Moja przygoda z zabiegiem usunięcia wady wzroku
Wadę miałam średnią, -3.5 ...zabieg poleciła mi znajoma, klinika w Katowicach...po wstępnych badaniach zalecili PRK(czyli całkowite usunięcie rogówki) ....na zabieg umówiłam się na 14lutego (fajna data:P) Umawiając się na zabieg poinformowali mnie, że odpłatnie(50zł/doba) można zostać w szpitalu po zabiegu(ogólnie szpital się nie należy bo to przecież tylko zabieg - nikt mi nie mówił, że najbezpieczniej zrobić jedno oko, po 3 m-cach kolejne - ja robiłam oba)....przyjechałam na zabieg(pociągiem- jechałam całą noc)....na wstępie badanie....zapytałam skromnie co z umówionym szpitalem....NIKT nic nie wiedział i każdy był bardzo zdziwiony tym faktem, że można zostać....dopiero po kilku telefonach okazało się ze miejsce jest....ufff....zabieg sam w sobie nie był straszny(dali mi jakiś środek na rozluźnienie - coś jak "głupi jaś")...po zabiegu Pani pielęgniarka zaprowadziła mnie na izbę przyjęć i tam zostawiła....zadowolona ze mnie nic nie boli zadzwoniłam do domu, że już po wszystkim....nagle straszny ból oczu, głowy....oczy mi się zamknęły....przyznam,że takiego bólu nie czułam nigdy dotąd...nikt się mną nie zajął...dopiero jak zaczęłam prawie wyć z bólu ktoś mnie zaprowadził do okienka(nic nie widziałam na oczy)....zawieźli mnie na oddział....przespałam resztę dnia i nocy...rano obchód - w gabinecie lekarza.....po badaniu wróciłam na sale, patrze a salowa sprząta moje łóżko....pytał dlaczego a ona, że łóżko trzeba przygotować dla nowego pacjenta......CO!!!!!!!????? przecież miałam tu być 3 dni.....dalej nic nie widząc na oczy po omacku do lekarza.....a tam panie w szoku co ja wogóle tu robię, że oni mi właśnie przygotowują wypis ......jak wytłumaczyłam skąd wogóle dowiedziałam się o możliwości tu bycia powiedzieli,że to niemożliwe bo tu na miejsce czeka się min 2 m-ce a doba kosztuje 200zł a nie 50 .....wyprosiłam,żebym mogła zostać do rana, zadzwonię po kogoś z rodziny żeby po mnie przyjechał (ze Szczecina do Katowic jednak daleko).....zgodzili się, żebym została te 3 dni.....
Wróciłam do domu....lewe oko ciągle się paprało...zapalenie spojówki....w przychodni każdy bał się tym zając bo nigdy nie mieli pacjenta po takim zabiegu....znalazłam prywatnie okulistke....wyleczyła.....
Cudownym wzrokiem (zeszli do 0) cieszyłam się 3 lata.....teraz już mam -1.5 na każde oko.....
Gdy wyrabiałam sobie okulary lekarz stwierdził,że nowe komórki miały wadę zapisaną w genie i nic dziwnego ze wada wróciła.....
Po roku byłam na darmowej kontroli wzroku.....wiekowa Pani okulistka stwierdziła,ze odkąd pracuje i zna ten zabieg to nie spotkała się z przypadkiem, żeby wada wróciła................
I KOGO SŁUCHAĆ?????!!!!!!
Pogodziłam się z faktem, że już zawsze będę "ślepowata".....
Pozdrawiam i życzę powodzenia w podejmowaniu decyzji......