Szkoły są jak zwykle dwie.
Jedni twierdzą, że w środowisku jest tyle chemii, że jeszcze trochę więcej nie zaszkodzi, poza tym "co nas nie zabije, to nas wzmocni"
Z drugiej jednak strony, skoro przed czymś można uchronić własne dziecko to warto, i skoro środowisko zatrute, to dlaczego jeszcze maleństwu dokładać.
Ja skłaniam się zdecydowanie ku tej drugiej wersji. Nie farbowałam się ani w ciąży, ani w czasie karmienia. Mało tego nie wcierałam w siebie różnych dziwnych smarowideł, wolałam tego dziecku oszczędzić.
Jest też trzecia strona. Ja się nie pacykowałam bo i poza okresem ciąży i karmienia się nie pacykuję. Nie czuję się przez to mniej zadbana, bo myję się, czeszę i ogólnie wyglądam jak człowiek
ale np. na lekach zwykle jest taki zwrot " można zastosować jeżeli korzyść dla matki przeważa nad potencjalnym zagrożeniem dla dziecka" , więc.....skoro bardzo źle się czujesz bez ufarbowania włosów, to zrób to.