Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
13 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 nastÄ™pna ostatnia   

nerwica

, skÄ…d to siÄ™ bierze?
> , skÄ…d to siÄ™ bierze?
gemma
czw, 20 lis 2008 - 16:05
Gaby, koniecznie spróbuj terapii - bez tego utkniesz w martwym punkcie.
Przez długi czas chodziłam na terapię (grupową) z kobietą, która tak jak Ty miała silna nerwicę, również nie wychodziła z domu, nie podróżowała inaczej jak z mężem. Po ładnych kilkunastu miesiącach porządnej terapii, na która oczywiście woził ją mąż, naprawdę z tego wyszła. Zaczęła chodzić po zakupy, najpierw do sklepów w pobliżu domu, potem coraz dalej, aż w końcu pojechała autobusem do innego miasta. icon_smile.gif A potem pojechała sama do ośrodka leczenia nerwic, skąd wróciła szczęśliwa - i to była taka kropka nad i oraz zakończenie terapii.

Uwierz, że to się da zrobić, ale musisz zrobić ten pierwszy krok. Nie zasłaniać się mężem, bo skoro wozi Cię w różne miejsca, to niby dlaczego nie miałby Cię wozić w jeszcze jedno?
Jestem pewna, że mąż wolałby Cię wozić na terapię przez kilka miesięcy, niż wozić Cię wszędzie przez całe życie. No i z pewnością wolałby widzieć Cię szczęśliwszą. icon_smile.gif
Powodzenia życzę icon_smile.gif
i koniecznie idź na terapię
gemma


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 140
Dołączył: pią, 04 kwi 03 - 10:48
SkÄ…d: Katowice
Nr użytkownika: 379




post czw, 20 lis 2008 - 16:05
Post #21

Gaby, koniecznie spróbuj terapii - bez tego utkniesz w martwym punkcie.
Przez długi czas chodziłam na terapię (grupową) z kobietą, która tak jak Ty miała silna nerwicę, również nie wychodziła z domu, nie podróżowała inaczej jak z mężem. Po ładnych kilkunastu miesiącach porządnej terapii, na która oczywiście woził ją mąż, naprawdę z tego wyszła. Zaczęła chodzić po zakupy, najpierw do sklepów w pobliżu domu, potem coraz dalej, aż w końcu pojechała autobusem do innego miasta. icon_smile.gif A potem pojechała sama do ośrodka leczenia nerwic, skąd wróciła szczęśliwa - i to była taka kropka nad i oraz zakończenie terapii.

Uwierz, że to się da zrobić, ale musisz zrobić ten pierwszy krok. Nie zasłaniać się mężem, bo skoro wozi Cię w różne miejsca, to niby dlaczego nie miałby Cię wozić w jeszcze jedno?
Jestem pewna, że mąż wolałby Cię wozić na terapię przez kilka miesięcy, niż wozić Cię wszędzie przez całe życie. No i z pewnością wolałby widzieć Cię szczęśliwszą. icon_smile.gif
Powodzenia życzę icon_smile.gif
i koniecznie idź na terapię

--------------------
Zuzka, 06.02.2001.
Wojtek, 22.08.2003.

Inny Åšwiat
Inana

Go??







post czw, 20 lis 2008 - 17:18
Post #22



Mam koleżankę, która wpadła w nerwicę. Ona ma beznadziejnego męża, pobrali się sześć lat temu, mają dwoje dzieci. Pół roku temu ona zdała sobie sprawę, że na męża nie może liczyć, że nie będzie on dla niej nigdy oparciem, że jej małżeństwo zbudowane jest na bardzo kruchej podstawie, zorientowała się w końcu również, że mąż ciągle ją okłamuje. I wpadła w nerwicę. I co teraz? Niby zdaje sobie doskonale sprawę z przyczyn swojej choroby, ale co powinna w tej sytuacji zrobić, żeby wyzdrowieć? Opuścić go? Odejść z dwójką dzieci, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez pracy? Zostać? Z człowiekiem, który jest przyczyną jej choroby?

Na terapię chodzi, ale dopiero od niedawna i efektów nie widać. Poza tym u nas trudno o dobrego terapeutę.
Gosia z edziecka
czw, 20 lis 2008 - 17:39
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:18) *
I co teraz? Niby zdaje sobie doskonale sprawę z przyczyn swojej choroby, ale co powinna w tej sytuacji zrobić, żeby wyzdrowieć? Opuścić go? Odejść z dwójką dzieci, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez pracy? Zostać? Z człowiekiem, który jest przyczyną jej choroby?

To jest możliwe, żeby być z tym człowiekiem (nawet jeśli to tylko póki co) i jakoś wyzdrowieć. To będzie trudniejsze, niż wtedy gdy się ma oparcie w mężu. Ale nie jest niemożliwe.
A moje doświadczenie uczy mnie, że moja terapia zmieniła całą rodzinę. Ja się zmieniłam a rodzina musiała się też zmienić. Tak jak pod wpływem spadku temperatury z nieba zamiast deszczu pada śnieg.

Jeszcze jedno. Czasem warto przejść przez terapię z takim mężem u boku, żeby już "na zdrowo" spojrzeć jeszcze raz na małżeńswto. Terapia to też taki czas na przeczekanie może być. W trakcie się czasem coś wykluc może.
Poza tym wspierać nie musi mąż. Terapeuta jest od wspierania. Przyjaciele. Rodzina.

U mnie efekty widać było dopiero kilku latach terapii.

Ten post edytował Gośka z edziecka czw, 20 lis 2008 - 17:39
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 20 lis 2008 - 17:39
Post #23

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:18) *
I co teraz? Niby zdaje sobie doskonale sprawę z przyczyn swojej choroby, ale co powinna w tej sytuacji zrobić, żeby wyzdrowieć? Opuścić go? Odejść z dwójką dzieci, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez pracy? Zostać? Z człowiekiem, który jest przyczyną jej choroby?

To jest możliwe, żeby być z tym człowiekiem (nawet jeśli to tylko póki co) i jakoś wyzdrowieć. To będzie trudniejsze, niż wtedy gdy się ma oparcie w mężu. Ale nie jest niemożliwe.
A moje doświadczenie uczy mnie, że moja terapia zmieniła całą rodzinę. Ja się zmieniłam a rodzina musiała się też zmienić. Tak jak pod wpływem spadku temperatury z nieba zamiast deszczu pada śnieg.

Jeszcze jedno. Czasem warto przejść przez terapię z takim mężem u boku, żeby już "na zdrowo" spojrzeć jeszcze raz na małżeńswto. Terapia to też taki czas na przeczekanie może być. W trakcie się czasem coś wykluc może.
Poza tym wspierać nie musi mąż. Terapeuta jest od wspierania. Przyjaciele. Rodzina.

U mnie efekty widać było dopiero kilku latach terapii.
Inana

Go??







post czw, 20 lis 2008 - 17:43
Post #24

CYTAT(Gośka z edziecka @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:39) *
U mnie efekty widać było dopiero kilku latach terapii.



Jakbym jej to powiedziała, toby wyskoczyła oknem. Ona chce być zdrowa już! Natychmiast! Da się?
W takim stanie, w jakim teraz sie znajduje nie bardzo może funkcjonować. Rzuciła pracę, w domu nic nie robi poza jedzeniem dla dzieci, nic ją nie cieszy, nie ma na nic siły. Jak to sama opisuje: czuje się, jakby była z gąbki. Odwiedziła już kilku psychiatrów, każdy przepisywał inne leki, po których jak twierdzi, dziwnie się czuła, więc ich nie brała. Teraz chodzi do psychiatry-psychoterapeuty, ale spotkania odbywają się co 2 tygodnie - trochę rzadko, moim zdaniem.
Gosia z edziecka
czw, 20 lis 2008 - 17:51
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:43) *
Jak bym jej to powiedziała, toby wyskoczyła oknem. Ona chce być zdrowa już! Natychmiast! Da się?

Myślę, że to jest utrudnienie, a nie mąż.
Wiesz, zależy jek się ta nerwica ujawnia. Ja na objawy nerwicowe dostałam leki. Po to, żeby funkcjonować. Terapia powoduje zmianę sposobu myslenia, a na to trzeba czasu.
To nie jest tak, że nic się nie zmienia. Zmiany jakieś są. Ale poważne zmiany sa później.
Te poważne zmiany to takie poczucie jakiejś stabilnosci, poczucie sensu jakiegoś, spokoju pomimo wydarzeń. No piszę i czuję, że każde słowo jest niedobre, źle oddaje to co czuję. Chyba lepsze będzie: poczucie uwolnienia icon_confused.gif
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 20 lis 2008 - 17:51
Post #25

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:43) *
Jak bym jej to powiedziała, toby wyskoczyła oknem. Ona chce być zdrowa już! Natychmiast! Da się?

Myślę, że to jest utrudnienie, a nie mąż.
Wiesz, zależy jek się ta nerwica ujawnia. Ja na objawy nerwicowe dostałam leki. Po to, żeby funkcjonować. Terapia powoduje zmianę sposobu myslenia, a na to trzeba czasu.
To nie jest tak, że nic się nie zmienia. Zmiany jakieś są. Ale poważne zmiany sa później.
Te poważne zmiany to takie poczucie jakiejś stabilnosci, poczucie sensu jakiegoś, spokoju pomimo wydarzeń. No piszę i czuję, że każde słowo jest niedobre, źle oddaje to co czuję. Chyba lepsze będzie: poczucie uwolnienia icon_confused.gif
Inana

Go??







post czw, 20 lis 2008 - 22:25
Post #26

CYTAT(Gośka z edziecka @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:51) *
Myślę, że to jest utrudnienie, a nie mąż.
Wiesz, zależy jek się ta nerwica ujawnia. Ja na objawy nerwicowe dostałam leki. Po to, żeby funkcjonować. Terapia powoduje zmianę sposobu myslenia, a na to trzeba czasu.
To nie jest tak, że nic się nie zmienia. Zmiany jakieś są. Ale poważne zmiany sa później.
Te poważne zmiany to takie poczucie jakiejś stabilnosci, poczucie sensu jakiegoś, spokoju pomimo wydarzeń. No piszę i czuję, że każde słowo jest niedobre, źle oddaje to co czuję. Chyba lepsze będzie: poczucie uwolnienia icon_confused.gif


Na czym polega ta zmiana sposobu myślenia i w jaki sposób się ją uzyskuje? Są jakieś ćwiczenia? Czy to po prostu samo przychodzi?
Gosia z edziecka
czw, 20 lis 2008 - 23:40
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 22:25) *
Na czym polega ta zmiana sposobu myślenia i w jaki sposób się ją uzyskuje? Są jakieś ćwiczenia? Czy to po prostu samo przychodzi?

Zmiana sposobu myślenia to takie wychowywanie samego siebie. Terapeuta w tym pomaga.
Jak się wychowuje dziecko? To będzie jakoś podobnie, chyba icon_confused.gif
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 20 lis 2008 - 23:40
Post #27

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 22:25) *
Na czym polega ta zmiana sposobu myślenia i w jaki sposób się ją uzyskuje? Są jakieś ćwiczenia? Czy to po prostu samo przychodzi?

Zmiana sposobu myślenia to takie wychowywanie samego siebie. Terapeuta w tym pomaga.
Jak się wychowuje dziecko? To będzie jakoś podobnie, chyba icon_confused.gif
Beciak1
piÄ…, 21 lis 2008 - 08:45
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 22:25) *
Na czym polega ta zmiana sposobu myślenia i w jaki sposób się ją uzyskuje? Są jakieś ćwiczenia? Czy to po prostu samo przychodzi?

Nie ma na to żadnych ćwiczeń. Przy pomocy terapeuty zaczynasz widzieć swój problem bardziej obiektywnie, pozbywasz się mechanizmów obronnych, które narosły i utrwaliły się. Udaje Ci się spojrzeć na problem tak jak widzą to inni, wtedy łatwiej zacząć działać i zmienić swoje postępowanie.
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post piÄ…, 21 lis 2008 - 08:45
Post #28

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 22:25) *
Na czym polega ta zmiana sposobu myślenia i w jaki sposób się ją uzyskuje? Są jakieś ćwiczenia? Czy to po prostu samo przychodzi?

Nie ma na to żadnych ćwiczeń. Przy pomocy terapeuty zaczynasz widzieć swój problem bardziej obiektywnie, pozbywasz się mechanizmów obronnych, które narosły i utrwaliły się. Udaje Ci się spojrzeć na problem tak jak widzą to inni, wtedy łatwiej zacząć działać i zmienić swoje postępowanie.

--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
marghe.
piÄ…, 21 lis 2008 - 08:46
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 02:05) *
Sorry, ale ja nie chcę z wyszukiwarki. Potrzebuję Waszej wiedzy. Potrzebuję, żeby mi to ktoś powiedział. Ktoś, kto zna temat. Kto ma to przemyślane, czy to na sobie, czy zawodowo.


z tysiąca drobiazgów, lub z jednej "dużej" sprawy.
Nikt Ci nie udzieli wyczerpującej odpowiedzi, bo ile nerwic tyle powodów.
U mnie to szereg zdarzeń z dzieciństw/ młodości, z którymi nie umiałam się uporać, o których nie umaiłam mówić.
Na pierwszy rzut oka niby nic.. a jednak sporo szkód narobiło.
Długo by pisać
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post piÄ…, 21 lis 2008 - 08:46
Post #29

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 02:05) *
Sorry, ale ja nie chcę z wyszukiwarki. Potrzebuję Waszej wiedzy. Potrzebuję, żeby mi to ktoś powiedział. Ktoś, kto zna temat. Kto ma to przemyślane, czy to na sobie, czy zawodowo.


z tysiąca drobiazgów, lub z jednej "dużej" sprawy.
Nikt Ci nie udzieli wyczerpującej odpowiedzi, bo ile nerwic tyle powodów.
U mnie to szereg zdarzeń z dzieciństw/ młodości, z którymi nie umiałam się uporać, o których nie umaiłam mówić.
Na pierwszy rzut oka niby nic.. a jednak sporo szkód narobiło.
Długo by pisać
marghe.
piÄ…, 21 lis 2008 - 08:57
CYTAT(gaby @ Thu, 20 Nov 2008 - 13:08) *
Chetnie wybralabym sie na terapie. Ale sama niestety nie pujde, a jak znam meza to nie pojedzie ze mna(tzn zeby chociaz zawiozl i poczekal). Ale sek w tym tez ze ja boje sie tych terapii. Moze gdyby to bylo tak ze ktos przyjdzie do mnie pogada "zajzy do srodka" to byloby dla mnie rozwiazanie.
wrona_j ja niestety tez nie chodze do kosciola. Boje sie sama isc. A tym bardziej z Zuzia. Kiedys jeszcze stalam przed wejsciem ale teraz juz to nie wchodzi w gre. DO hipermarketu tez nie chodze chociaz mam 10 min sparcerkiem. Jezdzimy samochodem.
Ja co pradwa pracuje ale.... w bloku obok. Nie wyobrazam sobie jezdzic do pracy na drugi koniec miasta, zatloczonym autobusem z tymi wszystkimi ludzmi.
Nie wyobrazacie sobie jak bardzo chcialabym byc zdrowa, chociaz moc wyjsc z domu z Zuzia gdzies dalej. Isc do parku wodnego, pojechac na rynek, na jakas wystawe. Nieraz jedziemy gdzies i wygladam przez szybe i mysle jak ja bym chciala tak sama pojechac gdzies z Zuzia.


Gaby, nie masz koleżanki / sąsiadki/ cioci.. kogokolwiek, kto by Ci mógł potowarzyszyc w wyprawie do terapeuty?
Wydaje mi się, że bez pomocy sobie nie poradzisz
Nie bój się, terapia nie gryzie icon_smile.gif
Wiem, bo sama chodzę od lat. I dzięki niej funkcjonuję w miarę normalnie.
Najwazniejsza sprawa to znalezienie dobrego terapeuty.
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post piÄ…, 21 lis 2008 - 08:57
Post #30

CYTAT(gaby @ Thu, 20 Nov 2008 - 13:08) *
Chetnie wybralabym sie na terapie. Ale sama niestety nie pujde, a jak znam meza to nie pojedzie ze mna(tzn zeby chociaz zawiozl i poczekal). Ale sek w tym tez ze ja boje sie tych terapii. Moze gdyby to bylo tak ze ktos przyjdzie do mnie pogada "zajzy do srodka" to byloby dla mnie rozwiazanie.
wrona_j ja niestety tez nie chodze do kosciola. Boje sie sama isc. A tym bardziej z Zuzia. Kiedys jeszcze stalam przed wejsciem ale teraz juz to nie wchodzi w gre. DO hipermarketu tez nie chodze chociaz mam 10 min sparcerkiem. Jezdzimy samochodem.
Ja co pradwa pracuje ale.... w bloku obok. Nie wyobrazam sobie jezdzic do pracy na drugi koniec miasta, zatloczonym autobusem z tymi wszystkimi ludzmi.
Nie wyobrazacie sobie jak bardzo chcialabym byc zdrowa, chociaz moc wyjsc z domu z Zuzia gdzies dalej. Isc do parku wodnego, pojechac na rynek, na jakas wystawe. Nieraz jedziemy gdzies i wygladam przez szybe i mysle jak ja bym chciala tak sama pojechac gdzies z Zuzia.


Gaby, nie masz koleżanki / sąsiadki/ cioci.. kogokolwiek, kto by Ci mógł potowarzyszyc w wyprawie do terapeuty?
Wydaje mi się, że bez pomocy sobie nie poradzisz
Nie bój się, terapia nie gryzie icon_smile.gif
Wiem, bo sama chodzę od lat. I dzięki niej funkcjonuję w miarę normalnie.
Najwazniejsza sprawa to znalezienie dobrego terapeuty.
chaton
piÄ…, 21 lis 2008 - 09:44
CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:18) *
Mam koleżankę, która wpadła w nerwicę. Ona ma beznadziejnego męża, pobrali się sześć lat temu, mają dwoje dzieci. Pół roku temu ona zdała sobie sprawę, że na męża nie może liczyć, że nie będzie on dla niej nigdy oparciem, że jej małżeństwo zbudowane jest na bardzo kruchej podstawie, zorientowała się w końcu również, że mąż ciągle ją okłamuje. I wpadła w nerwicę. I co teraz? Niby zdaje sobie doskonale sprawę z przyczyn swojej choroby, ale co powinna w tej sytuacji zrobić, żeby wyzdrowieć? Opuścić go? Odejść z dwójką dzieci, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez pracy? Zostać? Z człowiekiem, który jest przyczyną jej choroby?

Na terapię chodzi, ale dopiero od niedawna i efektów nie widać. Poza tym u nas trudno o dobrego terapeutę.


Wszedzie trudno. Ona musi wybrac terapeute, ktory jej odpowiada. Musi sie z nim czuc swobodnie. Bo on za nia nic nie zrobi, bedzie jedynie rodzajem lustra, w ktorym ona zobaczy siebie i swoje zycie bardziej obiektywnie, co pozwoli jej je zmienic. A poniewaz zycie jest dlugie i skomplikowane, to potrzeba na to czasu.
Mysle, ze ona nie jest w stanie w tym momencie opuscic meza. Musi nabrac do tego sily, terapia moze jej w tym pomoc. Na razie mam wrazenie, ze ona nie ma swiadomosci, ze moze sobie bez niego poradzic. Ale moze to projekcja: ja tak mialam i terapia mi pomogla w decyzji rozwodu. icon_wink.gif
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post piÄ…, 21 lis 2008 - 09:44
Post #31

CYTAT(Inana @ Thu, 20 Nov 2008 - 17:18) *
Mam koleżankę, która wpadła w nerwicę. Ona ma beznadziejnego męża, pobrali się sześć lat temu, mają dwoje dzieci. Pół roku temu ona zdała sobie sprawę, że na męża nie może liczyć, że nie będzie on dla niej nigdy oparciem, że jej małżeństwo zbudowane jest na bardzo kruchej podstawie, zorientowała się w końcu również, że mąż ciągle ją okłamuje. I wpadła w nerwicę. I co teraz? Niby zdaje sobie doskonale sprawę z przyczyn swojej choroby, ale co powinna w tej sytuacji zrobić, żeby wyzdrowieć? Opuścić go? Odejść z dwójką dzieci, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez pracy? Zostać? Z człowiekiem, który jest przyczyną jej choroby?

Na terapię chodzi, ale dopiero od niedawna i efektów nie widać. Poza tym u nas trudno o dobrego terapeutę.


Wszedzie trudno. Ona musi wybrac terapeute, ktory jej odpowiada. Musi sie z nim czuc swobodnie. Bo on za nia nic nie zrobi, bedzie jedynie rodzajem lustra, w ktorym ona zobaczy siebie i swoje zycie bardziej obiektywnie, co pozwoli jej je zmienic. A poniewaz zycie jest dlugie i skomplikowane, to potrzeba na to czasu.
Mysle, ze ona nie jest w stanie w tym momencie opuscic meza. Musi nabrac do tego sily, terapia moze jej w tym pomoc. Na razie mam wrazenie, ze ona nie ma swiadomosci, ze moze sobie bez niego poradzic. Ale moze to projekcja: ja tak mialam i terapia mi pomogla w decyzji rozwodu. icon_wink.gif

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Honey*
piÄ…, 21 lis 2008 - 13:42
gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.
Honey*


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,860
Dołączył: wto, 31 maj 05 - 14:00
Nr użytkownika: 3,207




post piÄ…, 21 lis 2008 - 13:42
Post #32

gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.

--------------------
kluseczka(2006), pierożek(2011)
chaton
piÄ…, 21 lis 2008 - 13:45
Gaby: to moze jakas e-terapia? Zakladalam kiedys watek o internetowym gabinecie psychologicznym, jek chcesz, to odszukam? To moglby byc pierwszy krok, a potem juz moze maoglabys sama dojechac?
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post piÄ…, 21 lis 2008 - 13:45
Post #33

Gaby: to moze jakas e-terapia? Zakladalam kiedys watek o internetowym gabinecie psychologicznym, jek chcesz, to odszukam? To moglby byc pierwszy krok, a potem juz moze maoglabys sama dojechac?

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
marghe.
piÄ…, 21 lis 2008 - 13:48
CYTAT(gaby @ Fri, 21 Nov 2008 - 15:42) *
gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.


ale wizyta u specjalisty to też "Wasza" sprawa
Od Twojego samopoczucia zależy mnówsto spraw.
Szczęsliwa mama = szczęsliwe dziecko.. to tylko jeden przykład icon_smile.gif
Jak boli ząb to idzisz do dentysty jak boli.. dusza to do psychologa. Porozmawiaj z mężem
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post piÄ…, 21 lis 2008 - 13:48
Post #34

CYTAT(gaby @ Fri, 21 Nov 2008 - 15:42) *
gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.


ale wizyta u specjalisty to też "Wasza" sprawa
Od Twojego samopoczucia zależy mnówsto spraw.
Szczęsliwa mama = szczęsliwe dziecko.. to tylko jeden przykład icon_smile.gif
Jak boli ząb to idzisz do dentysty jak boli.. dusza to do psychologa. Porozmawiaj z mężem
Beciak1
piÄ…, 21 lis 2008 - 13:59
CYTAT(chaton @ Fri, 21 Nov 2008 - 13:45) *
Gaby: to moze jakas e-terapia? Zakladalam kiedys watek o internetowym gabinecie psychologicznym, jek chcesz, to odszukam? To moglby byc pierwszy krok, a potem juz moze maoglabys sama dojechac?


Ja osobiście uważam, że e-terapia to zły pomysł, gdyż częścią terapii przy tego typu zaburzeniach jest właśnie cykliczne wyjście z domu i udanie się do terapeuty.
Beciak1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,029
Dołączył: czw, 06 lis 08 - 12:28
Skąd: śląskie
Nr użytkownika: 23,415




post piÄ…, 21 lis 2008 - 13:59
Post #35

CYTAT(chaton @ Fri, 21 Nov 2008 - 13:45) *
Gaby: to moze jakas e-terapia? Zakladalam kiedys watek o internetowym gabinecie psychologicznym, jek chcesz, to odszukam? To moglby byc pierwszy krok, a potem juz moze maoglabys sama dojechac?


Ja osobiście uważam, że e-terapia to zły pomysł, gdyż częścią terapii przy tego typu zaburzeniach jest właśnie cykliczne wyjście z domu i udanie się do terapeuty.

--------------------
Wojtas (14.03.2005), Martyna i Karina (11.09.2008)

Nie jutro. DziÅ›!!!
wrona_j
piÄ…, 21 lis 2008 - 14:08
CYTAT(gaby @ Fri, 21 Nov 2008 - 15:42) *
gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.

Twoje zdrowie jest też waszą sprawą i jeśli Twój stan psychiczny się poprawi to to i Twój mąż będzie miał więcej czasu dla siebie i mniej obowiązków. pomyśl o tym i spróbuj działać. choćby małymi kroczkami ale do przodu.
wrona_j


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 705
Dołączył: pią, 04 sie 06 - 22:02
Nr użytkownika: 6,864




post piÄ…, 21 lis 2008 - 14:08
Post #36

CYTAT(gaby @ Fri, 21 Nov 2008 - 15:42) *
gemma no niby jezdzi ze mna. Ale to np sprawy "nasze". Z naszym dzieckiem do lekarza czy zalatwic jej paszport (no tu akurat musielismy byc razem) zakupy to w sumie tez nasza wspolna sprawa. Jak trzeba bylo pojechal ze mna do psychiatry. Ale nie wiem czy np czekalby godzine na mnie. Ja musze miec swiadomosc ze on jest obok czy ktokolwiek inny kto pomoze a nie wysmieje ze wbilam sobie cos do glowy.
Co do kolezanek cioc itp. niestety nie mam. Wiekoszosc kolezanek jest daleko a te tutaj maja swoje zycie mezow dzieci. Nie mam serdecznej przyjaciolki niestety.

Twoje zdrowie jest też waszą sprawą i jeśli Twój stan psychiczny się poprawi to to i Twój mąż będzie miał więcej czasu dla siebie i mniej obowiązków. pomyśl o tym i spróbuj działać. choćby małymi kroczkami ale do przodu.

--------------------


Inana

Go??







post nie, 23 lis 2008 - 22:57
Post #37

Kurczę! Już mi ręce opadają! Nie wiem, jak mam z nią rozmawiać. Zadzwoniła dzisiaj, żeby mi powiedzieć, że największym błędem jaki popełniła było pójście do psychiatry. Bo po tych wizytach u psychiatrów (kilku ich było) zaczęła się zastanawiać nad sobą, analizować siebie i zaczęła się bać, że jest nienormalna i że zwariuje. I boi się tego grzebania w sobie. Twierdzi, że ona w ogóle to nie rozumie pojęcia podświadomości i w ogóle, to co to jest ta podświadomość i że ona się czuje przez tą podświadomość zagrożona, jakby miała w sobie COŚ (tą podświadomość znaczy się) 29.gif
A w ogóle to największą krzywdę jej zrobiła ta psychiatra, która powiedziała, że coś z nią musi być nie tak, bo ona (tzn. psychiatra) by z takim człowiekiem jak jej (mojej koleżanki) mąż nie była! I koleżanka poczuła się jak jakaś nienormalna, że coś z nią jest nie tak, skoro ona z nim jest. I w ogóle to ona (koleżanka) tak teraz dochodzi do wniosku, że ona wtedy (kiedy chodziła po psychiatrach) wcale nie miała nerwicy, bo nie odczuwała żadnych lęków, tylko była przygnębiona i nieszczęśliwa. Za to teraz już ma nerwicę, bo lekarze ją w nią wpędzili tym gadaniem i tymi lekami, bo ona się po tych lekach nie czuła sobą.

blagam.gif

Chciałam jej pomóc. Chciałam udzielić wsparcia, bo ja osobiście, kiedy mam nerwicową jazdę to potrzebuję ludzi, którzy mnie zrozumieją, zaakceptują taką jaka jestem i pomogą, jeśli będę tej pomocy potrzebować (nawet, jeśli ta pomoc będzie oznaczała odstawienie do szpitala psychiatrycznego, co mam nadzieję nigdy nie nastąpi, ale kto wie...) Ale zaczynam wymiękać.
Gosia z edziecka
nie, 23 lis 2008 - 23:04
Nie jesteś Twoją koleżanką. Ona jest osobnym człowiekiem. Nie możesz za nia odbyc terapii.
Mój psychiatra twierdzi, że niektórzy ludzie maja takie (urodzeniowe) cechy,, które utrudniaja terapię. a niekltóry takie cechy, że im ułatwiaja. A terapia nie jest rzeczą łatwa i przyjemna.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post nie, 23 lis 2008 - 23:04
Post #38

Nie jesteś Twoją koleżanką. Ona jest osobnym człowiekiem. Nie możesz za nia odbyc terapii.
Mój psychiatra twierdzi, że niektórzy ludzie maja takie (urodzeniowe) cechy,, które utrudniaja terapię. a niekltóry takie cechy, że im ułatwiaja. A terapia nie jest rzeczą łatwa i przyjemna.
Inana

Go??







post nie, 23 lis 2008 - 23:16
Post #39

Ale ja się o nią boję. Twierdzi, że ma myśli samobójcze i raz już była o krok od ich realizacji.
Co robić? Jak z nią postępować? Co mówić?
Najchętniej ucinałabym wszystkie rozmowy na temat jej samopoczucia, objawów i całej reszty, ale boję się, że jej tym zaszkodzę.
Gosia z edziecka
nie, 23 lis 2008 - 23:32
Czytałam kiedys książke o depresji i myslach smaobójczych. tam radzili, żeby właśnie nie bac się rozmawiać o tym, co czuje ta osoba. nie namawiać i nie przekonywac o tym, że życiw sie ułoży, nie przekonywać do uroków życia. Bardziej rozmaiwac o praktycznej stronie (pamietam, że rozmawiałam o kosztach pogrzebu i jakichś takich). Nie pamietam już co to za książka była. Ale możesz poszukać w jakiejs bibliotece?? ja miałam własnie z biblioteki. Trudno cokolwiek napisać, jak się nie zna osoby. Trzeba tak jakos szukać po omacku icon_sad.gif. Ale rozumiem Cie dobrze, bo sama przchodze droge szukania po omacku słow, które dobrze jest powiedzieć...
W sumie jakąś wskazówką jest powód z jakiego ktoś sobie chce odebrać życie.
Ech... że też takei rzeczy się zdarzają icon_sad.gif
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post nie, 23 lis 2008 - 23:32
Post #40

Czytałam kiedys książke o depresji i myslach smaobójczych. tam radzili, żeby właśnie nie bac się rozmawiać o tym, co czuje ta osoba. nie namawiać i nie przekonywac o tym, że życiw sie ułoży, nie przekonywać do uroków życia. Bardziej rozmaiwac o praktycznej stronie (pamietam, że rozmawiałam o kosztach pogrzebu i jakichś takich). Nie pamietam już co to za książka była. Ale możesz poszukać w jakiejs bibliotece?? ja miałam własnie z biblioteki. Trudno cokolwiek napisać, jak się nie zna osoby. Trzeba tak jakos szukać po omacku icon_sad.gif. Ale rozumiem Cie dobrze, bo sama przchodze droge szukania po omacku słow, które dobrze jest powiedzieć...
W sumie jakąś wskazówką jest powód z jakiego ktoś sobie chce odebrać życie.
Ech... że też takei rzeczy się zdarzają icon_sad.gif
> nerwica, skÄ…d to siÄ™ bierze?
Start new topic
Reply to this topic
13 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czw, 25 kwi 2024 - 06:59
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama