wynajdywał. Jak dzisiaj puściłam go na dwór to też mu nie pasowało, że jest sam...a ja się nie rozdwoję! Czasami mnie wykańczają te dzieciaki, ale nie zamieniłabym swojego życia na żadne inne .
A i mój kochany małżonek coś ostatnio przybąkuje o kolejnym potomku Doszedł do wniosku, ze dzieci bardzo szybko rosną i co zrobimy z łóżeczkiem, pościelami i ubrankami dziecięcymi...a jego zdaniem szkoda wyda czy wyrzucić bo nie są jeszcze dość dostatecznie wyeksploatowane przez nasze dzieci Rany Julek...co też mu siedzi w tej głowie.
No to tyle u nas .
No, no Anecznik, juz widze jak nam piszesz o kolejnym rozowym paseczku na tescie ciazowym ;0)))
Ja nie czekam na wyeksploatowanie rzeczy po dzieciach. Te lepsze ( a wiadomo po niemowlaku rzeczy sa raczej w stanie idealnym) oddalam dla ludzi tutaj (po tych opadach i tragedii jaka w zwiazku z nimi nastapila taka pomoc byla bardzo potrzebna), a te gorsze wyladowaly po prostu w smieciach. Lozeczko jeszcze poki co nam sie przyda, zreszta mozna je zdemontowac i ma sie normalne lozko dla maucha. W sumie Sophie w nim spala, az do momentu pojawienia sie Noemie na swiecie, wiec mysle, ze posluzy nam jeszcze przez jakis czas. Wozek z pewnoscia tez, a jak juz nie bedzie potrzebny to sprzedam. Juz mnie kilka osob pytalo o cene i prosilo aby zarezerwowac. Tutaj Quinni wzbudza ogromne zainteresowanie. To taki troche statek kosmiczny wsrod wozkow (wg brazylijczykow rzecz jasna).
Mariena fajnie, ze sie cieszysz tym remontem mimo wszystko. Do tego teraz zacznie robic sie cieplej. Poza tym jak napisalas o tym zapachu wiosny to zatesknilam za tym musze przyznac. Wiem, wiem - za czym tu tesknic jak ma sie cieplo. No wlasnie - sa takie rzeczy, ktorych tu nie ma, a ktore tak dobrze mi sie kojarza, ze tesknie za nimi i jednym z nich jest ten zapach o ktorym piszesz. I za tulipanami, zakilami tesknie tez. Tu mamy cudowna nature, ale tych takich normalnych dla nas rzeczy bardzo mi brak...ach, chyba zaczyna mnie dopadac faza, ktora ponoc dopada wiekszosc ludi po 2, 3 miesiacach pobytu w nowym kraju...
Nie, no ja za kolejną ciążę dziękuję...chyba... Ja właściwie sama nie wiem. Z jednej strony nie chcę krzyczeć kategoryczne NIE a z drugiej jak sobie pomyślę o kolejnym dzieciaczku w domu i jeszcze większym bałaganie i obowiązkach mnie czekających to to NIE pojawia sie na ustach. Wiem jedno, najbardziej boję się ciąży z racji, że miałam dwie cesarki...nie chcę dzieci osierocić. Bynajmniej się by się zdarzyło to płakać nie będę, ale jednak na razie moje myśli pozostają przy dwójce dzieci jaką już posiadam
Mariena tak ta sama dyrektorka ma pod sobą szkołę podstawową i przedszkole...są w tym samym budynku
Eeeee...moze ja jakas dziwna jestem, ale wg mnie jak ktos dopuszcza mysl o kolejnym dziecku to to dziecko predzej czy pozniej bedzie mial Czyli...tak czy owak czuje gdzies tam w srodku, ze za jakis czas pochwalisz sie nam tu paseczkiem ;0) Ja bardzo chetnie podopinguje i "ponosze z Toba" ta ciaze jak by co ;0)
Jak juz wam wczesniej wspominalam Sophie miala bal karnawalowy w szkole i postanowila byc ksiezniczka - czym bardzo nas zaskoczyla. Na szczescie wszystko juz wrocilo do normy ;0))))) Po balu, gdy ja odbieralam zakomunikowala mi, ze bycie ksiezniczka nie bylo dobrym pomyslem i ze za rok chce byc batmanem Dla mnie spiderman czy batman - jeden pies. Tak czy owak obiecalam jej, ze bedzie tak jak sobie zazyczyla z nadzieja, ze moze za rok jej sie odmieni i zechce byc....elfem tak jak mi sie marzy Na marginesie w Sophie szkole co drugi chlopiec byl batmanem (oblezenie doslownie), co trzeci spidermanem. Superman-owie tez byli i jacys inni super bohaterowie. Ogolnie mowiac - bycie "manem" jest trendy
A ponizej kilka zdjec naszej "ksiezniczki":0) z dnia kiedy byl byl i rowniez zdjecia Sophie i Noemie z naszej prywatnej domowej, karnawalowej imprezy:0)
I jeszcze pytanie do was. Czesto z A. slyszymy, ze Sophie i Noemie sa do siebie bardzo podobne. Ok - rozumiem, w koncu sa siostrami z tych samych rodzicow. Zdarza sie jednak i tak, ze niektorzy twierdza ze Noemie to kopia Sophie...no wlasnie i tu jest problem bo wg nas podobne sa owszem, ale do "kopi" im daleko. I teraz nie wiem czy to my jestesmy w bledzie, czy moze ci znajomi (a jest ich troche). Wkleje wam ponizej zdjecie obu z tego samego okresu. I jak myslicie???
Ja nie wiem ale wg mnie Myszorkowy Tymek i Filip sa do siebie bardziej podobni niz moje dziewczyny do siebie.
Ada przede wszystkim zdjęcia rewelacyjne! Takie kolorowe i wesołe. Noemi powaliła mnie najbardziej w tej peruce, a Sophie jakoś sobie nie wyobrażam w roli super bohatera bo jako księżniczka wyglądała przesłodko. A co do podobieństwa to mnie sie wydawało, ze Noemi to kopia Sophie kiedy tylko pierwszy raz nam małą pokazałaś. Jak przyglądam się obu zdjęciom to widzę różnicę, ale tak naprawdę minimalną, więc jednak "prawie" kopia No co, A. zrobił skaner pierwszej córki...po co miał się męczyć i szukać innego "projektu" w swoim "plemieniu" Noski, oczy, usteczka mają identyczne, tylko kształt twarzyczki troszeczkę inny, ale to może przez bibeloty na głowie .
No wlasnie sek w tym ze:
- Sophie nos ma zadarty (tak ze widac dziurki), u Noemie ich nie widac
- Noemie ma oczy wieksze niz Sophie w jej wieku (ale tu akurat moge sie mylic, bo Sophie w wieku Noemie byla bardziej masywna a co za tym idzie oczy mogly ginac w pulchnej buzi)
- Usta - Noemie ma dluzsze. Gorna warga jest w ksztalcie serduszka (po Achilesie). Sophie ma usta calkowicie po mnie.
No wiec wlasnie...jednak my roznic widzimy wiele stad nasze watpliwosci odnosnie kopi (oczywiscie koloru oczu pod uwage nie biore, bo akurat ten jest tu najmniej istotny)
Ada... Sophie jako księżniczka przepiękna... pewnie byłaby też całkiem całkiem "manem" ale wolę księżniczkę...
może wynika to z faktu że u mnie same "many"
piękne masz córki...
zupełnie tak jak ja synów... dla mnie najpiękniejsi pod słońcem....
co do podobieństw to dla mnie są różne, choć na pierwszy rzut oka że tak powiem podobieństwo jest mocne...
wiadomo geny i ich mieszanki
to tak jak z moimi.... dla mnie kompletnie inni choć w sumie podobni...
ale kształt twarzy, oczy i ich oprawa, usta różne...
wszyscy za to twierdzą że Fi to kopie Tymka...
nawet charaktery skrajnie różne mają... wspólnym mianownikiem jest jedynie dziki upór
po kim? pytam... po kim???? hihihi
no nic... pora zrobić sobie kawę i do pracy się zabrać...
Hihihi, już zdążyłam zapomnieć, jaka duuża była Sophie, taki "mały Budda" Śliczny "mały Budda", przesłodki.
Podobne są dziewczynki, nie ma co mówić - dla nas chyba ta egzotyczna uroda jest myląca i stąd wrażenie, że są identyczne. Dla Polaka/Europejczyka jak widzi 2 takie osóbki, to na pierwszy rzut oka wysuwają się właśnie te egzotyczne oczy, kolor skóry, nosek w kształcie trochę innym niż naszych dzieci - trochę pełniejszy. I to rzutuje na ogólny osąd podobieństwa. A jak ktoś zna je lepiej - tak jak Ty - i jest przyzwyczajony do tego typu urody, to może się poprzyglądać dokładniej i wtedy zauważa różnice, których inni nie widzą.
A księżniczka była piękna - szkoda, że jakiś książę u jej boku nie stanął, tylko sami super-bohaterowie.
No i jak już pisałam na FB - zakochałam się w zdjęciu Sophie w czerwonej peruce. Wielki buziak dla twoich dziewczynek!!!!!!!
Ada, słodziaki, zazdroszczę takiej karnacji... Ja i me dziecia takie blade. I podpisuje sie pod słowami Marieny, pewnie jak ktoś nieprzyzwyczajony jest to wydaje im sie ze t blizniaczki w róznym wieku ;P
Macie FB?! Poproszę o linka na pw
Dokładnie Ada, Ty widzisz większe różnice bo masz dziewczynki na co dzień. Są do siebie bardzo podobne choć niekoniecznie może i kopie. U nas znowu wszyscy sądzą, że Nikodem i Igor są zupełnie różni. My z D. mamy inne zdanie. Różnią sie dużo, ale mają też w wyglądzie wspólne cechy. Poza tym każdy twierdzi też, ze Igor jest "duży" na buzi, a tak naprawdę Nikodem to dopiero był mały buldog
Wyobraźcie sobie, ze Igro nie złapał ospy od Nikodema. Jutro co prawda mija 3 tydzień kiedy Nikodem przestał zarażać, ale od początku choroby Nikosia minęło 4 tygodnie więc myślę, że mały jest bezpieczny i chyba się z tego cieszę.
Teściowa mnie wpieniła. Poszłam wstawiać pranie a dzieci były pod jej opieką. Kiedy przyszłam zastałam dzieciaki same w pokoju a moja teściowa sprzątała sypialnię zupełnie nie martwiąc się o dzieci. Jej tłumaczenie "przecież Nikodem Igora pilnuje" Zostawiła 8-miesięczne dziecko pod opieką niespełna 5-latka! Dodam, że Igor był w krzesełku, jest już ruchliwym dzieckiem i jakby wyleciał z krzesełka to nie darowałabym jej tego
Hmm, prawdę mówiąc to jak Maciuś miał te ok.8 miesięcy, to pewniej się czułam, jak zostawał w pokoju sam (a ja np. do łazienki musiałam iść), niż jak zostawała z nim Anulka. Mimo, że nie robiła mu nigdy krzywdy naumyślnie. Ale te nasze 4-5 latki miewają czasem takie pomysły że trudno za nimi nadążyć. A sam 8-miesięczniak nie zrobi sobie jeszcze sam krzywdy przy zabawie.
No i fajnie, że ominęła Igiego na razie ospa. Jeszcze zdąży zachorować a ty masz trochę oddechu.
Moja Ania jeszcze na razie nie przeszła żadnej zakaźnej choroby. Zresztą - najpoważniejsza jej choroba dotąd, to była nasza zakopiańska grypa. A poza tym jedno zapalenie gardła i do tego tylko katary. No i borelioza... I to wszystko. A antybiotyki brała z 5 razy (plus miesiąc antybiotyku z okazji boreliozy )
Jestem przerazona tym co sie stalo w Japonii. Nie wiem czy macie podobnie, ale mnie takie katastrofy paralizuja. Nie potrafie potem na niczym innym skupic uwagi tylko ciagle o tym mysle. Straszne...
Babcia dalej w szpitalu, nie ejst najlepiej, zemdlała kolejny raz, lezy pod aparatami, serce wariuje... Nie poszlam na zajecia bo nie miałam z kim zostawić dzieci. Tak mi przykro, ze nie moge na nikogo liczyć.
Co do dzieci, to czasem tak mam że po prostu musze wybiec do łazienki i zostawic wszstko jak leży, bo mam problemy z nietrzymaniem moczy Po porodzie z Asią czasem mnie dopada i wiem ze musze byc w toalecie w jednym momencie...
Przedwczoraj przszla do mnie "kolezanka" poprosiłam ja zeby na dzieci popatrzyła, bo chcialam skonczyc gotować ogórkową (pyszna wyszła, swoja drogą ;P ) a ta poszla sobie do drugiego pokoju na kompa... no i wiecie co sie stało z Gabi leżącą na łóżku... obkreciła sie i buch na ziemie, krzyk obu tzn asi i Gabi, chwała, ze łóżko było niziutkie i nei stała jej sie zadna krzywda, wystraszyly sie. Nie mówie jaką awanture stoczylam z tą dziewuchą.
Pod koniec miesiąca wybieram się do Tarnowa, do cioci Daniela. To przekochana kobieta, a ja u nich wypoczyam psychicznie i fizycznie
Oglądałam własnie we wiadomościach o Miłoszku, ktory zmarł na Sepsę... Lekarka zlekceważyla rodziców i kazała im osobiście jechac do szpitala, ale był0 za pozno..
Popłakalam się w momencie, przypomniałam sobie jak Gabi po urodzeniu miała tą cholerną posocznicę, a dyspozytorka za 1 razem odmówiła prtzyjazdu karetki, twierdzac ze do porodu nei wysyła... Dopiero za drugim razem przyjechali. OSIEM MINUT przed porodem...
Tsunami........... Japonia......... Okropne rzeczy. Niesamowite zdjęcia pokazywali, jak ogromne masy wody tak po prostu wdzierają się na ląd, wyglądało to z góry, jak rozlana woda ze szklanki, która się rozlewa szerzej i szerzej... I to tak spokojnie wyglądało, bezlitośnie i niepowstrzymanie. I zdjęcia jak jakaś ogromna liczba samochodów się poniewiera w masie wody, jak zabawki. A w tych autach przecież mogli być ludzie, tzn. na pewno już zwłoki... Okropne wydarzenia.
Aguc wiesz, ze nie przepadam za Twoją babcią, tzn za tym jaką krzywdę Wam wyrządza, ale źle jej nie życze i mam nadzieję, że mimo osłabienia organizmu poradzi sobie jakoś.
I jedź, odpoczywaj to daje powera na dalszą droge w życiu.
Straszne, ja juz nawet nie oglądam wiadomości bo mnie bardzo takie rzeczy przybijają. Mam wrażenie, że zbliża sie nieuchronnie koniec świata bo tyle co się w ostatnich latach dzieje to już przechodzi ludzkie pojęcie.
Hej Hej
Jeju Ada jakie te Twoje dzieciaczki sa slodkie;).....ale to co opisalas z tesciowa to az mi gesia skorka pojawila sie.....normalnie czytajac to mialam przed oczyma cale zdarzenie...szczescie wielkie mialas ze nic sie nie stalo....i oby Cie nigdy to szczescie nie opuscilo...
Aga ja Cie podziwiam, i zycze udanego odpoczynku, nalezy sie Tobie;)
Co do dzieci, to ja przy jednym nie mam problemow, poza komputerem......moj Daniel umie doslownie poslugiwac sie internetem, wpisywac strony, bo pisac juz od roku umie, wiec wpisanie dla niego literek to zaden problem, uwielbia gre Star Wars Lego....przepada za wszelkiego rodzaju robotami a w szczegolnosci Transformersami..i zyje w swiecie fantazji....ja mam czasem wrazenie ze mam 7 letnie dziecko...on woli sie bawic nawet ze starszymi dziecmi...moj brat ma w jego wieku syna i corke...a on powtarza ze kuzyn jest dla niego za maly i "nie wie i co chodzi"....martwi mnie to musze przyznac, bo doslownie nawet ubrania musza byc z bohaterami z jego fantazji...ostatnio byl Ben 10....
Ograniczamy mu jak mozemy gry, komputer...ale on nawet bawiac sie uklada z klockow statki SW, jesli idziemy do sklepu to nie ma innych zainteresowan jak klocki lego do skladania statkow SW, albo bohaterow jak on to mowi "autobotow"....a strone Cartoon Network zna dokladnie...pozwalalismy mu kilka razy na granie na tej stronie i pokazalismy mu jak sie wpisuje..tylko raz...a teraz sa tego skutki....za rok Daniel idzie do szkoly, tutaj w Norwegii korzystaja na lekcjach z laptopow ktore szkola daje do nauki, nie wiem jak to bedzie....nie chce zeby byl uzalezniony od komputera.....mam nadzieje ze w szkole bedzie tylko nauka i ogranicza dostep do komputera....a czy wasze dzieci maja jakis bohaterow, albo lubia cos ponad wszystko...??..czy tylko moj syn przejawia cos nad czym powinnam sie martwic....
No a co do Japonii....wspolczuje, i niewyobrazam sobie cierpienia tych ludzi....nie moge..to jest nie do pojecia, co czuja ci ludzie ktorzy stracili wszystko, bliskich, doslownie wszystko razem z nadzieja.....mam nadzieje ze bedzie dobrze i ze sie wszystko da pozbierac...
Podziwiam, że Danielek potrafi już pisać - u na ta umiejętność jeszcze niedostępna jest, choć Ania potrafi napisać "ANIA, MAMA, TATA, MACIUŚ". Ale to jest na zasadzie - nauczyła się składać te kilka literek i tyle, nie umie ich wykorzystać inaczej.
Co do komputera - moja Ania baaardzo mało z niego korzysta - nawet rzadziej, niż raz w tygodniu, nawet raz na 2 tygodnie. Potrafi posługiwać się myszką, touch-padem laptopa, poruszać się w obrębie podstron "ciufci". I tyle - uważam, że na 4.5 roku to i tak dużo, wystarczająco - no bo i po co ma więcej umieć, skoro prawie nie korzysta z komputera. Zdąży jeszcze spędzać godziny przed tym pudełkiem, to nieuniknione w dzisiejszych czasach, ale im później zacznie, tym wg mnie lepiej.
A akurat Cartoon Network uważam za najokropniejszy i najgłupszy kanał dla dzieci.
...dodam jeszcze tylko, że moja przyjaciółka miała problem ze swoim synem bo oglądał na Disney Chanel filmy młodzieżowe i potem jego zachowanie bardzooo sie pogorszyło...nie mogli z nim dać rady. Do tego od małego viva No i ostatnio mój Niki jak u nich byliśmy został sam w pokoju kolegi, który siedział u nas i oglądał vivę. Pytam co Nikodem ogląd a wpokoju (bo mają telewizor u dziecka w pokoju) i się dowiaduję, że właśnie Disney Chanel...poprosiłam o przełączenie bo leciały filmy. Wszyscy spojrzeli na mnie i D. jak na kosmitów. Potem usłyszałam pytanie "a vivę Nikodem ogląda"...odpowiedź "nie"...i wiecie co usłyszałam?..."eee to on nic nie będzie wiedział o życiu" No masz no. Tak jak uwielbiamy naszych przyjaciół tak niektórych kwestii w wychowywaniu zupełnie nie rozumiemy. Akurat my jesteśmy zdania, że więcej Nikodem będzie wiedział o życiu ze swoich programów przyrodniczych niż jego kolega z vivy.
Anecznik nie przejmuj się...
moi synowie też zyciowo nie przygotowani bo Vivy nie czytają
Anecznik zapisałaś już Nikodema do przedszkola???
Ja właśnie zapisałam do systemu internetowego Filipka, jeszcze tylko zanieść papiery do przedszkola i
czekać że się uda do przedszkola pierwszego wyboru...
ale ten czas leci... dopiero się urodził a tu już do przedszkola pójdzie...
dubel
Hehe, my nawet dorośli Vivy nie oglądamy
A co o dzieciach mówić - mnie też nie zależy na takiej ich znajomości życia.
W kwestii CN mam identyczne zdanie jak wy. Nigdy Sophie tego programu nie ogladala. Co lepsze wiedziala, ze nie wolno jej go wlaczac i zawsze go omijala glosno komentujac, ze tam sa brzydkie bajki :0) U nas tez Play Hous Disney krolowal jak jeszcze mieszkalismy w Szwajcarii a tam Myszka Miki i Male Einstain-y. Poza tym widze, ze pod tym wzgledem Sophie ma wiele wspolnego z Nikodemem. Uwielbia ogladac programy przyrodnicze.
Viva - hmm...troche mnie to zaszokowalo przyznam. Po pierwsze dla mnie osobiscie to jeden z najgorszych programow muzycznych zarowno pod katem prezentowanej tam muzyki jak i calej otoczki (jak dla mnie za duzo komercji). Do tego plastik, przemoc i sex w prawie kazdym teledysku. Sophie nie oglada zadnego kanalu muzycznego. Wystarczy jej ze poslucha z plyty. Poza tym ma swoje ulubione dvd z XUXA (to tutejsza gwiazda dzieciecej piosenki). Sa naprawde kolorowe, wesole. Mozna sie przy nich fajnie powyglupiac i potanczyc...
Jesli ktos swoje dzieci uczy zycia przez puszczanie im Vivy...hmmm, az strach pomyslec na kogo wyrosna :0/
Odnosnie komputera to byl okres kiedy zasiadala przy nim dosc czesto, na ciufci wlasnie i jeszcze cos tam bylo dla dzieci. To bylo wtedy gdy Noemie sie urodzila i przyjechalismy do PL. W koncu zabronilam. Teraz nie siada w ogole, moze bym jej pozwolila raz na tydzien, ale mamy internet na modem i do wykorzystania w miesiacu 4G, a te strony z grami strasznie ciagna. Nie widze aby jakos szczegolnie marudzila. Za to musialam jej obiecac, ze kazdego dnia w cos z nia zagram. Mamy wiele gier planszowych. Te naprawde jej wystarcza w chwili obecnej tak mysle.
Poza tym Aksonia pytalas czy jest cos na punkcie czego nasze dzieci maja obsesje. No wiec tak - Sophie nie wyobraza sobie dnia bez:
- przejazdzki na rowerze. Nawet gdy pada musi pojezdzic. Choc troszke.
- dzien bez pogrania w pilke tez sie nie liczy. To jest troche problematyczne, bo zdarza sie jej grac w domu i kopac pilke o sciane miedz naszym, a sasiadow mieszkaniem. Bardzo sie na nia o to gniewam i stosuje roznego rodzaju kary aby przestala (typu zabranie pilki na caly dzien, nieobejrzenie dobranocki itd.) ale szybko jej sie zapomina, ze jej nie wolno :0/// Na dworzu grac moze z tym ze bliskosc stawu ja troche ogranicza.
- dzien bez gitary i bebnow oraz spiewania jest dniem straconym...Sasiedzi chyba za nami nie przepadaja, bo Sophie gdy nie nadaje (a buzia je sie nie zamyka - naprawde, mozna zwariowac czasem) to gra i spiewa. Nawet ostatnio postanowilam to uwiecznic na zdjeciach. Jak zgram to wkleje. Oczywiscie wirna publicznosc stanowi siostra , ktora poki co bardzo wystepy siostry lubi bo smieje sie ciagle :0)
- malowanie, to rowniez wielka jej pasja.
A u nas zabkowanie od tygodnia. Ale przebiega niezwykle spokojnie. Gdyby nie to, ze mnie me dziecko ugryzlo nie zauwazylabym pewnie, bo nawet dziasla niespecjalnie spuchniete. Jeden zab sie wybil, teraz pcha sie drugi.
Nasz Igli ciągle bezzębny, aczkolwiek od wczoraj daje nam tak popalić, że dziecka nie poznajemy. Dotąd był kochany, mało płakał i właściwie bardzo dużo potrafił się sam bawić na dywanie, albo siedział sobie w krzesełku. A teraz masakra! Ręce nam opadają i brakuje nam pomysłów na zabawianie. Do tego zrobił się cwany i wyciąga ręce jak np siedzi w krzesełku, albo raczkuje do przodu jak jest zdesperowany aby go wziąć...do tej pory raczkował do tyłu, inaczej nie umiał Także po całym dniu spędzonym z Igorem sama mam serdecznie dosyć i wieczorem padam na pysk....... No i krzykacz okropny sie zrobił. Ciągle sie nadziera tatatata albo dziadziadzia...uszy nasze dostają popalić
Dzisiaj byliśmy na 7 wizycie z jego bioderkami i wszystko jest dobrze z czego jesteśmy bardzooo zadowoleni. Ostatnia wizyta będzie wówczas kiedy mały zacznie chodzić.
Wczoraj z moją przyjaciółką zrobiłyśmy sobie zaległe spotkanie z okazji Dnia Kobiet...jak co roku. Wypiłyśmy sobie Malibu (to już tradycja z tej okazji) i skusiłyśmy się na Nalewkę babuni...a potem jeszcze kebab (nieźle dietetuję, co?)...skutki tego możecie sobie wyobrazić...jeszcze dzisiaj mam loty Jednak dzieci położyłam spać i sama trafiłam do łóżka
Dzisiaj natomiast dostałam propozycję pójścia na koncert Roberta Gawlińskiego, ale niestety dowiedziałam się za późno i nie mam opieki nad dziećmi bo małż idzie na zebranie rady
No dużo się tutaj dzieje ostatnio.
U mnie niestety marzec - miesiącem bez czasu dla siebie totalnie.
Byłam teraz na 2 szkoleniach weekendowych, do tego warsztaty i szkolenia na miejscu w ilości ok 8, a to dopiero połowa.
W sobotę miałam urodziny (nie wiem kiedy wyprawiam bo mnie nie było), a jutro mam imieniny (i nie mam już siły).
Do tego Mateusz ma jelitówkę od soboty, reszta się jakoś trzyma (u nas podobno teraz epidemia jelitówki).
Więc u mnie też się dzieiej tylko nie koniecznie dobrze.
Już czekam na wakacje
Izunia - wszystkiego najlepszego w takim razie ci życzę - imieninowo i urodzinowo. Przede wszystkim życzę ci SPOKOJU i ZDROWIA, bo jak widać, ostatnio coś ci tego brakuje. Wielki buziak!!!
Iza w takim razie spoznione i przedwczesne "sto lat". Niech ci czas do wakacji szybko minie! Duzo zdrowia dla calej rodzinki zycze!!!
Wlasnie podziwialam dzis Joabe na FB. Skubana swietnie wyglada. Schudla, wlos zrobiony (jak zawsze) ale w tej fryzurze wyglada wyjatkowo korzystnie. Normalnie az trudno uwierzyc ze ma 2 dzieci. Ciekawe co robila, zeby miec taka figure. Joaba jak mnie czytasz to pochwal sie! ;0)
Iza ode mnie również spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowo-imieninowe. Niech Ci zdrówko dopisuje oraz abyś znalazła w końcu czas dla siebie...wówczas proponuję jakies spa Sto lat!
Ada super, że w końcu się zmotywowałaś do dietki...ja niestety ostatnio z dietą na bakier i aż się boję wejść na wagę.
Co do raczkowania to ja jestem przeszczęśliwa (choć to czasami u*****liwe bo dużo trzeba zwracać uwagę gdzie mały łobuziak polezie ), Nikodem nam nie raczkował i właściwie nie pełzał, więc cieszę ozy kiedy Igi się przemieszcza. Każde dziecko się rozwija inaczej i trzeba dac mu wolną rękę i pozwolić na tempo rozwoju jakie samo sobie określi. My np nie mamy jeszcze ząbków i nic z tym nie zrobimy, trzeba czekać.
A zdjęcia Joaby widziałam na NK i poznać jej nie mogłam
Dziecko w końcu zapisane do przedszkola, ale podobno mają zrobić oddział zerówki dla pięciolatków...będą nas powiadamiać telefonicznie.
Mariena nie masz przypadkiem jakiś ciuszków po Maciusiu do sprzedania w rozmiarze 74-80, głównie interesują mnie spodnie jeansowe takie zwyczajne, proste (no chyba, że zostawiasz do następnego potomka )?
Witam po krótkim przerywniku.
U nas sprawy się pokomplikowały i bocian był i się zmył. Kropeczki wróciły w niebyt.
Ulokowały sie w jajowodzie niestety, nie było wyjścia. Laparoskopia, krotki urlop i od poniedzialku jestem w domu.
Sprawy juz sie miały dobrze, a tu bach, ciach i znowu mikser w glowie.
Anecznik, ja mam trochę ciuchów po Adasiu. Jakbyś była zainteresowana to daj znać.
Dziękuję dziewczyny
Mój mąż dzisiaj koło południa wysłał mi smsa z życzeniami imieninowymi i z informacją, że ok godz. 19:30 wyjeżdżamy w nieokreślonym kierunku, że opieka nad dziećmi zapewniona i mam być gotowa
Lubię takie niespodzianki. Byliśmy w restauracji na kolacji i na deserze i na martini i na herbatce pysznej. Było super
Meganka - przykro mi ogromnie, szkoda że sprawy tak się ułożyły, ale trudno - tak widocznie miało być. Całe szczęście w tym wszystkim, że szybko lekarze się zorientowali w sytuacji i nie było zagrożenia twojego życia, bo przecież ciąża pozamaciczna może skończyć się różnie Trzymaj się i w gorszych chwilach może cię choć ciut podniesie na duchu, że masz sporo wirtualnie wspierających cię osób.
Ada - życzę wytrwałości w diecie, choć ty nie masz raczej z tym problemów. Ja od miesiąca ponad uczestniczę bardzo aktywnie w diecie, tylko że nie swojej a męża - po prostu zdecydowałam za niego, że się odchudza. I już. Na szczęście sam też dojrzał do tego i się nie bronił, tylko grzecznie zjada, co mu naszykuję I po miesiącu ma 10 kg mniej, widać to zwłaszcza na twarzy. Dobrze, bo już zaczynało być z jego wagą coraz gorzej. A i wygląd coraz bardziej się pogarszał.
Anecznik - dobrze, że Meganka ma jakieś ciuszki do sprzedania, bo ja niestety mam tutaj kolejkę do ubranek po Maciusiu. Przekazujemy sobie ubranka w dość szerokim gronie. Dla Ani dostawałam od różnych koleżanek, potem po niej ubranka szły do bliźniaków szwagierki, po bliźniakach wracają do Maciusia a po Maciusiu idą do dwóch następnych chłopców. tak więc jest ciągły obrót ciuszków. No i dobrze, bo przecież to się mało niszczy na tym etapie życia dziecka, a te ubranka są takie słodkie niektóre, że aż szkoda, kiedy maluch z takiego ubranka wyrasta...
Izaaa - no to się mężuś zachował! Super. Ja też uwielbiam niespodzianki, bardzo chciałabym żeby mój mąż kiedyś na taki pomysł wpadł jak twój.
Mariena, ja wiem co grozi jak sę nie dopatrzy szybko, niestety to nie pierwszy raz u nas. Teraz za każdym razem usg robione jest szybciutko, zeby wykluczyć ciążę poza macica, a w drugiej kolejności potwierdzić wewnątrz.
Jutro wraca moj mąz w końcu, więc będzie mi łatwiej jakos to ogarnąć.
Chwila - to ty z tym wszystkim byłaś sama? Diagnoza, szpital, zabieg? Dzieci? Chyba coś źle zrozumiałam, bo nie wyobrażam sobie, żeby w takich chwilach nie było z tobą męża....
oj porobiło się widzę nie fajnie...
Meganka
coż więcej można dodać.....
wiosna za pasem i musze spełnić obietnice daną dziecku, a mianowicie za dobra naukę kupic psa
i co dzdiecko się postarało, wiec szukam teraz jakiejś rasy do bloków.
Myslałam o westach tylko kurcze ta biel....
jakoś tego nie widzę
pies musi miec włos, a nie sierść, (dom alergików)
Oooo Majka - my tez o tej rasie myslelismy, z tym ze ja wolalabym czarnego. Od jakiegos czasu jednak chodzi za mna rudy seter irlandzki i bede MOCNO sie starac aby namowic A. na takiego wlasnie. Ja jednak chce duzego psa. Zawsze o takim marzylam i mam nadzieje ze tym razem to marzenie zrealizuje.
Szczęściary z Was, że mężowie nie mają nic przeciwko psom w domu. My mamy dwa, ale na podwórku w klatce a to już nie to samo. Jak wypuścimy je aby sobie polatały to są takie dzikusy, ze szok. Ja chciałabym sie poprzytulać z takim czworonogiem i pobawić, a nasze szałaputy zbyt szałaputne . Niestety D. nie wyobraża sobie psa w domu ze względu na to, że taki pupil no nie ukrywajmy robi bałagan. W sumie racja bo kłaki leżą wszędzie. Wychowałam się w domu z psem od 8 roku życia i wiem co to znaczy. I właściwie to jedyny argument, który do mnie przemawia na NIE. Poza tym bardzo bym chciała. Nawet myślałam o Jorku bo mały i ma włos właśnie a nie sierść, więc nie kłaczy...D. ciągle na NIE.
Nie wiem skąd, ale Nikodem właśnie wczoraj zapytał mi się czy kiedyś będziemy mieli pieska w domu...i co ja mam dziecku powiedzieć...?
Ada - strasznie mi się setery irlandzkie podobają!!! Piękne są i już! Tylko ja chcę małego psa, który mi ogródka nie rozniesie... Ale może jeszcze kiedyś takiego setera kupię... Za kilka lat. Po maltańczyku, który będzie na pewno - obiecaliśmy Ani, i tak już zwlekamy z kupnem.
Hmmm, no tak, te kaczki utrudniają sprawę.... Latałyby pióra w powietrzu
Dziewczyny przestańcie bo mi sie chce takiego psiaka i znowu zacznę z D. o niego walczyć, a z tego zawsze wychodzi wojna domowa Idę maltańczyka zobaczyć bo nie mam pojęcia jak wygląda .
Dodam jeszcze, że ja dzisiaj bardzo słabo się poczułam na rano...w poniedziałek robię badania bo obawiam sie o anemię.
Niki ma katar a Igi katar i zmiany na oskrzelach i przez to nie został znowu zaszczepiony. A i zabieg wycięcia migdałka u Nikodema przesunięty z kwietnia na 11 czerwca bo pani dr twierdziła, że do nas dzwoniłam dwa razy w sprawie terminu, ale my nie odebraliśmy i nie oddzwanialiśmy. Wierzyć mi się nie chce bo ja zawsze oddzwaniam jeśli nie mogę odebrać telefonu
Śliczne te maltańczyki! Ceny też niektórych z rodowodem są dość wysokie bo nawet widziała za 2 tysiace
No niektórych faktycznie poszaleli właściciele/hodowcy.
A jak ci się podoba wersja długowłosa czyli wzorzec rasy?
Hop hop!!!!
Gdzie jesteście?
Sama tu zostałam???
Buuuuuuu.......
Mariena nie jesteś sama...jeszcze ja się ostałam na tym wątku
U nas w domu szpital. NIkodem i Igor na antybiotyku...oskrzela. Nikodem jest wesoły i gdyby nie kaszel to by w ogóle nie było widać, że jest chory. Igi jednak ma sie dużo gorzej. Dusi się tak kaszlem, że wymiotuje. Dostaje antybiotyk a do tego inhalacje z pulmicortu, mucosolvanu i z berodual. Niestety Zinnat mu nie smakuje i jak wczoraj wieczorem łyknął tak dzisiaj zwymiotował. Zobaczymy jak będzie na wieczór, jeśli znowu odda lek to chyba trzeba dzwonić do lekarza.
No i to tyle u nas. A no jeszcze z D. się pokłóciłąm i do ładu nie mogę z nim dojść. Ech, najbardziej wkurza mnie jego stoicki spokój Mam tylko nadzieję, że niedługo kryzys minie bo przez te wszystkie stresy żre jak głupia...i dieta poszła w las
A u nas grypa jelitowa....najpierw Ania a wczoraj ja.
Czyli wiosna dla wszystkich sie bardzo "ciekawie" zaczęła. Dużo zdrówka dla wszystkich choruszków.
No tak, "ciekawie" się porobiło...
U nas też choroby. Angina i u Patrycji i u Mateusza.
A tydzień temu była jelitówka.
Kiedy to się skończy???
Mnie jak na razie nie bierze, tego by jeszcze brakowało.
No to pieknie faktycznie...
Zycze dla wszystkich chorowitkow duzo, duzo zdrowia!
U nas nic nowego. Nie odzywalam sie bo A. wrocil i chcialam sie nim naciszyc. Dzis wyjechal znowu. Tym razem na 3 tygodnie. Normalnie wyc mi sie chce. Smutno mi.
Poza tym znowu zaczelo byc upalnie, choc pewnie nie potrwa to juz dlugo. W koncu mamy"jesien".
A ja myślałam, że dziś już zdołam pójść do pracy...
ale nic z tego... jestem totalnie wymęczona
Ada współczuję, że A. ma tyle wyjazdów i jednocześnie podziwiam Ciebie, że w obcym dla siebie kraju i bez ukochanego tak świetnie sobie radzisz. Oby szybko minęły Ci te 3 tygodnie
Iza tez bezustannie zadaję sobie pytanie "kiedy to się skończy?". Nikodem mi tyle nie chorował w tym wieku jak Igi a o niego martwię się najbardziej.
Niko już dużooo lepiej, ale Igor niestety nie. Do tego dzisiaj o 5 rano zrobił mi pobudkę i już przed 6 wylądowaliśmy w salonie i mały bawił się na dywanie. Spałam zaledwie 4 godziny i jestem padnięta, a trzeba jeszcze jechać do miasta i pozałatwiać różne sprawy
Anecznik - 4 godziny snu to przy mojej nocce rewelacyjny wynik. Ja dziś spałam... niecałą godzinę, nad ranem. Maciuś zasnął wieczorem jak zwykle- o 20, ja położyłam się chwilę po 24. No i o 24.30 Maciuś się obudził i nie chciał mnie już zostawić. No więc wylądowałam razem z małym na nierozłożonej kanapie (bo wczoraj wieczorem jelitówka dopadła mojego męża i nie chciałam razem z nim spać, a kanapy sobie nie rozłożyłam, no bo mi się nie chciało). Na dodatek Maciuś całą resztę nocy nie spał, miotał mi się po tej wąskiej kanapie, wstawał, przepychał się, przytulał do mnie albo odpychał. A razem z nim nie spałam też ja.... Zasnął dopiero ok.5.30 a o 6.40 już zadzwonił budzik - o 7 przychodzą robotnicy do remontu.
Ha....a ja myslalam, ze to ja sobie dzis marnie pospalam
Anecznik - z jednej strony tez sobie i A. wspolczuje, z drugiej sie ciesze, ze Achiles ma ta prace i ze dostaje te wyjazdy. Ostatnio byly jakies problemy u niego w firmie i jeden wyjazd (mial go robic w przyszlym tygodniu, tez na 3 tygodnie) zostal mu zabrany. Nie ukrywam, ze bylismy bardzo zdenerwowani, bo to oznaczalo prawie caly kwiecien bez pracy, a tym samym bez zarobku. Na szczescie dobry duch nad nim czuwa i w piatek zadzwonila szefowa i powiedziala, ze potrzebuja kogos na ta niedziele. A. nawet sie nie zastanawial. W sumie mielismy co innego w planach, ale co tam, odbijemy sobie innym razem. Inna pozytywna rzecz w tym calym zamieszaniu - A. bedzie tu na wielkanoc :0) A juz myslalam, ze bede sama siedziec z dziecmi przy...no wlasnie, nawet nie wiem przy czym sie tu siedzi...przy mango, bananach i krewetkach
Powiem wam, ze czasem dopadaja mnie tu smuty. Tesknota daje sie we znaki. Nie znam tu nikogo, wszyscy znajomi i rodzina sa w Rio. Niby blisko, ale nikt przypadkiem o Itaipave nie zahacza. Moglabym w sumie tam sama pojechac, ale jeszcze czuje pewien strach przed wjechaniem do miasta - centrum mam na mysli. Zasady jazdy sa tu "troche" inne niz u nas. Samochody mijaja cie z kazdej strony, nie sygnalizuja, o motorach nie wspominajac. Rowerzysci jezdza pod prad (bo tak przynajmniej widza nadjezdzajacy samochod i w razie czego moga uciec na bok). Tempo jazdy tez pozostawia wiele do zyczenia. Ja jezdzac zgodnie z przepisami czuje sie czasem jak oferma, bo tu nikt przepisow nie przestrzega. Nikt nie robi STOP na Stopie jesli widzi, ze nie ma takiej potrzeby Dwupasmowa ulica czesto staje sie trzypasmowa i zgadnij czlowieku jak tu jechac....Juz nie raz sie zdarzylo, ze mialam ochote zatrzymac na srodku drogi auto, wysiasc i zaczac sie drzec do kierowcow jakie to z nich polglowki, jak mnie wkurzaja ryzykujac moje zycie i mojej rodziny, bo swoje moga ryzykowac do woli jesli maja taka potrzebe. Tak naprawde pewnie juz bym nieraz conieco powiedziala temu czy owemu, ale bariera jezykowa mi na to nie powtarza, dlatego jade i klne pod nosem tak zeby dzieci nie slyszaly Oczywiscie przebieganie pieszych przez autostrade lub przejezdzanie przez nia w poprzeg przez rowerzystow to chleb powszedni tu
No i tak sobie siedze w tym moim "raju"...gadam do dzieci - glownie do mlodszej bo starsza w ciagu dnia w szkole i tesknie sobie od czasu do czasu za europejska cywilizacja....
Mariena - ja mam nadzieje, ze po remoncie pochwalisz sie swoim domem. Jestem ciekawa efektu koncowego.
Oj, "smuteczki nad rzeczką" (a raczej stawem) widzę. Miną, jak tylko A. się pojawi Proces adaptacyjny ciągle masz w toku i to nie jest jak widać takie łatwe, z racji różnic kulturowych.
A ja sie pochwalę - dziś odebrałam nasze pozwolenie na budowę!!!!! Jak któraś coś takiego zalatwiała, to wie ile papierologii z tym jest związanej i jak cieszy ten ostatni papier Wieczorem wino otworzę
A remont góry już prawie skończony - jeszcze tylko jutro hydraulik podłączy urządzenia w łazience, stolarz zamontuje opaski na ościeżnicach, też jutro kolega przywiezie i zamontuje nasze meble do łazienki. I zostanie umycie okien i podłóg i wniesienie mebli. Takimi rzeczami jak karnisze, rolety, dekoracje ścian zajmę się za miesiąc, po egzaminie. Na razie będzie tak surowo raczej, bo oświetlenie też kupiłam tylko do sypialni.
W ogóle jest problem z kupieniem ładnej i niedrogiej lampy dziecięcej. Już w wielu sklepach byłam i naprawdę wybór jest niewielki. Jak coś jest nawet fajnego to kosztuje 400-500 złotych - a tyle nie dam.
I postanowiłam, że przy okazji remontowych przeprowadzek wewnętrznych Maciuś trafi ze spaniem do własnego pokoju. Teraz też śpi w innym pokoju niż my, budzi się dość rzadko, więc pójdę tym tropem.
Mariena nie wiem jakiej lampy szukasz, ale ja szukałam w sieci a potem poszłam do sklepu na mieście i pokazałam co chcę a oni mi zamówili. W granicach 100 do 200 zł jest ich całe mnówstwo.
A ja od środy na zwolnieniu, siedzę z młodymi w domu, Pati już prawie zdrowa (pewnie pójdzie w poniedziałek do przedszkola), a Mateusz jakoś mała poprawa. Od wtorku ma zastrzyki raz dziennie, bo leki nie pomogły a biegunki dostał. I wczoraj oraz jutro ma mieć bańki położone. Już wygląda jak biedronka.
Mateusz kupy dalej nieciekawe robi i po każdym posiłku jest od razu. Nie wiem czy podać mu coś na te kupy.
Na razie dałam ryż, chrupki kukurydziane i marchew. Herbaty jagodowej nie chce. A poprawy brak.
Mam dość latania do lekarza 2 razy w tygodniu
Iza ja Ci mogę polecić Dicoflor i z żywieniowych banana. Mój Igi brzydkie kupki robił przy antybiotyku mimo podawania kultur bakterii...banan i chrupki kukurydziane załatwiły sprawę.
Mariena super, że remont ma się ku końcowi. Co do lampy to my kupowaliśmy wszystkie w Liroy, nie drogie a naprawdę wybór jest ogromny.
Ada twarda z Ciebie kobita, ja bym pewnie już zaczęła panikować na Twoim miejscu. A teściowa co, skończyła ze swoją nadopiekuńczością?
Dzisiaj jadę z Igorem na kontrolę do lekarza. Poprawa niewielka i jestem załamana. Mimo inhalacji i antybiotyku ciągle mu charczy w gardełku i dusi kaszelek .
Kurcze dziewczyny, naprawde jakas epidemia czy co?
Iza, ja na biegunke robilam Sophie swego czasu marchwianke. Bardzo jej pomagala.
Gdybys byla blizej podzucilabym ci papaje. Jak zyje nie widzialam aby cos tak "zwiazywalo" stolec. Zanim sie o tym przekonalam narazilam moja mlodsza na mega bole brzuszka tak ja posciagalo w srodku o wielkosci i twardosci kupy nie wspominajac
Mam dzisiaj totalną dolinę bo D. z teściem mnie wkurzyli na całego, ale czytając post o teściowej Twojej Ada pojawił sie uśmiech na moim pysku . Ja wiem, że Ciebie niektóre sytuacje, zachowania z jej strony wkurzają, ale ja takie jakieś ciepło czuję kiedy o niej czytam. I się nie przejmuj skoro teściowa mówi, że "no problem"...daj jej się wykazać Z drugiej strony ciesz się, że nie mieszkasz z teściową ani z teściem...uwierz, że to bardzo u*****liwe nawet jakby byli najwspanialszymi ludźmi na świecie .
Najbardziej jednak przeraziło mnie to co pisałaś na swoim wątku o Brazylii, że Noemi mogła sobie zrobić nie małą krzywdę będąc pod opieką babci
Myszorek tak, tak...oklepuję tym bardziej, że dostaje m.in. mucosolvan, berodula i do tego pulmicort z solą fizjologiczną. Godzinę po inhalacji oklepuję.
A i jeśli chodzi o nebulizator to my mamy Medical Rossmax. Nie jest drogi bo u nas kosztuje 130 zł a wiem, że są dużo droższe...zdecydowanie bez problemu wykonuje swoje zadanie. Na razie mamy w pożyczce, ale jak będziemy musieli non stop małego inhalować to będzie trzeba kupić.
Ojoj...Anecznik...jeszcze raz powiem cicho, cicho
Moja tesciowa ma plan...jeden, ktory wypowiada na glos...drugi ktory nosi w sobie i nie dzieli sie z nikim, poza siostra...ktora nam go zdradzila nie ma to jak rodzinne tajemnice
Plan numer jeden - ona sprzeda swoj dom z dzialka, da nam pieniadze (bo juz iedys podobnie wsparla brata Achilesa) za to my sobie kupimy dzialke i postawimy dom, a ona pojdzie do domu starcow, bo tam ma towarzystwo i wg niej to calkiem fajne rozwiazanie jest...:0///
Plan numer dwa - ona sprzeda swoj dom z dzialka, da nam pieniadze i za to my sobie kupimy dzialke i postawimy dom i potem ktorys z synow wezmie ja do siebie.
Nasz plan i plan brata Achilesa - nikt niczego sprzedawac nie bedzie i kazdy pozostanie na swoim Ten plan jest zdecydowanie najblizszy memu sercu.
Ps. Tesciowa tuz przed wyjazdem dzwonila do A. Poinformowala, ze musi z nim porozmawiac. Chce abysmy zamieszkali z nia, a potem zaczniemy wdrazac plan ze sprzedaza. Na swojej dzialce ma dwa domy...oczywiscie mina Achilesa bezcenna Wiecie - tak naprawde w calej tej rodzinie najwieksza cierpliwoscia w stosunku do Neuzy wykazuje sie ... ja ...a wynika to z faktu - jak to moja ulubiona szwagierka stwierdzila - iz jej nie rozumiem Jak widac nieznajomosc jezyka potrafi miec swoje plusy
Anecznik dzieki za info :0)
u nas nebulizator w ciągłym użyciu... zadowolona jestem bardzo
nie pamiętam jaki mamy a teraz jestem w pracy więc nie sprawdzę... ale jakiś prosty...
kosztował coś ok. 150 zł 2 lata temu...
och, te teściowe i ich plany...
jak ja się cieszę, ze mieszkam osobno... mówię Wam...
Ada która teraz u Ciebie jest godzina? u nas dochodzi 14...
Ale sobie pogadałyście...
Nie rozumiem czegoś - z 3-godzinnej różnicy między Polską a Brazylią zrobiła się teraz różnica 6-godzinna jakim cudem???
Ja też nie słyszałam o oklepywaniu po inhalacjach. Po każdych, z solą fizjologiczną też? Bo dotąd to ja tylko takie stosowałam kiedyś u Ani. I nebulizator na Allegro kupiłam, chyba za ok. stówkę. I jest w porządku.
Mieszkanie z teściami/rodzicami... Miałam niedawno całkiem pół roku takiego mieszkania i mimo, że bywa to wygodne (w sensie - pomoc przy dzieciach, można np. zostawić śpiące dzieci z nimi i gdzieś wyjść we dwójkę), to dla mnie jest mocno krępujące. Są ludzie, którzy lubią wielopokoleniowe domy, odpowiada im taka atmosfera - mnie to męczy, psychicznie męczy. Mimo, że moja teściowa nie jest ani złośliwa, ani zła, ani kłótliwa, ani namolna, ani nic podobnego - to i tak mnie ta sytuacja męczyła.
I jak się wyprowadziła - mnie spadł z serca wieeelki kamień. I tak już niech zostanie - każdy u siebie, choć mamy do siebie 5 minut samochodem.
My też mamy nebulizator tani za ok. 100 zł (pulmicort i sól fizjologiczna do tego i heja).
No i jeszcze Mucolina.
Jest poprawa ale nie wiem jak długo będzie "na wolnym" mój Mati.
Popieram pomysł z teściową na odległość, i nic złego na moją nie powiem. Zawsze mi pomoże, tylko muszę poprosić.
Wiecie co mój mąż ma w maju urodziny i wymyśliłam, że kupię mu nawigację do samochodu.
No i dzisiaj mu kupiłam, była promocja do 5 kwietnia.
Tylko nie wiem czy wytrzymam do 23 maja
BYłąm z Igim wczoraj na kontroli. Jeszcze w jednym miejscu (jak pediatra stwierdziła) coś słychać, ale inhalacje powinny pomóc tylko już bez mucosolvanu teraz. I pytałam się o to oklepywanie i pediatra powiedziała, że oklepywać ze względu na sól fizjologiczną.
A ja w tym tygodniu wybieram się z Maciusiem na szczepienie - wreszcie go zmierzymy, bo przez ten remont musiałam zdjąć ze ściany miarę dziecięcą i nie wiem, ile ma ten mój młodszy wzrostu. Starsza zresztą też nie wiem ile ma wzrostu, wydaje mi się że znów podrosła, bo rajstopy jakoś wyraźnie są za małe i musiałam jej kilka par większych kupić, na 116-122. I buty w 28 rozmiarze
Oj coś oszczędnie piszecie, ja też jakoś nie mam weny... Wiosna za oknem a mnie jakaś depresja jesienna dopada. Chyba jeszcze nie odzyskałam równowagi wewnętrznej, ogólnie wszystkiego się boję. Do tego załozony mam aparat ortodontyczny( ze wskazań leczniczych) i strasznie mnie bolą zęby,mam wrażenie że wszystkie mi się ruszają, nie moge nic jesć, mam nadzieję ze chociaż będzie jakiś efekt. Mariena napisz coś o swoich doświadczeniach.
Z Oleńką byliśmy już na drugiej kontroli w poradni i na razie wszystko dobrze.
Angelika tez ma przerośnięte migdałki i chrapie w nocy ale lekarz na razie powiedział że nie są do operacji bo nie ma częstych infekcji- jeszcze kontrola we wrześniu, może się zmniejszą.
Tak po inhalacjach trzeba oklepywać i zachęcać do kaszlu żeby jak najszybciej wykrztusić i oczyścić drogi oddechowe.
Ana cieszę się, że z mało jest dobrze, oby tak dalej.
I wiesz na mnie ta wiosna jakoś też dziwnie wpływa. Niby fajnie bo co raz cieplej i co raz więcej słońca, ale ja wiecznie chodzę poddenerwowana, niezadowolona i jakaś sfrustrowana.
Martwi mnie Igor i to bardzo. Inhalacje nie skutkują i najchętniej ten nebulizator rzuciłabym o ścianę Może popadam w paranoję, ale pomyślałam sobie o krztuścu. Wiem, że dzieciaki są teraz szczepione na to, ale ryzyko zachorowania zawsze jest. Poczytałam w necie (wydawałoby się, że brałam obiektywnie wszelkie informacje) i no kurcze praktycznie wszystko mi się zgadza. Jutro jedziemy z małym na kolejną kontrolę i wspomnę pediatrze o moich podejrzeniach...no w papę mi nie da. Poza tym Igor nie miał jeszcze robionych podstawowych badać...no wiecie morfologia, mocz etc. Dziwne, że żaden lekarz jeszcze tego nie zlecił a oglądało go 3. Jest już po podaniu 3 antybiotyku i żadnych padań, czy to nie paranoja! A może ja zaczynam fiksować? Jestem naprawdę załamana i nie mogę patrzeć jak mały się męczy, dusi tym kaszlem, wypluwa tą okropną wydzielinę...ech, wyć mi się chce
Nikuś na szczęście jest zdrowy...dobre i to. Ogólnie grzeczny z niego chłopiec i na co dzień nie sprawia raczej problemów. Ma swoje przebłyski diabelkie jak każde dziecko, ale ogólnie narzekać na niego nie mogę.
Anecznik, a co dajesz malemu do jedzenia??? Nie dajesz mu zadnych jogurcikow prawda? Napisz mi prosze.
Ana ciesze sie, ze z Olenka wszystko juz dobrze :0) Odnosnie aparatu, ja mam troche inne wspomnienia niz Mariena. Mnie bolalo jedynie na poczatku i przez jakies 2,3 dni po podkreceniu, poza tym nie bolalo mnie nigdy. Tak naprawde co mi przeszkadzalo to problem z wygladem mojego uzebienia po jedzeniu. Np. tak zwykla czynnosc jak zjedzenia jablka bardzo mnie denerwowala, bo potem to jablko bylo wszedzie miedzy aparatem a zebami...i wez sie czlowieku do kogos usmiechnij ;0)
U was coraz cieplej, a u nas coraz chlodniej...tzn. dni sa nadal upalne, ale noce juz niebardzo. Chodze spac w skarpetkach Kurde, az strach pomyslec jak my tu przetrwamy zime. Trzeba bedzie kupic elektryczne grzejniki. Nie ma innej opcji.
Dobra Anecznik...moze mnie znielubisz, ale powiem co mam do powiedzenia. Prosze, przestan dawac mu danonki. Juz pomijam fakt ilosci chemi w tych cudach. Wiem, ze meczylam was tym swego czasu i postanowilam juz do tego tematu nie wracac, ale wroce choc na chwile. Jogurty wbrew pozorom bardziej nam szkodza niz sluza. Maja nature wychladzajaca i zakwaszajaca - najgorsze sa te smakowe. Igi ma zasluzowany organizm dlatego tak kaszle i wypluwa z siebie to wszystko (to jest sluz ktory w nim zalega). Sprobuj odstawic te jogurty. Co ci szkodzi. Efektu nie bedzie z dnia na dzien, ale na pewno mu sie poprawi. Uwierz mi - to o czym pisze jest bardzo logiczne i sensowne. Pomadrze sie teraz troche. Co z tym zrobisz - decyzja nalezy do ciebie. Zaczne moze od mleka. Blokuje ono ( z racji duzej ilosci wapnia i kozeiny) prace zoladka, sledziony i jelit. Jest silnie sluzotworcze i zakwasza organizm. Jest to, obok piwa, produkt najbardziej zakwaszajacy. Nie powinno sie go podawac przy roznych dolegliwosciach min. alergiach, oslabieniu, grypie, anginie itd. Jesli jednak chce sie mimo wszystko mleko pic to powinno byc zawsze pelnotluste i z dodatkiem czosnku, bo tylko wtedy ma sie szanse na przyswojenie zawartego w nim wapnia.
W naszym klimacie powinnismy spozywac jedynie mleko swieze. Podawane zawsze z produktami rozgrzewajacymi - kasze, ziemniaki smazone z kminkiem itd. Nigdy kwasne. Nigdy tez nie slodkie. Nie nalezy laczyc mleka z cukrem, badz owocami. Poteguje to ochladzajaca nature mleka (bo cukier i owoce maja tez nature wychladzajaca). Wszelkie koktajle owocowe nie sa wskazane w naszym klimacie o jogurtach nie wspominajac. Jogurt to specyfik bulgarski. W ich cieplym klimacie ma jak najbardziej racje bytu bo ma za zadanie ochladzac. Kuchnia bulgarska jest bardzo rozgrzewajaca, dlatego aby zrownowazyc jedzenie czesto spozywa sie jogurty. Inna rzecz, ze tam jogurt, jesli juz sie pija to jedynie naturalny bez dodatkow. I teraz bardzo wazne - osoby cierpiace na alergie, katar, KASZEL, bole glowy nie powinny spozywac jogurtu wcale!. Blagam cie odstaw mu to. Zobaczysz bedzie duzo lepiej.
Co je Noemie? Hmmm...gotuje jej obiadki i zupki na cielecinie, z dynia, marchwia i ziemniakami. Nie znam sie na sloiczkach, nigdy nie kupowalam. Wiesz Anecznik, ja mam mase czasu, wiec sie bawie w pichcenie. Dla dzieci mi sie chce ;0) Dla siebie samej...no roznie z tym bywa stad ta moja nadwaga swego czasu ;0) Daje tez deserki w postaci zmiksowanych owocow, choc ostatnio po podaniu malej banana, wyladowalam w nocy na ostrym dyzuze bo takiej dostala alergii. Szwagierka powiedziala, ze widocznie podalam jej odmiane banana, ktora nie jest najlepsza. Pewnie miala racje. Cala kisc wyladowala w koszu. Juz ich nie kupie.
Aaaa - jeszcze odnosnie mleka, tak mi sie przypomnialo. Kup dla Igiego jesli chcesz mu podawac mleko, mleko kozie jesli juz. Jest bardziej zblizone skladem do tego maminego i lepiej przyswajalne. I pamietaj tobie smakowac nie musi (ja nie cierpie), byle maly przelknal ;0)
Droga Adrianno, nie ukrywam, że zdołowałaś mnie tym co napisałaś, aczkolwiek dzisiejszy dzień dostarczył mi tyle negatywnych wrażeń, że już jestem totalnie wyczerpana. Wiem, że nie nie pisałaś tego złośliwie i nie mam Ci tego za złe. Jedyne co mogę sobie w tej chwili zarzucić to to, że prawdopodobnie przyczyniłam się do pogorszenia stanu zdrowia swojego syna. Z drugiej strony Igi zaczął chorować zanim zaczęłam podawać mu danonki więc przypuszczam, że nie mogły byc one podstawowym czynnikiem wywołującym u małego złe samopoczucie. Poza tym pediatra wie o podawaniu danonków i nie miała mi tego za złe. Absolutnie sie nie tłumaczę...zszokowałaś mnie tym co napisałaś i nie bardzo mogę to wszystko ogarnąć. Oczywiście odstawienie danonków to nie problem aczkolwiek co do mleka to mały pije Bebilon Pepti zapisany przez pediatrę więc tego zmieniać nie będę.
Załamkę mam totalną i w tej chwili jestem gotowa dosłownie na wszystko by małemu pomóc.
Dzisiaj jest mała poprawa, przede wszystkim lepiej spał w nocy i w ciągu dnia dużo lepiej się czul. Ataki kaszlu nie były tak częste a katar jest dużo mniejszy. Zobaczymy co czas pokaże.
Dzięki za chęć podniesienia na duchu. Nie ukrywam, że w tej chwili tylko laptop jest moim "przyjacielem" bo nawet D. zalazł mi dzisiaj za skórę.
Przykro mi, że wylądowałaś z małą na ostrym dyżurze, ale dobrze, że wszystko dobrze się skończyło. Co do obiadków to Igor nie chce jeść dań maminej roboty. Trochę mi smutno z tego powodu bo zamroziłam mu kilka porcji, ale wiem, że na siłę nic nie zrobię. Niki też do roku nie chciał jeść tego co mu przygotowałam choć jak mieszałam/mieszam obiadki ze słoiczków np z dodatkiem brokuła, kalafiora itp to Niki jak i Igor frygają aż miło. Niestety mimo zrobienia obiadku z kurczaczka, ziemniaczka, brokuła, kopru czy kalafiora czyli produktów najlepiej lubianych przez Igora te w słoiczkach wiodą prym .
Anecznik - nic sobie zarzucic nie mozesz. Nie mialas przeciez obowiazku wiedziec, ze jogurty nie sa wskazane. Szczerze mowiac, jedyna osoba ktorej nalezy sie wg mnie krytyka jest pediatra. Naprawde nie powiedzial nic na te danonki??? Hmm. Pani pediatra moich dziewczyn z PL kilkakrotnie mi wspominala, ze ona by tego dziecku nie podala, ale to do mnie nalezy wybor. Akurat tutaj nie musiala sie martwic. Danonki w moim domu pojawily sie raz, zakupione przez A. dla Sophie. Takie kolorowe i pewnie pyszne. Kazalam mu sama je zjesc. Wyrzucil po skosztowaniu jednego ;0) Odnosnie mleka myslalam, ze podajesz mu krowie. Ja tez malej daje NAN (nie wiem czy w PL ma ta sama nazwe...nie wiem czy nie BEBA, czy jakos tak), ale wprowadzam po woli kozie.
Edit: Mam nadzieje, ze dzisiaj masz sie juz lepiej. Zycze ci milego dnia, no i dla Igiego oczywiscie duzo, duzo zdrowka.
Ja mogę potwierdzić prawdziwość tego co pisze Adrianna w temacie serków wszelakich i mleka...
zaśluzowuje organizm, wiem to od pediatry...
niektóre organizmy lepiej sobie z tym radzą ale inne sobie nie radzą...
ja jako żywicielka moich dzieci nie wyeliminowałam mleka i nabiały z diety dzieci ale mocno ograniczam i widzę tego dobre rezultaty...
muszę tego pilnować bo moje chłopaki wyjątkowo serkożerne są...
w temacie kaszlu itp to Wam coś opowiem...
w zeszłym tyg. Filip zaczął kaszleć a ponieważ znam już takie historie i mam zielone światło od alergologa do stosowania
pewnych leków to od razu włączyłam mu ventolin i pulmicort...
w czwartek byliśmy go osłuchać, czysto w oskrzelach, robić dalej inhalacje i już....
w nocy z czwartku na piątek Filip zaczął wymiotować, najpierw myślałam że się czymś zatruł...
ale wymiotował przez ponad 3 godziny i tylko raz resztkami kolacji a potem sam śluz...
tak jakby cały katar jaki gdzieś tam w środku miał mu zalegał... dosłownie... okropność...
w piątek dziecko zdrowe, bez uporczywego kaszlu, zdrowo szalejące...
widać że poczuł się zdecydowanie lepiej...
Oj, chorują te dzieci... na potęgę! U nas na razie ("tfu tfu, na psa urok") zdrowi, muszą tak wytrzymać jeszcze kolejny tydzień chociaż, ja ten tydzień muszę spędzić nad książkami a nie nad chorym dzieckiem. Oby do 19. Wtedy może trochę odetchnę - ja i wszyscy naokoło mnie...
Poza tym w czwartek Ania ma występy w MOK, z przedszkola. Śpiewają, inscenizują - Anula jest raz kaczką a raz zajączkiem - do każdej postaci ma inny strój i będę potrzebna za kulisami do zmiany szybkiej tychże strojów - sama nie da rady. I nawet mąż zapowiedział, że weźmie tego dnia wolny dzień w pracy, żeby być na występach córeczki - fajnie!
Myszorek jazdę mieliście z tymi wymiotami, widocznie organizm się zbuntował i w rezultacie oddał to co mu przeszkadzało. Dobrze, że Fifi czuje się lepiej.
Igi ma się lepiej...widze ogromną poprawę co mnie strasznie cieszy i dzięki temu i ja jestem bardziej do świata pozytywnie nastawiona. Przede wszystkim przesypia mi nocki nie dusząc się kaszlem. Wczoraj troche kaszlał, ale szybko przeszło. Teraz już mam nadzieję, że w końcu może wyzdrowieje do końca...choć obawy ciągle gdzieś tam tkwią. W piątek ponownie jedziemy na osłuchanie.
Jak wspomniałam, ja też psychicznie czuję się lepiej, ale całą sobotę przeryczałam Oby taki dzień szybko nie wrócił.
PS danonki na razie odstawiłam...
Zdjęcia wstawię jak je zrobię, czyli jak wszystko będzie na górze urządzone. Na razie stanęła tam robota, robotnicy już wszystko zrobili tylko trzeba posprzątać, wnieść meble, muszę udekorować ściany, kupić karnisze, firanki i takie tam. Ale na razie skupiam się wyłącznie na nauce - za tydzień mam kolejne podejście do poważnego egzaminu (już kiedyś do niego podchodziłam - na początku ciąży z Maciusiem, niestety wtedy się nie udało) i teraz tylko nauką się zajmuję. Jak będę po egzaminie - wezmę się za piętro z przyjemnością. No i wrócę do pracy...
Ja tez na zdjecia czekam z niecierpliwoscia. No i kciuki za egzamin tez trzymac bede. Podobnie jak Anecznik jestem pewna, ze tym razem uda ci sie go zdac.
Anecznik, pytalas niedawno o ilosc zebow u Noemie. W chwili obecnej 2... z tym, ze kolejne dwa lada chwila sie wykluja, bo widac je bardzo dokladnie, z tym ze ciagle nie przebily jeszcze skorki. Poki co mamy jedna jedynke na dole i jedna jedynke na gorze. Pieknie to wyglada Z innych rzeczy moje dzieko - tak mi sie wydaje, podobnie jak siostra ominie niejako etap raczkowania - Sophie raczkowala bardzo krotko. Noemie nie cierpi jak ja klade na brzuchu, ale stac na nozkach podtrzymujac sie czegos uwielbia. Ogolnie pod katem rozwojowym moje dzieci niewiele sie - poki co - od siebie roznia. No z wyjatkiem tych zebow ( Sophie dostala duzo pozniej), no i z mowa Noemie zaczela wczesniej o okolo miesiac.
A ja odliczam dni do przyjazdu A. Juz 3 tydzien nam leci. Oby do poniedzialku. Jejku jak ja sie stesknilam.
No cale zdania buduje Chodzilo mi oczywiscie o slowka - typu mama, tata, baba itd. Sophie zaczela z tym pod koniec stycznnia. Noemie w grudniu. Na dzien dzisiejszy mysle, ze jedynym slowem jakiego znaczenia moje dziecko jest swiadome jest slowo "am" Zawsze krzyczy glosno "am" gdy jest glodna. No i pieknie wypowiada moje imie "Ada", tylko nie wiem czy je ze mna w jakis sposob kojarzy
No tak - jak się ma takie łatwe imię do wymówienia, to szybko je można usłyszeć z ust dziecka Nie to co ja...
Dopiero co wam pisałam, że mam ostatnie dni przed egzaminem i uczę się całe dni a dzieci do babci wywożę... Dziś Maciuś musiał zostać ze mną - miał w nocy 39,5 stopnia, kasłał - niefajnie. Teraz go położyłam spać, ciekawe jak będzie to wyglądało po drzemce... No i z mojej nauki nici, mogłabym teraz się pouczyć - i chyba zaraz wyłączę komputer i trochę powtórzę materiału. Nie wiadomo, jak będzie wyglądała reszta dnia.
Ada właśnie wyobraziłam sobie Noemi z tymi dwoma ząbkami...hehe musi wyglądać naprawdę pociesznie
Co do rozwoju jeśli porównać moje dzieciaki to zupełnie różnie tempo mają. Poza tym Niki ominął praktycznie pełzanie i raczkowanie a w wieku 7 miesięcy obchodził wszystkie meble w domu. Potrafił sam siadać. Igor natomiast "idzie" po kolei, natomiast etap samodzielnego siadania gdzieś umknął. Nawet teraz jak go położę na plecki tonie siada tylko przekulnie się na brzuszek, leci na raka i szuka gdzie by tu wstać na równe nogi. Ząbkować zaczął miesiąc później niż Niki.
Co do słów to było już: tata, dziadzia...nawet baba się gdzieś tam przemknęło, ale mama za chiny ludowe nie chce . Teraz z reguły dużo krzyczy i patrząc w lusterku powtarza "lala!". Zabawnie to wygląda.
Mariena mam nadzieję, że ta gorączka nie zwiastuje nic poważnego.
Anecznik - ja też mam taką nadzieję, aczkolwiek to jest dziwna sprawa - w ciągu dnia jest OK, gorączki brak. W nocy już 4 noce miał gorączkę - w nocy dostaje lekarstwo, temp. spada nie ma jej do następnej nocy... Pediatra mówi, że to zapalenie górnych dróg oddechowych - Maciuś kaszle, chrypi, zaczyna mu się katar. I płaczliwy jest bardziej - nie dziwię się, źle się czuje biedak to jak ma to okazać?
Słuchajcie - czy wasze dzieci też ostatnio stały się nie do wytrzymania nieznośne? Czy to tak w tym wieku jest czy moja Ania jakoś w tym temacie odbiega od rówieśników? Bo ostatnio stała się pyskata, odszczekuje się a jak na coś jej nie pozwalamy to np. mówi "bo wy mnie już nie chcecie" albo ostatnio "wyniosę się z domu i nigdy nie wrócę" Skąd ona takie teksty zna? Skąd jej przychodzi do głowy, żeby tak mówić? I mimo naszych wielu rozmów, tłumaczeń itd. ciągle stosuje takie sposoby. Jak to zmienić?
I pokażę wam zdjęcia z występów Ani. Na jednym Ania jest kaczką (jedną z 6 ) a na drugim - zajączkiem (zajączki były dwa).
https://naforum.zapodaj.net/b96c91683589.jpg.html
https://naforum.zapodaj.net/3fdbd2e2bc7f.jpg.html
po kliknięciu w zdjęcie - powiększy się
Co tu takie pustki?
przygotowania do świąt, co?
Mnie jeszcze trochę zostało, ale teraz jestem sama z dziećmi w domu a podłóg z nimi nie da się myć bo zwłaszcza Igi kąpał by się we wiadrze
..no to walę monologiem
Ja nie pisałam, bo wczoraj miałam pierwszą część egzaminu. I ZDAŁAM!!!!!!!!!!!!
Teraz znowu muszę się wziąć za książki, bo po świętach 28 mam kolejną jego część, też trudną. Ale cieszę się, że przynajmniej to mam już z głowy
Mariena, bardzo, bardzo gratuluje i trzymam kciuki za część II.
U nas trochę chorobowo było, najpierw Adasiek z pokrzywka wyskoczył, leżeliśmy w szpitalu, bo ma wtedy duszności, gdy wyszliśmy w poniedziałek koło południa, to w nocy zaczęły się wymioty i biegunka. Do niedzieli walczyliśmy, i juz powoli zaczynamy odrabiać.
Zosieńka w przedszkolu szczęśliwa, teraz szykuje się do pokazu na Dzień Rodzica.
Ja powoli wracam psychicznie do formy, choć różnie z tym bywa jeszcze.
Meganka - trzymam kciuki żebyś doszła do siebie w pełni!!! I dziękuję
Mariena ja też gratuluję zdania części pierwszej i trzymam mocno kciuki za drugą
Meganka
Ja tylko mam nadzieję spędzić te święta w zdrowiu (mam na myśli dzieci).
Mariena gratuluje zdanego egzaminu no i trzymam kciuki za kolejny...
Ania śliczna dziewczynka, taka duża i poważna na tym zdjęciu...
u nas nastąpił w tym tygodniu atak alergii u Tymka... kaszel i duszność...
dwa dni siedzi już w domu tzn nie chodzi do przedszkola, słaby jest...
ale leki od razu dałam i już wychodzimy na prostą...
szczerze mówiąc to dla nas zaczyna się nieciekawy pyłkowy czas... ech...
Szkoda mi takich męczących się dzieci...
Niestety pylenie trwa długo.
Chciałam złożyć wam serdeczne życzenia świąteczne, pięknych chwil w gronie rodzinnym, smacznych dań, mokrego poniedziałku I wytchnienia od dnia codziennego.
Przede wszystkim...
Mariena gratuluję zdanego egzaminu. Ja wiedziałam, ze zdasz bo Ty przecietra bestia jesteś II część pódzie jak z płatka.
Z okazji nachodzoącej Wielkiej Nocy życzę Wam wiele łaska bożych, radości ze Zmartwychwstania Pańskiego oraz dużo radości na co dzień i zdrówka zwłaszcza dla dzieciaczków.
PS U nas Igi zaczyna znowu kasłać...i mam nerwa
Ja już bardziej poświątecznie, ale słonka, uśmiechu i cierpliwości nam życzę.
No i skończyły się święta. Jak wam minęły?
Bo u mnie masakra - nie dość, że zostawiałam rodzinkę u szwagierki a ja wracałam do pustego, brudnego domu i siedziałam nad książkami - to na dodatek rozchorowałam się. Miałam 39 stopni gorączki, kaszel, katar. Temperatura wreszcie mnie opuściła, ale katar i kaszel ciągle są. Świetne warunki o nauki przed ważnym egzaminem, nie ma co Coś czuję, że to się zemści na wyniku egzaminu i za pół roku będę wywalać kolejną kasę i znów siedzieć nad książkami...
Dobrze, że przynajmniej dzieci wyzdrowiały. I pogoda piękna. I mąż mnie obudził baaardzo sympatycznie I kwiatki z ogrodu rano dostałam od Anulki i Maciusia. Fajne są takie chwile.
Ja również witam po świętach .
Ja czuję się strasznie obżarta Mam prawie 2 kg na plusie, ale od jutra wracam na dietę .
Mariena dużo zdrówka życzę. Zauważyłam, że ostatnio dużo chorujesz. A egzaminem się nie martw jestem pewna, że zdasz. Zyczę Ci wiary w swoje możliwości
Mariena pewnie że miło dzień zacząć z uśmiechem
Najlepsze życzenia imieninowe
Dobrego humorku życzę i zdanego egzaminu.
Mariena o której ten egzam to będę kciuki trzymać (ciekawe jak na lekcje pójdę)
Mariena kciuki zaciśnięte bardzo mocno...myślami jestem z Tobą &&&&&&&&&&&&& POWODZENIA!
Kochane jesteście i dziękuję baaaaaaaardzo za wsparcie, bo
ZDAŁAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale jak to - udusiły się? Duże były czy przy narodzinach?
Mariena gratuluję ci bardzo. Zdolna jesteś, tylko uwierz w siebie
No to miłego dnia Flagi narodowej życzę!
Dzięki
ja dziś rzuciłam się w wir zakupów - wyposzczona po wielu tygodniach na kanapie, ewentualnie wypuszczana do spożywczego - dziś sobie to "odbiłam". Obkupiłam się - miałam dobry dzien na zakupy, zwłaszcza obuwnicze. Mam śliczne szpilki na poprawiny przyszłotygodniowego wesela, ubranie na te poprawiny (bo na ślub to wykorzystam strój z chrzcin Maciusia), buty na lato (pięęęęękne, zakochałam się w nich). I jakbym miała dziś nieograniczone fundusze - mogłabym wydać naprawdę dużo, to było dobry dzień na zakupy. Czasem jest tak, że się chodzi, chodzi po sklepach i nic nie wpada w oko. A dziś naprawdę musiałam wybierać, bo dużo miałam pomysłów.
A potem jeszcze sobie skosiłam trawnik przy domu- prawie 2 godziny pracy, ale zapomniałam już, jak ja to lubię, kiedy z zarośniętych chaszczy wyłania się równy trawniczek.
Cześć babeczki
I jak tam, co u Was słychać?
My w trakcie remontu biura...przerabiamy na pokój rodzinny. W sumie jest już ku końcowi, zostało ustawienie mebli, powieszenie firan etc.
Niki zdrowy, wygadany i pełny życia. Teraz kiedy całymi dniami siedzi na dworze trzeba go zmuszać na jedzenie bo jak to on twierdzi "ma dużo pracy i nie ma czasu nic zjeść" Za 5 tygodni ma zabieg na migdał a mnie zaczyna strach zaglądać w oczy. Nie wyobrażam sobie tego dnia...
Igi znowu chory. To już jego 5 antybiotyk Byliśmy wczoraj u alergologa ale nic się mądrego nie dowiedziałam. Zupelnie nic. Zero tematu odnośnie alergi. Teraz ma robione nebulizacje 3 razy dziennie przez miesiąc a potem dalej tylko w mniejszej dawce. Załamka...
Mam nadzieję, że u Was lepiej bo nam ostatnio wiatr w oczy wieje
Pozdrawiam
Teraz dla alergików ciężki czas - wszystko kwitnie, pyli - dla nich to koszmar. Wiem co piszę, bo moja teściowa właśnie ledwo żyje z tego powodu.
A u nas Anulka zdrowa, wczoraj wybiegała się i wyszalała na poprawinach, pogoda sprzyjała zabawie na dworze więc dzieci szalały na wielkim i pięknym trawniku. I grill był i muzyka, i tańce. Fajnie było.
Natomiast dzisiaj już powrót do rzeczywistości, posprzątałam po kilku miesiącach akwarium, dokończę sprzątanie domu i będę mogła odpoczywać. A właściwie to będę mogła zacząć szukać pracy tutaj na miejscu, bo już nie wyobrażam sobie marnować 5 godzin dziennie na dojazdy do pracy. Wracam co prawda za 2 tygodnie do miejsca gdzie pracowałam cały czas, ale muszę to szybko zmienić.
Myszorek te alergie to jakieś cholerstwo. Sama jestem alergikiem, ale skórnym...czasami mnie ponosi, że nie mogę czegoś położyć na twarz typu maseczka itp. Ciągłe plamy, krosty i ogniska zapalne. Czas wybrać się do dermatologa bo mnie alergolog już nie pomoże. A co do Igora to w środę idę z nim na kontrolę do naszej pediatry i poproszę ją o coś na odporność bo tyle antybiotyków w tak krótkim czasie u tak małego dziecka nie jest normalne. Jak dobrze się orientuję to Niki przez niespełna 5 lat swojego życia tyle przyjął...albo i nie. Pytałam w aptece o cs na odporność ale farmaceutka poinformowała mnie, że takowe "wspomagacze" podaje się dzieciom o 3 roku życia...
Mariena 5 godzin na same dojazdy to zdecydowanie gruba przesada...ja bym miała zupełnie dość.
Iza tematykę hawajską poruszyliśmy w ramach mojej 30stych urodzin, które w lutym przyszłego roku wyprawiam z moją przyjaciółką. Właściwie nie wiadomo jak to wyjdzie bo chciałybyśmy aby wszyscy nasi goście ubrali się w tym stylu mimo wiadomej pogody w tym miesiącu Bynajmniej jak wyobrażę sobie moją teściową albo moją mamę w hawajskich kieckach to kwiczę ze śmiechu Mimo to uważam, że pomysł rewelacyjny. A patrzyłaś w necie za ozdobnikami hawajskimi?
Mnie z hawajskim ubiorem od razu skojarzyły się spódniczki z trawy, ale chyba na razie trawy nie są takie wysokie, żeby coś takiego zrobić.
Mariena ja dałabym ci najwyżej 30 lat, serio.
Ale super pogoda!!! Wiosna wróciła w pełni i jest pięknie! I wreszcie mogę z niej korzystać. Wczoraj byliśmy z dziećmi na kolacji grillowej u szwagierki - fajnie było, dzieci się wyszalały, my pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Fajne są takie spontaniczne spotkania na zasadzie - ja coś zrobię, ty coś zrobisz, razem przygotujemy. Lubię takie imprezy.
A dziś wieczorem jadę z dziećmi na urodziny Ani koleżanki do sali zabaw - też będzie wesoło
I potem spędzę samotny wieczór przed telewizorem (You can dance ), bo mąż ma pracową imprezę - bankiet po targach biomedycznych.
Taaa...pogoda BYŁA piękna bo wczoraj wieczorem się popsuła. Jednak deszcz też już był potrzebny bo ziemia strasznie sucha. Szkoda tylko, że temperatura tak spadła.
My jesteśmy po remoncie biura (przerabialiśmy na pokoj rodzinny) i jakoś nie mogę się uparac by zapełnić szafki i półki...chyba jakiś leń mnie dopadł.
Poza tym Igor kończy dzisiaj antybiotyk i krew mnie zalewa bo ciągle kaszle i smarkoli, ale osłuchowo jest juz ok. Inhalacji już ma po dziurki w nosie i coraz częściej przy nich płacze. Co się dziwic jak 3 razy dziennie musi przy tym badziewiu siedzieć. Najgorsze, że nie widzę po tym żadnej poprawy, ale lekarze się upierają by nebulizację kontynuować więc to czynię. Muszę w końcu załatwić pulmonologa bo tam gdzie dostałam namiary od naszej pediatry telefon milczy.
Niki też katarzy i kaszle, nawet jeden dzień miał stan podgorączkowy. Bynajmniej wychodzi już na prosta i w tej chwili martwi mnie u niego brak apetytu. Nigdy nie byłam za tym by dziecko zmuszać do jedzenia, ale on nawet te swoje ulubione jedzenie już wybrzydza. Dzisiaj usiadł do kopytek, zjadł jedna kluskę i mówi, że już nie może. Jestem przerażona! Chudy jest bardzo (mieści się niespełna w 10 centylu) a przecież słodyczami żyć nie może...to akurat bez problemu mu wchodzi. Tak więc słodycze odstawiamy na bok i pozostaje mi w poniedziałek kupić coś na wzmożenie apetytu bo za chwilę mi się dziecko przewróci
U nas z apetytem Ani jest w kratkę - są dni, kiedy nie chce nic jeść i marudzi nad talerzem a są takie, jak wczoraj - kiedy brała 3 dokładki makaronu. Nie panikuję na razie, ja jako dziecko byłam przeraźliwie chuda, pamiętam doskonale jak moja mama wmuszała we mnie jedzenie i ja nie chcę generować takich wspomnień swoim dzieciom.
A co do zdrowia - my wreszcie wygrzebaliśmy się z katarów - i oby do nas nieprędko wróciły
Anecznik - pokaż swój pokój rodzinny! Ciekawa jestem.
I trzymam kciuki za Igorka żeby wyzdrowiał wreszcie.
No w koncu cos napisze, bo czytam, czytam...a za pisanie nie moge sie zabrac.
Wlasnie zrobilam Sophie badania krwi i kalu. Wyszly bardzo dobre, choc Achiles wrozyl, ze pewnie po mnie bedzie miala anemie. No a jednak nie ma Szczerze mowiac balam sie tych wynikow. Nawet nie potrafie wam napisac dlaczego. Odnosnie apetytu, to jest podpbnie jak u Marieny. Sa dni, kiedy ciagle wola o jedzenie, a to kanapke, a to dokladke do obiadu, a to kolejny talerz zupy i sa takie kiedy na pytanie na co ma ochote odpowiada, ze nie jest glodna, mimo, ze w sumie nic wielkiego nie zjadla. Slodyczne serwujemy jedyne w weekendy. Nie ma innej opcji. Musialam zakazac spozywania slodyczy w ciagu tygodnia bo byl jakis czas temu okres, ze ilosc cukru jaka mala pochlaniala przyprawiala o zawrot glowy. Historia o robakach w brzuchu skutecznie ja zniechecila do opychania sie cukrem, w sumie nawet w weekendy nie jada go zbyt wiele...jakies ciasto gdy upieke, a czasem nawet nic, jak zapomni.
U nas zrobilo sie chlodniej. Dogrzewamy sie. Musielismy zakupic grzejniki, bo tutaj nie ma w domach ogrzewania. Teraz jest miedzy 15 - 19 stopniami. Wiem, pomyslicie, ze przesadzam, ale po 4 miesiacach upalow to kilkanascie stopni naprawde daje sie odczuc, choc i tak przy tubylcach wapadma blado. Oni tu juz nosza (nie wszyscy ale bardzo wielu) grube czapki i szaliki i ciagle narzekaja jak jest im zimno Ach, wypuscic by ich tak w okolice Suwalk w lutym...to juz by nigdy nie krecili nosem bedac tutaj
My Anię badaliśmy (krew) 2 lata temu, z okazji tej nieszczęsnej boreliozy. Wszystko było OK (morfologia, mocz)
To teraz temperaturowo wróciłyście trochę do Europy - jak w domu
Wsumie Nikodem też ma dni kiedy pojawia się u niego napad wilczego głodu a sa dni kiedy tylko piłby i nic właściwie nie jadł. Tylko, że on jest naprawdę bardzo chudy, mieści się w 10-tym centylu, a żeberka widać mu wszystkie. Mąz Twierdzi, że jest "normalny", ale ja czasami jestem przerażona. kupiłam mu ostatnio spodnie rurki dla chłopca z nexta...super są, proste, zwykłe i bardzo efektowne przez to. Wyobraźcie siebie, że lecą mu z tyłka
NIe wiem może przesadzam. W sumie ja i D. w tym wieku tez byliśmy szczypiorki więc może to genetyczne. Chociaz Igor nie zapowiada się na "paździocha" bo ciałka to on ma sporo Mały waży już 10 kg a Niko 16 kg względem różnicy wieku mam wrażenie, że różnica wagi jest niewielka.
Mariena pokój rodzinny taki całkiem zwyczajny. Trochę źle rozmieściłam tapetę, ale tak...za jakiś czas znowu się zmieni. Kupiłam tapetę w paski na dwie ściany zielono-szaro-kremową. Okienna jest szara a ta ostatnia jest kremowa. Do tego zwykłe meble w kolorze olchy, dwa fotele Ikea i stoliczek i kłaczaty jasny dywan. Jest jasno i przytulnie choć jeszcze dość pusto. Muszę wymyślić cos na ścian gdzie stoją fotele bo jest ten kącik dosyć mdły. No i szafy oraz półki jeszcze puste .
Ada nie zazdroszczę z takiego ciepełka przechodzić w zimno...brrr. Mimo, że u nas co raz cieplej to ja jakos rozgrzać się nie mogę.
Co do badań to ja Nikodemowi będę robiła w przyszłym tygodniu bo niedługo ma zabieg na tego 3-go migdałka. Przy okazji zrobię sobie badanie moczu...ostatnio było ok więc mam nadzieję, że teraz też będzie wszystko dobrze.
A jak tam dietka? Ja spadłam te 8 kg i dalej ani rusz, ale to moja wina bo nie przestrzegam diety od A do Z. A tak niewiele mi pozostało...co raz ciężej jest
Właśnie Mariena, jak tam mężuś z dietą?
Kurcze, wiecie jakiego mam pietra przed tym zabiegiem Nikodema?! Masakra jakaś i najchętniej zrezygnowałabym z niego bo młody teraz nie choruje ewentualnie od czasu do czasu katar. Na antybiotyku tez był w zeszłym miesiącu, ale to po ospie ma obniżoną odporność. Obawiam się jednak, że jak nie zdecydujemy się na wycięcie tego migdałka to z dniem 1 września kiedy będzie miał styczność z dużą ilością dzieci zacznie się infekcja za infekcją. Dobrze, że w tym samym dniu po zabiegu wyjdziemy do domu bo nie wyobrażam sobie leżenia młodego w szpitalu
Gdzie reszta dziewczyn? Ostatnio totalna cisza u nas. Myszorek i Majka tez wycofały się z pisania
Anecznik, nie boj sie zabiegu.... na prawdę spkojnie to przezyjesz, jeszcze spokojniej Nikodem...
a efekty widać... u nas na drugi dzień było lepiej.... trzymam kciuki
u mnie dziś remont kuchni, znaczy modernizuje nieco meble... ale bajzel po uszy...
U nas dzieci jak na razie zdrowe, odpukać.
Wczoraj byliśmy w cyrku, myślałam, że dla dzieci będzie to wielkie przeżycie (jak kiedyś dla nas), ale jedno się nudziło a drugie było zainteresowane czymś innym. Mam dosyć cyrku na kilka lat.
U nas kładą kostkę przed domem i wszędzie pełno kurzu, samochody całe zapiaszczone.
Tak to jest z remontami.
Mariena współczuję choroby Maciusia. Uważam tak jak Ty i Myszorek, że szpital to ostateczność. Szybkiego powrotu do zdrowia dla małego.
Igi pzrestał w końcu kaszleć...no sporadycznie się zdarzy. W piatek kończę inhalacje berodualem, tzn będzie podawany, ale tylko rano i wieczorem z pulmicortem, a popołudniowe kończymy. Może tym razem mały do końca wyzdrowieje bo szczepienia mam dużo do tyłu przez te antybiotyki.
Niki mnie dzisiaj rozbawił. Myliśmy zęby i okazało się, że dziąsło mu krwawi bo wypluwał pastę z krwią. No i zaczął mysleć nad powodem owego krwawienia, az w końcu mówi do mnie
"wiesz mamo, chyba mi wypadają te białkowe zęby"
Trudno byłomi opanować śmiech bo wyszło to naprawdę zabawnie. Oczywiście młodemu nie chodziło o zęby "białkowe", a mleczne (skojarzenie mleko to nabiał, zęby mleczne to tak prawie jak białkowe )
Poranne ubieranie też nie bardzo mu dzisiaj wyszło bo spodnie załozył przód do tyłu a koszulkę nie dosyć, że miał na lewej stronie to z metką do przodu Gapa mała...
Jutro wracam do pracy Mam pobudkę o 4.30, o 5.40 już będę w pociągu, żeby o 8 być w pracy
Ooo Mariena to chyba ciężko będzie się przywzyczaić
A u mnie za to z pracą się chrzani. Z wielkim trudem udało mi się uratować kawałek etatu w następnym roku szkolnym, ale od kolejnego czyli 2012/2013 wylatuję
Jest nacisk na gminy że mają szukać oszczędności, no i szukają. U mnie w szkole wyleciało już teraz 2 nauczycieli. MASAKRA
Mariena nie zazdroszczę tej drogi do pracy
Iza u nas też w szkołach obcinają etaty. M. in. z tej właśnie racji 3 lata temu zlikwidowano u nas szkołe bo stwierdzono, że jest za mało uczniów i jest nierentowna. Niestety nie wszyscy z naszych nauczycieli znaleźli posadę. Smutne to strasznie. Współczuję
Mariena Normalnie jak przeczytalam o ktorej musisz sie w tym pociagu znalezc az mnie ciarki przeszly. Masz racje, ze chcesz szukac czegos na miejscu no i podziwiam, ze mimo wszystko przez tak dlugo dojezdzalas do pracy.
Iza - to ze wylatujesz to juz pewne na 100% Moze jednak cie zostawia. Czego ty w ogole uczysz? Pewnie pisalas kiedys ale wylecialo mi z glowy.
U nas znowu zrobilo sie bardzo cieplo. Dziwna ta tutejsza jesien. Juz bylo 13 stopni, a teraz znowu grubo ponad 20. Zdecydwanie bardziej mi taka aura odpowiada.
Ciekawe co u Majki. Zamilkla zupelnie. Z powodu pracy jedynie czy moze jakies powazniejsze zmiany sie u niej dokonaly? Ma ktoras z nia kontakt moze? Ja nawet numeru telefonu nie mam zeby ewentualnie zasmsowac.
Achiles wyjechal w srode i my znowu same. Tym razem jakos znosniej sobie radze z ta "samotnoscia". Chyba sie przyzwyczajam powoli do takiego stanu rzeczy, co nie znaczy, ze mi on odpowiada...nie odpowiada mi wcale, ale to juz inna historia. W dzien wylotu, a praktycznie na kilka minut przed odlotem moj mily uraczyl mnie "cudnym" smsem, dzieki ktoremu noc mialam prawie cala z glowy. Zanim go zacytuje dodam jeszcze, ze nie jestem wielka fanka latania tzn. gdy ja lece to jeszcze pol biedy. Nie wiem skad, ale mam w sobie dziwne przekonanie, ze jak ja jestem w samolocie to nic stac sie nie moze Gorzej jak leci, ktoras z bliskich mi osob. Denerwuje sie wtedy i odliczam godziny do ladowania. Ok - teraz i tak jest duzo lepiej niz kiedys. Potrafie zasnac i nie wstawac kilka razy w nocy aby sprawdzic wiadomosci na onecie czy przypadkiem gdzies...no wiecie.
Godzina 23:24, Ada w lozku prawie zasypia...no i dostaje sms-a "Oi. Jestem juz w samolocie. Wszedlem jako jeden z ostatnich. Zanim wylacze telefon chce jeszcze raz ci powiedziec, ze bardzo was kocham :0)...i tak jeszcze sobie pomyslalem...wiesz, jakby jednak cos sie stalo to prosze porozmawiaj z Atila, zeby wam pomogl i zostan z dziewczynkami w Brazylii. Prosze. To dla mnie bardzo wazne. Kocham cie. Spij dobrze...i mam nadzieje do jutra." O tak Ada spala wysmienicie. Najpierw przez pol godziny wylam jak glupia, potem przynioslam lapka do lozka i budzilam sie prawie co godzine i sprawdzalam wiadomosci. Nie wiem co sie A. stalo. To on byl jedna z glownych osob ktore zawsze mi tlumaczyly, ze mam sie nie bac, a tu nagle taka zmiana kierunku. Normalnie jak przyjedzie to mu resztke wlosow z glowy powyrywam. Inna rzecz, nie wiem co on mial na mysli zostan z dziewczynkami w Brazylii??? Jak on niby sobie to wyobraza. Jestem tu jedynie ze wzgledu na niego. Bez niego nie widze sensu w mieszkaniu tutaj. Moze za kilka lat inaczej bym na to patrzyla, ale teraz na poczatku, poki jeszcze nie jestem samodzielna...nie, nie zostalabym tu i nie ma co sie oszukiwac.
Ada no to ukochany zaserwował Ci niezłego stresa Ja bym "gada" udusiła po powrocie
A co do schiz (tak to nazywam u siebie) o życie i zdrowie najbliższych to i ja je miewam. Niegdyś non stop teraz staram się myśleć pozytywnie. Mnie tak nakręcała teściowa kiedy mój mąż gdzieś wyjeżdżał i długo nie wracał. Na początku śmiałam się z jej obsesji, ale potem udzieliły się i mnie. To było straszne W tej chwili jestem spokojniejsza, ale i tak spokój największy ogarnia mnie dopiero wówczas gdy jesteśmy wszyscy razem...ale to chyba logiczne . Czasami jednak miałam (bywa, że jeszcze mam) momenty kiedy siedzę i myślę "co by było gdyby...?" W mojej głowie rodziły się niestworzone i straszne historie i potrafiłam pół dnia przeryczeć. Wiem, idiotyczne, ale tak mnie nachodzi. Kiedy czuję tego typu nostalgiczne emocje staram się czymś zająć żeby nie myśleć.
A Majki rzeczywiście juz bardzo długo nie ma na forum i trochę mnie to martwi... Ja gdzieś miałam nr telefonu. Jutro spróbuję wysłać eskę.
chcecie zobaczyć mojego FI???
oto on:
https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=60259&st=1500&start=1500
Izaaa - współczuję perspektywy, jednak patrząc z drugiej strony - może to akurat właściwa chwila, żeby coś zmienić w życiu, zacząć inny, fajny etap? Trzymam kciuki, żeby się udało!
Myszorku - Fi bardzo się zmienił, już nie jest taki identyczny z Tymkiem, chociaż nadal śliczny. A te oczyska twoich chłopców są dla mnie magiczne, mogłabym w nie patrzeć i patrzeć
Ada - może tym razem Achilesowi udzieliła się twoja obawa i najzwyczajniej w świecie nie pomyślał, jak ty odbierzesz takiego sms-a. Jak wiesz - faceci tak mają
A jeśli chodzi o jego prośbę... Ja na twoim miejscu chyba bym też nie została, obcy kraj, obca kultura - nawet fajna, ale jednak obca.
Anecznik - ja chyba bym jeszcze poczekała z mówieniem Nikodemowi o zabiegu. Bo może na nim to nie zrobić wrażenia i będzie OK, ale może też spowodować w nim taki stres, że się chłopak zamęczy przez te 2 tygodnie, was zresztą też. Po co mu serwować ewentualne 2 tygodnie stresu, oczekiwania na nieprzyjemne. Ja powiedziałabym na kilka dni przed - jakieś 3 dni.
Hej mamuśki!!!!
Jak tam, świętujecie????
Ja jestem po imprezie w żłobku - super!!!
A na 15 idziemy do Tymka do przedszkola.... jak milo
dubel się trafil
Ja dzis nie swietuje, swietowalam na poczatku maja bo wlasnie wtedy jest dzien Mamy tutaj. Lzy sie laly a jakze.Byly kwiaty, samodzielnie wypiekane przez dzieciaki ciasteczka, dostalam tez kubek z moja podobizna i ze zdjeciem mojego dzieka oraz ze zdaniem "Mamo uwielbiam jesc z toba lody. Bardzo cie kocham. Sophie" Moja podobizna jest piekna. Od razu widac ze to ja z jednym malym wyjatkiem....uszy mi dziecko przyprawilo tak duze, ze moglabym na nich latac Nie wiem skad u niej takie upodobanie do tej czesci ciala. Kazdemu takie rysuje. Mi akurat to nie przeszkadza bo uszy mam male, ale nie chcialabym aby komus z kompleksem "uszowym" narysowala portret
A skoro dzien Mamy to zycze wam kochane wszystkiego dobrego. Pociechy z dzieciaczkow tych mniejszych i wiekszych, zdrowia dla was i dla nich no i oby kazdy dzien byl tak radosny jak dzisiejszy :0)
U nas w przedszkolu impreza jest dopiero 31 - we wtorek. Dzisiaj dzieci mi wręczyły po róży - też było miło
A ja na Dzień Matki dostałam bombonierkę, pyszna...ale przecież małż wie, że na diecie jestem Zeżarłam...nie sama, ale jednak
Czesc dziewczyny
Wiem ze by sie odkuzacz przydal , zeby mnie wygrzebac i sobie przypomniec ale wpadam tylko sie przywitac i Was odwiedzic.
W moim zyciu non-stop zmiany , wiec brak czasu i czasem brak sil
Trzymajcie sie cieplutko i wszystkiego dobrego dla dzieciaczkow!!!
Hej, miło cię widzieć po faktycznie długaśnej przerwie
Ciesze sie ze mnie pamietasz jeszcze Ale widze ze cos malutko piszecie teraz , pewno kazda ma wiete zajec
Pozdrawiam
Becik witaj, pisz co u ciebie.
A dla naszych słoneczek dużo uśmiechu i zdrowia
Wszystkiego NAJLEPSZEGO dla wszystkich dzieci!!! Tych małych i tych dużych też
Nie nie mylisz sie i bardzo mi milo z tego powodu
Tak w skrócie napisze , aktualnie mieszkam w Niemczech salon zostawilam siostrze a sama wyjechalam za mezem, a dzis dowiedzialam sie ze jestem w ciazy
Moje gratulacje!!!!
Cześć babeczki...witam Becik po bardzo długiej przerwie. Gratuluje zaciążenia .
Dziewczyny mój Niki miał iść w sobotę na zabieg i wyobraźcie sobie, że nie musi mieć wycinanego tego 3-go migdałka !. Wczoraj byliśmy na wizycie z wynikami krzepliwości, morfologia i grupą...no i niby sprawa przesądzona, ale okazuje się, że migdałki są w rewelacyjnym stanie. Wszelkie otwory nosowe i te uszne są "odetkane" i migdałki już ich nie zasłaniają. Jestem tak bardzo szczęśliwa. Kontrolę mamy we wrześniu. Młody ma brać przez 3 miesiące Immunotrofinę coby nawrotu nie było i wszystko. Boże kochany jaka ja jestem szczęśliwa, normalnie kamień z serca mi spadł!
Poza tym chłopaki sa pełne energii i dają nam nieźle czasami popalić. Igorowi wyszedł 5 ząbek a dzisiaj dostał gorączki i katar. Muszę załatwić w końcu tego pulmonologa, ale no kurczę nie mogę się dodzwonić. Pozostaje mi chyba tylko osobiście jechać do Poznania i sprawę załatwić.
I tyle u nas...czyli norma
Anecznik to super, bardzo się cieszę.
Anecznik, super!!!
Pamiętam jak liczyłam na to że migdały u Tymka się zmniejsza....
były lepsze momenty ale nie na tyle by rezygnować z zabiegu...
ale u nas akurat zabieg okazał się bardzo dobrym posunięciem
u nas pyłki atakują, Fi właśnie miał akcje i od wtorku nie chodzi do żłobka, niby nie chory ale ten kaszel go męczy...
ale na szczęście się już wyciszyło i myślę ze jutro pójdzie...
Cieszę się Anecznik z poprawy stanu migdałków Nikiego! Zawsze to uniknięty zabieg chirurgiczny, super!
A ja pracuję sobie, jeżdżę codziennie pociągiem na tej mojej trasie i w sumie na dojazdy tracę 6 godzin dziennie...... MASAKRA!
No więc szukam ciągle tutaj na miejscu pracy, poskładałam w wiele miejsc CV, ale tak naprawdę to ostatnio znalazłam jedno miejsce, w którym straaaaasznie chciałabym pracować. No normalnie ogarnął mnie jakiś amok, nie mogę przestać myśleć o tym miejscu. Bardzo chciałabym, żeby wybrali z wielu ofert właśnie moją, czuję że tam mogłabym się spełnić, że to mogłoby być moje następne miejsce na ziemi, gdzie pokazałabym, na co mnie stać. Trzymajcie dziewczyny kciuki, żeby do mnie zadzwonili!!!!!!!
Oj, tak....bardzo się cieszę że migdałki Nikosia są w dobrym stanie
Mariena naprawdę współczuję tak długaśnych i męczących wyjazdów do pracy i z pracy do domu. To jakaś masakra! Można wiedzieć jakie, gdzie, przy czym jest to wymarzone miejsce pracy? Oczywiście mocno zaciskam kciuki aby Ci sie udało.
Myszorek Niki w tej chwili nie reaguje tak bardzo alergizująco na pyłki jak wcześniej. Właściwie w tym roku jak na razie nie odczuwa żadnych skutków alergii. Co prawda testów nigdy nie mial robionych (mimo licznych wizyt u alergologa), ale wyczułam na co prawdopodobnie jest uczulony. Między innymi rzepak...kiedy zaczynał kwitnąc to Niki kaszlał, psikał i miał katar...długo-ciągnący się katar. Zaczynał się pod koniec lutego... na początku nie bardzo wiedziałam co by mogło w tym czasie go uczulać. Z czasem jednak dowiedziałam się, że podobno bardzo wcześnie zaczyna kwitnąć brzoza. Bynajmniej w tym roku jest spokój i mam nadzieję, że może "wyrośnie" z tej alergii? Czy to w ogóle możliwe?
Problem jednak jest z Igorem bo znowu zaczyna kaszleć. Od trzech dni kaszlał tylko po mleku kiedy się zagrzał podczas picia idąc spać, a teraz to jakaś masakra! Mam już dosyć tych piep...ych inhalacji...kaszel ciągle wraca, prędzej czy później a do pulmonologa nie mogę się dostać Igor tez jest wykończony nebulizacjami a ja ciągle nie wiem co mu jest. Nie wiem czy to jakaś alergia (po wizycie u alergologa nie dowiedziałam się zupełnie nic) czy astma oskrzelowa (szukam dobrego pulmonologa do którego będę mogła w końcu zadzwonić, umówić się na wizytę i usłyszeć trafną diagnozę).
pewnie mnie zlinczujecie, ale co tam
jakos nie było czasu pisać, a jak byuł to nie bardzo wiedział o czym
potem było mi głupio, ze się nie odzywałam.....
aż pewnego dnia ANECZNIK weszłą mi na sumienie i napisała smsa
miałam odpisac, ale zapomniałam itp..
bla bla bla
nie ogarnę tego co napisałyście napewno,
MARIENA myślałam właśnie o Tobie w związku z modernizacją szyn do Warszawy, teraz robia je na wysokości RADZIWIIŁŁOWA , mieszkają tam moi rodzice
Eryk jest zachwycony sprzetem , który tam pracuje, podróżni pewnie mniej
żyję sobie pomalutku
na razie jest ok
chciaż miałąm kolejną akcje z panem męzem
nie rozmawialiśmy znów 2 miesiące i miałam już dość tego byłąm już zdeterminowana do samotności, no ale zobaczymy...
ANECZNIK fajnie, ze NIKIEGO ominął zabieg.
iekawe co się wydarzyło jak mnie nie było??
niekawam
Majka ! Fajnie, że wreszcie tu zajrzałaś! Chociaż ostatnio ja też rzadko jestem tu gościem, jak wszystkie inne dziewczyny zresztą... Chyba nam się ostatecznie sypie wątek- każda pracuje, zajmuje się dziećmi - na forum brakuje czasu... Ja mam od miesiąca totalną gonitwę z czasem, na wszystko mi go brakuje.
Mariena tak, ja też to mam. Jeszcze tylko 3 dni i wakacje.
Pierwsze co zrobię to umyję wreszcie okna w domu bo mało już przez nie widać świata
Dzisiaj wreszcie wzięliśmy się z miom mężem za szukanie pokaju lub hotelu na wakacje i masakra. Wiedziałam, że jest trudno coś znaleźć, ale nie wiedziałam, że aż tak.
Po prostu brak czegokolwiek
Mieliśmy plan pojechać na 7 do 10 dni nad morze (okolice trójmiasta), a teraz nie wiem co zrobić.
Majka babo jedna, gdzie Ty byłas jak Cię nie było? Nie ładnie Już myślałam, że coś się stało kiedy nawet na eskę nie odpisałaś. Dobrze, ze jest dobrze choc kryzysu małżeńskiego nie zazdroszczę. Ja z moim ostatnio ciągle drę koty. Nie mogę do niego dotrzeć, rozmowa nie pomaga, krzyk tez nie a płacz z bezsilności tym bardziej. Próbuję się odseperowac jak idzie, ale u nas to trudne bo jesteśmy ze sobą 24 h na dobę...i to jest chyba największy problem. Nie wiem ile lat Wy jesteście małżeństwem, ale mówi sie, że na 7 rok pożycia małżeńskiego następuje kryzys...u nas tak wlaśnie jest i u wielu naszych znajomych. Pisz jak tam dzieciaki.
Co Wy mówicie o sypaniu się wątku? No przestańcie. Może tez nie często zaglądam, ale kurcze jakos sobie nie wyobrażam nie pisac z Wami. Poza tym przecież mamy plany spotkać się w realu, juz nie pamiętacie jak marzyłyśmy sobie o wspólnym wyjeździe? Fajnie by było, tak wszystkie razem .
U nas pomalutku. Właściwie bez większych zmian. Z D. juz pisałam...nie fanie. Dzieciaki jednak są zdrowe i z tego bardzo się cieszę. Co prawda Nikodemowi z nochala ciągle leci katar i chyba podam mu Claritinę bo to chyba alergiczne jest.
Igi co raz częściej stoi bez podtrzymywania się i nawet zrobił już samodzielnie 7 kroczków, ząbków 5 plus szósty na wylocie.
Za 4 tygodnie wyprawiamy roczek Igusia i 5 urodziny Nikodema a ja nie mam pomysłu na menu. Osób będzie około 30 więc czeka mnie sporo roboty a jak wiadomo przy dwójce dzieci zwlaszcza przy jednym małym jest sztuką spędzać całymi dniami w kuchni.
Dziewczyny czy Wasze dzieci miały już powtórki szczepień na piaty rok życia? Niki zaliczył w zeszły wtorek...ale panikował Pokopal mi nogi całe, ale już po wszystkim i następne szczepienia za 4 lata .
Majka ty sie tutaj nie cykaj tylko pisuj regularniej. Fajnie, ze sie odezwalas - taki powiew swiezosci ;0)...choc w sumie tak jak Mariena napisalam nieczesto sie tu udzielamy ostatnio i kazdy jeden wpis taki powiei swiezosci niejako na watek wprowadza ;0)
Anecznik - odnosnie szczepien - Sophie ma miec kolejne cos okolo 6 urodzin wg jej kalendarza. Akurat w jej przapadku kopanie raczej w gre nie wchodzi. Ona ostatnio bedac na pobraniu krwi usmiechala sie pelna geba jak ja kluli twierdzac, ze nie boli ja nic Nie wiem ile w tym prawdy bylo, ale zakladam ze i przy nastepnej okazji bedzie zgrawyc bohaterke.
Co do kryzysu malzenskiego w 7 roku - no coz ja sie rozwiodlam wlasnie po 7 latach bycia w zwiazku. Teraz mi sie zacznie 7 rok z tym, ze partner zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Nie przewiduje rozpadu zwiazku....ba nawet kryzysu na horyzoncie nie widac - ale to akurat nie powinno dziwic - jak sie czlowiek wiecej ostatnio nie widuje niz widuje z druga polowka to czasu na klotnie nie ma No wlasnie to, ze Achiles tak wiele podrozuje ma 3 plusy...dochody rzecz jasna sa zadawalajace, przywozi nam z Europy pysznosci, za ktorymi tesknie....no i tak jak wspomnialam nie mamy czasu na klotnie. Jest cudwonie przez te kilka - kilkanascie dni gdy jest w domu.
Anecznik - nie mozesz gdzies wyslac swojego chlopa, albo sama urwac sie z domu na kilka dni? To na pewno by wam nie zaszkodzilo - takie zatesknienie za soba.
Iza - nie ma mnie w PL ale z relacji taty wiem, ze problemy z kwaterami sa naprawde duze. Moi rodzice postanowili wyskoczyc na kilka dni na poludnia PL i tato nie mogl wyjsc z podziwu, ze nie moze nic w Krakowie znalezc (samo centrum mam na mysli). Musieli zdecydowac sie na hotel. Szkoda, ze nie mam znajomych z okolic Trojmiasta to moglabym sie dla was ewentualnie doinformowac. A nie mysleliscie o jakiejs innej miejscowosci? Gdzies blizej Szczecina np.moze tam bedzie cos wolnego?
U nas nic nowego. Chodniej sie zrobilo. Ostatnio wyskoczylismy cala rodzinka do innego stanu i spedzilismy bardzo sympatyczny weekend. Jedyny minus - brak ogrzewania w pokojach. Przy temp. 4 stopnie w nocy (w dzien bylo 30) i cos kolo 10 w pokoju wymarzlismy jak jeszcze nigdy w naszym zyciu. Dzieci spaly w kurtkach. Tak, tak moje kochane - Brazylia i spanie w kurtkach - zdecydowanie nie pasuje to do siebie Tu na miejscu jest juz zdecydowanie lepiej. W nocy rowniez chlodno, ale mamy piecyki elektryczne wiec sie dogrzewam. Musze jedynie uwazac z tym troche bo nasz ostatni rachunek za prad totalnie nas zaskoczyl (czterokrotnie wiekszy niz ten, ktory placimy normalnie). Natomiast w ciagu dnia jest calkiem przyjemnie dzis 25 stopni.
Wczoraj bylam z dziewczynakmi w szkole Sophie na Festa Junina. To takie tradycyjne w Brazylii swieto rolnikow moznaby to tak ujac. Ludzie przebieraja sie bardzo barwnie. Oczywiscie i Sophie miala odpowiedni stroj. Sa tance - tradycyjna qudrilha, gry z nagrodami, i masa slodkiego, jedzenia. Bylo bardzo interesujaco, choc nie ukrywam brak Achilesa dal sie we znaki bo ani dobrych zdjec nie moglam zrobic, ani popodziwiac Sophie tanczacej z innymi dziecmi taniec, do ktorego przygotowywali sie od 2 tygodni (nie moglam przebic sie z wozkiem przez tlum ludzi, poza tym im muzyka glosniejsza tym Noemie bardziej krzyczala). Poza tym niektore obrzadki byly mi zupelnie obce i nie mialam przy sobie nikogo, kto moglby mi je wytlumaczyc. Moze za rok Achilesowi uda sie nie byc w podrozy w czasie tego swieta. Zobaczymy. Ponizej wkleje kilka zdjec.
Tutaj Sophie w swojej kreacji. Jak juz napisalam na facebooku zalozyla ja jedynie dlatego, ze cudownie sie krecila. Gdyby nie to pewnie mialabym problem z przekonaniem jej do tej sukienki.
Tu podczas tanca. Niestety innych zdjec zrobic sie nie dalo :0(
W jednej z gier Sophie wygrala cos ala "dysk" no i oczywiscie musiala go od razu wyprobowac. Wiatr wial, dysk lata wszedzie tam gdzie nie powinien a ona i tak uparcie latala za nim przez okolo godzine...matko, ze tez jej sie chcialo...dzieci to sa czasem naprawde dziwne ;0))))
Z kolegami ze szkoly.
No i ogolnie troche tanczacych nauczycieli i rodzicow.
I tak na koniec...jeszcze kilka moich przemyslen. Powiem wam, ze w glebokim szoku jestem widzac jak szybko moje dziecko odnalazlo sie w tej calkiem dla niej nowej kulturze. Czasem mam wrazenie, jakby ona byly tu od zawsze. I ten jej jezyk. Dopiero co Achiles sie martwil, ze nie moze sobie z nia zbyt wiele porozmawiac bo ona nie ma takiego zasobu slow, a teraz lapie ja na tym, ze odzywa sie do Noemie po portugalsku gdy mnie nie ma przy nich. Z jednej strony cieszy mnie to bardzo z drugiej jest to dla mnie znak, ze teraz czeka mnie duzo wiecej pracy niz w Szwajcarii aby przekazac jej tak wiele polskosci ile tylko mozliwe, bo teraz jestem z tym tu zupelnie sama. Nie ma juz cioci Darii, czy cioci Moniki z Nadia oraz innych znajomych z dziecmi mowiacymi po polsku. Babcia z dziadkiem tez nie wpadaja juz kilka razy w roku, ani my ich nie odwiedzamy. Mam nadzieje, ze jakos mi sie to uda i ze obie beda mowily pieknie po polsku no i wiedzialy o Polsce to co kazdy Polak wiedziec powinien...
Napisalam sie i napisalam i wszystko mi zniknelo Nienawidze tego Teraz juz tylko skrot
Anecznik-to super ze z migdalkami lepiej
Mariena-Ty spedzasz 6 godz w podrozy,dojezdzajac do pracy? to okropne biedulko
Majka-ja juz pol roku po kryzysie
, ojjjj bylo ciezko za duzo problemow naraz ,ale mowi sie ze prawdziwa milosc przetrwa wszystko i ja sie juz nie raz przekonalam napewno u Was tez tak bedzie.Ale uwazaj , widzis jak sie koncza te "pokrysysy" Trzymam za was kciuki
Adrianna-dobrze rozumiem ,mieszkasz teraz w Portugali???To piekny kraj ,wiele o nim slyszalam.Mam przyjaciol Portugalczykow , swietni , otwarci i rodzinni ludzie
A jesli chodzi o jezyk , to dzieciakom jest latwiej niz doroslym.A Polskiego nie zapomni jezeli bedziesz z nia Ty tylko po Polsku mowila
Zdjecia przesliczne , ladna z niej dziewczynka
My za godzinke jedziemy 5 km do przedszkola-na rowerze
A my już po szczepieniu, nie było źle, chociaż ze łzami. Kopania nie było.
Pati siedziała u mnie na kolanach, a Mateusz na kozetce obok.
Pati płakała troszkę, a Mateusz ani drgnął z obawy że go zauważą i jeszcze jemu też się dostanie.
Ada w zeszłym roku zaliczyliśmy Świnoujście i okolice a teraz chciałam w drugą stronę jechać.
Poszukamy jeszcze.
Sophie cudna
Duże wahania temperatur tam macie
cosik porobilo mi sie z yklawiatura i nie moge normalnie pisac.......!!!!!!!!!!! help!!!!!
Anecznik - pojecia nie mam co sie stalo. Poprzestawialy ci sie rozne literki czy tylko "z" zamienilo z "y"? Jesli tylko to wystarczy ze Ctrl i strzalke w gore nacisniesz razem i powinno wrocic. Przynajmniej ja tak mam na moim laptopie.
Mariena a moze te spiecia z powodu twojego zmeczenia? Jak czlowiek zmeczony to i z cierpliwoscia u niego krucho.
Iza - faktycznie skoro regiony Swinoujscia macie juz objechane to tym razem przydaloby sie druga strone zwiedzic. trzymam kciuki aby udalo wam sie znalec jakas fajna kwatere.
Becik - my mieszkamy w Brazylii teraz. Ja wiem, ze ona polskiego nie zapomni - nie ma na to szans, matka jej zycia nie da a ja nauczy ...po prostu ludzilam sie, iz bedziemy stanowic wyjatek i moje dzieci beda miedzy soba poslugiwac sie polskim jezykiem a tu widze, ze wyjatku chyba jednak nie bedzie :0] No zobaczymy, ale cos czarno to widze.
Teraz mi dalyscie do myslenia z tymi szczepieniami....a moze to juz teraz wlasnie, a mi cos sie z 6 latami pomylilo...hmmm
hej....
pochwale się... od prawie tygodnia mieszka z nami Lucy....
https://imageshack.us/photo/my-images/6/domowe058r.jpg/
Uploaded with https://imageshack.us
Ładna ta Lucynka , młodziutka chyba jest?
Ada - najprawdopodobniej masz rację, moje zmęczenie bierze górę nad moimi zachowaniami, jestem dość nieodporna a raczej moja psychika taka jest. A ostatnio do zmęczenia dochodzą nerwy związane z czekaniem na telefon w sprawie pracy. Każdy dzwonek telefonu podrywa mnie do góry, bo mam nadzieję, że to właśnie TEN na który czekam...
Izaaa - no nieciekawa sytuacja, niestety nie tylko w zawodzie nauczyciela tak jest.
Hej!
Ja nie jestem miłośniczką kotów tzn. potrafią mnie zachwycić na zdjęciu ale w domu nigdy nie chciałam mieć... Ola za to uwielbia wszystkie zwierzątka i mąż właśnie przyniósł do domu małego kotka. Dziewczynki nazwały go Mruczek -ja jakoś nie mogę się do niego przekonać...
Z Angeliką byłysmy na spotkaniach integracyjnych w zerówce tzn w przedszkolu i jak na razie pozytywnie jest nastawiona. Szkoda tylko że grupy są mieszane 5-6 latki. No ale ten rocznik taki wyjątkowy ma być.
Ana - ja mam z kotami dokładnie tak jak ty, zdecydowanie wolę psy. A kota do domu bym nie wpuściła, lubię je ale u kogoś - a i to bez przesady.
U nas dziś w przedszkolu był piknik rodzinny, na zakończenie przedszkola - dzieci od miesięcy ćwiczyły niektóre występy (np. hip-hopowe). I tak się zdarzyło, że miało mnie nie być - a byłam. Bo Maciek wczoraj wieczorem silnie zagorączkował (prawie 40 stopni), rano też tak było, więc zamiast do pracy, to pojechałam z nim do lekarza. No i mamy w domu anginę. A akurat dziś szwagierka odebrała od teściowej bliźniaki wcześniej i mogła przyjść do Maciusia a ja w tym czasie wyskoczyłam na piknik. Ania była przeszczęśliwa, jak mnie zobaczyła
Śpiewali piosenkę o lecie, a potem Ania była w grupie tańczącej hip-hop, prześmiesznie wyglądają takie krasnale tańczące ten taniec.
No co jak co, ale talentu to moje dziecko w tym kierunku nie ma
A dziś mija nam dokładnie rok, odkąd przeprowadziliśmy się do tego domu. Dużo się w tym domu przez ten rok działo - przeprowadzki, remonty, choroby, pogrzeb. I budowę garażu już zaczęliśmy.
No ja do kotow mialam stosunek taki sam jak Mariena dopoki nie zamieszkal z nami kot. Jeszcze pamietam jak jadac do kolezanki, ktora nam o owej kotce wspominala, ze jest do wziecia nagadywalam ex-owi, zeby przypadkiem na idiotyczny pomysl nie wpadl i nie wzial kota do domu bo ja sie nie zgodze...na drugi dzien wracala do domu z nami...dzieki moim namowom Od tamtej pory koty lubie bardzo, ale nie wszystkie. Musze wyczuc "to cos".
Myszorku - kotek przeslodki. Choc najwieksza slabosc i tak mam do twojego rudzielca
Mariena to juz rok??? - jejku jak ten czas leci. W zyciu bym nie powiedziala.
Ana ja tam wierze, ze sie z kicia predzej czy pozniej polubicie Przynajmniej ci tego z calego serca zycze, bo to zdecydowanie i tobie i kotu wyjdzie na zdrowie
Iza - jeszcze odnosnie tych kwater. Jak ty ich szkasz? Bo wlasnie na forum dziewczyna fajny sposob podsunela. Ja bym nie pomyslala, ale moze ty tez tak robisz. Ona wchodzi na strone gminy, ktora jest zainteresowana. Tam szuka Bazy turystycznej i noclegu i pronto wyskakuje jej wiele ofert.
Np tutaj weszlam na gmine https://www2.wladyslawowo.pl/wla/20/
ja koty lubię bardzo... choć nie zawsze tak było...
lubię za ich charakterek, piękno.... niezależność...
psy lubię ale z własnej wygody nie chce mieć psa w domu...
jak sobie pomyślę o wychodzeniu z pupilem nad ranem i wieczorem to nie nie nie...
koty są bezproblemowe w domu....
po 8 latach posiadania kota nie wyobrażam sobie domu bez tego stworzenia....
to jego mruczenie i łaszenie się do nóg....
Lucy, Luśka i różnie na nią wołamy... ma 2 miesiące, jest malutka ale mega zabawna i wesoła....
mogę siedzieć godzinami i patrzeć jak bawi się piłeczka lub kawałkiem sznurka...
uwielbia zaszyć się w pokoju chłopaków i bawi się ich samochodami i klockami, a hałasuje przy tym jak oni prawie....
Mariena i mnie nie chce się wierzyć, że już rok minął od Waszej przeprowadzki No to jak, remont w całości skończony, zdjęcia będą?
Myszorek kicia przesłodka! Ja właściwie uwielbiam każde jedno zwierze...jedyne czego nie cierpię to robactwa, zwłaszcza pająków. My mamy 4 koty, ale oczywiście nie w domu bo mimo tego, że uwielbiam mruczusie właśnie za ich charakterek to nie wyobrażam sobie kota w domu, czyszczenie kuwety etc...ale wiadomo, każdy ma inne podejście. Wychowałam się z psem i i to były najwspanialsze lata mojego dzieciństwa. Jednak...jakkolwiek pragnęłabym teraz posiadać psa w domu (mamy dwa w klatce) to mąż się nie zgadza i teściowa też nie choć ona tak naprawdę ma niewiele w tej kwestii do powiedzenia. W sumie rozumiem D. bo on bardzo lubi zwierzaki, ale przerażają go zachowania np szczeniaka czyli gryzienie, demolowanie itp, a przede wszystkim kłaczenie. Z perspektywy czasu...a właściwie z własnych doświadczeń dochodzę do wniosku, że posiadanie pupila w domu jest sprawą rewelacyjną, ale...no właśnie, jakby na dzień dzisiejszy moje dywany były pełne w psiej czy kociej sierści to chyba bym dostała białej gorączki. Moja przyjaciółka ma pekińczyka, bardzo sympatyczny pies, ale kiedy od nich wracamy to godzinami najpierw czyścimy ubrania szczotką bo jest kłak na kłaku. Już nawet kombinowałam z jakąś rasą, która posiada włosy a nie sierść, ale D. nie daje się jak na razie przekonać. A tak na marginesie to najbardziej jestem zakochana w Labradorach i w "zwykłych" dachowych kotach
PS Dzięki za podpowiedź odnośnie tych literek
Dziewczynki - wielkie zmiany przede mną.
Jutro wręczam szefowej podanie o rozwiązanie umowy i w jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu pracuję już tutaj, na miejscu. W fantastycznym miejscu, gdzie mnie chcą, wybrali mnie z ogromnej ilości ofert bez żadnych znajomości i pomocy innych. Jestem taka szczęśliwa!!!
Chociaż żołądek mnie boli na myśl o konieczności jutrzejszej rozmowy z szefową..........
Kochana trzymam kciuki aby wszystko dobrze poszlo. &&
Mariena duża zmiana ale dasz radę... fajnie, ze będziesz mieć pracę na miejscu....
trzymam kciuki....
No i klamka zapadła, złożyłam wymówienie, zostało podpisane. Od poniedziałku podpisuję nową umowę, a na razie... jestem na urlopie, bo kadry się doliczyły kilku dni do odebrania. Tak więc właściwie jestem już wolna, jutro jeszcze pojadę do pracy pozałatwiać resztę papierków i pożegnać się z ludźmi (już ciasto zrobiłam, jutro tylko zawiozę).
Jestem dziwnie spokojna i pewna, że to dobry krok. Na pewno krok w przód a nie w tył, a o to przecież chodzi, nie?
ADA jakto ?!
wyprowadziliście się z Europy do Brazylii, a A. znów ma prace w Eurpoie?
kurcze podziwiam Ciebie za to...
MARIENA super!!!
kurcze fajnie tak pocieszyć się z kimś...
No dobra tak dla sprostowania my myslimy o szkockim terierze, ale Westy to tez teriery i nawet podobne stad moje pytanie :0)
Mariena wierzę że to dobry krok, przecież na te dojazdy pół życia ci minie
Mariena również i ja się cieszę razem z Tobą. Teraz rzeczywiście więcej czasu będziesz mogła poświęcić na inne sprawy niż dojeżdżanie do pracy. Trzymam kciuki za nową pracę &&&&&&&
Ada i jak tam, planujesz już imprezę roczkową?
Oj mnie również ekspresowo minął rok odkąd urodził się Igor. Mam wrażenie, że pierwszy roczek Nikodema wręcz mi sie "wlekł", ale to może przez to, że jak do tej pory to właśnie pierwszy rok życia Nikodema był dla niego i dla nas najtrudniejszy. Ten nasz brak doświadczenia, przerażenie, rehabilitacja etc. Z Igorkiem jest zupełnie inaczej i wiele spraw bardzo oczywistych. Możemy się delektować rodzicielstwem...a jednak rok minął niesamowicie szybko;).
My robimy również imprezę łączoną 16 lipca, akurat po środku urodzin chłopaków bo dwa dni po urodzinach Nikodema i dwa dni przed urodzinami Igora. Menu już ustalone, lista gości zrobiona...na dniach trzeba zacząć wszystko przygotowywać .
A która z Was pisała wcześniej o terierku szkockim? Ty Ada?
Dzisiaj oglądałam z Nikosiem film o psach. Jednym z głównych bohaterów był terier szkocki właśnie. No boski psiak! Biedaczek miał jakies problemy neurologiczne i chodził dość chwiejnie, ale przez to jeszcze bardziej słodko wyglądał na tych swoich krótkich nóżkach Zakochałam się w tym psiaku...Niko też. Teraz trzeba staruszka przekabacić, żeby pozwolił nam za jakiś czas takiego kupić. Oj długo będa trwały negocjacje.
Hmmm, właśnie czytam w necie, że teriery szkockie mają dziedziczna chorobe neurologiczną objawiającą się zaburzeniem motoryki i drżeniem kończyn i chyba Westy tez bo to rasa teriera.
Dużo sztucznie tworzonych ras psich jest obarczonych rozmaitymi chorobami, przekazywanymi dziedzicznie. My teraz przerzuciliśmy poszukiwania z maltańczyka na hawańczyka, bo mają różne kolory, a Ania jednak woli ciemniejsze od białych, najlepiej czarne
A zmieniając temat - jeśli chcecie wybrać się do kina i nie wiecie, na co - polecam Kac Vegas w Bangkoku. Zwłaszcza jeśli widziałyście pierwszą część! Właśnie wróciliśmy z mężem z kina i ubawiliśmy się, aż się popłakałam ze śmiechu. Fantastyczna zabawa, polecam!
Jutro mój pierwszy dzień w nowej firmie, chociaż faktycznie to całą sobotę i kilka godzin dzisiaj tam byłam i pracowałam przy przeprowadzce. Już poznałam część ludzi i myślę, że będzie mi tam dobrze. A jak będzie naprawdę - to się okaże!
Nasza Marienowa Ania konczy dzis 5 lat, a tu taka cisza??? Tak, wiem co pisze, u mnie jest dopiero 20.18 wiec dzis ;0))
A skoro o urodzinach mowa, my tez dzis swietowalismy, skromnie w sumie, bo tylko we trzy, tato dotrze jutro rano. Teraz jest w samolocie do BR. No i oficjalnie moge powiedziec, ze przestalam byc mama niemowlaka...i w 99.9999999% juz mamam niemowlaka nie bede
Bilans na roczek - 6 zebow, siodmy na wylocie, samodzielnie siada, raczkuje, stoi podtrzymujac sie mebli, gaworzy, nasladuje w czym tylko moze siostre i ma do tego wszystkiego wilczy apetyt , czyli jednym slowem - normalnie sie rozwija. No wiec jesli moge czegos sobie zyczyc z okazji jej urodzin...to tego aby w ta normalnosc nie wkradlo sie nigdy nic nienormalnego...Zdrowia dla mojej coreczki, cala reczte da sie jakos zalatwic...
Ps. A tak na marginesie - wiem, ze tu roczek nie jest tak wazny, ale zeby nawet zyczen nie zlozyc. Nikt ze strony Achilesa nie zadzwonil, nie napisal nic...ani brat, ani babcia...hmmm...powiem im co o tym mysle, przy najblizszej okazji.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)